wtorek, 22 grudnia 2015

24

- Zaczekaj, nie zakładaj tych butów. - Marszczę brwi, a temu o co chodzi.
- Nie podobają ci się? Nie mam tu innych - mówię.
- Nie, są świetne, chodzi o to, że będzie ci w nich nie wygodnie. Masz te - wyjaśnia i podaje mi botki na płaskiej podeszwie. Skąd on wytrzasnął te buty, jestem pewnaże sama ich nie pakowałam. No ale dobra niech mu będzie, zakładam buty które mi podał. Raczej sceptycznie patrze na mój ubiór, teraz moje nogi wyglądają na krótkie, ale niech mu będzie.
- Dobra no chodź - mówi i ciągnie mnie za rękę. Wsiadamy na motor i w końcu ruszamy w stronę niespodzianki. Czekam już za długo, ciekawość zżera mnie od środka i zaraz chyba wybuchnę. Nie mam pojęcia gdzie jedziemy, choć muszę przyznać że kojarzę skądś tą droge i w tym momencie czuje małe dejavu. Nie jestem pewna ale możliwe, że ta droga prowadzi nad tą rzeczkę. Nagle zatrzymujemy się na poboczu. Co to już?
Oboje schodzimy z motoru.
- Wow to niesamowite - mruczę. Chłopak zaczyna się śmiać.
- To tylko przystanek - komentuje. Zza pleców wyciąga jakąś chustę. Okej? - Zasłonie ci oczy - mówi i zawiązuje mi ją. Po czym ponownie wkłada mi kask. - Widzisz coś? - pyta.
- Nie. - Seryjnie nic nie widzę, co mnie denerwuje.
Chłopak pomaga mi wejść na maszynę i kontynuujemy podróż. Nie widzę i ciężko mi powiedzieć ile przejechaliśmy, czy gdzie jesteśmy, ale mam nadzieje że już blisko, bo zdrętwiał mi kark. W końcu zwalniamy. Pomaga mi zejść, zdejmuje kaska pilnując by chusta się nie zsunęła.
- Chodź, poprowadzę cię. - Obejmuje mnie ramieniem i prowadzi sama nie wiem gdzie. W sumie zaczynam się bać, może chcę mnie zabić?
- Dobra, jesteśmy - mówi i odsłania mi oczy. Gdy w końcu widzę zapiera mi dech w piersi. Zasłaniam dłonią otwarte usta. O mój boże. Nie jestem w stanie wydusić z siebie słowa. To faktycznie ta rzeczka, ale teraz wygląda bardziej niesamowicie niż ostatnio. Tym razem jest już ciemno, jednak idealne oświetlenie dają białe światełka rozwieszone na drzewie, tuż pod drzewem rozstawiony jest piknik. Widzę wino, truskawki  i tysiące świeczek. To wszystko wygląda magicznie, ja chyba po prostu śnie.
- Podoba ci się? - pyta Niall niepewnie. Czy mi się podoba? Ja jestem wniebowzięta.
- To niesamowite Niall... Kiedy ty to... -
- Powiedzmy, że mam dobrych kumpli. - Podchodzę powoli do tego całego cudu. Wciąż nie mogę uwierzyć w to co widzę. Klękam na kocu i wącham czerwoną różę w wazoniku. W tym momencie nawet róża jakoś ładniej pachnie niż zwykle. Niall siada naprzeciwko mnie.
- Dziękuje - szepczę.
- Za co? -
- Za to, za wszystko. -
- Nie ma za co dziecinko. - Delikatnie się do mnie uśmiecha. Bierze mnie za dłoń i powoli całuje w każdą kostkę.
- Nie sądziłam, że jesteś zdolny do czegoś takiego. -
- Ja też nie - chichoczę. - Wina? - pyta i podnosi do góry butelkę.
- Chętnie. - Nie potrafię powstrzymać szerokiego uśmiechu. Chłopak podaje mi kieliszek. Smakuje wybornie, ten facet zna się na winie.
- Masz ochotę popływać? -
- Teraz? - pytam zaskoczona. Chłopak podnosi się i podaje mi rękę. Przez chwilę się waham, ale w sumie co mi szkodzi. Oboje podchodzimy do rzeki i zaczynamy się rozbierać. Nie zastanawiam się nad tym czy zdjąć bieliznę, ściągam wszystko i podchodzę do brzegu. Palcami od stopy sprawdzam temperaturę wody, dość ciepła i nagle czuje jak ktoś czyli Niall popycha mnie do wody. Wpadam z pluskiem. Co za typ. Nie wypływam od razy, na szczęście zdążyłam złapać oddech. Już po chwili słyszę jego stłumione nawoływania, a potem plusk.
- Rose! To nie jest śmieszne! - Nie wytrzymuje już ze śmiechu i wypływam na powierzchnię.
- Czy ty zwariowałaś? - Szybko podpływa do mnie. - O mało zawału nie dostałem - warczy, a ja dalej się chichoczę.
- Nauczysz się, że nie wpycha się mnie do wody - mówię dumnie.
- Wierz mi, już nigdy więcej - śmieje się. Zarzucam mu ręce na szyję i przyciskam do siebie nasze ciała. Tak podkreślam oboje jesteśmy nadzy. Chłopak poważnieje i spogląda mi głęboko w oczy.
- Jesteś niesamowita - mówi. Rumienię się leciutko. Całuje mnie.
Zajmuje nam to jeszcze jakieś kilak minut, ale robi się naprawdę zimno, więc wychodzimy z wody. Szybko zakładam na siebie ubrania, jednak dalej jest mi chłodno. Niall na szczęście wyjął kocyk, oboje się nim przykryliśmy i w końcu zaczęliśmy zajadać się pysznościami i popijać winem. Resztę wieczoru spędziliśmy na rozmowie i całusach.
Jestem naprawdę cholernie szczęśliwa.
- To najpiękniejsza randka na jakiej byłam - mówię nadal zachwycona jego pomysłem.
- Moja też, ale robi się późno musimy wracać. - Wzdycham cichutko. Nie mam ochoty odchodzić od tego miejsca. Tu jest tak cholernie świetnie.
- Zostańmy jeszcze chwilę - proszę. Nad uchem słyszę jego cichy śmiech.
- I tak prawię śpisz, a chcę innego zakończenia tego wieczoru - mówi i składa mi pocałunki na szyi.
- No dobra, niech ci będzie - przewracam oczami. Wstajemy z koca. - A co z tym wszystkim? -
- Nie martw się o to, chodź. - Chłopak jest już zniecierpliwiony.
W końcu ruszamy do domu. O kurde teraz jest mi trochę chłodno. Mam nadzieje, że szybko dojedziemy, a przynajmniej zanim zamarznę.
W domu od razu przechodzimy do rzeczy. I jest dużo lepiej na za pierwszym razem.
______________________________________________________________________
Może i nie cud świata.. Ale dla mnie spoczko.. Może mogłam dać wiecej opisów i uczuć ;)
Czekam na komemantarze...
W sumie to lubie komentarze :D

czwartek, 26 listopada 2015

23

Z głębokiego snu budzi mnie telefon. Nie otwierając oczu po omacku szukam go na szafce nocnej. Nawet nie mam siły sprawdzić kto to.
- Halo - mówię zaspanym i zachrypniętym głosem.
- Hej Rose, obudziłem cię? - gdy tylko słyszę głos Aschtona od razu się rozbudzam. Szybko sprawdzam czy Niall aby na pewno śpi. Nie wygląda jakby udawał.
- Czego chcesz? - pytam szeptem. Wstaje z łóżka i po cichu idę do innego pokoju. Jestem wściekła, że w ogóle ma czelność do mnie dzwonić. Co on sobie wyobraża? Cholera by go trafiła no.
- Porozmawiać Rose. Mam nadal nadzieje, że uda nam się dojść do porozumienia. - Krew mnie zalewa  gdy to słyszę,
- Kilka miesięcy rozpaczałam po twojej zdradzie, byłam po prostu wrakiem człowieka, umierałam w środku. Każdego dnia czekałam, aż się odezwiesz, zadzwonisz, napiszesz sms. Ale nic żyłeś własnym życiem, szczęśliwy, przez długi czas miałam zamiar ci wszystko wybaczyć, abyś tylko do mnie wrócił, więc dlaczego odzywasz się wtedy gdy ja ułożyłam sobie życie bez ciebie co? Dlaczego dalej chcesz mnie niszczyć, gdy w końcu się pozbierałam do kupy? Dlaczego Aschton? - Słowa wylewają się ze mnie jak fontanny. Wyrzuciłam do niego wszystkie swoje żale. Cierpiałam, naprawdę cierpiałam. Gdy w końcu mogę być szczęśliwa, on ma ochotę wrócić. To podłe. Przez kilka chwil się nie odzywa, słyszę tylko jego przyśpieszony oddech. Liczę do 10 i się rozłączę.
- Ja... Rose kochanie nie wiedziałem, że aż tak to przeżyłaś.. - zaczął.
- Nawet sobie nie wyobrażasz, kochałam cię i to naprawdę mocno, a ty mnie zniszczyłeś.
- Przepraszam, też cię kocham, jeśli mi wybaczysz znowu może być pięknie i obiecuje, że tym razem cię nie skrzywdzę, obiecuje.
- Poprawka, nie możesz mnie TEŻ kochać, bo ja już nic do ciebie nie czuje. Po prostu zostały smutne wspomnienia. Ale wszystko da się wymazać i ja to zrobię, zapomnę. Ta rozmowa jest bezsensu, nie dzwoń więcej - mówię i rzucam telefonem o stół, który stoi jakieś 2 metry ode mnie. Zakrywam twarz dłońmi i zaczynam głębiej oddychać by choć trochę się uspokoić.
- Dobrze, że wysłuchałem do końca, miałem ochotę wyrwać ci telefon gdy tylko wyszłaś. - Podskakuje słysząc głos Nialla.
- Jezu wystraszyłeś mnie - mówię i spoglądam na niego. Nie wygląda na złego, tylko na smutnego.
- Nie powinieneś podsłuchiwać - upominam go.
- Wiem - tylko tyle od niego słyszę.
- Jesteś zły? - pytam.
- Na ciebie nie, ale jego to mógłbym zabić na miejscu - mówi poważnie. Uśmiecham się do niego smutno. Podchodzę i wtulam się w jego ciało. Tu zawsze jest mi dobrze. Niall całuje mnie w czoło i zaczyna dla uspokojenia głaskać po głowie.
- Trzymaj się od niego z dala, proszę. Nie ufam mu a ni trochę.
- Nie mam zamiaru się z nim widywać, dla mnie jest już nikim - mówię szczerze. Podnoszę głowę do góry i spoglądam mu w oczy. Jednak chłopak szybko przenosi wzrok na moje usta, więc je powoli oblizuje. Dłonie kładzie mi na policzkach i przyciąga do swojej twarzy. Na początku całuje, mnie naprawdę delikatnie i słodko, ale powoli przeradza się w naprawdę namiętny pocałunek. Odrywa się na chwilę jednak nie puszcza mojej twarzy.
- Naprawdę? - dopytuje. W tym momencie chłopak wygląda strasznie niewinnie, w jego oczach czai się strach, ale i nadzieja. Wygląda jak mała smutna owieczka.
- Tak, jest nikim. Moje serce zajmuje już ktoś inny - wyznaję. Znowu wpija się w moje usta, ale po chwili znów przerywa.
- Kto? - pyta z uśmiechem. Mimo, że oboje jesteśmy już bardzo podekscytowani, on dalej prowadzi to swoją grę.
- Ty Niall, tylko ty - odpowiadam szeptem. Tym razem nie bawi się w delikatne pocałunki, tylko agresywnie atakuje moje usta, chwila a jego język szaleje w moich ustach. Jego dłonie lądują na moim tyłku i unosi mnie do góry. Owijam się wokół niego i przytulam najmocniej jak można.
- Tylko ty Rose - powtarza szeptem moje słowa. W moim serce rozlewa się ciepło. Czyż ten chłopak nie jest idealny?
scenka +18 czytacie na własną odpowiedzialność :)
Kilka kroków i lądujemy  w jego łóżku, nawet na chwilę nie przerywamy pocałunku, ale właśnie łapie za moją koszulkę więc na chwilę się odlepiamy, stanik ląduje zaraz obok. Chłopak z przyśpieszonym oddechem spogląda na moje ciało z góry.
- Piękna... Nienawidzę myśli... że ktoś, że on... też cię taką widział - dyszy. Przygryzam wargę.
- Jeśli pragniesz, już nikt więcej nie zobaczy - szepczę. Trochę chyba wymuszam na nim deklaracje, że już zawsze będziemy razem.
- Tylko ty i ja dziecinko, ty i ja - mówi i zaczyna zdejmować z siebie ciuchy. Gdy zostaje w samych bokserkach, zaczyna kreślić  ustami ścieżki na moim ciele. Nawet gdy całuje mnie po brzuchu przechodzi mnie dreszcz. Jeszcze nigdy nie czułam tego, aż tak intensywnie.
Majtki znikają i leże pod nim cała naga. Widział mnie, a mimo to lekko się rumienie, chociaż może to przez intensywność jego wzroku. Patrzy tak jakby widział każdy najmniejszy szczegół mojego ciała. Boże sam jego wzrok podnieca mnie jak cholera.
- Niall - błagam go by w końcu mnie dotknął, zrobił cokolwiek. Pochyla się nade mną i wpija się w moje usta, w między czasie czuje jak jego palce dotyka mojej łechtaczki, zsuwa się niżej, aż go we mnie wkłada. Ucieka mi westchnienie. Dodaje jeszcze jeden palec.
- Idealna - mruczy w moją szyje i zaczyna poruszać palcem, dodatkowo kciukiem jeździ po mojej myszce. To jest tak cholernie podniecające, że nie muszę długo czekać na szczyt. Przez cały ten czas, Niall szepcze mi do ucha jaka jestem piękna i doskonała. Wierzę mu w jego ramionach naprawdę czuje się jak najpiękniejsza kobieta świata.
- Niall - dochodzę z jego imieniem na ustach. Jego palce się wysuwają, jednak nie odrywa ich od mojego ciała, tylko robi ścieżkę z moich płynów w górę mojego brzucha, który lata w górę i w dół jak szalony. Między piersiami przerywa i zaczyna ssać swoje palce. Uciekł mi cichy jęk na ten widok, a Niall uśmiecha się lubieżnie. Gdy kończy oblizuje usta i kolejny raz mnie całuje. Tym razem jednak rozkłada się na mnie, tak, że doskonale czuje jego przyjaciela na udzie, kolanem rozszerza moje nogi i teraz ma idealny dostęp. Ociera się o mój wrażliwy punkt. Boże ja dziś oszaleje.
Niall nie wytrzymuje, odrywa się ode mnie i szybko ściąga swoje bokserki. Od razu kieruje go w moją stronę. gdy prawie wchodzi, krzyczę.
- Stój!
- Co? - pyta rozczarowany.
- Prezerwatywa - mówię. Nie jestem gotowa na dziecko. Oddycha z ulgą i szybko sięga do szafki nocnej. Chyba nie myślał, że chciałam to przerwać. Chyba bym umarła.
W końcu Niall szybkim pchnięciem we mnie wchodzi. Jęczę. Dawno tego nie robiłam i boże jakie to zajebiste uczucie.
- Boże.. - jęczy Niall. Zamyka oczy i na chwilę zatrzymuje się w tej pozycji. - Taka ciasna... długo nie wytrzymam - z ledwością wymawia słowa. Zaczyna się poruszać, powoli nadaję tępo. Dopiero zaczęliśmy ale kurde, chyba jeszcze nigdy nie byłam tak podniecona. Niall normalnie wyprawia cuda z moim ciałem. Naprawdę w tym momencie nie trzeba nam wiele, jeszcze kilka pchnięć i ja dojdę na szczyt.
- Niall - jęczę dosyć głośno. Będzie przypał jeśli ludzie usłyszą, ale w tym momencie mam to gdzieś.
- Jeszcze chwila dziecinko - syczy przez zęby. Z ledwością trzymam oczy otwarte by przyglądać się jego twarzy. On jakby wyczuł mój wzrok, rozchyla powieki i spogląda mi w oczy. W tym momencie wybucha mi cały świat przed oczami. Cała pulsuje. On kończy w tym samym momencie czuje jak drży. Porusza się jeszcze dwa razy i wychodzi ze mnie. Ucieka mi ostatni cichutki jęk.
Ledwo oddychamy i jesteśmy cali mokrzy. Ale kurczę jeszcze nigdy nie było mi tak dobrze, jestem cholernie zaspokojona, czuje się taka lekka i szczęśliwa. Niall całuje mnie w usta i zsuwa się ze mnie, jednak nie wypuszcza z ramion, tylko przyciąga do siebie, więc tulę się do jego piersi.
Koniec :)
- Jestem wyczerpany, pierwszy raz w życiu - odzywa się w końcu chłopak, gdy już trochę uspokaja oddech. Uśmiecham się mimo, że tego nie widzi. Rozkładam się trochę bardziej na nim, tak bym mogła oprzeć brodę o jego klatkę piersiową i móc spojrzeć w twarz. Czuje się trochę obolała, ale przyjemnie obolała i wyczerpana. To przyjemne uczucie.
- To dobrze, czy źle? - pytam.
- Dziewczyno czuje się zajebiście dobrze - mówi. Szczerzę się do niego. - A miałem czekać do wieczoru, żeby było naprawdę romantycznie - wyznaje. - Nie chciałem tak byle jak. -
- Dla mnie było idealnie, cieszę się, że nie zaczekałeś. - Uśmiecha się do mnie szeroko w jego oczach widzę prawdziwe szczęście, za ten uśmiech oddałabym wszystko.
- Więc co robimy? - pytam. Zaczynam palcami kreślić na jego piersi jakieś wzorki i dopiero po chwili sobie uświadamiam, że te wzorki to serduszka, więc szybko przestaje. Na szczęście chłopak niczego nie zauważył.
- A na co masz ochotę - odpowiada pytaniem i szczypię mnie leciutko w nagą pierś.
- Auu... - śmieję się.
- Wiedziałem, że będziesz obolała. - Przewracam oczami.
- Jesteś głupi - mówię rozbawiona i oddaje mu uszczypnięcie w sutek. Od razu łapie mnie za rękę. Cmoka mnie we wszystkie palce.
- Wątpię, że jestem głupi, zawłaszcza po tym jak pode mną krzyczałaś - wypomina mi.
- Lubisz to - mówię.
- Uwielbiam dziecinko - poważnieje i patrzy mi w oczy. Podciągam się lekko do góry i całuje go w usta.
- Jesteś zmęczona, może lepiej się prześpimy - proponuje.
- W jakim sensie się prześpimy. - Unoszę brew do góry. Chłopak patrzy na mnie zaskoczony po czym zaczyna się śmiać.
- Jesteś niewyżyta - mówi.
- Spodoba ci się to  - podnoszę się i siadam na nim okrakiem.
- Oh jestem pewny, że tak - oblizuje powoli usta, czym przyciąga ostro mój wzrok. - I nawet nie wiesz jaką mam ochotę to sprawdzić, ale chcę też żebyś była wstanie chodzić dziś wieczorem. -
- A co takiego kombinujesz dziś wieczorem? -
- Niespodzianka, ale teraz idziemy spać, lubię spać długo odkąd jesteś przy mnie, więc nie odbieraj mi tej przyjemności tak szybko. -
- Jak ja mam myśleć racjonalnie gdy ty mi mówisz takie rzeczy co? - pytam. Na jego ustach pojawia się szeroki uśmiech. Uwielbiam ten jego uśmiech.
- Nie myśl - szepczę. Cmokam go w usta i układam się obok niego. Mam nadzieje, że nigdy nic się między nami nie zepsuje. Nie chcę znowu cierpieć kilka miesięcy przez faceta, przez kogokolwiek. Czuje jak delikatnie smyra mnie po ramieniu. Aj dlaczego jak jest dobrze to mnie zaczynają nachodzić czarne myśli, a zwłaszcza te na temat Nialla. Nie powinnam wierzyć nigdy w te plotki na temat Nialla, a już na pewno nie po ostatnich wydarzeniach, ale kurde w każdej plotce jest ziarno prawdy. Nikt nie zmienia się zdania z dnia na dzień. Niby dlaczego miałabym być kimś wyjątkowym. Tyle dziewczyn które miał, wszystkie były na swój sposób wyjątkowe każda w sobie coś miała. Ale chyba nie mam co rozmyślać na ten temat, na razie jest dobrze i jeśli się coś zepsuje, jeśli tak się stanie... Będę płakać nad tym później. Zamykam oczy i przysypiam.
Gdy się budzę chłopaka nie ma przy mnie. Przecieram oczy i wstaje z łóżka. Cholera jest już 11. Zakładam jakąś koszulkę Nialla i idę do kuchni, gdzie Niall robi prawdopodobnie śniadanie. W radiu leci muzyka, więc nie słyszy jak podchodzę. Obejmuje go od tyłu i przytulam się do jego pleców.
- Hej dziecinko - wita się ze mną. Odkłada widelec i odkręca się w moją stronę. Przytula mnie i całuje w czoło. Jest uroczy. - Wyspana? - pyta. Kiwam głową. - Dobrze, siadaj, zaraz będzie śniadanie. - Całuje mnie w usta i wypuszcza ze swoich ramion. Odchodząc wyciągam ręce do góry by trochę rozciągnąć mięśnie.
- Nie masz bielizny? - pyta zaskoczony Niall.
- Nie mam - odwracam się do niego i podciągam koszulkę. Chłopak mruży oczy.
- Uważaj bo to ty zaraz będziesz moim śniadaniem - mówi, a ja chichoczę na jego słowa. Siadam na krzesło i zaczynam się przyglądać, jak pracują mu mięśnie pleców i barków. Uwielbiam jak facet jest taki wyrobiony, to cholernie seksowne.
- Patrzysz się - wyczuł to.
- Owszem - mówię wcale się z tym nie ukrywając. Odwrócił się z dwoma talerzami i usiadł na przeciwko mnie. Zrobił jajecznicę, a biorąc pierwszy kęs wiem, że zrobił naprawdę wyśmienitą jajecznicę.
- Nie myślałeś, żeby zostać kucharzem? - pytam. Chłopak spojrzał mnie i zaczął się śmiać. Odłożył widelec, zasłonił twarz dłońmi i śmiał się chyba kilka minut. A ja patrzyłam na niego jak na czubka. Dobra chyba jest dość dziwnie, zapytałam tylko. W końcu powoli zaczął się uspokajać.
- Ja kucharzem? -
- A co w tym dziwnego? Zajebiście gotujesz. -
- Jesteś zabawna wiesz? - Rumienię się. Teraz to sama już nie wiem o co mu chodzi. Wzruszam ramionami kończąc temat.
- Więc.. co robimy dziś wieczorem? -
- Aj ciekawska! Mówiłem, że to niespodzianka. - Dobra więc zabawimy się inaczej. Robię seksowną minę i powoli oblizuje usta.
- Jesteś pewny, że nie chcesz mi powiedzieć? - dopytuje. Przez chwilę patrzy na moje usta i kiedy już myślę że się złamie, uśmiecha się. Jednak nic nie mówi. Jestem zszokowana, że mój czar nie zadziałał, ale spoko. Wytrzymam do wieczora w ciekawości.
Zjedliśmy śniadanie  i poszliśmy obejrzeć jakiś film. Ah obejrzeć, prawie nie zwracaliśmy na niego uwagi, cięgle się całowaliśmy i rozmawialiśmy.
Przed 16 podwiózł mnie na chwilę do domu, żebym zgarnęła kilka rzeczy.
- Weź coś seksownego zaczekam tu - mówi chłopak.
- Zaraz wracam - cmokam go w usta i biegnę szybko do domu. Gdy jestem już u siebie w pokoju, dzwonię do Clary.  Gdy tylko odbiera zaczynam piszczeć do słuchawki. Choć dziewczyna jeszcze nie wie o co chodzi, także odpowiada mi piskiem, a po chwili zaczyna się  śmiać. Rzucam się na łóżko. Nie wiem czy jestem w stanie stać.
- Co jest dziewucho? - pyta.
- Zrobiliśmy to - mówię.
- Co? Ty i Niall? Opowiadaj wszystko jak było, ze szczegółami -
- To było niesamowite, on jest niesamowity. W jednej chwili potrafi być taki delikatny, a w następnej potrafi się zabawić ostro. Nadal czuje na sobie każdy jego dotyk. Jeszcze nigdy się tak nie czułam - mówię całkowicie rozmarzona.
- Aż ci zazdroszczę chyba jeszcze nigdy nie byłaś tak podekscytowana seksem. -
- Bo nie byłam. Niall jest po prostu boski. To był najlepszy seks w moim życiu. - Nagle czuje jak ktoś zabiera mi telefon z ręki. Szybko się odwracam i widzę Nialla. O mój boże słyszał to wszystko.
- Dla mnie też to był całkiem fajny seks - mówi do słuchawki niby spokojnym tonem. Ale w jego oczach widzę tyle rzeczy, tyle emocji i obietnic, że aż przechodzi mnie dreszcz.  Rozłącza się i odrzuca telefon na łózko.
-  Miałeś czekać w samochodzie - mówię piskliwie.
- Miałem, ale potem usłyszałem jak piszczysz - mówi.
- O matko - szepczę. Krew napływa mi do  twarzy, więc szybko przyciskam do siebie poduszkę może nic nie zauważył. Boże ale wiocha. Zapomniałam, ze okno jest otwarte. Słyszał, wszystko słyszał. Nie mogę w to uwierzyć. Na swoim ciele czuje jak się na mnie patrzy, kurde czuje nawet jak się uśmiecha. Poduszka znika z mojej twarzy.
- Rose - wymawia moje imię. - Otwórz oczy, Rose. - Powoli je otwieram. Cała twarz mnie po prostu piecze. Pochyla się nade mną i patrzy mi prosto w oczy.
- Uważam, że ty także jesteś boska i że dla mnie też był to najlepszy seks w życiu. -
Nie odpowiadam bo przepływa przeze mnie multum uczuć. Chyba się zakochuje, naprawdę mocno zakochuje.  - Wszystko okej? - pyta. Kiwam głową. - Miałaś zabrać kilka rzeczy, dziecinko - przypomina mi. Nic nie mówiąc szybko zabieram się do roboty. Biorę kilka zwykłych rzeczy, bluzki i jeansy. Gdy zastanawiam się jaką sukienkę mam wziąć na dzisiejszy wieczór, do mojej garderoby wchodzi Nialla. Zaczyna się rozglądać w koło.
- Jesteś szalona dziewczyno - mówi. Wzruszam ramionami. - Więc tak to jest być bogatym. - Podchodzi do mnie. - Multum drogich rzeczy - mruczy dalej do siebie.
- Wolałabym normalną rodzinę niż te wszystkie rzeczy - mówię szczerze. - oddałabym wszystko by móc odzyskać brata. - łzy napływają mi do oczu, więc szybko je wycieram. Niall wyczuwa, ze coś się dzieje, bo szybko zmienia temat.
- Wybrałaś coś na wieczór? - Kręcę głową. Chłopak zaczyna przeglądać moje sukienki. Wyciąga jedną z moich mini czarnych sukienek, pokazuje mi ją, ale kręcę głową. Nie pyta tylko odkłada na wieszak. Gdy odmawiam kolejnych trzech chłopak zaczyna się denerwować.
- Dobra wybierz sobie sama - mówi poddając się. Zaczynam chichotać i zdejmuje sukienkę z wieszaka.
- Wybrałaś już dawno prawda? - pyta. Zadowolona kiwam głową.
- Wyglądasz zabawnie gdy udajesz, że wiesz co robisz. - Chłopak prycha pod nosem. Po czym szeroko się uśmiecha, podchodzi do mnie i szybkim ruchem przerzuca sobie przez  ramię.
- Niall! - krzyczę. Chłopak tylko klepie mnie po tyłku. Zgarnia moją torbę i wychodzi z mojego pokoju. Jezu dobrze, że wszystko spakowałam. Delikatnie wsadza mnie do samochodu i zamyka drzwi. Rusza spod mojego domu z piskiem opon. Po drodze łapię mnie za dłoń i cmoka we wszystkie palce. Robi to chyba całkiem nieświadomie, co cieszy mnie jeszcze bardziej.
W końcu jesteśmy u niego w mieszkaniu. Chłopak poszedł wziąć szybki prysznic. Dosłownie szybki.
- Dobra mała, idź się szykuj - mówi chłopak. Zgarniam swoją torbę i biegnę do łazienki.
Prysznic nie zajmuje mi dużo czasu, większość zajmuje mi ułożenie włosów i zrobienie sobie makijażu.
- Dziecinko. - Niall puka do drzwi.
- Chwila - krzyczę.  Gdy wali w drewnianą powłokę po raz trzeci, tracę cierpliwość. Odrzucam szminkę i wychodzę z łazienki. Otwieram drzwi.
- Skończyłam - warczę.
- W końcu. Ślicznie wyglądasz - mówi mimochodem. - Choć mam coś dla ciebie - mówi. Jest ubrany w garnitur. wow i to jaki garnitur. Wygląda świetnie.
 Ciągnie mnie za rękę wprost do łóżka, na którym widzę jakąś paczkę. Zatrzymujemy się przed nią.
- To dla ciebie - uśmiecha się chłopak. Spoglądam na jego leciutki rumieniec i sięgam po paczkę. jest dość spora i ciężka. Co w niej może być? Szukam w twarzy Nialla jakieś podpowiedzi, ale nic w niej nie ma. Otwieram pudełko i widzę niebieski kask. Chyba mnie zatkało. Wyciągam go. Dostałam kask. Patrzę na Nialla który cieszy się jak małe dziecko.
To chyba najlepszy prezent jaki mogłam od niego dostać. Przypominając sobie wszystkie jego słowa na ten temat, jestem wręcz wzruszona. Rzucam się Niallowi  w ramiona i mocno go przytulam.
Nigdy nie dał kasku żadnej lasce, sam to powiedział. Nigdy żadną się nie przejmował.
- Przymierz go - mówi chłopak. Z wielkim bananem zakładam go sobie na głowę. Niall mi go zapina. - Idealnie - mówi. - Jeszcze tylko jedno. Sięga do pudełka i wyciąga czarną skórzaną kurtkę. Nawet jej nie zauważyłam. Zakłada mi ją.
- Dziękuje - mówię.
- Nie ma za co, dziecinko. - Przytulam się do niego i mocno całuje go w usta. - Jesteś gotowa? - pyta. Jestem tak wzruszona, ze nie mogę wykrztusić z siebie słowa. Zwykły kask, a przemawia przez niego tak wiele.
_____________________________________________________________________
no w końcu :D

piątek, 9 października 2015

22

Dopiero gdzieś koło dziesiątej słyszę pukanie do drzwi balkonowych. Ciekawe czy znów wszedł po drzewie, prawdopodobnie tak. Czekam, aż wejdzie, specjalnie zostawiłam wcześniej otwarte drzwi. Nie mam zamiary do niego biec, w końcu z tą kostką daleko bym nie dobiegła. Wchodzi do pokoju i uśmiecha się do mnie łobuzersko. Mam ochotę krzyczeć, żeby podszedł i mnie pocałował, dlaczego on chodzi tak wolno. Gdy jest dość blisko wstaję, podtrzymując ciężar ciała na jednej nodze.
Nie cackam się w żadne przywitania tylko rzucam się na niego i wpijam się w jego usta. Jest tak zaskoczony, że o mało się nie przewraca, jednak łapię równowagę. Jego ręce przytrzymują mnie za tyłek w górze. Przewracamy się na łóżko. Szczęście, że upadliśmy na niego nie na mnie. Niall nie jest gruby czy coś, ale mimo wszystko gdyby na mnie upadł, pewnie by zabolało. Siadam na nim okrakiem i w końcu odrywam się od jego ust.
- No hej - witam się. Chłopak wkłada sobie ręce pod głowę i patrzy mi prosto w oczy.
- Cześć dziecinko, jak na kogoś ze skręconą kostką, dobrze skaczesz - mówi. Szczerzę się do niego szeroko.
- I pewnie będę tego później żałować. Jestem pod wpływem silnych tabletek przeciwbólowych. -
- To co chcesz robić? - Pytając o to chłopak przy okazji kładzie dłonie na moich biodrach i mocno do siebie przyciąga. Powstrzymuję przewrócenie oczami.
- Myślisz czasem o czymś innym? - Udaję, że się zastanawia.
- Zaczekaj... chwila... zdecydowanie nie - zaprzecza. Teraz już nie powstrzymuję przewrócenia oczami.
Zaczyna dzwonić mój telefon.
- Sorki - mówię do Nialla i sięgam po komórkę.
Dzwoni Sam.
- Halo? -
- Cześć Rose, kurczę jesteś zajęta? - Brzmi na trochę zdenerwowanego.
- Troszeczkę, a co się stało? -
- Jestem jakieś 20 kilometrów od miasta, rozpierdolił mi się samochód, a że nie mam przy sobie, żadnej kasy nie mam jak wrócić. - wypuszczam ze świstem powietrze z ust. Spoglądam na Nialla, który o dziwo cierpliwie czeka, aż skończę.
- Napisz gdzie dokładnie jesteś, nie długo będę - mówię i się rozłączam. Odwracam się w stronę Nialla.
- Chyba muszę wyjść - informuje go.
- Jak to? - Zaczyna się już wnerwiać.
- Sam potrzebuje mojej pomocy, muszę po niego pojechać - wyjaśniam.
- Masz skręconą kostkę, jak chcesz mu pomóc - pyta niezadowolony. Wzdycham cichutko. A miałam nadzieję, na taki miły koniec dnia.
- Pojedziesz ze mną? - bardziej pytam niż stwierdzam. Chłopak zaczyna coś jęczeć.
- No proszę cię, proszę, proszę - zaczynam błagać. Przytulam się do niego mocno by bardziej zagrać mu na uczuciach i żeby się zgodził.
- Kurdę, dobra, ale co będę miał z zamian? - pyta z uśmieszkiem, Chichoczę.
- Niespodziankę - mówię powoli i oblizuję usta. Spogląda w ich stronę i zeskakuje z łóżka.
- Gotowa? - Jasne, jeśli o tym mowa to się nawet nie zastanawiał. A jeśli on tylko tego chcę i wszystko co do tej pory zrobił to jedna wielka ściema? Nie, wolę o tym teraz nie myśleć.
Półgodziny później jesteśmy na miejscu. Wychodzę z auta i podchodzę do Sama. Wygląda strasznie w świetle latarni a wokoło ciemność.
- Jesteś? - krzyczy i podchodzi do mnie, żeby mnie przytulić. Czuje na sobie wzrok Niala, jebać to. - Jak z twoją kostką? -
- Dobrze, prawie nie boli, ale to chyba zasługa leków. - Uśmiecham się do niego. - A tak w ogóle to poznaj Nialla. - Odsuwam się od niego by spojrzał na mojego chłopaka, któremu posyłam wielki uśmiech. Boże jak ja go uwielbiam. Podchodzą do siebie i za nim podają sobie ręce mierzą się wzrokiem od stóp do głów. O rany za dużo testosteronu.
- Dzwoniłeś po lawetę? - pytam Sama i przytulam się do Nialla.
- Jasne, będą za jakieś 5 min - odpowiada. Wydaję mi się czy jest jakoś sztywnie.
- Gdzie ty w ogóle byłeś? - Jestem ciekawska.
- U laski. - kurde jak ja nie lubię kiedy faceci mówią tak obojętnie o dziewczynie, z którą się spotykają. Mam nadzieje, że Niall tak o mnie nie mówi.
- Tak daleko? -
- Niezła dupa z niej jest - mówi i masuje się po karku.
- Poruchałeś? - wcina się dziwnie zadowolony Niall. Przenoszę na niego zaskoczony wzrok. Błagam przesłyszałam się. Totalnego szoku dostałam jak Sam potwierdził i przybili sobie piątki.
- Rany faceci - mruknęłam pod nosem.
W końcu zajechała laweta, Sam zapłacił oczywiście moją kasą i możemy wracać w końcu do domu. Jestem już naprawdę zmęczona, jest dobrze po 11. Głośno ziewam, opieram głowę o zagłówek i przymykam powieki.
- Hej, dziecinko! Nie śpij - słyszę głoś Niala, po czym czuje jego rękę jak złącza ją z moją. Ściskam ją i delikatnie się uśmiecham.
- Jej rzygam tęczą, patrz człowieku na drogę - słyszę za sobą komentarz Sama. Chichoczę, a Niall przewraca oczami. Wiem, że nie lubi jak ktoś mu mówi co ma robić.
- Stary zrezygnowałem dla ciebie z seksu więc się przymknij - mówi Niall. Przewracam oczami i walę go w ramię. Co za świr.
- Auć - udaje ból i się krzywi.
Nawet nie wiem kiedy zasypiam, ale budzę się z ustami Niala na swoich. mimo że jestem zaspana oddaje mu całusa z wielką pasją.
- Gdzie Sam? - pytam.
- Już w domu. -
- Dziękuję. -
- Za co? - pyta.
- Za to, że ze mną po niego pojechałeś, za to że jesteś i że jesteś cały mój. - Nie powinnam otwierać gęby kiedy jestem w półśnie. Słyszę nad uchem jego chichot, po czym unoszę się do góry.
- Nie ma za co dziecinko - mówi.
- Strasznie często mnie nosisz - stwierdzam i dopiero spostrzegam, ze jesteśmy u niego. Mnie pasuje.
- Wyrabiam mięśnie - żartuje. Nie odpowiadam mu więcej. Jest mi tu tak dobrze, w jego ramionach. Są idealne, a ja idealnie się w nie wpasowuje.
***
Budzę się gdzieś koło 9. Nialla nie ma koło mnie, ale w żadnej innej części mieszkania też go nie widać. Kurczę, wyszedł? No cóż, nie chcę mi się czekać, więc biorę prysznic i wracam do domu. Muszę zacząć przyjeżdżać tu samochodem, nie mam zamiaru często wracać autobusem. Może i jestem wygodnicka, ale przecież mnie stać. Boże ale ze mnie snob.
Wchodzę do domu, oczywiście nie ma ani matki ani ojca, ale nawet się nie dziwię. Idę do kuchni coś zjeść. Mogłam zjeść u Nialla, całą drogę  mnie mdliło w autobusie. Biorę sałatkę i idę do salonu, może coś ciekawego będzie w tv.
Oczywiście jak to w tv nie ma nic, więc oglądam kreskówki. Taa budzę w sobie ukryte dziecko, jestem mega dziecinna. W połowie bajki słyszę dzwonek do drzwi. Nikogo się nie spodziewam, chyba że to do rodziców. Otwieram i widzę Ashtona. Od razu chciałam trzasnąć drzwiami, ale je przytrzymał.
- Nie zamykaj proszę, przyszedłem porozmawiać - prosi. Przewracam oczami. Jest uparty więc nie mam co go wyganiać. Wpuszczam go do środka.
- Kulejesz - zauważa.
- Skręciłam kostkę. -
- przykro mi - mówi. Prycham i nie odpowiadam. w końcu siadamy na kanapie.
- Więc? - dopytuje. Chłopak wygląda na zdenerwowanego, choć stara się to ukryć.
- Kocham cię Rose - wyznaje, a mi na chwilę staje serce, by po chwili okropnie przyśpieszyć.
- Ashton... Oboje wiemy, że to ściema, o co ci chodzi? -
- To nie jest żadna ściema... - Wypiera się. Wstaje z kanapy i klęka przede mną. Cała się spinam. - Wiem, zdradzałem cię, ale cholernie tego żałuje. Tęsknie za tobą, mogę myśleć tylko o tobie. Zabija mnie to, że nie mogę cię dotknąć, że  nie mogę cię pocałować. było nam tak dobrze, za nim wszystko zjebałem. Ale chcę to naprawić, żeby było jak dawniej, wróć do mnie, a wynagrodzę ci wszystko. Znowu będziemy szczęśliwi. - Czuje łzy w oczach. nie wiem co mam mu powiedzieć. Przed oczami stanęły mi wszystkie chwile spędzone z Ashtonem. kochałam go i to uczucie choć stłumione dalej gdzieś we mnie siedzi i tylko czeka na jakiś znak, żeby z powrotem wyjść na powierzchnie.
- Ashton, ja już kogoś mam... - mówię cicho. Rzuca mi smutny wzrok i łapię mnie za dłonie. Zbliżył także swoją twarz do mojej.
- kochasz go?... - Pyta z wyczuwalnym napięciem. - kochasz? - otwieram usta by coś powiedzieć, ale co? Czy ja w ogóle kocham Nialla? Czy to coś więcej niż przejściowe zauroczenie.
- Może i go nie kocham, ale... ale ciebie też już nie kocham - znajduję w końcu odpowiednie słowa. Chłopak opuszcza głowę na chwilę i bierze głębszy wdech. Po chwili podnosi ją i wpija się w moje usta. Jestem tak zaskoczona, ze nawet nie pomyślałam, o tym by go odepchnąć, co daje mu sposobność by złapać w swoje dłonie moją twarz i dostać się głębiej w moje usta. Miło, tyle wspomnień. Mogłabym się zatracić... ale nie, nie mogę. To było by złe. Muszę to skończyć. W końcu udaje mi się znaleźć w sobie jakieś siły i uderzam go w policzek. Odrywa się ode mnie. Oboje jesteśmy zdenerwowani, ale on i przy okazji cały rozpalony. Klatki piersiowe latają nam jak głupie. Czuje jak po policzkach płyną mi łzy.
- Wyjdź! - warczę.  Podnosi rękę i otwiera usta, ale nie pozwalam mu się odezwać. - Wyjdź stąd, nie chce cię widzieć. - krzyczę. Zaciska usta i szybkim krokiem wychodzi. Opadam na kanapę i zaczynam płakać. Co to  miało być? Jeśli Niall się dowie... Oby się nie dowiedział. To nie moja wina, to nie przeze mnie, to Ashton mnie pocałował, to on mnie do tego zmusił.
Nie zmienisz faktu, że nie odepchnęłaś go od razu, przez chwilę myślałaś o tym, żeby kontynuować... Szlocham gdy słyszę w głowie jakiś popieprzony głosik. Nie chciałam, nie chciałam... Uderzam pięścią w poduszkę i powtarzam to dopóki nie uchodzą ze mnie wszystkie emocje.
- Rose? - zaskoczona odwracam się i widzę Nialla.
Ocieram szybko policzki z łez. Biorę kilka głębokich wdechów. Przez cały ten czas po prostu tam stoi  i się patrzy. No zrób coś... powiedz coś...  Jestem pewna, że rozmawiał z nim, że widzieli się przed moim domem. Pytanie tylko co Ashton mu powiedział. Chłopak wygląda na zdenerwowanego.
- Niall... - wystarczyło jedno słowo, żeby wybuchnął.
- Pocałowałaś go? Serio? Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłaś, mówiłaś że już go nie kochasz. Często się tak spotykacie? Pieprzysz go? - krzyczy. Nie wytrzymuje i wstaje.
- Nie Niall, przysięgam, przyszedł tutaj nie wiem po co, chciał żebym do niego wróciła, pocałował mnie owszem, ale od razu go odepchnęłam, on użył siły, nie chciałam przysięgam... - Nie wiem jakim cudem udało mi się go przekrzyczeć.
- Niby dlaczego mam ci uwierzyć? -
- Bo chcę dotykać tylko ciebie, chcę całować ciebie, nie Ashtona.... - Nie mam siły krzyczeć i się z nim kłócić, opadam na kanapę i zakrywam twarz dłońmi. jak chcę może wyjść. Ja się poddaje.
Przez jakieś kilka minut między nami panuje cisza, Nie słyszę jego kroków, więc wiem, że nadal stoi w jednym miejscu. Ale może lepiej żeby wyszedł. Skoro ma już siedzieć cicho lub mnie oskarżać.
W końcu słyszę jak podchodzi.
- Więc dobrze, że dałem mu w mordę? - pyta. Zaskoczona podnoszę szybko głowę by na niego spojrzeć. - Jeśli go spotkam ubije go jak psa - dodaje. Uśmiecha się do mnie leciutko. Ja także uśmiecham się przez łzy. Nie myśląc za dużo rzucam mu się na szyję. Z tych wszystkim emocji zapomniałam jak bardzo boli mnie kostka. Chłopak łapię mnie za tyłek i podnosi do góry, więc okręcam nogi wokół jego pasa. Zaczynamy się całować.
Dobrze, że wszystko się wyjaśniło, dobrze że Niall mi uwierzył. Jeśli stwierdził by, że kłamię wszystko legło by w gruzach.
Chłopak siada, a mnie usadza sobie na kolanach. Jego ręce jakimś cudem znalazły się pod moją bluzką. Nawet na chwilę nie przestajemy się całować.

Oczami Nialla
Uwielbiam czuć ją przy sobie, czuć jak bije jej serce, słuchać jak oddycha. Myśl, że ktoś inny ją dotykał dopija mnie. Więc kiedy tu szedłem i zobaczyłem go jak wychodzi od niej, wkurwiłem się. Jednak nie ma nawet porównania z tym jak byłem wkurwiony kiedy się odezwał. W końcu nie wytrzymałem i dałem mu w mordę po czym szybko przybiegłem tutaj i zobaczyłem jak płaczę.  Miałem ochotę zrobić jej wojnę, ale nie mogłem, widząc ją musiałem wszystko wyjaśnić. O mało nie popłakałem się ze szczęścia, gdy powiedziała jak było naprawdę. Zdusiłem w sobie chęć mordu na tym dupku i się ogarnąłem. Powinienem ją przeprosić za to, ze na początku mu uwierzyłem, ale nie wygląda na złą i to jest najważniejsze. Nawet z zapuchniętymi oczami jest piękna. Zaciskam pięści gdy tylko pomyślę, że ten frajer przed chwilą jej dotykał. no po prostu szlag mnie trafia. Odrywam od niej usta i patrzę w oczy.
- Dlaczego wyszłaś z mieszkania? - pytam. Jakiś kurwa chujowy dzień dzisiaj, wszystko mnie wkurwia. Najpierw nie ma jej u mnie, a potem ten jej były.
- Nie było cię. Nie chciałam czekać sama - mówi. Jej głos nadal lekko drży od płaczu, a teraz jeszcze doszedł przyspieszony oddech po całowaniu.
- Wyszedłem aby na chwilę, mogłaś zadzwonić - wypominam jej. Dziewczyna wzdycha.
- Czekałam prawie godzinę, no i zostawiłam ci kartę na stole. -
- Nie widziałem żadnej kartki. -
- Więc denerwowałeś się, że nie ma mnie w mieszkaniu, ale nie zadzwoniłeś, a ni tutaj nie przyjechałeś od razu? - pyta mnie spokojnie. Jej oczy są utkwione w moim ramieniu gdzie palcem skubie jakąś nitkę w koszulce. Rozchyliłem usta, ale nie wiem co powiedzieć. Tu mnie ma.
- Masz rację, czekałabyś w tym mieszkaniu pół dnia, kolega zadzwonił żebym mu w czymś pomógł. -
- A widzisz, więc co się mnie czepiasz - chichoczę dziewczyna. Zaciskam palce na jej tyłku.
- Więc co z tą moją niespodzianką, za pojechanie po twojego kumpla - pytam. Chodzi mi to po głowie od wczoraj.
- Dałam ci buzi? - bardziej mnie pyta niż stwierdza. Uśmiecham się szeroko i podnoszę brwi do góry.
- O czym rozmawialiście z Samem jak spałam? - Dziewczyna szybko zmienia temat.
- O niczym ciekawym, w sumie prawie się nie odzywaliśmy - mówię szczerze. Jak Rose zasnęła było cholernie dziwnie. Ten Sam ciągle mi się przyglądał. Kurwa może jest gejem? Jednak teraz to mnie nie obchodzi, ciekawi mnie w tym momencie całkiem coś innego.
- Rose? - Czy bardzo słychać, że jestem zdenerwowany.
- Tak? - pyta dziewczyna z uśmiechem.
- No bo ja... ja chciałem zapytać... kurwa no... - Nie wiem jak to ująć, czy to nie będzie zbyt dziwaczne kurwa. Nigdy mnie nie denerwowało takie pytanie. Zawsze było bardzo naturalne.
- Niall wykrztuś to z siebie - mówi rozbawiona.
- No bo... Czy ty jesteś... Jesteś dziewicą Rose? - Jeny nigdy się tak nie jąkałem.

Oczami Rose.
Całkowicie zatkało mnie to pytanie. On tak serio czy robi sobie jaja. Jego mina sugeruje, że on naprawdę się nad tym zastanawia. Najdziwniejsze jest to, że on wygląda jakby miał nadzieje, że jednak jestem.
- Skąd to pytanie? - zastanawiam się. Boże on chyba jeszcze nigdy nie by taki zażenowany.
- Bo unikasz tego tematu, zabawialiśmy się, ale seks jest jakby odległy - mówi szybko. Przygryzam wargę. Mam mu powiedzieć prawdę.
- Nie jestem dziewicą - wyznaję. Szeroko otworzył oczy i wygląda na rozczarowanego.
- Więc, dlaczego? -  wzdycham i wstaję z jego nóg.
- Ja po prostu boję się, że... Po prostu nie chcę być kolejną laską do zaliczenia, którą po wszystkim wpiszesz na listę i dowiedzenia. - Odwracam wzrok nie mogę na niego patrzeć.
- Myślisz, że chodzi mi tylko o to? - pyta zaskoczony. Wzruszam ramionami, sama już nie wiem co myślę. - Kurczę Rose. Jesteś moją pierwszą dziewczyną, to z tobą pierwszą spałem w jednym łóżku bez niczego. I cholera naprawdę, bardzo ale to bardzo cię lubię. Pierwszy raz czuje coś takiego do dziewczyny. Wierz mi że nie chcę od ciebie tylko seksu. Chcę ciebie. Jestem facetem i potrzebuje tego, więc przepraszam, ze naciskam, ale uwierz mi proszę, że tu nie chodzi o seks. - Mogę powiedzieć, że wygląda wręcz uroczo gdy wyznaje takie rzeczy, trochę jest zagubiony, ale bardzo słodki. Nie wiem czy powinnam, ale wierzę mu na słowo, że nie chodzi mu tylko o moje ciało.

Oczami Nialla.
Powoli dociera do mnie ostatnie dwadzieścia sekund, kurde nawet nie wiedziałem, że potrafię tak mówić.
Naprawdę nie zależy mi tylko na seksie?
Kurwa, nie zależy. Uświadomiłem sam sobie, że nie chcę od niej tylko jednego. Ale jak to możliwe, zauważyłem że lubię ją bardziej od wszystkich, ale kto by pomyślał, że mogę dla niej przestać się rżnąć.  Oblizuje suche wargi i spoglądam na Rose. Przygląda mi się, jej oczy są wielkie i błyszczą. Wiej oczach widzę tyle wiary i to wiary we mnie. Jeszcze nikt nigdy we mnie nie wierzył a już na pewno nie w takim stopniu.
Tylko dlaczego nic nie mówi. Odpowiedz Rose, bo z nerwów zaraz coś odpierdolę.
- Rose? - ponaglam ją, nie wytrzymam dłużej. Dziewczyna odwraca wzrok i gdy spogląda na mnie z powrotem jej oczy na powrót wyglądają normalnie. Źle to wróży prawda?
- Jeśli chcesz zaczekać to proszę bardzo, postaram się ci udowodnić, że to na tobie mi zależy - mówię szybko. Dziewczyna chrząka.
- Wierzę ci Niall - mówi.
- Naprawdę? - nie dowierzam.  Miała pełne prawo myśleć w moje złe intencje. Taki właśnie jestem. Dupkiem z nikim i niczym się nie liczącym. Uśmiecha się do mnie i kiwa leciutko głową.
Łapie się na tym, że doznałem ogromnej ulgi. Te wszystkie emocje we mnie naprawdę mnie przerażają i wolałabym wrócić do swojego dawnego życia, ale mnie powstrzymuje. Z resztą jej uśmiech jest wart wszelkiego poświęcenia. Podchodzę do niej i wpijam się w jej usta.
No i jest zajebiście.
Dzisiaj tego nie zrobimy za dużo się działo, ale jutro wezmę ją na imprezę a po imprezie się zobaczy.

Oczami Rose.
Do końca dnia leżeliśmy na łóżku i się przytulaliśmy i rozmawialiśmy. To coś nowego jeśli chodzi o Nialla. Chyba naprawdę stara się pokazać, że może robić ze mną inne rzeczy nić kłótnie i obmacywanie. Podoba mi się ta jego twarz. Bez agresji, jest miły i uroczy, nie zachowuje się jak totalny cham, no i najważniejsze nie traktuje mnie jak własności.
Jest wpół do 11, a on zasnął. Chyba go wymęczyły te wszystkie wyznania. Patrzę na niego już pół godziny i nie mogę się napatrzeć. Jest przystojny i to bardzo przystojny. Blond grzywka opada mu na czoło, rzęsy dają leciutki cień na policzki, leciutki zarost dodaje mu uroku. Choć jak się tak przyglądam, ten jego nos jest trochę przyduży. Nie wieżę, że o tym pomyślałam. Ale nawet za duży, jego nos jest świetny. Dobra wieczność nie będę się przyglądać, mogłabym ale chcę się wyspać. Kładę głowę na jego torsie i mocno się przytulam. Obejmuje mnie przez sen, co mi się naprawdę podoba. Wciągam jego zapach, o matko mogłabym ćpać go dniami i nocami, świetnie pachnie. W takich warunkach zasnę naprawdę szybko no i na pewno będę miała piękne sny.
____________________________________________________________________
Przydługaśny, ale chyba ogólnie jest ok ^^

czwartek, 10 września 2015

21

- Nie uwierzysz co się stało! - krzyczę gdy tylko widzę Clary.
- łoo, opanuj się dziewczyno - śmieje się. Dobrze wiem, że jak usłyszy sama zacznie wariować.
- Mama pozwoliła mi się spotykać z Niallem.. Rozumiesz z Niallem - mówię, choć sama wciąż nie mogę uwierzyć.
- Co, ale jak to? - 
- Nie wiem, wymyśliła sobie, że przechodzę jakiś okres buntownika... Ta nieważne... Ważne, że mogę, nie będę musiała się bać, że któregoś razu naślę na niego jakąś policje. - 
- Taa wciąż nie mogę zapomnieć oczu Mario gdy dostał pałką - mówi patrząc jakby w dal.
- Umm... Ja też - wracam wspomnieniami do Mario. - Z resztą nie ważne - kręcę szybko głową i wracam do teraźniejszości. - Mam coś lepszego. Chyba jestem jego dziewczyną - krzyczę po czym wydaję z siebie głośny pisk.
- OMG. Co? jak? Kiedy? - Wydaję się być jeszcze bardziej podekscytowana niż ja. Żeby jej coś powiedzieć muszę opanować trochę emocje. Opadam więc na jej łózko i patrzę w sufit.
- Powiedział, że jestem jego, więc ja na to, że w takim razie on jest mój - mówię marzycielskim głosem. Dziwi mnie, ze Clary nie wydaje z siebie dźwięku radości. Spoglądam więc na nią i widzę, że ma dość nie pewną minę z domieszką rozczarowania. 
- I tyle? Żadnej głębszej historii. Z tego nawet nie wynika, że jesteście parą - mówi.
- Ale jestem jego... - wracam do marzeń. 
- Ooo widzę, że ktoś mocno się tu zauroczył - skrzeczy.
- O tak zauroczył - powtarzam ale dopiero po chwili dociera do mnie co ona w ogóle powiedziała. Szybko poważnieję. - Znaczy.. lubię go - poprawiam się. na co, ona wybucha śmiechem. Nie wytrzymuje i dołączam do niej.
- Więc co idziemy na lody? - pyta z uśmiechem.
- Lody? zawsze! - zrywam się z łóżka i wychodzimy z jej pokoju.

Oczami Nialla.
Odkąd Rose wyszła z mojego samochodu, ciągle o niej myślę. Nie napisała, a ni nie zadzwoniła. Ale sam wyjdę na ciotę jak zadzwonię. Już wiem dlaczego nie czepiałem się lasek na dłużej. To jest po prostu chore, głupie i ciężkie do ogarnięcia.
A co jeśli coś jej się stało? Nie to niemożliwe, bo niby co? Ona tylko wróciła do domu. W sumie raz matka ją spoliczkowała, ale tylko raz i pewnie żałowała. Niech to szlag, nie mogę się na niczym skupić. Opadam na poduszki. O matko nawet one nią pachną. 
Nie wytrzymam, gdzie mój telefon. Szybko wybieram jej numer. 
Niby odbiera, ale nie słyszę tylko jej. A w sumie bardziej jakieś śmiechy.
- ...liż go normalnie, to tylko lód... - o mało telefon nie wypada mi się z rąk gdy wychaczam te słowa, wypowiedziane męskim głosem.
- Rose! Halo - Nie słyszy mnie, więc się rozłączam i dzwonię jeszcze raz, o mało nie zgniatając komórki w ręku. A u drugiej ręki zacząłem, aż obgryzać paznokcie.
- halo? - słyszę jej rozbawiony głos.
- Rose, gdzie jesteś? - Jestem na maksa zdenerwowany.
- W lodziarni. Coś się stało? - kamień z serca. Jest w lodziarni. Ona liże zwykłe lody. Kurwa jestem idiotą.
- Nie nic. Chciałem wiedzieć jak po rozmowie z mamą. -
- Świetnie. Była wyjątkowo miła i zgodziła się na spotkania z tobą - mówi.
- To dobrze. -
- No wiem. Wybacz, ze nie zadzwoniłam , ale długo nie widziałam znajomych. -
- Z kim jesteś? - pytam.
- Clary, Victoria, Ben i Sam -
- No taa Sam, a Ben ten kto? -
- Chłopak Victorii. - No to spoko. Już miałem się denerwować. Choć i tak nie jestem pewny co do Sama. - Długo będziesz z nimi siedzieć? -
- To jakieś przesłuchanie? -
- Nic po prostu.... - decyduje się na ważny krok. - ... Stęskniłem się za moją dziewczyną. - W słuchawce zapanowała cisza. Nagle usłyszałem w słuchawce jakieś łomotanie. - Rose? -
- Kurczę.. - tyle jeśli chodzi o nią. Ktoś inny przejął jej telefon.
- Cześć Niall tu Clary -
- Hej Clary, gdzie Rose? - Dobra, co się dzieje?
- Widzisz, Rose chyba zwichnęła kostkę wykonując taniec szczęścia. - Że co?
- Taniec szczęścia? - Powtarzam z niedowierzaniem.
- Tak właśnie to. A teraz wybacz zawieziemy ją do szpitala. Cześć. - Rozłączyła się za nim zapytałem gdzie ją zawożą.
Właściwe nie wiem co się własnie przed chwilą stało. To była moja najdłuższa i najdziwniejsza rozmowa telefoniczna w życiu.
Dostaję sms i widzę w nim adres i nazwę szpitala. Hmm to niedaleko.
Nawet się nie zastanawiam tylko jadę do niej,
Minęło kilka minut i wchodzę do szpitala. Rozglądam się mając nadzieje napotkać jakieś wskazówki. Ale to wskazówki znalazły mnie.
- Niall! - Odwracam się i widzę długowłosą blondynkę. Kojarzę ją skądś.
- Clary? - walę na oślep.
- Yep - potwierdza. Aha trafiony i zatopiony.
- Co z Rose? - pytam.
- Nic, własnie prześwietlają jej kostkę. - Mam nadzieje, że nic jej się nie stało.
- O co chodzi z tym tańcem? - Dziewczyna zaczyna chichotać.
- Nie wiem co jej powiedziałeś, przez telefon, ale ze szczęścia zaczęła tańczyć i wpadła na stolik. -
Przez chwilę patrzę na nią z jedną podniesioną ze zdziwienia brwią. Okey? Jest dziwnie.
- Zaprowadź mnie do niej - proszę/rozkazuje na jedno wychodzi.

Oczami Rose
- Auć.. - jęczę gdy lekarz za mocno ściska mnie przy kostce.
- Delikatniej - Słyszę za sobą głos Nialla. Odwracam się by zobaczyć jak wchodzi do sali. Lekarz wytrącony lekko z równowagi także mu się przygląda.
- Proszę wyjść z tej sali - mówi do niego doktor. Niall prycha, siada przy mnie i łapię mnie za dłoń.
- Moja dziewczyna cierpi, nie wyjdę stąd, dopóki nie dopilnuje, że jest w dobrych rękach - syczy. Lekarz rzuca mu zdenerwowane spojrzenie i powraca do badania mojej kostki. Do gabinetu wchodzi pielęgniarka, która wcześniej pomagała prześwietlić mi nogę. Podaję doktorowi moją kartę.
- Hmm... Wydaję się być w porządku. Nie jest złamana, tylko skręcona. Tydzień, dwa i ci przejdzie - mówi przyglądając się zdjęciom mojej nogi. - Siostra założy ci bandaż. Musisz codziennie go zmieniać, przepiszę ci jeszcze receptę. - Oddaje mi zdjęcia, które odbiera Niall i zaczyna się przyglądać. Czy on coś w ogóle z nich rozumie?
Pielęgniarka posmarowała mi kostkę jakąś  śmierdzącą maścią, założyła bandaż, dość mocno, dała receptę i możemy iść. Z moim nowym facetem. Powoli wstaję i staram się nie obciążać nogi, nie ważne co zrobię i tak mnie boli. Wychodzimy ze szpitala, znaczy ja bardziej się jakoś toczę, przez to że kuleję ledwo idę.
- Jak to się stało? - pyta chłopak. Rumienię się leciutko.
- Jakoś tak wyszło... Potknęłam się - wyjaśniam.
- Przez taniec szczęścia? - pytając o to widzę na jego twarzy delikatny uśmiech.
- Taaa?... Taniec... - mówię pod nosem zażenowana, że wie o tym. - No właśnie... Czy to ważne.. -
plączę się. - Gdzie tak w ogóle jest Clary? - zmieniam temat.
- Powiedziałem jej, żeby sobie poszła. -
- Byłeś miły? -
- Nie. - Uśmiecham się pod nosem gdy to mówi. To taki cały on.
Niall wzdycha, zatrzymuje się i bierze mnie na ręce.
- Ej.. - piszczę.
- Wybacz z tobą nigdy nie dojdę do samochodu - marudzi. Szczerzę się do niego.
- Więc... jesteśmy parą? - pytam. Przez chwilę nawet nie reaguje, jednak po chwili widzę na jego policzkach delikatną czerwień.
- Rumienisz się? - krzyczę rozbawiona.
- Wydaję ci się - mówi niezręcznie. Po czym czerwień na jego policzkach lekko się pogłębia. Zaczynam się śmiać.
- Cicho, bo cię tu zostawię - mówi.
- Nigdy, za bardzo mnie lubisz - śmieję się.
- Niestety - jęczy. Zamiast odpowiedzieć przytulam się do niego.
W końcu dochodzimy do jego samochodu.
- Bardzo cię boli? - pyta. Kręcę głową. Cmoka mnie w czoło, zamyka drzwi i idzie na swoje miejsce.
Opieram głowę o zagłówek i zamykam oczy. Długi i męczący, ale mimo wszystko szczęśliwy dzień. Niall puszcza muzykę i o mało nie zasypiam.  W połowie drogi rozbudza mnie jego podśpiewywanie. Nie otwieram oczu by niczego nie zauważył i słucham jak śpiewa. Ma naprawdę przyjemny głos.
- Masz ładny głos - mówię po trzeciej piosence.
- Zaczynam zastanawiać się nad tym czy cię nie rzucić - odzywa się. Zaczynam chichotać.
- Teraz jesteś już na mnie skazany. - Nie komentuje tego.
Podjeżdżamy pod mój dom. Gdy tylko gaśnie silnik rzucam się na niego i mocno całuje. Niby niedawno to robiłam, ale w końcu to jeden z moich ulubionych zajęć. Odklejam się od niego i wzdycham.
- Wpadnij do mnie w nocy - mówię. Puszczam mu oczko i wychodzę z auta.
- Poradzisz sobie? -
- Jasne, Cześć. - Zamykam drzwi i staram się doczłapać do domu.
Wchodzę do środka. Nikogo nie ma, oprócz gosposi. Jeszcze buszuje coś w kuchni. Nie wiem po co ona tu jest. Mama z ojcem rzadko tu jadają, a ja sama bym sobie coś upichciła. Przypominam sobie naleśniki, które ostatnio zrobiłam. Ugh... Jednak jest nam potrzebna, sama bym się pewnie otruła. Zachodzę by zjeść kolację, jednak nie zagaduje się na dłużej, od razu idę do pokoju. Nie wiem kiedy Niall wpadnie, jeśli w ogóle wpadnie. No i niech uważa na psa...
Zatrzymuje się przy schodach. tragedia, jak niby mam na nie wejść. Eh... Dobra raz, dwa i wejdę. W tym momencie ze szczęścia mogę nawet polecieć, mam lepszy stan niż po narkotykach, mam totalny odlot. A jeszcze niedawno temu modliłam się, żeby się nie w nim nie zakochać i wykrakałam. Ale jestem naprawdę szczęśliwa i w tym momencie liczy się tylko to. Oby tylko trwało to trochę dłużej.
_______________________________________________________________________
Odpowiadając na komentarze, nie mam zamiaru przerywać. Wiecie jak to jest w szkole mało czasu, ale zawsze coś wykombinuję, więc troszkę cierpliwości i będzie wszystko ;)
No proszę o komki ;)

niedziela, 23 sierpnia 2015

20

notatka pod rozdziałem, czytnij :P

Kiedy drzwi z krainy Morfeusza się za mną zamykają, pierwsze co odczuwam w realnym świecie to głód. Okropnie burczy mi w brzuchu. Podnoszę głowę z poduszki. Najpierw spoglądam na Nialla. Usta ma uchylone, a głowę troszkę przechyloną , przez co z kącika ust ścieka mu trochę śliny. O ludzie taki widok trafia się rzadko. Sięgam po telefon i robię mu zdjęcie, a co mi tam, zrobię sobie selfie ze śliniącym się Niallem. Jak mnie wkurzy wstawię na fejsa. Szczęśliwa swoim jakże chytrym planem na wszelki wypadek, po cichu wychodzę z pokoju i ruszam do kuchni. Zaglądam do lodówki.
Co my tu mamy?
Sięgam po mleko i wącham zawartość. Ugh.. Jezu, co za smród. Ile to mleko tu stoi, miesiąc? Zaglądam przez otwór, matko tu rośnie grzyb. Szybko odkładam na miejsce za nim czegoś od tego dostanę. Nie wyrzucę tego, w końcu to jego mleko, nie będę się rządzić, a już na pewno nie będę mu sprzątać. Co ten człowiek je? O proszę jest masło nawet dobre i dżem. Dobra więcej nie szperam bo znajdę żywy ser żółty z oczkami, jeszcze gorsze niż to mleko. W szafce znajduje kawałek chleba. Nie wygląda źle, więc robię sobie w końcu kanapki i napełniam brzuch.
Mam czas więc przeglądam jakieś głupie obrazki w internecie, oraz facebooka i instagrama. Ale jak zwykle nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Same zdjęcia lasek w bikini na plaży, serio co drugie przedstawia to samo. Kończę jeść i wracam do sypialni, za nim zajmę się Niallem wezmę szybki prysznic. Gotowe.
Pora chyba obudzić Nialla. Nie widzę żadnych przeszkód więc skaczę na niego. Gdy tylko na niego upadam, chłopak otwiera szeroko oczy i nabiera ostro powietrza. Poprawiam się, żeby siedzieć na nim okrakiem. Taa oczywiście czuje jego poranną erekcję.
- No hej! - Uśmiecham się do niego. Przeciera oczy i wyciera pośliniony policzek.
- Hej - mamroczę sennie. - Śpię - dodaje. Zamyka oczy i z powrotem zapada w sen. Przewracam oczami.
O nie kochaniutki, nudzę się tu sama wstajemy. Tylko jednej rzeczy nie będzie mógł zignorować.
Pochylam się go całuje. Zaskoczony rozchyla usta, dzięki czemu mogę wepchać mu w gardło język. Boże to brzmi okropnie. Jednak odpowiada. Podnosi się i jak na zaspanego człowieka ma wiele zapału.
- Taką pobudkę poproszę codziennie - mówi między pocałunkami.
- Jeśli zasłużysz to pomyślę. - Klepię mnie po tyłku.
- Złaź dziecinko, umyje się i będziemy kontynuować. - Ściąga mnie ze swoich kolan i wstaje z łóżka.
Gdy dochodzi do drzwi łazienki zatrzymuje go. Gdy się odwraca by sprawdzić o co chodzi, zeskakuję z łóżka i podchodzę do niego. Po drodze zdejmuję koszulkę i zostaję w bieliźnie. Chłopak unosi jedną brew i zjeżdża wzrokiem na moje piersi. Faceci!
NO TEN TEGO SCENA +18
Całuje go w usta, krótko bo zaraz schodzę na szyję. Zostawiam mu tam malinkę i schodzę niżej. Całuje go w obojczyk, w pierś... Robię taką ścieżkę z całusów dopóki nie klękam na ziemi. Teraz twarz mam na wysokości jego krocza. Podnoszę wzrok by spojrzeć mu w oczy. Pełny napięcia czeka na mój kolejny krok. Przygryzam wargę. No dobra skoro jestem już tutaj nie mogę się wycofać. Zaczynam się denerwować.
Zaczepiam palcami o gumkę jego bokserek i ściągam je w dół.
Kurwa mać!!!!
O mało nie dostałam jego kutasem po twarzy, a to by było naprawdę dziwne, kurde aż wyszłam z rytmu.
Szybko mierzę go w oczach. Wow, jest  spory. Ma na oko 19 cm. Kurczę myślałam, że to tylko legendy.  Oblizuje usta. Łapię go w dłoń i ściskam. Z góry słyszę zduszony jęk. Więc idzie dobrze. Masuje go powoli przy okazji sprawdzając jaki jest w dotyku. No co? każdy może mieć innego. Biorę go do buzi i zaczynam mocno ssać. Nad sobą słyszę pojękiwania Nialla. Podoba mu się co mnie bardzo cieszy.
- Nie wiem czy dziękować, czy zabić gościa który cię tego nauczył - stęka Niall. Nie odpowiadam mu, w końcu trzymam go w ustach. Kładzie rękę na mojej głowie i zaczyna delikatnie sterować, przez co robię to teraz dużo szybciej. Dłonie kładę na jego pośladkach i mocno wbijam w nie paznokcie przez co jego biodra mocniej wyrywają się do przodu i o mało się nie dławię. A ten nawet nie reaguje. No cóż skoro jest w takiej ekstazie nie będę na ten temat dyskutować.
- Rose! - ostrzega mnie, że zaraz kończy. Nie przerywam więc z głośnym jękiem kończy w moich ustach. Połykam to co z siebie wylał i podnoszę się z ziemi. Nawet nie mogę powstrzymać uśmiechu.
- Jesteś świetna dziecinko - mówi i mocno całuje mnie w usta. Hmm. podoba mi się doprowadzenie drugiego człowieka do takiego szczęścia. Kto by się spodziewał, że to da tyle radości mi, przecież nic z tego nie mam.
- Nikt mnie tego nie uczył. - Przypominam sobie co mówił jakąś chwile temu.
- Co? - marszczy brwi. Rumienię się lekko.
- Powiedziałeś, że nie wiesz czy zabić czy dziękować temu co mnie tego nauczył. Nikt mnie tego nie uczył, Pierwszy raz robiłam loda - wyznaję mu. Nawet się nie zająknęłam, szacun. Chłopak wygląda na naprawdę zaskoczonego, przez co nie wiem czy dobrze zrobiłam mówiąc mu. Może weźmie mnie za nie wartą jego czasu. W końcu po co mu taka niedoświadczona dziewczyna.
- Jesteś dziewicą? - pyta. Albo mi się zdaję albo w jego oczach widzę nadzieję.
- Nie, jasne że nie - zaprzeczam.
- Oh - wygląda na wręcz rozczarowanego. - Skoro uprawiałaś seks, jakim cudem nie robiłaś loda? -
Wzruszam ramionami. Nie spodziewałam się takiego pytania. W sumie nigdy się nad tym dłużej nie zastanawiałam. Po prostu nie chciałam i już.
- Czy ja wiem, chyba mnie to trochę brzydziło. - Posyła mi zaskoczoną minę. na co wzruszam tylko ramionami. Przygryzł wargę, wciągnął w końcu bokserki i już miał iść do łazienki.
- Więc dlaczego teraz? - pyta niespodziewanie.
- Nie wiem, to było takie spontaniczne, chciałam ci to zrobić.... - pogubiłam się już we własnych zeznaniach. Naprawdę nie wiem dlaczego to zrobiłam. Brzmię głupio. Więc kończę to i tylko posyłam mu niezręczny uśmiech.
- Mnie się podoba - mówi z szelmowskim uśmiechem i całuje mnie w usta za nim znika.
Hmm tak w sumie... Sperma naprawdę jest słona! Cool... Myślałam, że będzie smakować gorzej.
KONIEC TEN TEGO ;)
Dobra... Gdzie jakieś moja ubrania, czas skonfrontować się z rzeczywistością. Boże moja matka mnie zeżre i wypluje. Gdy mam większość moich rzeczy przy sobie siadam na łóżku i czekam, aż Niall wyjdzie z łazienki.
Na szczęście długo czekać mi nie kazał.
- Co jest? - pyta zerkając na mnie to na moją torbę. Wzdycham ciężko i podnoszę się, tylko po to by zacząć chodzić w kółko.
- Nie wiem, muszę w końcu zobaczyć się z matką i porozmawiać o tym wszystkim co się stało. W końcu zadzwoni na policję by mnie siłą stąd wyciągnęła, a ciebie oskarży o przetrzymywanie mnie. Nie wiem jak mam się do tego zabrać. Co jeśli nie będzie chciała mnie słuchać i od razu wyrzuci z domu. Ja sobie nie poradzę. Zawsze miałam to co chciałam, nigdy mi niczego nie brakowało, jak mam przeżyć bez pieniędzy rodziców? Jestem w cholerę rozpuszczona, to jest nie wykonalne.... -
- Błagam cię zamknij się - przerywa mi chłopak. Przy okazji kładzie mi ręce na ramiona bym przestała ciągle chodzić. - Uspokój się, wszystko będzie dobrze - mówi.
- Jak ma być dobrze? Nic nie.... - znowu mi przerywa.
- Jesteś wariatką Rose, zawsze tyle gadasz? Po pierwsze poradzisz sobie, jesteś zbyt inteligentna, żeby mogło być inaczej . Po drugie nie może być aż tak, źle to w końcu rodzice, a po trzecie masz mnie - stwierdza. Zrezygnowana padam tyłkiem na na ziemię.
- Boże, przegrałam życie - jęczę, zasłaniając twarz rękoma. Słyszę jak Niall nade mną wzdycha. Łapię mnie za łokieć i stawia do pionu.
- Luz, będzie dobrze dziecinko, obiecuje. - Zagłębiam się w jego oczach.
- Obyś miał rację. - Będę trzymać się jego słów jak tonący brzytwy,
- Mam cię zawieść? - Kiwam głową. - No to choć. -
Dojeżdżamy pod mój dom o wiele za szybko, serce wali mi jak diabli i zaczynają mi się pocić dłonie ohyda. Przeczuwam największą kłótnię w dziejach. Co ja mówię to nie będzie kłótnia, to będzie maskara.
- Wszystko w porządku Rose? -
- Tak, jest okey... Na razie - odpowiadam nerwowym głosem.
- Nie ważne co ci będzie kazała zrobić, i tak już jesteś moja. - Jego słowa przedzierają się przez mgłę strachu i na chwile zapominam o tym co się zaraz wydarzy,
- Twoja? -
- Moja - potwierdza.
- Więc dobrze, ale skoro ja jestem twoja, nie zapominaj, że ty jesteś mój - mówię ostrzegawczo. Chłopak podnosi jedną brew i udaje, że zastanawia się nad tym co powiedziałam.
- Jak sobie życzysz "pani" - mówi. Uśmiecham się szeroko i wpijam się w jego usta.
- Do zobaczenia - mówię i wysiadam z auta, nie lubię długich pożegnań.
Czy teraz jestem jego dziewczyną? Nie mógł po prostu spytać, będziesz moją dziewczyną? A ja na to: ależ oczywiście Niall, marzyłam o tym. Czy to aż takie trudne?! Niech go szlag trafi.
Ale przynajmniej dzięki niemu na chwilę przestałam denerwować się matką, no dopóki nie doszłam do drzwi.
Odwagi Rose, odwagi.
Po cichu wchodzę do domu, co i tak nie uszło uwadze mojej matki.
- Rose? - umm... Brzmi zaskakująco spokojnie.
- Tak mamo. - Z nerwów zaraz wyskoczę z własnej skóry. Wchodzę do salonu i widzę ją... Uśmiechniętą??! WTF
- Nareszcie jesteś Rose, zaczęłam się martwić. Nie możesz znikać na tak długo - mówi. Muszę zebrać szczękę z ziemi by mój jej odpowiedzieć.
- Eh.. Dobrze się czujesz? - pytam.
- Oczywiście, że tak... Dużo myślałam jak cie nie było. - Taa... co ty nie powiesz....
- O czym? -
- O tym całym twoim chłopakiem. Zrozumiałam, że jesteś młoda i przechodzić przez okres buntowniczości... -
- Czego proszę? - Czy ja aby dobrze usłyszałam.
- Wiem, że robisz to wszystko na złość mi i ojcu, taka mała buntowniczka. Każdy to przechodzi. Mam zamiar spokojnie przeczekać aż ten okres ci przejdzie i zrozumiesz, że nie czujesz nic do tego chłopaka, tylko go wykorzystujesz by mnie zdenerwować. Dlatego masz moje pozwolenie, możesz się z nim spotykać, tylko nie przesadzaj, zachowuj się jak na młodą damę przystało. -
- A no ta... - stać mnie tylko na takie coś, oraz głupkowate kiwanie głową. Chyba własnie mnie zamroziło, no na maksa. Czy to jakiś test psychologiczny?
- Ashton także to przeczeka, on sam przez to przechodził. Zaczekam, aż znowu zaczniesz racjonalnie podejmować decyzje. - Nie obchodzi mnie dlaczego, tylko to, że mogę spotykać się z Niallem.
- Masz rację mamo, buntuje się jak cholera - mówię. Mam nadzieje, ze niezbyt entuzjastycznie. Tak w duchu, aż mnie rozpiera energia.
- Idź już - mówi. korzystam z okazji i znikam jej z oczu za nim zmieni zdanie.
o co jej w ogóle chodzi z tym okresem buntowniczości? Chociaż... Niall pasuje do tego stanu.
Muszę pogadać z Clary. Dawno nie byłam tak szczęśliwa.
Mama pozwala spotykać mi się z kim mi się podoba, nawet jeśli z głupich powodów.
A Niall zapytał mnie o chodzenie, chyba... Nie jestem pewna, ale i tak się cieszę.
______________________________________________________________________
No więc tak: po pierwsze primo zapraszam tutaj : http://my-magic-world-forever.blogspot.com/  Dziewczyna skończyła I część opowiadania, historia jest naprawdę świetna. Alicja ma ogromny talent i to się widzi w pierwszych dwóch linijkach tekstu. Więc Jeśli ktoś lubi czytać fantastykę to bardzo polecam, na pewno wam się spodoba :) ja uwielbiam jej fanfic <3
przy okazji komentujcie mój :3

wtorek, 21 lipca 2015

19

Po 21 dodzieramy na imprezę do kumpli Nialla.
- Wyglądasz seksownie - skarży się Niall.  Mam na sobie czarną miniówę.
- To źle? - pytam. 
- Tak bo inni też to zauważą - odpowiada. Uśmiecham się pod nosem, jednak nie komentuję. Znając życie zaraz zaczniemy się kłócić o to, że jest zazdrosny. Cieszy mnie to, że jest zazdrosny, jednak bardziej by mnie cieszyła wiadomość, że mu na mnie zależy. Jak na razie traktuje mnie jak swoją rzecz. Jestem jego i nikt inny nie ma prawa nawet się do mnie odezwać. Chcę być jego dziewczyną, nie własnością. 
- Wszystko dobrze? - pyta jakby zauważył moją wewnętrzną rozterkę. 
- Tak - odpowiadam krótko. Ten uśmiecha się delikatnie i cmoka mnie w dłoń. Niektóre jego gesty są naprawdę rozbrajające, ale przez większość czasu zachowuje się jak dupek. Wchodzimy do środka sporego domku w którym odbywa się impreza. Oczywiście głośna muzyka, tłum ludzi i wiele alkoholu. Niall macha do jakiegoś kumpla z tłumu. 
- Idź siądź w kuchni, zaraz przyjdę - mówi. Szybko całuje mnie w usta i idzie przywitać się z kolegami. Posłusznie idę do kuchni i siadam przy barku. Robię sobie drinka i czekam. 
Minęła już prawie godzina, a jego nadal nie widać. Niech to szlag nie mam zamiary dłużej na niego czekać.
 - Cześć, jesteś Rose, prawda? - Słyszę melodyjny głos z boku swojej głosy. Przenoszę wzrok na wysoką dziewczynę z burzą jasnych i naprawdę przesłodkich loczków. Uśmiecha się lekko i wystawia na świat swoje idealnie białe zęby. Powinna grać w reklamie pasty do zębów.
- Hej? - Nie jestem pewna czy kiedyś jej nie poznałam, nie chcę palnąć teraz jakiejś głupoty dlatego, że jej nie pamiętam.
- Jestem Mila, przyszłaś z Niallem? - pyta i siada na stołku obok mnie.
- Tak - odpowiadam niepewnie. W sumie przyszłam tu z nim, ale zostałam sama.
- Długo siedzisz już tu sama? - Zadaje to pytanie jakby znała jakąś tajemnicę.
- Prawie godzinę. - Bez sensu, żebym to ukrywała, a może coś mi powie o nim, wydaje się, że go zna.
- No tak wiadome - komentuje. Marszczę brwi.
- Jak to "wiadome"? - Rzuca mi smutny wzrok.
- Nie będziesz zadowolona, ale kiedyś łączyło mnie z nim coś. Nie mogę powiedzieć, że byliśmy parą, bo Niall się nie umawia, pewnie wiesz o czym mówię. Ale jednak coś między nami iskrzyło. -
- Ah taak... - mruczę pod nosem. A wydawałaś się fajna na początku.
- Nie musisz mnie słuchać, to było dawno, może jest już inny. Wam może się układać. - Tak owszem, między nami jest świetnie i nie mam zamiaru słuchać co masz do powiedzenia na jego temat. Tak, chciałabym tak odpowiedzieć. Jednak kiwam tylko głową by kontynuowała. - No cóż, polubiłam go i to bardzo, ale jaka dziewczyna by się nim nie zachwycała? Jednak to co powierzchowne jest nieważne, w środku jest po prostu pusty. Pragnął ode mnie tylko jednego, nie zważał na moje uczucia, zdradzał mnie przy każdej nadarzającej się okazji. Ile razy byłam ignorowana na takich imprezach by za kilka dni dowiedzieć się jak to na niej wyruchał cycatą laskę. Wydajesz się fajną babką i szkoda, żeby Niall cię zranił, ja cię tylko ostrzegam. -  Kończy swój monolog. Słuchając ją przygryzłam wargę, prawie do krwi.
- Myślisz, że on teraz...? - Nie mogę dokończyć swojego pytania.
- Przykro mi, wątpię żeby ktoś taki jak on się zmienił - mówi. Nagle słyszymy jej imię w tłumie. - Uciekam, kolega mnie woła - mówi. Uśmiecha się pocieszająco i odchodzi.
Kurde, kurde, kurde.....
No ja pierdole...
Szybkim krokiem ruszyłam w poszukiwaniu Nialla i jego potencjalnej dziwki. 
Na dole nigdzie go niema, więc idę na górę.
W dwóch pierwszych pokojach go nie ma. Widzę go dopiero w trzecim. Zabiera mi dech w piersi gdy go widzę. Siedzi na fotelu, a na kolanach siedzi mu jakaś laska. W ręku trzyma jointa. Tuż obok na kanapie siedzą jego kumple i ich laski. To ja czekam na niego jak debil przez godzinę, a on bawi się w najlepsze. W pierwszej chwili mam ochotę odwrócić się o odejść, ale nie robię tego. Z seksownym uśmiechem wchodzę głębiej do pokoju i dopiero mnie zauważają.  Niall sztywnieje i przygląda mi się z dziwną miną. Podchodzę i staję przed nimi. Trochę się pochylam by moje piersi były lepiej widoczne, a ta dziwka lepiej mnie usłyszała.
- Nie pomyliłaś czasem miejsc koleżanko? - pytam ją. Dziewczyna patrzy na mnie z wściekłą miną. 
- Oczywiście, że nie - mówi piskliwie. Zaczynam chichotać.
- Jesteś urocza - mówię. - Idź pobaw się gdzie indziej - polecam jej. W końcu odzywa się Niall.
- Spadaj - mówi. Intensywnie mi się przygląda. Sama nie wiem czy mówi do mnie czy do niej.
- Tak spadaj... - zaczyna laska, ale chłopak jej przerywa.
- Nie ona, ty - mówi i rusza kolanami by z niego zlazła. Dziewczyna prawie upada na ziemie, ale łapie równowagę i wściekła odchodzi. Co za szczęście, ja też przez chwilę myślałam, że mówi do mnie. Jego koledzy przyglądają się nam całkowicie zaskoczeni, nie wiedząc co robić. Siadam na miejsce tej laski i upewniam się, że idealnie trafiam w krocze. Poruszam się by on także dobrze to wyczuł. Jedną ręką zaczynam bawić się jego włosami na karku, a drugą odbieram narkotyk z jego dłoni. Przez cały ten czas patrzę mu prosto w oczu. Powoli oblizuje usta, chłopak nieświadomie robi to samo, dzięki czemu wiem że moja gra działa. Nie przerywając kontaktu wzrokowego zaciągam się jointem. Pochylam się do jego twarzy i wypuszczam dym prosto w jego rozchylone usta. Cóż za szczęście, że nie zaczęło mnie dusić. Prawie nie wyczuwalnie dotykam swoimi ustami jego, cmokam go i ponownie zaciągam się marihuaną. Znowu puszczam dym w jego wargi. Pod sobą już czuje jego podniecenie. Poruszam tyłkiem.
- Chętnie bym ci z tym pomogła - szepczę mu do ucha.
- Możemy się stąd urwać - mówi szybko. Uśmiecham się do niego delikatnie. 
- Ależ skąd przecież widzę, że świetnie się bawisz nie będę ci przerywać - mówię powoli i po raz kolejny cmokam go w usta. W tym momencie wyczuł, że właśnie się nim bawię. Ale on robi to odkąd się poznaliśmy. 
Elegancko wstałam z jego kolan, musiałam powstrzymać chichot szczęścia gdyż nawet się nie zachwiałam. Oho już łapie mnie faza bo tym ziole. Nawet mocny temat takiego jeszcze nie paliłam. 
Odwracam się w stronę chłopców.
- Świetna zabawa, chodźcie potańczyć - mówię do nich. Odwracam się i wychodzę z pokoju. Gdy tylko znikam im z oczu, zaczynam łapać głęboko powietrze. naprawdę ciężko udawać, że wszystko jest okey, kiedy tak naprawdę mam ochotę urwać mu łeb przy samej dupie. Pora zacząć się bawić, nie ma co czekać, aż ten debil zachowa się jak mężczyzna. Poprawiam włosy i schodzę na dół. Rozglądam się w koło, żeby wyhaczyć jakąś dupę. Po chwili rzuca mi się w oczy ciemnoblond włosy chłopaczek. Gdy wyłapuje mój wzrok, uśmiecham się seksownie i puszczam oczko. Jak mogłam się spodziewać, nie mija kilka sekund a ten już podchodzi w moją stronę. Nie świadomie rozglądam się w koło czy czasem nie widać Nialla. Nie widać. Pięknie, niech zostanie ze swoimi kolegami...
- Hej maleńka - wita się, ze mną zielonooki. Kładzie mi ręce na biodra i do siebie przyciąga, tak że teraz stykamy się czołami. Zarzucam mu ręce na ramiona. Zaczynamy tańczyć. Nagle czuje na plecach palący wzrok. Przygryzam wargę. Odwracam się i tyłem przytulam  do torsu chłopaka. Mimo tłumu
tańczących ludzi doskonale widzę wściekły wzrok Horana. Oblizuje wargę i zjeżdżam w dół, tyłkiem ocieram się o krocze tego typka.
Oh.. Zemsta jest słodka.
Zamykam oczy. Niech widzi, że naprawdę wczuwam się w ten taniec.
Jednak nie spodziewałam się, aż tak agresywnej odpowiedzi. Nawet nie wiem kiedy pojawił się obok nas by z całej siły walnąć mojego partnera do tańca. Chłopaka odrzuciło na podłogę. Ja też się zatoczyłam, ale cudem ustałam na nogach. Szerokimi oczami spojrzałam na rozwój sytuacji. Oddech mi przyśpieszył.
- Nigdy więcej jej nie dotykaj - wydarł się Niall i kopnął chłopaka w żebra. Boże obrywa przeze mnie, nawet go nie znam. Zamroziło mnie po prostu, to wszystko dzieje się jak na jakimś jebanym filmie.
- Uspokój się - krzyczę do Nialla przerażonym głosem. Nie posłuchał kolejny raz go kopnął. Gdy chłopaczek wydał z siebie przeciągły jęk bólu, zasłoniłam usta dłońmi by samej się nie wydrzeć. W oczach pojawiły mi  się łzy. Nawet już nie dociera do mnie co się dzieje. Przy chłopaku jest pełno krwi, a Niall nie wygląda jakby miał przestać.
Nie wiele myśląc uderzam go w głowę butelką po piwie, którą zgarnęłam ze stolika. Dopiero gdy chłopak łapie się za głowę i jak wściekły byk odwraca się w moją stronę, dociera do mnie co zrobiłam. Odwagi Rose, odwagi. Prostuje się i patrzę mu w oczy, które jakby mogły już by mnie zabiły. Powoli podchodzę do chłopaka leżącego na ziemi, jednak ciągle kątem oka spoglądam na Nialla by obserwować czy znów czegoś nie zaczyna. Pomagam jakiemuś chłopakowi z kolczykiem w wardze wstać zielonookiemu chłopakowi, który nie wygląda za dobrze.
- Wybacz, nie sądziłam, że aż tak ostro zareaguje. Wszystko w porządku. - Zadaję pytanie, gdy sadzamy go na fotelu.
- Tak jest spoko, nic się nie stało - mówi naprawdę słabym głosem.
- Zawieźcie go do szpitala - kieruje słowa to faceta z kolczykiem. Kiwa głową na znak zgody.
Nie zdążam odezwać się do któregokolwiek bo ktoś łapię mnie za rękę i siłą odciąga od towarzystwa. po chwili dociera do mnie, że to Niall wyprowadza mnie z domu. Gdy tylko wychodzimy na dwór wyrywam mu się. Patrzę na niego i nie wiem co powiedzieć, brak mi słów. Jestem rozczarowana jego zachowaniem, mógł zabić tego kolesia i gdybym go nie powstrzymała skończyło by się to więzieniem. Co ja gadam mogą go skazać nawet za pobicie. On także milczy, więc tylko lekko kręcę głową i odwracam od niego wzrok by wsiąść do samochodu. Chcę do domu...
 Chłopak idzie za mną i wypala mi dziurę w plecach. Wsiadam do auta i  w końcu jedziemy.
- Powiesz coś? -
- Nie mam ci nic do powiedzenia. - Uparcie patrzę w okno.
- Nie wkurwiaj się na mnie to ty mnie sprowokowałaś. - Nie wytrzymuje i posyłam mu zszokowany wzrok.
- Zwariowałeś? Nic nie zrobiłam, to ty rzuciłeś się na niego z łapami. -
- Dotykaliście się - mówi jakby to wyjaśniało całe zło świata.
- Tańczyliśmy! A więc tobie wolno obmacywać się z jakimiś ździrami, a mi nie wolno tańczyć? -
- Przecież nic nie zrobiłem, ona tylko usiadła. -
- Jesteś popieprzony - drę się. - I zatrzymaj ten cholerny samochód, stój. - Hamuje ostro i gdyby nie pas, uderzyłabym w przednią szybę. Nie wytrzymam z nim ani sekundy dłużej. Gdy tylko samochód się zatrzymuje wyskakuje z niego i idę w nieznanym mi kierunku, nie wiem gdzie jestem.
- Gdzie ty idziesz? - Słysze jak zamyka za sobą drzwi od auta.
- Jak najdalej od ciebie. -
- Wracaj natychmiast do samochodu. -  Prycham pod nosem. Nie będę go słuchać.
- Wrócę na pieszo! -
- Stąd masz jakieś 10km - informuje mnie.
- Oh nie bój się, na pewno ktoś mnie podwiezie. - Nagle pojawia się tuż przede mną. - Daj mi spokój - syczę i popycham go do tyłu. Chłopak łapie mnie za nadgarstki.
- Uspokój się Rose. Sory zadowolona? - No chyba on to sobie jaja robi.
- Daj mi spokój, nigdzie z tobą nie jadę i nie dotykaj mnie. - Trzyma mnie za mocno więc nie mogę się wyrwać.
- Csii... Uspokój się Rose, jest dobrze słyszysz. - Stara się ukoić moje nerwy. Przygryzam wargę by jakoś powstrzymać cisnące się do oczu łzy i zaczynam się wyrywać. Efekt taki, że teraz nie trzyma mnie za nadgarstki, tylko jakimś cudem mnie przekręcił, przycisnął plecami do swojej klatki i mocno objął. Teraz w ogóle nie mogę się poruszyć.
- Uspokój się, nie wyrwiesz się - warknął. Nie mam większego wyboru, więc przestaje się wyrywać.
- Wrócisz grzecznie do auta? - pyta. Mimo, że mam totalnego focha kiwam głową. Chłopak mnie puszcza. Korzystam  z okazji i szybko odwracam się w jego stronę, żeby z całej siły nadepnąć mu na stopę. Jego mina mnie satysfakcjonuję, więc gdy się zgina by rozmasować stopę, odchodzę od niego. Oczywiście w przeciwną stronę  niż do samochodu.
- Jeju, ależ ty uparta - jęczy. Ale on też jest uparty, znów pojawia się przede mną, jednak teraz nie bawi się w żądne podchody, tylko łapie mnie za uda i przerzuca sobie przez ramię.
- Niall! - Jestem bardziej niż oburzona, moja głowa jest niedaleko jego tyłka. Nie to, żeby coś tyłek ma ładny, ale to  niszczy moją godność. Za ten okrzyk dostaje po tyłku, więc więcej nic nie mówię, nawet się nie poruszam.
Jest jeszcze tylko jedna kwestia do poruszenia. Czy widać mi teraz tyłek? Sukienkę mam krótką, a to nie jest dla mnie korzystna pozycja. Nie mam co się długo nad tym zastanawiać, bo właśnie puszcza mnie na ziemię. Za sobą czuje oczywiście samochód. Otwiera mi drzwi i na siłę wciska do środka. Za nim je zamyka,  kuca by się ze mną choć trochę zrównać twarzami.
- Przepraszam okej? - Przewracam oczami. Duuuupek!!
- Ja też przepraszam - mamroczę. Jeśli tego nie zrobię nigdy nie ruszymy.
- No więc grzecznie mi tu. - Zamyka drzwi i idzie siąść za kierownicą. W końcu wracamy do domu, znaczy do niego. Przez jakiś czas jedziemy w ciszy, nie lubię tego.
- Jak się nazywała? -
- Co? - pyta nieprzytomnie.
- No ta ździra. Jak się nazywała - Odchrząka.  Spogląda na mnie kątem oka i z powrotem na drogę.
- No... - Droga jego oczu ciągle pozostaje niezmienna. W końcu wzdycha. - No nie wiem - mówi. Wzruszam ramionami, ale w duchu ciesze się jak głupia.
- W sumie miała ładne włosy - przyznaje, gdy wracam do niej myślami.
- Wolę rudę. -
- No wiem ja też. - O ludzie moja skromność zabija.
- Zjadłabym coś - marudzę. Jedyna reakcja jaką ode niego dostanę do łobuzerski uśmiech. - No co? -
- Nic, zjarałaś się - mówi. Uśmiecham się. Jakbym nie wiedziała. Wiem co to gastro, helou!
- Więc czym masz zamiar mnie nakarmić? - pytam.  Posyła mi szeroki uśmiech, po czym łapię się za kroczę.
- Ugh! Jesteś obrzydliwy. - Odwracam się obrażona w stronę szyby, a ten wybucha śmiechem. - Jesteś dupkiem - krzyczę i daję mu kuksańca w ramię.
- Oh, nie obrażaj mnie - mówi piskliwie udając obrażoną snobkę. Nie wytrzymuje i zaczynam się śmiać. - To, że jesteś ładniejsza ode mnie nie oznacza, że możesz tak brzydko mówić. jesteś po prostu oh... - Po tym tekście jeszcze macha dłonią jak jakiś gej. Aż mi łzy ciekną ze śmiechu.
- Błagam cię,  przestań - chichoczę. Pokazuje mi język, ale przynajmniej siedzi już cicho.

W końcu samochód gaśnie. Chłopak otwiera mi drzwi i czeka, aż wysiądę. Jego niedoczekanie. Wystawiam ręce do przodu.
- Zanieś mnie, proszę  - mamroczę. Strasznie szybko zrobiłam się śpiąca, to zielsko zamuliło mnie jak nigdy. Chłopak bierze mnie w ramiona i idzie do mieszkania.
- Dobranoc Rose - mówi.
- Dobranoc... - mamroczę i zasypiam w jego ramionach. To chyba moje ulubione miejsce do spania.
_____________________________________________________________________
Jak tam wakacje??? Oby superaśnie!
Komentujcie robaczki :D

piątek, 26 czerwca 2015

18

Budzę się, mimo że za oknem dopiero świta. Rumienię się gdy tylko nachodzą mnie wspomnienia z wczorajszego wieczoru. Nadal jestem naga i wtulam się w Nialla, jedyna rzecz która nas dzieli to moje majtki i jego bokserki. Spoglądam na twarz chłopaka, który nadal jest głęboko pogrążony w snach. Układam wygodnie głowę na jego piersi i palcem przejeżdżam po jego klacie. Mimo, że śpi lekko napina mięśnie. Zdusiłam chichot. Nie chce żeby przypadkiem się obudził, tu jest mi tak dobrze. W ogóle dobrze mi z Niallem mimo ze nie wiem jaka relacja nas łączy. Niall raczej nie bawi się w dziewczyny. Ale czy chciałabym być jego dziewczyną.
Tak chciałabym, żeby mu na mnie zależało, żebym była dla niego wyjątkowa. Co jest chyba mało możliwe, tyle dziewczyn które się przy nim kręciło, które zdobył, dlaczego to właśnie ja miałabym być tą jedyną. Nie mam w to dużej wiary, ale mam nadzieję. Psychicznie już powinnam się przygotowywać na odrzucenie, ale nie chcę nawet myśleć o jego odejściu. To zadziwiające jak szybko człowiek może się przyzwyczaić do obecności drugiej osoby. Znam go tak krótko, prawie w ogóle, a jednak strasznie mnie zaboli gdy odejdzie mimo że jest dla mnie jedną wielką niewiadomą. Bo co ja o nim wiem? Jak się nazywa i gdzie mieszka. Nie wiem co lubi robić w wolnym czasie, nie wiem gdzie pracuje, nie wiem jakie miejsca lubi odwiedzać, nie znam jego ulubionego dania ani koloru. Nie wiem czy ma rodzeństwo, nie wiem gdzie się wychował, jedynie lekkie podejrzenie przez akcent, jest Irlandczykiem, o Ashtonie wiedziałam wszystko po jednym dniu, lubił mówić o sobie, ale także słuchał i mnie. Za nim zaczął mnie zdradzać, nasz związek był naprawdę świetny. Prawie się nie kłóciliśmy, jasne czasem nam się zdarzyło ale to jakieś drobiazgi, w końcu  bez kłótni związek był by aż za bardzo idealny aż do znudzenia.
Spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę, dopóki nie zaczął się zabawiać.
Ale może dobrze się stało, gdyby nie to, nie leżałabym tu teraz z kimś kto jest dużo więcej warty niż Ashton, któremu jak się okazało zależy tylko na sobie.
Szczerze to chyba zabolało by mnie teraz bardziej gdybym zobaczyła Nialla który całuje się z inną niż gdy Ashton który ciągle miał inną w łóżku będąc ze mną.
Zabawne prawda.
Słyszę nad głową cichy jęk więc unoszę głowę by spojrzeć na budzącego się chłopaka. Podniósł dłoń przetarł oczy i dopiero je otworzył. Jest uroczy taki zaspany.
- Kurwa, zaraz pękną mi jaja - mruknął. Dopiero po sekundzie zrozumiałam o co mu chodzi. Wczoraj położył się z pełnym wzwodem, a jak każdy wie rano napływa tam krew. Chichoczę, a ten wkurzony spycha mnie z siebie.
- To nie jest śmieszne - jęczy. Wybucham jeszcze większym śmiechem, dopóki nie widzę nad sobą jego twarzy, szybko się zamykam. Niall uśmiecha się przebiegle.
- I co teraz? - pyta. Oblizuje wargi i spoglądam mu w oczy. Pochyla się i mnie całuje, zarzucam mu ręce na szyję. I nagle czuje jak jego palce atakują moje żebra. A więc to była zmyłka! 
- Przestań! - Krzyczę i zaczynam się wierzgać i odciągać jego dłonie. - Błagam przestań - drę się przez śmiech, czuje łzy w oczach.
- Będziesz się śmiać? - pyta rozbawiony,
- Nie! Obiecuje. - W końcu przestaje mnie gilgotać.  Siadam z godnością i  łapię głęboki oddech.
Przygryzam wargę by się nie roześmiać, co oczywiście mi się nie udaje i głośno prycham i zaczynam się śmiać. Zasłaniam usta dłonią, ale ani trochę to nie pomaga. Zginam się w pół i chowam głowę między kolanami. 
- Dzieciak! - komentuje obrażony chłopak. Co rozmiesza mnie jeszcze bardziej. Nie mogę złapać oddechu. Słyszę ciche prychnięcie, więc spoglądam na Nialla, który sam z ledwością powstrzymuje się od śmiechu.  Nie wytrzymuje i także zaczyna się śmiać. O nie jak on się śmieje! Z powrotem chowam głowę między nogi by na niego nie patrzeć,  inaczej nigdy nie przestanę się śmiać.
Mija około pięciu minut, a my dopiero przestajemy się śmiać. O matko, ale bolą mnie mięśnie brzucha, to jakaś masakra. Powoli uspokajam oddech, nie patrze na niego, bo znowu zacznę się śmiać. Wycieram policzki, popłakałam się ze śmiechu.
- Wiesz? Uroczo się śmiejesz - komentuje Niall. Ryzykuje i patrzę na niego. Przygląda mi się i delikatnie uśmiecha. Wzruszam ramionami, ja tam tak nie uważam.
- Idę wziąć zimny prysznic - mówi, cmoka mnie w usta i wstaje z łóżka. Przyglądam się jego pośladkom kiedy odchodzi. Gdy tylko znika w łazience i podkreślam, że nie zamknął za sobą drzwi, opadam na łózko i patrze się na sufit. Czuje, że mam delikatny uśmiech.
On jest naprawdę niesamowity.
Sięgam po telefon, żeby przejrzeć co się dzieje na świecie. Na instagramie napotykam  zdjęcie Clary z jej nowym chłopakiem. Wyglądają naprawdę słodko. Komentuje zdjęcie i przeglądam dalej. Nowe zdjęcie dodał też Ashton. Oczywiście uwielbia się chwalić więc pokazuje swoją  klatę piersiową. W tle jest lustro i dostrzegam kto robił to zdjęcie.
Sasza.... Przewracam oczami, stara się mnie przeprosić, ale nadal spotyka się z tą laską. Debil. Z resztą co ja będę się nim przejmować. Jebać go.
Na messenger jest dostępna Clary, więc do niej piszę.
Rose: Hej mała!
Clary: No hej suko!
Uśmiecham się do telefonu.
Rose: Widziałam tego twojego kolesia, nawet fajna dupa :P
Clary: No wiem :* On też przyznaję ci racje
Rose: Co? o.O
Clary: Właśnie czyta mi przez ramię :P
Rose: trzeba go jakoś zgasić, żeby za bardzo mu ego nie podrosło ;)
Clary: Pozwól, że sama o to zadbam :)
Rose:  No to powodzenia :D
- Z kim tak piszesz? - O mało nie podskakuje słysząc głos Nialla.
- Z przyjaciółką - odpowiadam.  Wskakuje na łóżko tuż obok mnie.
- Co będziemy robić? - pytam znudzona. Chłopak wzrusza ramionami.
- Najpierw możemy pójść zjeść śniadanie, potem możemy zagrać w coś i patrzeć jak wygrywam, a potem możemy przejechać się na wyścigi, żebyś znowu mogła patrzeć jak wygrywam, po wyścigach jest impreza - wyjaśnia swój plan.
- Widzę, że wszystko już obmyśliłeś, ale i tak ze mną nie wygrasz - drażnię się z nim. Pokazuje mi język.
- Wtedy dawałem ci fory - mówi.
- Chyba śnisz, na wyścigach też ostatnio dawałeś fory przeciwnikom? - pytam przypominając sobie więcej jego przegranych.
- W pracy sobie nie żartuje - mówi poważnie. Na widok moich zmarszczonych brwi, wyjaśnia o co mu chodzi z tą pracą. - Zarabiam duże pieniądze na zakładach. - Wielka ulga zagląda w każdy zakamarek mojej duszy. Uśmiecham się do niego szeroko.
- Co jest? - pyta. kręcę głową.
- Nic, po prostu... - przerywam. To raczej nie jest miłe jak ktoś podejrzewa cię o dilowanie, może nie powinnam mu mówić.
- Po prostu co? - dopytuje.
- Myślałam, ze... No, że jesteś może dilerem? - mówię cicho. Rzuca mi dziwny wzrok.
- Nie - ucina krótko. Odwraca wzrok i sięga po telefon. Wpatruję się w niego z ogromnym zaskoczeniem. A to co ma być? o co mu chodzi?
- Niall? - naciskam na niego.
- Kurwa mać, chuj cię obchodzi co robię, nie znasz mnie więc nie oceniaj - wydziera się. Patrzę się rozszerzonymi ze strachu oczami w jego wściekłą twarz. Moje serce bije jak oszalałe, nie wiem co zrobić, żeby nie popełnić błędnego kroku i jeszcze bardziej go wkurwić.
- Wezmę prysznic. - Głos mi drży. Wstaje powoli z łóżka, ale idąc do łazienki przyśpieszam kroku, zgarniając po drodze jakieś jego czyste bokserki i koszulkę.
Biorę prysznic, a w myślach mam prawdziwy rój pszczół. Co się właśnie przed chwilą stało? Było dobrze, co go tak nagle zdenerwowało. Po tym jego wybuchu jestem pewna, że narkotyki miał ogromną role w jego życiu, teraz stawiam sobie tylko pytanie jak ogromną i czy nadal mają.
Wystawiam głowę przez drzwi by zobaczyć czy mogę bezpiecznie stąd wyjść. Chłopak stoi przy oknie i wygląda przez niego. Jak na razie nie wygląda to źle. Wychodzę i chrząkam żeby zwrócić na siebie uwagę.
- Choć zjemy śniadanie - mówi ponuro i rusza w stronę drzwi.
- Niall.. - zaczynam chrapliwie. - Chyba lepiej będzie lepiej jak uspokoisz się całkowicie - proponuje. Uważnie przypatruje się jego twarzy, czy aby nie uciekać. Nozdrza mu się rozszerzają i bierze głęboki wdech. Dopiero po chwili w jego oczach widzę opanowanie. Posyłam mu leciutki uśmiech i podchodzę bliżej. Niall jest jak takie zlęknione i agresywne zwierzę, nie wiem dlaczego nie chcę nikogo do siebie dopuścić, ale dowiem się tego.
- Przepraszam... Jeśli chcesz wiedzieć to nie diluje, po prostu... mam złe wspomnienia z dragami - Mówi niezręcznie.
- Chcesz o tym pogadać? - pytam. Nieśmiało kręci głową. Ukrywam rozczarowanie i lekko się uśmiecham. - Zrobisz naleśniki - zmieniam temat.
- Jasne - mówi i przyciąga mnie do siebie i mocno całuje.
Mija kilka godzin w towarzystwie Nialla, gdy się nie wścieka jest naprawdę fajnie. Właśnie wróciliśmy z mojego domu, rodziców nie ma w domu, więc skorzystałam z okazji by wziąć kilka rzeczy.
- Nadal się zastanawiam czy aby się do mnie nie wprowadzasz - komentuje chłopak. Przewracam oczami.
- To tylko najważniejsze rzeczy - mówię rozbawiona.
- To co jedziemy się po ścigać? - pyta. Kiwam głową. - Tylko seksownie się ubierz, muszę pochwalić się przed kumplami jaką to laskę wyrwałem. - Uśmiecham się z jego komplementu.
- Wrócimy tu jeszcze przed imprezą? - pytam. Odpowiada, że tak.
Idę do jego pokoju zobaczyć co ciekawego ze sobą zabrałam.
Decyduje się na krótkie spodenki  i zwykłą koszulkę. Do pokoju wchodzi Niall.
- Co to ma być? - Zatrzymuje się na środku pokoju. Marszczę brwi. - zdejmuj to natychmiast. -
- Co, za mało seksownie panie kontroler - warczę. Nie mój problem jak mu nie pasuje.
- Za mało seksownie? - prycha. - Dziewczyno nie wyjdziesz nigdzie w samej bieliźnie - mówi.
- Mam na sobie krótkie spodenki nie bieliznę - wyjaśniam mu. Głupi czy co?
- Ale widać ci pośladki nigdzie w nich nie jedziesz, przebierz się - naciska. Przewracam oczami, ale posłusznie wyciągam z torby coś innego. Pada na czarno białe legginsy. Szybko wkładam je na nogi.
- Lepiej? - pytam, a ten wydaje z siebie głośny jęk.
- Zabijasz mnie, musisz mieć takie seksowne nogi? Odsuń się - mówi i sam zaczyna grzebać w mojej torbie. Na początku szuka spokojnie, ale gdy nie widzi nic stosowanego jego zdaniem wszystko wysypuje na łózko. - Kurde! - Podchodzi do szafy i wyciąga swoje dresowe spodnie i mi je podaje.
- No chyba cię pogrzało - śmieje się.
- Nie możesz pokazywać się tak innym - mówi.
- Proszę cię idź z tą swoją zazdrością gdzie indziej. -
- Nie jestem zazdrosny! Ja po prostu... - urywa.
- Ty po prostu co? - dopytuje świetnie się bawiąc. Zatyka go i nie wie co odpowiedzieć. Posyłam mu triumfujący uśmiech.
- A idź w czym chcesz - warczy i wychodzi z pokoju, zaczynam chichotać w pustym pokoju.
Nialla znajduje w kuchni, oczywiście z obrażoną miną.
- To co jedziemy cukiereczku? - pytam. Mruknął co pod nosem i wyszedł z mieszkania. Zdusiłam chichot. Ależ on obrażalski.
Weszliśmy do małego garażu za jego kamienicą. Cholera, ten gościu ma dwa motory i to całkiem eleganckie. Skąd on ma tyle kasy, nie wierzę że z samych zakładów. Nie komentuje jednak tego i siadam za nim na zielonym motocyklu. Nie znam się, nie powiem jaki, ale podejrzewam że to Yamaha. Odpala go  i ruszamy w drogę. Mocno przytulam się do Nialla, jeździ naprawdę szybko, trochę się jednak boje w końcu znowu nie dostałam kasku. Nie powinnam z nim wsiadać w ogóle, ale cóż trudno.
Kilka minut i dojeżdżamy na miejsce, czyli na stare magazyny. Zatrzymujemy się przy jakiejś grupce. dwóch gości na motorach i trzy laski, wszystkie przylepione do nich jak na klej. Spoglądam na ich stroje, czyli staniki i miniówki, nie żeby coś ale widać im majtki. A Niall czepiał się mnie o spodenki, no chyba jaja se robił, teraz wyglądam  jak jakiś kosmita. Chyba jako jedyna jestem ubrana. Rozglądam się wokół. No dobra nie tylko ja jestem ubrana co za ulga. Schodzę na ziemie, a tuż za mną chłopak, łapie mnie za rękę i podchodzi do kumpli, ja się trzymam z tyłu, nie znam tego towarzystwa.
- Elo stary - krzyknął niebieskooki brunet, trzymający dłoń na tyłku, oczywiście pod spódnicą, jednej z dziewczyn, która nie wygląda na zbyt inteligentną.
Niall wita się z chłopakami męskim uściskiem dłoni.
- Dawno cię nie było. - Odzywa się drugi chłopak. Jest wysoki i szczupły, ale pod koszulką widzę, że także umięśniony. Ma naprawdę ciekawego zielonego irokeza na głowie. Uroczo. Podejrzewam, że zmienia ciągle kolor, teraz to modne.
- Byłem zajęty - odpowiada mój blondyn. Czuje jak lekko ściska moją dłoń. Obaj chłopcy przenoszą wzrok na mnie i spoglądają zaciekawionym wzrokiem. Rumienię się leciutko.
- A to co to za nowa laska - pyta zielony irokez.
- To Rose moja... przyjaciółka - mówi. Ukrywam rozczarowanie. Przyjaciółka? Naprawdę? - Rose, ten zielony to Greg, a ten debil to Mike - przedstawia mi ich.
- Hej - witam się z nimi z uśmiechem.
- Ładniutka - stwierdza Mike.
- Wiem, dlatego jest moja - mówi Niall, czy ja słyszę ostrzeżenie? Znowu ściska moją dłoń.
Jestem jego jak to nazwał "Przyjaciółką" a nie dziewczyną, ale ogólnie należę do niego. To bezsensu.
 Dziewczyny, które są ignorowane przez chłopców, posyłają mi wściekły wzrok.
- Za dziesięć minut zaczynamy, jedziemy na start? - pyta Greg.
- Jasne - odpowiada Niall. Odwraca się w moją stronę. - Czekaj na mnie na mecie - mówi i cmoka mnie w usta. Zostawia mnie i siada na na motor, odjeżdża. To samo robią Greg i Mike. Jednak żaden nie pożegnał tych lasek jak należy, po prostu je zignorowali. Wszystkie trzy jak na zawołanie zwracają wzrok na mnie. Przyglądam im się nie pewnie. Krzyżuje ręce na piersi jakby miało mnie to w jakiś sposób uchronić.
- Niall cię lubi - mówi ciemnooka blondynka jakby to było dla niej niezrozumiałe.
- Dlaczego? - pyta druga.
- Pamięta twoje imię - wcina trzecia. Robi się dziwnie. Wzruszam ramionami, skąd mam wiedzieć dlaczego. Może ja się szanuje. Nie mówię tego jednak na głos.
- Jesteś jego prywatną dziwką? - pyta ta druga. Rozszerzam oczy.  Prywatna dziwka? Skąd ona to wzięła.
- Zostawcie ją - słyszę za sobą dziewczęcy, ale twardy głos. Odwracam się i widzę jak podchodzi do nas laska cała ubrana na czarno. Nawet włosy ma czarne jak smoła. - Wiem, że nie jesteś zbyt mądra, ale nie mówi się prywatna dziwka, tylko jego dziewczyna - wyjaśnia. Staje tuż obok mnie, jest mniej więcej mojego wzrostu.
- Nie wtrącaj się. Niall nie ma dziewczyn - mówi ta trzecia i odrzuca włosy do tyłu. - Bo już dawno chodziłby ze mną - wyjaśnia.
- Wierz mi, że nawet on woli szanującą się laskę, a nie taką która puszcza się z kimkolwiek, a teraz lepiej oddal się stąd - grozi. Trzy dziewczyny mrucząc coś pod nosem odchodząc.
- Nie przejmuj się, sporo tu takich - mówi nieznajoma mi dziewczyna. - Jestem Teylor.
- Rose - przedstawiam się i ściskam jej wyciągniętą dłoń.
- Więc przyjechałaś z Niallem, szacun dziewczyno - uśmiecha się do mnie. Wzruszam ramionami.
- Jakoś tak wyszło - mówię.
- Choć nie będziemy tu tak same stać - proponuje. Zgadzam się z nią i razem ruszamy w nieznanym mi w sumie kierunku. Po drodze gadamy o różnych babskich sprawach. Dziewczyna jest naprawdę miła, fajnie się z nią rozmawia. Podchodzimy w końcu do jakiejś pięcioosobowej grupki.
- Hej wszystkim poznajcie Rose - mówi moja towarzyszka. Pięć par oczu spogląda od razu na mnie. Wszyscy się uśmiechają i od razu podają mi dłonie oraz się przedstawiają. Jestem trochę oszołomiona za dużo gadaniny jak na jedną chwilę.
- Ej ludzie bo dziewczyna się pogubi - krzyczy Teylor. Wszyscy zaczynają się śmiać i jeszcze bardziej się  przekrzykują. Uśmiecham się. Podobają mi się. Staram się ich wszystkich słuchać, jednak sama się nie wtrącam szczerze to nie nadążam za nimi.
- Jesteś tu sama? - pyta rudzielec z grupy. Zakłada mi ramię na plecy. Próbuje się lekko odsunąć, ale mnie trzyma. Cóż do tej pory czułam się dobrze.
- Nie z... przyjacielem - odpowiadam.  - Wiesz wolałabym, żebyś wziął ramię - mówię.
- Lepiej jej posłuchaj - mówi mu Teylor.
- Oj tam weź tylko sobie rozmawiamy - mówi rudzielec.
- Hej! - wszyscy odwracamy się w stronę dobiegającego głosu. W naszą stronę idzie Niall i chyba jest zdenerwowany, nie chyba a na pewno. - Puść ją - drze się. Chłopak szybko się ode mnie odsuwa, jednak Niall i tak łapie go za koszulkę i przyciąga do siebie.
- Uspokój się stary - mówi przerażony. Wszyscy inni patrzą niespokojnie na rozwój wydarzeń.
- Niall zostaw go - mówię cicho. Ja także jestem przestraszona, nie chcę żeby się pobili. Blondyn odwraca twarz w moją stronę.
- Zamknij się miałaś na mnie czekać, a nie szukać sobie znajomych - wydarł się. Odwracam wzrok nie mogę na niego patrzeć. - Idziemy stąd - mówi w końcu i pcha mocno rudzielca, aż ten przewraca się na ziemię. No cóż mogło być gorzej. Szybko ruszam za Niallem i wysyłam przepraszające spojrzenie całej grupce.
W ciszy podchodzimy do jego motoru. Mam ją przerwać czy nie?
- Ekhm.. Niall jak ci poszło? - pytam.
- Nawet nie patrzyłaś - prycha.
- Nie zachowuj się baba z okresem - warczę tracąc cierpliwość. Ile można? Ten człowiek jest niezrównoważony. Patrzy na mnie zaskoczony.
- Wygrałem - odpowiada w końcu.
- Gratuluje - syczę i siadam na motor.  Zaczyna mi się przyglądać. Przez ten jego uśmieszek jestem zdezorientowana. Oblizuje usta i już wiem co chodzi mu po głowie. Serio? W takim momencie?
- Jesteś niemożliwy - wzdycham nie mogąc już dłużej się obrażać. No po prostu nie potrafię mu się opierać w jakikolwiek sposób.
- Kochasz to dziecinko - mówi, puszcza mi oczko i siada przede mną.
Zaciskam usta słysząc to słowo... Nie wiem co myśleć.
_____________________________________________________________________
Czekam na miłe słowa :*

poniedziałek, 1 czerwca 2015

17

- Ślicznie wyglądasz - mówi. Rumienie się.
- Ty też wyglądasz niczego sobie. - Spojrzał na mnie kątem oka. O matko ten wzrok.... - Patrz na drogę  - mówię  lekko zdenerwowana. Chłopak uśmiecha się pod nosem, ale posłuchał mnie i patrzy przed siebie.
Jedziemy w ciszy, ale nie przeszkadza mi to. Jest miło. W końcu dojeżdżamy na miejsce.
Zrzędnie mi mina gdy zdaje sobie sprawę gdzie jesteśmy. No musiał wybrać takie miejsce, po prostu musiał. Z miliona restauracji wybrał tą.
- Wszystko w porządku? - pyta gdy gaśnie silnik. Uśmiecham się sztucznie.
- Tak jest okej - mówię. Przez chwilę mi się przygląda, ale na szczęście o nic nie dopytuje. Otwiera mi drzwi i pomaga wysiąść. Matko ale jestem zestresowana, tylko że nie randką a tym że dotarliśmy w to miejsce. Będzie kino. Ruszyliśmy do środka trzymając się za ręce. Wcześniej zarezerwował stolik więc, po chwili już siedzimy na swoich miejscach, z resztą bez rezerwacji by nas wyrzucili, dziwne że w ogóle dostaliśmy stolik, normalnie tutaj są rezerwacje na miesiąc w przód. Kto by się spodziewał, że Niall wie jak zachować się w takich miejscach. To cholernie droga restauracja, więc na pewno ma pieniądze. Może nie tylko jest narkomanem ale i diluje. O matko z kim ja się spotykam. Niall zamawia dania oraz wino. Wino dostajemy od razu, na dania musimy poczekać. Rozglądam się po sali, ale nikogo znajomego nie widać. Co za ulga.
- I jak? - pyta chłopak. Uśmiecham się lekko.
- Nie tego się spodziewałam  - mówię. Jego uśmiech lekko zrzędnie.
- Nie podoba ci się? - pyta z rozczarowaniem. Wygląda jak mały zagubiony chłopczyk.
- Nie, jest świetnie. Po prostu nie sądziłam, że jesteś do czegoś takiego zdolny. Ja wiem.. spodziewałam się KFC - wyjaśniam. Opuszcza lekko głowę do dołu, jakby był zawstydzony.
- Starałem się - mówi.
- Dlaczego? - dopytuje. Chłopak wzrusza ramionami. On jest taki słodki.
 Kelner przynosi jedzenie. Mówi nam co to jest, ale z doświadczenia wiem by nie słuchać. Czasem te nazwy są takie pokręcone, że potem przez trzy dni myślisz co to było.
- Pierwszy raz to robię - wyznaje Niall gdy kelner odchodzi.
- Co? Jesteś na randce? - chichoczę, ale gdy Niall mi nie wtóruje poważnieje. - Mówisz poważnie? Nigdy nie byłeś na randce? Dlaczego? - Znowu spuszcza twarz i wpatruje się w swoje jedzenie. Ten chłopak jest niepewny siebie. Nigdy bym go o to nie posądziła.
 - Lubię cie, z resztą nigdy nie spałem z dziewczyną w jednym łóżku bez bzykania. Trzeba to jakoś uczcić co nie? - zwierza się. Wzdycham. To chyba w jego wydaniu miało być coś naprawdę miłego.
- Jesteś uroczy - komentuje.
- Nie jestem, jedz - warczy. No i wracamy do punktu wyjścia. Najwidoczniej koniec otwartości na dziś. Lepsze to w sumie nie nic. Zaczynam wcinać. Nawet dobre.
- Ile masz lat? - pytam.
- Dwadzieścia jeden - odpowiada. Unoszę brwi.
- Naprawdę? - nie dowierzam. Myślałam że jest straszy. - Dałabym ci dwadzieścia pięć - mówię. Chłopak przewraca oczami.
 - Nie wyglądam tak staro. -
- A te zmarszczki pod oczami? -  Przestaje kroić mięso i marszczy brwi.
- Jakie zmarszczki? - warczy. Spogląda na kieliszek od wina, by jakoś zobaczyć swoje odbicie.
- Żartowałam - chichoczę.
- Zabawne - komentuje oschle. Nie wierzę, że tak się zestresował na myśl o zmarszczkach. Nie mogę przestać chichotać więc dostaje od niego kopa pod stołem. Posyłam mu morderczy wzrok co pewnie z moją rozbawioną miną daje dziwny widok. Puszcza mi oczko i popija wino.
- Masz zamiar kierować po pijaku? - Marszczę nos.
- Nie martw się. - W jego oczach widzę coś co każę mi się zamknąć, ale zbywam to.
- Nie wsiądę z tobą do samochodu w takim stanie - wyjaśniam. Przymknął oczy i wziął głębszy oddech.
- Nie wkurwiaj mnie Rose - mówi cichym i niskim głosem. Zagryzam wargę by mu już więcej nie pyskować.
- Idę przypudrować nosek - mówię ze sztuczną grzecznością. Wiem że wyczuł, że nie jestem zbyt zadowolona bo rzucił widelec na talerzyk i mruknął coś pod nosem. Jak na razie ta noc nie idzie po mojej myśli.
Wchodzę do łazienki i głęboko oddycham. Dam mu czas na uspokojenie i wrócę. Poprawiam makijaż i wychodzę. Na mojego ogromnego pecha wpadam na Ashtona.
- Oh? Rosie? Co ty tu robisz? - pyta zaskoczony.
-  Ja..? - nie wiem co powiedzieć.
- Twoi rodzice nie mówili, że wpadniesz, ale dobrze że jesteś - mówi.
- Moi rodzice też tu są? - pytam przerażona.
- Tak próbują się dogadać w sprawie twojego wczorajszego wybuchu - wypomina mi. Rumienię się zawstydzona. Jak znam Ashtona właśnie mnie poniżył bo dobrze wiem, że moi rodzice właśnie za mnie przepraszają.  - Przyszłaś nas przeprosić? - pyta z dziwnym błyskiem w oku. Uderzyło mnie to jak właśnie bezczelnie mnie potraktował. Prosto z mostu powiedział, że mam go przepraszać.
- Chyba śnisz - warczę. Uśmiecha się. Aż dziwne, że kiedyś kochałam ten uśmiech, teraz jest taki obrzydliwy.
- Chodź przywitasz się ze wszystkimi. - Łapie mnie za rękę i zaczyna ciągnąć. Szybko ją wyrywam. Spogląda na mnie zaskoczony.
- Ja tu nie przyszłam na kolacje z wami - wyjaśniam.
- Jak to? - Marszczy brwi.
- Jestem z kimś. Chyba nie sądzisz że przyszłabym się spotkać z twoją parszywą mordę - warczę. Przewraca oczami.
- Przestań do końca życia będziesz mnie karać za błędy - wzdycha od niechcenia. - Ja też ci wybaczę to ubliżanie mi - mówi i zaczyna bawić się kosmykiem moich włosów.  - Zawsze możesz do mnie wrócić - przypomina mi. Prycham głośno.
- Chyba jesteś niepoważny. - Mijam go. Na szczęście nie idzie za mną, ale wystarczy chwila i zaraz powie wszystko moim rodzicom. Nie chcę by matko zobaczyła Nialla, zrobi aferę. Gdy siadam na przeciwko Nialla drga mi lewa powieka, ale przynajmniej Niall jest już spokojny.
- Coś się stało? - pyta.
- Możemy wyjść? - pytam z napięciem.
- Nie podoba ci się tu? - pyta.
- Nie jest świetnie, ale jestem już trochę zmęczona, dziwnie się czuje - mówię z nerwowym uśmiechem. 
Marszczy brwi, ale prosi kelnera o rachunek. Cała drżę, jestem cała zdenerwowana. Ten debil już pewnie wszystkim powiedział, ze tu jestem. Jeszcze brakuje by mnie zobaczyli z kimś takim jak Niall. Matka dostanie zawału jak zobaczy jego tatuaże.
Jak mogłam się spodziewać, przed samym wyjściem łapie nas moja matka.
- Rose! - Zatrzymuje mnie jej lodowaty ton. Przerażona spoglądam na Nialla, szukając jakiejś pomocy, ale jedyne co widzę to ogromne zdezorientowanie.
- Matko - witam się oschle.  Jak zwykle jest perfekcyjna w każdym calu, nie pokazała by się wśród znajomych z odrobiną nie doskonałości. Jej brązowe włosy są opięte wysoko w wielkiego koczka, założyła czarną sukienkę za kolana , na ramionach ma szal.
- Co ty tu robisz? - pyta i dopiero spogląda na Nialla. Ten oczywiście się wyrywa. 
- Dobry wieczór, jestem Niall, zaprosiłem pani córkę na randkę - mówi i wyciąga do niej dłoń. Kto by się spodziewał takiej kultury z jego strony.
Posyłam mamie błagalny wzrok ale całkowicie mnie ignoruje, to samo robi z dłonią Nialla, posłała tylko w tą stronę wzrok obrzydzenia. Chłopak opuszcza rękę i zaciska ja w pięść. 
- Co ty sobie wyobrażasz, dziecko? - Krzywię się. - Jak możesz pokazywać się z kimś takim tutaj, aż tak mnie nienawidzisz, już wszyscy zaczynają mówić - stwierdza. Zatkało mnie, jak można tak jawnie gadać na kogoś, właśnie gdy ta osoba stoi obok.. Nawet nie wiem co powiedzieć. 
- Nie skazuj mnie na taki wstyd nie życzę sobie żebyś spotykała się z tym chłopakiem. Nie zachowuj się jak dziwka. - Kończy swoją deklaracje, a mi napływają łzy do oczu.
Ale to ja mówię najgorszą rzecz na świecie.
- Dobrze mamo - szepczę.
- Nie chce żebyś kręcił się w jej towarzystwie - mówi do Nialla.  - Chodź Rose - dodaje do mnie i się odwraca. Jestem rozdarta. Spoglądam na Nialla a potem na plecy matki. Robię krok w jej stronę. 
- Rose?! - pyta niepewnie chłopak i wyciąga rękę w moja stronę. Patrzę na niego błagalnym wzrokiem. Niech mnie teraz zostawi, proszę. Robię kolejny krok w stronę mojej matki. Niall opuszcza dłoń i wygląda na zranionego. 
Przybiera maskę obojętności i zaciska usta. Zaciska dłoń na karku i bez słowa się ode mnie odwraca i wychodzi z restauracji. Czuje się jakby to był  koniec między nami. Ale mam mu się dziwić? Nie będzie przecież tolerował takiego zachowania z mojej strony, sama bym miała coś takiego w dupie.
Czuje, że zawiodłam kogoś na kim cholernie mi zależy i to wcale nie jest przyjemne uczucie. Rzucam okiem na matkę. Mam przed sobą dwie drogi i za cholerę nie wiem którą wybrać. Przygryzam wargę.
Kurwa raz się żyje. Wybiegam z restauracji.
Gdy jestem na zewnątrz wyszukuje wzrokiem Nialla. Dotarł już do swojego samochodu. Przyśpieszam kroku, nie mam czasu nawet rozejrzeć się czy czasem nie jedzie jakiś samochód by wyjechać lub wjechać na parking.
- Niall, stój - krzyczę. Chłopak odwraca się w moją stronę, a ja z wielkim siłą wpadam na niego. Zarzucam mu ręce na ramiona i mocno go do siebie przytulam. Zaskoczony łapię mnie za biodra i lekko mnie od siebie odsuwa. Przełykam ślinę i patrzę na niego nie pewnie.
- Przepraszam - mówię. Przepraszam go za te chwilę zawahania i że chodź przez chwilę myślałam by go tak zostawić. Nie reaguje wiec łapie go za koszulkę i przyciągam do siebie. Całuje go. Na siłę wpycham język do jego ust, on nie robi nic. Denerwuje mnie to. Niech mi odpowie. W końcu to robi i oddaje mi pocałunek. Gdy kończymy oboje mamy przyspieszony oddech.
- Nie boisz się, że cię zobaczą - pyta oschle.
- Mam to gdzieś - mówię spokojnie.
- Chyba nie jest zadowolona - stwierdza i patrzy na restauracje. Odwracam się i przez szybę widzę matkę jest wytrącona z równowagi.
- Mam nadzieje ze nie wywali mnie z domu - żartuje ale jest w tym dużo prawdy. Może się tak zdarzyć i wcale się wtedy nie zdziwię.
- Przygarnę cię do siebie - mówi. Posyłam mu wdzięczny uśmiech.
- Jedźmy stąd - proszę go. Ruszamy w stronę auta. 
- Dlaczego nazwała cie dziwką - pyta. Wzruszam ramionami. 
- Nie wiem - mowie. - jestem wyczerpana - zmieniam temat. Wzrusza ramionami, jakby go to totalnie nie obchodziło. Wchodzimy do samochodu i po pierwszym zakręcie wiem, ze kierujemy się do niego.
No ten tego erotyczne sceny czytasz na własną odpowiedzialność :P
Zatrzymujemy się pod jego kamienicą. Jednak nie wychodzimy od razu na zewnątrz.
Nial patrzy na mnie magnetycznym wzrokiem od którego przechodzi mnie dreszcz. W tych oczach kryje się naprawdę dużo obietnic. Chłopak powoli oblizuje usta, od czego od razu zasycha mi w ustach. Nieświadomie sama oblizałam swoje usta, na co szeroko się uśmiechnął. Moje policzki zapłonęły więc wysiadam z auta. Tylko przy nim tak często się rumienię.
Mój telefon zaczyna dzwonić. Patrzę kto to i od razu go wyłączam. Jak na razie nie ma ochoty na rozmowy z moją matką. Niech przemyśli sobie co ona robi. Niall łapie mnie za rękę i ciągnę w stronę swojego mieszkania. Wyczuwam jego zniecierpliwienie, wiem co nadejdzie i sama jestem podekscytowana.
Już wcześniej wyczytałam z jego oczu, że ta noc będzie pełna wrażeń. Gdy tylko wchodzimy do środka, zaczyna mnie z wielką natarczywością całować. Obejmuje mnie i podnosi do góry więc zaplatam wokół jego bioder nogi i tak idziemy w stronę jego sypialni.
Lekko pcha mnie na łóżko. Siada na mnie okrakiem. Ledwo mnie dotknął, a już jestem na maxa podniecona. I zniecierpliwiona bo zamiast coś robić to on się tylko przygląda i uśmiecha.
Drań doskonale wie co mi robi. W końcu znowu wpija się w moje usta, ręką łapię za koniec sukienki i podwija ją do góry, unoszę biodra by mu to ułatwić i niechcący ocieram się o jego kroczę. Zajęczał cicho.
Seksownie, od dziś to jeden z moim ulubionych dźwięków, nie licząc jego śmiechu.
Kilka chwil i całkowicie ściąga ze mnie sukienkę i odrzuca ją gdzieś na bok, tuż za nią idzie mój stanik. Przygląda się z góry mojemu nagiemu ciału.
- Idealne - mruczy i zaciska dłonie na moich piersiach. To miłe, zawsze uważałam że są trochę przymałe.
Przełykam ślinę i głośniej dyszę, gdy zaczyna drażnić moje sutki. Wbijam paznokcie w jego ramię. Chłopak uśmiecha się łobuzersko.
- Jakie wrażliwe - komentuje. - Kiedyś się nimi pobawimy, ale nie dziś - obiecuje. Delikatnie zjeżdża palcami w stronę moich majtek. Teraz to już po prostu dyszę jak stary traktor.
Dlaczego o jest nadal ubrany? Chcę zobaczyć do boskie ciało. Jakby mi czytał w myślach ściąga z siebie koszule, nie zważając na to, że odpadło mu przy tym kilka guzików. Nie czekam, aż zajmie się spodniami, więc łapie się za jego pasek i go rozpinam. Chłopak cicho prycha z rozbawienia. O tak jestem niecierpliwa i nie mam zamiaru tego kryć. Udaje mi się rozpiąć w końcu ten głupi pasek, więc ciągnę jego portki w dół. Tym razem nie każe sam mi się z tym zmagać i zdejmuje je. Przygryzam wargę widząc jego ciało, oraz to jak mocno bokserki opinają się na jego męskości, normalnie chyba zaraz pękną. Musi kryć tam olbrzyma. Nie daje mi się napatrzeć bo łapie mnie za brodę i przyciąga nasze twarze do siebie.
Ociera się o mnie. Jęczę bo kurcze czuć to tak dobrze, a nawet nie zdjęliśmy do końca bielizny. Mogłabym dojść w ten sposób, co nigdy mi się nie zdarzyło, a nawet nie było blisko. Zresztą jak się tak zastanowić naprawdę ciężko jest mnie zaspokoić, Ashton zawsze miał z tym problem. Biedaczek zawsze się skarżył, że potrzeba mi długiej gry wstępnej bym była mokra. Z Niallem nie mam takiego problemu.
Drugi raz ociera o siebie nasze krocza. Wbijam paznokcie w jego prześliczne barki. Narobię mu śladów. No ale cóż, jakoś muszę zaznaczyć swoje terytorium.
Schodzi z moich ust na szyje i ssie moją skórę. Czy on właśnie mnie naznacza? Ah jebać to..
Powieki same mi opadają, Jedną ręką ściągnął w dół moje majtki i przejechał palcem po mojej pulsującej łechtaczce.
- O mój... - jęczę bardzo wysokim tonem. Odrywa ode mnie swoje usta i odchyla się do tyłu by spojrzeć na swoje dzieło. Po czym jego wzrok schodzi w dół i dostaje od niego minę pełną satysfakcji.
- Piękna - mruczy i palcem delikatnie bada mój brzuch. Zadrżałam, to gilgocze. Zatrzymuje się tuż przed moja łechtaczką i patrzy mi prosto w oczy, jakby na coś czekał. Ja dysze  i jestem spragniona jego dotyku.
- Dotknij mnie - dysze. Uśmiecha się i przejeżdża palcem po nabrzmiałym guziczku. Jęczę. Robi to jeszcze raz. Zamykam oczy i moja głowa opada na pościel. 
- Patrz na mnie - mówi niskim głosem. Szybko otwieram oczy i patrzę prosto w jego niebieskie pełne podniecenia oczy. Czy ta tortura jest dla niego zabawna? Jestem tak pełna napięcia, że to aż boli. Pochyla się i jeszcze raz liże mnie w wcześniej zrobioną malinkę, po czym zjeżdża w dół, starając się pocałować mnie w każdy skrawek mojego ciała. Staram się zapamiętać każde muśnięcie ustami i dotyk, oraz to jak bardzo mnie rozpala. Cała pulsuje i czekam aż trafi w końcu ustami w tamto miejsce. 
- Niall... - Błagam go. Na szczęście tortura się w końcu kończy i jego palec głęboko się we mnie wsuwa.
- Kurwa - jęczę. Jest mi tak cholernie dobrze, jak nigdy.
- Wyrażaj się dziecinko - mówi. Jego język natomiast zajął się moim guziczkiem. Rozpływam się. Jest mi tak dobrze, że czernieje mi w oczach, zbliżam się ku końcowi. Łapię go za tą blond czuprynę i szarpię, nawet nie zwracam uwagi na to jak dużo siły na to zużywam. 
Ciepło zaczyna kumulować mi się w podbrzuszu, nie zdołam tego utrzymać dłużej. Dochodzę z krzykiem. Jak dawno nie czułam się tak dobrze. Przez moje Ciało dalej przechodzą dreszcze a łechtaczka mocno pulsuje. Dotyka jej a prze zemnie przechodzą kolejne konwulsje.  Jestem wyczerpana nie mam siły się nawet odezwać, a oczy same mi się kleją. Niall przesunął się wyżej by być zemną twarzą w twarz. Cmoknął mnie w usta. Przynajmniej już nie dyszę, ale klatka piersiowa nadal lata mi jak szalona. Jestem całkowicie zaspokojona. Ashton nigdy nie robił tego tak szybko. Czemu ja w ogolę ich porównuje? 
- Prawie doszedłem słysząc tylko twoje jęki - mówi. Posyłam mu słodki uśmiech. Znowu cmoka mnie w usta, po czym sięga po moje majtki i mi je zakłada. Oboje wchodzimy pod kołdrę, wtulam się w niego i zasypiam.