tag:blogger.com,1999:blog-81520648883669650882024-03-05T23:43:39.821-08:00This Game Has No Rules Babe Pampa rampahttp://www.blogger.com/profile/16707269862499270915noreply@blogger.comBlogger46125tag:blogger.com,1999:blog-8152064888366965088.post-43656491318103313622018-02-11T12:05:00.003-08:002018-02-11T12:05:27.629-08:0043Nie wiem jakim cudem Ale wstając rano z łóżka miałam w głowie ułożony cały plan działania. Wiem co zrobić żeby Niall był wolny i przy okazji utrzeć nosa Aschtonowi. Nie wiem czy to się uda i czy to dobry pomysł, ale jak narazie jedyny sensowny. No cóż nie mam wyboru.<br />
Gdy tylko jestem naszykowana schodzę na dół, ojciec siedzi w kuchni i gdy tylko mnie widzi podnosi wzrok znad gazety i pyta jak się czuje. Momentalnie się wzruszam, jednak powstrzymuje płacz nie czas teraz na to. Pierwszy raz czyje się tak bardzo kochana przez rodziców w końcu czuje że zwracają na mnie uwagę, że im na mnie zależy. Wróć poprawka przynajmniej przez jednego z rodziców.<br />
Wzdycham i odpowiadam że w porządku i szczerze tak się czuję. W końcu mam poukładane w głowie i wiem co robić. Z każdą chwilą mój plan wydaje się lepszy, on po prostu musi się udać.<br />
Opowiadam tacie co chce zrobić, on pomoże mi to dopracować i oceni czy to w ogóle ma prawo się udać.<br />
I powiedziałam niestety wygląda na to że nie przypadł mu do gustu.<br />
- To nie jest dobry pomysł Rose. Nie możesz tego w ten sposób zostawić. - marszczy brwi jakby w ogóle nie rozumiał dlaczego chce zrobić to tak A nie inaczej.<br />
- Tato nie obchodzi mnie co się stanie z Aschtonem ja chce tylko Nialla z powrotem. - Mam nadzieję że mnie zrozumie. I tak zrobię to co planuje Ale wolałbym mieć po swojej stronie tatę wtedy na pewno dam radę.<br />
Patrzy mi głęboko w oczy.<br />
- wygląda na to że nie mam nic do gadania. Zrób jak uważasz. - uśmiecham się i mocno go przytulam. Dobrze mieć w końcu tatę tak blisko.<br />
Około 12 znajduje się pod biorowcem pana Monna, stres zżera mnie od środka, Ale poradzę sobie, Muszę.<br />
Wchodzę do środka i jadę windą na piętro gdzie znajduje się jego bióro. <br />
Podchodzę do sekretarki.<br />
- Dzień dobry. Rose White do Pana Monna.<br />
- chwileczkę - mówi nie patrząc na mnie. Po chwili zaprasza mnie do środka.<br />
Pan Moon siedzi przy biurku i śledzi wzrokiem każdy mój ruch. Jestem pewna że wie o wszystkim Tata na pewno do niego zadzwonił jeszcze wczoraj. Dobrze nie będę musiała wszystkiego wyjaśniać.<br />
- W czym mogę służyć Rose? Proszę usiądź - wskazuje na fotel przed biurkiem, siadam i podnoszę głowę wysoko. Niech wie że jestem pewna co do tego po co przyszłam.<br />
- Domyślam się że słyszał pan o wczorajszej sytuacji - zaczynam. Drga mu mięsień, niczym więcej nie pokazuje zdenerwowania.<br />
- Słyszałem, jednak jetem pewny że fakty miały się trochę inaczej. - posyła mu nikly uśmiech i na powrót poważnieje. - Jednak nie przyszłaś tu by mi o tym opowiedzieć, czego więc chcesz? - Od razu do konkretów, Dobrze więc nie będę owijać.<br />
- Mam świadka, dowody oraz opinie lekarską. Zeznałam już na policji co się stało. Wiem jakie ma Pan kontakty i że szybko wyciągnie pan z tego Aschtona, chce jednak przypomnieć kto jest moim ojcem, on także ma kontakty i nawet jeśli wyciągnie go pan z więzienia nigdy nie pozwolimy na to żeby ten incydent kiedykolwiek zniknął z jego papierów i życia. Niech Pan będzie świadomy że może zapomnieć o karierze. - Robię przerwę i uśmiecham się słodko. Oh to bardzo satysfakcjonujące. - Mam jednak pewna propozycję. - ucinam i czekam na jego ruch. Siedzi w milczeniu przez dłuższą chwilę. Ale zgodzi się jestem tego pewna. Za bardzo zależy mu na reputacji jego oraz firmy.<br />
- Co to za propozycja? -<br />
- Wycofam swoje zeznania jeśli Aschton wycofa swoje na temat Nialla Horana. W tym momencie z naszymi kontaktami wyczyscimy obie sprawy.<br />
- To śmieszne - warczy i uderza dłonią w biurko.<br />
- ja nie żartuję - Patrzy na mnie jakby widział mnie pierwszy raz w życiu. Jednak wraca do niego opanowanie. Sięga do Interkomu<br />
- Charlotte niech mój syn natychmiast tutaj przyjdzie - Tego się nie spodziewałam, ale to nic. Mój plan się powiedzie.<br />
Po minucie do biura wpada Aschton.<br />
- Co jest tato? - pyta i dopiero mnie zauważa. - Co ty tu robisz - widać że jest zły. Ja jedynie uśmiecham się z wyższością. Chłopak patrzy to na mnie to na ojca.<br />
- Nie wiem jak mogłeś dopuścić się takiego czynu sunu, powinno ci być wstyd, konsekwencje tego mogą być okrutne i tak powinno być, jednak na szali jest dobre imię moje oraz firmy nie mogę pozwolić sobie żeby przez twoja zachowanie stracić to na co tak długo pracowałem. Dlatego też pojdziemy na układ z tą dziewczyną jeśli się nie zgodzisz ostro tego pożałujesz przyrzekam ci. - Pan Moon kończy swój monolog A ja patrzę na zszokowanego Aschtona. Wygląda na to że pierwszy raz utrze mu ktoś nosa. Jestem z siebie bardzo zadowolona.<br />
- Ale Tato...<br />
- Cisza!! - krzyczy aż podskakuje. - po tym co zrobiłeś nie masz prawa mówić cokolwiek, ciesz się że w ogóle pozwalam Ci być w tej firmie. Jest mi wstyd że byle jaka dziewczyna może przychodzić i stawiać nam warunki A to wszysto przez twoje głupie zachowanie. Patrz i ucz się jak załatwiają sprawy dorośli, bierz z niej przykład bo nie zawsze będę ja żeby ci pomóc co wtedy zrobisz? Rób co karze zanim stracę cierpliwość. - Mógłby trochę milej się o mnie wyrażać, nie ważne.<br />
- Co mam zrobić? - pyta chłopak z nienawiścią.<br />
- Odwołasz zeznania na niejakiego Nialla Horana. - Aschton już miał zacząć krzyczeć jednak jedno palące spojrzenie jego ojca i zamyka usta. Z powrotem przenosi uwagę na mnie.<br />
- Możesz uważać sprawę za załatwioną, Mam nadzieję że dotrzymasz swojej części umowy.<br />
- Oczywiście proszę Pana. -<br />
W tym momncie Aschton wychodzi. Żegnaj bucu. <br />
Zostaje w biurze jescze kilka chwil by wszystko do końca dogadać. Niech wie że jeśli jutro rano Niall nie otrzyma listu że sprawa jest umorzona, Aschton pożegna się z czysta kartą.<br />
Gdy wychodzę z biura czuje się jak nowonarodzona. Ach czy mi się wydaje czy ten dzień naprawdę jest taki piękny.<br />
W tym momencie wiem że wszystko się ułoży.<br />
______________________________________<br />
Od razu sorki za błędy ale piszę to na telefonie co nie jest łatwe bynajmniej bardzo niewygodne ;) No cóż trzeba sobie jakoś radzić<br />
Plecajcie mnie czy coś;)<br />
<br />Pampa rampahttp://www.blogger.com/profile/16707269862499270915noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-8152064888366965088.post-58146804136684667912018-01-27T08:16:00.000-08:002018-01-27T08:16:31.470-08:0042Biorę głęboki wdech i wchodzę do swojej ulubionej kawiarni, do moich nozdrzy od razu dostaje się zapach kawy i ciasteczek. Uwielbiam to miejsce choćby dla samego zapachu, czuje się dzięki temu jak w królestwie słodyczy. Rozglądam się wokoło i dostrzegam Nialla. Nie tylko zapamiętaj moją ulubioną kawiarnię, ale także ulubiony stolik. Zaskoczył mnie, chodź może to zwykły przypadek. Przechodzę między stolikami, aż w końcu jestem na miejscu. Uff strasznie się denerwuje. Spoglądam na twarz Nialla, posyła mi delikatny uśmiech, ale nic więcej nie robi, całe szczęście nadal denerwuje się tym co się stanie gdy mnie dotknie, ale z drugiej strony niczego nie pragnę bardziej.<br />
- Hej - mówię. Siadam na przeciwko i widzę, że mam już zamówiony torcik czekoladowy.<br />
- Twój ulubiony, prawda? - Pyta, ale w cale nie wygląda na niepewnego. Nawet zapamiętał co najbardziej lubię jeść. Spuszczam delikatnie głowę do dołu i szybko mrugam bo do oczu naszły mi łzy. Cholera jak ja go kocham.<br />
- Tak, dziękuje. - Chłopak posyła mi szczęśliwi uśmiech, jego entuzjazm udziela mi się i także się uśmiecham.<br />
- A ja dziękuje, że przyszłaś - mówi. Nie mogłabym inaczej, jednak nic nie odpowiadam.<br />
- Wiesz już kiedy masz iść do sądu? - pytam.<br />
- Nie, jeszcze nie. Dopiero przyjdzie mi powiadomienie co i jak - mówi z nieodgadnioną miną.<br />
- Boisz się? - To co on czuje w tej chwili zastanawia mnie najbardziej. Chłopak na chwilę odwraca wzrok i wzrusza ramionami, po czym znowu patrzy mi w oczy.<br />
- Pobiłem go i muszę liczyć się z konsekwencjami. - I co tylko tyle?<br />
- Ale on symuluje, w cale go tak bardzo nie pobiłeś. - Niall marszczy czoło.<br />
- Skąd wiesz? - Te słowa są jak szpile, to oczywiste, że się domyśla.<br />
- Wierzę ci, z resztą dobrze go znam. - Oby nie złapał mnie na kłamstwie. Jeszcze przez chwile bacznie mnie obserwuje, ale w końcu się rozluźnia.<br />
- Wierzysz mi? - W tym momencie wygląda jak mały chłopczyk. Po rozmowie z Aschtonem na pewno. Nie! uwierzyłam mu mu już wcześniej.<br />
- Oczywiście, że ci wierzę. - Patrzymy sobie w oczy i wyczuwam naprawdę magiczny moment. To własnie ta chwila gdy ludzie powiedzą coś mocnego i schylają się do pocałunku. Nie jestem jeszcze gotowa na ten pocałunek. Nie wiem czy kiedykolwiek będę. Opuszczam wzrok.<br />
- Boisz się? - ponawiam pytanie, a Niall wzdycha.<br />
- Boję się tego, ze jeśli pójdę siedzieć to już nigdy cię nie zobaczę, boje się, że kiedy wyjdę nie będziesz już moja... - przerywa. otwiera usta, żeby jeszcze coś powiedzieć, ale nie robi tego.<br />
- Oh, Niall - nie wiem co powiedzieć. Myślałam, że opowie o tym, że nie wie co go tam czeka, że może to go zniszczy. Nie spodziewałam się, że wszystkie jego obawy są związane ze mną.<br />
- Nieważne Rose. - I co teraz będzie się przede mną zamykał?<br />
- Niall - Podnosi wzrok, który wcześniej opuścił. - Cieszę się, ze to powiedziałeś. - Posyłam mu delikatny uśmiech.<br />
- Naprawdę? - Boże jaki ten chłopak jest niepewny siebie.<br />
- Możesz w końcu przestać kwestionować to co mówię - śmieję się. Wygląda na zaskoczonego, jednak też się uśmiecha. Naprawdę myślałam, że będę mogła to zakończyć? Kocham go tak bardzo, że to aż boli. Może to głupie co robię, ale wybaczam mu. Przetrzymam go jeszcze trochę w niepewności, może dzięki temu szybciej dojrzeje do tego by się przyznać, ze mnie kocha. Może już powiedział, niedosłownie, ale to co robi, to co mówi czy to nie wskazuje na miłość?<br />
- Przepraszam Rose - odzywa się nagle.<br />
- Za co? -<br />
- Za wszystko. - Cieszę się, że powiedział również to. Patrzę na jego poważną minę i prześwietlające mnie na wskroś oczy. Delikatnie kiwam głową i wiem, że w tym momencie nie potrzeba nam więcej słów.<br />
Godzinę później wracam do domu z bananem na twarzy jak jeszcze nigdy. Spędziłam z Niallem naprawdę miły wieczór. Po całej tej rozmowie o tym co czujemy, zaczęliśmy rozmowę na całkowicie błahe tematy. Czuję się jak po pierwszej randce, zwłaszcza że pod koniec delikatnie mnie przytulił i całkowicie mu na to pozwoliłam. Jak mogłam w ogóle pomyśleć, że źle zareaguje na jego dotyk, ja po prostu kocham jak on mnie dotyka. Po tym spotkaniu wszystko czego się bałam po prostu wyparowało, wiem że wszystko będzie dobrze.<br />
Wchodzę do domu i od razu czuję panującą tu pustkę. Oczywiście jak zwykle nikogo tu nie ma. Z resztą przecież nie spodziewałam się, że mama będzie czekać by ciepło mnie przywitać, a tata że choć raz zrezygnuje z pracy by z nami posiedzieć. No cóż nie ważne.<br />
Odkładam kluczę na półkę i idę się napić wody i oczywiście dalej rozmyślać o Niallu. Wiem, że on czuje coś więcej do mnie, ale będę czekać, aż w końcu powie mi to wprost, że mnie kocha. Nasz związek nie będzie miał dalej sensu jeśli będzie miał takie same zasady jak wcześniej, oboje musimy wiedzieć na czym stoimy, nawet jeśli Nialla to cholernie przeraża, nie mogę być z nim do końca życia jeśli on się do tego nie przyzna. Niby jak by to dalej miało wyglądać, cały czas będziemy żyli tak jak wcześniej? Zero rodziny i miłości. Pragnę tego wszystkiego i pragnę być kochana, to podstawa w związku.<br />
Ktoś puka do drzwi. Dziwne. Kto do cholery może to być. Podchodzę i otwieram i widzę Aschtona. Co jest? Powstrzymuje się by nie zamknąć mu drzwi przed nosem.<br />
- Co ty tutaj robisz? - pytam. Kurczę powinnam to zrobić milej.<br />
- Nie cieszysz się, że mnie widzisz? - Uśmiecha się do mnie.<br />
- Jasne, że się cieszę tylko się ciebie nie spodziewałam. - Otwieram mu szerzej drzwi. Niech wejdzie i wyjdzie jak najszybciej, proszę.<br />
- Chcesz coś do picia? - pytam i od razu odwracam się w stronę kuchni. <br />
- Czekaj. - Zatrzymuje się więc, jednak za nim zdążę się odkręcić, Ashton mnie łapię, przyciąga i mocno całuje. Ochyda. Jestem w szoku więc nie oddaję pocałunku. Właściwie nie mogę tego zrobić, mój organizm totalnie się wystrzega od jego dotyku.<br />
- Co jest, nie podoba ci się? - pyta z bardzo nieodgadnioną miną. Zatyka mnie i dopiero po chwili odzyskuje rezon.<br />
- Niee... po prostu zaskoczyłeś mnie i.. zapomniałam już jak dobrze całujesz. - Nie wierzę, że mogłam na głoś powiedzieć te słowa.<br />
- W takim razie na pewno nie będziesz miała nic przeciwko temu. - Marszczę brwi nie rozumiejąc a on zdejmuję kurtkę i znowu mnie do siebie przyciąga. Całuje, mocno, na siłę. Zaczyna mnie rozbierać, a ja nie mogę tego zrobić.<br />
- He..ej Zaczekaj, ja... - nie wiem jak dokończyć z resztą i tak mi przerywa.<br />
- No co? Coś nie tak? przecież mnie kochasz, a jak dwoje ludzi się kocha to uprawiają seks. - przy każdym słowie przybliża się, a ja cofam. Jest wkurzony, bardzo. Nie wiem co zrobi i nie wiem o co mu chodzi. Chcę się odezwać, ale nie daję mi dojść do słowa. - Czyżbym jednak nie całował tak dobrze jak ten twój chłoptaś? Czyżbyś jednak wolała jego? - Chłopak prawię krzyczy, a ja nie wiem co zrobić.<br />
- Ja...? -<br />
- Naprawdę myślisz, że jestem taki głupi? Że nabiorę się na te twoje sztuczki, wiedziałem że jak tylko się odwrócisz polecisz do niego, ty kurwo. - Otwieram i zamykam usta. Nie wiem co powiedzieć. On o wszystkim wie, jestem żałosna myśląc że mógł uwierzyć.<br />
- Nic nie powiesz ty kłamliwa suko? No cóż ja mam sporo do powiedzenia. Ten dzikus pójdzie siedzieć na długo i bardzo boleśnie to odczuje. - Mam łzy w oczach.<br />
- Aschton ja... -<br />
- Zamknij się - krzyczy i uderza mnie w twarz, Odrzuca mnie na kanapę twarzą do siedziska. On wykorzystuję to i przyszpila mnie do niej całym swoim ciałem. Zaczynam krzyczeć, ale wszystko ginie w materiale.<br />
- Co suko? Cały spryt zniknął? Nigdy mnie nie przechytrzysz. Zaczyna się ruszać i czuje jak próbuje odpiąć pasek. o mój boże. Czuje ja podwija mi sukienkę aż do bioder i szarpię za moje majtki. Na nic są moje krzyki i łzy o matko, o matko.<br />
- Jesteś taka piękna Rose - szepczę w moje włosy. - Tak długo już pragnę by znaleźć się ponownie w tobie wiesz? Jesteś dla mnie idealna i wierz mi, że nikt i nic tego nie zmieni, już zawsze będziesz moja. - Nie chcę błagam niech coś mi pomoże. Przedziera moje majtki i czuje jak sunie palcami po moim tyłku aż dociera łechtaczki i mocno uciska. Zaczynam wyć i jeszcze bardziej się szarpać, jedną ręką którą on przytrzymuje mi na plecach wbijam mu paznokcie w rękę.<br />
- Przestań ty suko i tak cię wezmę - warczy. I nagle wszystko znika jego dotyk ciężar jego ciała. Szybko się podnoszę z kanapy i odbiegam dopiero po chwili się rozglądam by zobaczyć jak mój ojciec szarpię się z Aschtonem. Serce biję mi jak szalone gdy sięgam po komórkę i dzwonie na policję. Podaję szybko najważniejsze informację i odrzucam telefon.<br />
- Nie waż się dotykać mojej córki ty dupku - krzyczy.<br />
- Tato proszę - Chcę żeby się uspokoił nie chcę żeby miał kłopoty. Jednak nie bardzo mnie słucha. Krzyczę gdy widzę jak dostaje w twarz od tego dupka.<br />
Miotam się wokół nich i nie wiem co robić, aż po chwili wpada policja i obu ich rozdziela.<br />
- Na ziemię już - krzyczą. Wszystko dzieje się w ułamku sekundy, że nawet nie nadążam wszystkiego rejestrować.<br />
- Proszę to mój tata chciał mi pomóc zostawcie go - krzyczę wskazując na tatę.<br />
- Czy to pani dzwoniła - pyta jeden z nich.<br />
- Tak, ten człowiek chciał mnie zgwałcić mój tata go powstrzymał - mówię przez płacz. W końcu puszczają mojego ojca i zakuwają Aschtona. Następne pół godzina mija na składaniu zeznań a następne pół na rozmowie z ojcem.<br />
- Nie mogę uwierzyć, że ten człowiek potraktował cię w ten sposób co za zniewaga ja już rozliczę się z nim i z jego ojcem popamiętają mnie, żeby tak traktować moją córkę - Rozszalały chodzi w tą i z powrotem. - I gdzie w ogóle w takiej chwili jest twoja matka - warczy. Nawet nie wiem co powiedzieć nigdy go nie widziałam w tym stanie. W pewnym momencie się zatrzymuje i ściska za nasadę nosa po czym wzdycha.<br />
- To teraz nie ważne - mówi i patrzy na mnie. - Powiedz lepiej jak się czujesz kochanie. - Uśmiecham się delikatnie bo jeszcze nigdy mnie o to nie pytali.<br />
- Dobrze tato gdyby nie ty.. - zacinam się i próbuje powstrzymać łzy.<br />
- Spokojnie córeczko już wszystko dobrze - mówi i mocno mnie przytula i głaszcze po głowie. W tym momencie wchodzi moja matka.<br />
- Co się dzieje, dlaczego wyrywacie mnie z mojego pilates - mówi wyniosłym głosem.<br />
- Siadaj kobieto - mówi mój ojciec spokojnym tonem.<br />
- O co chodzi. - Pyta, nie spełniając żądania ojca.<br />
- Wybacz kochanie ale musimy odwołać niedzielną kolację z Moonami i wszystkie inne także. - Matka posyła mu zszokowane spojrzenie.<br />
- Ale dlaczego? to nasi najlepsi przyjaciele. -<br />
- Cóż nie są. Ich syn został właśnie wyciągnięty z tego domu przed policję po tym jak napadł naszą córkę. - Moja matka wybucha śmiechem.<br />
- Żartujesz ze mnie? Aschton to wychowany i mądry chłopiec. Ta gówniara zmyśla jak zwykle chcę coś ugrać. -<br />
- Czy ty kobieto słyszysz co mówisz - wydziera się ojciec. - Nasza córka o mało nie pada ofiarą gwałtu. - Na te słowa mocno się wzdrygam. - A ty bronisz tego bandytę? Gówno mnie obchodzi czyim jest synem, zniszczę całą jego rodzinę. -<br />
- Kochanie. Dobrze wiesz, że ona nas nienawidzi zawsze próbuję coś namieszać. Nie bądź śmieszny nie można jej wierzyć. Nie wiem co chcę tym osiągnąć ale nigdy w to nie uwierzę. - Mówi moja matka spokojnym tonem, a ja nie mogę wyrwać się z szoku. Nie mogę uwierzyć. Czy ona w ogóle mnie kocha?<br />
- Wierzę jej bo widziałem to na własne oczy i sam odciągnąłem tego drania od Rose - krzyczy.<br />
- Moim zdaniem źle zrozumiałeś sytuację. Wątpię by Aschton coś takiego zrobił, on jest... -<br />
- Rose - Przerywa ojciec bardzo cichym głosem. - Idź do pokoju, chcę porozmawiać z twoją matką na osobności. - Uciekam od razu jeszcze nigdy nie słyszałam u ojca takiego tonu. Straszne. Aż współczuje Matce.<br />
Chowam się we własnej łazience bo tu prawie nic nie słychać, nawet jak się krzyczy.<br />
Przez następne pół godziny siedziałam w wannie próbując nie słuchać stłumionych krzyków. Wow jeszcze nigdy nie mieli takiej kłótni.<br />
Jednak ja zaczęłam się zastanawiać nad czymś innym, czy jest jakiś sposób by ten gwałt poszedł na korzyść Nialla. On jeszcze o niczym nie wie i zastanawiam się czy powinien wiedzieć, gdy tylko mu powiem zabiję Aschtona a wtedy nic mu już nie pomoże.<br />
W końcu kończę z planem i z pewnością ze nic nie powiem Niallowi. Kładę się spać z nadzieją, że jutro wszystko się ułoży.<br />
__________________________________________________________________________<br />
Rozdział od dawna gotowy wystarczyło wysłać :)<br />Sorki za błędy ale wysyłam z telefonu i nie wygodnie tu sprawdzać :)<br />
<br />
<br />Pampa rampahttp://www.blogger.com/profile/16707269862499270915noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8152064888366965088.post-33523884577238054812017-01-16T04:53:00.003-08:002017-01-16T04:53:29.448-08:0041Następnego dnia gdy widzę go przy samochodzie, nie jestem ani trochę zdziwiona. Pewnym krokiem podchodzę i się witam.<br />
<div>
- Hej Niall. - Chcę żeby zobaczył, że trzymam się bardzo dobrze. Uśmiecham się i patrzę mu prosto w oczy, mam nadzieje że na mojej twarzy widać tylko beztroskę. </div>
<div>
- Hej - mówi trochę niepewnie i chrząka. - Wiesz ostatnio nie zdążyłem ci podziękować za kaucje - mówi. </div>
<div>
- Skąd wiesz, że to ja ją wpłaciłam? - pytam. Niall uśmiecha się delikatnie. </div>
<div>
- Nikomu nie zależy na mnie na tyle, by zapłacić. - Moja sztuczna mina na chwilę opada, ale szybko się opanowuje. </div>
<div>
- Nie ma za co, to moja wina, że go pobiłeś. - Chłopak wzdycha i na chwilę się odwraca. </div>
<div>
- Nie pobiłem go Rose, no może... uderzyłem go ze dwa razy, ale nie obiłem go aż tak by nie wiadomo co mu się stało - Przyglądam się jego twarzy by zauważyć choć cień kłamstwa, jednak nie widzę nic takiego. Ale w sumie ja go prawię nie znam, cały czas grał i się mną bawił. </div>
<div>
- Dlaczego mam ci wierzyć? - </div>
<div>
- Mówię prawdę, nie pobiłem go aż tak by trafił do szpitala, zrobiłem mu kilka siniaków i tyle. Z resztą to byłem zbyt pijany by go trafić, szybko mi spierdolił. - Wracam myślami do tamtej nocy, faktycznie ledwo trzymał się na nogach. </div>
<div>
- Nawet jeśli ci uwierzę, to nie znaczy że sąd ci uwierzy - mówię.</div>
<div>
- Jeśli mam spędzić kilka lat w więzieniu z niewinność to chcę przynajmniej wiedzieć, że ty mi wierzysz, dzięki temu jakoś dam radę. -</div>
<div>
- Skoro jesteś niewinny to cię nie zamkną. - </div>
<div>
- Dziecinko pamiętaj kim jest ten człowiek, jeśli policja nic nie znajdzie to po mnie. - </div>
<div>
- Porozmawiam z nim. - </div>
<div>
- Nie, nie ma mowy żebyś gadała z tym dupkiem. - </div>
<div>
- Chcę ci pomóc. - Nie wierzę, że to robię, miałam zacząć nowy rozdział, ale tak bardzo chcę uczestniczyć w jego życiu. </div>
<div>
- Nie chcę żebyś przebywała blisko niego. - </div>
<div>
- Dobra - kłamię. Marszczy brwi, ale nic nie mówi na ten temat. </div>
<div>
- Zjesz ze mną lody? - </div>
<div>
- Co? - dziwię się, tego się nie spodziewałam. Chłopak się rumieni. </div>
<div>
- No wiesz... zapraszam cię na randkę - spuszcza głowę do dołu. Boże, nawet po tym wszystkim tak bardzo go kocham.<br />
- Nie wiem, czy to ma sens... -<br />
- Ma, ma ogromny sens... - tak samo jak wczoraj próbuje obejść auto by podejść do mnie ale go zatrzymuje, Przerywa to co mówił i wraca na swoje miejsce. - Wybacz - mówi.<br />
- Będzie lepiej, jak... -<br />
- Proszę nie odchodź jeszcze. - Chcę zaprzeczyć, ale gdy tylko spoglądam w jego oczy pełne nadziei, kiwam głową. - Nic nie poradzę, że tak mnie przyciągasz. - Uśmiecha się.<br />
- Lepiej nie podchodź ja... ja nie wiem jak zareaguje na ciebie tak blisko - szepczę. Patrzę jak Niall przełyka ślinę i chcę coś powiedzieć, ale żadne słowa nie wychodzą z jego ust.<br />
- Nie wiedziałem... - zaczyna, ale zaczyna się jąkać. - Nie wiedziałem, że aż tak... - Nie kończy tego zdania, ale wiem o co mu chodzi. On nigdy nie zrozumie jak bardzo mnie zranił.<br />
- Muszę już jechać - otwieram auta, ale Niall ma mi jeszcze coś do powiedzenia.<br />
- Proszę nie odtrącał mnie, będziemy próbować, powoli, będę cierpliwy, zobaczysz wszystko będzie dobrze. Jestem pewny, że twoje ciało zareaguje na mnie bardzo dobrze... - Mam ochotę wybuchnąć śmiechem, to co on mówi jest po prostu śmieszne. Ale nie mogę odejść.<br />
- Naprawdę muszę jechać... ale o 19 chętnie zjem jakieś ciasteczko. - Wchodzę do auta i odjeżdżam zanim zmienię zdanie. No cóż wygląda na to, że mam wieczorem randkę. Boże w co ja się pakuje, jestem totalna idiotką.<br />
Dobra do 19 jeszcze sporo czasu, a mam bardzo ważną rzecz do załatwienia. Zajeżdżam pod dom Aschtona. Niepewnym krokiem zmierzam do drzwi i delikatnie pukam. Na moje nieszczęście otwiera mi jego matka.<br />
- Oh to ty - mówi na mój widok.<br />
- Dzień dobry pani Moon. -<br />
- Czego tu szukasz? -<br />
- Przyszłam do Aschtona. Muszę z nim porozmawiać. -<br />
- Jest u siebie, nie rozumiem dlaczego on tak cię lubi jesteś okropna - mówi i odchodzi. Przewracam oczami, no cóż przynajmniej mnie wpuściła. Do jego pokoju weszłam jak burza, bez pukania.<br />
- Co jest.. - zaczął, ale gdy zobaczył, że to ja przebiegle się uśmiechnął, jednak szybko zmienił tą minę na zbolałą.<br />
- Hej, jak się czujesz? -<br />
- A jak mam się czuć, twój chłoptaś nieźle mnie pokiereszował, powinnaś go lepiej pilnować. -<br />
- Nie jestem już z nim. - mówię.<br />
- Oh tak? - pyta zaskoczony. - Oczywiście, że tak, kto by chciał być z takim psychopatą. - Odpowiada sam sobie.<br />
- Oszukiwałam siebie tak długo, to nie jest facet dla mnie, ma zbyt dużo problemów ze sobą. -<br />
- Mówiłem ci, a tak w ogóle po co tu przyszłaś? -<br />
- Przeprosić cię, powinnam cię posłuchać i pamiętać że mimo twoich młodzieńczych szaleństw zawsze miałeś na celu moje dobro. - Jezu zaraz się porzygam, jednak to działa i Aschton połyka przynętę.<br />
- Powinnaś, ale jestem bardzo łaskawy wybaczę ci, widocznie ty też musiałaś się wyszaleć, ale teraz będzie już wszystko okej. -<br />
- Owszem, on mną manipulował, tęskniłam za tobą tak bardzo - zaczynam szlochać.<br />
- Hej nie płacz, wybaczam ci. - On nienawidzi płaczących bab.<br />
- Bardzo cię skrzywdził? -<br />
- Nie.. zaskoczył mnie, zaszedł od tyłu, uderzył w tył głowy upadłem i nie mogłem się bronić. Gdyby nie te przebiegłe sztuczki to by nie dał rady. - Ledwo powstrzymuje przewróceniem oczami.<br />
- Tak mój drogi. - Podchodzę do niego i kładę dłoń na siniaku na prawym policzku. - Mój ty biedaczku, to moja wina. -<br />
- Owszem twoja. -<br />
- Czy może być tak jak dawnej? Czy pozwolisz mi wrócić? -<br />
- Wiedziałem, że wrócisz, to tylko kwestia czasu, jesteśmy sobie przeznaczeni Rose. - Podnosi moją twarz za brodę do góry i ociera mi łzy. Wow w sumie to nie wiedziałam, że jestem aż tak dobrą aktorką.<br />
- Boje się, Aschton. - Szepczę, a ten marszczy brwi.<br />
- Czego się boisz?<br />
- Ja kilka dni temu go spotkałam.. - przełykam ślinę, a nowe łzy spływają mi po policzkach. - On groził mi, że jeśli nie odwołasz zeznań, zrobi mi krzy-krzywdę.. - Przy ostatnim słowie się jąkam i delikatnie czkam. Przez jego twarz przechodzi fala złości, by po chwili zacząć gorączkowo się nad tym zastanawiać.<br />
- Chwila, chwila jakim cudem mogłaś go spotkać on siedzi, mój ojciec załatwił taką kaucję, że nikt by nie zapłacił. - Cholera nie dobrze.<br />
- Jak z nim byłam dowiedziałam się, że macza palce w nielegalnych sprawach, stąd ma pieniądze - wymyślam coś na szybko. Błagam uwierz<br />
- Taa, w sumie to wygląda na takiego, aż dziwne, że się nie domyśliłem. -<br />
- To proszę zrób coś, boje się... Nie chcę kłopotów teraz gdy w końcu mogę być szczęśliwa z tobą. - Nie mam pojęcia jakim cudem to przechodzi przez moje usta.<br />
- Nie mogę Rose przykro mi.<br />
- Proszę chcesz żeby mnie zabił, myślałam, że mnie kochasz. - Cholera wyciągam naprawdę niebezpieczną kartę.<br />
- kocham, ale ... - przerywam mu głośnym szlochem, tylko mój płacz może coś wskórać.<br />
- Proszę... Nie chcę umrzeć chcę stworzyć z tobą szczęśliwą rodzinę, bez strachu przez niego... Obiecaj że jak odwołasz to wyjedzie i da nam spokój. Zapłacimy mu i on wyjedzie, kocha pieniądze na pewno je weźmie. -<br />
- Widzisz idiotko, a ty z nim byłaś,wiadome, że leci na twój hajs - mówi, ale po chwili wzdycha. - No dobra, zobaczę co da się zrobić. - Czuję ulgę, oby coś to dało.<br />
- kocham cię Aschton. - Zaraz się porzygam Aschton. Uśmiecha się do mnie przebiegle, jakby wszystko przewidział i zaplanował, jezu co za burak. Nie przemyślałam tylko jednego, że skoro wracam to będzie chciał mnie pocałować. Zamroziło mnie, ale tu chodzi o Nialla, więc się poświęcam i oddaje mu pocałunek. Oby nie zauważył jak topornie to robię. Kiedy przestaję mi wciskać język do ust odsuwa się i szeroko uśmiecha.<br />
- A teraz uciekaj, mam sprawę do załatwienia. - Nic nie mówię tylko robię to co mi każe, on uwielbia mieć kontrole i uwielbia mi rozkazywać.<br />
Wracam jak najszybciej do domu i od razu wpadam do łazienki umyć zęby. Boże jak mi nie dobrze, przez Aschtona i przez te wszystkie kłamstwa. Schylam się nad toaletą i wymiotuje. Obym coś wskórała, jeśli zrobiła to wszystko na marne, to chyba po prostu umrę rzygając. Wzdycham i patrzę na zegarek. Jeszcze trochę i jadę do kawiarenki, nie powiedziałam Niallowi gdzie, ale jeśli naprawdę mu zależało, to będzie wiedział. Myję zęby jeszcze kilka razy i zaczynam się szykować.<br />
Oh to wszystko może się naprawdę źle skończyć, bardzo źle.<br />
<br />
<br /></div>
Pampa rampahttp://www.blogger.com/profile/16707269862499270915noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-8152064888366965088.post-43943705566080185152017-01-01T14:17:00.002-08:002017-01-01T14:17:48.978-08:0040.5<div dir="ltr">
Przez następnie dni już z okna w szkole patrzyłam gdzie czeka. Wolę być przygotowana dużo wcześniej na to czy stoi przy moim aucie czy nie. Dobrze zrobiłam, trzy dni po ostatniej próbie znowu spróbował i stanął przy samochodzie i teraz już od pół godziny wpatruję się w okno i zastanawiam się co zrobić. W sumie to nawet zastanawiam się jak długo wytrzyma.<br />
- Hej Rose! - Mrugam oczami i odwracam się do Jamesa.<br />
- Tak? - pytam nieprzytomnie.<br />
- Wszystko okej, patrzysz w okno już od dłuższej chwili - mówi z uśmiechem, ale pod nim jest wyraźnie zaniepokojony.<br />
- Tak ja... Wszystko okej - tłumaczę. Spogląda przez szybę i marszczy czoło.<br />
- Ktoś stoi przy twoim aucie, rozumiem że to przez to jeszcze nie wyszłaś? - Jakoś nie pomyślałam, że to wygląda dziwnie, a musi, ja patrzę na swoje auto z ukrycia a ktoś przy nim koczuje.<br />
- Nie, to nie tak... - zaczynam, ale mi przerywa.<br />
- Nachodzi cię? Mam się go pozbyć? Powiedz a już więcej nie będziesz musiała się go bać. - Patrzę mu w oczy i widzę w nich determinację, naprawdę by mi pomógł gdyby była potrzeba, ale nawet... nawet po tym wszystkim co się stało nie pozwolę by stała mu się krzywda. Nienawidzę go, ale gdzieś w głębi kocham jak nikogo.<br />
- Nie, nikt mnie nie nachodzi. Po prostu musiałam pomyśleć. Już tam idę. - Posyłam mu uśmiech i się odwracam by odejść. Gdy tylko stoję do niego plecami mój uśmiech opada. Wcale nie jestem gotowa by tam pójść. gdyby nie James mogłabym stać przy tym oknie do wieczora i zastanawiać się co robić. Jestem pewna, że dzisiaj Niall nie odpuści tak łatwo, nie odejdzie. A sama nie wiem jak w ogóle zacząć, co ja mam mu niby powiedzieć? Nawet nie będę mogła mu spojrzeć w oczy bo wiem, że moje serce pęknie do reszty. Biorę głęboki wdech i wychodzę ze szkoły. Do auta podchodzę z głową spuszczoną w dół, mijam Nialla w ciszy, który stoi przy drzwiach od miejsca pasażera, a sama staję przy drzwiach od kierowcy. Nie wchodzę jednak do auta, czekam wpatrzona w ziemię. Nie potrafię na niego spojrzeć. Boję się.<br />
- Hej! - odzywa się zachrypniętym głosem. Muszę zacisnąć powieki, na dźwięk jego głosu o mało się nie rozklejam, co będzie gdy spojrzę mu w oczy?<br />
- Hej - odpowiadam, choć nie jestem pewna czy to usłyszał.<br />
- Spojrzysz na mnie? - pyta. Z ledwością się powstrzymuje by tego nie zrobić. Jak w jednym człowieku może być tyle sprzecznych emocji na raz. Z jednej stronę pragnę na niego spojrzeć, a z drugiej tak cholernie się boje.<br />
- Rozumiem - mówi. - Co u ciebie słychać? - Naprawdę mnie o to zapytał, moja głowa poleciała trochę do góry, teraz widzę skrawek jego torsu, tuż nas samochodem. W gardle urosła mi gula, mam tyle odpowiedzi na to pytanie, ale nie używam żadnej. Kątem oka widzę jak kładzie dłonie na dachu i przechyla się w moją stronę.<br />
- Rose błagam cię porozmawiaj ze mną - szepczę, znowu ściska mi serce. Zaciskam powieki i zatykam usta dłonią, żeby nie wypuścić z nich żadnego dźwięku.<br />
- Przepraszam cię! Rozumiesz? Rose błagam cię wybacz mi, przepraszam. Spójrz na mnie. - Brzmi naprawdę płaczliwie, jeszcze nigdy go takiego nie słyszałam. Moja ciekawość rośnie z każdą chwilą, czy z bliska wygląda tak samo jak brzmi? Jednak strach bierze górę.<br />
Oh za dużo tego, muszę stąd uciec. Nie dam rady dłużej wstrzymać płaczu. Naciskam guzik na pilocie i drzwi od samochodu się otwierają, ledwo zdążyłam złapać za klamkę gdy zauważyłam jak Niall wystartował ze swojego miejsca by mnie zatrzymać.<br />
- Stój - Krzyczę. Wyciągając ręce przed siebie jak jakąś tarczę. Chłopak zatrzymuje się przed maską samochodu a ja się cofam. Serce biję mi jak szalone.<br />
Przez to wszystko spojrzałam na niego i kraję mi się serce. Z daleka nie widziałam podkrążonych oczu, a ni tego że schudł, przez brodę którą zapuścił nie widzę połowy jego twarzy, ale mam wrażenie ze drga mu szczęka. - Nie podchodź do mnie - mówię drżącym głosem. W jego oczach widzę tysiące emocji, więc opuszczam wzrok na jego koszulę. Nie mogę patrzeć mu w oczy, ale nie mogę też całkowicie go odwrócić, muszę pilnować każdego ruchu. - Jeśli zrobisz choć krok, zacznę krzyczeć. -<br />
- P-przepraszam - zająknął się. - Odsunę się, tylko proszę nie odjeżdżaj jeszcze. - Nie wiem dlaczego ale kiwam głową, a on wraca na swoje miejsce. - Chciałem tylko z tobą porozmawiać... -<br />
- Niby o czym co? - warczę.<br />
- Przepraszam cię, nie chciałem ci zrobić krzywdy, nie wiem co się ze mną stało, wiesz przecież że nigdy bym cię nie skrzywdził... - Podnoszę wzrok pełen łez na niego.<br />
- Naprawdę? Czy pomyślałeś o tym gdy to robiłeś? - Krzywi się i teraz to on opuszcza wzrok nie mogąc wytrzymać mojego spojrzenia. - Nie masz prawa tu przychodzić, nie chcę twoich przeprosin, wiesz ile razy już je słyszałam z twoich ust? Teraz przestały być cokolwiek warte - syczę przez zaciśnięte zęby.<br />
- Wiem Rose, ale nie cofnę czasu, będę tego żałował do końca życia, proszę tylko o jedno, żebyś mi wybaczyła i dała szansę, bo będę o ciebie walczył tak długo jak będzie trzeba, nie mogę pozwolić ci odejść, nie mogę bez ciebie żyć. -<br />
Wzdycham i cała złość ze mnie ulatuje, wszystkie inne emocje prawie też.<br />
- Ja już ci wybaczyłam Niall, ja po prostu nie parafię o tym zapomnieć, tu nie chodzi o ból fizyczny, pobolało i przestało, złamałeś mi serce Niall, a jego nie da się poskładać z dnia na dzień, nawet sobie nie wyobrażasz co czuje w środku, wszystko co w tobie widziałam, cała moja wiara w ciebie to wszystko legło w gruzach. Nie mogę do ciebie wrócić, bo już nie potrafię ci ufać. - Łapię za klamkę i otwieram drzwi.<br />
- Jeszcze nie dzisiaj Rose, ale będę pracował ile sił by odbudować twoje zaufanie i w końcu zapomnisz, będę robił wszystko by wymazać złe chwilę i znowu będziesz szczęśliwa, przy mnie. Zmieniłaś mnie Rose, już nie uciekam jak tchórz teraz walczę. Ty jesteś moim słońcem i nie pozwolę by w moim świecie znowu zapanowała ciemność, wiem że to potrwa ale wytrzymam i będę budował fundament po fundamencie aż w końcu odzyskam twoją miłość, bo jest nam pisana. Obiecuję ci to. - Jeszcze przez chwilę obserwuje go jak odchodzi. Wzdycham i wsiadam do auta. Mam ochotę za nim pobiec, przytulić go i znowu być szczęśliwa... Ale jak długo szczęśliwa z nim będę? Tylko czekać aż znowu coś zrobi i będzie przepraszał. A z resztą ile takie przeprosiny są warte, gdy tylko ma okazję znowu mnie rani.<br />
Gdy odpalam samochód ie wracam do domu tylko jadę nad rzekę, gdzie mnie zabierał. Na miejscu wysiadam i rozglądam się wokół. Siadam pod drzewem, gdzie kiedyś spędziliśmy piękne chwilę. I zaczynam płakać, nad Niallem, nad tym co się stało, nad tym co straciłam i jaka jestem zagubiona. Mam taki cholerny mętlik w głowie, tak bardzo tęsknie za chwilami gdy było wszystko dobrze. Mam nadzieję, że po tym wszystkim życie w końcu przestanie mnie kopać w dupę. Oby.<br />
Gdy zaczyna robić się zimno i ciemno wracam do domu. Trzeba zacząć żyć, na całego, na nowo i całkowicie szczęśliwie.</div>
Pampa rampahttp://www.blogger.com/profile/16707269862499270915noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8152064888366965088.post-71667779837695619942016-10-24T07:46:00.004-07:002016-11-23T09:13:59.547-08:0040<div dir="ltr">
oczami Nialla.<br />
Budzę się z wrażeniem, że coś jest cholernie nie tak i szybko domyślam się co, gdy widzę drugą połowę łóżka pustą.<br />
- Rose! - Krzyczę i szybko wyskakuje z łóżka by przeszukać mieszkanie, ale nigdzie jej nie ma. Wracam do sypialni z nadzieją, że może jej nie zauważyłem, proszę niech sobie robi jaja i chowa się pod łóżkiem, dopiero po chwili zauważam otwartą szafę i brak jej rzeczy.<br />
Nie! Nie możliwe... Ona nie mogła... nie mogła odejść. Ciągnę się za włosy i opadam na kolana... Nie mogła mnie zostawić, nie mogła... Ja bez niej nie potrafię oddychać... Dlaczego kłamała, dlaczego nie powiedziała mi jak się czuje naprawdę i dlaczego ja do cholery uwierzyłem w tak marne odpowiedzi, że wszytko w porządku? Po tym co jej zrobiłem, nic nie może być w porządku, ale tak bardzo pragnąłem cofnąć czas, że złapałem się każdego jej słowa, żeby tylko było jak przedtem. Jestem taki głupi, zniszczyłem kolejną osobę którą kocham, boże jestem takim potworem.<br />
Jednak nie mogę dać jej tak odejść, muszę zrobić wszystko co w moje mocy, żeby mi wybaczyła. Nie poradzę sobie bez niej, zrobię bardzo egoistyczną rzecz, ale będę ją błagał, żeby mi wybaczyła. Szybko zgarniam telefon i dzwonię, raz, drugi, piaty ale nie odbiera, wściekły rzucam telefon o ścianę, niech to szlag. Uderzam w ścianę przy łóżku i nagle zauważam karteczkę na stoliku nocnym. Szybko za nią łapię i czytam kilka razy by zrozumieć sens. Potrzebuje czasu. tylko czasu nie napisała, ze nie chcę mnie znać tylko, ze potrzebuje czasu. Jest nadzieja. Dam jej czas jak dużo zechcę i wymyślę naprawdę piękne przeprosiny i cholera powiem jak bardzo ją kocham.</div>
<div dir="ltr">
<br />
Oczami Rose<br />
Dzwonił raz, drugi, za 9 wyłączyłam telefon, żeby w spokoju płakać w poduszkę. Nie wiem co ze sobą zrobić, tak bardzo go kocham, ale nie wiem czy potrafię mu wybaczyć, tak bardzo mnie skrzywdził. Czuje się brudna. Mam ochotę wrzeszczeć, wyć i walić w ścianę. <br />
A najgorsze jest to że mimo wszystko najbardziej pragnę żeby był przy mnie, pocieszył, przytulił, tęsknię za nim, a jednocześnie nienawidzę i nawet nie chce na niego patrzeć. To takie denerwujące. <br />
Jest jeszcze jedna rzecz która nie daje mi spokoju, a mianowicie chodzi o to czy on będzie w ogóle o mnie walczył. Załamie się jeśli się okaże że byłam tylko zabawa, że ktoś kogo tak bardzo kocham tylko się zabawiał. Chce wiedzieć czy mu zależało, czy choć trochę mnie kochał. Jeśli nigdy więcej go nie zobaczę to mnie zniszczy.</div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
Oczami Nialla.<br />
Nie wiem co ze sobą zrobić. Nie wychodzę z domu, bo wiem że nogi od razu skierowały by mnie pod jej dom. Nie mogę jej tego zrobić, muszę dać jej czas żeby wszystko przemyślała, jak na razie mogę tylko siedzieć i się modlić. Tak mi cholernie pusto bez niej. W każdej sekundzie myślę tylko o niej. Co robi, gdzie jest, czy wszystko z nią w porządku, czy bardzo jest załamana, czy kiedykolwiek mi wybaczy, czy jest gotowa ze mną porozmawiać, czy nadal mnie kocha czy wręcz nienawidzi. To wszystko mnie dobija tych pytań bez odpowiedzi jest za dużo.<br />
Słyszę pukanie do drzwi, wstaje jak oparzony i biegnę otworzyć, błagam niech to będzie Rose, niech to będzie ona. Otwieram i mało nie upadam z rozczarowania, to nie jest Rose. Patrzę wprost na dwóch policjantów. O cholera.<br />
- Słucham? - Mówię. Gdybym nie był tak załamany, zdenerwowałbym się.<br />
- Pan Niall Horan? - Czyli nie ma mowy o pomyłce lokalu.<br />
- Tak, o co chodzi? - Starszy z nich przedstawia ich obu. Co mnie obchodzą nazwiska niech przejdą do rzeczy.<br />
- Jest pan oskarżony o pobicie Pana Moona... - Zatkało mnie, ten kutas poszedł na policję. Ja pierdole jak mam walczyć o Rose z pieprzonego więzienia. Teraz już nigdy mi nie wybaczy. Muszę oprzeć się o ścianę, jestem psychicznie wyczerpany.<br />
- Panie Horan, słucha nas Pan? - Przenoszę wzrok ze ściany na starszego policjanta, który przygląda mi się zirytowanym wzrokiem.<br />
- No cóż ja na pewno nie będę powtarzał pańskich praw, pójdzie pan z nami. - Nawet nie mam co się kłócić, nie mam szans na ucieczkę.<br />
- Czy mogę wziąć kilka rzeczy? - pytam. Oboje marszczą czoło, ale w końcu się zgadzają, pod warunkiem, że będą mnie pilnować. Niech robią co chcą i tak nie mam siły uciekać przez okno. Zgarniam kilka najważniejszych rzeczy, skoro mam siedzieć w więzieniu to przynajmniej na poziomie. Kurwa mać w co ja się wpakowałem. Ojciec tego dupka jest prawnikiem, przecież jak zacznie się jakaś sprawa to zamkną mnie do końca życia. Mogłem myśleć wcześniej, jestem takim idiotą nie dziwię się, że Rose odeszła, sam bym ze sobą nie wytrzymał.<br />
Oczywiście panowie zapieli mnie w kajdanki i z brutalną siłą wsadzili do auta. Nawet nigdy nie zdążyłem powiedzieć Rose jak bardzo ją kocham.<br />
<br />
Oczami Rose<br />
<br />
<div dir="ltr" style="font-family: "times new roman"; font-size: medium; font-style: normal; font-weight: normal; letter-spacing: normal; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;">
</div>
<br />
<div dir="ltr" style="font-family: "times new roman"; font-size: medium; font-style: normal; font-weight: normal; letter-spacing: normal; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;">
<div style="margin: 0px;">
Minęło kilka dni, od tych kilku telefonów nie odzywał się ani razu, nawet nie wysłał sms. Wiem, ze sama chciałam czasu i w ogóle, ale strach dławi mnie w gardło jak pomyśle sobie, że odpuścił. Zadzwonił kilka razy i co? Koniec? Nawet jeśli nigdy nie będę wstanie wybaczyć i zapomnieć, chcę wiedzieć ze mu zależało. Przez to wszystko popadłam w całkowitą depresje. Nie płaczę, nie krzyczę nie wyję, nie czuje już nic. Jestem całkowicie otępiała. Nie mogę jeść, nie mogę spać mimo, ze całymi dniami chodzę cholernie zmęczona i nawet zasypiam na lekcjach w nocy cierpię na bezsenność. Jestem jak cholerny robot, wszystko robię automatycznie, wstaje rano, chodzę do szkoły, wracam,uczę się i nic więcej. Zero życia we mnie. Nie wiem jak długo jeszcze tak wytrzymam. </div>
<div style="margin: 0px;">
Dzwoni telefon, ale to nie Niall, odrzucam go. Nie mam ochoty z nikim rozmawiać. Jednak gdy Clary nie daje mi spokoju po raz 6 odbieram. Wątpię, żeby odpuściła tak łatwo, w końcu by się pojawiła tutaj.<br />
- Halo? - pytam.<br />
- Kurdę w końcu odebrałaś.. - Mówi bardzo szybko. - ... chodzi o Nialla... -<br />
- Coś mu się stało? - Przerywam przerażona.<br />
- Nie... no chodzi o to, że on siedzi w więzieniu... -<br />
- Że co? - Niall w więzieniu, dlaczego?<br />
- Aschton zgłosił na policję pobicie, powiedział że to Niall. -<br />
- Od kiedy? - </div>
<div style="margin: 0px;">
- Nie wiem. Od kilku dni. - Nie powinnam ale poczułam wielką ulgę. To dlatego się nie odzywa. - Czy to dlatego Z nim zerwałaś? - pyta Clary.</div>
<div style="margin: 0px;">
- Nie. Muszę kończyć. - rozłączam się. No cóż muszę coś z tym zrobić. </div>
<div style="margin: 0px;">
<br /></div>
<div style="margin: 0px;">
Oczami Nialla. </div>
<div style="margin: 0px;">
- Panie Horan! Jak na razie jest Pan wolny. Podnoszę głowę do góry i z niedowierzaniem patrzę na policjanta. Jak to? Mówili że posiedzę bardzo długo. Siedzę tu już tydzień, a w następnym miałem mieć sprawę i być przeniesiony z komisariatu do więzienia.</div>
<div style="margin: 0px;">
- Została wpłacona za Pana kaucja. - odpowiada na moje zaskoczenie. </div>
<div style="margin: 0px;">
Szybko się podnoszę. </div>
<div style="margin: 0px;">
- Kto? - pytam </div>
<div style="margin: 0px;">
- przykro mi. Osoba chciała zostać anonimowa. - </div>
<div style="margin: 0px;">
- Nie ważne. Podejrzewam kto to. - szybko wychodzę zza krat i idę za policjantem. Po wszystkich formalnościach po 15 minutach jestem na zewnątrz. To niby tylko siedem dni, a o mało tam nie umarłem, najgorsze w więzieniu jest to ze ma się dużo czasu na myśli więc jak nigdy myślałem o Rose. Zwłaszcza że powinęli mnie wtedy gdy Rose mnie nienawidzi. </div>
<div style="margin: 0px;">
Jestem pewien że to ona wpłaciła kaucję, nie znam nikogo kto miałby taką kasę. Tak myślę że dałem jej wystarczająco dużo czasu na przemyślenie. Czas wziąć się za robotę.<br />
***</div>
</div>
Jest jeszcze przed południem na pewno siedzi w szkole, jeśli w ogóle poszła. </div>
<div dir="ltr">
Chwilę później jestem pod jej szkołą schowany za drzewem jak pieprzony psychopata. Nie wiem jak długo będę czekał aż ja zobaczę, Ale cóż mogę stać tak godzinami. </div>
<div dir="ltr">
Dochodzi popołudnie. Nadal jej nie ma, ale cholera nie spocznie póki jej nie zobaczę chociażby z daleka. Od rana nie ruszyłem się nawet milimetr, uparcie wpatruje się w wejście do budynku. Z daleka słyszę dzwonek. To moja ostatnia nadzieja, to ostatnia lekcja. </div>
<div dir="ltr">
Tak widzę ja wśród tłumu. Serce zaczyna bić mi szybciej. Przyglądam się i od razu widzę, że także jest załamana. Z nikim nie gada, patrzy w ziemię jest smutna i szybko podąża do samochodu. O mało nie padam na kolana widząc jak bardzo ja zraniłem. </div>
<div dir="ltr">
Chce do niej pobiec, ale wiem ze to nie jest dobry pomysł. Dam jej jeszcze trochę czasu. Teraz porostu sobie popatrzę. </div>
<div dir="ltr">
Nagle Rose się zatrzymuje i prostuje. Spinam się. Zaczyna się rozglądać aż w końcu zatrzymuje wzrok na mnie. O Boże serce mi staje. Stąd widzę jak blednie i marszczy brwi. Co zrobi? Ja niestety nie mogę się ruszyć. Patrzy na mnie jeszcze przez chwilę po czym przygryza wargę i odchodzi. Wygląda na weselsza. Za cholerę nie wiem co to ma znaczyć, ale nadzieja się zatliła.<br />
<br />
Oczami Rose<br />
Skoro go widzę pod moją szkołą to znaczy, że wyszedł chyba, że mam omamy. To bez sensu po co on tam tak stoi, nie podszedł, nie zagadał, nic tylko stał i się patrzył. Będzie się teraz w coś ze mną bawić czy co? Za cholerę nie wiem o co mu chodzi. Jak na razie działa mi na nerwy. I cholera jak go zobaczyłam pod tym drzewem uszło ze mnie całe powietrze. Nie widziałam go tak długo i nawet po tym co zrobił miałam ochotę podbiec i rzucić mu się na szyję, ewentualnie zajebać i wtedy rzucić mu się na szyję. Serce o mało nie wyrwało mi się z piersi, tak bardzo go kocham. Wsiadam do samochodu i szybko odjeżdżam, żeby czasem nie zrobić czegoś głupiego jak podejście do niego.<br />
Następnego dnia gdy wychodzę ze szkoły on znowu tam jest. Znowu tylko stoi i patrzy i wbrew pozorom jest jeszcze gorzej niż wczoraj. Dzisiaj zaskoczenie jest mniejsze a za to więcej myśli kotłuje mi się po głowie, wręcz czuje to jak bardzo mnie do niego ciągnie jakby był magnesem. Muszę naprawdę przyśpieszyć krok i znaleźć się jak najdalej, bo gdy ciągle czuje na sobie jego wzrok a mało nie padam na ziemie. Odjeżdżam z piskiem opon.<br />
Trzeciego dnia nie jestem już zaskoczona jego widokiem, ale przyłapuje się na tym, że stanęłam i zaczęłam mu się przyglądać. Oh wygląda tak dobrze, ma kilkudniowy zarost i moja ulubioną skórzaną kurtkę. Dopiero gdy chłopak lekko się porusza wybudzam się i znowu odchodzę.<br />
Dziś jest czwarty dzień odkąd zobaczyłam go pod tym drzewem, gdy tylko wychodzę z budynku patrzę w stronę drzewa, najbardziej przeraża mnie to jak czuję wielką nadzieje , ze znów go zobaczę, nie powinnam tak się czuć, powinnam go nienawidzić.<br />
Jednak gdy spostrzegam, że nie ma go pod drzewem rośnie mi wielka gula w gardle i o mało się nie przewracam. Zabolało, już się znudził? Mrugam oczami i odwracam się w stronę samochodu i całkiem się zatrzymuje bo jednak go widzę, tylko po prostu zmienił miejsce. Teraz jak będę iść do auta będę przechodzić jakieś 8-9 metrów od niego. Ruszam się, żeby nie stać jak zamrożony kołek i całą siłą woli staram się na niego nie patrzeć. Dopiero gdy wsiadam do auta wypuszczam powietrze i patrzę na niego przez tylną szybę. Czuje się przez niego taka skołowana. Co on w ogóle wyprawia?<br />
Oczywiście przez następnych kilka dni znowu stoi w tym samym miejscu. Dopiero w weekend mam od niego trochę spokoju. Taa spokoju, żeby sobie w samotności popłakać. Jednak już w niedzielę, całkowicie tęsknię za jego widokiem i nie mogę się doczekać poniedziałku aż znów go zobaczę, przyzwyczaiłam się do jego widoku przed szkołą. Więc w poniedziałek lecę do szkoły jak głupia i nie mogę się doczekać aż wszystkie lekcje się skończą. W końcu gdy słyszę utęskniony dzwonek jako pierwsza wychodzę z klasy zostawiając wszystkich w tyle. Wychodzę na zewnątrz i przeszukuje wzrokiem cały plac i parking. Gdy w końcu go widzę cała zamarzam, znowu zmienił miejsce, tym razem oparł się o mój samochód. Tego się nie spodziewałam, myślałam, że jak zwykle będzie tylko obserwował, ale jednak zaczął działać. Jednak ja nie mam ochoty na rozmowę z nim, nie przygotowałam się na to, nie mogę podejść, nie ufam sama sobie, nie wiem jak zareaguje. Więc po prostu spuszczam wzrok i czekam, aż zrozumie aluzję i odejdzie.<br />
<br />
Oczami Nialla.<br />
Przyglądam się jak stoi wpatrzona w ziemię. Czeka, aż odejdę, szlag myślałem, że już minęło wystarczająco dużo czasu i po tych wszystkich podchodach podejdzie. Dobra zaczekam pięć minut może się namyśli i podejdzie, taką mam przynajmniej nadzieje. Jednak gdy widzę, ze nadal stoi bez ruchu wiem, że raczej mam marne szanse. No cóż jeszcze za wcześnie, dam jej jeszcze kilka dni. Odchodzę dwa metry od jej samochodu. Dotarcie do auta zajęło jej dwie sekundy. Ja pierdole.<br />
Przez następne dwa dni staję kawałek dalej ale trzeciego znowu podchodzę do auta.<br />
_____________________________________________________________________<br />
Nie zasługuje na wybaczenie nawet ;-; Przepraszam, postaram się dodać jak najszybciej kontynuację tego rozdziału ;-; </div>
Pampa rampahttp://www.blogger.com/profile/16707269862499270915noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8152064888366965088.post-78681749135690491702016-08-11T09:23:00.002-07:002016-08-11T09:23:24.619-07:0039<div dir="ltr">
- Co to jest? - pytam wzburzona.<br />
- Nie wiem, ty mi powiedz - warczy chłopak. Sięgam po zdjęcia, żeby przyjrzeć się im z bliska. Ukazane jest na nich jak rozmawiam oraz całuje się z Aschtonem. Nie no to chyba są jakieś jaja. Oczywiście zdjęcia jak go odpycham i uderzam już nie dodali.<br />
- Niall to nie tak jak myślisz.. - mówię i od razu się krzywię. Ale chujowo zaczęłam.<br />
- Nie tak jak myślę? Nie wiem co mam myśleć, skoro ty nigdy nic mi nie mówisz! - wydziera się. Czuje się podlę, on ma rację, powinnam mu mówić o wszystkim, a ukrywam przed nim takie rzeczy.<br />
- Przepraszam Niall, myślałam, że... -<br />
- To nie myśl tyle bo ci to nie wychodzi - warczy. Czuje jak kłują mnie łzy.<br />
- Niall proszę posłuchaj, nie całowaliśmy się on mnie zaskoczył od razu go odepchnęłam... -<br />
- I stwierdziłaś, ze nie muszę o tym wiedzieć? Że jakiś skurwiel całuje moją dziewczynę. Zabije go kurwę urwę mu łeb.<br />
- Przestań tak mówić. To nie jest ważne, on nie jest ważny... -<br />
- Nie ty przestań! Pierwszy raz jestem w związku i nie wiem jakie panują tu zasady, ale jestem pewien, że kłamstwo jest zdradą - krzyczy. - Z resztą nie ważne - dodaje i zakrywa twarz dłońmi.<br />
- Niall proszę, nie mówiłam ci bo wiedziałam jak zareagujesz.. - Chłopak prycha i rzuca mi wściekłe spojrzenie.<br />
- Nie ważne - mówi. Nie patrząc na mnie mija mnie szybkim krokiem i kieruję się do wyjścia.<br />
- Niall?! Gdzie ty idziesz? Zostań porozmawiajmy. - Biegnę za nim. - Niall, proszę cię Niall - wydzieram się, ale on tylko zatrzaskuje mi drzwi przed nosem. Opieram się o te drzwi i zaczynam płakać. Boże co ja narobiłam i gdzie on do cholery idzie.<br />
Nie wrócił przez następne kilka godzin najpierw płakałam, potem krzyczałam a teraz siedzę i tępo patrzę się w ścianę i zastanawiając się gdzie on do cholery poszedł. Naprawdę zaczynam się o niego martwić. On na pewno zrobi coś głupiego, najbardziej się martwię, że naprawdę zrobi coś Aschtonowi, nie chcę żeby Niall poszedł do paki, nie mogę go stracić, za bardzo go kocham.<br />
Jestem najgłupszą dziewczyną na świecie, jak w ogóle mogłam dopuścić do takiej sytuacji. Nie to że chcę zabić mojego byłego to do tego jeszcze nienawidzi mnie, jakbym mu powiedziała od razu to tylko chciałby zabić Aschtona.<br />
Nie zasypiam, aż do 3 w nocy aż w końcu słyszę szczęk zamka. Dzięki bogu, w końcu wrócił. Szybko podbiegam do drzwi i od razu czuję zapach alkoholu, no pięknie najebał się. Przyglądam mu się przez chwilę jak się zatacza i próbuje zdjąć kurtkę i buty dopiero po chwili mnie zauważa.<br />
- Rose? -<br />
- Niall nareszcie gdzie ty byłeś martwiłam się - głos mi lekko drży. Podchodzi do mnie i łapię moją twarz w swoje dłonie.<br />
- Jesteś tylko moja Rose - mówi. Marszczę brwi.<br />
- Tylko twoja Niall... - Chłopak wpija się w moje usta, ale odrywam się bo chcę z nim porozmawiać.<br />
- Nie gniewasz się na mnie? -<br />
- Nie Rose, ale proszę udowodnij, ze jesteś tylko moja. - znowu wpija się w moje usta z ogromną siłą i natarczywością, nie wiem czy mi się to podoba.<br />
- Niall, nie mam na to ochoty. -<br />
- Proszę Rose, proszę - mówi. Z każdą chwilą znajdujemy się coraz bliżej jego sypialni. Nawet nie zauważyłam, ze powoli mnie do niej wpycha.<br />
- Jesteś pijany... Nie chcę... - Odrywa się od moich ust i patrzy mi prosto w oczy.<br />
- Proszę Rosę, udowodnij... Jesteś tylko moja. - Nie widzę sensu by mu cokolwiek udowadniać, Przecież dobrze wie że jestem tylko jego. A już nie mam ochoty nic mu udowadniać gdy jest w takim stanie. Jednak gdy tak na mnie patrzy mięknie mi serce.<br />
- Dobrze - szepczę, choć nadal nie jestem co do tego przekonana. Niall szybko zaciąga mnie do łóżka, rozbiera mnie i siebie w ekstremalnym czasie, muszę przyznać że wręcz jest agresywny i nie podoba mi się to ani trochę, ale wiem też że potrzebuje tego, potrzebuje mnie.<br />
Niall szybko zakłada gumkę i pochyla się nade mną, dopiero po chwili dociera do mnie co się dzieje.<br />
- Niall Nie! ... - Za późno, wciska się we mnie z impetem. - ... nie jestem gotowa - szepczę, zaciskając mocno oczy i pięści na prześcieradle. Nie powiem, zabolało. jakby ktoś wbijał mi tysiące igieł w środku mnie. Jednak gdyby tego było mało Niall nie przestał się poruszać, wręcz przyśpieszył. Jest w jakimś cholernym amoku i nie zwraca uwagi ani na moje łzy ani na protesty.<br />
- Niall proszę... - łkam. Nadal głuchy na moje słowa i jęki szybko kończy i opada na mnie całym ciałem. Czuje jakby uszło ze mnie całe powietrze. Niall podnosi lekko głowę i spogląda na moją twarz i dopiero jakby teraz dociera do niego co się stało, bo jego mina z zadowolonej szybko zmienia się w przerażoną.<br />
- Rose?! Nie.. Nie, przepraszam, boże wybacz mi, nie chciałem - mówi szybko i jeszcze szybciej ze mnie wychodzi co przyprawia mi nowego bólu. Krzywię się a on się zamyka i siada na brzegu łóżka i schyla nisko głowę. Przez chwilę się nie odzywa, ja także nic nie mówię ale to pewnie bardziej dlatego, że nie jestem w stanie wydobyć z siebie żadnego dźwięki, nawet nie mogę się ruszyć. W końcu udaję mi się jakoś usiąść na drugim krańcu łóżka z drugiej strony. Zatykam usta ręką, żeby nie zacząć płakać. Słyszę jak pod Niallem ugina się łózko, aż w końcu siada za mną.<br />
- Rose proszę powiedz coś, tak bardzo cię przepraszam nie wiem co się stało, nie wiem.... Proszę wybacz mi... - mówi naprawdę płaczliwym tonem. Próbuje mnie przytulić, ale szybko zrywam się z łóżka i staram się nie zwracać uwagi na ból tam na dole i tak bardziej boli w sercu. Niall szybko wstaje za mną.<br />
- Proszę Rose, nie odtrącaj mnie... Wybacz mi proszę - patrzę w jego załzawione oczy, ale szybko odwracam wzrok bo nie jestem w stanie patrzeć mu w oczy.<br />
- Nic się nie stało Niall ja... przecież zgodziłam się - mówię w końcu.<br />
- Nie.. nie mów tak... Tak bardzo cię skrzywdziłem proszę wybacz mi to, nie chciałem.... -<br />
- Wybacz... - szepczę i szybko uciekam do łazienki, naprawdę dłużej już nie zniosę jego obecności. Gdy tylko zamykam za sobą drzwi zaczynam płakać. Płaczę tak mocno, ze nie mogę wydusić z siebie nawet piśnięcia, płaczę tak mocno, ze nie mogę złapać nawet małego oddechu. Cały czas słyszę za drzwiami jego głos co wcale mi nie pomaga. Prosi, błaga, przeprasza. Błagam niech przestanie, niech przestanie pukać, niech przestanie mówić, nie chcę tego słuchać, mam tego dość, niech się w końcu zamknie. Zakrywam sobie uszy, żeby dłużej go nie słuchać. Siadam na zimnych kafelkach, jezu jak mnie wszystko boli, ciało, dusza, serce...W końcu udaje mi się uspokoić na tyle, żeby złapać oddech, nareszcie już zaczynały boleć mnie płuca. Odsuwam ręce od głowy by się przekonać czy Niall nadal coś mówi, przestał, za drzwiami nie słychać nic. Zaczynam drżeć ze strachu, z zimna, nie wiem. Zamykam oczy, dałam sobie już spokój z ciągłym wycieraniem łez z twarzy za dużo ich. Pytanie jak ja mam stąd wyjść, on tam jest czeka na mnie, ale cholera nie chcę go ani widzieć, ani słyszeć A już ty bardziej czuć jego dotyk. <br />
Nie wiem ile czasu mija i jak długo tu siedzę, ale cała zdrętwiałam już nie mówiąc jak mi zimno. Siedzenie nago na zimnych kafelkach to nie jest dobry pomysł. Zresztą odrętwiała czuje się nawet w środku, trochę jakbym już nie czuła tego co potrzebne mi do życia, jakby całkowicie zniknęło, wyrwane mi z piersi. Owszem nadal czuje pieczenie między nogami, ale to nic w porównaniu z tą pustką która czuje w środku. To ona boli najbardziej. Boję się... ba jestem totalnie przerażona, ale muszę w końcu stąd wyjść, nie mogę siedzieć tu wieczność, z resztą Niall i tak prędzej czy później wyważy te drzwi. Spinam więc mięśnie i wstaje z podłogi. Za nim jednak wyjdę biorę kilka głębokich oddechów i jeszcze dwa na wszelki wypadek. Gdy tylko otwieram drzwi od razu widzę przed sobą Nialla, patrzę prosto w jego przerażone oczy. Od razu cała kulę się w sobie, to trudniejsze niż myślałam, dużo trudniejsze. <br />
- Rose? - szepcze Niall jakby badał jak zareaguje. <br />
- Wszystko w porządku Niall naprawdę, potrzebowałam chwili dla siebie i wszystko jest okej. To nie twoja wina zgodziłam się przecież.... - Paple dużo i szybko, żeby nie zacząć płakać, albo panikować.<br />
- Przestań to robić - mówi zbolałym tonem. <br />
- Co robić? - pytam dużo mniej pewnym tonem niż wcześniej. <br />
- Tak mówić Rose, stało się bardzo dużo i to wszystko jest moją winą i nie udawaj że wszystko jest okej bo nie jest. Cholera ja.. To tak... jakbym Cię zgwałcił - mówi i zaciska mocno oczy. <br />
- Zgodziłam się przecież - <br />
- Do cholery Rose co z tego? Powinienem myśleć o tobie, powinienem o Ciebie zadbać i nie zrobiłem tego byłem w jakimś pieprzonym amoku i myślałem tylko o sobie. Boże tak bardzo Cię przepraszam Rose, nie chciałem cię skrzywdzić, proszę... - Patrzę w jego przeszklone oczy i wymuszam sztuczny uśmiech </div>
<div dir="ltr">
- Naprawdę w porządku Niall, ja.. wcale nie bolało tak bardzo... - Może fizycznie i nie boli tak bardzo, ale psychicznie nawet nie będę mówić. </div>
<div dir="ltr">
- Na pewno? - Kiwam głową, a on od razu przysuwa się i mnie przytula, mam nadzieję że nie zauważył jak bardzo się spięłam. <br />
- Jestem zmęczona, możemy się położyć? - Błagam skończmy tą rozmowę, chcę żeby ten dzień skończył się jak najszybciej,<br />
- Tak jasne chodź. - kładziemy się, Niall kładzie nas na łyżeczki i mocno mnie przytula. Jego dotyk boli. Kilka razy całuje mnie w kark. Ciągle powtarza że przeprasza i jak bardzo mu na mnie zależy, aż w końcu zasypia, ale ja nie mogę zasnąć, jestem za bardzo pobudzania za bardzo przerażona. Gdy przez sen się delikatnie odsuwa ja po cichu podnoszę się z łóżka. Na palcach zbieram swoje rzeczy i szybko je zakładam, nie chce żeby się obudził. Biorę też torbę zza szafy i wkładam do niej swoje najważniejsze rzeczy, żeby nie musieć po nie później wracać. Gdy jestem gotowa wychodzę z pokoju, jednak zatrzymuje się i na chwilę wracam do sypialni. Znajduje jakąś karteczkę i zostawiam Niallowi notkę. Nie mam pojęcia po co i tak się dowie ze odeszłam. <br />
Wybacz. Potrzebuje czasu. Nie dzwon. <br />
Potrzebuje czasu? To tak jakbym oznajmiała ze jest szansa. Spoglądam na śpiącego chłopaka. <br />
- Kocham Cię Niall, bardzo kocham, ale nie mogę zostać, wybacz mi, po prostu nie dam rady.. - szepczę ale zacinam się w połowie. Całuje go w czoło na pożegnanie. Bo to ostatni raz jak to widzę, wiem że tchórzę i nie czekam aż wstanie, ale nie mam w sobie takiej siły żeby znów z nim rozmawiać. Po prostu na nic więcej nie dam rady <br />
Odchodzę</div>
<div dir="ltr">
____________________________________________________________________________</div>
<div dir="ltr">
Przepraszam, że tak późno, ale jedynym moim usprawiedliwieniem będzie to że cholera zapędziłam się w czarną dupę i naprawdę nie mam weny, ale dłużej nie mogę was trzymać w niepewności dlatego coś dodaję i jestem naprawdę smutna bo wiem, że rozdział jest naprawdę słaby, ale nic więcej z siebie nie wyciągnę...Sorki też za błędy, ale pisałam na telefonie co nie jest proste.. </div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
Pampa rampahttp://www.blogger.com/profile/16707269862499270915noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-8152064888366965088.post-31094425986662001652016-07-17T14:47:00.000-07:002016-07-17T14:47:40.860-07:0038Czekam na więcej komentarzy niż marne 4 :)<br />
-... Więc kiedy wracasz? - pyta Clary.<br />
- No nie wiem... Ten siniak prawie w ogóle nie przybladł, założę się że ze dwa tygodnie z nim pochodzę. -<br />
- Aż tyle masz zamiar sobie zrobić wolnego? Niby jak to usprawiedliwisz? -<br />
- Wiem cholera. Jutro powinnam przyjść i tak będę miała problem z tymi trzema dniami. -<br />
- No wiem czepiają się tu nawet o jedną godzinę, a co dopiero trzy nieusprawiedliwione dni. -<br />
- Tylko jak mam teraz przekonać ludzi, że Niall mnie nie bije? Z tym siniakiem na gębie nikt w to nie uwierzy. -<br />
- Nie przejmuj się ludźmi, zaraz zapomną.<br />
- No tak, ale teraz każdy będzie uważał go za damskiego boksera. -<br />
- Gdzie on w ogóle teraz jest? - Wzdycham.<br />
- Nie wiem, ja siedzę u siebie... Możliwe, że pojechał na wyścigi albo coś. Muszę go przekonać, żeby zaczął normalnie pracować, albo żeby poszedł na studia. -<br />
- Jeśli nie będzie chciał i tak go nie zmusisz... -<br />
-Wiem i nie będę, ale podsunąć pomysł mu mogę, przecież nie będzie zarabiał całe życie ścigając się. Musi kiedyś zacząć żyć poważnie... -<br />
- Tak czyli ożenić się z tobą, pracować i mieć garstkę dzieci? - Słyszę jej śmiech.<br />
- No co? Bardzo dobry pomysł. -<br />
- Bardzo. Lepiej przyjdź jutro do szkoły, może uda ci się go zamalować... -<br />
- I tak będzie prześwitywał, ale nie aż tak bardzo. Będę jutro nie mam innego wyboru. -<br />
- Tak w ogóle co na to twoja matka? -<br />
- Nie pokazywałam się jej z tak bliska - śmieję się.<br />
- No tak... Już widzę reakcję twojej mamy. -<br />
- Prawdopodobnie krzyczała by, że to moja wina bo po co kogoś denerwowałam. -<br />
- Taa.. Tak by było. Dobra muszę kończyć, mam kilka rzeczy do zrobienia. Cześć. - Żegnam się z nią i odrzucam telefon.<br />
Jestem wyczerpana już tym moim życiem, zawsze coś nigdy nie może być spokojnie. Niech to szlag. Przynajmniej mam Nialla którego kocham, ale on oczywiście nadal się we mnie zakochuje. Jak długo można się zakochiwać. Niech dotrze do niego, że już mnie kocha a nie, bo mam nadzieje, że kocha tylko jeszcze to do niego nie dotarło. Odkładam laptopa na którym nie dzieję się nic ciekawego i opadam na poduszki. A co się będę nad tym zastanawiać. Jak będzie gotowy to mi powie, muszę być cierpliwa, nie mogę tego po prostu chcieć i tyle.<br />
Przysnęłam i z mojego snu wyrywa mnie telefon. Sięgam po niego. O to Niall i kurde jest 2 w nocy.<br />
- Halo? - odbieram zaspanym głosem.<br />
- Hej - mówi. Dobra coś jest nie tak. Rozbudzam się.<br />
- Coś się stało? - pytam.<br />
- Nie... Tak, nie wiem.. - mówi. Słyszę jak wzdycha. - Nie mogłem zasnąć. -<br />
- Ale ja za to spałam - mówię.<br />
- Oh wybacz to może... -<br />
- Nie rozłączaj się, cieszę się z twojego telefonu o każdej porze - mówię.<br />
- Okej - mruczy Niall.<br />
- Więc dlaczego nie możesz zasnąć...? - Mam nadzieje, że nie ćpał z kolegami czy coś. Oczywiście od razu najczarniejsze scenariusze. Albo może się najebał i zabrał ze sobą jakąś laskę.<br />
- Tęsknie za tobą - mówi. Oh tak to jestem w stanie zrozumieć.<br />
- To nie jest pierwsza taka noc, nie możemy być ze sobą 24/24h. -<br />
- Wiem i za cholerę nie mogę się przyzwyczaić, nie potrafię spać bez ciebie - mówi. Mam motylki w brzuchu gdy tak mówi.<br />
- Więc masz zamiar nie spać gdy mnie nie będzie? -<br />
- Tak, ja... mam koszmary bez ciebie - przyznaje. Kraję mi się serce.<br />
- Oh Niall tak mi przykro. Co ci się śni? - Mam nadzieje, że nie jego rodzice.<br />
- Czasem to co zawsze, a czasami ty.. -<br />
- Ja? - pytam zaskoczona. Ma ze mną koszmary? jestem taka okropna?<br />
- Taa, śni mi się, że dzieje ci się krzywda i nie mogę ci pomóc albo... albo, że po prostu odchodzisz ode mnie? - Ostatnie słowa ledwo słyszę.<br />
- Nigdy od ciebie nie odejdę - mówię mu. Przez chwilę nie odpowiada, jednak wiem że się nie rozłączył bo słyszę jego oddech.<br />
- Mam nadzieje. - Smutno mi się robi gdy pomyślę, ze leży teraz taki samiutki i przerażony.<br />
- Wiesz przecież, ze cię ko... że jestem w tobie zakochana - jąkam się. Jezu prawie wyznałam, że go kocham.<br />
- Ja w tobie też. Spróbuje jakoś zasnąć - mówi.<br />
- Okej - szepczę. Chłopak się rozłącza.<br />
Teraz ja nie zasnę, super. Nie wiem co zrobić... A nie jednak wiem. Ja pierdole. Wstaję z łóżka i zaczynam się ubierać. Dlaczego tak bardzo go kocham. Biorę co mi potrzebne i wymykam się po cichu z domu, jeszcze czego, żebym obudziła rodziców. Biorę samochód i jadę do Nialla. Nie mogę go zostawić takiego samego, smutno mi się robi gdy o nim pomyślę. Po kilkunastu minutach jestem u niego pod domem, teraz gdzie mam klucze od jego mieszkania, nie będę dzwonić bo co jeśli zasnął? Nie chcę go już budzić. Dobra mam te klucze, po cichu więc wchodzę do mieszkania. Od razu idę do sypialni, ciuchy ściągam po drodze i zostawiam je na krześle w sypialni. Niall faktycznie zasnął, jednak gdy do niego podchodzę ma zmarszczone brwi, znowu mu się coś śni.<br />
Co z tym zrobić? Kocham go będę z nim na zawsze, ale nie będę mogła być z nim każdej nocy, nie wiadomo co się stanie. Zawszę już będzie miał te koszmary? Choć po ostatnich nocach gdy spaliśmy oddzielnie nie skarżył się na złe sny, może miał po prostu gorszy dzień? Powoli wsuwam się pod kołdrę obok niego. Od razu rąbany się do mnie przytula mimo, ze jestem pewna że śpi.<br />
- Kocham cię - szepczę do niego i sama się wtulam, szkoda tylko ze boję się powiedzieć kocham cię gdy jest tego świadomy.<br />
<br />
***<br />
Czuje że powoli wracam ze snu do świadomości i mam dziwne wrażenie że ktoś mnie obserwuje, więc otwieram oczy i widzę na sobie wzrok Nialla. Co ja tu... A no tak przyjechałam po jego telefonie.<br />
- Hej - witam się ochrypłym po spaniu głosie.<br />
- Hej - odpowiada mi. - Co tu tu robisz? - pyta z uśmiechem.<br />
- Przyjechałam w nocy - mówię. Chłopak uśmiecha się jeszcze szerzej.<br />
- Tak po prostu? Dlaczego mnie nie obudziłaś? -<br />
- Miałeś ciężką noc, nie chciałam cię budzić. A przyjechałam bo czułam, że tego potrzebujesz - mówię. Chłopak poważnieje.<br />
- Dziękuje, jesteś najlepszą dziewczyną świata... - zacina się na chwilę i patrzy mi głęboko w oczy. Mam wrażenie że chcę wyznać mi coś ważnego. -... naprawdę dziękuje - kończy. A ja prawdopodobnie wyglądam jak smutny szczeniaczek. Naprawdę myślałam, że chcę powiedzieć że mnie kocha, wydawało mi się ze widziałam to w jego oczach. No cóż musiało mi się pomylić.<br />
- Idziesz dziś do szkoły? - zmienia temat. Kiwam głową. - Przyjdziesz tutaj później? -<br />
- Jasne, ze tak. - odpowiadam.<br />
- Nie śpijmy więcej oddzielnie, proszę. - W jego oczach widzę ogromną nadzieje. Jednak nie mogę mu tego obiecać.<br />
- Niall to nie takie proste, jesteśmy ze sobą od niedawna a i tak prawie mieszkamy razem. - Chłopak smutnieje rozczarowany i odwraca wzrok. - Przykro mi nie mogę ci tego obiecać, ale postaram się jak mogę, też nie chcę cię opuszczać. -<br />
- Jasne, lepiej zacznij się szykować już późno - mówi chłopak i wstaje z łóżka. Wzdycham cicho.<br />
Wszystko jest takie w chuj skomplikowane.<br />
- Nie wiem czy chcę mi się iść - mówię. Idąc, na chwilę spogląda przez ramię na moją twarz, po czym wzrusza ramionami. Dobra okej? A ten co? obraził się. Dobra w takim razie jednak pójdę do szkoły. Gdy tylko zniknął za drzwiami uderzam w poduszkę. Czy on chcę wzbudzić we mnie jakieś poczucie winy czy co? Nie mogę być z nim non stop, nie jesteśmy pieprzonym małżeństwem. Naprawdę nie wiem co próbuje tym osiągnąć.<br />
Wstałam i szybko naszykowałam się do budy, makijaż choć trochę zakrył siniak, jednak nadal jest widoczny. Zgarnęłam torbę w której noszę kilka zeszytów i wyszłam z sypialni. Niall siedzi przez telewizorem i je śniadanie. Zatrzymałam się, mam podejść i normalnie się pożegnać? Wygląda na obrażonego, ten to ma tupet, przyjeżdżam tu w środku nocy by lepiej mu się spało, a ten się obraża. Burak.<br />
- Idę, cześć - mówię i mijam kanapę. Dopiero gdy otwieram drzwi zawołał mnie.<br />
- Rose? - No myślałam, że się nie odezwie.<br />
- Tak? - pytam z nadzieją.<br />
- Masz kanapkę, zgłodniejesz - mówi i z pokerową miną podaję mi kanapkę po czym wraca na kanapę.<br />
- Kpisz sobie - warczę. - Nie wzbudzaj we mnie poczucia winy, jestem zwykłym człowiekiem i nie mogę być przy tobie pieprzone 24 godziny na dobę - krzyczę po czym rzucam w nim tą zasraną kanapką. Nawet nie drgnie, jedynie przymknął oczy by nic mu z tej kanapki nie wleciało i delikatnie się krzywi. Chciałam krzyknąć coś jeszcze, ale na nim najwidoczniej nie robi to wrażenia. Odwracam się i wychodzę trzaskając drzwiami. Co za burak po prostu.. Uhh... Wkurzyłam się, naprawdę mnie zdenerwował. Już myślałam że chcę się pożegnać, a ten nic tylko daję mi kanapkę. dupek, cwel, idiota... Jednak złość szybko wyparowała i teraz tak sobie myślę, że się o mnie martwił, nie chciał żebym była głodna. Nie potrzebnie tak wybuchłam. Do szkoły do jechałam w bardzo podłym nastroju, jednak tam zjebało się jeszcze bardziej. Oczywiście każdy od razu zobaczył mój siniak, cholera mogłam tu jednak nie przychodzić. Naprawdę nie mam ochoty w tym momencie na te ukradkowe spojrzenia i szepty.<br />
- Rose?! - Zatrzymuje się przed szkolną pedagog i nauczycielkę języka angielskiego w jednym.<br />
- Dzień dobry pani profesor - mówię.<br />
- Czy mogę wiedzieć co ci się stało w twarz? - Nie nie możesz!!! Ale wiem, że taka odpowiedź nie ujdzie mi na sucho.<br />
- Nic, pani profesor - mówię w końcu.<br />
- Chodź ze mną do gabinetu, musimy porozmawiać. - mówi i nie czeka na moją odpowiedź tylko od razu rusza. Wzdycham i idę za nią, do jej małego gabinetu.<br />
- Siadaj proszę. - Robię to o co mnie prosi, ona sama siada na przeciwko mnie.<br />
- Doszły mnie pewnie niepokojące słuchy... - przewracam oczami gdy tylko słyszę ten początek. Już wiem co powie. - Chcę z tobą porozmawiać na ten temat. -<br />
- Czy mój chłopak mnie biję? - Zaskoczona moją bezpośredniością odpowiada dopiero po zdenerwowanym chrząknięciu. No nie wierzę chyba ją zestresowałam. Cool.<br />
- Tak, muszę się dowiedzieć czy to prawda. -<br />
- Oczywiście, że nie - warczę i mam w nosie, ze to nauczycielka.<br />
- Więc skąd te siniak? - Jak na szkolną pedagog jest strasznie sztywna i mało przyjacielska.<br />
- Dostałam o takiej jednej dziewczyny - tłumaczę. Kobieta przygląda mi się niedowierzająco.<br />
- A dlaczego? -<br />
- A to jest już moja sprawa - odpowiadam bez szacunku. Jestem wkurzona od rana ta baba jeszcze bardziej mnie wpienia.<br />
- No dobrze - mówi choć wiem, że nie uwierzyła mi ani trochę. - Jeśli jednak coś się dzieje, chcę żeby o tym powiedziała, my chcemy ci pomóc. - O mało nie prycham ze śmiechu.<br />
- Mogę już iść? - pytam.<br />
- Chwilę, jeśli nie ufasz nam, może zaufasz im - mówi i podaję mi ulotkę z jakimiś terapiami i tym podobnym.<br />
- Czy pani zwariowała? Chyba mówię, że nikt mnie nie biję, a już zwłaszcza mój chłopak. - Wychodzę z sali bez pożegnania i niech sobie myśli o mnie co chcę.<br />
Boże niech ten dzień się skończy, a najlepiej cały ten miesiąc.<br />
<br />
***<br />
Po szkolę wracam do siebie, nie jestem pewna czy chcę się spotkać z Niallem, a nawet jeśli chcę to pewnie on nie chcę. Jednak w połowię drogi dzwoni do mnie.<br />
- Halo - prawie warczę w słuchawkę. Naprawdę cały dzień dzisiaj chodzę taka wkurwiona, że masakra.<br />
- Cześć - odzywa się Niall. - Przyjedziesz? - pyta.<br />
- Nie wiem - odpowiadam.<br />
- Ja... przepraszam, zachowałem się jak dziecko. - mówi w końcu. <br />
- Tak - potwierdzam, jednak nie mówię, ze ja też tak się zachowałam.<br />
- Więc przyjedziesz? proszę, nie chcę się z tobą kłócić. -<br />
- Przyjadę, oboje zachowaliśmy się głupio. Ale najpierw zajadę do domu. -<br />
- Okej. Tęsknie za tobą - mówi i się rozłącza. A niech go jasny szlag trafi..<br />
Jakieś dwie godziny później podjeżdżam pod dom Nialla. Jakoś nie miałam ochoty wracać tu od razu po szkolę, zwłaszcza że byłam wściekła jak osa. Musiałam się uspokoić w domu i szczerze ja też już się stęskniłam. Wbiegam po schodkach i wchodzę do mieszkania. Nialla zastaję w salonie, jednak nie wygląda normalnie. Jest jakby przyklapnięty, twarz schował w dłoniach.<br />
- Hej, coś się stało? - pytam zmartwiona. Podnosi głowę i spogląda na mnie lekko zaczerwionymi oczami. Co mu się stało. Od razu idę w jego stronę. - Co jest? - Jednak gdy jestem już blisko chłopak wstaję i odchodzi w drugą stronę.<br />
- Nadal jesteś zły? - pytam. Kręci głową i spogląda na stół, patrzę w tą samą stronę. I widzę coś co okropnie mną wstrząsnęło.<br />
Ja pierdole.<br />
___________________________________________________________________________<br />
<br />Pampa rampahttp://www.blogger.com/profile/16707269862499270915noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-8152064888366965088.post-69580646544654275112016-06-28T11:54:00.000-07:002016-06-28T11:54:34.139-07:0037- Rose, zaczekaj porozmawiajmy. - słyszę tuż za sobą. Ignorujemy! może mnie nie dogoni, jest szansa. Przepadła, czuje na ramieniu dłoń. Zatrzymuje się i odwracam się w stronę Aschtona.<br />
- Nie unikaj mnie, porozmawiajmy - prosi. Przewracam oczami.<br />
- Nie możesz dać mi spokoju? - pytam bez nadziei.<br />
- Rose, ja chcę dla ciebie dobrze, zrozum... - tłumaczy. Mam głęboko gdzieś tego co on chcę. - Znalazłem dla ciebie grupę wsparcia, konkretnie dla osób które są bite.... -<br />
- Ty znowu o tym czy ciebie powaliło, Niall nigdy mnie nie uderzył - warczę i strącam jego rękę ze swojego ramienia.<br />
- Więc dlaczego tak bardzo się zmieniłaś? - Prycham gdy słyszę jego słowa.<br />
- Kurdę Aschton w co ty grasz. Nas już nigdy nie będzie... Gdybyś się nie zachowywał jak dupek, prawdopodobnie bylibyśmy teraz razem udając szczęśliwych, ale chyba zapomniałeś, że wolałeś latać z kutasem na wierzchu i ty śmiesz oskarżać o coś Nialla? Z resztą po związku z tobą każda by się zmieniła. - Kręcę głową, co za człowiek.<br />
- Dobra Rose, nie chciałem ci o tym mówić, ale widziałem go ostatnio w klubie, całował się z jakąś laską. Trudno mi przyznać ale wiem kiedy ktoś zdradza w końcu sam popełniłem ten błąd. - Przymykam oczy i biorę oddech, żeby nie wybuchnąć na środku chodnika.<br />
- Przestań, nie uwierzę w to - mówię. Co on próbuje tym osiągnąć. - Ja też wiem jak zachowuje się człowiek który zdradza, przerabiałam to... Wierz mi! Niallowi do tego daleko... -<br />
- Przestań, nie słyszałaś nic o tym kolesiu? Mówię ci jeszcze będziesz miała problemy, a wtedy nikt ci nie pomoże. - No proszę już prawie zapomniałam jakim jadowitym głosem, potrafi mówić.<br />
- Odwal się ode mnie - warczę. Odwracam się i idę dalej, nie mam zamiaru z nim dyskutować. Jednak znowu czuje rękę na ramieniu. Wzdycham i się odwracam.<br />
- Czego znowu.. - Nie kończę bo Aschton mnie całuje. Przez chwilowy szok go nie odtrącam, jednak po chwili dostaje ode mnie siarczystego plaskacza w policzek. Pomaga od razu odskakuje i przystawia rękę do czerwonego policzka. Mam nadzieje, że boli.<br />
- Zobaczysz będziesz żałować, że mnie nie posłuchałaś. - Mówi po czym odchodzi. Czy on mi grozi? Ja nie mogę. Nie mam co się przejmować tym durniem gówno wie.<br />
Wpadam szybko do szkoły, przez niego spóźnię się na wychowanie fizyczne. Idę przez korytarz i mam bardzo dziwne wrażenie, ze wszyscy na mnie zerkają. Co jest? Mam coś na gębie. Przyśpieszam kroku i wpadam do damskiej szatni. Reszta dziewczyn się już przebrała i czeka na dzwonek, jeszcze tylko ja.<br />
- Hej Rose - wita się ze mną Clary. Kiwam jej głową i sięgam do szafki po strój, czyli krótkie spodenki i koszulkę. Zaczynam się przebierać i naglę słyszę obok siebie wielkie OHHH... Spoglądam w stronę Angeli koleżanki z klasy. Patrzy na mnie z niezbyt przyjemną miną trochę przestraszoną. Waha się po czym do mnie podchodzi.<br />
- A więc to prawda? - pyta. Marszczę brwi.<br />
- O co chodzi? - Jestem naprawdę zdezorientowana. Dziewczyna rzuca spojrzenie na mój brzuch, akurat mam przy żebrach małego siniaka, prawdopodobnie w coś walnęłam. Eh u mnie to całkiem normalne.<br />
- Siniak! On ci to zrobił? - W całej szatni zrobiło się cicho, wszyscy zaczęli się nam przyglądać.<br />
- Kto? Musiałam się o coś walnąć i tyle - tłumaczę. Posyła mi współczujące spojrzenie.<br />
- Moją przyjaciółkę kiedyś bił facet, mówiła dokładnie tak samo, tak mi przykro Rose, wiem że to trudne, ale mogę ci dać kontakt do tej koleżanki, mogłybyście sobie pomóc nawzajem - mówi, a ja stoję i wpatruje się w nią gałami na wierzchu i otwartymi ustami.<br />
- Ale mnie nikt nie bije? Skąd to wytrzasnęłaś? -<br />
- No wiesz takie plotki się szybko rozchodzą, podobno ktoś widział jak twój chłopak cię uderzył.. -<br />
- Niall? On nigdy nie podniósł na mnie ręki! - Krzyczę. Odwracam się do Clary. - Słyszałaś coś o tym? - Kręci głową i się krzywi. Odwracam się w stronę Angeli.<br />
- Jeśli ktoś będzie pytał to wiedz, że Niall nigdy mnie nie skrzywdził - warczę. Dziewczyna się lekko krzywi.<br />
- Mam nadzieje, że to przetrwasz bądź silna. - powiedziała i odeszła.<br />
Jestem totalnie na maksa wściekła. To Aschton rozpuścił plotki jestem pewna, że to on. Cholera Niall nie może się dowiedzieć, przecież on go zabije, wkurzy się tego jestem 100% pewna, jeśli nie zabije to wyślę na długie lata do szpitala. O mój boże, no to teraz sobie Aschton spierdolił sprawę, nich się modli żeby mój facet się nie dowiedział i o tym pocałunku też. Nawet nie chcę mi się do niego dzwonić i mu nagadać mam go totalnie dość, czy on zawsze będzie niszczył mi życie?<br />
- Rozumiesz to? - pytam Clary? - Do mnie to nie dociera. -<br />
- Ciekawe skąd ta plotka, bo to chyba nie... -<br />
- Oczywiście, że to nie prawda. Owszem Niall ma temperament potrafi się wkurwić, krzyczeć i rozwalać wszystko co popadnie, ale mnie nigdy nie uderzył - oburzam się.<br />
- Tylko się upewniam. - mówi.<br />
- To Aschton, to od niego pierwszego usłyszałam te głupoty, musiał roznieść plotkę. Co z niego za szmata. - Warczę.<br />
- Uspokój się i chodź na wf. Od 5 minut trwa lekcja. - Idę za nią na salę gimnastyczną. Obyśmy w coś grali wyżyje się na piłkach, oj wyżyje.<br />
Dobra zostały mi jeszcze 4 lekcje, ale nie wytrzymam dłużej w tej szkole. Wszyscy mnie bacznie obserwują przyglądają się czy nie mam śladów pobicia. Nie rozumiem jak wszyscy tak łatwo uwierzyli w te plotkę.<br />
Nie wiem jakim cudem, ale wybrałam drogę koło jego kampusu. Jeśli go spotkam chyba go zajebię, o tak mam nadzieje, że go spotkam. Jak śmiał w ogóle zacząć mówić coś takiego, jeśli to się rozniesie dalej niż po szkolę, to Nialla mogą spotkać przykrości. Jest silnym facetem i poradzi sobie z tym, obije kilka mord i w ogóle... Ale po co w ogóle ma słyszeć te głupoty. Koło kampusu zwalniam i się rozglądam. Wątpię, że go złapie w końcu cały ten kampus jest ogromny kilka budynków, ale nadzieje mogę mieć. Cholera nigdzie go nie ma. Wzdycham sama do siebie i wkurzona idę dalej, zatrzymuje się jednak jakieś 500 metrów dalej.<br />
No nie wierzę co za fuks, ten gnojek idzie z jakąś laską kawałek przede mną. Ruszam w ich kierunku.<br />
- Ty dupku - krzyczę i mocno popycham go od tyłu. Zachwiał się i szybko odwrócił w moją stronę, oczy mu się powiększyły gdy mnie zobaczył. Jestem taka wściekła, że pewnie jestem cała w ogniu. Uderzam go pięścią w klatkę piersiową i jeszcze raz. Stara się unikać moich ciosów, ale na szczęście dostaję ode mnie choć trochę.<br />
- Rose!?... -<br />
- Jak śmiesz rozsiewać te plotki? Jak śmiesz oskarżać Nialla. Jesteś popierdolonym dupkiem, jebanym gnojkiem. JA NIGDY NIE BĘDĘ TWOJA! Daj spokój mnie i Niallowi, masz się odwalić raz na zawsze i masz naprostować całą tą sprawę rozumiesz? Inaczej tego kurwa pożałujesz kutasie... - Z każdym słowem staram się mu jakoś przepierdolić. Chłopak cały czas próbuje coś mówić, ale słychać tylko moje krzyki. - ... Nędzna szumowino.. - Przerywam bo ty razem to ja dostaję z pięści w twarz. Cofam się o krok łapię się za policzek i próbuje złapać oddech. Odwracam się w stronę jego laski to ona zadała ten cios.<br />
- Odwal się od Aschtonka dziwko - warczy laska. Otwieram szeroko oczy.<br />
- Jesteś jakaś głupia? - warczę... Może i głupia, ale siłę to ma. - Wierz mi z tym człowiekiem nie czeka cię nic dobrego. -<br />
- Nie rozumiem, kim ty w ogóle jesteś? - piszczy dziewczyna gdy Aschton dalej otrząsa się z tego co się właśnie dzieje wokół niego.<br />
- Jestem jego byłą... - zaczynam jednak nie dane mi skończyć.<br />
- Nie mścij się, że z tobą zerwał - mówi z litościwą miną. Prycham i odwracam się w stronę Aschtona, nawet nie będę dyskutować z tą laską.<br />
- Lepiej to wszystko naprostuj, rozumiesz?! Inaczej gorzko tego pożałujesz! - Krzyczę. Jednak posyła mi tylko swój uśmieszek.<br />
- Oh wątpię, że się uda - mówi i spogląda na moją twarz. Oczywiście pewnie suka zostawiła ślad.<br />
- Odwal się ode mnie! - Odwracam się na pięcie i odchodzę. Co to w ogóle było i kurwa, ale ała moja twarz. Nieźle dostałam... Mogłam jej oddać... Choć z drugiej strony nie będę się zniżać do jej poziomu, nie rozumiem tyko jednego z jakiej racji ona go broniła, jak w ogóle można bronić takiego dupka, jak ona może go kochać, idiotka.... Tak samo jak ja, przecież go w jakiś sposób kiedyś kochałam, prawdopodobnie sama bym się rzuciła wtedy w jego obronę, ale człowiek potrafi być czasem głupi. Sięgnęłam po telefon i zerknęłam na swoje odbicie, zajebiście strasznie czerwienieje mi kość policzkowa tuż pod okiem, prawie trafiła w nos, albo w oko, ale mnie obiła, to naprawdę boli, co jak mam teraz zrobić? Teraz każdy pomyśli, że to Niall zrobił, kto mi uwierzy że to nieprawda? Cholera a co ja powiem Niallowi? Jasny gwint co tu robić? Jeśli to mi zsinieje niczym tego nie przykryje... Jezu teraz jak opadła mi złość i adrenalina, boli tak, że aż zbiera mi się na płacz. Mam nadzieje tylko nic nie jest złamane.... Ale beznadzieja, gdyby nie szok, przyjebałabym jej.<br />
<br />
***<br />
Cholera zostało mi 30 minut, za nim Niall zadzwoni kiedy będę u niego, co mam powiedzieć? Nie chcę go okłamywać. Nie wiem co robić. Clary dojdzie do mnie za 10 minut, żeby pogadać, a zsiniało mi pół gęby... Zawsze szybko dostawałam siniaki wystarczyło, że lekko czegoś dotknęłam i już siniak, a po takim walnięciu?! No to kurdę! Może przesadzam nie pół gęby, ale mam lekko spuchnięte oko, a pod nim mam ogromnego siniaka rozciągającego się od nosa do końca kości policzkowej, na szczęście nie boli już tak bardzo, chyba że dotknę. Oh muszę sobie wymyślić jakąś dobrą wymówkę. Jeśli Niall się dowie przez kogo to mam, dowie się też o mojej wojnie z Aschtonem, miałam nadzieję, że załatwię to jakoś sama bez interwencji najprawdopodobniej fizycznej Nialla.<br />
- Rose?! - krzyczy Clary no w końcu. - Wyszłam wcześnie z... O cholera co ci się stało? - Krzyczy przerażona. Krzywię się... Tak wiem wygląda to okropnie.<br />
- Bardzo źle? - pytam.<br />
- Niee.... - kłamie. Wzdycham. - Co się w ogóle stało? -<br />
- Cholera, spotkałam Aschtona nawrzeszczałam na niego, może troszkę obiłam... -<br />
- On cię uderzył? - krzyczy zszokowana.<br />
- Nie! Może jest dupkiem, ale raczej dziewczyny by nie uderzył. To jego nowa laska, wkurzyła się że rzuciłam się na Aschtona i mi przyjebała... -<br />
- Musiało boleć, oddałaś chociaż? -<br />
- Nie, byłam w szoku że to zrobiła. -<br />
- Rozumiem czyli trzeba ją znaleźć tak? - Uderza z pięści w otwartą dłoń.<br />
- Nie - mówię, ale uśmiecham się, wie jak poprawić mi humor. - Nie będziemy maczać rąk w gównie... Powiedz mi lepiej co mam zrobić z tym? - wskazuje na policzek. - Ludzie pomyślą, że to Niall... A co pomyśli sam Niall? Cholera, jak teraz to wszytko ogarnąć? -<br />
- Co cię obchodzą ludzie? A Niallowi powiedz prawdę. - mówi.<br />
- Ale Niall go zabije! - jęczę.<br />
- Czy to źle? - pyta.<br />
- Nie chcę, żeby przez niego spędził pół życia w więzieniu.<br />
- No tak - przytakuje mi Clary. - Powiedz, że dostałaś piłką na wf - proponuje dziewczyna. Spoglądam na nią z wyrzutem.<br />
- Nie chcę kłamać - warczę na nią. Dziewczyna podnosi ręce w górę w geście poddania się.<br />
- To nie wiem. Prawda nie, kłamstwo nie... Nie wiem co ci poradzić, sorki - przeprasza.<br />
- Nie no spoko... Przynajmniej mogę ci po marudzić. - uśmiecham się do niej. - Oho, dzwoni Niall. - Sięgam po telefon i odbieram.<br />
- Cześć maleńka, kiedy będziesz? -<br />
- Nie wiem - piszczę.<br />
- A to co robisz? - pyta chłopak. Mam w głowię pustkę, co powiedzieć.<br />
- Rozmawiam z Clary, muszę kończyć cześć! - mówię i się rozłączam.<br />
- Co to było? - pyta Clary.<br />
- Nie wiem, spanikowałam. - jęczę. Cholera znowu dzwoni.<br />
- Odbierz. - mówi Clary. - Zacznie się denerwować, wiesz jaki on jest. - Ta ona ma rację.<br />
- Halo? -<br />
- Wszystko ok? - Już jest zdenerwowany...<br />
- Tak - wzdycham. - Niedługo będę. - Mówię.<br />
- Okej, czekam - mówi. Chowam telefon.<br />
- Nie mam co tego ukrywać w końcu i tak zobaczy - paplę.<br />
- Powiesz mu co się stało? -<br />
- Nie wiem, zobaczę. -<br />
- Okej, dawaj podwiozę cię do niego.<br />
<br />
***<br />
Pierwszy raz wchodzę do niego tak zestresowana. Otwieram drzwi bez pukania, jęczał za każdym razem gdy musiał przychodzić i je otwierać.<br />
- Jestem! - Krzyczę u wejścia.<br />
- Jestem w kuchni - odpowiada.<br />
- Idę do łazienki. - Szybko mijam wejście kuchni i wpadam do toalety. Muszę zobaczyć to w dobrym lusterku. OH SHIT! To straszne! Dobra spróbujemy to zakryć. Podkład, korektor i puder.<br />
Zajebiście, nie to że nadal widać, to jeszcze mam pół kilo tapety na ryjcu! Jebać to! Kurwa.<br />
- Hej Rose? Co tam tyle robisz? - wzdycham i wychodzę z łazienki. W pierwszej chwili staram się stać do niego trochę bardziej profilem. - Nawet się nie przywitałaś - mówi. - Wszystko okej? - pyta zwracając uwagę na moją kwaśną minę.<br />
- Tak - mówię. Marszczy brwi.<br />
- Przecież widzę - mówi. I jak zwykle gdy unikam jego wzroku złapał mnie za brodę i przekręcił moją twarz na wprost swojej. Oczywiście siniaka zauważa od razu.<br />
- Co to kurwa jest? - warczy.<br />
- Dostałam piłką na w-f... wiesz jaka ja jestem lekko o coś uderzę i już... - szybko zaczynam się tłumaczyć i oczywiście plątać jak głupia. Oczywiście kłamię jak z nut. - Wstydziłam się ci pokazać... - Proszę uwierz w to. Przez chwilę przygląda mi się z przymrużonymi oczami.. O matko nie uwierzył! Po chwili jego mina delikatnie łagodnieje.<br />
- Na pewno? -pyta. Szybko mu przytakuję. - Moja biedna, musiałaś nieźle dostać, dla mnie i tak jesteś piękna - mówi i delikatnie cmoka mnie w siniaka. - Bardzo boli? - Kręcę głową. - To dobrze. Choć przyłożymy coś zimnego. - Uwierzył... Ale teraz mi wstyd, że go okłamuje, jeśli kiedykolwiek dowie się prawdy, będzie na maksa wkurzony, ale mam nadzieje że mi to wybaczy to dla jego dobra. Dostałam od dziewczyny jej nie uderzy, ale jeśli dowie się że to z winy Aschtona, jego potraktuje mniej ulgowo, nie chcę żeby Niall zmarnował sobie życie, z resztą nie chcę go tracić na 10 lat pozbawienia wolności. Weszliśmy do kuchni, Niall usadowił mnie na krześle i podał groszek z zamrażalki. Oh co za ulga! Mogłam od razu coś przyłożyć może sinik byłby mniejszy, jeśli to przynajmniej by nie spuchło.<br />
- W co graliście? - pyta naglę Niall..<br />
- Tenisa - odpowiadam szybko. ŻE NIBY KURWA CO? - Koleżanka odbija piłeczkę i akurat trafiła we mnie - wyjaśniam... Powinnam wcześniej sobie naszykować wymówkę przynajmniej bym się nie jąkała. Dobrze przynajmniej, że zgadza się z tym co mówiłam wcześniej z tą piłką, było by dziwnie gdybym teraz wyskoczyła z jakimś uderzeniem z łokcia czy coś... -<br />
- Przykro mi - mówi. A ja to samo mówię sobie w duchu.. Mnie też przykro, że okłamuję cię prosto w oczy, naprawdę mi przykro.Pampa rampahttp://www.blogger.com/profile/16707269862499270915noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8152064888366965088.post-70007221944728100932016-06-16T12:06:00.001-07:002016-06-16T12:06:10.898-07:0036Dobra 4 komy są więc dodaje rozdział :) 37 rozdział się pojawi jak będzie ich 7 :P<br />
- Powiesz mi w końcu o co ci chodzi? - warczy zirytowany Niall.<br />
- Nie rozumiem - mówię zbita z tropu. Marszczę brwi i spoglądam na jego twarz.<br />
- Nie wiem. Od kilku dni jesteś jakaś zamyślona, kurde. Po co się widujemy skoro ty i tak błądzisz gdzieś myślami - odpowiada po czym głośno wzdycha i opada na poduszki. Rumienię się więc odkręcam głowę. O czym tak myślę? To proste! Myślę o Niallu i o tym, że go kocham. Zastanawiam się czy mu to powiedzieć czy nie, ale chyba wolę poczekać na odpowiednią chwilę. Może mi się wydaję, że go kocham, jestem młoda może tak naprawdę nic nie wiem o miłości? Może mi się odmieni, wątpię w to... ale kto wie. Albo co jeśli stwierdzi, że on nie jest gotowy na takie zaangażowanie i wróci do dawnego życia? Pierwszy raz w swoim życiu ma dziewczynę i to nawet na poważnie, ale wiadomo... może go wystraszę tym swoim "kocham cię". Muszę najpierw być 100% pewna, że on to odwzajemnia.<br />
- Ostatnio Aschton odwiedził mnie w szkolę. - Decyduje się na powiedzenie mu o tym głupim spotkaniu, z "kocham cię" definitywnie zaczekam. Jeszcze weźmie mnie za jakąś głupią zakochaną gówniarę czy coś.<br />
- Jak to cię "odwiedził"? - prycha. Wzruszam ramionami.<br />
- Nie daleko są jego studia, z tego co wiem przychodzi do liceum by pomagać i dorobić sobie jakieś punkty które będę mu potrzebne by zdać rok z lepszymi wynikami... Po prostu podszedł do mnie na korytarzu... -<br />
- I czego chciał? - Czuje jak się napina.<br />
- Przywitać się - odpowiadam.<br />
- I - chłopak naciska.<br />
- Chciał się zaprzyjaźnić - mówię z wahaniem.<br />
- CO? Niby z jakiej racji? Niech ja go dorwę... - mówiąc to poderwał głowę z poduszki. - Zabiję skurwysyna jesteś moja i żaden frajer... -<br />
- Uspokój się... powiedziałam mu, że nie mam zamiaru się z nim widywać i żeby dał mi spokój. - Niall na chwilę się zacina a po chwili uspokaja.<br />
- A to dobrze. - Z powrotem opada na poduchę. - Mów jeśli jeszcze raz cię zaczepi, obije mu mordę. - Uśmiecham się do niego. Myślałam, że będzie się wściekał i w ogóle, ale zaskoczył mnie. Powiedziałam mu, on zrozumiał i wszystko jest ok. Kto by pomyślał.<br />
- Normalnie rycerz w lśniącej zbroi - ironizuje.<br />
- No masz rację - mówi uszczęśliwiony. Przewracam oczami, nie skumał sarkazmu.<br />
- Jesteś głupi - parskam.<br />
- No, tu też masz rację. - Tym razem wybucham śmiechem.<br />
<br />
***<br />
Walę w drzwi po raz drugi. Clary do cholery otwieraj te jebane drzwi. Jestem strasznie zdenerwowana, a ona mi to jeszcze podkręca. W końcu ktoś otwiera.<br />
- Co tak walisz? - pyta blondynka. Bez zaproszenia mijam ją i wchodzę do salonu.<br />
- Spóźnia się rozumiesz? spóźnia się... powinien być.... to już dwa tygodnie.... Nie wiem co robić... - Chodzę nabuzowana w tą i z powrotem po salonie Clary. Nie mogę się uspokoić.<br />
- Przestań łazić, dostaję oczopląsu... - mówi Clary.<br />
- Kurdę czy ty słyszysz o czym mówię... - warczę i nie przestaje chodzić. W końcu Clary łapie mnie za ramiona i zatrzymuje w miejscu.<br />
- Uspokój się i powiedz o co chodzi... jak na razie wiem tylko tyle, że ktoś się spóźnia. - Usadawia mnie na kanapie... Dobra teraz już nie chodzę, ale chyba zaraz zacznę płakać.<br />
- Spóźnia się... Okres mi się spóźnia... Clary ja nie chcę być w ciąży, jestem za młoda... Nie jestem gotowa na dziecko. - Mówiąc to czuje jak spływają mi łzy. Clary siedzi jak zamrożona z otwartymi ustami. - Jeśli Niall się dowie, odejdzie on też nie jest gotowy na dziecko... Nawet nie powiedział, że mnie kocha a co dopiero dziecko... Clary nie wiem co robić - łkam.<br />
- Wow.. - odzywa się po chwili zszokowana. - No tego się nie spodziewałam. -<br />
- Co mam zrobić? - jęczę.<br />
- Robiłaś test? - pyta próbując myśleć na trzeźwo, nie to co ja...<br />
- Po co? Okres powinien być prawie dwa tygodnie temu... a nie ma, więc co innego jak nie ciąża... - krzyczę przez łzy.<br />
- Uspokój się - wrzeszczy, więc od razu się zamykam. - Nie koniecznie to musi być ciąża, musisz kupić test i go zrobić jak najszybciej... ale zabezpieczaliście się, prawda? -<br />
- No tak, ale... -<br />
- No właśnie, więc pewnie to co innego... Nie rycz mi tu i zrób test ciążowy, a nie będziesz się domyślać czy jesteś w ciąży czy nie. -<br />
- No, ale.... -<br />
- Nie ma żadnego ale, idź kup test wio do domu i go rób. Na pewno nie jesteś w ciąży. - Ocieram twarz i jej przytakuje... Ona ma racje, nie mogę ryczeć póki to nic pewnego. Wstaje z kanapy i ruszam w stronę drzwi.<br />
- Ale co jeśli będę. - Zatrzymuje się w połowie drogi. Dziewczyna przewraca oczami.<br />
- Przestań zachowywać się jak dziecko. -<br />
- Masz rację... idę... trzymaj kciuki, do zobaczenia. -<br />
- Ta, cześć. -<br />
W domu jestem jakieś 20 minut później. Stoję w łazience z testem ciążowym w ręku i... po prostu stoję, jak pieprzony słup soli... Dobra trzeba spiąć poślady i zrobić ten test. Nie mogę tak stać w nieskończoność. Drżącymi rękoma wyjmuje go z pudełka. Ojej co teraz nie chcę mi się siku... A wszystko dlatego, że się boje... No raz dwa i po krzyku. Siadam na kibelek i siusiam na test.... to strasznie dziwne. Dobra tyle starczy, trzeba teraz poczekać kilka minut. Podchodzę do umywalki opieram się o nią i czekam, aż coś się tu pojawi.<br />
- Rose?! - podskakuję do góry słysząc głos Nialla.. Co jest? miał być za 20 minut. - Gdzie jesteś? - woła i wyraźnie słyszę go tuż zza drzwiami łazienki. No tak zamknęłam drzwi pokoju, ale toalety już nie, a jak zwykle wlazł przez okno. Szybko wrzucam test do umywalki i podchodzę do drzwi. Otwieram je i staje z nim twarzą w twarz.<br />
- No hej -<br />
- Cześć moja piękna- mówi i szeroko się uśmiecha. Pochyla się i daje mi wielkiego buziaka.<br />
- Miałeś być później - mówię.<br />
- Ale stęskniłem się za najwspanialszą dziewczyną na świecie. -<br />
- Coś strasznie się podlizujesz..- mrużę oczy.<br />
- Nie.. no co ty - śmieje się. Przewracam oczami. Niezauważalnie wypycham nas oboje z łazienki i zamykam za sobą drzwi.<br />
- Ja też się stęskniłam - mówię i staję na palcach by go pocałować.<br />
- Hmmm... podoba mi się to - mówi Niall. Ta jemu wszystko się podoba jeśli chodzi o zbliżanie się do siebie. Jego dłonie lądują na moich pośladkach, ściska je i przyciąga mnie do siebie. Oczywiście już czuć jego małego kolegę.<br />
- Zawszę w pogotowiu - mówię rozbawiona.<br />
- Przy tobie, zawsze. - Odpowiada po czym bardzo dokładnie zajmuje mi usta czymś innym. Chwilę później lądujemy na łóżku bez ciuszków. Test ciążowy wyfrunął mi z głowy bardzo daleko.<br />
<br />
Opadam na łóżko zadyszana, a obok mnie Niall jego klatka piersiowa też lata jak oszalała.<br />
- Było super... Zakochuje się w tym, zakochuje się w tobie - mówi. Jednak nie cieszę się z tego tylko cicho wzdycham. Chcę usłyszeć, że mnie kocha a nie, że powoli się zakochuje.. Kiedy w końcu skończy się zakochiwać i będzie kochał do cholery?<br />
- Co? - pyta.<br />
- Nic.. Ja też się w tobie zakochuję - kłamię. Nie zakochuje, ja już go kocham na zabój. Nie wiem powinnam go kopnąć w twarz żeby i on to zrozumiał. Zaczął podnosić się z łóżka.<br />
- Gdzie idziesz? -<br />
- Do łazienki zaraz wracam. - Cmoka mnie w usta i odchodzi. Opadam na poduszki.<br />
- Rose?! -<br />
- Tak? -<br />
- Co oznacza jedna kreska? - Szybko poderwałam się z łóżka i przerażona na niego spojrzałam. KURWA MAĆ! ZAPOMNIAŁAM O TEŚCIE! W ręku trzyma ten głupi test najpierw mu się przygląda ze zmarszczonymi brwiami, a po chwili wyciąga go do przodu i pokazuje mi te jedną kreskę... Te zajebistą jedną jedyną kreseczkę.<br />
- Negatywny - odpowiadam uradowana. - Jest negatywny. - Piszczę.<br />
- Więc myślałaś, że jesteś w ciąży tak? Miałaś zamiar mnie poinformować? -<br />
- Wybacz najpierw chciałam się upewnić, nie chciałam cię niepotrzebnie straszyć. - tłumaczę się.<br />
- Więc nie jesteś w ciąży, na pewno? - Kiwam głową.<br />
- Nie jestem. -<br />
- Okej - mówi. Lekko spuszcza głowę i przygląda się testowi. Po chwili zaczyna stukać nim sobie w otwartą dłoń. Jakby nad czymś myślał.<br />
- Wiesz, że ja siusiałam na ten test, prawda? - Podniósł głowę i się skrzywił.<br />
- Ohyda - jęczy. - Następnym razem powiedz mi jak będziesz podejrzewać coś takiego. Chcę wiedzieć. -<br />
- Okej... wybacz, spóźnia mi się okres, bałam się nie chciałam ci mówić. - Chłopak siada obok mnie.<br />
- Czego się bałaś? Musisz wiedzieć, że nie zostawię cię w takiej sytuacji, w połowie to dziecko by było z mojej winy więc jak mógłbym odejść i zostawić cię samą co? Nigdy cię nie zostawię okej? - Kiwam głową. Wierzę w jego słowa... Nigdy mnie nie opuści tak.. ale mnie nie kocha tylko się zakochuje.. Już do końca życia tylko marne zakochuje się.<br />
- Wierzę ci - mówię tylko tyle. Uśmiecha się do mnie delikatnie i cmoka w usta.<br />
- Nie jestem gotowy na dzieciaka i na razie go nie chcę , ale tak po za tym nasze dziecko było by najfajniejsze na świecie. - mówi a ja się rozczulam. Jezu ten chłopak jest najlepszy na świecie.Pampa rampahttp://www.blogger.com/profile/16707269862499270915noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-8152064888366965088.post-79631347121570936132016-06-08T14:20:00.000-07:002016-06-10T11:19:50.049-07:0035 Ej mordeczki komentujcie co? Ostatnio coś z tym słabo ;) 4 komentarze i będzie next, a 36 już gotowy ;)<br />
Gdy wsiadam do samochodu Nialla nadal jestem osłupiała.<br />
<div>
- ... Ej żyjesz? - Krzyczy Niall. </div>
<div>
- Co? - pytam budząc się jakby z transu. </div>
<div>
- Nie wiem, chyba odpłynęłaś - mówi. </div>
<div>
- Tak odpłynęłam. - </div>
<div>
- Niech zostanie, że myślałaś o mnie. - Uśmiecha się. Szybko zapominam o dziwnym zachowaniu mojego byłego i skupiam się na moim teraźniejszym. </div>
<div>
- Głodna? - </div>
<div>
- Bardzo - odpowiadam i jakby na zawołanie burczy mi w brzuchu. </div>
<div>
- Okej, to jedziemy coś przekąsić - mówi i łączy nasze dłonie. Uwielbiam takie gesty z jego strony. - Jak w szkole? - </div>
<div>
- Dobrze, ale nie mam już siły. - </div>
<div>
- Wiem - wzdycha. - Tęsknota za mną wykańcza - mówi z całkowicie poważną miną. </div>
<div>
- A żebyś wiedział - potwierdzam. </div>
<div>
- No i dobrze. Bo ja też jestem wyczerpany. - Posyła mi szybki uśmiech.<br />
Zastanawiam się czy powinnam mówić mu o dzisiejszej rozmowie z Aschtonem. Niby nic takiego się nie stało on tylko zaproponował przyjaźń, a Niall tylko niepotrzebnie się zdenerwuje i tak przecież nie mam zamiaru się widywać z tym dupkiem, więc niech Niall pozostanie w niewiedzy.<br />
- Strasznie jesteś dziś zamyślona - komentuje Niall gdy wysiadamy przed fast foodem.<br />
- Tak? - Nie za bardzo zwracam uwagę co do mnie mówi.<br />
- Taa... - mruczy pod nosem i się zamyka. Wyczuwam jego zirytowanie, ale jakoś nie mogę się na nim skupić mam tyle myśli. Jestem naprawdę złą dziewczyną.<br />
- Wybacz ja.. Nie czuje się zbyt dobrze - tłumaczę się. Oh powinnam mu powiedzieć.<br />
- Ale wszystko okej? - martwi się.<br />
- Tak, okej. Zjedzmy coś wreszcie - proszę go. Czuje stąd zapach jedzenia, naprawdę jestem głodna.<br />
- Co byś zjadła? - pyta gdy w końcu wchodzimy do tej cholernej knajpki.<br />
- Wszystko jedno, usiądę tam - mówię i od razu odchodzę od niego usiąść przy oknie.<br />
Co ten Aschton kombinuje? to nienormalne. Nie wierzę, żeby chciał przyjaźni tak bezinteresownie to do niego nie pasuje... Muszę się dowiedzieć o co mu chodzi..<br />
- .. Rose, kebab - woła Niall. Wzdrygam się i odwracam w jego stronę.<br />
- Dzięki - mówię i odbieram jedzenie.<br />
- Może... odwieźć cię do domu? - pyta chłopak.<br />
- Co? Czemu? - pytam zdezorientowana.<br />
- Rose i tak ciągle jesteś gdzie indziej - wzdycha. Rumienię się. Faktycznie ciągle znikam gdzieś myślami.<br />
- Jak ci minął dzień - zaczynam jakąkolwiek rozmowę. <br />
- No więc trochę zarobiłem kasy, ale ogólnie się nudziłem... Odkąd się z tobą spotykam popadam w same długi - mówi. Po jego uśmiechu zgaduje, że żartuje.<br />
- No wiesz Niall... Ja mam pieniądze... - zaczynam, jednak przerywam gdy widzę jego minę.<br />
- Nie potrzebuje twoich pieniędzy Rose, potrafię się utrzymać - mówi prawie szeptem. najwidoczniej go niechcący uraziłam, nie pomyślałam. - I ciebie też będę w stanie utrzymać - dodaje. Znowu się rumienię,<br />
- Wybacz - mamroczę. Przygląda mi się przez chwilę z nieodgadnioną miną a po chwili w ciszy zaczyna jeść. Boże jestem naprawdę głupia.<br />
- Zostajesz dziś u mnie na noc? - Zmieniam temat.<br />
- Jeśli chcesz -<br />
- Czyli zostajesz. Nie wiem czy potrafiłabym zasnąć bez ciebie. - mówię.<br />
- Twoi rodzice będą w domu o tej porze? -<br />
- Hmm... ciężko powiedzieć. -<br />
- Rose, nie chcę mi się wchodzić przez okno, twój pies już nie raz mnie pogonił. -<br />
- Okej, okej.. coś wymyślę, żebyś wszedł drzwiami. -<br />
- Mam nadzieję. - mówi i się uśmiecha.<br />
- Choć uważam, że wchodzenie przez okno jest romantyczne. -<br />
- Pewnie, ale tym razem ty wchodzisz - śmieje się. Przewracam oczami, ale z niego cwaniak. - Zjadłaś?- pyta. Spoglądam na swojego kebaba, jeszcze trochę zostało, a ja już nie mogę, więc podaje go Niallowi. On zawsze zje. Szybko kończy i wychodzimy.<br />
- Zajedziemy do mnie, wezmę kilka rzeczy - mówi chłopak. Kiwam głową.<br />
Pół godziny później jesteśmy w domu, rodziców nie ma więc Niall może spokojnie wejść przez drzwi, nadal jednak uważam, że wchodzenie przez okno było bardziej romantyczne. Nie no, nie będę go aż tak wykorzystywać.<br />
- To co teraz? - pytam gdy rzucam się na łózko. Jestem wykończona tym pierwszym dniem.<br />
- Ucz się moja droga - mówi. Prycham w odpowiedzi.<br />
- Nie matkuj mi -<br />
- Ale mam naprawdę ciekawe tematy do nauki - mówi i kładzie się obok mnie.<br />
- Tak? Niby jakie? - Zaciekawił mnie.<br />
- Spodobają ci się. - mówiąc to podciągnął mi koszulkę do góry.<br />
- Tylko seks ci w głowie. -<br />
- Jestem facetem, potrzebuje tego by żyć - jęczy.<br />
- A tam myślę, że taki miesięczny celibat dobrze by ci zrobił.<br />
- Jesteś okrutna kobieto! - Udaje, że mdleje. Rzucam w niego poduszką.<br />
- Nie, ale serio. Może obejrzymy jakiś film? -<br />
- Dobra, idę zamknąć drzwi na klucz... Tak na wszelki wypadek. - Ja przez ten czas zgarniam laptopa z szafki i szukam czegoś ciekawego do obejrzenia.<br />
- Może jakiegoś pornolka - mówi Niall gdy wraca do mnie.<br />
- Boże, ale ty jesteś głupi -<br />
- No co? - śmieje się.<br />
- Może masz racje, poduczyłbyś się czegoś. - Od razu przestaje chichotać i rzuca mi morderczy wzrok.<br />
- No co? - powtarzam jego wcześniejsze słowa.<br />
- Nie żartuj sobie tak. -<br />
- Okej, więc oglądamy zwykły film. -<br />
- Dobra. - Teraz będzie przez piętnaście minut siedział naburmuszony. Dobrze mu tak.<br />
***<br />
Ja pierniczę cholerny budzik, to najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu, no dobra znajdzie się jeszcze kilka innych, ale nie będę teraz nad tym rozprawiać.<br />
- Niall! Obudź się. Jeśli się znowu przez ciebie spóźnię zabiję cie! - warczę mu nad uchem.<br />
- Jasne, jasne... - mruczy. Moje słowa dały tylko tyle, że odwrócił głowę. A z resztą niech śpi. Ciekawe co zrobi gdy się obudzi a ja dawno już będę w szkole. Taa.. już widzę milion połączeń od niego, jak mogłam to zrobić i dlaczego go nie obudziłam.<br />
I tak muszę dziś być wcześniej w szkole, minęło kilka dni od mojej rozmowy z Ashtonem i w końcu wyszło tak, że umówiłam się z nim przed szkołą, żeby pogadać o tym, że ja wcale nie mam ochoty się z nim przyjaźnić, mam przyjaciół, mam chłopaka więc po co mi on do szczęścia? Tylko bym się denerwowała przez niego.<br />
Dobra szybki prysznic, lekko makijaż, ja jestem gotowa.<br />
- Niall, jak będziesz wychodził to przez okno, nie chcę żeby pomoc domowa dostała zawału jak będziesz się pałętał sam po domu. Okej? - Teoretycznie mamy w domu tylko jedną babeczkę która wszystko ogarnia. <br />
- Okej... - Dobra jeszcze chwila. - Co? czekaj już idę. - Mówi zaspanym głosem, ale to poskutkowało i w końcu podnosi się z łóżka. Kurdę jak tak popatrzeć to my ze sobą mieszkamy. Ta moja matka padnie na zawał kiedy się dowie, więc się nie dowie.<br />
- Tylko się ubiorę - mruczy Niall. Przewracam oczami i czekam na niego w drzwiach. - A śniadanie? - pyta gdy wychodzimy z pokoju.<br />
- Za późno - mówię. chłopak głośno wzdycha.<br />
- Nie możemy sypiać u mnie? jesteś dorosła nie zabronią ci - marudzi.<br />
- Pomyślę nad tym, a teraz chodź. - </div>
<div>
Jedziemy do szkoły raczej w ciszy, aż trochę boję się z nim jechać, jest taki śpiący. </div>
<div>
- Co będziesz dziś robił? - </div>
<div>
- Będę spał. - Tyle w tym temacie. </div>
<div>
- Lubie cię wiesz? - </div>
<div>
- Wiem, ja ciebie też. </div>
<div>
- Żartowałam. - </div>
<div>
- Aha. - Co za człowiek. </div>
<div>
- Dobra! Dziś śpimy u ciebie. - </div>
<div>
- Dzięki Bogu w końcu się wyśpię. - Krzyczy i szeroko się uśmiecha. Chichoczę gdy widzę tą jego radość jak u dziecka. </div>
<div>
- Czyli będę musiała sama jechać do szkoły? - no teraz to delikatnie go podpuszczam. </div>
<div>
- Kurwa. - warczy. - Zapomniałem. - </div>
<div>
- Spoko jutro i tak jest sobota. - Chłopak rzuca mi zirytowane spojrzenie, a po chwili przewraca oczami. Nawet tego nie komentuje. Wiem, czasem potrafię być taka dziecinna. </div>
<div>
- Nie musisz pomnie przyjeżdżać, spotykam się z Clary po szkolę sama przyjadę. - Mówię gdy jesteśmy pod szkołą. </div>
<div>
- Spoko i tak musisz skumać, że nie jestem twoim taksówkarzem. - </div>
<div>
- Taa, ale mnie uwielbiasz, więc... - śmieję się z niego. </div>
<div>
- Czasami nie rozumiem dlaczego - mówi i mruży oczy. A ja dalej chichoczę. </div>
<div>
- Do zobaczenia wieczorkiem. - Mocno go całuje a potem wychodzą z auta, na odchodne jeszcze mu macham. Dobra w sumie zostało mi 15 minut do lekcji, zobaczmy czy Aschton już na mnie czeka. Oczywiście stoi pod szafką, jak byliśmy razem nigdy jakoś nie był punktualny. </div>
<div>
- Hej - witam się. Chłopak się uśmiecha, pochyla i całuje mnie w policzek. Czuję się tym skrępowana, nie czuje się z nim już na tyle dobrze by przekraczał moją przestrzeń osobistą. </div>
<div>
- Jak tam maleńka? - </div>
<div>
- Dobrze, tak jak zwykle. - Otwieram swoją szafkę. Czuje się dziwnie gdyż Aschton w ogóle nie odwraca ode mnie wzroku. To przerażające. </div>
<div>
- Może wybierzemy się po szkolę na lody, z tego co wiem inni się wybierają. - </div>
<div>
- Nie wybacz, ale mam już plany. - </div>
<div>
- Rozumiem, jak w ogóle ci się żyje z tym chłopakiem, jest spoko? - pyta. Jakim prawem on pyta o Nialla, kurde. </div>
<div>
- Myślę, że nie powinno cię to obchodzić. - </div>
<div>
- Oh wybacz, nie wiedziałem, że to jakaś tajemnica, po prostu się o ciebie martwię... - Z ledwością powstrzymuje przewrócenie oczami. On się o mnie martwi, zaraz mu się chyba zacznę śmiać w twarz. Czy już nie pamięta jaką był świnią gdy byliśmy razem? No ja pierdole!</div>
<div>
- Wiesz Achton... W sumie zgodziłam się z tobą dziś spotkać, bo chciałam ci coś powiedzieć. Przykro mi ale naprawdę nie interesuję mnie przyjaźń z tobą, nie potrzebne mi to, więc byłam wdzięczna gdybyś przestał mnie w jakikolwiek sposób zaczepiać. - Walę prosto z mostu. Chłopak nie pokazuje nic po swojej minie, no może lekko się skrzywił. Pochylił się by być bliżej mnie.</div>
<div>
- Rose, ja słyszałem kilka rzeczy o tym Niallu, czy on cię jakoś krzywdzi? Dlatego nie chcesz się ze mną przyjaźnić, on ci tego zabrania? Powiedz a jakoś na to zaradzimy, nie musisz się go bać. - Tak mnie zatkało, że aż mu nie przerwałam. </div>
<div>
- Myślisz, że jestem z Niallem bo mnie zastrasza? Zmusza do czegoś? Boże powiedz jeszcze, że mnie biję a padnę... - Przerywa mi. </div>
<div>
- Słyszałem jak on jest, nie jest dobrym facetem do związku. Powiedz mi prawdę jeśli on coś ci robi to.... - </div>
<div>
- Jezu przestań, jak możesz tak mówić nie znasz go. Niall jest najlepszym chłopakiem jakiego spotkałam i jestem z nim bo kocham go jak nigdy nie kochałam ciebie. Więc proszę cię odczep się ode mnie i od Nialla... - Trzaskam szafką i odchodzę. </div>
<div>
Niall mnie bije? Co za głupota jak można wymyślić co tak debilnego. Zaraz.. Czy ja powiedziałam na głos, że kocham Nialla? Upss. dziwnie... Pierwszy raz przyznałam przed sobą, że go kocham, naprawdę kocham. Ciepło napłynęło mi do policzków, o matko kocham Nialla. Muszę mu jakoś to powiedzieć... albo nie, niech on powie pierwszy. a jeśli nigdy nie powie... Kurdę...</div>
<div>
KOCHAM NIALLA.</div>
<div>
Kocham go. naprawdę kocham. Ten dzień stał się naprawdę piękny mimo tragicznego poranka z Aschtonem. Jak mógł pomyśleć, że Niall zmusza mnie do tego związku, porąbany człowiek... nieważne.. </div>
<div>
Kocham Nialla, teraz tylko to się liczy. </div>
<div>
__________________________________________________________________________</div>
<div>
Elo ziomeczki, sorki, że tak późno nie będę się tłumaczyć po prostu tak wyszło, nie chciało mi się XD<br />
Ale napisałam i idę pisać kolejny, żeby szybko dodać. Mimo, że rozwaliłam samochód i mogę nie zdać do następnej klasy dla was zawsze znajdę czas :3 Dzisiaj taki trochę nudny rozdział, ale w następnym będzie się dziać :* </div>
Pampa rampahttp://www.blogger.com/profile/16707269862499270915noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8152064888366965088.post-73890462694234813072016-05-16T08:13:00.000-07:002016-05-16T08:13:52.107-07:0034Już jutro wracam do szkoły. Szczerze to naprawdę mi się nie chcę. Szkoła równa się mniej wolnego czasu, mniej imprez, mniej znajomych, mniej Nialla... No właśnie mniej Nialla. Widzimy się prawie codziennie, baa.. Ja prawie u niego mieszkam, a teraz będę musiała spędzać i marnować czas na nauce. Będę musiała siedzieć w domu i się uczyć i nie będę mogła nawet wyjść, moi rodzice zabili by mnie gdybym przyniosła złą ocenę, bo przecież tacy super ludzie jak oni nie mogą mieć głupiej córki, co by powiedzieli inni ludzie... Więc koniec końców będą mnie pilnować. Nie pasuje mi taka opcja, jestem przyzwyczajona mieć Nialla ciągle przy sobie, a teraz to się skończy. Nie wytrzymam długo bez niego, no cóż moi rodzice będą musieli przeżyć jakoś te gorsze stopnie.<br />
<div>
- Naszykowałaś się na jutro do szkoły? - </div>
<div>
- Puka się mamo - warczę. </div>
<div>
- Zadałam pytanie. - Jej głos jest zimniejszy niż lód. Przewracam oczami i wzdycham. </div>
<div>
- Tak naszykowałam się. - </div>
<div>
- Dobrze, bardzo dobrze. Cieszę się, że koniec wakacji może w końcu zmądrzejesz. - Już miałam zacząć się kłócić, ale widząc jej zadowoloną minę, zamknęłam usta. A niech mówi co chcę. Co ja będę się produkować i tak nie zrozumie. </div>
<div>
- Możesz wyjść? Chciałabym iść spać. - </div>
<div>
- Tak już idę. - Wyszła. Oczywiście żadnego dobranoc córciu lub dobrych snów kochanie. Zastanawiam się czy oni w ogóle żywią do mnie jakieś uczucia. </div>
<div>
- Miałeś szczęście, że byłeś w łazience. - mówię gdy tylko widzę Nialla w pokoju. - Jakby cię zobaczyła to byłby koniec. - Uśmiecha się do mnie i zamyka drzwi na klucz. </div>
<div>
- No to już nie zobaczy - mówi i podchodzi do mnie. Pochyla się i mocno całuje mnie w usta. - To co? Może uczcimy jakoś koniec wakacji? - mówi i porusza brwiami. </div>
<div>
- Czasami masz naprawdę dobre pomysły - szepczę w jego usta. Dostaje od niego szeroki uśmiech i powtórnie zaczyna mnie całować. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
***</div>
<div>
Coś uporczywie dzwoni mi przy głowie. Dopiero po chwili ogarniam, że to budzik. </div>
<div>
- wyłącz to - jęczy przez sen Niall. Otwieram oczy i sięgam po telefon. Super jest 6.30 pora się szykować, ale zanim zacznę to poleżę jeszcze 5 minut. Z powrotem opadam na poduszkę i wtulam się w Nialla. </div>
<div>
- Nie idź - słyszę jego zaspany głos. </div>
<div>
- Muszę. - </div>
<div>
- Ale ja nie chcę. -</div>
<div>
- Ja też nie, ale muszę - mówię, a on już nie odpowiada. </div>
<div>
Gdy znowu otwieram oczy jest już po 7:00. O cholera. Miałam się położyć tylko na 5 minut, niech to szlag. Szybko zrywam się z łóżka i biegnę do łazienki, biorę prysznic w rekordowym czasie, a z makijażu prawie że rezygnuje tylko podkład i tusz do rzęs. </div>
<div>
7:30 doba śniadania już nie będę jeść, opierniczę coś w drodze. Wychodząc z pokoju przypomniałam sobie, że Niall nadal śpi. </div>
<div>
- Niall, obudź się... Niall - </div>
<div>
- Co? co jest? - pyta nieprzytomny. </div>
<div>
- Musimy wyjść, późno już. - </div>
<div>
- Oj jeszcze 5 minut. - </div>
<div>
- Niall spóźnię się - ponaglam go. Chłopak wzdycha ale łaskawie się podnosi. Gdy zaczyna się ubierać mam ochotę go udusić, no wolniej się już chyba nie da. </div>
<div>
- No co? - pyta gdy zauważa mój morderczy wzrok. </div>
<div>
- Robisz to specjalnie - warczę i dla podkreślenia tupię stopą. Ten przez chwilę mi się przygląda, a potem wybucha głośnym śmiechem. - Nienawidzę cię - dodaję. Wysyła mi tylko buziaczka i kończy się ubierać. </div>
<div>
- Czekaj muszę jeszcze do toalety - mówi. Mało brakowało a dostałby książką po głowie, a szkoda. Gdy w końcu udaję mu się wyszykować jest 7:45.</div>
<div>
- Nie jesz śniadania? - pyta gdy mijamy kuchnię i idziemy prosto do wyjścia. Biorę głęboki wdech i nie odpowiadam. - Gdzie są w ogóle twoi rodzice? - </div>
<div>
- Nie mam pojęcia, rusz się - mówię zirytowana. </div>
<div>
- O której w ogóle kończysz? - </div>
<div>
- Nie wiem, ale pewnie jakoś wcześnie. - </div>
<div>
- Aha. Mam cię odebrać? - </div>
<div>
- Jeśli chcesz - mówię mimochodem. </div>
<div>
- W sumie to nie chcę mi się - odpowiada. Od razu odwracam się w jego stronę. </div>
<div>
- Jak to? - pytam z wielkimi oczami. </div>
<div>
- Żartowałem, szkoda że nie widziałaś swojej miny - śmieje się. Naburmuszona jak bąk wsiadam do auta. - Chyba ktoś tu wstał lewą nogą - mruczy pod nosem. Ignoruje to. W sumie to naprawdę nie mam coś dziś humoru. </div>
<div>
Gdy dojeżdżamy pod szkołę jest 8;00.</div>
<div>
- Masz szczęście ciołku, ale nigdy więcej nie jedź tak szybko. - warczę i wyskakuje z auta. - Cześć - rzucam na pożegnanie i odchodzę, ale jemu to nie przypadło do gustu i słyszę za sobą jego kroki. Zatrzymuje się, a on staje przede mną. </div>
<div>
- Nie pożegnasz się? - pyta, </div>
<div>
- No powiedziałam cześć. - </div>
<div>
- A może tak dałabyś mi buzi? - Mrużę oczy. </div>
<div>
- Nie zasługujesz na buzi. - mówię, ale on tylko się łobuzersko uśmiecha i nagle z zaskoczenia wpija się w moje usta. Nie mogę inaczej więc oddaje mu pocałunek. </div>
<div>
- Ja zawszę zasługuje na buzi - mówi. Przewracam oczami.</div>
<div>
- Muszę iść. - W końcu w spokoju mogę wejść do szkoły. </div>
<div>
- Do klasy dotarłam z kilkuminutowym spóźnieniem. </div>
<div>
- Oh Panna White, Pierwszy dzień i spóźnienie - mówi profesor Need. Zaciskam usta. Jak ja mogę go nie lubić. - Proszę siadaj - mówi z zawsze obecnym ironicznym uśmieszkiem. Szybko wskakuje na miejsce obok Clary. </div>
<div>
- No proszę proszę, myślałam że już nie przyjdziesz. - szepczę.</div>
<div>
- Ja też już tak myślałam - odpowiadam jej. - Ciężko jest się przerzucić z powrotem na szkołę. -</div>
<div>
- Wiem - wzdycha dziewczyna. - Wakacje są super. Zwłaszcza jak ma się taką super dupę jak Niall. -</div>
<div>
- No super dupa Niall jest idealny na wakacje - chichoczę. - Chyb wolałam jak go nie lubiłaś. - </div>
<div>
- U ktoś tu jest zazdrosny. - </div>
<div>
- Jak cholera. </div>
<div>
- Panno White proszę nie testuj mojej cierpliwości nie to, że się spóźniłaś to jeszcze przeszkadzasz. -</div>
<div>
Spoglądam na osoby które gadają głośniej ode mnie. No jasne to zawsze jestem ja. Czego ten koleś ode mnie chcę?</div>
<div>
- słyszałam, że mści się na ładnych uczennicach bo jako nauczyciel nie może nas mieć - odzywa się Clary gdy tylko profesor Need się odwraca. </div>
<div>
- O fuu - komentuje.</div>
<div>
- No, może powinnaś się z nim zabawić, wiesz nie będziesz musiała się uczyć. - Dławię się własną śliną. </div>
<div>
- Boże ty jesteś nienormalna - mówię gdy widzę jej minę psychopatki. - I bądź cicho bo zaraz wyślę mnie do dyrektora. -</div>
<div>
- Ta prędzej pójdzie z tobą do kantorka woźnego - chichocze. Parskam śmiechem i od razu się uciszam, gdy czuje na sobie wzrok Profesorka. Odwracam się w jego stronę, trzeba przyznać, że jest całkiem przystojny, nie jest wiele starszy od nas, może 6-7 lat. Ciemne włosy, wysoki i dobrze zbudowany. Przyznam, że gdy przyszedł do nas do szkoły wszystkie do niego wzdychałyśmy, podobno nawet czasem to wykorzystywał, chodzi stara plotka o tym kantorku woźnego. Jednak mimo wszystko to trochę okropne, on jest nauczycielem jak więc można się z nim bzyknąć i to w szkole w kantorku woźnego, co najmniej ohyda, ale cóż takie życie. Mnie on nie interesuje w żaden sposób. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
***</div>
<div>
W końcu koniec, niby tylko pięć lekcji ale ten pierwszy dzień dłużył mi się niemiłosiernie. </div>
<div>
- Cześć - słyszę znajomy głos za drzwiczkami mojej szafki. Zamykam ją i widzę Aschtona. </div>
<div>
- Czego chcesz? - pytam na wstępie. </div>
<div>
- Nie denerwuj się, przyszedłem się przywitać, nie musimy być wrogami - mówi. Unoszę brwi do góry. Dobra... o chuj mu chodzi?</div>
<div>
- Hej.. wystarczy? - uśmiecham się sztucznie.</div>
<div>
- Jaka agresywna - mówi pochylając trochę głowę w moją stronę, odsuwam się więc trochę. </div>
<div>
- Przestań - mówię. Naprawdę nie mam ochoty na kłótnie z nim. </div>
<div>
- Wybacz - uśmiecha się przepraszająco. - Po prostu chcę byśmy zostali przyjaciółmi. - Patrzę na niego w całkowitym szoku. </div>
<div>
- Przyjaciółmi? - powtarzam głupio. </div>
<div>
- Tak. W miłości nam nie wyszło, ale zawsze dobrze się dogadywaliśmy. A jak czasami pogadamy to nic się niestanie. - </div>
<div>
- No nic... - </div>
<div>
- Więc między nami wszystko okej? - </div>
<div>
- okej - zgadzam się chodź to chyba pod wpływem szoku, naprawdę nie wiem co powiedzieć. </div>
<div>
- No i fajnie - mówi po czym odchodzi. Jeszcze przez chwilę patrzę na jego oddalającą się sylwetkę. </div>
<div>
To było dziwne, naprawdę dziwne. </div>
Pampa rampahttp://www.blogger.com/profile/16707269862499270915noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8152064888366965088.post-91760663175693622062016-05-03T13:58:00.000-07:002016-05-03T13:58:13.442-07:0033Gdy się budzę od razu spostrzegam, że nie ma przy mnie Nialla. A tego gdzie poniosło. Podnoszę się z łóżka. No pięknie oboje spaliśmy w ciuchach. Wychodzę z pokoju i przechodzę do salonu.<br />
- Gdzie Niall? - pytam victorii. Marszczy brwi i wskazuje kuchnię. Aha widzę, że niezły kacyk ją trzyma. Idę więc do kuchni, gdzie napotykam Nialla i Clary.<br />
- Hej? - przerywam ich rozmowę nie bardzo wiedząc co to ma znaczyć. Myślałam, że Clary zabiję go gdy tylko zastanie go samego w jakimś ciemnym kącie.<br />
- Wstałaś dziecinko. - Niall się uśmiecha, mocno mnie przytula i cmoka w czoło.<br />
- Wszystko ok? - pytam zezując to na niego to na Clary.<br />
- Ta. Clary dała nam swoje błogosławieństwo - śmieje się. Otwieram szeroko oczy. Okej? Widzę, ze dużo mnie ominęło. Spoglądam na Clary które z uśmiechem piję sok. Uszczypnijcie mnie bo chyba śnię. Co oni do cholery kombinują.<br />
- Dobra? - mówię niepewnie. Okej czuję się dziwnie. '<br />
- Pogadaliśmy chwilę i muszę przyznać, że wcale nie jest taki okropny jak myślałam. Ale obiecałam mu, że jeszcze jeden błąd i obetnę mu jaja. - mówi Clary z uśmiechem.<br />
- Zrobi to - ostrzegam Nialla całkiem poważnie.<br />
- I tak bym wtedy nie zasługiwał na jaja. - Niall spogląda mi w oczy, minę ma całkiem poważnie.<br />
- Dlatego też nie pozwól by miała powód. -<br />
- Na pewno nie będzie miała - szepcze. Całuje mnie w usta.<br />
- Spadam to nie dla mnie - woła Clary, ale oboje ją ignorujemy i dalej się całujemy. Gdy kończymy opiera swoje czoło o moje.<br />
- Jestem zajebiście szczęśliwy, ale będę jeszcze szczęśliwszy jak wrócimy do domu - mówi chłopak. Zgadzam się z nim. Mam ochotę zostać z nim całkowicie sam na sam.<br />
Po oznajmieniu całej mojej paczce, że my wracamy i wysłuchaniu ich wywodów na temat tego byśmy zostali w końcu wychodzimy z domu.<br />
- Uf przeżyliśmy to - wzdycha Niall.<br />
- Przestań moi znajomi nie są tacy źli. -<br />
- Są okropni. - Daję mu kuksańca a on zaczyna się śmiać.<br />
- Niall?! - Oboje przystajemy i nasz wzrok zatrzymuje się na jakiejś dziewczynie. Na blondynce z małą nadwagą, wygląda naprawdę uroczo co mnie wkurza, zna Nialla, a oni mogą znać się tylko z jednego powodu.<br />
- Sarah?! hej - mówi Niall, od razu wyczuwam małe napięcie. Spoglądam to na jedno to na drugie. Dziewczyna także spogląda na mnie. - To moja dziewczyna Rose. - W końcu mnie przedstawia po chwili ciszy.<br />
- Dziewczyna tak? Hej jestem Sarah - uśmiecha się do mnie lekko i mam wrażenie, że nie za bardzo ma na to ochotę. - Muszę iść. Miło było cię spotkać i oczywiście twoją dziewczyną też. - Przy słowie dziewczyna wyraźnie usłyszałam irytację. Ups, najwidoczniej ktoś mnie nie lubi.<br />
- Nie wiem czy chcę wiedzieć - mówię gdy odchodzi z zasięgu słuchu.<br />
- To.. tak jakby... pieprzyliśmy się kiedyś. -<br />
- Tak domyśliłam się - warczę i podchodzę do samochodu.<br />
- Jesteś zła? - pyta.<br />
- Nie jestem. - Czekam niecierpliwie, aż otworzy auto.<br />
- W takim razie jesteś zazdrosna. - Uśmiecha się.<br />
- Nigdy w życiu - wołam nad samochodem. Niall szczerzy zęby w wielkim uśmiechu.<br />
- Zazdrosna jak nic - wzdycha. Przygryzam wargę i się nie odzywam. Niech w końcu otworzy to auto.<br />
Stoimy tak jeszcze przez chwilę. Ja z obrażoną miną, a on z wielkim bananem na gębie. Co za burak.<br />
W końcu jednak się nade mną lituje i otwiera samochód.<br />
- Masz zamiar się nie odzywać przez całą drogę? - pyta gdy już ruszamy.<br />
- Zamknij się - warczę.<br />
- Jesteś przed okresem? -<br />
- Tak. Kup mi czekoladę -<br />
- A co z tego będę miał? -<br />
- Może daruje ci życie - odpowiadam na co on wybucha głośnym śmiechem.<br />
- Jesteś zabawna - wyznaje chłopak. Boże zwariuje z nim.<br />
- A ty głupi - mówię już bez grama złości, ale z politowaniem.<br />
- I tak mnie lubisz. - Przewracam oczami i wgapiam się w szybę, nie ma co wchodzić w dyskusję z tym głupkiem. Jednak po chwili muszę dać ujście ciekawości.<br />
- Więc... Kim jest ta Sara? - pytam niepewnie.<br />
- Dla mnie? Nikim. Czasem jak spotkałem ją w klubie zabierałem ją do siebie, bzykałem ją a potem odjeżdżała do domu. Tyle historii. - Tak tak bardzo rozbudowana.<br />
- Sprawiała wrażenie dziewczyny która bardzo cię lubi.. -<br />
- Lubi nie lubi, nie obchodzi mnie to.<br />
- Kiedy się widziałeś z nią po raz ostatni? - Chłopak wzdycha. No sory ale muszę to wiedzieć po prostu muszę.<br />
- Jakieś dwa, trzy miesiące przed tym jak poznałem ciebie.<br />
- Lubiłeś ją? - To chyba ciekawi mnie najbardziej.<br />
- Była jedną z wielu ale tak, lubiłem wtedy wszystkie dziewczyny. - Gdy mówił zrobiło mi się niedobrze. To naprawdę obrzydliwe. Spojrzał na mnie i westchnął. - Nigdy nie interesowało mnie nic więcej Rose, prawdopodobnie lubiłem ją tylko dlatego że mi dała. Nigdy nawet dłużej z nią nie rozmawiałem, mi chodziło tylko o jedno. -<br />
- Aha - szepczę. To naprawdę nieprzyjemne. Niall łapię mnie za rękę, którą trzymałam na kolanie i splata nasze palce.<br />
- Pamiętaj, że dla mnie liczysz się tylko ty, żadna inna. - Mówi, a ja jestem wdzięczna za te słowa. Ale nadal mi nie dobrze gdy pomyślę, że był taką świnią. W sumie to nawet szkoda mi tych wszystkich dziewczyn. Na pewno wiele z tych dziewcząt lubiło tego chłopaka bardziej, a trzeba przyznać, że naprawdę łatwo go polubić, a on im wszystkim łamał serca. Ale nie powiem, że się nie cieszę. Ja go złapałam w sidła, że tak powiem i jestem cholernie szczęśliwa. Ale patrząc na to jaki był kiedyś chyba zawsze będę się martwić, że może spodobać mu się jakaś inna. Ufam mu, ale jest tylko facetem który zawsze lubił mieć dużo panienek. A mam trudność uwierzyć, że jakiś facet powstrzyma się przed gorącą panną pchającą mu się do łóżka, a Niall na pewno ma sporo okazji. <br />
- Jesteśmy dziecinko. Proszę cię nie zadręczaj się, moją przeszłością. -<br />
- Wiem, po prostu to nie takie łatwe. -<br />
- Wierz mi, że odkąd cię poznałem nie miałem żadnej innej panny i nigdy więcej nie chcę mieć innej. Więc nie rozmyślał już o tym. Ułatwię ci to nawet. - Pochyla się i mnie całuje. O tak, on wie jak rozproszyć niechciane myśli. - Jesteś tylko ty i już zawsze będziesz tylko ty. - Znowu wpija się w moje usta. - Mogę myśleć tylko o tobie i o tym jaka jesteś cudowna, nie mógłbym mieć innej wiedząc że taki skarb na mnie czeka. - Kolejny długi pocałunek. - tylko ciebie mam ochotę dotykać, całować a nawet patrzeć na ciebie godzinami. - Po każdym zdaniu jest długi i namiętny pocałunek. - Jesteś najwspanialszą, najpiękniejszą i najmądrzejszą kobietą jaką znam. Byłbym ostatnim idiotą gdybym choć zerknął na inną. - Przerwa na pocałunek. - Nie potrafiłbym dotknąć innej, gdy mam ciebie Nawet na chwilę nie przestaję o tobie myśleć. Pamiętaj Rose tylko ty. Jestem zakochany w tobie po uszy. - Znowu przerywa, żeby mnie pocałować. Jednak tym razem gdy się ode mnie odrywa by mówić dalej przysuwam go do siebie z powrotem. Powiedział już dość, to najpiękniejsze słowa jakie słyszałam. Naprawdę mnie wzruszył, wierzę że mówi prawdę. Cały czas patrzył mi w oczy i biła od nich szczerość. Z resztą cholernie się napaliłam. Gdy się od siebie odrywamy oboje mamy mocno przyśpieszone oddechy.<br />
- Wejdziemy w końcu do domu? - pyta chłopak, zaczynam chichotać. Jeszcze chwila, a przez długi czas stąd nie wyjdziemy.<br />
- Dziękuje, to najwspanialsza rzecz jaką usłyszałam w życiu - przyznaję.<br />
- Bo prawdziwa. Chodź - mówi i wysiada z samochodu. Jezu uwielbiam go. <br />
___________________________________________________________________________<br />
<span style="font-size: large;">sonda, sonda, sonda, sonda, sonda... Byłam trzecia a spadłam prawie na sam dół, zależy mi na tym bo to dobra reklama dla mojego opowiadania, nie musicie komentować, ale zagłosujcie proszę was..!!!!</span>Pampa rampahttp://www.blogger.com/profile/16707269862499270915noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8152064888366965088.post-794055197609892122016-04-20T10:29:00.000-07:002016-04-20T11:51:49.808-07:0032Chcę tylko powiedzieć, że troszkę mi przykro bo jest naprawdę dużo wyświetleń a komentarzy tylko dwa, ale głównie chodzi mi o sondę w której nikt nie głosował :( <a href="http://sonda.hanzo.pl/sondy,258806,0eVo.html">http://sonda.hanzo.pl/sondy,258806,0eVo.html</a> Naprawdę mi zależało by mieć jakieś wyższe miejsce, to by było ogromne wyróżnienie, no ale cóż najwidoczniej ciężko w to kliknąć..<br />
<br />
Podjeżdżamy pod dom mojej przyjaciółki. Oboje wychodzimy i kierujemy się w stronę muzyki. Czekać tylko aż sąsiedzi, się wkurzą. Najpierw będą latać jak opętani, a potem zadzwonią po policję. Przerabiałam już to. Mama mnie o mało nie powiesiła zgarniając mnie z komisariatu. Za samo zagłuszanie ciszy nocnej nic by mi nie zrobili. Najwidoczniej nie wolno pyskować policjantom, oraz rzucać w nich puszką. Tak teraz to wiem.<br />
wchodzimy do środka i Clary jakby mnie wyczuwając zjawa się obok.<br />
- Rose. W końcu - krzyczy i mnie przytula. Przenosi wzrok na Nialla. - Niall, cześć. - Jestem w szoku słysząc jej lodowaty ton.<br />
- Clary - Niall robi dokładnie to samo. Ups wyczuwam jakieś napięcie. Mruży na niego oczy.<br />
- W kuchni macie piwo, ja znikam na razie - zwraca się do mnie i od razu ucieka.<br />
- Miałeś być miły - mówię do niego.<br />
- Nic nie zrobiłem - tłumaczy się zaskoczony. Prycham.<br />
- Chodźmy na to piwo. - Łapię go za dłoń i ciągnę do kuchni. Szczerzę mówiąc to osób nie jest za dużo. Same znajome osoby, nie przyszedł nikt obcy. Z resztą Clary od razu wyrzuciła by wszystkich na zbity pysk, nienawidzi gdy jacyś obcy kręcą się po jej domu, dlatego zaprasza tylko znajomych i to tych zaufanych.<br />
Oboje bierzemy piwo i wkraczamy do salonu.<br />
Na kanapie widzę Sama, Bena i Victorię. Spoglądam kątem oka na Nialla, zauważył gdzie patrzę i się nachmurzył lekko. Posłałam mu proszący a jednocześnie przepraszający wzrok i ruszyłam w tamtą stronę.<br />
- Hej wszystkim. - Witam się.<br />
- Rose! - krzyczy Victoria, podskakuje z miejsca i mnie przytula. Przewracam oczami, ta dziewczyna uwielbia się przytulać. Razem z Niallem siadamy koło Victorii. Oczywiście Niall od razu okręca swoje ramiona wokół mnie. Spoglądam na Sama, który naśmiewa się ze mnie pod nosem, od razu to zauważył. Uśmiecham się i lekko wzruszam ramionami.<br />
Impreza była naprawdę świetna, ale Clary ma nową sąsiadkę i psy zjawiły się jeszcze przed północą, dlatego też większość osób wyszła i zostały tylko najbliżsi znajomi.<br />
A dokładnie: ja z Niallem, Sam, Ben z Victorią, Derek i Dylan no i pani domu: Clary. <br />
Siedzimy w kółku i popijamy wino.<br />
- Widziałam ostatnio Saszę w klubie, obściskiwała się z jakiś staruchem. Dość obrzydliwie. - opowiada Victoria.<br />
- Ta Aschton, nie zabawiał się nią zbyt długo. - dodaje Dylan. Nie wypowiadam się na te temat, nie mam ochoty o nich rozmawiać. Z resztą co mam powiedzieć? że to mną Aschton zabawiał się najdłużej?<br />
- Podobno jego rodzice, chcą żeby chodził z niejaką Claudią. Mieszka tu od niedawna i jej rodzice są naprawdę dziani, matka jest chirurgiem a ojciec prowadzi wielką korporacje i ma pod sobą naprawdę mnóstwo firm.<br />
- Przynajmniej się odczepi od Rosie - mówi Sam.<br />
- Wątpię, on nie znosi myśli, że ktoś czegoś mu odmawia. Będzie latał póki ponownie mnie nie zdobędzie - wyjaśniam. Czuje jak ciało Nialla się napina, ale nie komentuje w żaden sposób.<br />
- Zawsze wiedziałem, że jest frajerem - krzywi się Derek. - Tak przy okazji, od 1 września prawdopodobnie będę mieszkał sam. - Szczerzy się.<br />
- Co jak to? - od razu zaczynają się pytania.<br />
- Moi rodzice stwierdzili, że czas się mnie pozbyć, dostanę kieszonkowe, a gdy tylko skończę szkołę, będę zarabiał.<br />
- Jesteś idiotą nikt nie da ci pracy - krzyczy Dylan.<br />
- Odwal się. - Przewracam oczami, z nimi zawsze tak jest. Odwracam twarz do Nialla. Ten oczywiście mi się przygląda. Cmoka nie w usta. Jeszcze raz i jeszcze raz.<br />
- Błagam idźcie do pokoju. - komentuje Ben. - rzygam tęczą.- Pokazuje mu język, ale Niall ma inne plany, zrywa się z kanapy i podnosi mnie do góry.<br />
- A bardzo chętnie - mówi mój chłopak i idzie w stronę schodów. Ja oczywiście pękam ze śmiechu. Z salonu jeszcze przez chwilę słychać piski i gwizdanie. Tłumaczę Niallowi, w której sypialni będziemy spać, a on oczywiście zanosi mnie tam na rękach. Kładzie mnie na łóżku i siada sam, opierając się o zagłówek. Przysuwam się do niego.<br />
- Skoro już jesteśmy sami... - zaczyna i przerywa by wyciągnąć portfel z kieszeni. - Może zapalimy? - Wyciąga marihuane.<br />
- Często palisz? - pytam. Drugi raz w żuciu widzę jak pali, ale kiedy nie jesteśmy razem nie wiem co robi.<br />
- Raz na jakiś czas. Nie bój się, nie jestem uzależniony - wyjaśnia.<br />
- No dobrze więc zobaczmy co załatwiłeś. - Wyciąga lufę i nabija ją.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTOO_ECzlIyWhNIhg0RUYY9Aq72EdkcT9LHIvbDwzkVOWA9Jt195xgIKtXAR6cbBbNLnAEcchwKjj7pMLmYH5y4g2eDHWOIf6Irp8kwGx5t_WEohvfvhUzMmDIHbzGeUjHJQiSxhW9AqBa/s1600/90cfcf80002b8b20532301c9.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTOO_ECzlIyWhNIhg0RUYY9Aq72EdkcT9LHIvbDwzkVOWA9Jt195xgIKtXAR6cbBbNLnAEcchwKjj7pMLmYH5y4g2eDHWOIf6Irp8kwGx5t_WEohvfvhUzMmDIHbzGeUjHJQiSxhW9AqBa/s320/90cfcf80002b8b20532301c9.gif" width="320" /></a>- Masz - podaje mi zioło i zapalniczkę. Rozpalam i zaciągam się najmocniej jak umiem. O kurczę jak drapię i po chwili wszystko wykaszluje. Czekam aż Niall się zaciągnie, oczywiście on przetrzymuje dym dłużej niż ja. Kiedy go wypuszcza, wygląda całkiem seksownie, zaciąga się ponownie i tym razem dmucha mi prosto w twarz.<br />
- Niall! - Uśmiecha się tylko na moje słowa. Ponownie podaję mi lufę. Jeszcze trochę w niej zostało, więc łapię jeszcze jednego bucha, tym razem nie wypuszczam tak szybko jak wcześniejszego.<br />
- A ty? często paliłaś? -<br />
- Nie, tylko czasami, właśnie na takich imprezach, zazwyczaj. - Czuje jak zaczynają opadać mi powieki, a kąciki ust podnoszą się do góry. Łapie mnie faza.<br />
- Zjarałaś się - komentuje rozbawiony. Nie potrafię wytrzymać i zaczynam się śmiać, staram się robić to cicho, by zaraz nie zleciało się całe towarzystwo. Mój śmiech rozmiesza Nialla i słyszę jak cicho podśmiewa się pod nosem.<br />
- Przestań - mówi, czym tylko rozśmiesza mnie bardziej. - Więcej ci nie dam - mówi zrezygnowany.<br />
W końcu po jakiejś chwili uspokajam się.<br />
- Okej, spoko - mruczę.<br />
- Mam pomysł, na to żeby nie zamulić. -<br />
- Jaki? - pytam. Nie odpowiada tylko wpija się w moje usta. Ah już rozumiem jaki to sposób.<br />
Jego usta znajdują się na mojej szyi gdy przerywa nam pukanie do drzwi.<br />
- Kurwa - wzdycha Niall i opada na mnie całym ciałem, by po chwili przekręcić się na drugą stronę łóżka.<br />
- Proszę - odzywam się. Sama nie wiem czy jestem rozbawiona czy zirytowana. Drzwi się otwierają i widzę głowę Clary.<br />
- Rose. Możemy porozmawiać? - pyta niepewnie. Jestem zaskoczona jej zachowaniem więc zeskakuje z łózka i wychodzę za nią, nawet nie spoglądając na Nialla.<br />
- Zaraz wrócę - rzucam na odchodne. - Co jest? - pytam gdy tylko drzwi się zamykają. Odpowiada dopiero wtedy gdy wchodzimy do jej pokoju. Dziewczyna bierze głęboki wdech, a ja zaczynam się denerwować.<br />
- Przyszłaś z nim - słowo "nim" wypowiada z nienawiścią. - Zachowujesz się jakby nigdy nic się nie stało. Do cholery nie mogę na to patrzeć. Zwyzywał cię od dziwek a ty patrzysz na niego jak na boga. Nie ogarniam cię do choler.... Co z tobą? - Przygląda mi się ze zmarszczonym czołem. - Do tego jeszcze się upaliłaś? - pyta z niedowierzaniem. Wzruszam ramionami.<br />
- Nie potrafię się na niego gniewać - tłumaczę, choć to słaba wymówka.<br />
-Ah nie ważne.. - warczy. - Nie o tym chciałam rozmawiać. - jej mina łagodnieje. - Ashton ostatnio do mnie ciągle wydzwania. -<br />
- Co? jak to? - Zaskoczyła mnie. Aschton? Czego on od niej do cholery chcę?<br />
- Wypytywał o ciebie i tłumaczył, że chcę cię przeprosić i błagać o drugą szansę.<br />
- Jezu ten człowiek jest pojebany. - Przeczesuję włosy ręką. Zdenerwowałam się.<br />
- Przynajmniej nie zwyzywał cię od dziwek. - Posyłam jej morderczy wzrok, na co się zawstydza i rumieni. - Sory, poniosło mnie. -<br />
- O co dokładnie wypytywał. - Clary zamyśla się na chwilę.<br />
- Gdzie można cię najczęściej spotkać i takie tam.<br />
- On mi nigdy nie da spokoju. Niech zajmie się tą Natalią. -<br />
- Claudią - poprawia mnie.<br />
- No przecież mówię - warczę. - Co ja mam z nim zrobić? - wzdycham.<br />
- Może pogadać z nim - proponuje dziewczyna. Tyle razy co próbowałam do niego dotrzeć, że nie chcę z nim być. Mam dość jego i świata do którego on przynależy. Chcę żyć z Niallem całkowicie swobodnie i bez całej tej sztuczności. Nawet jeśli będę musiała żyć w całkowitej biedzie, wystarczy ze Niall będzie ze mną.<br />
- Spróbuje. Dzięki - mówię. - I daj już spokój Niallowi, proszę. - Dziewczyna przewraca oczami i widzę, ze nie pasuje jej ten układ.<br />
- Zobaczę. - Uśmiecham się lekko.<br />
- Dobranoc - mówię i wychodzę z jej pokoju by wrócić do Nialla.<br />
Gdy wchodzę do pokoju widzę, że zdążył przysnąć, ale budzi się gdy tylko ugina się pode mną łóżko.<br />
- Co chciała? -<br />
- Nie może przeżyć, ze wróciłam do ciebie po tym jak nazwałeś mnie dziwką - odpowiadam i od razu czuje jak chłopak cały się napina. Nie odzywa się, a ja nie mam zamiaru nic dodawać, musi się pogodzić z tym, że nie jest łatwo mi o tym zapomnieć, mimo że jako tako mu wybaczyłam.<br />
- Rose... Wiesz, że żałuje, ja... cholera. Nigdy nie myślałem o tobie tak. -<br />
- Wiem, nieważne Niall. Nie tylko to chciała mi powiedzieć.<br />
- A co? -<br />
- Aschton do niej wydzwania i ciągle pyta o mnie. - Lepiej żeby wiedział, nie chcę przed nim nic ukrywać. - Chcę się spotkać - dodaję.<br />
- Chyba nie masz zamiaru... - zaczyna.<br />
- Oczywiście, że nie - odpowiadam za nim kończy pytanie. A jednak będę coś przed nim ukrywać. Muszę w końcu na spokojnie pogadać z tym palantem i lepiej będzie jak Niall nie będzie wiedział. Nigdy mi nie pozwoli iść i w dodatku zabiję Aschtona gdy tylko go spotka. Wolę uniknąć rozlewu krwi. A ta rozmowa między mną a byłym musi się odbyć. Trzeba zakończyć to wszystko definitywnie. Nie mam ochoty ciągle przejmować się tym dupkiem.<br />
- To dobrze. -<br />
Niall przyciąga mnie do siebie i układa nas na łyżeczkę.<br />
- Zakochuje się w tobie dziecinko. Dobranoc. - Jego ostatnie słowa tej nocy. Zasnął. <br />
___________________________________________________________________________<br />
Tiaa....Pampa rampahttp://www.blogger.com/profile/16707269862499270915noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8152064888366965088.post-33974466969715495682016-04-07T06:25:00.003-07:002016-04-07T12:43:14.137-07:0031<a href="http://sonda.hanzo.pl/sondy,258806,0eVo.html">http://sonda.hanzo.pl/sondy,258806,0eVo.html</a> - sonda proszę głosować na this game has no rules babe :)<br />
<br />
Minął tydzień odkąd pogodziłam się z Niallem, jak na razie zero spin, zero kłótni, zero fochów, jest idealnie. Chłopak codziennie przypomina mi, że się we mnie zakochał oraz przeprasza za swój wybryk. Jest naprawdę przesłodki. Nie żałuje, że mu wybaczyłam, nie rozumiem jego wybuchu i pewnie nigdy nie zrozumiem, o co mu chodziło, ale wybaczyć mogę.<br />
<div>
Wytłumaczyłam mu moje relacje ze Skinnerem i nie jest zły kiedy idę z nim na spotkanie, w sumie nie ma prawa się o to złościć. Jest tylko zazdrosny, ale przeżyje.<br />
<div>
Najgorzej przyjęła to moja matka, nie może zrozumieć jakim cudem wróciłam do niego, skoro przez tydzień płakałam jak głupia, a do Aschtona nie mogę. Nie tłumaczyłam jej i tak by nie zrozumiała. W oczach Nialla widzę, że żałuje i jestem pewna, ze to się nie powtórzy u Aschtona niczego nie mogłam być pewna, nigdy tak naprawdę nie żałował tego co się stało, co z tego że przeprasza, jak dalej uważa że to tylko maleńki błąd, nie jasne że mu to wybaczyłam nie obchodzi mnie to już, po prostu nigdy do niego nie wrócę. </div>
<div>
Druga dobra to była Clary, przez pół godziny ryła mi banię, jak się o mnie martwi i w ogóle, a ja jakby nigdy nic do niego wracam. Pogodziła się z tym, jednak dalej uważa że powinnam go przetrzymać dłużej. Nawet jak bym chciała, nie mogłabym bez niego długo wytrzymać. </div>
</div>
<div>
Jestem tak zakochana, że chcę spędzać, z nim każdą sekundę mojego życia, a gdy go przy mnie nie ma, myślę tylko o nim.<br />
- Siedź spokojnie - mruczę i kolejny raz przyglądam się jego twarzy by jak najlepiej odwzorować jego twarz. O tak maluje, szkicuje i koloruje... znowu. Nawet nie wiedziałam, że tak bardzo mi tego brakowało. Niall sprawił mi przepiękny prezent, pamiętał co kiedyś opowiadałam mu o moim talenciku. Wczoraj muskając mój tatuaż zapaliła mu się nad głową żarówka, nie chciał powiedzieć o co chodzi, ale dzisiaj przyniósł mi szkicownik i zestaw ołówków oraz kredek.<br />
To najlepszy prezent, jaki kiedykolwiek dostałam i niech mi teraz mama powie, że potrzebne mi miliony, tani prezent, a sprawił taką radość, że o mało się nie popłakałam. Przy okazji powiedziałam mu, ze zbraknie mu pomysłów na prezenty i że będzie miał problem w moje urodziny.<br />
Najpierw kask teraz to. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego on myśli że nie jest wart. Oddałabym za niego wszystko.<br />
Od razu poprosiłam go, żeby mi pozował i teraz siedzi na krześle, ma rozczochrane włosy i jest bez koszulki, a jeansy mają rozpięty suwak, wygląda jak po seksie. I tak właśnie jest, nie dawno wyszliśmy z łóżka i wygląda tak świetnie, ze po prostu muszę go uwiecznić, cały emanuje seksem.<br />
Spoglądam na niego po raz setny.<br />
- Niall... - wzdycham.<br />
- No co? wyglądasz prześliczne gdy robisz taką skupioną minę - broni się i odkłada telefon. Przewracam oczami, jasne bo chodzi mu o minę, a nie o to że mam na sobie tylko jego koszulę i to prawię niezapiętą.<br />
- Już prawię kończę, jeszcze chwila. - Dobra nie ma co dalej tego ciągnąć on i tak zaraz odleci z tego krzesła. Szybko robię najważniejsze poprawki, kontur i cieni.<br />
Minęła chwilka i rysunek jest gotowy. No wyszedł całkiem dobrze.<br />
- Skończyłam. - Zamykam szkicownik i odkładam ołówek.<br />
- W końcu - krzyczy i od razu podchodzi do mnie. - Pokaż. - Rumienię się.<br />
- O nie - mówię i ściskam mocno zeszyt przy piersi.<br />
- Proszę cię - jęczy. Łapie za kant i próbuje go wyciągnąć, ale nie za mocno by nie podrzeć. Ulegam i oddaje mu go. Chłopak otwiera i w milczeniu przygląda się rysunkowi, jego twarz jest jak skała. Zaczynam się denerwować, bo naprawdę zależy mi na jego zdaniu. Sięga po telefon i przez chwilę w nim grzebie. Co jest? napiszę na fejsie, ze nie mam talentu?<br />
- Narysujesz mi to? - pyta z nadzieją i pokazuje mi moje zdjęcie jak śpię, przesuwa i ukazuje się kolejne moje zdjęcie tym razem jak podchodzę do niego ubrana tylko w jego koszulę. - I to. - Znowu przesuwa i wyskakuje moje zdjęcie w bieliźnie. - I to. - Odbieram mu telefon by przestał mi pokazywać moje fotki. Kiedy on je robił?<br />
- Ale podoba ci się? - pytam.<br />
- Głupie pytanie, jest zajebiste, ale nie chcę siebie chcę ciebie, przerysujesz te zdjęcia? - dopytuje.<br />
- No jasne. - Nie mogę się nie zgodzić. Chłopak się szeroko uśmiecha.<br />
- Teraz - mówi.<br />
- Proszę cię dopiero co namalowałam ciebie. - Nachmurzył się lekko.<br />
- No dobra, ale w wolnej chwili mi je namalujesz okej.<br />
- Okej. A teraz pokaż mi te wszystkie zdjęcia. - Szczerzy się szeroko i odblokowuje telefon.<br />
Zaczynamy przeglądać wszystkie te fotki, ma ich naprawdę sporo na większości ja.<br />
Jak śpię, jak jem, jak oglądam tv, jak gram na konsoli, jak siedzę, jak wpatruje się w okno...<br />
Po prostu setki zdjęć. Niektóre pamiętam jak robił, a niektórych nawet nie mogę skojarzyć. Ja też mam kilka jego zdjęć, ale daleko mi od jego kolekcji.<br />
- O matko - komentuje gdy nagle wyskakuje zdjęcie jak jem i wyglądam jak jakiś pawian. Wybieram opcje i chcę usunąć, ale niestety komórka znika z moich rąk. - Niall! - Krzyczę i od razu staram się po nią sięgać.<br />
- Nie będziesz nic usuwać, wyglądasz tu pięknie, jak zawsze zresztą. - Nie ma co skoro się uparł już nic z tym nie zrobię.<br />
- Też mam kilka fotek - uśmiecham się i szybko zgarniam telefon by pokazać mu moje najlepszy fotki. Czyli to jak idzie do łazienki i akurat drapię się po tyłku (Wiem fuj) oraz jak śpi i się ślini.<br />
- Oh tak jestem boski - komentuje co wywołuje o mnie ogromną salwę śmiechu.<br />
- To obrzydliwe. -<br />
- Nie prawda, podobają ci się takie widoki, po co inaczej były by ci te zdjęcia. -<br />
- Masz racje uwielbiam oglądać jak twoja poduszka tonie w ślinie - droczę się, za co gryzie mnie w ucho a potem całuje w szyje.<br />
- Nieprawda. -<br />
- Prawda, takiego ślinotoku nikt nie widział od milionów lat. - Po chwili mogę żałować swoich słów, bo mocno wbija mi palce w żebra. Od razu zaczynam się szarpać jak opętała.<br />
- Proszę nie - krzyczę, ale w odpowiedzi dostaje tylko jego śmiech, zaczynam krzyczeć i szarpać się jak opętana, aż w końcu od tych tortur zaczęły lecieć mi łzy. W końcu przestaje.<br />
- Lepiej idź załóż bieliznę bo inaczej jutro nie wstaniesz. - Wstaję z dywanu i pokazuję mu język, po czym idę do sypialni. Zakładam bieliznę i dostaje sms.<br />
Od Clary:<br />
Dziś u mnie wieczór, party.<br />
Biegnę z powrotem do Nialla, oczywiście nawet na milimetr, nie ruszył się z podłogi tylko błogo zamknął oczy. Pochyliłam się nad jego twarzą.<br />
- Co ty na małą imprezkę? - Otwiera jedno oko.<br />
- Jaką? -<br />
- U Clary, jej rodziców nie ma więc coś tam organizuje. -<br />
- Spoko - mówi i z powrotem zamyka oko.<br />
- Będzie Sam i Skinner - mówię. Lepiej, żeby wiedział. Otwiera oczy.<br />
- Oh, spoko. -<br />
- Mam sama sobie wybrać rzeczy? - Powstrzymuję uśmiech.<br />
- Nie. - Szybko podskakuje z podłogi. Jestem pewna, że dziś na imprezę zajdę w całkowitych anty-seksach, ale skoro to daje mu tyle radości.<br />
Na szczęście nie jest aż tak źle, zwykłe legginsy i koszula. Jak to określił wyglądam uroczo.<br />
- Czyli, że już nie wolno mi chodzić w sukienkach? -<br />
- Oczywiście, że możesz, tu w mieszkaniu. - Jest całkowicie poważny. Powstrzymuje uśmiech. Oh jego zazdrość jest chorobliwa i tak będę chodziła w sukienkach, ale na razie niech ma i się cieszy.<br />
Oczywiście zaraz po tym jak wybrał mi ciuchy zajął się moją szyją i zrobił ogromniastą malinkę.<br />
Wchodzimy do kuchni.<br />
- Wiesz, że malinki powodują raka. - O mało nie przewraca się o własne nogi, rzuca mi przestraszony wzrok.<br />
- Kłamiesz? - Kręcę głową, a ten wydaje z siebie babski krzyk.<br />
O kurwa.<br />
On naprawdę wydał ten dźwięk. Tylko przez chwilę mogę utrzymać wybuch śmiechu.<br />
- Jaki... p-pisk - wyjękuje między wdechami. O ludzie duszę się.<br />
- W takim razie napiszę ci na czole Niall. - A to już mnie przeraża, tak teraz też mówi poważnie.<br />
- Przestań to okropne - śmieję się. Uśmiecha się i porusza brwiami.<br />
- Piwo? - proponuje i wygrzebuje z lodówki puszkę.<br />
- Chętnie. - podaje mi piwo a sam wyciąga sobie sok. - Możemy zostać u Clary na noc, wtedy oboje będziemy mogli pić. -<br />
- Dobry pomysł, nie zniosę ciebie pijanej na trzeźwo - komentuje za co dostaje ode mnie kapslem od puszki w głowę.<br />
- Niall? -<br />
- Tak? -<br />
- Tylko proszę, zachowuj się. - Spogląda w sufit i wzdycha.<br />
- No dobra... - zgadza się. <br />
_________________________________________________________________________<br />
PAMIĘTAĆ O SONDZIE, LICZĘ NA WAS :) A I KOMENTUJCIE MORDECZKI :*</div>
Pampa rampahttp://www.blogger.com/profile/16707269862499270915noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8152064888366965088.post-73788862512259718922016-04-03T16:07:00.001-07:002016-04-03T16:07:26.527-07:00Nominowanie do Bloga miesiąca, ważne :)<br />
<div style="text-align: center;">
Hej wszystkim :)</div>
<div style="text-align: center;">
Mam bardzo ważną, ale to naprawdę ważną wiadomość.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
Zostałam nominowana do BLOGA MIESIĄCA na spisie opowiadań o One Direction </div>
<div style="text-align: center;">
Tutaj macie link i bardzo was proszę o oddanie głosu :)</div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;"><a href="http://sonda.hanzo.pl/sondy,258806,0eVo.html">http://sonda.hanzo.pl/sondy,258806,0eVo.html</a></span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
Nie wiem kto mnie zgłosił, ale bardzo dziękuje tej osobie, jestem naprawdę dumna z siebie, że podoba wam się to na tyle, żeby mnie zgłaszać, naprawdę wielkie dzięki :)</div>
<div style="text-align: center;">
Wygrana to wielka szansa ta wypromowanie bloga, a wierzcie mi nawet jedno wejście i najkrótszy komentarz są dla mnie ogromnym osiągnięciem.</div>
<div style="text-align: center;">
Zaryczę się ze szczęścia jeśli wygram, ale to jest możliwe tylko dzięki wam i waszym głosom, więc proszę jeśli uważacie że mój blog na to zasługuje oddajcie swój głos, zajmie wam to tylko sekundkę :)</div>
<div style="text-align: center;">
Z góry wszystkim głosującym dziękuje. </div>
<div style="text-align: center;">
Aż mi się przewraca w żołądku, jestem wzruszona :')</div>
<div style="text-align: center;">
Postaram się jak najszybciej dodać sondę jako gadżet. </div>
<div style="text-align: center;">
Jesteście świetni kocham was wszystkich, już samym nominowaniem sprawiliście mi ogromną radochę, nawet jeśli nie wygram i tak będę z siebie okropnie dumna...</div>
<div style="text-align: center;">
Jeszcze raz wielkie dzięki </div>
<div style="text-align: center;">
i zapraszam do głosowania. </div>
Pampa rampahttp://www.blogger.com/profile/16707269862499270915noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8152064888366965088.post-13259604832377115452016-03-28T12:49:00.001-07:002016-03-28T12:49:10.793-07:0030- Rose?... Co ty tu robisz? - pyta. Przełykam ślinę.<br />
- Ja....
Nie wiem sama... Wybacz... Nie powinnam, lepiej już pójdę... - plączę
się i jąkam, ani razu nie spojrzałam mu w oczy. Nie mogę. Odwracam się
by odejść, jednak mnie zatrzymuje.<br />
- Stój, zaczekaj... - Zatrzymuje się i znowu odwracam się w jego stronę. Co jest? znowu chcę mi rzucić w twarz dziwką.<br />
-
Co? - warczę. Nie wiem skąd we mnie nagle ta wściekłość, przecież sama
tu przyszłam, nie wiadomo po co, ale przyszłam. Chłopak mi się przygląda i rozszerza
lekko oczy, dopiero po chwili spostrzegam wory pod jego oczami.<br />
- Wchodź - mówi i szerzej otwiera drzwi. Wzdycham i wchodzę do jego mieszkania. Powinnam odejść, jednak nic nie poradzę że mnie tak do niego ciągnie.<br />
- Wezmę tylko swoje rzeczy i idę - mówię.<br />
- Możemy porozmawiać? - Ignoruje go.<br />
- Jeśli mógłbyś to pożycz mi jakąś torbę, bo się nie zabiorę... -<br />
- Rose! Musimy porozmawiać. - Nie odpowiadam.<br />
- Zajmie mi to tylko minut i sobie pójdę... -<br />
-
Rose, do cholery - krzyczy w końcu. Szybko spoglądam w jego stronę. A
temu co? - Posłuchasz mnie w końcu - warczy. Wzruszam ramionami.<br />
- Myślę, że już dużo powiedziałeś. - Łapię mnie za ramię i siłą zmusza, żebym się znowu od niego nie odwróciła.<br />
- Puść mnie - syczę przez zęby. Szkoda, że nie potrafię zabijać wzrokiem.<br />
- Nie, póki ze mną nie porozmawiasz. -<br />
- Nie obchodzi mnie co masz do powiedzenia. -<br />
-
Spójrz mi w oczy, gdy ze mną rozmawiasz. - Dumnie unoszę twarz i patrzę
prosto w jego oczy. Serce pęka mi po raz kolejny, ale nie pokazuje tego
po sobie. Nagle jego mina zmienia się ze wściekłego w lekko
wystraszony.<br />
On wie! On wie!<br />
Szybko opuszczam wzrok.<br />
Wiedziałam, ze nie powinnam tu przychodzić.<br />
- Tak bardzo cię przepraszam - wypala, a moje pęknięte serce na chwilę staje.<br />
Nie nie, błagam tylko nie rycz.<br />
- Mam to gdzieś - mamroczę i z powrotem patrzę w jego smutne gały.<br />
- Co brałaś? - pyta.<br />
- Nic - mówię. Przewraca oczami.<br />
- Rose! Mnie nie okłamiesz - Znowu jest wkurwiony, nie zaraz, on jest pojebany.<br />
- Nie twój interes - teraz i ja zaczynam się irytować.<br />
- Kurwa mać, dlaczego jesteś taką idiotką! - krzyczy.<br />
-
Dlaczego ty jesteś takim pieprzniętym czubem - także się wydzieram. Mam
go już po dziurki w nosie. Najpierw mnie zwyzywał, potem ignorował
przez kilka dni, a teraz się przejmuje moim stanem.<br />
- Nie denerwuj mnie, po co bierzesz jakieś gówno? Chcesz się zabić?<br />
- I tak masz mnie w dupie, więc co cię to obchodzi. -<br />
- Nie mogę bez ciebie żyć to mnie obchodzi. -<br />
Nie
wiem co nagle we mnie wstąpiło. Czy to te narkotyki, czy to ze wygląda
seksownie gdy jest zły, czy to wyznanie, ale rzucam się na niego i
wpijam w jego usta, od razu oddaje mi pocałunek. Jak ja bardzo tęskniłam
za jego pocałunkami.<br />
- Rose... Powinniśmy porozmawiać. - Cała
złość wyparowała i jego słowa giną miedzy naszymi oddechami i
pocałunkami. Niby chciał mnie odepchnąć, próbował coś mówić, ale sam nie
potrafił się ode mnie oderwać. Wiem, że nie powinnam i ze go
nienawidzę, ale jedyne na co mam ochotę to po prostu być z nim.<br />
Nawet
nie wiem kiedy i jak lądujemy w jego sypialni, ja bez sukienki, on bez
koszuli. Część mnie która się z tym kłoci, zamknęłam gdzieś głęboko w
sobie. Teraz słucham tylko serca, które pragnie go kochać i dłoni które
pragną go dotykać.<br />
- Jesteś moja, zawsze będziesz moja dziecinko -
szepcze w moją rozgrzaną skórę. Oh to wszystko jest takie złe, a za
razem takie dobre.<br />
Dzieli nas tak niewiele tylko bielizna.<br />
Nie powinnam tu przychodzić. Co ja robię?<br />
Nawet nie potrafię słuchać samej siebie.<br />
Mój stanik ląduje na ziemi i od razu zajmuje się moimi piersiami.<br />
Wyginam się w łuk, tak cholernie mi dobrze. Jestem cała rozpalona i podniecona jak nigdy.<br />
Zaczepia palcami o moje majtki.<br />
- Na pewno? - Pyta.<br />
Nie!!!<br />
- Tak - szepczę. Choć i tak wiem, że by to zrobił.<br />
Wchodzi
we mnie szybkim ruchem, aż wyrywa mi się krzyk. Do tego wszystkiego
dokłada jeszcze palce na mojej łechtaczce, przez co czuje napięcie w
każdej części ciała, nawet na najmniejszym palcu. Wszystko powoli
przechodzi mi do podbrzusza, żeby tam po prostu wybuchnąć. Wręcz pali
mnie od środka.<br />
Wiele mi nie trzeba, kilka minut i wybucham z jego imieniem na ustach, on także wybucha gdy wyczuwa na sobie moje skurcze.<br />
Jestem wyczerpana i od razu zasypiam.<br />
<br />
***<br />
Budzę
się o mało nie krzycząc, przetrzymałam jednak ten krzyk w gardle. Podnoszę się i
rozglądam w koło. Jestem u Nialla, w jego sypialni, w jego łóżku nago,
obok leży on. Śpi. Też nagi.<br />
Co ja do cholery zrobiłam?<br />
Siadam na skraju łóżka i zaczynam wyginać sobie palce. Spoglądam na zegarek, jest wieczór.<br />
Cholera naprawdę długo spałam, ale z drugiej strony naprawdę dużo się działo.<br />
Po co ja tu przychodziłam? Jakim cudem wylądowaliśmy w łóżku, kłóciliśmy się więc jak?<br />
Powinnam
go nienawidzić i nigdy tu nie przychodzić. Słyszę za plecami jak się
porusza, a po chwili wzrok na plecach. No pięknie obudził się. Nawet nie
odwracam się w jego stronę.<br />
- Nie wiem jak to się stało, to nie
powinno mieć miejsca - mówię. Jestem tak cholernie na siebie wściekła.
To wszystko moja wina.<br />
- Rose? ... -<br />
- Dlaczego pozwoliłeś na to wszystko. - Zaczynam go oskarżać. - Powinieneś zostawić mnie w spokoju... -<br />
-
Proszę cię uspokój się... - zaczyna i kładzie mi rękę na ramieniu, nie
mogę znieść jego dotyku więc szybko podnoszę się z łóżka. Nie ważne, że
teraz widzi mnie w całości nagą, już się i tak napatrzył.<br />
- Masz racje zachowuje się jak dziwka. - Czuje gulę w gardle.<br />
-
Nie mów tak, to nie prawda... Porozmawiaj ze mną w końcu, proszę. - Nie
odpowiadam, tylko w końcu pozwalam wypłynąć łzom. Znowu płaczę.<br />
Chłopak podchodzi i mimo moich marnych sprzeciwów przytula mnie.<br />
-
Przepraszam, tak bardzo cię przepraszam. Daj mi wszystko wyjaśnić.
Proszę cię... - Nie wiem czy chcę go słuchać, czy chcę wiedzieć
cokolwiek.<br />
Odsuwam się od niego.<br />
- Nie to ja przepraszam,
nie powinnam przychodzić, coś mi odbiło, lepiej już pójdę - mamroczę i
wypalam oczami dziurę w ścianie. Zaczynam zgarniać rzeczy z podłogi, no
tak sukienka została w salonie.<br />
- Zakochałem się w tobie - wyznaje. Zamurowało mnie. Powoli odkręcam się w jego stronę.<br />
-
Nie możesz czegoś takiego mówić, po tym jak nazwałeś mnie dziwką - mój
głos jest dziwnie piskliwy. Oczy mam szeroko otwarte, jestem naprawdę
zszokowana.<br />
- Nie chciałem cię tak
nazwać ja... po prostu przestraszyłem się. - O mało nie wybucham
śmiechem. Przestraszył się?! Niby czego? On naprawdę jest pojebany.<br />
- Przestraszyłeś się! - podchodzę do niego i dźgam palcem w jego klatkę piersiową. - Po tym wszystkim co mi powiedziałeś? Nie masz prawa się we mnie zakochiwać. - Teraz dźganie palcem mi nie wystarcza i uderzam go rękoma na oślep. Łzy cisną mi się w oczy. - Jesteś nienormalny, nienawidzę cię... -<br />
- Cholera to... - warczy. Łapie mnie za nadgarstki i przyciąga do siebie jestem taka tym wyczerpana, że się nie szarpię i po prostu zaczynam płakać.<br />
Po chwili ciągnie mnie w stronę łóżka, siłą nakazuje mi usiąść. Chłopak klęka między moimi nogami, tak że teraz
nasze twarze są na jednej wysokości. Za blisko, o wiele za blisko.<br />
-
Kiedy wtedy zobaczyłem cię z tym typem, byłem tak cholernie zazdrosny, a kiedy sobie to uświadomiłem w pierwszej chwili przestraszyłem się ,
patrzyłem jak idziesz w moją stronę i pomyślałem jak bardzo jesteś mi
potrzebna, że z każdym dniem się w tobie zakochuje, nie mogę powiedzieć,
że kocham, ale naprawdę mocno zakochuje, bałem się ze to wszystko tylko
sen, a ty znikniesz, wtedy przyszła złość, podeszłaś a ja się na tobie
wyżyłem, wykrzyczałem ci w oczy to czego najbardziej się boje, że
odejdziesz do kogoś kto będzie ciebie wart, a nie mnie jakiegoś
popierdoleńca, ale wierz mi żałuje tego jak jasna cholera i błagam cię
wybacz mi to. - kończy swoje małe przemówienie.<br />
- Ja... oh nie wiem czy mogę być z kimś, kto widzi we mnie dziwkę - szepczę nie patrząc mu w oczu.<br />
-
Cholera, nie jesteś nią, dla mnie jesteś jak święta. Ja po prostu taki
jestem, dupkiem w czystej postaci, gdy coś mnie boli wolę ranić
wszystkich dookoła niż to okazać, właśnie dlatego jestem sam, widzisz?
Nie mam nikogo, oprócz ciebie, proszę Rose. - Ściska mi serce, gdy mówi
mi takie rzeczy.<br />
- Więc dlaczego nawet nie zadzwoniłeś, czekałam, każdego dnia czekałam. -<br />
-
Myślałem, ze nie chcesz.... że lepiej dla ciebie jak nie zadzwonię,
chciałem więc w końcu rzuciłem telefonem o ścianę. Ostatkami silnej woli
broniłem się, żeby do ciebie nie pójść, żeby więcej cię nie ranić,
miałem nadzieje że o mnie zapomnisz, tak było by lepiej, jednak jak przyszłaś, już dłużej nie mogę udawać mam zamiar cię błagać,
jestem egoistą, ale nie dam rady dać ci odejść tak po prostu. - Patrzę
mu w oczy, emocje w nich zawarte, przytłaczają mnie. Co ja mam mu niby
powiedzieć? Wierze w to co mówi, chyba wierzę... Ale nie wiem co mam mu
na to odpowiedzieć. Może ma racje, że lepiej było by zapomnieć i dać
sobie z tym spokój, może szczęście nie jest dla nas. Cisza się troszkę
przedłuża. Niall nie wytrzymuje i zaczyna mnie dotykać opuszkami palców
po policzku. Zamykam oczy, dlaczego to aż tak boli?<br />
- Chciałabym cię nienawidzić - szepczę. Naprawdę wolałabym się nigdy w nim nie zakochiwać.<br />
-
Spójrz na mnie dziecinko - mówi. Nie chcę, daj mi spokój. - Rose -
ponagla mnie. Otwieram oczy i kilka razy muszę mrugnąć, żeby mgiełka powstała z łez zniknęła, spoglądam w jego oczy pełne nadziei.<br />
Powoli się nachyla i delikatnie mnie całuje, przesyłając przez ten pocałunek wszystkie swoje uczucia.<br />
Delikatnie i z miłością. Gdy się odsuwa, nie potrafię być na niego zła, wybaczam mu wszystko.<br />
-
Ja też się w tobie zakochuje - mówię. Twarz Nialla rozświetla wielki
uśmiech, oh za ten uśmiech warto wybaczyć wszystko. Nie jestem pewna czy dobrze robię, pewnie nie. Ale życie jest jedno zaryzykuje, najwyżej będę cierpieć później.<br />
Całuje mnie jeszcze
raz, po czym mocno przytula i nie puszcza przez następne kilka godzin.<br />
***<br />
- Czy teraz możesz mi powiedzieć dlaczego przyszłaś naćpana? - przerywa ciszę.<br />
- Niall, proszę cię... - wzdycham. Nie chcę o tym rozmawiać, to nigdy nie powinno mieć miejsca. Choć z drugiej strony, jakby to się nie stało nigdy nie przyszłabym do Nialla.<br />
- Powiedz - naciska.<br />
- Oj nie wiem... Byłam z Clary na imprezie.... Kurwa mać, no właśnie Clary. - Szybko zrywam się z łóżka oraz z jego objęć i biegnę po torebkę, w której mam telefon. Wygrzebuję ją i oczywiście mam miliony nieodebranych połączeń i wiadomości.<br />
Wszystko to samo, gdzie jestem, czy żyje, czy wszystko ok i takie tam, a no i ze mnie zabije, jeśli żyje. <br />
Odpisuje jej, że wszystko ok i że jestem u Nialla. Od razu wyłączam telefon, żeby nie musieć słuchać jej żalów na temat mojego powrotu do Nialla. Schejtowała by mnie.<br />
- No więc byłaś na imprezie i... - Powtarza chłopak. No oczywiście przyszedł za mną.<br />
- Nie bawiłam się zbyt dobrze, prawdopodobnie przez ciebie... Ktoś to zauważył i zapytał czy nie chciałabym poczuć się lepiej, chciałam więc wzięłam, tyle.. - kończę.<br />
- Ostatni raz - mówi. Przewracam oczami. Znowu mi rozkazuje. Dobra nie komentuje już, bo zaraz zacznie się kłótnia, a i tak przecież nigdy więcej nie mam zamiaru tego brać.<br />
Cholera jest już późno w nocy, ale spaliśmy do wieczora, jak mamy teraz zasnąć. Znaczy ja spałam do wieczora, on to nie wiem co robił przez ten czas. A w sumie z tymi worami pod oczami nie wygląda zbyt dobrze.<br />
- Wyglądasz okropnie - komentuję.<br />
- Hmm dzięki - ironizuje. Wzruszam ramionami, no co taka prawda. - Ty nie lepiej - dodaje. Szczerzę zęby, nie ważne i tak się we mnie zakochał.<br />
- Jesteś pewien, że nie wyglądam dobrze? - pytam ściągając jego koszulkę ze swojego ciała.<br />
- Tęskniłem za tobą dziecinko. - Patrzy na mnie wygłodniałym wzrokiem. Ja za tobą też dupku, oh uwielbiam go. Zakładam koszulkę z powrotem, a on robi obrażona minę.<br />
- To co robimy? - pytam.<br />
- Głodna? -<br />
- Masakrycznie głodna - śmieje się i wchodzę do kuchni.<br />
- To dobrze. Bo wydaję mi się, że schudłaś trochę. Nie chcę żeby coś ci się stało. - Chłopak otwiera lodówkę i zamyśla się.<br />
- Teraz jestem szczuplejsza, to źle? - pytam.<br />
- Dla mnie zawsze jesteś piękna. - Boże jak ja uwielbiam kiedy mówi coś takiego i wcale nie jest świadomy tego tak takie słowa mnie rajcują.<br />
- Dzięki - mruczę. <br />
- Masz ochotę na spleśniały ser, czy zepsutą parówkę - pyta całkiem poważnie. Zaczynam chichotać.<br />
- Co ty w ogóle jesz? - Nie odpowiada mi na to pytanie.<br />
- Niedaleko jest całodobowy sklep. Możemy do niego skoczyć. - Kiwam głową.<br />
Zgarniam sukienkę i idziemy do jego sypialni.<br />
- Nie musisz zakładać sukienki, moja szafa pęka w szwach przez twoje ciuchy. - No cóż musi to przeżyć. Zakłam spodnie i bluzę. Na luzaka i jest git.<br />
- Gotowy? - Patrzę na niego, nawet w zwykłych jeansach i bluzie jest mega przystojny.<br />
- Tak, możemy iść. - Idąc przez korytarzyk rzuca mi się w oczy wielka dziura w ścianie, jakim cudem jej wcześniej nie zauważyłam?<br />
- Byłem wkurzony - mówi jakby zawstydzony. - Chodź. - Popycha mnie lekko w stronę drzwi. Co za człowiek, tak po prostu walnął w ścianę.<br />
Wychodzimy z mieszkania i wolnym spacerkiem idziemy w stronę sklepu. Obejmuje mnie ramieniem.<br />
Idealnie, po prostu sobie idziemy i niczym nie musimy się przejmować. Jesteśmy tylko my i nic więcej. Pampa rampahttp://www.blogger.com/profile/16707269862499270915noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8152064888366965088.post-44587774483551914502016-03-14T16:13:00.001-07:002016-03-14T16:13:55.986-07:0029 Nawet nie wiem jakim cudem znalazłam się niedaleko domu. A miałam naprawdę spory kawałek z lodziarni w której byliśmy ze Skinnerem. Całą drogę szłam w takim osłupieniu, że nie dotarło do mnie że wciąż idę przed siebie. Dobrze że przynajmniej szłam w stronę domu, tam będę mogła wejść do pokoju i w końcu obudzić się z tego posranego snu.<br />
Bo to jest sen.<br />
Niall nie mógłby, on nigdy nie powiedział by do mnie dziwko.<br />
To nie wydarzyło się naprawdę.<br />
Nadal w głębokim szoku wchodzę do domu, gdzie zatrzymuje mnie matka.<br />
- Rose - Podnoszę głowę gdyż ciągle szeroko otwartymi oczami patrzyłam w podłogę.<br />
- Tak? -<br />
- Jak miło, że w końcu zawitałaś do domu - mówi.<br />
- Tak.. - kiwam głową choć nie bardzo dociera do mnie co ona mówi.<br />
- Coś się stało? Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha. -<br />
Bo może i zobaczyłam, jak coś opętało Nialla. Ale kręcę tylko głową i ruszam w stronę schodów i własnego pokoju. Mama coś jeszcze mówi, ale naprawdę w tym momencie mało mnie to obchodzi.<br />
Gdy tylko zamykam drzwi od swojego pokoju, opieram się o nie i sięgam po komórkę.<br />
Ale nie widzę tu ani żadnej wiadomości ani nieodebranego połączenia.<br />
Nawet nie zadzwonił. Chowam telefon i sięgam ręką po drugą, żeby się uszczypnąć.<br />
No obudź się, no dalej.<br />
Dalej śpię, więc podszczypuje się jeszcze mocniej.<br />
Powoli zaczyna docierać do mnie, że to nie sen i łzy zaczynają kłóć mnie w oczy.<br />
- Błagam no, obudź się - szepczę sama do siebie i przyglądam się jak od szczypania czerwienieje mi ręka. Oddech mi przyśpiesza, ledwo go łapię.<br />
Nie wytrzymuje i wybucham płaczem.<br />
- No dalej - szlocham. Nic to nie daję więc płacząc osuwam się na ziemię i chowam twarz w dłoniach. To jest niemożliwe. Jak do tego doszło?<br />
Zostaję na tej ziemi jeszcze bardzo długo, aż wszystkie łzy mi się kończą.<br />
Jestem tak wyczerpana i tak rozbolała mnie głowa, że usypiam na ziemi.<br />
I sny nie były ani trochę miłe.<br />
<br />
Boże, ale mnie wszystko boli, dlaczego tu jest tak twardo, cała zesztywniałam. Otwieram oczy i ogarniam że leżę na podłodze. Jakim cudem ja tu zasnęłam. Wszystko mnie teraz boli, już nie wspomnę jak napierdziela mnie głowa. Podnoszę się powoli z ziemi.<br />
Cholera ależ mi się chcę pić. Normalnie jakbym miała kaca. Sięgam po telefon, żeby sprawdzić godzinę.<br />
- O mój boże - szepczę gdy spoglądam na zdjęcie Nialla. Nagle dociera do mnie wszystko co działo się wczoraj. Nadal zero sms i połączeń.<br />
Niall nazwał mnie dziwką.<br />
Zaczynam łapać oddech jakbym się dusiła. Łapie się za serce i próbuje uspokoić. Podchodzę do łóżka żeby usiąść. Jednak techniki oddechowe nic nie dają, tyle że wydaję z siebie dziwne popiskiwania i kwilenie. Łapię się za głowę i opieram łokcie o uda by dalej wpatrując się w ziemie, żałośnie szlochać.<br />
Mija chwila a potem godzina i kolejne, aż w końcu kończą mi się łzy i jestem wysuszona jak wiór.<br />
Cholernie coś ściska mnie w żołądku, a nie wspomnę jak boli mnie serce. Jest połamane na kawałki, nawet nie mogę ich pozbierać, bo większość została przy Niallu.<br />
Dlaczego życie zawsze musi skopać mi dupę.<br />
Czy ja naprawdę jestem taka żałosna, że nie potrafię znaleźć normalnego faceta i go przy sobie zatrzymać.<br />
Niallowi zaczynałam już ufać, zaczynałam się zakochiwać, zaczynało mi zależeć. Zaczęłam wierzyć w tego idiotę.<br />
Byłam pewna że kiedyś mogę go pokochać i stworzyć z nim coś pięknego. To już było piękne.<br />
Czy dla niego naprawdę to wszystko było jednorazowe, że teraz nawet nie może zadzwonić? Nawet napisać? że nie chciał i że przeprasza. Wybaczyłabym mu bez mrugnięcia okiem. Ale najwidoczniej nie byłam dla niego na tyle ważna by się mną teraz przejmować.<br />
Ma gdzieś mnie i to co nas łączyło. Cholera może teraz w jego łóżku leży inna, a ja naiwnie wierzyłam że jestem dla niego wyjątkowa, A jestem jak każda inna i dobitnie mi to wczoraj powiedział, dla niego jestem jak te wszystkie dziwki, które miał w łóżku. Tym właśnie dla niego jestem dziwką. Kochaliśmy się i do widzenia, a zresztą on się pewnie nie kocha tylko pieprzy.<br />
jestem taka głupia, jak mogłam w to wszystko wierzyć.<br />
Mój telefon się rozdzwania i rzucam się na niego jak idiotka, ale to nie on. Jezu jestem taka żałosna, nadal mam nadzieje.<br />
Odrzucam telefon nie mam ochoty z nikim rozmawiać.<br />
Chcę zostać sama ze swoją rozpaczą i głupotą.<br />
Clary dzwoni jeszcze dwa razy, wyłączyłabym komórkę, ale co jeśli Niall w końcu oprzytomnieje i zadzwoni? Tak bardzo pragnę by zadzwonił, tak bardzo mi go teraz brakuje. Mimo, że jestem w takim stanie przez niego tylko w jego ramionach potrafiłabym się uspokoić.<br />
Nie chcę mi się nic, w brzuchu mi burczy i czuje pragnienie, ale nie chcę mi się nawet podnieść. Nie mogłabym ani zjeść, ani się napić. Czuję się pusta, jakbym miała w sobie czarną dziurę.<br />
Odwracam się by spojrzeć na zdjęcie mojego brata, Przechodzę na drugą stronę i zgarniam ramkę w ręce. Przyglądam się uśmiechniętej twarzy Alexa a kciukiem przesuwam po całym zdjęciu jakbym chciała znaleźć się tam razem z moim bratem, jakbym chciała go dotknąć.<br />
Bardzo bym chciała. Stałabym na tym zdjęciu razem z nim i się uśmiechała i była szczęśliwa.<br />
Wzdycham.<br />
- Chciałabym z tobą pogadać, wiedziałbyś co zrobić. Tak jest łatwiej prawda? odejść i patrzyć na wszystko z góry a samemu więcej nie czuć bólu - mówię ze ściśniętym gardłem. Pięknie teraz będę się wyżywać na zdjęciu. - Wybacz, wiem że chciałbyś być przy mnie. - Naprawdę jestem wariatką, gadam ze zdjęciem. Chodź w jakiś sposób mi to pomaga, szkoda tylko że mi nie odpowiada.<br />
Odkładam zdjęcie zanim zwariuje i rzucę nim o ścianę.<br />
Kładę się i przytulam do poduszki. Tępo patrzę w ścianę.<br />
Przecież znam życie nie od dziś poboli, poboli i przestanie. Zawsze tak jest. Aschtona kochałam i nie wyobrażałam sobie życia bez niego, a teraz proszę Aschton to tylko wspomnienie. Tak samo będzie i z Niallem, nie byłam z nim długo więc może szybko mi minie i on też już będzie tylko wspomnieniem. Mam taką nadzieje. Nie on, będzie następny.<br />
Żeby to było takie łatwe.<br />
Powstrzymuje łzy, nie mogę znowu płakać już za dużo wylanych przez niego łez. Za dużo.<br />
Zaczynam głęboko oddychać.<br />
Będzie dobrze.<br />
Będzie dobrze.<br />
Zaczynam powtarzać ciągle kilka wyrazów, by inne myśli nie przewijały się prze moją głowę.<br />
Będzie dobrze.<br />
Będzie dobrze.<br />
Spokojnie, to wszystko nie jest warte łez.<br />
Będzie dobrze.<br />
Niall nie jest wart łez.<br />
Będzie dobrze, nie przejmuj się.<br />
Nie powinnam o nim myśleć to dupek.<br />
będzie dobrze.<br />
Tak, to wszystko gówno daje i po chwili znowu zaczynam płakać jak dziecko.<br />
- Będzie dobrze - szepczę przez łzy. - będzie dobrze... -<br />
A myślałam, ze wylałam z siebie już wszystko a jednak.<br />
No cóż popłaczę i w końcu mi przejdzie. Tak to już jest. Teraz boli jutro nie. I tego mam zamiar się trzymać. Ale na razie dalej będę płakać i się nad sobą użalać.<br />
***<br />
Nie wiem ile minęło od kłótni z Niallem dwa dnie czy miesiąc, nie ważne. Jeszcze nie odważyłam się na konfrontacje ze światem. Nie wyszłam z pokoju nawet na chwilę, no może tylko do łazienki. Była by całkowita porażka gdybym jeszcze leżała we własnych sikach. Wystarczy rozpacz. Mój telefon wydzwania co chwila, nie odbieram ani razu nie był to Niall.<br />
Od kilku godzin nie uroniłam ani jednej łzy. Zabrakło ich, czuje się całkowicie pusta. Ale i dobrze skończyły się łzy, skończy się użalanie. A wtedy przejdzie mi i dalej będę żyć. Nie długo Niall przestanie mnie obchodzić i będzie tylko wspomnieniem. Oby.<br />
Moją zadumę przerywa pukanie do drzwi.<br />
Nie odpowiadam, mam to gdzieś.<br />
Pukanie staje się głośniejsze.<br />
Niech sobie pójdzie mam to gdzieś.<br />
Pukanie nie ustępuje.<br />
Ja pierdole podnoszę się i podchodzę do drzwi, żeby wykrzyknąć tej osobie w twarz, żeby sobie poszła.<br />
Otwieram i widzę Clary, nie potrafię na nią krzyczeć. Wpuszczam ją.<br />
- Boże dziewczyno jak ty wyglądasz - szepcze.<br />
- Tak jak się czuje - chrypię. Nawet mój głos ma dość. Boli nie gardło.<br />
- Dlaczego nie odbierasz, martwię się o ciebie. Co się w ogóle stało? - Marszczy brwi i ogląda mnie od góry do dołu. Wzruszam ramionami i lekko podnoszę kącik ust do góry.<br />
- Moje życie to porażka - mówię. Rzuca mi litościwy wzrok.<br />
- Co ty gadasz? Masz świetnie życie - mówi. Wybucham śmiechem.<br />
- Świetnie życie? Mój brat nie żyje, moi rodzice to całkowici idioci, moi faceci, albo mnie zdradzają, albo wyzywają od dziwek, mam już dość - krzyczę i od razu robi mi się lepiej na duchu.<br />
- Jak to od dziwek? - Pyta i marszczy brwi. - No nie mów - dodaje po chwili jak się zaczęła domyślać o co chodzi.<br />
- Żegnałam się ze Skinnerem, tylko się przytuliliśmy na pożegnanie, a on zaczął mnie wyzywać od dziwek i ze puszczam się ze wszystkimi. Kazał mi lecieć do niego się pieprzyć i odjechał. - Oho więc jednak nie wypłakałam wszystkich łez.<br />
- Naprawdę cię na niego wzięło. -<br />
- Już nie o to chodzi. Dlaczego po prostu nie mogę znaleźć normalnego faceta, który by mnie pokochał. Zawsze wszystko mnie kopie w dupę. - Siadam na łóżko i chowam twarz w dłoniach. Wyglądam okropnie ona nie musi na to patrzeć.<br />
- Przykro mi. Nawet nie potrafię ci pomóc. - Siada obok i mnie obejmuje. Nawet nie wie ile pomaga mi taka rozmowa.<br />
- Cholernie boli, ale już zaczynam się przyzwyczajać. Chyba taki już mój los. -<br />
- Będzie dobrze - mówi, a ja przypominam sobie jak wmawiałam sobie to wczoraj i przed wczoraj całą noc.<br />
- Mam nadzieje. - Tylko ją mogę mieć.<br />
- Tak przy okazji, mogłabyś się umyć, śmierdzisz - mówi, a ja wybucham głośnym i szczerym śmiechem. Taka przyjaciółka jest świetna potrafi mnie rozbawić nawet w najgorszym dołku.<br />
- Dzięki - mówię po chwili, jednak ona nie odpowiada.<br />
Biorę szybki prysznic by nie drażnić nosa Clary. Gdy wychodzę widzę w jej dłoniach lody. Uśmiecham się leciutko i siadam obok niej na łóżku, a ta podaję mi lody truskawkowe.<br />
- Dzięki - mamroczę.<br />
- Od razu lepiej wyglądasz. Może byśmy gdzieś dziś poszły. Wiesz nie długo koniec wakacji. -<br />
- Nie mam ochoty jeszcze dziś wychodzić, może za kilka dni. Muszę się poużalać nad sobą. -<br />
- Okej, ale za tydzień ci nie podaruje i idziemy na imprezę. - Uśmiecham się bo wiem, że nie mam co się z nią kłócić. - Tak w ogóle to schudłaś, jadłaś coś ostatnio w ogóle? - Kręcę głową.<br />
- Od kilku dni nie wyszłam z pokoju. -<br />
- Nie bądź żałosna, dobrze wiesz, że po facetach się nie płaczę. -<br />
- Lubię sobie popłakać w końcu mi przejdzie. To zawsze przechodzi - mówię.<br />
- Wiem wiem.. Ale na początku trochę boli. - Nie ma co ukrywać, trochę boli.<br />
- Ale już czuje się lepiej, powoli zaczynam się przyzwyczajać -<br />
- Długo z nim nie byłaś w sumie. -<br />
- Sumie tak, ale nadrabialiśmy intensywnością. - Zamykam oczy, ale ukazuje mi się roześmiana twarz Nialla więc otwieram je ponownie.<br />
Gdy Clary poszła do domu, w końcu wyszłam z pokoju, obiecałam jej że coś zjem. Kiedyś muszę wyjść, a mój żołądek naprawdę domaga się żeby go napełnić i tak że tyle wytrzymałam.<br />
Jednak gdy tylko napełniłam żołądek od razu wróciłam do swojej jaskini. No cóż nie wszystko naraz, powoli.<br />
<br />
***<br />
Od kłótni z Niallem minęło jakieś dwa tygodnie.<br />
Nie odezwał się. Trudno, zaczynam się z tym godzić. Może tak miało być, szczęście mi nie pisane, najwidoczniej, ale nawet lepiej, że skończyło się to tak szybko, szybciej przestaje boleć. W końcu przejdzie i będę szczęśliwa. Przynajmniej zaczęłam znowu żyć, a nie tylko rozpaczać, we własnym łóżku, to było naprawdę żałosne. Nie mam co się załamywać, muszę się z tym pogodzić. Na szczęście pomaga mi Clary, z nią jest jakoś łatwiej, zwłaszcza gdy moja matka zaczyna piać, że wiedziała, ze tak będzie i że takie jest życie. Co ona może wiedzieć? Skoro żyje bez jakiś wyższych uczuć.<br />
Sięgam po sukienkę. Razem z Clary wybieram się na imprezę, mówi że dobrze mi to zrobi a ja staram się jej wierzyć, a jutro zacznę ogarniać swoje życie. No przynajmniej oddzwonię do tych co się do mnie od kilku dni dobijają i ogarnę co i jak. W sumie może już myślą, że nie żyje? Może przynajmniej spokój będzie.<br />
- Gotowa? - Blondynka wpada do mojego pokoju.<br />
- No prawię, buty jeszcze - odpowiadam. Zakładam szpilki i odwracam się w jej stronę. - Wow dziewczyno - komentuję. Co jak co, ale dzisiaj to się odpicowała, wygląda pięknie.<br />
- Dzięki - śmieje się. - Ty też wyglądasz nieźle. - Zbywam ją machnięciem ręki, za nic nie mogłam zakryć makijażem worów pod oczami.<br />
- Idziemy? - pytam. Kiwa głową więc wychodzimy i jedziemy do Klubu.<br />
Na miejscu, spostrzegam, że jesteśmy niedaleko Nialla. Mieszka kilka przecznic dalej, ale skąd Clary mogła wiedzieć? Cholera przestań o nim myśleć. To bałwan.<br />
- Wszystko okej? - pyta dziewczyna.<br />
- Okej - mamroczę i idę w stronę wejścia. No tak oczywiście kolejka. Tu akurat pieniądze się przydają, da się kilka groszy ochroniarzom i boom wpuszczają od razu. Tym razem oczywiście nie jest inaczej i po chwili jesteśmy w środku. W sumie tęskniłam za tym klimatem, uwielbiam takie imprezy, dlaczego tak dawno na żadnej nie byłam.<br />
Muzyka od razu wpada mi do ucha. Muszę przyznać, ze gra tu naprawdę niezły Dj.<br />
Obie podchodzimy do baru, najpierw muszę się dobrze zaprawić.<br />
Jakieś te drinki do bani, aż chcę mi się nimi rzygać. Od kilku minut wpatruję się w dobrze bawiącą się Clary. Chciała mnie zgarnąć na parkiet, ale się nie dałam w końcu zrezygnowała. Staram się chociaż najebać, ale nawet procenty i moje ulubione drinki mi nie wchodzą. Totalna porażka.<br />
- Hej maleńka? - Odwracam się i napotykam niezbyt przystojnego chłopaka. Olewam go. Co jak co, ale nie mam ochoty na pogaduszki z żadnym facetem, mam ich po dziurki w nosie.<br />
- Co taka smutna jesteś? - pyta. Trochę przeraża mnie jego wszechwiedzący uśmieszek. Odpowiem mu co mi tam i tak gorzej nie będzie.<br />
- Aż tak widać. - Uśmiecha się pokazując krzywe zęby. Choć muszę przyznać, że dzięki temu wygląda jakoś milej i bardziej uroczo, mimo nietypowej urody.<br />
- Wyczuwam to na kilometr. -<br />
- To muszę tym naprawdę cuchnąć. - Nawet moje teksty spadają na psy. "Muszę naprawdę tym cuchnąć" skąd to wzięłam, masakra. Ale on tylko się uśmiecha.<br />
- Mogę coś na to poradzić, ułatwić ci to - mówi, matko nawet nie spogląda mi w oczy tylko w cycki. Zawsze tak jest. Może mi ułatwić niby jak?<br />
- A dokładniej? - mówię. Zaczyna mnie irytować. Wyciąga rękę i łapie mnie za dłoń. Co jest? nie dotykaj mnie.<br />
- Chodź - mówi. Zastanawiam się tylko przez chwilę, ale w końcu idę za nim. Nie wiem co mnie czeka, ale się powtórzę: Gorzej już z moim życiem nie będzie.<br />
Wychodzimy na tyły klubu. Mam nadzieje, ze na mojej twarzy nie widać przerażenia, bo przyznam że jestem troszkę wystraszona.<br />
W końcu chłopak się zatrzymuje i wysyła mi cwany uśmieszek. Przełykam ślinę. W co ja się pakuje?<br />
Chłopak wyciąga z kieszeni mały woreczek.<br />
O żesz ja cię pierdole.<br />
Nie dobrze. No ale przynajmniej nie chodziło mu o seks.<br />
- Magiczny proszek na problemy - mówi. Wpatruje się w niego, nie wiem co powiedzieć. Nigdy nie bawiłam się w takie rzeczy, nawet nie wiem jak się za to zabrać. - Nie bój się, to dobry temat - mówi. Jak to się mówi: Raz się żyje.<br />
- Ile chcesz? - pytam. Podaje cenę. Z bijącym sercem podaje mu banknoty i biorę samarę. Nawet nie wiem co dokładnie w niej jest. Nie ważne, ważne jest że zapomnę. Choć na chwilę.<br />
Chłopak odchodzi i zostawia mnie samą, wręcz spoconą ze stresu. Trzymam narkotyk w zaciśniętej pięści. Nie powinnam, to zło wcielone, ale jeśli naprawdę zapomnę? Naprawdę mnie korci.<br />
Mniej więcej wiem, jak to się robi, ale nie wiem czy powinnam. Powolnym krokiem kieruje się w stronę łazienek.<br />
Nie bierz tego! Nie bierz!<br />
Nie powinnam.<br />
Wchodzę do ubikacji i przez chwilę stoję nad klopem z mocno bijącym sercem. Walczę sama ze sobą i czuje, że przegrywam. Klękam na ziemi, mimo tego że jest brudna. Z torebki wyciągam telefon, kartę i banknot. Przyglądam się samarce z proszkiem. Cholera ile trzeba tego wziąć? Nie chcę, żeby mnie zaraz wyjebało, ale w sumie strasznie mało tego pewnie bierze się całe naraz, chociaż biorę pierwszy raz, więc nie mogę przesadzać. Dobra raz kozie śmierć. Wysypuje na telefon jedną trzecią woreczka. Biorę kartę i zaczynam rozdrabniać grudki, w życie nie przeszły by mi przez nos. Gdy wszystko jest rozdrobnione, zrobiło się tego dość sporo. Cholera i ja mam to wszystko wciągnąć przez nos? Jak ma mi to niby przejść. Połowę wypierdzielam na podłogę. No od razu lepiej. Zwijam banknot i przymierzam się do wciągnięcia. Nie no do cholery pojebane to. Nie mogę tak. Szlag by to. Naglę ktoś wali w drzwi.<br />
- Chwila - krzyczę. Dobra jebać to. Pochylam się i wciągam kreskę.<br />
O kurwa.<br />
Mam wrażenie, że wszystko zatrzymało mi się w nosie i wręcz mi go rozsadza, boże jak to szczypię. Mocno się zaciągam i czuje jak coś gorzkiego spływa mi po gardle, o shit, aż mam odruch wymiotny. Sprzątam wszystko i wychodzę z kabiny. Szybko podchodzę do zlewu i zaczynam pić wodę z kranu. Naprawdę wymiotować mi się od tego chcę. Coś okropnego.<br />
Jak na razie nie czuje nic dziwnego, wszystko jest tak samo. Naprawdę nie wiem co w tym takiego niesamowitego. Wracam na salę i zamawiam nowego drinka.<br />
Dopiero po chwili czuje jak łapię mnie ochota na taniec. Wychodzę na parkiet i pierwszy raz w życiu mam w sobie tyle energii.<br />
Teraz rozumiem, jest super.<br />
Tak mija mi impreza, zero zmęczenia. Mogę się bawić i bawić.<br />
Jak zwykle wszystko kończy się koło 7, 8. Kurczę rzadko kiedy zostaję do samego końca.<br />
Właśnie wyszłam z jakimś kolesiem na fajka, nie znam go ale jest naprawdę zabawny, a jego historyjki ścinają mnie z nóg, jednak najważniejsze, ze się do mnie nie dobiera.<br />
Słucham go i spoglądam na wschodzące słońce. Jest już całkowicie widno i tylko widać jak rozchodzą się pijani ludzie. Clary to już dawno mi zniknęła. Poszła się przespać do samochodu, tak przynajmniej mówiła.<br />
Ciekawe czy Niall jeszcze śpi. Bo ja mam wrażenie, jakbym nie miała zasnąć już nigdy. Tak wzięłam jeszcze jedną kreskę, a resztę oddałam właśnie koledze obok.<br />
Dlaczego myślę w ogóle o Niallu?<br />
- Ja muszę iść - odzywam się nagle. Nawet tego nie przemyślałam.<br />
- Co? - pyta, nie wygląda jakby ogarniał.<br />
- Cześć - mówię i szybko odchodzę. Idę przez siebie. Dopiero po chwili dociera do mnie, że kieruje się do mieszkania Nialla.<br />
Cofałam się może z 10 razy, kto wie może i więcej przestałam liczyć, ale w końcu znalazłam się pod jego blokiem. Co ja tu w ogóle robię.<br />
Czuje jak wracam do siebie i łapię mnie zmęczenie, to psychiczne zmęczenie.<br />
Powinnam stąd odejść. On nie chcę mnie widzieć.<br />
Ale przecież muszę wziąć od niego rzeczy, które zostawiłam.<br />
Dobrze wiesz, że nie potrzebne ci te ciuchy.<br />
Ale nie mogą u niego zostać.<br />
To tylko wymówka.<br />
Mimo mentalnej kłótni, doszłam pod same drzwi.<br />
Na pewno jeszcze śpi.<br />
Co by robił o 8 rano.<br />
Podnoszę dłoń i chwilę ją tak trzymam. Pukać czy nie pukać. Powinnam iść.<br />
Dobra puknę raz, jak nie otworzy to spadam.<br />
Leciutko pukam w drzwi. Taa bo usłyszy.<br />
Raz, dwa, trzy. Nie otwiera. Szybko się odwracam i odchodzę.<br />
Jednak drzwi się otwierają.<br />
Jakim cudem? Przecież nie mógł tego usłyszeć!<br />
Z szumem w uszach odwracam się w jego stronę i jego widok o mało nie zwala mnie z nóg.Pampa rampahttp://www.blogger.com/profile/16707269862499270915noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8152064888366965088.post-21220562576836606172016-02-26T11:01:00.002-08:002016-02-26T11:20:12.513-08:0028Dobra spóźniłam się tylko 10 minut, nie jest aż tak źle. Szybko odnalazłam Skinnera i się do niego dosiadłam.<br />
- Cześć głupolu - witam się cmoknięciem w policzek.<br />
- Sama jesteś głupol - mówi.<br />
- Nie, mam lepsze oceny z matmy - chichoczę. Przewraca oczami, mimo że się uśmiecha, ogarniam się.<br />
- Zamówiłem ci lody truskawkowe, lubisz prawda? - pyta z nadzieją.<br />
- Uwielbiam - mówię z uśmiechem. - Co tam? Jak tam? - pytam. Wzdycha cicho.<br />
- Ogólnie dobrze. Tylko ten facet mamy trochę mnie wkurza. -<br />
- Czemu? - Wzrusza ramionami, jakby sam nie bardzo wiedział.<br />
- Zachowuje się jakby miał do niej większe prawa, nawet rozporządza się w moim domu, czuje się jak u siebie - wyjaśnia. Przykro mi, że to go smuci, ale sam sobie na to zapracował.<br />
- Wiesz, wyjechałeś. Dużo się zmieniło. Choćby to, że w życiu twojej mamy pojawił się ktoś ważny. Nie dziw się, ze przez ten czas wparował w jej życie. W ich życiu teraz ty jesteś czymś nowym i niespodziewanym. Nawet pewnie namąciłeś w ich poukładanym życiu. -<br />
- Od kiedy ty się zrobiłaś taka mądra co? - Ironizuje.<br />
- Zawsze byłam. - Uśmiecham się, on także.<br />
- Wierz mi, że nie - mówi.<br />
- Jesteś wredny - śmieję się. Po chwili oboje wycieramy łzy śmiechu. Oh uwielbiam takie chwile. Swobodne, lekkie i relaksujące. Miło pośmiać się tak beztrosko.<br />
- Masz rację, są już razem długawo. Nic dziwnego, że tak się zachowują - wraca do tematu.<br />
- Musisz się z tym pogodzić - mówię.<br />
- Wiem, ale mam wrażenie że on nie jest dobry dla mojej mamy. -<br />
- Skinner! Zaakceptuj to, że nie jesteś pępkiem jej świata, ma prawko kochać innych. Jesteś zazdrosny jak nie wiem. -<br />
- Dlaczego twoje słowa są jak kubeł zimnej wody.<br />
- Ktoś musi postawić cię do pionu bo zachowujesz się jak dziecko. -<br />
- A czy nie tak właśnie zachowywałem się przez całe życie? - Pyta retorycznie. W jego oczach widzę smutek. Wiem, że chodzi mu o tą jego ucieczkę, owszem to było bardzo dziecinne.<br />
- Nie zadręczaj się, było minęło. - Nie odpowiada tylko dzióbie w swoich lodach. Wzdycham.<br />
- Może masz coś miłego w zanadrzu. - Od razu powraca mu uśmiech.<br />
- Widziałem się z tą twoją przyjaciółką Clary... Jest naprawdę śliczna. - Przyglądam mu się. Tak to jest. Gdy ona bujała się w nim miał inną, teraz gdy zaczęła mu się podobać ona ma innego.<br />
- Ma chłopaka - mówię w prost. Nie pokazuje żadnych emocji, dalej ten sam uśmiech.<br />
- Wiem, tylko mówię, że jest ładna. - Kręcę z politowaniem głową.<br />
- Faceci - mamroczę.<br />
- No co? - udaje oburzenie. - A ty? Jak w ogóle poznałaś tego Neila? =<br />
- Nialla - poprawiam go. - W klubie, nic ciekawego. -<br />
- Jasne, jasne widzę ten uśmiech - mówi.<br />
- Ah przejrzałeś mnie. Nasza historia to wręcz historia romantyczna, on uratował mnie z rąk oprycha, wręcz przyjechał na białym koniu... - przerywa mi.<br />
- Mów jak człowiek. - Pokazuję mu język.<br />
- Raz po imprezie jakiś facet się do mnie trochę dobierał, Niall przyszedł mi z pomocą. -<br />
- Ale nic ci się nie stało? -<br />
- Poza obitym nosem i cholernym przerażeniem nic. Jak Niall oderwał ode mnie tego gościa, byłam tak spanikowana, że zaczęłam przed nim uciekać, oczywiście mnie dogonił, a ja zemdlałam ze strachu. Obudziłam się w jego mieszkaniu. -<br />
- O kurde - mamrocze. - Kto by pomyślał, normalnie komedia romantyczna. -<br />
- Prawda? Niall w ogóle jest niesamowity. -<br />
- Gdy o nim wspominasz świecą ci się oczy, przerażasz mnie. - Żartuje. No cóż na to już nic mu nie poradzę. - Alex też tak miał - szepczę. Jego oczy zaszły maleńką mgiełką, jakby oglądał swoje wspomnienia. Zalała mnie fala dumy, że jestem podobna do brata, w końcu był niesamowity. Szkoda, że nie Niall nie ma szansy go poznać. Polubili by się. Wszyscy go lubili, taki właśnie był emanował własnym światłem i przyciągał wszystkich wokół. Miał tyle przyjaciół, a i tak często wolał spędzać czas ze mną.<br />
Czuje jak zaczynają łzawić mi oczy.<br />
- Nie pamiętam tego - przyznaję się ze smutkiem. Powinnam pamiętać takie rzeczy, a jednak...<br />
- To nic, ja też sporo zapomniałem... -<br />
- Ale ja nie chcę zapominać - mówię ze ściśniętym gardłem.<br />
- Ja też maleńka, po prostu takie szczegóły zanikają, ale on zawsze będzie w twoim sercu. -<br />
- Tak bardzo chciałabym go znowu zobaczyć - szepczę ledwo słyszalnie.<br />
- Wierz mi ja też i kiedyś się z nim spotkamy. - Spoglądam na niego, posyła mi pocieszający uśmiech.<br />
- Kiedyś... - powtarzam za nim jak echo. I cholera traktuje te słowa jak pieprzoną obietnicę.<br />
- Jak lody? - Elegancko zmienia temat.<br />
- Całkiem dobre. Ale jadłam lepsze... -<br />
- Pewnie z klatki piersiowej tego Nialla - stara się mówić z powagą.<br />
- Skinner!!! - Zaczynam się śmiać. - Ale w sumie to całkiem niezły pomysł. -<br />
- O fuu weź - chłopak się krzywi, a ja nie mogę przestać chichotać. Zakrywam dłonią twarz, niech przynajmniej na to nie patrzy, jemu także się to udziela. Dziwna ta nasza rozmowa. Raz się śmiejemy raz rozpaczamy i tak na zmianę.<br />
- Tak przy okazji, obiecałam mu że nie będę długo siedzieć - informuję go. Przy okazji piszę do Nialla czy po mnie przyjedzie.<br />
- Spoko. I tak nie mogę na ciebie patrzeć dłużej niż godzinę. - Znowu pokazuje mu język jak duża dzidzia.<br />
- Jesteś naprawdę niemiły - mrużę czy i intensywnie na niego patrzę. Ta nawet go nie rusza.<br />
- Niall napisał, że będzie za pięć minut - mówię.<br />
- Mam go poznać? - krzywi się.<br />
- Nie, może kiedy indziej. -<br />
- To dobrze. Twój brat patrzy i pewnie chciałby, żebym go sprawdził i dał mu w ryja. -<br />
- Nie jestem dzieckiem sama o siebie zadbam - marudzę. Posyła mi niewzruszony wzrok. Kurde a mój morderczy dalej nie działa. Głupie to.<br />
Czas się zbierać. Skinner zapłacił za lody i wyszliśmy z lodziarni. Po drugiej stronie ulicy zobaczyłam czekającego Nialla.<br />
- Jest i Niall - szepczę do Skinnera.<br />
- Wygląda na niegrzecznego - mówi.<br />
- I jest niegrzeczny. - Poruszam brwiami, a ten udaje, że się krzywi.<br />
- No to do następnego. - mówi. Mocno mnie przytula i całuje w policzek.<br />
- Do zobaczenia. - Odchodzi w drugą stronę. A ja jak na skrzydłach idę w stronę Nialla. Dopiero po chwili spostrzegam, że jest nie w sosie. Jest wkurzony i cały napięty, co jest? Marszczę brwi.<br />
- Hej - mówię. Nie podchodzę bliżej niż na metr, coś mnie cholernie blokuje. Przyglądam się wnerwionej twarzy Nialla. - Co jest? - pytam. '<br />
- Co to za koleś? - pyta.<br />
- Kolega. - Spoglądam na plecy Skinnera akurat znikającego za rogiem.<br />
- Nie chcę żebyś się z nim spotykała - warczy, a moje serce przyśpiesza. Kurczę chyba nie powinnam tak ciepło żegnać się ze Skinnerem.<br />
- Nie możesz mi zabronić, to kolega, o co ci chodzi? - Próbuje złapać jego wzrok, ale ciągle gdzieś ucieka.<br />
- Tak żegnasz się z kolegami. - oczywiście ogromny nacisk na słowo kolega. Mówiąc to trochę przechylił się w moją stronę i wlepił we mnie w końcu wzrok, co tylko mnie zestresowało. Już wolę jak ucieka tymi oczami.<br />
- Tylko się przytuliliśmy - mamroczę. Zaczynam się gubić, a wściekłość Nialla mnie przytłacza, jego wzrok wręcz wciska mnie w chodnik. W jego oczach pojawia się jakieś szaleństwo. Pierwszy raz od bardzo dawna czuje przed nim strach.<br />
- Ostatni raz - rozkazuje mi. Co budzi także moją złość.<br />
- Przestań, nie możesz mi wybierać przyjaciół - podnoszę głos.<br />
- Masz świetnych tych przyjaciół - krzyczy. - Z nim też się pierdolisz jak z Samem? Ha? Nie wystarczam ci? Zachowujesz się jak dziwka!! Z kim jeszcze się pieprzysz co? - Ten krzyk jeszcze długo roznosił się echem po mojej głowie.<br />
Dziwka!<br />
Dziwka!<br />
W oczach zakuły mnie łzy.<br />
Nie mogę uwierzyć, że to powiedział, po prostu nie mogę.<br />
- Niall proszę cię, uspokój się wierz że to nie prawda - naciskam na niego. Dlaczego jeszcze próbuję to ratować? Już dawno powinnam odejść.<br />
- Zamknij się! Nie mam zamiaru patrzeć jak się kurwisz, z resztą na co czekasz, no leć za nim, pieprzyć się. - Popchnął mnie do tyłu, że o mało się nie wywróciłam. Ledwo utrzymałam równowagę. Jednak i tak cofnęłam się o dwa korki. - No biegnij... -<br />
- Jak śmiesz nazywać mnie dziwką? Ty? Już nie pamiętasz jaką ty byłeś męską dziwką! - Uderzam dłońmi w jego klatkę piersiową i popycham do tyłu. - Nie masz prawa rozumiesz? Mam dość! Nigdy więcej nie chcę cię widzieć na oczy i pomyśleć, że naprawdę w ciebie wierzyłam ty dupku. Spierdalaj. - Odwróciłam się i zaczęłam odchodzić.<br />
Proszę zatrzymaj mnie.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfeNVwdgE99aTOL0XbgXuv9n_k82PYA8Uc63I3mJiYUSoAp4Ygm8-VmcShrExWO6L-xKdkU7QjaFPNTgp4LbKAMSImWePlYbmirW5vliTdX9Ijk_M-yRfw0Rnx845tnpMvz6-_FLiduc_z/s1600/tumblr_m6egoiZn0F1r0zn2do1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfeNVwdgE99aTOL0XbgXuv9n_k82PYA8Uc63I3mJiYUSoAp4Ygm8-VmcShrExWO6L-xKdkU7QjaFPNTgp4LbKAMSImWePlYbmirW5vliTdX9Ijk_M-yRfw0Rnx845tnpMvz6-_FLiduc_z/s320/tumblr_m6egoiZn0F1r0zn2do1_500.gif" width="320" /></a>Przeproś mnie!<br />
Zatrzymaj, krzyknij coś, proszę.<br />
Cokolwiek tylko nie pozwól mi odejść.<br />
Nie zrobił nic. Nie odezwał się, nie krzyknął.<br />
Nie mogę w to uwierzyć. Nie mógł tego powiedzieć, to nie możliwe. To sen.<br />
<br />
__________________________________________________________________________<br />
Dla Natalii Tomlinson, żeby już się tak nie męczyła :PPampa rampahttp://www.blogger.com/profile/16707269862499270915noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8152064888366965088.post-51507331240907545252016-02-15T06:15:00.001-08:002016-02-15T06:15:30.030-08:0027Minęło kilka dni od pierwszego spotkania ze Skinnerem, od tamtego czasu widzieliśmy się ponownie tylko raz. Oboje poszliśmy odwiedzić mojego brata, nawet nie wiedziałam jak bardzo tego potrzebuje, pójść na jego grób. Jakoś ostatnio nie miałam czasu tu przyjść, a właśnie rozmowa z nagrobkiem mojego brata dawała mi wytchnienie. Głupie ale prawdziwie. Skinnerowi też pomogło i to bardzo, widziałam to w jego oczach gdy wracaliśmy. Wyglądał na spokojniejszego, jakby to poukładało mu wiele spraw, ale nie dziwię mu się, na mnie działa to dokładnie tak samo.<br />
Nie widzimy się zbyt często, bo odkąd wrócił po tak długiej nieobecności ma naprawdę dużo spraw na głowie, nazbierało się tego troszkę. Dlatego lepiej nie uciekać, teraz już to wie. Ale rozumiem to, jeszcze znajdzie dla mnie czas, mogę zaczekać te kilka dni, bo czym one są w porównaniu z kilkoma latami.<br />
Opowiadał mi jak przebiegło jego spotkanie z mamą. Prawie płakał opowiadając mi to. Gdy tylko wszedł do domu rzuciła się na niego dokładnie jak ja i zaczęła płakać, płakała dość długo zanim uwierzyła, że widzi swojego syna. Znam ją i wiem, jak bardzo wszystko przeżywa, ale wróciła też do niej ogromna radość i kamień spadł z serca, co chyba jest najważniejsze, że znowu może cieszyć się pełnią życia.<br />
Mama Skinnera miała tylko jego, jej mąż zmarł gdy on miał kilkanaście lat, trochę przed śmiercią Alexa. Bardzo to przeżyła i od tamtej pory każdą cząstkę siebie darowała Skinnerowi. Zawsze marzyłam by i moja matka taka była. Owszem Pani Glain zawsze była bardzo miła i kochająca, ale matki mi nie zastąpi.<br />
Wzdycham wyłączam to myślenie za nim zwariuje, za dużo tych sentymentów, głowa mnie zaraz rozboli.<br />
Wróciłam myślami do rzeczywistości i zaczęłam się przyglądam jadącemu Niallowi. Wybraliśmy się na jeden z tych jego wyścigów. I jak na razie rządzi. Ah rządzi torem, ale rządzi i mną. O matko kiedyś na takie ckliwie słowa rzygałam tęczą, a teraz są piękne. W końcu przejeżdża przez linie mety i się zatrzymuje podchodzę do niego, no bardziej przebijam się przez tłum, aż w końcu jestem przy nim i mogę go pocałować i oczywiście udam, że nie czuje dziesiątek par oczu na moich plecach.<br />
- Kolejne zwycięstwo - mówię. Uśmiecha się łobuzersko i przeczesuje swoją czuprynę.<br />
- Zaskoczona? - prycha sarkastycznie.<br />
- Może troszkę - żartuje. Chłopak wbija palce w moje żebra i przyciąga do siebie by mocno pocałować.<br />
- Po prostu wiedziałem, że czekam mnie na mecie coś pięknego - szepczę.<br />
- Niall stary! - Przerywa nam jego ziomek Greg. Oboje odwracamy się w jego stronę. Niall oczywiście mnie nie puszcza, wręcz przeciwnie ściska mocniej i przyciąga bliżej siebie.<br />
Witają się ze sobą. Chłopak w końcu rzuca wzrokiem na mnie.<br />
- Oh czyż to nie nasza piękna Rose? Widzę ze usidliłaś nam największe maczo - śmieje się. Nie mogę powstrzymać uśmieszku.<br />
- Ktoś musiał - chichoczę. - Nic nie poradzę na moją wspaniałość. - <br />
- Oj tak widzę - mamrocze Greg i spogląda na moje piersi. Ups, niedobrze. Niall podnosi się z maszyny.<br />
- Wydłubie ci gały jak nie przestaniesz - warczy, co tylko przyprawia Grega o salwę śmiechu, a mnie o ogromną radość, ależ on jest zazdrosny. Ale co w tym dziwnego, przecież jestem taka wspaniała. Oj ale dziś żartownisia ze mnie.<br />
W końcu chłopak panuje nad swym rozbawieniem.<br />
- Ale cię wzięło człowieku - gwiżdżę.<br />
- A żebyś wiedział. - Przenosi wzrok na mnie i jego złość zmienia się na wielką radość. Cieszę się, ze nie ma problemu z pokazaniem uczuć przy kumplach, dzięki temu to wszystko wydaję się takie prawdziwsze.<br />
- W sumie ci zazdroszczę, mam dosyć już codziennie innej laski w łóżku. - kolejny żarcik z jego strony, ale było słychać też nutkę powagi i tęsknoty. A więc jednak, każdy chcę trochę uwagi i miłości.<br />
- Nawet nie wiesz jakie to niesamowite - odzywa się Niall z całkowitą powagą. Boże jeszcze chwila i padnę z wrażenia, uniósł dziś mojego ducha na tysiąc metrów. Rozpiera mną energia.<br />
Jego kumpel spogląda chwilowo na Nialla, nie wiedząc co ma powiedzieć.<br />
- Więc chyba nie będę przeszkadzał. - Uśmiecha się szeroko i odchodzi.<br />
- To jak dziecinko? Wracamy? - Kiwam głową i wsiadam na motor.<br />
Chłopak zaryczał trochę swoją maszyną i tłum od razu ustąpił nam drogi.<br />
Zaczynam z nim łączyć pasje do jazdy na motorze. To naprawdę fajne uczucie, zwłaszcza ze mogę być mocno przytulona do jego pleców, to chyba moja ulubiona część. Jednak szybko się kończy bo podjeżdżamy pod jego mieszkanko.<br />
Ostatnio spędzam tu więcej czasu niż w domu, oczywiście kochana mamusia zdążyła zrobić awanturę, zdążyłam wejść tylko na chwilę, a ta od razu z krzykiem, przez co nawet spędziłam trzy dni w domu by jej bardziej nie wkurzać. Oczywiście Niall towarzyszył mi każdej nocy. Trochę ją to uspokoiła na jakiś czas, więc znowu witaj mieszkanko Nialla. Nie wiem czemu, ale tu czuje się dużo lepiej niż we własnym domu. Tutaj wszystko jest takie prawdziwe i naturalne, w moim domu czuć sztucznością nawet w mysiej dziurze. Całe życie marzyłam o takiej swobodzie jaką mam z Niallem. Uwielbiam to uczucie bycia tylko sobą i nikim więcej, mam dość ludzi którzy tylko udają a takich było przy mnie sporo. Wtedy nawet nie wiedziałam, ze tak łatwo przyjdzie mi naturalność, oraz szczęście.<br />
- O czym tak myślisz? - Niall w końcu przegrywa z ciekawością. Wzruszam lekko ramionami.<br />
- O tym jak bardzo lubię spędzać z tobą czas. - Jego uśmiech rozjaśnia mi dzień.<br />
- Nic dziwnego - mówi na co od razu przewracam oczami. Siadamy u niego na kanapie. - To co może jakaś gierka? - proponuje. Odpowiadam mu wielkim uśmiechem.<br />
- I tak nie wygrasz - śmieję się.<br />
- Co ty! Tym razem nie dam ci forów - krzyczy. Zaczynam się kpiąco śmiać.<br />
- Oj chłopcze, chłopcze - drwię. Zaczynamy grę. I tym razem naprawdę idziemy łeb w łeb.<br />
Po jakimś czasie przerywa nam mój telefon. Skinner.<br />
- Halo? -<br />
- Hej maleńka, masz dzisiaj czas? - Spoglądam na Nialla. Oh nie chcę od niego iść, ale kiedyś muszę spotkać się ze Skinnerem i tak rzadko się widzimy.<br />
- No chwilkę znajdę - mówię.<br />
- Za jakieś pół godzinki? -<br />
- Okej, gdzie? -<br />
- Lodziarnia "U fererów" - proponuje.<br />
- Spoks. - Odrzucam telefon i kontynuuje grę. Mam jeszcze kilka minut by skopać Niallowi dupę, śliczną dupę.<br />
- Wychodzisz gdzieś? - pyta.<br />
- Tak, ale nie na długo. Jak chcesz będziesz mógł mnie potem odebrać. -<br />
- Okej. Za ile idziesz? -<br />
- Za pięć minut. -<br />
- To trzeba się ładnie pożegnać. - Odrzuca Joystick i rzuca się na mnie i po chwili jego usta czuje na całej twarzy. Nie przegapił też okazji, żeby ze śmiechem obślinić mi policzki.<br />
- Niall - krzyczę, jednak nie potrafię udawać wkurzonej. Wycieram policzki z jego ślini. - Przestań mnie lizać. - Odrywa moje dłonie od twarzy i znowu mnie całuje.<br />
- Ale jesteś taka słodka - mruczy.<br />
- Jesteś gorszy niż dzieci. - Uuu ale marudzenie świetnie udaje. Ta to tylko bardziej go sprowokowało o zaczął przygryzać moją szyję oraz obojczyki, do tego doszły łaskotki.<br />
- Przestań, proszę. - Krzyczę wręcz płacząc ze śmiechu. W końcu przestaje i spokojnie zagląda w moje oczy, po czym składa głęboki pocałunek i pomaga wstać. Oczywiście jeszcze dodatkowa kilka całusów na stojąco. Nie narzekam, jestem cholernie szczęśliwa.<br />
- Lepiej już idź, bo za chwilę cię stąd w ogóle nie wypuszczę - mruczy.<br />
- Napiszę, albo zadzwonię. Do zobaczenia. - Ostatni cmok w usta i wychodzę. Oh kurczę trochę za długo zeszło mi się żegnanie z Niallem. Jeśli trafię od razu na autobus to zdążę.<br />
W połowie drogi złapał mnie jakiś dziwny nastrój. Mam wrażenie jakby coś miało się dzisiaj stać, głupie uczucie, niby co? Przestań, nie szukaj dziury w całym.<br />
Jednak uczucie nie odeszło, jedynie schowało się gdzieś głębiej.<br />
Bez sensu do cholery!<br />
____________________________________________________________________<br />
Prosiłam, żeby nie napierdzielać mi spamu pod rozdziałami -_- Pampa rampahttp://www.blogger.com/profile/16707269862499270915noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-8152064888366965088.post-4765760140397196882016-01-27T11:10:00.001-08:002016-01-27T11:10:33.401-08:0026- Co się w ogóle ostatnio z tobą dzieje? - pyta Clary. - Prawię się nie widujemy - marudzi.<br />
- Wiem, ale prawie każdą wolną chwilę spędzam z Niallem - tłumaczę się. Dziewczyna przewraca oczami i dolewa sobie wina.<br />
- Musi być naprawdę dobry w łóżku - śmieje się. Zgarniam poduszkę i rzucam w nią, jednak spotęgowało to tylko jej rechot.<br />
- Jest boski w łóżku - poprawiam ją. - A co zazdrościsz? -<br />
- Boże Rose już dawno nikogo nie miałam, nudzę się. - Wzdycha.<br />
- A ten twój... no - kurde za cholerę nie przypomnę sobie jego imienia.<br />
- Widzisz jak byś poświęciła mi trochę uwagi wiedziałabyś, że z nim zerwałam. Działał na dwa fronty - wyjaśnia. Przez kilka chwil patrzę na nią w szoku.<br />
- Przykro mi... Ale czy to nie czasem dlatego, że widziałaś Skinnera? - Dziewczyna markotnieje i spuszcza wzrok.<br />
- Przestań to było dawno temu, dziecięce zauroczenie. - Uśmiecha się, a przynajmniej próbuje się uśmiechnąć. Pamiętam, że to nie było zwykłe zauroczenie, ale chyba lepiej, żebym siedziała cicho.<br />
- Clary... - Nie ma co smutać. - Co powiesz na wypad do baru. Sam pytał co dziś robię. - Proponuję. Od razu szczerzy białe ząbki.<br />
- Czekaj przebiorę się. A ty dzwoń po wszystkich. - rzuca mi polecenie i biegnie do swojej sypialni. A tam wyślę sms. Przecież ja też muszę się przebrać.<br />
- Clary pożycz sukienkę - biegnę za nią.<br />
***<br />
Wchodzimy do baru i rozglądamy się za naszymi znajomymi. Clary zauważa ich pierwsza przy stoliku koło baru. Idziemy w ich stronę.<br />
- Hej wam - witam się ze wszystkimi za jednym zamachem i siadam koło Sama.<br />
- Jeśli nie macie nic przeciwko zamówiłem wam już drinki - krzyczy chłopak.<br />
- Oby dobre. - krzywi się Clary. Do naszego stolika podchodzi kelner. Kładzie na stoliku drinki oraz szoty dla każdego.<br />
Pierwszy za kieliszek złapał Ben i podniósł go do góry.<br />
- Za nas kochani. - Każdy z nas powtarza jego tekst i wypija wódkę. Krzywię się lekko i zapijam słodkim drinkiem. Podnoszę kolejny kieliszek i tym razem ja się wypowiadam.<br />
- Oraz za szaloną noc - krzyczę.<br />
Kilka drinków, kilka szotów i w sumie ciężko mi powiedzieć co się dzieje w tym momencie wokół mnie. Nie wiem, świat się dziwnie kręci. Wyciągam telefon i dzwonię do Nialla.<br />
- Halo? - słyszę jego zaspany głos.<br />
- No hej Niall - chichoczę.<br />
- Rose? Co ty wyprawiasz? - pyta. Szczerzę się do siebie jak idiotka.<br />
- Nie wiem.. Bawię się - mruczę do słuchawki. Potykam się o własne nogi i padam na ziemię. Zaczynam się śmiać.<br />
- Cholera Rose, jesteś pijana! Wszystko w porządku? - Powoli gramolę się z ziemi i staram się stanąć na prostych nogach.<br />
- Zgubiłam Clary - marudzę.<br />
<br />
Oczami Nialla.<br />
Rozmawiam z Rose przez telefon i jestem dość wystraszony. Dziewczyna jest narąbana jak mało kto. W telefonie słychać jakieś trzaski jakby nie wiadomo co robiła i naprawdę ciężko mi jest ogarnąć o czym ona mówi. Jestem już w trakcie zakładania spodni, wyrwała mnie z naprawdę ładnego snu, z nią w roli głównej.<br />
- Zgubiłam Clary - mówi nie wyraźnie.<br />
- Gdzie jesteś? Znajdź ją słyszysz? - Gdzie ona łazi do cholery i czemu jest sama?<br />
- Nie dobrze mi Niall - jej głos był niewyraźny, cały czas ale teraz jakby słabnie.<br />
- Dziecinko, znajdź Clary okej, albo kogoś z kim przyszłaś. Niech się tobą zajmą. - Zamykam drzwi na klucz i biegnę po samochód. - Jadę po ciebie. -<br />
- Lubię twoje oczy wiesz? Chciałabym je teraz zobaczyć - mruczy.<br />
- Zaraz zobaczysz, tylko powiedz mi gdzie jesteś. - Cholera nie wiem gdzie mam po nią jechać.<br />
- Wyszłam z Clary, ale nie mogę jej teraz znaleźć. - Nigdy więcej nie pozwolę jej iść pić beze mnie. Miała siedzieć całą noc w domu u Clary, ale gdzieś wyszły. Uderzam ręką w kierownicę.<br />
- Gdzie wyszłyście - staram się mówić w miarę spokojnie.<br />
- Do baru niedaleko. Chyba widzę Sama.... Hej Sam!! - Krzyczy niespodziewanie. Auć mogła odsunąć trochę słuchawkę.<br />
- Daj mi go - rozkazuje.- Rose?! - Niech to szlag. Rozłączyła się. Dzwonię do niej kilka razy, ale nie odbiera. Kurwa! Błagam obym miał numer Sama. O matko, jest! Nie wiem jakim cudem, ale dzięki Bogu. Chłopak odbiera po dwóch sygnałach.<br />
- Halo? -<br />
- Halo Sam? Niall mówi -<br />
- Co jest? -<br />
- Gdzie jesteście, nie mogę dodzwonić się do Rose - mówię szybko.<br />
- W barze "Strong" Na Long Street. - Tłumaczy.<br />
- Będę Za pięć minut - mówię i się rozłączam. Po czym szybko ruszam w stronę tego baru. Gdy tylko dojeżdżam, hamuję przed samym wejściem i biegnę do środka. Jak dobrze, że nie ma kolejek. Szybko przeszukuje bar, ale nie widać jej. Szybko wyskakuje na placyk za barem. I o mało nie wyję do księżyca gdy widzę ją na ławce razem z Samem. Szybko podbiegam i kucam przed dziewczyną.<br />
- Jezu Rose, wszystko okej? - Kiwa lekko głową. Mocno ją przytulam. - Martwiłem się - mówię.<br />
- Nie potrzebnie, dobrze się bawię - mówi, po czym od razu przechyla się do tyłu i puszcza pawia, jak dobrze, że się przechyliła.<br />
- Zabieram cię stąd. - Podnoszę ją do góry, a ta od razu kładzie głowę na moim torsie.<br />
- Nie chcę - mruczy, chodź już prawie zasypia. Ignoruję jej słowa.<br />
- Dzięki stary - zwracam się do Sama.<br />
- Nie ma za co. To w końcu moja przyjaciółka. - Przełykam fakt posiadania przez nią męskich przyjaciół, nie podoba mi się to a ni trochę.<br />
- Ona często tak? - Zadaję naprawdę głupie pytanie.<br />
- Nie co ty! Chyba pierwszy raz jest w takim stanie. Zazwyczaj wie co się z nią dzieje - mówi.<br />
- Spadamy, muszę położyć ją spać - mówię.<br />
- Na razie. - Odchodzę w stronę samochodu. Kładę Rose na siedzeniu pasażera i sam wsiadam za kółko.<br />
- Lubię go. - Spoglądam na Rose. Myślałem, że już śpi.<br />
- Co? - pytam zdezorientowany.<br />
- Sama. Lubię go. - powtarza.<br />
- To pewnie dlatego jest twoim przyjacielem - mówię.<br />
- Tak... przyjacielem - dziewczyna zaczyna chichotać. Reszta podróży minęła dość nieprzyjemnie.<br />
<br />
Oczami Rose.<br />
- Błagam, cicho - jęczę. Jeszcze chyba nigdy w życiu nie bolała mnie tak głowa. Jednak moje jęki nic nie dały bo dalej słyszę dźwięk dzwonka. - Niall wyłącz. - Dalej zero reakcji. Podnoszę więc głowę z poduszki. Auu... za co to? Rozglądam się po pokoju, ale Nialla nigdzie nie widać. Sięgam więc po telefon i wyłączam go. Wstaję powoli by mnie nie zamroczyło za bardzo i idę do salonu. Od razu napotykam chłopaka. Jest rozłożony na kanapie. Zanim go obudzę wezmę prysznic. Lepiej niech mnie teraz nie czuje, ah zwłaszcza zęby. Prysznic od razu poprawił mi humor, nie tylko ciało jest czyste ale i lżej mi na duchu. Teraz mogę iść go budzić no i zapytać dlaczego śpi na kanapie. Nie wyglądałam chyba wczoraj aż tak odrażająco, że nie mógł ze mną spać. W sumie dobrym pytaniem jest jak ja się tu w ogóle znalazłam. Cholera ledwo pamiętam wczorajszą imprezę. Chyba za bardzo popłynęłam w alkohol. Klękam przy kanapie by mieć twarz na wprost jego.<br />
- Niall? - zaczynam lekko trząść go za ramię. - obudź się. - Zaczyna coś mamrotać.<br />
- Daj spokój. - Mocniej nim potrząsam, aż w końcu otwiera oczy. Przez chwilę patrzy na mnie jakby nie bardzo wiedział co się dzieje, dopiero po chwili dociera do niego świadomość.<br />
- Oh, Rose wstałaś już - mówi i siada. Przeciera rękoma twarz i odchodzi w stronę kuchni. Co się własnie do cholery stało? Zero buziaka na przywitanie, żadnego hej, skurczybyk nawet nie spojrzał mi w oczu. Wstaję i biegnę za nim.<br />
- Nial, wszystko okej? - pytam. Stoi tyłem do mnie.<br />
- Tak, ok. - I tyle.<br />
- Przecież widzę. - Staję obok niego i staram się napotkać jego wzrok.<br />
- Przestań Rose - ostrzega mnie. Ale nie wiem za co i dlaczego, więc nie wystraszy mnie.<br />
- Chodzi o wczoraj? Wypijam trochę za dużo, ale to chyba nie zbrodnia - tłumacze się. Nie może być zły dlatego, że się upiłam. Chłopak wzdycha i w końcu patrzy mi w oczy. Jest smutny.<br />
- Nie chodzi o to, po prostu... mam zły humor - mówi. Czuje, że coś kręci, ale wątpię żeby teraz powiedział. Wyciągnę z niego wszystko, ale najpierw muszę zjeść śniadanie. Podchodzę do niego i przytulam się do jego piersi.<br />
Po kilku kanapkach znowu zaczynam swój atak, ale tym razem mam plan. Zacznę wypytywać o wczorajszy wieczór, coś musiało się stać.<br />
- Jak się tu znalazłam? -<br />
- Pojechałem po ciebie, po tym jak zadzwoniłaś. - Marszczę brwi. Mało pamiętam tylko przebłyski.<br />
- Mówiłam ci gdzie jestem? -<br />
- Rose, po co te pytania? -<br />
- Chcę się dowiedzieć co się działo? Mam wycięty kawałek z życiorysu. -<br />
- Po twoim telefonie wiedziałem, ze jesteś pijana. Do tego odeszłaś gdzieś od swoich znajomych i nie wiedziałaś co robić. Więc zadzwoniłem do Sama i dowiedziałem się gdzie po ciebie jechać. On przez ten czas cię przypilnował. - Tłumaczy.<br />
- Ta, Sam to dobry kumpel - mówię. Niall potrąca dłonią szklankę, aż ta spada na ziemie. Nie spodziewałam się tego więc lekko podskoczyłam.<br />
- Tak, świetny - syczy przez zęby.<br />
- Znowu masz coś do Sama? Mówiłam, że to tylko przyjaciel - mówię to chyba po raz setny.<br />
- Seks-przyjaciel - wyrywa mu się. Doznaje chwilowego szoku i mogę wpatrywać się tylko w jego smutną twarz.<br />
- Niall... Co chcesz przez to powiedzieć? - Nie to o czym myślę, tylko nie to.<br />
- Wczoraj po pijaku powiedziałaś, że to twój seks przyjaciel - wyjaśnia. O żesz kurdę. To znak że nie powinnam więcej pić. Nigdy więcej.<br />
- Kurczę Niall to nie tak... - zaczynam się tłumaczyć, ale on wybucha.<br />
- A jak? Mówiłaś, ze tylko przyjaciel, że nigdy między wami nic nie było. -<br />
- Bo nie było? Cholera to było już dawno, nie znałam cię jeszcze. Po prostu... Oboje z Samem gdy byliśmy samotni, trochę się zabawialiśmy. Ale szybko zrezygnowaliśmy bo nam to nie wyszło, zrozum, że odkąd znam ciebie nawet się nie dotknęliśmy. - Przez chwilę oboje milczymy. Cholera to było dawno i nieprawda, nie chcę żeby moja czy jego przeszłość miały dostęp do tego co mamy teraz. Czy to co było kiedyś aż tak bardzo musi teraz przeszkadzać? Liczy się to co teraz. Ja jego gówna nie wywlekam na wierzch.<br />
- Wiem... Po prostu wkurza mnie fakt, że ktoś inny cię dotykał, że cię widział... - przerywa i się krzywi.<br />
- Liczy się to co tu i teraz - naciskam.<br />
- No cóż z drugiej, nie spodziewałem się seks-przyjaźni po tobie... Nie spodziewałem się, że z ciebie taka niegrzeczna dziewczynka. - uśmiecha się łobuzerko. Wtf? nie nadążam za nim. Przez chwilę patrzę na niego jak na idiotę, sory nie mogłam tego opanować, no bo po prostu.. co? To idiotyczne i kurde takie podobne do niego. On taki jest humorzasty i zmienny bardziej niż kobieta w czasie okresu. Serio czasem nawet ja tak nie przeżywam jak on. Będąc z nim chyba już zawsze będę doznawała takich dziwactw. Mam tylko nadzieje, że kiedyś w końcu nie zostanie mi taka mina szoku, zdziwienia i takich tam.<br />
- Okej - mówię niepewnie. - Chyba - dodaje. Ta on jest naprawdę dziwny, ale mimo to się w nim zakochałam, teraz nie ma co narzekać. - Więc w porządku? - pytam.<br />
- To nieważne, tak przy okazji wychodzę dzisiaj do znajomych mówi. - Jeśli to jakaś zemsta to się niech kopnie w dupę.<br />
- Dobrze, muszę kiedyś w końcu posiedzieć w domu, bo matka w końcu zmieni mi miejsce zameldowania. -<br />
- Może kiedyś na mój - mówi. Kolejny szok. Powiedział to jakby nic niezwykłego. Słowa jak słowa. Ale kurde? Czy to znaczy, że my dalej razem w dalekiej przyszłości. O matko, o matko, o matko... Spokojnie, błagam tylko nie zacznij krzyczeć.<br />
- Tak przy okazji, wyglądasz ślicznie nawet na kacu. - Po jego słowach po prostu nie mogłam się nie wyszczerzyć jak szalona. <br />
_______________________________________________________________________<br />
Czekam na komentarze :)Pampa rampahttp://www.blogger.com/profile/16707269862499270915noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8152064888366965088.post-47316931182367540322016-01-12T12:20:00.001-08:002016-01-19T09:27:02.537-08:0025Budzę się mimo, że jest jeszcze wczesna pora. Rozciągam się, jestem zadziwiająco wypoczęta. Miałam naprawdę piękne sny. Spoglądam na jeszcze śpiącego Nialla, chyba nie ma zamiaru budzić się wcześniej niż za dwie godziny, ma kamienny sen. Cmokam go w policzek i wyskakuje z łóżka wezmę sobie przynajmniej prysznic., naprawdę dugi prysznic w końcu mam dużo czasu, a uwielbiam odprężać się i przemyśleć całe swoje życie właśnie w kabinie prysznicowej. No lepiej pod prysznicem niż przed snem. To wkurzające człowiek chcę spać bo jest zmęczony, ale mózg woli nagle myśleć o problemach. A nieważne zresztą. W tym momencie nie mam problemów, no prawie nie mam, ale to szczegół. Wolę myśleć o pozytywach takich jak ten czekający na mnie w łóżku. Uśmiecham się na samą myśl, ależ on jest niesamowity. Na początku naszej znajomości wyśmiałabym każdego gdyby powiedział mi, że Niall potrafi być romantyczny lub, że on w ogóle ma jakieś uczucia. Pamiętam nasze pierwsze chwile, myślałam że mnie zabije czy coś w tym stylu. Byłam naprawdę przerażona mimo, że to on uratował mnie przed jakimś kolesiem. Dość niesamowite w jednej chwili myślisz, że gość chce cię zabić, a w następnej jesteś w nim zakochana.<br />
Tak zakochana.<br />
Jak nigdy wcześniej.<br />
Nawet sekundy nie ma bym o nim nie myślała, w tym momencie liczy się tylko on. Gdzie nie spojrzę, zaraz na myśl podchodzi mi Niall. Boski Niall.<br />
Wiem, że nie jest idealny, ale kto jest? Jak na razie widzę w nim bardzo mało wad, oh czy taki człowiek może mieć wady? Czasami po prostu boli mnie gdy w jego oczach migają jego własne demony, dobrze je ukrywa, ale tyle razy patrzyłam mu w oczy, że dostrzegłam małe błyski gdzieś w jego głębi. Jeśli tylko zacznę zadawać pytania, wkurzy się i mnie oleje. Ale w sumie nigdy nie był w związku nauczył się już jak być mega romantykiem i naprawdę dobrym chłopakiem. Teraz jeszcze musi załapać, że związek to nie tylko te szczęśliwe i zabawne chwilę, ale i chwilę wypełnione wspomnieniami, nawet tymi najgorszymi, musi wiedzieć, ze ma we mnie to oparcie i może powiedzieć wszystko. Co go trapi i tak bardzo denerwuje. Jako dziewczyna jestem też od tego, żeby złagodzić każdy jego ból.<br />
Ale powoli, wszystko powoli.<br />
Wychodzę spod prysznica. Staję przed lusterkiem i zaczynam czesać włosy. Hmmm... w sumie, może bym coś w sobie zmieniła, może fryzurę. Ta jest nudna. Zwykłe rudę proste włosy, ale w sumie co? Miałabym zmienić kolor? Albo obciąć? No nie wiem muszę coś wymyślić. To by było dość ciekawe. Rudowłosa Rose zrobiła sobie zielone pasemka.... Booo... Nie no przesadzam trochę, ale naprawdę skoro zmieniam się wewnątrz na wierzchu też można. <br />
Zaczyna dzwonić mój telefon, numer nieznany ale odbieram.<br />
- Halo? -<br />
- Cześć Rose - odzywa się ktoś cichym głosem. Jednak od razu go poznaje i dosłownie mnie zatyka.<br />
- Skinner? - łzy napływają mi do oczu. - To naprawdę ty? - Przed oczami przepływa mi tysiące wspomnień. <br />
- Aż tak ciężko w to uwierzyć? - Stara się mówić rozbawionym tonem, ale słyszę niepewność ukrytą w jego głosie. <br />
- Nie mogę uwierzyć, minęło tyle czasu. Jak? - Jestem cholernie zaskoczona. Nie wiem co mam powiedzieć.<br />
- Chyba zatęskniłem, za starymi śmieciami. - Przepływa przeze mnie multum uczyć. Gdy mija szok, czuje radość, chwilową ogarniającą wściekłość, znowu radość, zaciekawienie, szczęście i przeogromny smutek. A to wszystko naraz po prostu ściska mi serce, a żołądek wręcz przewraca.<br />
- Gdzie w ogóle jesteś? - pytam.<br />
- Zatrzymałem się w motelu. Nie mam odwagi spotkać się z mamą. - Słyszę jak wzdycha.<br />
- A ze mną masz? Mam ochotę cię udusić - mówię. Kłamstwo, nie wiem co musiałby zrobić by tak się stało. Chyba, że uduszę go ze szczęścia.<br />
- Możemy się spotkać? Nie chcę wyjaśniać wszystkiego przez telefon. -<br />
- Jasne, kiedy? - zgadzam się od razu. To dobry pomysł. Jak wszystko do mnie dojdzie, nie chcę go ochrzaniać przez telefon. Nie wypada tak. Tak zawinił. że muszę się postarać.<br />
- Najlepiej dzisiaj, nawet zaraz. - <br />
- Będę za pół godziny w parku. - <br />
- Okej. Do zobaczenia.<br />
- Tak, do zobaczenia.<br />
- Jeszcze jedno Rose.<br />
- Tak?<br />
- Tęskniłem - Łzy ponownie napływają mi oczu. Ah jedno słowa, a rozbraja jak nie wiem. <br />
- Ja też, bardzo - mówię. Rozłączam się, zanim rozpłaczę mu się do słuchawki na dobre. Spoglądam na swoje odbicie. Nie mogę uwierzyć. Nie zawracam sobie głowy makijażem tylko szybko zakładam ciuchy. Chcę jak najszybciej zobaczyć Skinnera.<br />
Ale przydało by się poświęcić chwilę na obudzenie Nialla i powiedzenie mu, że wychodzę. Kurdę. <br />
- Niall, obudź się... Niall - W końcu otwiera oczy.<br />
- Co jest? - pyta zaspany.<br />
- Wychodzę -<br />
- Co? Dlaczego? - rozbudza się. W jego oczach widzę mały przebłysk strachu i niepewności. To nie normalne, wychodzę tylko na chwilę, a temu już w głowie coś siedzi. <br />
- Mam sprawę do załatwienia, niedługo wrócę. - wyjaśniam.<br />
- A no dobra, ale wracaj szybko mówi. - Zamyka z powrotem oczy. Przewracam swoimi. Pochylam się i cmokam go w usta. Jednak na tym się nie kończy bo mimo, że jest w półśnie przyciska ręką moją twarz do swojej i ten całus jest dużo fajniejszy niż ten który chciałam mu podarować. Odsuwam się i przez chwilę patrzę na niego. Taa nawet nie otworzył przy tym oczu i od razu przytulił się do poduszki i dalej walnął w kimę. Kręcę z rozbawienia głową i szybko wychodzę, wręcz biegnę na autobus.<br />
Jestem podekscytowana i trochę zestresowana. Nie widziałam Skinnera kilka lat. Jaki teraz jest? Czy wygląda inaczej? Siedzę jak na szpilkach, chciałabym już być na miejscu, zobaczyć go. Ciekawe czy w ogóle go poznam. Wyjechał jako dzieciak teraz jest już dorosły, jak bardzo mógł się zmienić? <br />
Wręcz wylatuje z autobusu gdy jestem na miejscu. Szybkim krokiem idę w miejsce gdzie zazwyczaj widywaliśmy się dawniej, niesamowite, że nadal tak dobrze pamiętam to miejsce, bez niego nie miałam już zbyt dużo frajdy przychodząc tu.<br />
Na miejscu nie widzę znajomej twarzy. Zatrzymuje się i zaczynam rozglądać, aż nagle go zauważam. Zmienił się i to bardzo, ale teraz wiem, że poznałabym go zawsze i wszędzie. On także zatrzymuje swój wzrok i patrzy w moje oczy. Mimo, że dzieli nas około 50 metrów, mam wrażenie jakby stał milimetry ode mnie. Nawet ludzie między nami, nie są wstanie przeciąć tej więzi. Matko jak ja za nim tęskniłam.<br />
Przez chwilę na siebie patrzymy. Jednak po chwili już biegnę w jego stronę i wręcz się na niego rzucam. Przytula mnie mocno do siebie bez słowa. Zaczęły płynąć mi łzy. Tulimy się do siebie dłuższą chwilę, ale kiedyś musimy porozmawiać, odsuwam się.<br />
- Nie mogę uwierzyć, że cię widzę. - Uśmiecha się delikatnie, wręcz wstydliwie. <br />
- Ja też. Ale wyrosłaś, jesteś śliczna. - Mówiąc to przygląda mi się od stóp do głowy.<br />
- Dzięki, ty też nieźle wyglądasz, tak męsko. - Tym razem szczerzy swoje zęby. Tyle się nie widzieliśmy, a rozmawiamy jak kiedyś, całkowita swoboda, bałam się trochę, że będziemy dziwnie się czuć, nie wiem czy wytrzymałabym niezręczna ciszę ze Skinnerem, to by było po prostu dziwaczne.<br />
- Hej nie płacz maleńka. - Szybko ocieram policzki.<br />
- Wybacz, ale tak bardzo tęskniłam, brakowało mi ciebie. - Głos mi drży. <br />
- Chodź usiądziemy. - Wziął mnie za rękę i poprowadził do ławki. - Nawet nie wiem od czego zacząć. -<br />
- Od początku, dlaczego zniknąłeś. - Chłopak westchnął i poprawił grzywkę.<br />
- Sam nie wiem. Miałem dość, byłem zmęczony tym wszystkim, nie poradziłem sobie. - sypię ogólnikami.<br />
- Przecież nie byłeś sam. Postąpiłeś egoistycznie. Zostawiając mnie i swoją mamę. Czułam się... Czułam jakby zmarł mi drugi brat. - Spogląda mi w oczy.<br />
- Tak mi przykro, Rose nie wiedziałem - mówi, obejmuje mnie ramieniem i całuje w czoło.<br />
- Gdzie w ogóle wyjechałeś? -<br />
- Do Nowego Yorku. Nie chciałem aż tak się zasiedzieć. Kilka miesięcy, tylko żeby poukładać sobie kilka spraw na spokojnie. Ale znalazłem dobrą pracę potem poznałem dziewczynę. Była ukojeniem, rozumiesz? Nie martwiłem się już tym co jest i tym co będzie. Tak bardzo ją kochałem. Pomogła uporać mi się z całym życiem, ale jak teraz na to patrzę to w sumie pomogła jedynie odciąć się od wszystkiego i wszystkich. Teraz żałuje, że straciłem na tyle lat wszystkich których kochałem, ona nie była tego warta. -<br />
- Co się z nią stało? -<br />
- Zerwałem z nią, zdradzała mnie. -<br />
- Przykro mi.<br />
- A mi nie. W końcu miałem pretekst, żeby tu wrócić. Ale opowiedz co u ciebie. -<br />
- A co ma być? Jakoś przeżyłam. Moi rodzice dalej zachowują się jak popieprzeni. Nie wiem nawet dlaczego jeszcze ze sobą są, Jednak jako tako się z nimi dogaduje, choć ostatnio mieli ogromny problem, gdy zerwałam z Aschtonem...<br />
- Zaraz, zaraz chodziłaś z Aschtonem Moonem? - Pyta zaskoczony.<br />
- Jakoś tak wyszło, że się w nim zakochałam. Jednak nie tylko ty byłeś zdradzony, z resztą gdybym z nim była za kilka lat bylibyśmy jak moi rodzice. Teraz spotykam się z kimś innym, nazywa się Niall. Jestem w miarę szczęśliwa. -<br />
- Cieszę się, że u ciebie w porządku. Martwiłem się o ciebie, a teraz wiem że jesteś silniejsza od mnie. Ja jestem tchórzem. -<br />
- Nie mów tak. Sama chciałam uciec jak najdalej. -<br />
- Ale tego nie zrobiłaś, zostałaś. -<br />
- To było dawno temu. - Nie mówię mu ale pamiętam te wszystkie wydarzenia, jakby dopiero co się wydarzyły. Śmierć mojego brata, te wszystkie czarne dni. Skinner był jego najlepszym przyjacielem, oboje mieliśmy problem z pogodzeniem się z jego śmiercią, dlatego oboje staraliśmy się być w tym razem. Jednak po jakimś czasie, dość długim po śmierci Alexa, Skinner wyjechał. Nawet nie wiem dlaczego, myślałam że się pogodził z tym wypadkiem, a jednak...<br />
- Nie wyjechałem tylko przez to, ze Alex odszedł - Odzywa się, jakby czytał mi w myślach. - Pamiętasz, zacząłem się od ciebie oddalać. Powinienem wtedy z tobą o tym rozmawiać, wiem że byś mnie zrozumiała i pomogła, ale wolałem trzymać wszystko w sobie. Nawet nie ma już sensu rozmawiać o tym gównie. W końcu nie wytrzymałem i uciekłem. -<br />
- Nie musisz się tłumaczyć. Rozumiem cię. - Łapię wzrokiem jego oczy. Kiedyś jego oczy zawsze dawały mi jakąś dziwną siłę, to chyba dlatego że Skinner w sobie ją miał, lub po prostu udawał, że ją ma, jednak wystarczyło, że ja wierzyłam i bardzo mi to pomagało.<br />
- Wiesz w ogóle co u mojej mamy? - Staram się przypomnieć, czy coś ostatnio o niej słyszałam.<br />
- Chyba wszystko w porządku. Gdy widziałam ją ostatnio była szczęśliwa, poznała kogoś. Nie wspominałyśmy o tobie, wiedziałyśmy, że zaboli nas to obie. Wiesz myślę, że powinieneś spotkać się z nią jak najszybciej, na pewno się ucieszy. Strasznie za tobą tęskni. -<br />
- Myślisz? - pyta niepewnie.<br />
- Jasne, jesteś jej synem, kocha cię najbardziej na świecie. - Podrywa się z ławki.<br />
- Tak masz rację, muszę się z nią zobaczyć jak najszybciej - mówi z podekscytowaniem. Wstaję z uśmiechem. Chłopak na mnie spogląda.<br />
- Boże, nawet nie wiesz jak się za tobą stęskniłem - mówi i mocno mnie przytula. - Pójdziesz ze mną do mojej mamy? - pyta.<br />
- Wiesz Skinner? Myślę, że lepiej będzie jak pójdziesz sam. Musisz naprawdę wiele jej wyjaśnić. Będę tylko przeszkadzać, powinniście być sami. -<br />
- Może masz rację. Czy mogę mieć do ciebie prośbę?<br />
- Jasne. -<br />
- Czy mogłabyś odwiedzić ze mną Alexa? - Podnoszę troszkę do góry kącik ust.<br />
- W końcu pójdę do niego jak trzeba. -<br />
- Dziękuje. Jesteś najlepszą siostrą na świecie Rose, kocham cię wiesz? - Jego wyznanie totalnie mnie wzrusza.<br />
- Ja ciebie też Skinner. Cieszę się, że wróciłeś i błagam cię więcej nie uciekaj. -<br />
- Nigdy więcej. Muszę już lecieć. Zadzwonię do ciebie. - Przytula mnie po raz kolejny i odchodzi.<br />
Obserwuję jego plecy jeszcze przez chwilę, nadal jestem w szoku. Przez pierwsze lata po śmierci Alexa to on zastąpił mi starszego brata, to nie było to samo, ale z nim czułam się choć trochę lepiej. Był najlepszym przyjacielem mojego brata, zawsze będąc z nim tak jakby bardziej wyczuwałam w sercu Alexa. Nawet nie potrafię tego wyjaśnić. Tak przy okazji strasznie wyprzystojniał, tak tylko wspominam, zrobił się cholernie męski, jest większy niż ostatnio, lepiej zbudowany, rzuca się w oczy, nawet pod ubraniami, najwięcej uroku dodaje mu kilkudniowy zarost. Nie rozumiem jak jakaś dziewczyna mogła zdradzać takie ciacho, powinna być wdzięczna za niego. Ja jestem zachwycona Niallem i nie wyobrażam sobie, żeby w tym momencie zainteresował mnie ktoś inny.<br />
Powolnym spacerkiem wracam do mieszkania Nialla. Na piechotę to spory kawałek, ale mam naprawdę dużo do przemyślenia, po pierwsze musi do mnie dotrzeć, że on w ogóle tu jest.<br />
Przyzwyczaiłam się już, że go nie ma. Przez pierwsze miesiące po jego wyjeździe byłam masakrycznie na niego wściekła, a potem postanowiłam żyć normalnie nie przejmować się tym co było, tylko korzystać z tego co jest. Poznałam przyjaciół oraz Aschtona i powoli wszystko wracało na miejsce, no prawię pustka po moim bracie i Skinnerze nigdy nie zniknęła, ale mogłam z tym żyć, próbowałam to kryć pod wszystkim co szczęśliwe i wszystko było dobrze, udawałam że takiej pustki nigdy we mnie nie było.<br />
Cieszę się, że Skinner wrócił, bardzo za nim tęskniłam, jednak na nowo przypomniał mi o tej cholernej pustce. Sama nie wiem co czuje w tym momencie. Teraz mam ochotę pobiec za nim i strzelić go w łeb, za to co zrobił, a z drugiej strony przytulić i nie puścić.<br />
W końcu po jakimś czasie docieram pod mieszkanie Nialla. Przystaję na chwilę i spoglądam w jego okno, po czym biorę głęboki wdech i wchodzę do środka.<br />
Mam nadzieje, że Niall już wstał, choć chętnie popatrzę na niego jak śpi, jest taki uroczy.<br />
Nie śpi, tylko ogląda telewizje.<br />
- Hej - siadam obok niego. - Co robisz? -<br />
- Nudzę się - wzrusza ramionami.<br />
- Bardzo się nudzisz? - pytam cicho po czym całuje go w ramię, a potem w szyję. Na jego twarzy pojawia się łobuzerski uśmiech.<br />
- Oh ty - śmieje się, po czym jakimś szybkim ruchem, znajduje się na mnie, a ja leżę rozłożona na kanapie.<br />
- Gdzie byłaś słodka? -<br />
- Stary znajomy miał sprawę - mówię, za nim jestem w stanie to przemyśleć. Skłamałam? Chyba nie... To takie bardziej mijanie się z prawdą, ale nie kłamstwo.<br />
- Smutno mi było bez ciebie - mówi. Obciąga mi koszulkę do góry i całuje w brzuch i w żebra. To delikatne muśnięcia, co trochę mnie łaskoczę.<br />
- Pokażesz mi jak smutno - podkręcam go. Słyszę jego cichy śmiech, który wysyła wibracje po moim brzuchu.<br />
- Ależ bardzo chętnie ci pokażę. - Rozpina mi suwak gdy naglę dzwoni mój telefon. Chłopak jęczy rozczarowany.<br />
Przerwała nam Clary.<br />
- Halo? -<br />
- Cześć Rose. Chyba mam omamy. Wydaję mi się, że widziałam Skinnera. - Dziewczyna mówi prawie szeptem. Oh no tak Clary, podkochiwała się w nim jak byłyśmy młodsze.<br />
- Nie wydaję ci się - mówię.<br />
- Ale nie jestem pewna, gościu był tylko trochę podobny... Co? Skąd wiesz, że mi się nie wydaję. -<br />
- Dzwonił do mnie. - Kątem oka spoglądam na Nialla, który udaje, że wcale nie podsłuchuje. - Chyba musimy wyskoczyć na wino - mówię.<br />
- Wino to dobry pomysł. Przyjdź do mnie dziś wieczorem. Cześć. - Rozłącza się. Jeśli rozchodzi się o "wyskoczenie na wino" to taki nasz stary tekst. Zawsze jak potrzebujemy się wygadać, to właśnie przy winie. Te kilka słów i nie ma więcej wypytywania przez komórkę. Obie wiemy, ze wylejemy żale u niej na kanapie.<br />
- Coś się stało? - pyta Niall.<br />
- Nic ważnego nie przejmuj się - mówię, prawie nie zwracając na niego uwagi.<br />
- Rose! -<br />
- Co? - pytam rozbudzona jego krzykiem. Zamyśliłam się. Przez następne dni chyba ciągle będę tak rozkojarzona, ale co się dziwić.<br />
- Porozmawiaj ze mną - mówi.<br />
- Niall - Jęczę. - proszę cię, to babskie sprawy. - Siadam okrakiem na jego kolana i cmokam w nos. - Na czym skończyliśmy? - Na jego twarzy od razu pojawia się wielki uśmiech.<br />
_______________________________________________________________<br />
Kurczę ale mam dziś wenę :D Już dawno takiej nie miałam... Jestem tym faktem tak podekscytowana, więc proszę o wybaczenie mi błędów :P ale chcę tylko pisać szybciej i jak najwięcej :D<br />
Czekam na komentarze, mam ochotę by ktoś podsycił moje ego :D hehe ależ dziś zabawna jestem :P żalPampa rampahttp://www.blogger.com/profile/16707269862499270915noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8152064888366965088.post-4920212049909255762015-12-22T17:52:00.002-08:002015-12-22T17:52:41.303-08:0024- Zaczekaj, nie zakładaj tych butów. - Marszczę brwi, a temu o co chodzi.<br />
- Nie podobają ci się? Nie mam tu innych - mówię.<br />
- Nie, są świetne, chodzi o to, że będzie ci w nich nie wygodnie. Masz te - wyjaśnia i podaje mi botki na płaskiej podeszwie. Skąd on wytrzasnął te buty, jestem pewnaże sama ich nie pakowałam. No ale dobra niech mu będzie, zakładam buty które mi podał. Raczej sceptycznie patrze na mój ubiór, teraz moje nogi wyglądają na krótkie, ale niech mu będzie.<br />
- Dobra no chodź - mówi i ciągnie mnie za rękę. Wsiadamy na motor i w końcu ruszamy w stronę niespodzianki. Czekam już za długo, ciekawość zżera mnie od środka i zaraz chyba wybuchnę. Nie mam pojęcia gdzie jedziemy, choć muszę przyznać że kojarzę skądś tą droge i w tym momencie czuje małe dejavu. Nie jestem pewna ale możliwe, że ta droga prowadzi nad tą rzeczkę. Nagle zatrzymujemy się na poboczu. Co to już?<br />
Oboje schodzimy z motoru.<br />
- Wow to niesamowite - mruczę. Chłopak zaczyna się śmiać.<br />
- To tylko przystanek - komentuje. Zza pleców wyciąga jakąś chustę. Okej? - Zasłonie ci oczy - mówi i zawiązuje mi ją. Po czym ponownie wkłada mi kask. - Widzisz coś? - pyta.<br />
- Nie. - Seryjnie nic nie widzę, co mnie denerwuje.<br />
Chłopak pomaga mi wejść na maszynę i kontynuujemy podróż. Nie widzę i ciężko mi powiedzieć ile przejechaliśmy, czy gdzie jesteśmy, ale mam nadzieje że już blisko, bo zdrętwiał mi kark. W końcu zwalniamy. Pomaga mi zejść, zdejmuje kaska pilnując by chusta się nie zsunęła.<br />
- Chodź, poprowadzę cię. - Obejmuje mnie ramieniem i prowadzi sama nie wiem gdzie. W sumie zaczynam się bać, może chcę mnie zabić?<br />
- Dobra, jesteśmy - mówi i odsłania mi oczy. Gdy w końcu widzę zapiera mi dech w piersi. Zasłaniam dłonią otwarte usta. O mój boże. Nie jestem w stanie wydusić z siebie słowa. To faktycznie ta rzeczka, ale teraz wygląda bardziej niesamowicie niż ostatnio. Tym razem jest już ciemno, jednak idealne oświetlenie dają białe światełka rozwieszone na drzewie, tuż pod drzewem rozstawiony jest piknik. Widzę wino, truskawki i tysiące świeczek. To wszystko wygląda magicznie, ja chyba po prostu śnie.<br />
- Podoba ci się? - pyta Niall niepewnie. Czy mi się podoba? Ja jestem wniebowzięta.<br />
- To niesamowite Niall... Kiedy ty to... -<br />
- Powiedzmy, że mam dobrych kumpli. - Podchodzę powoli do tego całego cudu. Wciąż nie mogę uwierzyć w to co widzę. Klękam na kocu i wącham czerwoną różę w wazoniku. W tym momencie nawet róża jakoś ładniej pachnie niż zwykle. Niall siada naprzeciwko mnie.<br />
- Dziękuje - szepczę.<br />
- Za co? -<br />
- Za to, za wszystko. -<br />
- Nie ma za co dziecinko. - Delikatnie się do mnie uśmiecha. Bierze mnie za dłoń i powoli całuje w każdą kostkę.<br />
- Nie sądziłam, że jesteś zdolny do czegoś takiego. -<br />
- Ja też nie - chichoczę. - Wina? - pyta i podnosi do góry butelkę.<br />
- Chętnie. - Nie potrafię powstrzymać szerokiego uśmiechu. Chłopak podaje mi kieliszek. Smakuje wybornie, ten facet zna się na winie.<br />
- Masz ochotę popływać? -<br />
- Teraz? - pytam zaskoczona. Chłopak podnosi się i podaje mi rękę. Przez chwilę się waham, ale w sumie co mi szkodzi. Oboje podchodzimy do rzeki i zaczynamy się rozbierać. Nie zastanawiam się nad tym czy zdjąć bieliznę, ściągam wszystko i podchodzę do brzegu. Palcami od stopy sprawdzam temperaturę wody, dość ciepła i nagle czuje jak ktoś czyli Niall popycha mnie do wody. Wpadam z pluskiem. Co za typ. Nie wypływam od razy, na szczęście zdążyłam złapać oddech. Już po chwili słyszę jego stłumione nawoływania, a potem plusk.<br />
- Rose! To nie jest śmieszne! - Nie wytrzymuje już ze śmiechu i wypływam na powierzchnię.<br />
- Czy ty zwariowałaś? - Szybko podpływa do mnie. - O mało zawału nie dostałem - warczy, a ja dalej się chichoczę.<br />
- Nauczysz się, że nie wpycha się mnie do wody - mówię dumnie.<br />
- Wierz mi, już nigdy więcej - śmieje się. Zarzucam mu ręce na szyję i przyciskam do siebie nasze ciała. Tak podkreślam oboje jesteśmy nadzy. Chłopak poważnieje i spogląda mi głęboko w oczy.<br />
- Jesteś niesamowita - mówi. Rumienię się leciutko. Całuje mnie.<br />
Zajmuje nam to jeszcze jakieś kilak minut, ale robi się naprawdę zimno, więc wychodzimy z wody. Szybko zakładam na siebie ubrania, jednak dalej jest mi chłodno. Niall na szczęście wyjął kocyk, oboje się nim przykryliśmy i w końcu zaczęliśmy zajadać się pysznościami i popijać winem. Resztę wieczoru spędziliśmy na rozmowie i całusach.<br />
Jestem naprawdę cholernie szczęśliwa.<br />
- To najpiękniejsza randka na jakiej byłam - mówię nadal zachwycona jego pomysłem.<br />
- Moja też, ale robi się późno musimy wracać. - Wzdycham cichutko. Nie mam ochoty odchodzić od tego miejsca. Tu jest tak cholernie świetnie.<br />
- Zostańmy jeszcze chwilę - proszę. Nad uchem słyszę jego cichy śmiech.<br />
- I tak prawię śpisz, a chcę innego zakończenia tego wieczoru - mówi i składa mi pocałunki na szyi.<br />
- No dobra, niech ci będzie - przewracam oczami. Wstajemy z koca. - A co z tym wszystkim? -<br />
- Nie martw się o to, chodź. - Chłopak jest już zniecierpliwiony.<br />
W końcu ruszamy do domu. O kurde teraz jest mi trochę chłodno. Mam nadzieje, że szybko dojedziemy, a przynajmniej zanim zamarznę. <br />
W domu od razu przechodzimy do rzeczy. I jest dużo lepiej na za pierwszym razem.<br />
______________________________________________________________________<br />
Może i nie cud świata.. Ale dla mnie spoczko.. Może mogłam dać wiecej opisów i uczuć ;)<br />
Czekam na komemantarze...<br />
W sumie to lubie komentarze :DPampa rampahttp://www.blogger.com/profile/16707269862499270915noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8152064888366965088.post-63656716183759304262015-11-26T04:46:00.001-08:002015-11-26T04:46:36.802-08:0023Z głębokiego snu budzi mnie telefon. Nie otwierając oczu po omacku szukam go na szafce nocnej. Nawet nie mam siły sprawdzić kto to.<br />
- Halo - mówię zaspanym i zachrypniętym głosem.<br />
- Hej Rose, obudziłem cię? - gdy tylko słyszę głos Aschtona od razu się rozbudzam. Szybko sprawdzam czy Niall aby na pewno śpi. Nie wygląda jakby udawał.<br />
- Czego chcesz? - pytam szeptem. Wstaje z łóżka i po cichu idę do innego pokoju. Jestem wściekła, że w ogóle ma czelność do mnie dzwonić. Co on sobie wyobraża? Cholera by go trafiła no.<br />
- Porozmawiać Rose. Mam nadal nadzieje, że uda nam się dojść do porozumienia. - Krew mnie zalewa gdy to słyszę,<br />
- Kilka miesięcy rozpaczałam po twojej zdradzie, byłam po prostu wrakiem człowieka, umierałam w środku. Każdego dnia czekałam, aż się odezwiesz, zadzwonisz, napiszesz sms. Ale nic żyłeś własnym życiem, szczęśliwy, przez długi czas miałam zamiar ci wszystko wybaczyć, abyś tylko do mnie wrócił, więc dlaczego odzywasz się wtedy gdy ja ułożyłam sobie życie bez ciebie co? Dlaczego dalej chcesz mnie niszczyć, gdy w końcu się pozbierałam do kupy? Dlaczego Aschton? - Słowa wylewają się ze mnie jak fontanny. Wyrzuciłam do niego wszystkie swoje żale. Cierpiałam, naprawdę cierpiałam. Gdy w końcu mogę być szczęśliwa, on ma ochotę wrócić. To podłe. Przez kilka chwil się nie odzywa, słyszę tylko jego przyśpieszony oddech. Liczę do 10 i się rozłączę.<br />
- Ja... Rose kochanie nie wiedziałem, że aż tak to przeżyłaś.. - zaczął.<br />
- Nawet sobie nie wyobrażasz, kochałam cię i to naprawdę mocno, a ty mnie zniszczyłeś.<br />
- Przepraszam, też cię kocham, jeśli mi wybaczysz znowu może być pięknie i obiecuje, że tym razem cię nie skrzywdzę, obiecuje.<br />
- Poprawka, nie możesz mnie TEŻ kochać, bo ja już nic do ciebie nie czuje. Po prostu zostały smutne wspomnienia. Ale wszystko da się wymazać i ja to zrobię, zapomnę. Ta rozmowa jest bezsensu, nie dzwoń więcej - mówię i rzucam telefonem o stół, który stoi jakieś 2 metry ode mnie. Zakrywam twarz dłońmi i zaczynam głębiej oddychać by choć trochę się uspokoić.<br />
- Dobrze, że wysłuchałem do końca, miałem ochotę wyrwać ci telefon gdy tylko wyszłaś. - Podskakuje słysząc głos Nialla.<br />
- Jezu wystraszyłeś mnie - mówię i spoglądam na niego. Nie wygląda na złego, tylko na smutnego.<br />
- Nie powinieneś podsłuchiwać - upominam go.<br />
- Wiem - tylko tyle od niego słyszę.<br />
- Jesteś zły? - pytam.<br />
- Na ciebie nie, ale jego to mógłbym zabić na miejscu - mówi poważnie. Uśmiecham się do niego smutno. Podchodzę i wtulam się w jego ciało. Tu zawsze jest mi dobrze. Niall całuje mnie w czoło i zaczyna dla uspokojenia głaskać po głowie.<br />
- Trzymaj się od niego z dala, proszę. Nie ufam mu a ni trochę.<br />
- Nie mam zamiaru się z nim widywać, dla mnie jest już nikim - mówię szczerze. Podnoszę głowę do góry i spoglądam mu w oczy. Jednak chłopak szybko przenosi wzrok na moje usta, więc je powoli oblizuje. Dłonie kładzie mi na policzkach i przyciąga do swojej twarzy. Na początku całuje, mnie naprawdę delikatnie i słodko, ale powoli przeradza się w naprawdę namiętny pocałunek. Odrywa się na chwilę jednak nie puszcza mojej twarzy.<br />
- Naprawdę? - dopytuje. W tym momencie chłopak wygląda strasznie niewinnie, w jego oczach czai się strach, ale i nadzieja. Wygląda jak mała smutna owieczka.<br />
- Tak, jest nikim. Moje serce zajmuje już ktoś inny - wyznaję. Znowu wpija się w moje usta, ale po chwili znów przerywa.<br />
- Kto? - pyta z uśmiechem. Mimo, że oboje jesteśmy już bardzo podekscytowani, on dalej prowadzi to swoją grę.<br />
- Ty Niall, tylko ty - odpowiadam szeptem. Tym razem nie bawi się w delikatne pocałunki, tylko agresywnie atakuje moje usta, chwila a jego język szaleje w moich ustach. Jego dłonie lądują na moim tyłku i unosi mnie do góry. Owijam się wokół niego i przytulam najmocniej jak można.<br />
- Tylko ty Rose - powtarza szeptem moje słowa. W moim serce rozlewa się ciepło. Czyż ten chłopak nie jest idealny?<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: red;">scenka +18 czytacie na własną odpowiedzialność :)</span></div>
Kilka kroków i lądujemy w jego łóżku, nawet na chwilę nie przerywamy pocałunku, ale właśnie łapie za moją koszulkę więc na chwilę się odlepiamy, stanik ląduje zaraz obok. Chłopak z przyśpieszonym oddechem spogląda na moje ciało z góry.<br />
- Piękna... Nienawidzę myśli... że ktoś, że on... też cię taką widział - dyszy. Przygryzam wargę.<br />
- Jeśli pragniesz, już nikt więcej nie zobaczy - szepczę. Trochę chyba wymuszam na nim deklaracje, że już zawsze będziemy razem.<br />
- Tylko ty i ja dziecinko, ty i ja - mówi i zaczyna zdejmować z siebie ciuchy. Gdy zostaje w samych bokserkach, zaczyna kreślić ustami ścieżki na moim ciele. Nawet gdy całuje mnie po brzuchu przechodzi mnie dreszcz. Jeszcze nigdy nie czułam tego, aż tak intensywnie.<br />
Majtki znikają i leże pod nim cała naga. Widział mnie, a mimo to lekko się rumienie, chociaż może to przez intensywność jego wzroku. Patrzy tak jakby widział każdy najmniejszy szczegół mojego ciała. Boże sam jego wzrok podnieca mnie jak cholera.<br />
- Niall - błagam go by w końcu mnie dotknął, zrobił cokolwiek. Pochyla się nade mną i wpija się w moje usta, w między czasie czuje jak jego palce dotyka mojej łechtaczki, zsuwa się niżej, aż go we mnie wkłada. Ucieka mi westchnienie. Dodaje jeszcze jeden palec.<br />
- Idealna - mruczy w moją szyje i zaczyna poruszać palcem, dodatkowo kciukiem jeździ po mojej myszce. To jest tak cholernie podniecające, że nie muszę długo czekać na szczyt. Przez cały ten czas, Niall szepcze mi do ucha jaka jestem piękna i doskonała. Wierzę mu w jego ramionach naprawdę czuje się jak najpiękniejsza kobieta świata.<br />
- Niall - dochodzę z jego imieniem na ustach. Jego palce się wysuwają, jednak nie odrywa ich od mojego ciała, tylko robi ścieżkę z moich płynów w górę mojego brzucha, który lata w górę i w dół jak szalony. Między piersiami przerywa i zaczyna ssać swoje palce. Uciekł mi cichy jęk na ten widok, a Niall uśmiecha się lubieżnie. Gdy kończy oblizuje usta i kolejny raz mnie całuje. Tym razem jednak rozkłada się na mnie, tak, że doskonale czuje jego przyjaciela na udzie, kolanem rozszerza moje nogi i teraz ma idealny dostęp. Ociera się o mój wrażliwy punkt. Boże ja dziś oszaleje.<br />
Niall nie wytrzymuje, odrywa się ode mnie i szybko ściąga swoje bokserki. Od razu kieruje go w moją stronę. gdy prawie wchodzi, krzyczę.<br />
- Stój!<br />
- Co? - pyta rozczarowany.<br />
- Prezerwatywa - mówię. Nie jestem gotowa na dziecko. Oddycha z ulgą i szybko sięga do szafki nocnej. Chyba nie myślał, że chciałam to przerwać. Chyba bym umarła.<br />
W końcu Niall szybkim pchnięciem we mnie wchodzi. Jęczę. Dawno tego nie robiłam i boże jakie to zajebiste uczucie.<br />
- Boże.. - jęczy Niall. Zamyka oczy i na chwilę zatrzymuje się w tej pozycji. - Taka ciasna... długo nie wytrzymam - z ledwością wymawia słowa. Zaczyna się poruszać, powoli nadaję tępo. Dopiero zaczęliśmy ale kurde, chyba jeszcze nigdy nie byłam tak podniecona. Niall normalnie wyprawia cuda z moim ciałem. Naprawdę w tym momencie nie trzeba nam wiele, jeszcze kilka pchnięć i ja dojdę na szczyt.<br />
- Niall - jęczę dosyć głośno. Będzie przypał jeśli ludzie usłyszą, ale w tym momencie mam to gdzieś.<br />
- Jeszcze chwila dziecinko - syczy przez zęby. Z ledwością trzymam oczy otwarte by przyglądać się jego twarzy. On jakby wyczuł mój wzrok, rozchyla powieki i spogląda mi w oczy. W tym momencie wybucha mi cały świat przed oczami. Cała pulsuje. On kończy w tym samym momencie czuje jak drży. Porusza się jeszcze dwa razy i wychodzi ze mnie. Ucieka mi ostatni cichutki jęk.<br />
Ledwo oddychamy i jesteśmy cali mokrzy. Ale kurczę jeszcze nigdy nie było mi tak dobrze, jestem cholernie zaspokojona, czuje się taka lekka i szczęśliwa. Niall całuje mnie w usta i zsuwa się ze mnie, jednak nie wypuszcza z ramion, tylko przyciąga do siebie, więc tulę się do jego piersi.<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: red;">Koniec :)</span></div>
- Jestem wyczerpany, pierwszy raz w życiu - odzywa się w końcu chłopak, gdy już trochę uspokaja oddech. Uśmiecham się mimo, że tego nie widzi. Rozkładam się trochę bardziej na nim, tak bym mogła oprzeć brodę o jego klatkę piersiową i móc spojrzeć w twarz. Czuje się trochę obolała, ale przyjemnie obolała i wyczerpana. To przyjemne uczucie.<br />
- To dobrze, czy źle? - pytam.<br />
- Dziewczyno czuje się zajebiście dobrze - mówi. Szczerzę się do niego. - A miałem czekać do wieczoru, żeby było naprawdę romantycznie - wyznaje. - Nie chciałem tak byle jak. -<br />
- Dla mnie było idealnie, cieszę się, że nie zaczekałeś. - Uśmiecha się do mnie szeroko w jego oczach widzę prawdziwe szczęście, za ten uśmiech oddałabym wszystko.<br />
- Więc co robimy? - pytam. Zaczynam palcami kreślić na jego piersi jakieś wzorki i dopiero po chwili sobie uświadamiam, że te wzorki to serduszka, więc szybko przestaje. Na szczęście chłopak niczego nie zauważył.<br />
- A na co masz ochotę - odpowiada pytaniem i szczypię mnie leciutko w nagą pierś.<br />
- Auu... - śmieję się.<br />
- Wiedziałem, że będziesz obolała. - Przewracam oczami.<br />
- Jesteś głupi - mówię rozbawiona i oddaje mu uszczypnięcie w sutek. Od razu łapie mnie za rękę. Cmoka mnie we wszystkie palce.<br />
- Wątpię, że jestem głupi, zawłaszcza po tym jak pode mną krzyczałaś - wypomina mi.<br />
- Lubisz to - mówię.<br />
- Uwielbiam dziecinko - poważnieje i patrzy mi w oczy. Podciągam się lekko do góry i całuje go w usta.<br />
- Jesteś zmęczona, może lepiej się prześpimy - proponuje.<br />
- W jakim sensie się prześpimy. - Unoszę brew do góry. Chłopak patrzy na mnie zaskoczony po czym zaczyna się śmiać.<br />
- Jesteś niewyżyta - mówi.<br />
- Spodoba ci się to - podnoszę się i siadam na nim okrakiem.<br />
- Oh jestem pewny, że tak - oblizuje powoli usta, czym przyciąga ostro mój wzrok. - I nawet nie wiesz jaką mam ochotę to sprawdzić, ale chcę też żebyś była wstanie chodzić dziś wieczorem. -<br />
- A co takiego kombinujesz dziś wieczorem? -<br />
- Niespodzianka, ale teraz idziemy spać, lubię spać długo odkąd jesteś przy mnie, więc nie odbieraj mi tej przyjemności tak szybko. -<br />
- Jak ja mam myśleć racjonalnie gdy ty mi mówisz takie rzeczy co? - pytam. Na jego ustach pojawia się szeroki uśmiech. Uwielbiam ten jego uśmiech.<br />
- Nie myśl - szepczę. Cmokam go w usta i układam się obok niego. Mam nadzieje, że nigdy nic się między nami nie zepsuje. Nie chcę znowu cierpieć kilka miesięcy przez faceta, przez kogokolwiek. Czuje jak delikatnie smyra mnie po ramieniu. Aj dlaczego jak jest dobrze to mnie zaczynają nachodzić czarne myśli, a zwłaszcza te na temat Nialla. Nie powinnam wierzyć nigdy w te plotki na temat Nialla, a już na pewno nie po ostatnich wydarzeniach, ale kurde w każdej plotce jest ziarno prawdy. Nikt nie zmienia się zdania z dnia na dzień. Niby dlaczego miałabym być kimś wyjątkowym. Tyle dziewczyn które miał, wszystkie były na swój sposób wyjątkowe każda w sobie coś miała. Ale chyba nie mam co rozmyślać na ten temat, na razie jest dobrze i jeśli się coś zepsuje, jeśli tak się stanie... Będę płakać nad tym później. Zamykam oczy i przysypiam.<br />
Gdy się budzę chłopaka nie ma przy mnie. Przecieram oczy i wstaje z łóżka. Cholera jest już 11. Zakładam jakąś koszulkę Nialla i idę do kuchni, gdzie Niall robi prawdopodobnie śniadanie. W radiu leci muzyka, więc nie słyszy jak podchodzę. Obejmuje go od tyłu i przytulam się do jego pleców.<br />
- Hej dziecinko - wita się ze mną. Odkłada widelec i odkręca się w moją stronę. Przytula mnie i całuje w czoło. Jest uroczy. - Wyspana? - pyta. Kiwam głową. - Dobrze, siadaj, zaraz będzie śniadanie. - Całuje mnie w usta i wypuszcza ze swoich ramion. Odchodząc wyciągam ręce do góry by trochę rozciągnąć mięśnie.<br />
- Nie masz bielizny? - pyta zaskoczony Niall.<br />
- Nie mam - odwracam się do niego i podciągam koszulkę. Chłopak mruży oczy.<br />
- Uważaj bo to ty zaraz będziesz moim śniadaniem - mówi, a ja chichoczę na jego słowa. Siadam na krzesło i zaczynam się przyglądać, jak pracują mu mięśnie pleców i barków. Uwielbiam jak facet jest taki wyrobiony, to cholernie seksowne.<br />
- Patrzysz się - wyczuł to.<br />
- Owszem - mówię wcale się z tym nie ukrywając. Odwrócił się z dwoma talerzami i usiadł na przeciwko mnie. Zrobił jajecznicę, a biorąc pierwszy kęs wiem, że zrobił naprawdę wyśmienitą jajecznicę.<br />
- Nie myślałeś, żeby zostać kucharzem? - pytam. Chłopak spojrzał mnie i zaczął się śmiać. Odłożył widelec, zasłonił twarz dłońmi i śmiał się chyba kilka minut. A ja patrzyłam na niego jak na czubka. Dobra chyba jest dość dziwnie, zapytałam tylko. W końcu powoli zaczął się uspokajać.<br />
- Ja kucharzem? -<br />
- A co w tym dziwnego? Zajebiście gotujesz. -<br />
- Jesteś zabawna wiesz? - Rumienię się. Teraz to sama już nie wiem o co mu chodzi. Wzruszam ramionami kończąc temat.<br />
- Więc.. co robimy dziś wieczorem? -<br />
- Aj ciekawska! Mówiłem, że to niespodzianka. - Dobra więc zabawimy się inaczej. Robię seksowną minę i powoli oblizuje usta.<br />
- Jesteś pewny, że nie chcesz mi powiedzieć? - dopytuje. Przez chwilę patrzy na moje usta i kiedy już myślę że się złamie, uśmiecha się. Jednak nic nie mówi. Jestem zszokowana, że mój czar nie zadziałał, ale spoko. Wytrzymam do wieczora w ciekawości.<br />
Zjedliśmy śniadanie i poszliśmy obejrzeć jakiś film. Ah obejrzeć, prawie nie zwracaliśmy na niego uwagi, cięgle się całowaliśmy i rozmawialiśmy. <br />
Przed 16 podwiózł mnie na chwilę do domu, żebym zgarnęła kilka rzeczy.<br />
- Weź coś seksownego zaczekam tu - mówi chłopak.<br />
- Zaraz wracam - cmokam go w usta i biegnę szybko do domu. Gdy jestem już u siebie w pokoju, dzwonię do Clary. Gdy tylko odbiera zaczynam piszczeć do słuchawki. Choć dziewczyna jeszcze nie wie o co chodzi, także odpowiada mi piskiem, a po chwili zaczyna się śmiać. Rzucam się na łóżko. Nie wiem czy jestem w stanie stać.<br />
- Co jest dziewucho? - pyta.<br />
- Zrobiliśmy to - mówię.<br />
- Co? Ty i Niall? Opowiadaj wszystko jak było, ze szczegółami -<br />
- To było niesamowite, on jest niesamowity. W jednej chwili potrafi być taki delikatny, a w następnej potrafi się zabawić ostro. Nadal czuje na sobie każdy jego dotyk. Jeszcze nigdy się tak nie czułam - mówię całkowicie rozmarzona.<br />
- Aż ci zazdroszczę chyba jeszcze nigdy nie byłaś tak podekscytowana seksem. -<br />
- Bo nie byłam. Niall jest po prostu boski. To był najlepszy seks w moim życiu. - Nagle czuje jak ktoś zabiera mi telefon z ręki. Szybko się odwracam i widzę Nialla. O mój boże słyszał to wszystko.<br />
- Dla mnie też to był całkiem fajny seks - mówi do słuchawki niby spokojnym tonem. Ale w jego oczach widzę tyle rzeczy, tyle emocji i obietnic, że aż przechodzi mnie dreszcz. Rozłącza się i odrzuca telefon na łózko.<br />
- Miałeś czekać w samochodzie - mówię piskliwie.<br />
- Miałem, ale potem usłyszałem jak piszczysz - mówi.<br />
- O matko - szepczę. Krew napływa mi do twarzy, więc szybko przyciskam do siebie poduszkę może nic nie zauważył. Boże ale wiocha. Zapomniałam, ze okno jest otwarte. Słyszał, wszystko słyszał. Nie mogę w to uwierzyć. Na swoim ciele czuje jak się na mnie patrzy, kurde czuje nawet jak się uśmiecha. Poduszka znika z mojej twarzy.<br />
- Rose - wymawia moje imię. - Otwórz oczy, Rose. - Powoli je otwieram. Cała twarz mnie po prostu piecze. Pochyla się nade mną i patrzy mi prosto w oczy.<br />
- Uważam, że ty także jesteś boska i że dla mnie też był to najlepszy seks w życiu. -<br />
Nie odpowiadam bo przepływa przeze mnie multum uczuć. Chyba się zakochuje, naprawdę mocno zakochuje. - Wszystko okej? - pyta. Kiwam głową. - Miałaś zabrać kilka rzeczy, dziecinko - przypomina mi. Nic nie mówiąc szybko zabieram się do roboty. Biorę kilka zwykłych rzeczy, bluzki i jeansy. Gdy zastanawiam się jaką sukienkę mam wziąć na dzisiejszy wieczór, do mojej garderoby wchodzi Nialla. Zaczyna się rozglądać w koło.<br />
- Jesteś szalona dziewczyno - mówi. Wzruszam ramionami. - Więc tak to jest być bogatym. - Podchodzi do mnie. - Multum drogich rzeczy - mruczy dalej do siebie.<br />
- Wolałabym normalną rodzinę niż te wszystkie rzeczy - mówię szczerze. - oddałabym wszystko by móc odzyskać brata. - łzy napływają mi do oczu, więc szybko je wycieram. Niall wyczuwa, ze coś się dzieje, bo szybko zmienia temat.<br />
- Wybrałaś coś na wieczór? - Kręcę głową. Chłopak zaczyna przeglądać moje sukienki. Wyciąga jedną z moich mini czarnych sukienek, pokazuje mi ją, ale kręcę głową. Nie pyta tylko odkłada na wieszak. Gdy odmawiam kolejnych trzech chłopak zaczyna się denerwować.<br />
- Dobra wybierz sobie sama - mówi poddając się. Zaczynam chichotać i zdejmuje sukienkę z wieszaka.<br />
- Wybrałaś już dawno prawda? - pyta. Zadowolona kiwam głową.<br />
- Wyglądasz zabawnie gdy udajesz, że wiesz co robisz. - Chłopak prycha pod nosem. Po czym szeroko się uśmiecha, podchodzi do mnie i szybkim ruchem przerzuca sobie przez ramię.<br />
- Niall! - krzyczę. Chłopak tylko klepie mnie po tyłku. Zgarnia moją torbę i wychodzi z mojego pokoju. Jezu dobrze, że wszystko spakowałam. Delikatnie wsadza mnie do samochodu i zamyka drzwi. Rusza spod mojego domu z piskiem opon. Po drodze łapię mnie za dłoń i cmoka we wszystkie palce. Robi to chyba całkiem nieświadomie, co cieszy mnie jeszcze bardziej.<br />
W końcu jesteśmy u niego w mieszkaniu. Chłopak poszedł wziąć szybki prysznic. Dosłownie szybki.<br />
- Dobra mała, idź się szykuj - mówi chłopak. Zgarniam swoją torbę i biegnę do łazienki.<br />
Prysznic nie zajmuje mi dużo czasu, większość zajmuje mi ułożenie włosów i zrobienie sobie makijażu.<br />
- Dziecinko. - Niall puka do drzwi.<br />
- Chwila - krzyczę. Gdy wali w drewnianą powłokę po raz trzeci, tracę cierpliwość. Odrzucam szminkę i wychodzę z łazienki. Otwieram drzwi.<br />
- Skończyłam - warczę.<br />
- W końcu. Ślicznie wyglądasz - mówi mimochodem. - Choć mam coś dla ciebie - mówi. Jest ubrany w garnitur. wow i to jaki garnitur. Wygląda świetnie.<br />
Ciągnie mnie za rękę wprost do łóżka, na którym widzę jakąś paczkę. Zatrzymujemy się przed nią.<br />
- To dla ciebie - uśmiecha się chłopak. Spoglądam na jego leciutki rumieniec i sięgam po paczkę. jest dość spora i ciężka. Co w niej może być? Szukam w twarzy Nialla jakieś podpowiedzi, ale nic w niej nie ma. Otwieram pudełko i widzę niebieski kask. Chyba mnie zatkało. Wyciągam go. Dostałam kask. Patrzę na Nialla który cieszy się jak małe dziecko.<br />
To chyba najlepszy prezent jaki mogłam od niego dostać. Przypominając sobie wszystkie jego słowa na ten temat, jestem wręcz wzruszona. Rzucam się Niallowi w ramiona i mocno go przytulam.<br />
Nigdy nie dał kasku żadnej lasce, sam to powiedział. Nigdy żadną się nie przejmował.<br />
- Przymierz go - mówi chłopak. Z wielkim bananem zakładam go sobie na głowę. Niall mi go zapina. - Idealnie - mówi. - Jeszcze tylko jedno. Sięga do pudełka i wyciąga czarną skórzaną kurtkę. Nawet jej nie zauważyłam. Zakłada mi ją.<br />
- Dziękuje - mówię.<br />
- Nie ma za co, dziecinko. - Przytulam się do niego i mocno całuje go w usta. - Jesteś gotowa? - pyta. Jestem tak wzruszona, ze nie mogę wykrztusić z siebie słowa. Zwykły kask, a przemawia przez niego tak wiele.<br />
_____________________________________________________________________<br />
no w końcu :DPampa rampahttp://www.blogger.com/profile/16707269862499270915noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-8152064888366965088.post-36132876734608691572015-10-09T13:03:00.000-07:002015-10-09T13:03:11.998-07:0022Dopiero gdzieś koło dziesiątej słyszę pukanie do drzwi balkonowych. Ciekawe czy znów wszedł po drzewie, prawdopodobnie tak. Czekam, aż wejdzie, specjalnie zostawiłam wcześniej otwarte drzwi. Nie mam zamiary do niego biec, w końcu z tą kostką daleko bym nie dobiegła. Wchodzi do pokoju i uśmiecha się do mnie łobuzersko. Mam ochotę krzyczeć, żeby podszedł i mnie pocałował, dlaczego on chodzi tak wolno. Gdy jest dość blisko wstaję, podtrzymując ciężar ciała na jednej nodze.<br />
Nie cackam się w żadne przywitania tylko rzucam się na niego i wpijam się w jego usta. Jest tak zaskoczony, że o mało się nie przewraca, jednak łapię równowagę. Jego ręce przytrzymują mnie za tyłek w górze. Przewracamy się na łóżko. Szczęście, że upadliśmy na niego nie na mnie. Niall nie jest gruby czy coś, ale mimo wszystko gdyby na mnie upadł, pewnie by zabolało. Siadam na nim okrakiem i w końcu odrywam się od jego ust.<br />
- No hej - witam się. Chłopak wkłada sobie ręce pod głowę i patrzy mi prosto w oczy.<br />
- Cześć dziecinko, jak na kogoś ze skręconą kostką, dobrze skaczesz - mówi. Szczerzę się do niego szeroko.<br />
- I pewnie będę tego później żałować. Jestem pod wpływem silnych tabletek przeciwbólowych. -<br />
- To co chcesz robić? - Pytając o to chłopak przy okazji kładzie dłonie na moich biodrach i mocno do siebie przyciąga. Powstrzymuję przewrócenie oczami.<br />
- Myślisz czasem o czymś innym? - Udaję, że się zastanawia.<br />
- Zaczekaj... chwila... zdecydowanie nie - zaprzecza. Teraz już nie powstrzymuję przewrócenia oczami.<br />
Zaczyna dzwonić mój telefon.<br />
- Sorki - mówię do Nialla i sięgam po komórkę.<br />
Dzwoni Sam.<br />
- Halo? -<br />
- Cześć Rose, kurczę jesteś zajęta? - Brzmi na trochę zdenerwowanego.<br />
- Troszeczkę, a co się stało? -<br />
- Jestem jakieś 20 kilometrów od miasta, rozpierdolił mi się samochód, a że nie mam przy sobie, żadnej kasy nie mam jak wrócić. - wypuszczam ze świstem powietrze z ust. Spoglądam na Nialla, który o dziwo cierpliwie czeka, aż skończę.<br />
- Napisz gdzie dokładnie jesteś, nie długo będę - mówię i się rozłączam. Odwracam się w stronę Nialla.<br />
- Chyba muszę wyjść - informuje go.<br />
- Jak to? - Zaczyna się już wnerwiać. <br />
- Sam potrzebuje mojej pomocy, muszę po niego pojechać - wyjaśniam.<br />
- Masz skręconą kostkę, jak chcesz mu pomóc - pyta niezadowolony. Wzdycham cichutko. A miałam nadzieję, na taki miły koniec dnia.<br />
- Pojedziesz ze mną? - bardziej pytam niż stwierdzam. Chłopak zaczyna coś jęczeć.<br />
- No proszę cię, proszę, proszę - zaczynam błagać. Przytulam się do niego mocno by bardziej zagrać mu na uczuciach i żeby się zgodził.<br />
- Kurdę, dobra, ale co będę miał z zamian? - pyta z uśmieszkiem, Chichoczę.<br />
- Niespodziankę - mówię powoli i oblizuję usta. Spogląda w ich stronę i zeskakuje z łóżka.<br />
- Gotowa? - Jasne, jeśli o tym mowa to się nawet nie zastanawiał. A jeśli on tylko tego chcę i wszystko co do tej pory zrobił to jedna wielka ściema? Nie, wolę o tym teraz nie myśleć.<br />
Półgodziny później jesteśmy na miejscu. Wychodzę z auta i podchodzę do Sama. Wygląda strasznie w świetle latarni a wokoło ciemność.<br />
- Jesteś? - krzyczy i podchodzi do mnie, żeby mnie przytulić. Czuje na sobie wzrok Niala, jebać to. - Jak z twoją kostką? -<br />
- Dobrze, prawie nie boli, ale to chyba zasługa leków. - Uśmiecham się do niego. - A tak w ogóle to poznaj Nialla. - Odsuwam się od niego by spojrzał na mojego chłopaka, któremu posyłam wielki uśmiech. Boże jak ja go uwielbiam. Podchodzą do siebie i za nim podają sobie ręce mierzą się wzrokiem od stóp do głów. O rany za dużo testosteronu.<br />
- Dzwoniłeś po lawetę? - pytam Sama i przytulam się do Nialla.<br />
- Jasne, będą za jakieś 5 min - odpowiada. Wydaję mi się czy jest jakoś sztywnie.<br />
- Gdzie ty w ogóle byłeś? - Jestem ciekawska.<br />
- U laski. - kurde jak ja nie lubię kiedy faceci mówią tak obojętnie o dziewczynie, z którą się spotykają. Mam nadzieje, że Niall tak o mnie nie mówi.<br />
- Tak daleko? -<br />
- Niezła dupa z niej jest - mówi i masuje się po karku.<br />
- Poruchałeś? - wcina się dziwnie zadowolony Niall. Przenoszę na niego zaskoczony wzrok. Błagam przesłyszałam się. Totalnego szoku dostałam jak Sam potwierdził i przybili sobie piątki.<br />
- Rany faceci - mruknęłam pod nosem.<br />
W końcu zajechała laweta, Sam zapłacił oczywiście moją kasą i możemy wracać w końcu do domu. Jestem już naprawdę zmęczona, jest dobrze po 11. Głośno ziewam, opieram głowę o zagłówek i przymykam powieki.<br />
- Hej, dziecinko! Nie śpij - słyszę głoś Niala, po czym czuje jego rękę jak złącza ją z moją. Ściskam ją i delikatnie się uśmiecham.<br />
- Jej rzygam tęczą, patrz człowieku na drogę - słyszę za sobą komentarz Sama. Chichoczę, a Niall przewraca oczami. Wiem, że nie lubi jak ktoś mu mówi co ma robić.<br />
- Stary zrezygnowałem dla ciebie z seksu więc się przymknij - mówi Niall. Przewracam oczami i walę go w ramię. Co za świr.<br />
- Auć - udaje ból i się krzywi.<br />
Nawet nie wiem kiedy zasypiam, ale budzę się z ustami Niala na swoich. mimo że jestem zaspana oddaje mu całusa z wielką pasją.<br />
- Gdzie Sam? - pytam.<br />
- Już w domu. -<br />
- Dziękuję. -<br />
- Za co? - pyta.<br />
- Za to, że ze mną po niego pojechałeś, za to że jesteś i że jesteś cały mój. - Nie powinnam otwierać gęby kiedy jestem w półśnie. Słyszę nad uchem jego chichot, po czym unoszę się do góry.<br />
- Nie ma za co dziecinko - mówi.<br />
- Strasznie często mnie nosisz - stwierdzam i dopiero spostrzegam, ze jesteśmy u niego. Mnie pasuje. <br />
- Wyrabiam mięśnie - żartuje. Nie odpowiadam mu więcej. Jest mi tu tak dobrze, w jego ramionach. Są idealne, a ja idealnie się w nie wpasowuje.<br />
***<br />
Budzę się gdzieś koło 9. Nialla nie ma koło mnie, ale w żadnej innej części mieszkania też go nie widać. Kurczę, wyszedł? No cóż, nie chcę mi się czekać, więc biorę prysznic i wracam do domu. Muszę zacząć przyjeżdżać tu samochodem, nie mam zamiaru często wracać autobusem. Może i jestem wygodnicka, ale przecież mnie stać. Boże ale ze mnie snob.<br />
Wchodzę do domu, oczywiście nie ma ani matki ani ojca, ale nawet się nie dziwię. Idę do kuchni coś zjeść. Mogłam zjeść u Nialla, całą drogę mnie mdliło w autobusie. Biorę sałatkę i idę do salonu, może coś ciekawego będzie w tv.<br />
Oczywiście jak to w tv nie ma nic, więc oglądam kreskówki. Taa budzę w sobie ukryte dziecko, jestem mega dziecinna. W połowie bajki słyszę dzwonek do drzwi. Nikogo się nie spodziewam, chyba że to do rodziców. Otwieram i widzę Ashtona. Od razu chciałam trzasnąć drzwiami, ale je przytrzymał.<br />
- Nie zamykaj proszę, przyszedłem porozmawiać - prosi. Przewracam oczami. Jest uparty więc nie mam co go wyganiać. Wpuszczam go do środka.<br />
- Kulejesz - zauważa.<br />
- Skręciłam kostkę. -<br />
- przykro mi - mówi. Prycham i nie odpowiadam. w końcu siadamy na kanapie.<br />
- Więc? - dopytuje. Chłopak wygląda na zdenerwowanego, choć stara się to ukryć.<br />
- Kocham cię Rose - wyznaje, a mi na chwilę staje serce, by po chwili okropnie przyśpieszyć.<br />
- Ashton... Oboje wiemy, że to ściema, o co ci chodzi? -<br />
- To nie jest żadna ściema... - Wypiera się. Wstaje z kanapy i klęka przede mną. Cała się spinam. - Wiem, zdradzałem cię, ale cholernie tego żałuje. Tęsknie za tobą, mogę myśleć tylko o tobie. Zabija mnie to, że nie mogę cię dotknąć, że nie mogę cię pocałować. było nam tak dobrze, za nim wszystko zjebałem. Ale chcę to naprawić, żeby było jak dawniej, wróć do mnie, a wynagrodzę ci wszystko. Znowu będziemy szczęśliwi. - Czuje łzy w oczach. nie wiem co mam mu powiedzieć. Przed oczami stanęły mi wszystkie chwile spędzone z Ashtonem. kochałam go i to uczucie choć stłumione dalej gdzieś we mnie siedzi i tylko czeka na jakiś znak, żeby z powrotem wyjść na powierzchnie.<br />
- Ashton, ja już kogoś mam... - mówię cicho. Rzuca mi smutny wzrok i łapię mnie za dłonie. Zbliżył także swoją twarz do mojej.<br />
- kochasz go?... - Pyta z wyczuwalnym napięciem. - kochasz? - otwieram usta by coś powiedzieć, ale co? Czy ja w ogóle kocham Nialla? Czy to coś więcej niż przejściowe zauroczenie.<br />
- Może i go nie kocham, ale... ale ciebie też już nie kocham - znajduję w końcu odpowiednie słowa. Chłopak opuszcza głowę na chwilę i bierze głębszy wdech. Po chwili podnosi ją i wpija się w moje usta. Jestem tak zaskoczona, ze nawet nie pomyślałam, o tym by go odepchnąć, co daje mu sposobność by złapać w swoje dłonie moją twarz i dostać się głębiej w moje usta. Miło, tyle wspomnień. Mogłabym się zatracić... ale nie, nie mogę. To było by złe. Muszę to skończyć. W końcu udaje mi się znaleźć w sobie jakieś siły i uderzam go w policzek. Odrywa się ode mnie. Oboje jesteśmy zdenerwowani, ale on i przy okazji cały rozpalony. Klatki piersiowe latają nam jak głupie. Czuje jak po policzkach płyną mi łzy.<br />
- Wyjdź! - warczę. Podnosi rękę i otwiera usta, ale nie pozwalam mu się odezwać. - Wyjdź stąd, nie chce cię widzieć. - krzyczę. Zaciska usta i szybkim krokiem wychodzi. Opadam na kanapę i zaczynam płakać. Co to miało być? Jeśli Niall się dowie... Oby się nie dowiedział. To nie moja wina, to nie przeze mnie, to Ashton mnie pocałował, to on mnie do tego zmusił.<br />
Nie zmienisz faktu, że nie odepchnęłaś go od razu, przez chwilę myślałaś o tym, żeby kontynuować... Szlocham gdy słyszę w głowie jakiś popieprzony głosik. Nie chciałam, nie chciałam... Uderzam pięścią w poduszkę i powtarzam to dopóki nie uchodzą ze mnie wszystkie emocje.<br />
- Rose? - zaskoczona odwracam się i widzę Nialla.<br />
Ocieram szybko policzki z łez. Biorę kilka głębokich wdechów. Przez cały ten czas po prostu tam stoi i się patrzy. No zrób coś... powiedz coś... Jestem pewna, że rozmawiał z nim, że widzieli się przed moim domem. Pytanie tylko co Ashton mu powiedział. Chłopak wygląda na zdenerwowanego.<br />
- Niall... - wystarczyło jedno słowo, żeby wybuchnął.<br />
- Pocałowałaś go? Serio? Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłaś, mówiłaś że już go nie kochasz. Często się tak spotykacie? Pieprzysz go? - krzyczy. Nie wytrzymuje i wstaje.<br />
- Nie Niall, przysięgam, przyszedł tutaj nie wiem po co, chciał żebym do niego wróciła, pocałował mnie owszem, ale od razu go odepchnęłam, on użył siły, nie chciałam przysięgam... - Nie wiem jakim cudem udało mi się go przekrzyczeć. <br />
- Niby dlaczego mam ci uwierzyć? -<br />
- Bo chcę dotykać tylko ciebie, chcę całować ciebie, nie Ashtona.... - Nie mam siły krzyczeć i się z nim kłócić, opadam na kanapę i zakrywam twarz dłońmi. jak chcę może wyjść. Ja się poddaje.<br />
Przez jakieś kilka minut między nami panuje cisza, Nie słyszę jego kroków, więc wiem, że nadal stoi w jednym miejscu. Ale może lepiej żeby wyszedł. Skoro ma już siedzieć cicho lub mnie oskarżać.<br />
W końcu słyszę jak podchodzi.<br />
- Więc dobrze, że dałem mu w mordę? - pyta. Zaskoczona podnoszę szybko głowę by na niego spojrzeć. - Jeśli go spotkam ubije go jak psa - dodaje. Uśmiecha się do mnie leciutko. Ja także uśmiecham się przez łzy. Nie myśląc za dużo rzucam mu się na szyję. Z tych wszystkim emocji zapomniałam jak bardzo boli mnie kostka. Chłopak łapię mnie za tyłek i podnosi do góry, więc okręcam nogi wokół jego pasa. Zaczynamy się całować.<br />
Dobrze, że wszystko się wyjaśniło, dobrze że Niall mi uwierzył. Jeśli stwierdził by, że kłamię wszystko legło by w gruzach.<br />
Chłopak siada, a mnie usadza sobie na kolanach. Jego ręce jakimś cudem znalazły się pod moją bluzką. Nawet na chwilę nie przestajemy się całować.<br />
<br />
Oczami Nialla<br />
Uwielbiam czuć ją przy sobie, czuć jak bije jej serce, słuchać jak oddycha. Myśl, że ktoś inny ją dotykał dopija mnie. Więc kiedy tu szedłem i zobaczyłem go jak wychodzi od niej, wkurwiłem się. Jednak nie ma nawet porównania z tym jak byłem wkurwiony kiedy się odezwał. W końcu nie wytrzymałem i dałem mu w mordę po czym szybko przybiegłem tutaj i zobaczyłem jak płaczę. Miałem ochotę zrobić jej wojnę, ale nie mogłem, widząc ją musiałem wszystko wyjaśnić. O mało nie popłakałem się ze szczęścia, gdy powiedziała jak było naprawdę. Zdusiłem w sobie chęć mordu na tym dupku i się ogarnąłem. Powinienem ją przeprosić za to, ze na początku mu uwierzyłem, ale nie wygląda na złą i to jest najważniejsze. Nawet z zapuchniętymi oczami jest piękna. Zaciskam pięści gdy tylko pomyślę, że ten frajer przed chwilą jej dotykał. no po prostu szlag mnie trafia. Odrywam od niej usta i patrzę w oczy.<br />
- Dlaczego wyszłaś z mieszkania? - pytam. Jakiś kurwa chujowy dzień dzisiaj, wszystko mnie wkurwia. Najpierw nie ma jej u mnie, a potem ten jej były.<br />
- Nie było cię. Nie chciałam czekać sama - mówi. Jej głos nadal lekko drży od płaczu, a teraz jeszcze doszedł przyspieszony oddech po całowaniu.<br />
- Wyszedłem aby na chwilę, mogłaś zadzwonić - wypominam jej. Dziewczyna wzdycha.<br />
- Czekałam prawie godzinę, no i zostawiłam ci kartę na stole. -<br />
- Nie widziałem żadnej kartki. -<br />
- Więc denerwowałeś się, że nie ma mnie w mieszkaniu, ale nie zadzwoniłeś, a ni tutaj nie przyjechałeś od razu? - pyta mnie spokojnie. Jej oczy są utkwione w moim ramieniu gdzie palcem skubie jakąś nitkę w koszulce. Rozchyliłem usta, ale nie wiem co powiedzieć. Tu mnie ma.<br />
- Masz rację, czekałabyś w tym mieszkaniu pół dnia, kolega zadzwonił żebym mu w czymś pomógł. -<br />
- A widzisz, więc co się mnie czepiasz - chichoczę dziewczyna. Zaciskam palce na jej tyłku.<br />
- Więc co z tą moją niespodzianką, za pojechanie po twojego kumpla - pytam. Chodzi mi to po głowie od wczoraj.<br />
- Dałam ci buzi? - bardziej mnie pyta niż stwierdza. Uśmiecham się szeroko i podnoszę brwi do góry.<br />
- O czym rozmawialiście z Samem jak spałam? - Dziewczyna szybko zmienia temat.<br />
- O niczym ciekawym, w sumie prawie się nie odzywaliśmy - mówię szczerze. Jak Rose zasnęła było cholernie dziwnie. Ten Sam ciągle mi się przyglądał. Kurwa może jest gejem? Jednak teraz to mnie nie obchodzi, ciekawi mnie w tym momencie całkiem coś innego.<br />
- Rose? - Czy bardzo słychać, że jestem zdenerwowany.<br />
- Tak? - pyta dziewczyna z uśmiechem.<br />
- No bo ja... ja chciałem zapytać... kurwa no... - Nie wiem jak to ująć, czy to nie będzie zbyt dziwaczne kurwa. Nigdy mnie nie denerwowało takie pytanie. Zawsze było bardzo naturalne.<br />
- Niall wykrztuś to z siebie - mówi rozbawiona.<br />
- No bo... Czy ty jesteś... Jesteś dziewicą Rose? - Jeny nigdy się tak nie jąkałem.<br />
<br />
Oczami Rose.<br />
Całkowicie zatkało mnie to pytanie. On tak serio czy robi sobie jaja. Jego mina sugeruje, że on naprawdę się nad tym zastanawia. Najdziwniejsze jest to, że on wygląda jakby miał nadzieje, że jednak jestem.<br />
- Skąd to pytanie? - zastanawiam się. Boże on chyba jeszcze nigdy nie by taki zażenowany.<br />
- Bo unikasz tego tematu, zabawialiśmy się, ale seks jest jakby odległy - mówi szybko. Przygryzam wargę. Mam mu powiedzieć prawdę.<br />
- Nie jestem dziewicą - wyznaję. Szeroko otworzył oczy i wygląda na rozczarowanego.<br />
- Więc, dlaczego? - wzdycham i wstaję z jego nóg.<br />
- Ja po prostu boję się, że... Po prostu nie chcę być kolejną laską do zaliczenia, którą po wszystkim wpiszesz na listę i dowiedzenia. - Odwracam wzrok nie mogę na niego patrzeć.<br />
- Myślisz, że chodzi mi tylko o to? - pyta zaskoczony. Wzruszam ramionami, sama już nie wiem co myślę. - Kurczę Rose. Jesteś moją pierwszą dziewczyną, to z tobą pierwszą spałem w jednym łóżku bez niczego. I cholera naprawdę, bardzo ale to bardzo cię lubię. Pierwszy raz czuje coś takiego do dziewczyny. Wierz mi że nie chcę od ciebie tylko seksu. Chcę ciebie. Jestem facetem i potrzebuje tego, więc przepraszam, ze naciskam, ale uwierz mi proszę, że tu nie chodzi o seks. - Mogę powiedzieć, że wygląda wręcz uroczo gdy wyznaje takie rzeczy, trochę jest zagubiony, ale bardzo słodki. Nie wiem czy powinnam, ale wierzę mu na słowo, że nie chodzi mu tylko o moje ciało.<br />
<br />
Oczami Nialla.<br />
Powoli dociera do mnie ostatnie dwadzieścia sekund, kurde nawet nie wiedziałem, że potrafię tak mówić.<br />
Naprawdę nie zależy mi tylko na seksie?<br />
Kurwa, nie zależy. Uświadomiłem sam sobie, że nie chcę od niej tylko jednego. Ale jak to możliwe, zauważyłem że lubię ją bardziej od wszystkich, ale kto by pomyślał, że mogę dla niej przestać się rżnąć. Oblizuje suche wargi i spoglądam na Rose. Przygląda mi się, jej oczy są wielkie i błyszczą. Wiej oczach widzę tyle wiary i to wiary we mnie. Jeszcze nikt nigdy we mnie nie wierzył a już na pewno nie w takim stopniu.<br />
Tylko dlaczego nic nie mówi. Odpowiedz Rose, bo z nerwów zaraz coś odpierdolę.<br />
- Rose? - ponaglam ją, nie wytrzymam dłużej. Dziewczyna odwraca wzrok i gdy spogląda na mnie z powrotem jej oczy na powrót wyglądają normalnie. Źle to wróży prawda?<br />
- Jeśli chcesz zaczekać to proszę bardzo, postaram się ci udowodnić, że to na tobie mi zależy - mówię szybko. Dziewczyna chrząka.<br />
- Wierzę ci Niall - mówi.<br />
- Naprawdę? - nie dowierzam. Miała pełne prawo myśleć w moje złe intencje. Taki właśnie jestem. Dupkiem z nikim i niczym się nie liczącym. Uśmiecha się do mnie i kiwa leciutko głową.<br />
Łapie się na tym, że doznałem ogromnej ulgi. Te wszystkie emocje we mnie naprawdę mnie przerażają i wolałabym wrócić do swojego dawnego życia, ale mnie powstrzymuje. Z resztą jej uśmiech jest wart wszelkiego poświęcenia. Podchodzę do niej i wpijam się w jej usta.<br />
No i jest zajebiście.<br />
Dzisiaj tego nie zrobimy za dużo się działo, ale jutro wezmę ją na imprezę a po imprezie się zobaczy.<br />
<br />
Oczami Rose.<br />
Do końca dnia leżeliśmy na łóżku i się przytulaliśmy i rozmawialiśmy. To coś nowego jeśli chodzi o Nialla. Chyba naprawdę stara się pokazać, że może robić ze mną inne rzeczy nić kłótnie i obmacywanie. Podoba mi się ta jego twarz. Bez agresji, jest miły i uroczy, nie zachowuje się jak totalny cham, no i najważniejsze nie traktuje mnie jak własności.<br />
Jest wpół do 11, a on zasnął. Chyba go wymęczyły te wszystkie wyznania. Patrzę na niego już pół godziny i nie mogę się napatrzeć. Jest przystojny i to bardzo przystojny. Blond grzywka opada mu na czoło, rzęsy dają leciutki cień na policzki, leciutki zarost dodaje mu uroku. Choć jak się tak przyglądam, ten jego nos jest trochę przyduży. Nie wieżę, że o tym pomyślałam. Ale nawet za duży, jego nos jest świetny. Dobra wieczność nie będę się przyglądać, mogłabym ale chcę się wyspać. Kładę głowę na jego torsie i mocno się przytulam. Obejmuje mnie przez sen, co mi się naprawdę podoba. Wciągam jego zapach, o matko mogłabym ćpać go dniami i nocami, świetnie pachnie. W takich warunkach zasnę naprawdę szybko no i na pewno będę miała piękne sny. <br />
____________________________________________________________________<br />
Przydługaśny, ale chyba ogólnie jest ok ^^ Pampa rampahttp://www.blogger.com/profile/16707269862499270915noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-8152064888366965088.post-14283804140489489122015-09-10T11:05:00.001-07:002015-09-10T11:05:29.499-07:0021- Nie uwierzysz co się stało! - krzyczę gdy tylko widzę Clary.<br />
<div>
- łoo, opanuj się dziewczyno - śmieje się. Dobrze wiem, że jak usłyszy sama zacznie wariować.</div>
<div>
- Mama pozwoliła mi się spotykać z Niallem.. Rozumiesz z Niallem - mówię, choć sama wciąż nie mogę uwierzyć.</div>
<div>
- Co, ale jak to? - </div>
<div>
- Nie wiem, wymyśliła sobie, że przechodzę jakiś okres buntownika... Ta nieważne... Ważne, że mogę, nie będę musiała się bać, że któregoś razu naślę na niego jakąś policje. - </div>
<div>
- Taa wciąż nie mogę zapomnieć oczu Mario gdy dostał pałką - mówi patrząc jakby w dal.</div>
<div>
- Umm... Ja też - wracam wspomnieniami do Mario. - Z resztą nie ważne - kręcę szybko głową i wracam do teraźniejszości. - Mam coś lepszego. Chyba jestem jego dziewczyną - krzyczę po czym wydaję z siebie głośny pisk.</div>
<div>
- OMG. Co? jak? Kiedy? - Wydaję się być jeszcze bardziej podekscytowana niż ja. Żeby jej coś powiedzieć muszę opanować trochę emocje. Opadam więc na jej łózko i patrzę w sufit.</div>
<div>
- Powiedział, że jestem jego, więc ja na to, że w takim razie on jest mój - mówię marzycielskim głosem. Dziwi mnie, ze Clary nie wydaje z siebie dźwięku radości. Spoglądam więc na nią i widzę, że ma dość nie pewną minę z domieszką rozczarowania. </div>
<div>
- I tyle? Żadnej głębszej historii. Z tego nawet nie wynika, że jesteście parą - mówi.</div>
<div>
- Ale jestem jego... - wracam do marzeń. </div>
<div>
- Ooo widzę, że ktoś mocno się tu zauroczył - skrzeczy.</div>
<div>
- O tak zauroczył - powtarzam ale dopiero po chwili dociera do mnie co ona w ogóle powiedziała. Szybko poważnieję. - Znaczy.. lubię go - poprawiam się. na co, ona wybucha śmiechem. Nie wytrzymuje i dołączam do niej.</div>
<div>
- Więc co idziemy na lody? - pyta z uśmiechem.</div>
<div>
- Lody? zawsze! - zrywam się z łóżka i wychodzimy z jej pokoju.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Oczami Nialla.</div>
<div>
Odkąd Rose wyszła z mojego samochodu, ciągle o niej myślę. Nie napisała, a ni nie zadzwoniła. Ale sam wyjdę na ciotę jak zadzwonię. Już wiem dlaczego nie czepiałem się lasek na dłużej. To jest po prostu chore, głupie i ciężkie do ogarnięcia.</div>
<div>
A co jeśli coś jej się stało? Nie to niemożliwe, bo niby co? Ona tylko wróciła do domu. W sumie raz matka ją spoliczkowała, ale tylko raz i pewnie żałowała. Niech to szlag, nie mogę się na niczym skupić. Opadam na poduszki. O matko nawet one nią pachną. </div>
<div>
Nie wytrzymam, gdzie mój telefon. Szybko wybieram jej numer. </div>
<div>
Niby odbiera, ale nie słyszę tylko jej. A w sumie bardziej jakieś śmiechy.</div>
<div>
- ...liż go normalnie, to tylko lód... - o mało telefon nie wypada mi się z rąk gdy wychaczam te słowa, wypowiedziane męskim głosem.</div>
<div>
- Rose! Halo - Nie słyszy mnie, więc się rozłączam i dzwonię jeszcze raz, o mało nie zgniatając komórki w ręku. A u drugiej ręki zacząłem, aż obgryzać paznokcie.<br />
- halo? - słyszę jej rozbawiony głos.<br />
- Rose, gdzie jesteś? - Jestem na maksa zdenerwowany.<br />
- W lodziarni. Coś się stało? - kamień z serca. Jest w lodziarni. Ona liże zwykłe lody. Kurwa jestem idiotą.<br />
- Nie nic. Chciałem wiedzieć jak po rozmowie z mamą. -<br />
- Świetnie. Była wyjątkowo miła i zgodziła się na spotkania z tobą - mówi.<br />
- To dobrze. -<br />
- No wiem. Wybacz, ze nie zadzwoniłam , ale długo nie widziałam znajomych. -<br />
- Z kim jesteś? - pytam.<br />
- Clary, Victoria, Ben i Sam -<br />
- No taa Sam, a Ben ten kto? -<br />
- Chłopak Victorii. - No to spoko. Już miałem się denerwować. Choć i tak nie jestem pewny co do Sama. - Długo będziesz z nimi siedzieć? -<br />
- To jakieś przesłuchanie? -<br />
- Nic po prostu.... - decyduje się na ważny krok. - ... Stęskniłem się za moją dziewczyną. - W słuchawce zapanowała cisza. Nagle usłyszałem w słuchawce jakieś łomotanie. - Rose? -<br />
- Kurczę.. - tyle jeśli chodzi o nią. Ktoś inny przejął jej telefon.<br />
- Cześć Niall tu Clary -<br />
- Hej Clary, gdzie Rose? - Dobra, co się dzieje?<br />
- Widzisz, Rose chyba zwichnęła kostkę wykonując taniec szczęścia. - Że co?<br />
- Taniec szczęścia? - Powtarzam z niedowierzaniem.<br />
- Tak właśnie to. A teraz wybacz zawieziemy ją do szpitala. Cześć. - Rozłączyła się za nim zapytałem gdzie ją zawożą.<br />
Właściwe nie wiem co się własnie przed chwilą stało. To była moja najdłuższa i najdziwniejsza rozmowa telefoniczna w życiu.<br />
Dostaję sms i widzę w nim adres i nazwę szpitala. Hmm to niedaleko.<br />
Nawet się nie zastanawiam tylko jadę do niej,<br />
Minęło kilka minut i wchodzę do szpitala. Rozglądam się mając nadzieje napotkać jakieś wskazówki. Ale to wskazówki znalazły mnie.<br />
- Niall! - Odwracam się i widzę długowłosą blondynkę. Kojarzę ją skądś.<br />
- Clary? - walę na oślep.<br />
- Yep - potwierdza. Aha trafiony i zatopiony.<br />
- Co z Rose? - pytam.<br />
- Nic, własnie prześwietlają jej kostkę. - Mam nadzieje, że nic jej się nie stało.<br />
- O co chodzi z tym tańcem? - Dziewczyna zaczyna chichotać.<br />
- Nie wiem co jej powiedziałeś, przez telefon, ale ze szczęścia zaczęła tańczyć i wpadła na stolik. -<br />
Przez chwilę patrzę na nią z jedną podniesioną ze zdziwienia brwią. Okey? Jest dziwnie.<br />
- Zaprowadź mnie do niej - proszę/rozkazuje na jedno wychodzi.<br />
<br />
Oczami Rose<br />
- Auć.. - jęczę gdy lekarz za mocno ściska mnie przy kostce.<br />
- Delikatniej - Słyszę za sobą głos Nialla. Odwracam się by zobaczyć jak wchodzi do sali. Lekarz wytrącony lekko z równowagi także mu się przygląda.<br />
- Proszę wyjść z tej sali - mówi do niego doktor. Niall prycha, siada przy mnie i łapię mnie za dłoń.<br />
- Moja dziewczyna cierpi, nie wyjdę stąd, dopóki nie dopilnuje, że jest w dobrych rękach - syczy. Lekarz rzuca mu zdenerwowane spojrzenie i powraca do badania mojej kostki. Do gabinetu wchodzi pielęgniarka, która wcześniej pomagała prześwietlić mi nogę. Podaję doktorowi moją kartę.<br />
- Hmm... Wydaję się być w porządku. Nie jest złamana, tylko skręcona. Tydzień, dwa i ci przejdzie - mówi przyglądając się zdjęciom mojej nogi. - Siostra założy ci bandaż. Musisz codziennie go zmieniać, przepiszę ci jeszcze receptę. - Oddaje mi zdjęcia, które odbiera Niall i zaczyna się przyglądać. Czy on coś w ogóle z nich rozumie?<br />
Pielęgniarka posmarowała mi kostkę jakąś śmierdzącą maścią, założyła bandaż, dość mocno, dała receptę i możemy iść. Z moim nowym facetem. Powoli wstaję i staram się nie obciążać nogi, nie ważne co zrobię i tak mnie boli. Wychodzimy ze szpitala, znaczy ja bardziej się jakoś toczę, przez to że kuleję ledwo idę.<br />
- Jak to się stało? - pyta chłopak. Rumienię się leciutko.<br />
- Jakoś tak wyszło... Potknęłam się - wyjaśniam.<br />
- Przez taniec szczęścia? - pytając o to widzę na jego twarzy delikatny uśmiech.<br />
- Taaa?... Taniec... - mówię pod nosem zażenowana, że wie o tym. - No właśnie... Czy to ważne.. -<br />
plączę się. - Gdzie tak w ogóle jest Clary? - zmieniam temat.<br />
- Powiedziałem jej, żeby sobie poszła. -<br />
- Byłeś miły? -<br />
- Nie. - Uśmiecham się pod nosem gdy to mówi. To taki cały on.<br />
Niall wzdycha, zatrzymuje się i bierze mnie na ręce.<br />
- Ej.. - piszczę.<br />
- Wybacz z tobą nigdy nie dojdę do samochodu - marudzi. Szczerzę się do niego.<br />
- Więc... jesteśmy parą? - pytam. Przez chwilę nawet nie reaguje, jednak po chwili widzę na jego policzkach delikatną czerwień.<br />
- Rumienisz się? - krzyczę rozbawiona.<br />
- Wydaję ci się - mówi niezręcznie. Po czym czerwień na jego policzkach lekko się pogłębia. Zaczynam się śmiać.<br />
- Cicho, bo cię tu zostawię - mówi.<br />
- Nigdy, za bardzo mnie lubisz - śmieję się.<br />
- Niestety - jęczy. Zamiast odpowiedzieć przytulam się do niego.<br />
W końcu dochodzimy do jego samochodu.<br />
- Bardzo cię boli? - pyta. Kręcę głową. Cmoka mnie w czoło, zamyka drzwi i idzie na swoje miejsce.<br />
Opieram głowę o zagłówek i zamykam oczy. Długi i męczący, ale mimo wszystko szczęśliwy dzień. Niall puszcza muzykę i o mało nie zasypiam. W połowie drogi rozbudza mnie jego podśpiewywanie. Nie otwieram oczu by niczego nie zauważył i słucham jak śpiewa. Ma naprawdę przyjemny głos.<br />
- Masz ładny głos - mówię po trzeciej piosence.<br />
- Zaczynam zastanawiać się nad tym czy cię nie rzucić - odzywa się. Zaczynam chichotać.<br />
- Teraz jesteś już na mnie skazany. - Nie komentuje tego.<br />
Podjeżdżamy pod mój dom. Gdy tylko gaśnie silnik rzucam się na niego i mocno całuje. Niby niedawno to robiłam, ale w końcu to jeden z moich ulubionych zajęć. Odklejam się od niego i wzdycham.<br />
- Wpadnij do mnie w nocy - mówię. Puszczam mu oczko i wychodzę z auta.<br />
- Poradzisz sobie? -<br />
- Jasne, Cześć. - Zamykam drzwi i staram się doczłapać do domu.<br />
Wchodzę do środka. Nikogo nie ma, oprócz gosposi. Jeszcze buszuje coś w kuchni. Nie wiem po co ona tu jest. Mama z ojcem rzadko tu jadają, a ja sama bym sobie coś upichciła. Przypominam sobie naleśniki, które ostatnio zrobiłam. Ugh... Jednak jest nam potrzebna, sama bym się pewnie otruła. Zachodzę by zjeść kolację, jednak nie zagaduje się na dłużej, od razu idę do pokoju. Nie wiem kiedy Niall wpadnie, jeśli w ogóle wpadnie. No i niech uważa na psa...<br />
Zatrzymuje się przy schodach. tragedia, jak niby mam na nie wejść. Eh... Dobra raz, dwa i wejdę. W tym momencie ze szczęścia mogę nawet polecieć, mam lepszy stan niż po narkotykach, mam totalny odlot. A jeszcze niedawno temu modliłam się, żeby się nie w nim nie zakochać i wykrakałam. Ale jestem naprawdę szczęśliwa i w tym momencie liczy się tylko to. Oby tylko trwało to trochę dłużej.<br />
_______________________________________________________________________<br />
Odpowiadając na komentarze, nie mam zamiaru przerywać. Wiecie jak to jest w szkole mało czasu, ale zawsze coś wykombinuję, więc troszkę cierpliwości i będzie wszystko ;)<br />
No proszę o komki ;)</div>
Pampa rampahttp://www.blogger.com/profile/16707269862499270915noreply@blogger.com5