wtorek, 21 lipca 2015

19

Po 21 dodzieramy na imprezę do kumpli Nialla.
- Wyglądasz seksownie - skarży się Niall.  Mam na sobie czarną miniówę.
- To źle? - pytam. 
- Tak bo inni też to zauważą - odpowiada. Uśmiecham się pod nosem, jednak nie komentuję. Znając życie zaraz zaczniemy się kłócić o to, że jest zazdrosny. Cieszy mnie to, że jest zazdrosny, jednak bardziej by mnie cieszyła wiadomość, że mu na mnie zależy. Jak na razie traktuje mnie jak swoją rzecz. Jestem jego i nikt inny nie ma prawa nawet się do mnie odezwać. Chcę być jego dziewczyną, nie własnością. 
- Wszystko dobrze? - pyta jakby zauważył moją wewnętrzną rozterkę. 
- Tak - odpowiadam krótko. Ten uśmiecha się delikatnie i cmoka mnie w dłoń. Niektóre jego gesty są naprawdę rozbrajające, ale przez większość czasu zachowuje się jak dupek. Wchodzimy do środka sporego domku w którym odbywa się impreza. Oczywiście głośna muzyka, tłum ludzi i wiele alkoholu. Niall macha do jakiegoś kumpla z tłumu. 
- Idź siądź w kuchni, zaraz przyjdę - mówi. Szybko całuje mnie w usta i idzie przywitać się z kolegami. Posłusznie idę do kuchni i siadam przy barku. Robię sobie drinka i czekam. 
Minęła już prawie godzina, a jego nadal nie widać. Niech to szlag nie mam zamiary dłużej na niego czekać.
 - Cześć, jesteś Rose, prawda? - Słyszę melodyjny głos z boku swojej głosy. Przenoszę wzrok na wysoką dziewczynę z burzą jasnych i naprawdę przesłodkich loczków. Uśmiecha się lekko i wystawia na świat swoje idealnie białe zęby. Powinna grać w reklamie pasty do zębów.
- Hej? - Nie jestem pewna czy kiedyś jej nie poznałam, nie chcę palnąć teraz jakiejś głupoty dlatego, że jej nie pamiętam.
- Jestem Mila, przyszłaś z Niallem? - pyta i siada na stołku obok mnie.
- Tak - odpowiadam niepewnie. W sumie przyszłam tu z nim, ale zostałam sama.
- Długo siedzisz już tu sama? - Zadaje to pytanie jakby znała jakąś tajemnicę.
- Prawie godzinę. - Bez sensu, żebym to ukrywała, a może coś mi powie o nim, wydaje się, że go zna.
- No tak wiadome - komentuje. Marszczę brwi.
- Jak to "wiadome"? - Rzuca mi smutny wzrok.
- Nie będziesz zadowolona, ale kiedyś łączyło mnie z nim coś. Nie mogę powiedzieć, że byliśmy parą, bo Niall się nie umawia, pewnie wiesz o czym mówię. Ale jednak coś między nami iskrzyło. -
- Ah taak... - mruczę pod nosem. A wydawałaś się fajna na początku.
- Nie musisz mnie słuchać, to było dawno, może jest już inny. Wam może się układać. - Tak owszem, między nami jest świetnie i nie mam zamiaru słuchać co masz do powiedzenia na jego temat. Tak, chciałabym tak odpowiedzieć. Jednak kiwam tylko głową by kontynuowała. - No cóż, polubiłam go i to bardzo, ale jaka dziewczyna by się nim nie zachwycała? Jednak to co powierzchowne jest nieważne, w środku jest po prostu pusty. Pragnął ode mnie tylko jednego, nie zważał na moje uczucia, zdradzał mnie przy każdej nadarzającej się okazji. Ile razy byłam ignorowana na takich imprezach by za kilka dni dowiedzieć się jak to na niej wyruchał cycatą laskę. Wydajesz się fajną babką i szkoda, żeby Niall cię zranił, ja cię tylko ostrzegam. -  Kończy swój monolog. Słuchając ją przygryzłam wargę, prawie do krwi.
- Myślisz, że on teraz...? - Nie mogę dokończyć swojego pytania.
- Przykro mi, wątpię żeby ktoś taki jak on się zmienił - mówi. Nagle słyszymy jej imię w tłumie. - Uciekam, kolega mnie woła - mówi. Uśmiecha się pocieszająco i odchodzi.
Kurde, kurde, kurde.....
No ja pierdole...
Szybkim krokiem ruszyłam w poszukiwaniu Nialla i jego potencjalnej dziwki. 
Na dole nigdzie go niema, więc idę na górę.
W dwóch pierwszych pokojach go nie ma. Widzę go dopiero w trzecim. Zabiera mi dech w piersi gdy go widzę. Siedzi na fotelu, a na kolanach siedzi mu jakaś laska. W ręku trzyma jointa. Tuż obok na kanapie siedzą jego kumple i ich laski. To ja czekam na niego jak debil przez godzinę, a on bawi się w najlepsze. W pierwszej chwili mam ochotę odwrócić się o odejść, ale nie robię tego. Z seksownym uśmiechem wchodzę głębiej do pokoju i dopiero mnie zauważają.  Niall sztywnieje i przygląda mi się z dziwną miną. Podchodzę i staję przed nimi. Trochę się pochylam by moje piersi były lepiej widoczne, a ta dziwka lepiej mnie usłyszała.
- Nie pomyliłaś czasem miejsc koleżanko? - pytam ją. Dziewczyna patrzy na mnie z wściekłą miną. 
- Oczywiście, że nie - mówi piskliwie. Zaczynam chichotać.
- Jesteś urocza - mówię. - Idź pobaw się gdzie indziej - polecam jej. W końcu odzywa się Niall.
- Spadaj - mówi. Intensywnie mi się przygląda. Sama nie wiem czy mówi do mnie czy do niej.
- Tak spadaj... - zaczyna laska, ale chłopak jej przerywa.
- Nie ona, ty - mówi i rusza kolanami by z niego zlazła. Dziewczyna prawie upada na ziemie, ale łapie równowagę i wściekła odchodzi. Co za szczęście, ja też przez chwilę myślałam, że mówi do mnie. Jego koledzy przyglądają się nam całkowicie zaskoczeni, nie wiedząc co robić. Siadam na miejsce tej laski i upewniam się, że idealnie trafiam w krocze. Poruszam się by on także dobrze to wyczuł. Jedną ręką zaczynam bawić się jego włosami na karku, a drugą odbieram narkotyk z jego dłoni. Przez cały ten czas patrzę mu prosto w oczu. Powoli oblizuje usta, chłopak nieświadomie robi to samo, dzięki czemu wiem że moja gra działa. Nie przerywając kontaktu wzrokowego zaciągam się jointem. Pochylam się do jego twarzy i wypuszczam dym prosto w jego rozchylone usta. Cóż za szczęście, że nie zaczęło mnie dusić. Prawie nie wyczuwalnie dotykam swoimi ustami jego, cmokam go i ponownie zaciągam się marihuaną. Znowu puszczam dym w jego wargi. Pod sobą już czuje jego podniecenie. Poruszam tyłkiem.
- Chętnie bym ci z tym pomogła - szepczę mu do ucha.
- Możemy się stąd urwać - mówi szybko. Uśmiecham się do niego delikatnie. 
- Ależ skąd przecież widzę, że świetnie się bawisz nie będę ci przerywać - mówię powoli i po raz kolejny cmokam go w usta. W tym momencie wyczuł, że właśnie się nim bawię. Ale on robi to odkąd się poznaliśmy. 
Elegancko wstałam z jego kolan, musiałam powstrzymać chichot szczęścia gdyż nawet się nie zachwiałam. Oho już łapie mnie faza bo tym ziole. Nawet mocny temat takiego jeszcze nie paliłam. 
Odwracam się w stronę chłopców.
- Świetna zabawa, chodźcie potańczyć - mówię do nich. Odwracam się i wychodzę z pokoju. Gdy tylko znikam im z oczu, zaczynam łapać głęboko powietrze. naprawdę ciężko udawać, że wszystko jest okey, kiedy tak naprawdę mam ochotę urwać mu łeb przy samej dupie. Pora zacząć się bawić, nie ma co czekać, aż ten debil zachowa się jak mężczyzna. Poprawiam włosy i schodzę na dół. Rozglądam się w koło, żeby wyhaczyć jakąś dupę. Po chwili rzuca mi się w oczy ciemnoblond włosy chłopaczek. Gdy wyłapuje mój wzrok, uśmiecham się seksownie i puszczam oczko. Jak mogłam się spodziewać, nie mija kilka sekund a ten już podchodzi w moją stronę. Nie świadomie rozglądam się w koło czy czasem nie widać Nialla. Nie widać. Pięknie, niech zostanie ze swoimi kolegami...
- Hej maleńka - wita się, ze mną zielonooki. Kładzie mi ręce na biodra i do siebie przyciąga, tak że teraz stykamy się czołami. Zarzucam mu ręce na ramiona. Zaczynamy tańczyć. Nagle czuje na plecach palący wzrok. Przygryzam wargę. Odwracam się i tyłem przytulam  do torsu chłopaka. Mimo tłumu
tańczących ludzi doskonale widzę wściekły wzrok Horana. Oblizuje wargę i zjeżdżam w dół, tyłkiem ocieram się o krocze tego typka.
Oh.. Zemsta jest słodka.
Zamykam oczy. Niech widzi, że naprawdę wczuwam się w ten taniec.
Jednak nie spodziewałam się, aż tak agresywnej odpowiedzi. Nawet nie wiem kiedy pojawił się obok nas by z całej siły walnąć mojego partnera do tańca. Chłopaka odrzuciło na podłogę. Ja też się zatoczyłam, ale cudem ustałam na nogach. Szerokimi oczami spojrzałam na rozwój sytuacji. Oddech mi przyśpieszył.
- Nigdy więcej jej nie dotykaj - wydarł się Niall i kopnął chłopaka w żebra. Boże obrywa przeze mnie, nawet go nie znam. Zamroziło mnie po prostu, to wszystko dzieje się jak na jakimś jebanym filmie.
- Uspokój się - krzyczę do Nialla przerażonym głosem. Nie posłuchał kolejny raz go kopnął. Gdy chłopaczek wydał z siebie przeciągły jęk bólu, zasłoniłam usta dłońmi by samej się nie wydrzeć. W oczach pojawiły mi  się łzy. Nawet już nie dociera do mnie co się dzieje. Przy chłopaku jest pełno krwi, a Niall nie wygląda jakby miał przestać.
Nie wiele myśląc uderzam go w głowę butelką po piwie, którą zgarnęłam ze stolika. Dopiero gdy chłopak łapie się za głowę i jak wściekły byk odwraca się w moją stronę, dociera do mnie co zrobiłam. Odwagi Rose, odwagi. Prostuje się i patrzę mu w oczy, które jakby mogły już by mnie zabiły. Powoli podchodzę do chłopaka leżącego na ziemi, jednak ciągle kątem oka spoglądam na Nialla by obserwować czy znów czegoś nie zaczyna. Pomagam jakiemuś chłopakowi z kolczykiem w wardze wstać zielonookiemu chłopakowi, który nie wygląda za dobrze.
- Wybacz, nie sądziłam, że aż tak ostro zareaguje. Wszystko w porządku. - Zadaję pytanie, gdy sadzamy go na fotelu.
- Tak jest spoko, nic się nie stało - mówi naprawdę słabym głosem.
- Zawieźcie go do szpitala - kieruje słowa to faceta z kolczykiem. Kiwa głową na znak zgody.
Nie zdążam odezwać się do któregokolwiek bo ktoś łapię mnie za rękę i siłą odciąga od towarzystwa. po chwili dociera do mnie, że to Niall wyprowadza mnie z domu. Gdy tylko wychodzimy na dwór wyrywam mu się. Patrzę na niego i nie wiem co powiedzieć, brak mi słów. Jestem rozczarowana jego zachowaniem, mógł zabić tego kolesia i gdybym go nie powstrzymała skończyło by się to więzieniem. Co ja gadam mogą go skazać nawet za pobicie. On także milczy, więc tylko lekko kręcę głową i odwracam od niego wzrok by wsiąść do samochodu. Chcę do domu...
 Chłopak idzie za mną i wypala mi dziurę w plecach. Wsiadam do auta i  w końcu jedziemy.
- Powiesz coś? -
- Nie mam ci nic do powiedzenia. - Uparcie patrzę w okno.
- Nie wkurwiaj się na mnie to ty mnie sprowokowałaś. - Nie wytrzymuje i posyłam mu zszokowany wzrok.
- Zwariowałeś? Nic nie zrobiłam, to ty rzuciłeś się na niego z łapami. -
- Dotykaliście się - mówi jakby to wyjaśniało całe zło świata.
- Tańczyliśmy! A więc tobie wolno obmacywać się z jakimiś ździrami, a mi nie wolno tańczyć? -
- Przecież nic nie zrobiłem, ona tylko usiadła. -
- Jesteś popieprzony - drę się. - I zatrzymaj ten cholerny samochód, stój. - Hamuje ostro i gdyby nie pas, uderzyłabym w przednią szybę. Nie wytrzymam z nim ani sekundy dłużej. Gdy tylko samochód się zatrzymuje wyskakuje z niego i idę w nieznanym mi kierunku, nie wiem gdzie jestem.
- Gdzie ty idziesz? - Słysze jak zamyka za sobą drzwi od auta.
- Jak najdalej od ciebie. -
- Wracaj natychmiast do samochodu. -  Prycham pod nosem. Nie będę go słuchać.
- Wrócę na pieszo! -
- Stąd masz jakieś 10km - informuje mnie.
- Oh nie bój się, na pewno ktoś mnie podwiezie. - Nagle pojawia się tuż przede mną. - Daj mi spokój - syczę i popycham go do tyłu. Chłopak łapie mnie za nadgarstki.
- Uspokój się Rose. Sory zadowolona? - No chyba on to sobie jaja robi.
- Daj mi spokój, nigdzie z tobą nie jadę i nie dotykaj mnie. - Trzyma mnie za mocno więc nie mogę się wyrwać.
- Csii... Uspokój się Rose, jest dobrze słyszysz. - Stara się ukoić moje nerwy. Przygryzam wargę by jakoś powstrzymać cisnące się do oczu łzy i zaczynam się wyrywać. Efekt taki, że teraz nie trzyma mnie za nadgarstki, tylko jakimś cudem mnie przekręcił, przycisnął plecami do swojej klatki i mocno objął. Teraz w ogóle nie mogę się poruszyć.
- Uspokój się, nie wyrwiesz się - warknął. Nie mam większego wyboru, więc przestaje się wyrywać.
- Wrócisz grzecznie do auta? - pyta. Mimo, że mam totalnego focha kiwam głową. Chłopak mnie puszcza. Korzystam  z okazji i szybko odwracam się w jego stronę, żeby z całej siły nadepnąć mu na stopę. Jego mina mnie satysfakcjonuję, więc gdy się zgina by rozmasować stopę, odchodzę od niego. Oczywiście w przeciwną stronę  niż do samochodu.
- Jeju, ależ ty uparta - jęczy. Ale on też jest uparty, znów pojawia się przede mną, jednak teraz nie bawi się w żądne podchody, tylko łapie mnie za uda i przerzuca sobie przez ramię.
- Niall! - Jestem bardziej niż oburzona, moja głowa jest niedaleko jego tyłka. Nie to, żeby coś tyłek ma ładny, ale to  niszczy moją godność. Za ten okrzyk dostaje po tyłku, więc więcej nic nie mówię, nawet się nie poruszam.
Jest jeszcze tylko jedna kwestia do poruszenia. Czy widać mi teraz tyłek? Sukienkę mam krótką, a to nie jest dla mnie korzystna pozycja. Nie mam co się długo nad tym zastanawiać, bo właśnie puszcza mnie na ziemię. Za sobą czuje oczywiście samochód. Otwiera mi drzwi i na siłę wciska do środka. Za nim je zamyka,  kuca by się ze mną choć trochę zrównać twarzami.
- Przepraszam okej? - Przewracam oczami. Duuuupek!!
- Ja też przepraszam - mamroczę. Jeśli tego nie zrobię nigdy nie ruszymy.
- No więc grzecznie mi tu. - Zamyka drzwi i idzie siąść za kierownicą. W końcu wracamy do domu, znaczy do niego. Przez jakiś czas jedziemy w ciszy, nie lubię tego.
- Jak się nazywała? -
- Co? - pyta nieprzytomnie.
- No ta ździra. Jak się nazywała - Odchrząka.  Spogląda na mnie kątem oka i z powrotem na drogę.
- No... - Droga jego oczu ciągle pozostaje niezmienna. W końcu wzdycha. - No nie wiem - mówi. Wzruszam ramionami, ale w duchu ciesze się jak głupia.
- W sumie miała ładne włosy - przyznaje, gdy wracam do niej myślami.
- Wolę rudę. -
- No wiem ja też. - O ludzie moja skromność zabija.
- Zjadłabym coś - marudzę. Jedyna reakcja jaką ode niego dostanę do łobuzerski uśmiech. - No co? -
- Nic, zjarałaś się - mówi. Uśmiecham się. Jakbym nie wiedziała. Wiem co to gastro, helou!
- Więc czym masz zamiar mnie nakarmić? - pytam.  Posyła mi szeroki uśmiech, po czym łapię się za kroczę.
- Ugh! Jesteś obrzydliwy. - Odwracam się obrażona w stronę szyby, a ten wybucha śmiechem. - Jesteś dupkiem - krzyczę i daję mu kuksańca w ramię.
- Oh, nie obrażaj mnie - mówi piskliwie udając obrażoną snobkę. Nie wytrzymuje i zaczynam się śmiać. - To, że jesteś ładniejsza ode mnie nie oznacza, że możesz tak brzydko mówić. jesteś po prostu oh... - Po tym tekście jeszcze macha dłonią jak jakiś gej. Aż mi łzy ciekną ze śmiechu.
- Błagam cię,  przestań - chichoczę. Pokazuje mi język, ale przynajmniej siedzi już cicho.

W końcu samochód gaśnie. Chłopak otwiera mi drzwi i czeka, aż wysiądę. Jego niedoczekanie. Wystawiam ręce do przodu.
- Zanieś mnie, proszę  - mamroczę. Strasznie szybko zrobiłam się śpiąca, to zielsko zamuliło mnie jak nigdy. Chłopak bierze mnie w ramiona i idzie do mieszkania.
- Dobranoc Rose - mówi.
- Dobranoc... - mamroczę i zasypiam w jego ramionach. To chyba moje ulubione miejsce do spania.
_____________________________________________________________________
Jak tam wakacje??? Oby superaśnie!
Komentujcie robaczki :D