piątek, 26 czerwca 2015

18

Budzę się, mimo że za oknem dopiero świta. Rumienię się gdy tylko nachodzą mnie wspomnienia z wczorajszego wieczoru. Nadal jestem naga i wtulam się w Nialla, jedyna rzecz która nas dzieli to moje majtki i jego bokserki. Spoglądam na twarz chłopaka, który nadal jest głęboko pogrążony w snach. Układam wygodnie głowę na jego piersi i palcem przejeżdżam po jego klacie. Mimo, że śpi lekko napina mięśnie. Zdusiłam chichot. Nie chce żeby przypadkiem się obudził, tu jest mi tak dobrze. W ogóle dobrze mi z Niallem mimo ze nie wiem jaka relacja nas łączy. Niall raczej nie bawi się w dziewczyny. Ale czy chciałabym być jego dziewczyną.
Tak chciałabym, żeby mu na mnie zależało, żebym była dla niego wyjątkowa. Co jest chyba mało możliwe, tyle dziewczyn które się przy nim kręciło, które zdobył, dlaczego to właśnie ja miałabym być tą jedyną. Nie mam w to dużej wiary, ale mam nadzieję. Psychicznie już powinnam się przygotowywać na odrzucenie, ale nie chcę nawet myśleć o jego odejściu. To zadziwiające jak szybko człowiek może się przyzwyczaić do obecności drugiej osoby. Znam go tak krótko, prawie w ogóle, a jednak strasznie mnie zaboli gdy odejdzie mimo że jest dla mnie jedną wielką niewiadomą. Bo co ja o nim wiem? Jak się nazywa i gdzie mieszka. Nie wiem co lubi robić w wolnym czasie, nie wiem gdzie pracuje, nie wiem jakie miejsca lubi odwiedzać, nie znam jego ulubionego dania ani koloru. Nie wiem czy ma rodzeństwo, nie wiem gdzie się wychował, jedynie lekkie podejrzenie przez akcent, jest Irlandczykiem, o Ashtonie wiedziałam wszystko po jednym dniu, lubił mówić o sobie, ale także słuchał i mnie. Za nim zaczął mnie zdradzać, nasz związek był naprawdę świetny. Prawie się nie kłóciliśmy, jasne czasem nam się zdarzyło ale to jakieś drobiazgi, w końcu  bez kłótni związek był by aż za bardzo idealny aż do znudzenia.
Spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę, dopóki nie zaczął się zabawiać.
Ale może dobrze się stało, gdyby nie to, nie leżałabym tu teraz z kimś kto jest dużo więcej warty niż Ashton, któremu jak się okazało zależy tylko na sobie.
Szczerze to chyba zabolało by mnie teraz bardziej gdybym zobaczyła Nialla który całuje się z inną niż gdy Ashton który ciągle miał inną w łóżku będąc ze mną.
Zabawne prawda.
Słyszę nad głową cichy jęk więc unoszę głowę by spojrzeć na budzącego się chłopaka. Podniósł dłoń przetarł oczy i dopiero je otworzył. Jest uroczy taki zaspany.
- Kurwa, zaraz pękną mi jaja - mruknął. Dopiero po sekundzie zrozumiałam o co mu chodzi. Wczoraj położył się z pełnym wzwodem, a jak każdy wie rano napływa tam krew. Chichoczę, a ten wkurzony spycha mnie z siebie.
- To nie jest śmieszne - jęczy. Wybucham jeszcze większym śmiechem, dopóki nie widzę nad sobą jego twarzy, szybko się zamykam. Niall uśmiecha się przebiegle.
- I co teraz? - pyta. Oblizuje wargi i spoglądam mu w oczy. Pochyla się i mnie całuje, zarzucam mu ręce na szyję. I nagle czuje jak jego palce atakują moje żebra. A więc to była zmyłka! 
- Przestań! - Krzyczę i zaczynam się wierzgać i odciągać jego dłonie. - Błagam przestań - drę się przez śmiech, czuje łzy w oczach.
- Będziesz się śmiać? - pyta rozbawiony,
- Nie! Obiecuje. - W końcu przestaje mnie gilgotać.  Siadam z godnością i  łapię głęboki oddech.
Przygryzam wargę by się nie roześmiać, co oczywiście mi się nie udaje i głośno prycham i zaczynam się śmiać. Zasłaniam usta dłonią, ale ani trochę to nie pomaga. Zginam się w pół i chowam głowę między kolanami. 
- Dzieciak! - komentuje obrażony chłopak. Co rozmiesza mnie jeszcze bardziej. Nie mogę złapać oddechu. Słyszę ciche prychnięcie, więc spoglądam na Nialla, który sam z ledwością powstrzymuje się od śmiechu.  Nie wytrzymuje i także zaczyna się śmiać. O nie jak on się śmieje! Z powrotem chowam głowę między nogi by na niego nie patrzeć,  inaczej nigdy nie przestanę się śmiać.
Mija około pięciu minut, a my dopiero przestajemy się śmiać. O matko, ale bolą mnie mięśnie brzucha, to jakaś masakra. Powoli uspokajam oddech, nie patrze na niego, bo znowu zacznę się śmiać. Wycieram policzki, popłakałam się ze śmiechu.
- Wiesz? Uroczo się śmiejesz - komentuje Niall. Ryzykuje i patrzę na niego. Przygląda mi się i delikatnie uśmiecha. Wzruszam ramionami, ja tam tak nie uważam.
- Idę wziąć zimny prysznic - mówi, cmoka mnie w usta i wstaje z łóżka. Przyglądam się jego pośladkom kiedy odchodzi. Gdy tylko znika w łazience i podkreślam, że nie zamknął za sobą drzwi, opadam na łózko i patrze się na sufit. Czuje, że mam delikatny uśmiech.
On jest naprawdę niesamowity.
Sięgam po telefon, żeby przejrzeć co się dzieje na świecie. Na instagramie napotykam  zdjęcie Clary z jej nowym chłopakiem. Wyglądają naprawdę słodko. Komentuje zdjęcie i przeglądam dalej. Nowe zdjęcie dodał też Ashton. Oczywiście uwielbia się chwalić więc pokazuje swoją  klatę piersiową. W tle jest lustro i dostrzegam kto robił to zdjęcie.
Sasza.... Przewracam oczami, stara się mnie przeprosić, ale nadal spotyka się z tą laską. Debil. Z resztą co ja będę się nim przejmować. Jebać go.
Na messenger jest dostępna Clary, więc do niej piszę.
Rose: Hej mała!
Clary: No hej suko!
Uśmiecham się do telefonu.
Rose: Widziałam tego twojego kolesia, nawet fajna dupa :P
Clary: No wiem :* On też przyznaję ci racje
Rose: Co? o.O
Clary: Właśnie czyta mi przez ramię :P
Rose: trzeba go jakoś zgasić, żeby za bardzo mu ego nie podrosło ;)
Clary: Pozwól, że sama o to zadbam :)
Rose:  No to powodzenia :D
- Z kim tak piszesz? - O mało nie podskakuje słysząc głos Nialla.
- Z przyjaciółką - odpowiadam.  Wskakuje na łóżko tuż obok mnie.
- Co będziemy robić? - pytam znudzona. Chłopak wzrusza ramionami.
- Najpierw możemy pójść zjeść śniadanie, potem możemy zagrać w coś i patrzeć jak wygrywam, a potem możemy przejechać się na wyścigi, żebyś znowu mogła patrzeć jak wygrywam, po wyścigach jest impreza - wyjaśnia swój plan.
- Widzę, że wszystko już obmyśliłeś, ale i tak ze mną nie wygrasz - drażnię się z nim. Pokazuje mi język.
- Wtedy dawałem ci fory - mówi.
- Chyba śnisz, na wyścigach też ostatnio dawałeś fory przeciwnikom? - pytam przypominając sobie więcej jego przegranych.
- W pracy sobie nie żartuje - mówi poważnie. Na widok moich zmarszczonych brwi, wyjaśnia o co mu chodzi z tą pracą. - Zarabiam duże pieniądze na zakładach. - Wielka ulga zagląda w każdy zakamarek mojej duszy. Uśmiecham się do niego szeroko.
- Co jest? - pyta. kręcę głową.
- Nic, po prostu... - przerywam. To raczej nie jest miłe jak ktoś podejrzewa cię o dilowanie, może nie powinnam mu mówić.
- Po prostu co? - dopytuje.
- Myślałam, ze... No, że jesteś może dilerem? - mówię cicho. Rzuca mi dziwny wzrok.
- Nie - ucina krótko. Odwraca wzrok i sięga po telefon. Wpatruję się w niego z ogromnym zaskoczeniem. A to co ma być? o co mu chodzi?
- Niall? - naciskam na niego.
- Kurwa mać, chuj cię obchodzi co robię, nie znasz mnie więc nie oceniaj - wydziera się. Patrzę się rozszerzonymi ze strachu oczami w jego wściekłą twarz. Moje serce bije jak oszalałe, nie wiem co zrobić, żeby nie popełnić błędnego kroku i jeszcze bardziej go wkurwić.
- Wezmę prysznic. - Głos mi drży. Wstaje powoli z łóżka, ale idąc do łazienki przyśpieszam kroku, zgarniając po drodze jakieś jego czyste bokserki i koszulkę.
Biorę prysznic, a w myślach mam prawdziwy rój pszczół. Co się właśnie przed chwilą stało? Było dobrze, co go tak nagle zdenerwowało. Po tym jego wybuchu jestem pewna, że narkotyki miał ogromną role w jego życiu, teraz stawiam sobie tylko pytanie jak ogromną i czy nadal mają.
Wystawiam głowę przez drzwi by zobaczyć czy mogę bezpiecznie stąd wyjść. Chłopak stoi przy oknie i wygląda przez niego. Jak na razie nie wygląda to źle. Wychodzę i chrząkam żeby zwrócić na siebie uwagę.
- Choć zjemy śniadanie - mówi ponuro i rusza w stronę drzwi.
- Niall.. - zaczynam chrapliwie. - Chyba lepiej będzie lepiej jak uspokoisz się całkowicie - proponuje. Uważnie przypatruje się jego twarzy, czy aby nie uciekać. Nozdrza mu się rozszerzają i bierze głęboki wdech. Dopiero po chwili w jego oczach widzę opanowanie. Posyłam mu leciutki uśmiech i podchodzę bliżej. Niall jest jak takie zlęknione i agresywne zwierzę, nie wiem dlaczego nie chcę nikogo do siebie dopuścić, ale dowiem się tego.
- Przepraszam... Jeśli chcesz wiedzieć to nie diluje, po prostu... mam złe wspomnienia z dragami - Mówi niezręcznie.
- Chcesz o tym pogadać? - pytam. Nieśmiało kręci głową. Ukrywam rozczarowanie i lekko się uśmiecham. - Zrobisz naleśniki - zmieniam temat.
- Jasne - mówi i przyciąga mnie do siebie i mocno całuje.
Mija kilka godzin w towarzystwie Nialla, gdy się nie wścieka jest naprawdę fajnie. Właśnie wróciliśmy z mojego domu, rodziców nie ma w domu, więc skorzystałam z okazji by wziąć kilka rzeczy.
- Nadal się zastanawiam czy aby się do mnie nie wprowadzasz - komentuje chłopak. Przewracam oczami.
- To tylko najważniejsze rzeczy - mówię rozbawiona.
- To co jedziemy się po ścigać? - pyta. Kiwam głową. - Tylko seksownie się ubierz, muszę pochwalić się przed kumplami jaką to laskę wyrwałem. - Uśmiecham się z jego komplementu.
- Wrócimy tu jeszcze przed imprezą? - pytam. Odpowiada, że tak.
Idę do jego pokoju zobaczyć co ciekawego ze sobą zabrałam.
Decyduje się na krótkie spodenki  i zwykłą koszulkę. Do pokoju wchodzi Niall.
- Co to ma być? - Zatrzymuje się na środku pokoju. Marszczę brwi. - zdejmuj to natychmiast. -
- Co, za mało seksownie panie kontroler - warczę. Nie mój problem jak mu nie pasuje.
- Za mało seksownie? - prycha. - Dziewczyno nie wyjdziesz nigdzie w samej bieliźnie - mówi.
- Mam na sobie krótkie spodenki nie bieliznę - wyjaśniam mu. Głupi czy co?
- Ale widać ci pośladki nigdzie w nich nie jedziesz, przebierz się - naciska. Przewracam oczami, ale posłusznie wyciągam z torby coś innego. Pada na czarno białe legginsy. Szybko wkładam je na nogi.
- Lepiej? - pytam, a ten wydaje z siebie głośny jęk.
- Zabijasz mnie, musisz mieć takie seksowne nogi? Odsuń się - mówi i sam zaczyna grzebać w mojej torbie. Na początku szuka spokojnie, ale gdy nie widzi nic stosowanego jego zdaniem wszystko wysypuje na łózko. - Kurde! - Podchodzi do szafy i wyciąga swoje dresowe spodnie i mi je podaje.
- No chyba cię pogrzało - śmieje się.
- Nie możesz pokazywać się tak innym - mówi.
- Proszę cię idź z tą swoją zazdrością gdzie indziej. -
- Nie jestem zazdrosny! Ja po prostu... - urywa.
- Ty po prostu co? - dopytuje świetnie się bawiąc. Zatyka go i nie wie co odpowiedzieć. Posyłam mu triumfujący uśmiech.
- A idź w czym chcesz - warczy i wychodzi z pokoju, zaczynam chichotać w pustym pokoju.
Nialla znajduje w kuchni, oczywiście z obrażoną miną.
- To co jedziemy cukiereczku? - pytam. Mruknął co pod nosem i wyszedł z mieszkania. Zdusiłam chichot. Ależ on obrażalski.
Weszliśmy do małego garażu za jego kamienicą. Cholera, ten gościu ma dwa motory i to całkiem eleganckie. Skąd on ma tyle kasy, nie wierzę że z samych zakładów. Nie komentuje jednak tego i siadam za nim na zielonym motocyklu. Nie znam się, nie powiem jaki, ale podejrzewam że to Yamaha. Odpala go  i ruszamy w drogę. Mocno przytulam się do Nialla, jeździ naprawdę szybko, trochę się jednak boje w końcu znowu nie dostałam kasku. Nie powinnam z nim wsiadać w ogóle, ale cóż trudno.
Kilka minut i dojeżdżamy na miejsce, czyli na stare magazyny. Zatrzymujemy się przy jakiejś grupce. dwóch gości na motorach i trzy laski, wszystkie przylepione do nich jak na klej. Spoglądam na ich stroje, czyli staniki i miniówki, nie żeby coś ale widać im majtki. A Niall czepiał się mnie o spodenki, no chyba jaja se robił, teraz wyglądam  jak jakiś kosmita. Chyba jako jedyna jestem ubrana. Rozglądam się wokół. No dobra nie tylko ja jestem ubrana co za ulga. Schodzę na ziemie, a tuż za mną chłopak, łapie mnie za rękę i podchodzi do kumpli, ja się trzymam z tyłu, nie znam tego towarzystwa.
- Elo stary - krzyknął niebieskooki brunet, trzymający dłoń na tyłku, oczywiście pod spódnicą, jednej z dziewczyn, która nie wygląda na zbyt inteligentną.
Niall wita się z chłopakami męskim uściskiem dłoni.
- Dawno cię nie było. - Odzywa się drugi chłopak. Jest wysoki i szczupły, ale pod koszulką widzę, że także umięśniony. Ma naprawdę ciekawego zielonego irokeza na głowie. Uroczo. Podejrzewam, że zmienia ciągle kolor, teraz to modne.
- Byłem zajęty - odpowiada mój blondyn. Czuje jak lekko ściska moją dłoń. Obaj chłopcy przenoszą wzrok na mnie i spoglądają zaciekawionym wzrokiem. Rumienię się leciutko.
- A to co to za nowa laska - pyta zielony irokez.
- To Rose moja... przyjaciółka - mówi. Ukrywam rozczarowanie. Przyjaciółka? Naprawdę? - Rose, ten zielony to Greg, a ten debil to Mike - przedstawia mi ich.
- Hej - witam się z nimi z uśmiechem.
- Ładniutka - stwierdza Mike.
- Wiem, dlatego jest moja - mówi Niall, czy ja słyszę ostrzeżenie? Znowu ściska moją dłoń.
Jestem jego jak to nazwał "Przyjaciółką" a nie dziewczyną, ale ogólnie należę do niego. To bezsensu.
 Dziewczyny, które są ignorowane przez chłopców, posyłają mi wściekły wzrok.
- Za dziesięć minut zaczynamy, jedziemy na start? - pyta Greg.
- Jasne - odpowiada Niall. Odwraca się w moją stronę. - Czekaj na mnie na mecie - mówi i cmoka mnie w usta. Zostawia mnie i siada na na motor, odjeżdża. To samo robią Greg i Mike. Jednak żaden nie pożegnał tych lasek jak należy, po prostu je zignorowali. Wszystkie trzy jak na zawołanie zwracają wzrok na mnie. Przyglądam im się nie pewnie. Krzyżuje ręce na piersi jakby miało mnie to w jakiś sposób uchronić.
- Niall cię lubi - mówi ciemnooka blondynka jakby to było dla niej niezrozumiałe.
- Dlaczego? - pyta druga.
- Pamięta twoje imię - wcina trzecia. Robi się dziwnie. Wzruszam ramionami, skąd mam wiedzieć dlaczego. Może ja się szanuje. Nie mówię tego jednak na głos.
- Jesteś jego prywatną dziwką? - pyta ta druga. Rozszerzam oczy.  Prywatna dziwka? Skąd ona to wzięła.
- Zostawcie ją - słyszę za sobą dziewczęcy, ale twardy głos. Odwracam się i widzę jak podchodzi do nas laska cała ubrana na czarno. Nawet włosy ma czarne jak smoła. - Wiem, że nie jesteś zbyt mądra, ale nie mówi się prywatna dziwka, tylko jego dziewczyna - wyjaśnia. Staje tuż obok mnie, jest mniej więcej mojego wzrostu.
- Nie wtrącaj się. Niall nie ma dziewczyn - mówi ta trzecia i odrzuca włosy do tyłu. - Bo już dawno chodziłby ze mną - wyjaśnia.
- Wierz mi, że nawet on woli szanującą się laskę, a nie taką która puszcza się z kimkolwiek, a teraz lepiej oddal się stąd - grozi. Trzy dziewczyny mrucząc coś pod nosem odchodząc.
- Nie przejmuj się, sporo tu takich - mówi nieznajoma mi dziewczyna. - Jestem Teylor.
- Rose - przedstawiam się i ściskam jej wyciągniętą dłoń.
- Więc przyjechałaś z Niallem, szacun dziewczyno - uśmiecha się do mnie. Wzruszam ramionami.
- Jakoś tak wyszło - mówię.
- Choć nie będziemy tu tak same stać - proponuje. Zgadzam się z nią i razem ruszamy w nieznanym mi w sumie kierunku. Po drodze gadamy o różnych babskich sprawach. Dziewczyna jest naprawdę miła, fajnie się z nią rozmawia. Podchodzimy w końcu do jakiejś pięcioosobowej grupki.
- Hej wszystkim poznajcie Rose - mówi moja towarzyszka. Pięć par oczu spogląda od razu na mnie. Wszyscy się uśmiechają i od razu podają mi dłonie oraz się przedstawiają. Jestem trochę oszołomiona za dużo gadaniny jak na jedną chwilę.
- Ej ludzie bo dziewczyna się pogubi - krzyczy Teylor. Wszyscy zaczynają się śmiać i jeszcze bardziej się  przekrzykują. Uśmiecham się. Podobają mi się. Staram się ich wszystkich słuchać, jednak sama się nie wtrącam szczerze to nie nadążam za nimi.
- Jesteś tu sama? - pyta rudzielec z grupy. Zakłada mi ramię na plecy. Próbuje się lekko odsunąć, ale mnie trzyma. Cóż do tej pory czułam się dobrze.
- Nie z... przyjacielem - odpowiadam.  - Wiesz wolałabym, żebyś wziął ramię - mówię.
- Lepiej jej posłuchaj - mówi mu Teylor.
- Oj tam weź tylko sobie rozmawiamy - mówi rudzielec.
- Hej! - wszyscy odwracamy się w stronę dobiegającego głosu. W naszą stronę idzie Niall i chyba jest zdenerwowany, nie chyba a na pewno. - Puść ją - drze się. Chłopak szybko się ode mnie odsuwa, jednak Niall i tak łapie go za koszulkę i przyciąga do siebie.
- Uspokój się stary - mówi przerażony. Wszyscy inni patrzą niespokojnie na rozwój wydarzeń.
- Niall zostaw go - mówię cicho. Ja także jestem przestraszona, nie chcę żeby się pobili. Blondyn odwraca twarz w moją stronę.
- Zamknij się miałaś na mnie czekać, a nie szukać sobie znajomych - wydarł się. Odwracam wzrok nie mogę na niego patrzeć. - Idziemy stąd - mówi w końcu i pcha mocno rudzielca, aż ten przewraca się na ziemię. No cóż mogło być gorzej. Szybko ruszam za Niallem i wysyłam przepraszające spojrzenie całej grupce.
W ciszy podchodzimy do jego motoru. Mam ją przerwać czy nie?
- Ekhm.. Niall jak ci poszło? - pytam.
- Nawet nie patrzyłaś - prycha.
- Nie zachowuj się baba z okresem - warczę tracąc cierpliwość. Ile można? Ten człowiek jest niezrównoważony. Patrzy na mnie zaskoczony.
- Wygrałem - odpowiada w końcu.
- Gratuluje - syczę i siadam na motor.  Zaczyna mi się przyglądać. Przez ten jego uśmieszek jestem zdezorientowana. Oblizuje usta i już wiem co chodzi mu po głowie. Serio? W takim momencie?
- Jesteś niemożliwy - wzdycham nie mogąc już dłużej się obrażać. No po prostu nie potrafię mu się opierać w jakikolwiek sposób.
- Kochasz to dziecinko - mówi, puszcza mi oczko i siada przede mną.
Zaciskam usta słysząc to słowo... Nie wiem co myśleć.
_____________________________________________________________________
Czekam na miłe słowa :*

poniedziałek, 1 czerwca 2015

17

- Ślicznie wyglądasz - mówi. Rumienie się.
- Ty też wyglądasz niczego sobie. - Spojrzał na mnie kątem oka. O matko ten wzrok.... - Patrz na drogę  - mówię  lekko zdenerwowana. Chłopak uśmiecha się pod nosem, ale posłuchał mnie i patrzy przed siebie.
Jedziemy w ciszy, ale nie przeszkadza mi to. Jest miło. W końcu dojeżdżamy na miejsce.
Zrzędnie mi mina gdy zdaje sobie sprawę gdzie jesteśmy. No musiał wybrać takie miejsce, po prostu musiał. Z miliona restauracji wybrał tą.
- Wszystko w porządku? - pyta gdy gaśnie silnik. Uśmiecham się sztucznie.
- Tak jest okej - mówię. Przez chwilę mi się przygląda, ale na szczęście o nic nie dopytuje. Otwiera mi drzwi i pomaga wysiąść. Matko ale jestem zestresowana, tylko że nie randką a tym że dotarliśmy w to miejsce. Będzie kino. Ruszyliśmy do środka trzymając się za ręce. Wcześniej zarezerwował stolik więc, po chwili już siedzimy na swoich miejscach, z resztą bez rezerwacji by nas wyrzucili, dziwne że w ogóle dostaliśmy stolik, normalnie tutaj są rezerwacje na miesiąc w przód. Kto by się spodziewał, że Niall wie jak zachować się w takich miejscach. To cholernie droga restauracja, więc na pewno ma pieniądze. Może nie tylko jest narkomanem ale i diluje. O matko z kim ja się spotykam. Niall zamawia dania oraz wino. Wino dostajemy od razu, na dania musimy poczekać. Rozglądam się po sali, ale nikogo znajomego nie widać. Co za ulga.
- I jak? - pyta chłopak. Uśmiecham się lekko.
- Nie tego się spodziewałam  - mówię. Jego uśmiech lekko zrzędnie.
- Nie podoba ci się? - pyta z rozczarowaniem. Wygląda jak mały zagubiony chłopczyk.
- Nie, jest świetnie. Po prostu nie sądziłam, że jesteś do czegoś takiego zdolny. Ja wiem.. spodziewałam się KFC - wyjaśniam. Opuszcza lekko głowę do dołu, jakby był zawstydzony.
- Starałem się - mówi.
- Dlaczego? - dopytuje. Chłopak wzrusza ramionami. On jest taki słodki.
 Kelner przynosi jedzenie. Mówi nam co to jest, ale z doświadczenia wiem by nie słuchać. Czasem te nazwy są takie pokręcone, że potem przez trzy dni myślisz co to było.
- Pierwszy raz to robię - wyznaje Niall gdy kelner odchodzi.
- Co? Jesteś na randce? - chichoczę, ale gdy Niall mi nie wtóruje poważnieje. - Mówisz poważnie? Nigdy nie byłeś na randce? Dlaczego? - Znowu spuszcza twarz i wpatruje się w swoje jedzenie. Ten chłopak jest niepewny siebie. Nigdy bym go o to nie posądziła.
 - Lubię cie, z resztą nigdy nie spałem z dziewczyną w jednym łóżku bez bzykania. Trzeba to jakoś uczcić co nie? - zwierza się. Wzdycham. To chyba w jego wydaniu miało być coś naprawdę miłego.
- Jesteś uroczy - komentuje.
- Nie jestem, jedz - warczy. No i wracamy do punktu wyjścia. Najwidoczniej koniec otwartości na dziś. Lepsze to w sumie nie nic. Zaczynam wcinać. Nawet dobre.
- Ile masz lat? - pytam.
- Dwadzieścia jeden - odpowiada. Unoszę brwi.
- Naprawdę? - nie dowierzam. Myślałam że jest straszy. - Dałabym ci dwadzieścia pięć - mówię. Chłopak przewraca oczami.
 - Nie wyglądam tak staro. -
- A te zmarszczki pod oczami? -  Przestaje kroić mięso i marszczy brwi.
- Jakie zmarszczki? - warczy. Spogląda na kieliszek od wina, by jakoś zobaczyć swoje odbicie.
- Żartowałam - chichoczę.
- Zabawne - komentuje oschle. Nie wierzę, że tak się zestresował na myśl o zmarszczkach. Nie mogę przestać chichotać więc dostaje od niego kopa pod stołem. Posyłam mu morderczy wzrok co pewnie z moją rozbawioną miną daje dziwny widok. Puszcza mi oczko i popija wino.
- Masz zamiar kierować po pijaku? - Marszczę nos.
- Nie martw się. - W jego oczach widzę coś co każę mi się zamknąć, ale zbywam to.
- Nie wsiądę z tobą do samochodu w takim stanie - wyjaśniam. Przymknął oczy i wziął głębszy oddech.
- Nie wkurwiaj mnie Rose - mówi cichym i niskim głosem. Zagryzam wargę by mu już więcej nie pyskować.
- Idę przypudrować nosek - mówię ze sztuczną grzecznością. Wiem że wyczuł, że nie jestem zbyt zadowolona bo rzucił widelec na talerzyk i mruknął coś pod nosem. Jak na razie ta noc nie idzie po mojej myśli.
Wchodzę do łazienki i głęboko oddycham. Dam mu czas na uspokojenie i wrócę. Poprawiam makijaż i wychodzę. Na mojego ogromnego pecha wpadam na Ashtona.
- Oh? Rosie? Co ty tu robisz? - pyta zaskoczony.
-  Ja..? - nie wiem co powiedzieć.
- Twoi rodzice nie mówili, że wpadniesz, ale dobrze że jesteś - mówi.
- Moi rodzice też tu są? - pytam przerażona.
- Tak próbują się dogadać w sprawie twojego wczorajszego wybuchu - wypomina mi. Rumienię się zawstydzona. Jak znam Ashtona właśnie mnie poniżył bo dobrze wiem, że moi rodzice właśnie za mnie przepraszają.  - Przyszłaś nas przeprosić? - pyta z dziwnym błyskiem w oku. Uderzyło mnie to jak właśnie bezczelnie mnie potraktował. Prosto z mostu powiedział, że mam go przepraszać.
- Chyba śnisz - warczę. Uśmiecha się. Aż dziwne, że kiedyś kochałam ten uśmiech, teraz jest taki obrzydliwy.
- Chodź przywitasz się ze wszystkimi. - Łapie mnie za rękę i zaczyna ciągnąć. Szybko ją wyrywam. Spogląda na mnie zaskoczony.
- Ja tu nie przyszłam na kolacje z wami - wyjaśniam.
- Jak to? - Marszczy brwi.
- Jestem z kimś. Chyba nie sądzisz że przyszłabym się spotkać z twoją parszywą mordę - warczę. Przewraca oczami.
- Przestań do końca życia będziesz mnie karać za błędy - wzdycha od niechcenia. - Ja też ci wybaczę to ubliżanie mi - mówi i zaczyna bawić się kosmykiem moich włosów.  - Zawsze możesz do mnie wrócić - przypomina mi. Prycham głośno.
- Chyba jesteś niepoważny. - Mijam go. Na szczęście nie idzie za mną, ale wystarczy chwila i zaraz powie wszystko moim rodzicom. Nie chcę by matko zobaczyła Nialla, zrobi aferę. Gdy siadam na przeciwko Nialla drga mi lewa powieka, ale przynajmniej Niall jest już spokojny.
- Coś się stało? - pyta.
- Możemy wyjść? - pytam z napięciem.
- Nie podoba ci się tu? - pyta.
- Nie jest świetnie, ale jestem już trochę zmęczona, dziwnie się czuje - mówię z nerwowym uśmiechem. 
Marszczy brwi, ale prosi kelnera o rachunek. Cała drżę, jestem cała zdenerwowana. Ten debil już pewnie wszystkim powiedział, ze tu jestem. Jeszcze brakuje by mnie zobaczyli z kimś takim jak Niall. Matka dostanie zawału jak zobaczy jego tatuaże.
Jak mogłam się spodziewać, przed samym wyjściem łapie nas moja matka.
- Rose! - Zatrzymuje mnie jej lodowaty ton. Przerażona spoglądam na Nialla, szukając jakiejś pomocy, ale jedyne co widzę to ogromne zdezorientowanie.
- Matko - witam się oschle.  Jak zwykle jest perfekcyjna w każdym calu, nie pokazała by się wśród znajomych z odrobiną nie doskonałości. Jej brązowe włosy są opięte wysoko w wielkiego koczka, założyła czarną sukienkę za kolana , na ramionach ma szal.
- Co ty tu robisz? - pyta i dopiero spogląda na Nialla. Ten oczywiście się wyrywa. 
- Dobry wieczór, jestem Niall, zaprosiłem pani córkę na randkę - mówi i wyciąga do niej dłoń. Kto by się spodziewał takiej kultury z jego strony.
Posyłam mamie błagalny wzrok ale całkowicie mnie ignoruje, to samo robi z dłonią Nialla, posłała tylko w tą stronę wzrok obrzydzenia. Chłopak opuszcza rękę i zaciska ja w pięść. 
- Co ty sobie wyobrażasz, dziecko? - Krzywię się. - Jak możesz pokazywać się z kimś takim tutaj, aż tak mnie nienawidzisz, już wszyscy zaczynają mówić - stwierdza. Zatkało mnie, jak można tak jawnie gadać na kogoś, właśnie gdy ta osoba stoi obok.. Nawet nie wiem co powiedzieć. 
- Nie skazuj mnie na taki wstyd nie życzę sobie żebyś spotykała się z tym chłopakiem. Nie zachowuj się jak dziwka. - Kończy swoją deklaracje, a mi napływają łzy do oczu.
Ale to ja mówię najgorszą rzecz na świecie.
- Dobrze mamo - szepczę.
- Nie chce żebyś kręcił się w jej towarzystwie - mówi do Nialla.  - Chodź Rose - dodaje do mnie i się odwraca. Jestem rozdarta. Spoglądam na Nialla a potem na plecy matki. Robię krok w jej stronę. 
- Rose?! - pyta niepewnie chłopak i wyciąga rękę w moja stronę. Patrzę na niego błagalnym wzrokiem. Niech mnie teraz zostawi, proszę. Robię kolejny krok w stronę mojej matki. Niall opuszcza dłoń i wygląda na zranionego. 
Przybiera maskę obojętności i zaciska usta. Zaciska dłoń na karku i bez słowa się ode mnie odwraca i wychodzi z restauracji. Czuje się jakby to był  koniec między nami. Ale mam mu się dziwić? Nie będzie przecież tolerował takiego zachowania z mojej strony, sama bym miała coś takiego w dupie.
Czuje, że zawiodłam kogoś na kim cholernie mi zależy i to wcale nie jest przyjemne uczucie. Rzucam okiem na matkę. Mam przed sobą dwie drogi i za cholerę nie wiem którą wybrać. Przygryzam wargę.
Kurwa raz się żyje. Wybiegam z restauracji.
Gdy jestem na zewnątrz wyszukuje wzrokiem Nialla. Dotarł już do swojego samochodu. Przyśpieszam kroku, nie mam czasu nawet rozejrzeć się czy czasem nie jedzie jakiś samochód by wyjechać lub wjechać na parking.
- Niall, stój - krzyczę. Chłopak odwraca się w moją stronę, a ja z wielkim siłą wpadam na niego. Zarzucam mu ręce na ramiona i mocno go do siebie przytulam. Zaskoczony łapię mnie za biodra i lekko mnie od siebie odsuwa. Przełykam ślinę i patrzę na niego nie pewnie.
- Przepraszam - mówię. Przepraszam go za te chwilę zawahania i że chodź przez chwilę myślałam by go tak zostawić. Nie reaguje wiec łapie go za koszulkę i przyciągam do siebie. Całuje go. Na siłę wpycham język do jego ust, on nie robi nic. Denerwuje mnie to. Niech mi odpowie. W końcu to robi i oddaje mi pocałunek. Gdy kończymy oboje mamy przyspieszony oddech.
- Nie boisz się, że cię zobaczą - pyta oschle.
- Mam to gdzieś - mówię spokojnie.
- Chyba nie jest zadowolona - stwierdza i patrzy na restauracje. Odwracam się i przez szybę widzę matkę jest wytrącona z równowagi.
- Mam nadzieje ze nie wywali mnie z domu - żartuje ale jest w tym dużo prawdy. Może się tak zdarzyć i wcale się wtedy nie zdziwię.
- Przygarnę cię do siebie - mówi. Posyłam mu wdzięczny uśmiech.
- Jedźmy stąd - proszę go. Ruszamy w stronę auta. 
- Dlaczego nazwała cie dziwką - pyta. Wzruszam ramionami. 
- Nie wiem - mowie. - jestem wyczerpana - zmieniam temat. Wzrusza ramionami, jakby go to totalnie nie obchodziło. Wchodzimy do samochodu i po pierwszym zakręcie wiem, ze kierujemy się do niego.
No ten tego erotyczne sceny czytasz na własną odpowiedzialność :P
Zatrzymujemy się pod jego kamienicą. Jednak nie wychodzimy od razu na zewnątrz.
Nial patrzy na mnie magnetycznym wzrokiem od którego przechodzi mnie dreszcz. W tych oczach kryje się naprawdę dużo obietnic. Chłopak powoli oblizuje usta, od czego od razu zasycha mi w ustach. Nieświadomie sama oblizałam swoje usta, na co szeroko się uśmiechnął. Moje policzki zapłonęły więc wysiadam z auta. Tylko przy nim tak często się rumienię.
Mój telefon zaczyna dzwonić. Patrzę kto to i od razu go wyłączam. Jak na razie nie ma ochoty na rozmowy z moją matką. Niech przemyśli sobie co ona robi. Niall łapie mnie za rękę i ciągnę w stronę swojego mieszkania. Wyczuwam jego zniecierpliwienie, wiem co nadejdzie i sama jestem podekscytowana.
Już wcześniej wyczytałam z jego oczu, że ta noc będzie pełna wrażeń. Gdy tylko wchodzimy do środka, zaczyna mnie z wielką natarczywością całować. Obejmuje mnie i podnosi do góry więc zaplatam wokół jego bioder nogi i tak idziemy w stronę jego sypialni.
Lekko pcha mnie na łóżko. Siada na mnie okrakiem. Ledwo mnie dotknął, a już jestem na maxa podniecona. I zniecierpliwiona bo zamiast coś robić to on się tylko przygląda i uśmiecha.
Drań doskonale wie co mi robi. W końcu znowu wpija się w moje usta, ręką łapię za koniec sukienki i podwija ją do góry, unoszę biodra by mu to ułatwić i niechcący ocieram się o jego kroczę. Zajęczał cicho.
Seksownie, od dziś to jeden z moim ulubionych dźwięków, nie licząc jego śmiechu.
Kilka chwil i całkowicie ściąga ze mnie sukienkę i odrzuca ją gdzieś na bok, tuż za nią idzie mój stanik. Przygląda się z góry mojemu nagiemu ciału.
- Idealne - mruczy i zaciska dłonie na moich piersiach. To miłe, zawsze uważałam że są trochę przymałe.
Przełykam ślinę i głośniej dyszę, gdy zaczyna drażnić moje sutki. Wbijam paznokcie w jego ramię. Chłopak uśmiecha się łobuzersko.
- Jakie wrażliwe - komentuje. - Kiedyś się nimi pobawimy, ale nie dziś - obiecuje. Delikatnie zjeżdża palcami w stronę moich majtek. Teraz to już po prostu dyszę jak stary traktor.
Dlaczego o jest nadal ubrany? Chcę zobaczyć do boskie ciało. Jakby mi czytał w myślach ściąga z siebie koszule, nie zważając na to, że odpadło mu przy tym kilka guzików. Nie czekam, aż zajmie się spodniami, więc łapie się za jego pasek i go rozpinam. Chłopak cicho prycha z rozbawienia. O tak jestem niecierpliwa i nie mam zamiaru tego kryć. Udaje mi się rozpiąć w końcu ten głupi pasek, więc ciągnę jego portki w dół. Tym razem nie każe sam mi się z tym zmagać i zdejmuje je. Przygryzam wargę widząc jego ciało, oraz to jak mocno bokserki opinają się na jego męskości, normalnie chyba zaraz pękną. Musi kryć tam olbrzyma. Nie daje mi się napatrzeć bo łapie mnie za brodę i przyciąga nasze twarze do siebie.
Ociera się o mnie. Jęczę bo kurcze czuć to tak dobrze, a nawet nie zdjęliśmy do końca bielizny. Mogłabym dojść w ten sposób, co nigdy mi się nie zdarzyło, a nawet nie było blisko. Zresztą jak się tak zastanowić naprawdę ciężko jest mnie zaspokoić, Ashton zawsze miał z tym problem. Biedaczek zawsze się skarżył, że potrzeba mi długiej gry wstępnej bym była mokra. Z Niallem nie mam takiego problemu.
Drugi raz ociera o siebie nasze krocza. Wbijam paznokcie w jego prześliczne barki. Narobię mu śladów. No ale cóż, jakoś muszę zaznaczyć swoje terytorium.
Schodzi z moich ust na szyje i ssie moją skórę. Czy on właśnie mnie naznacza? Ah jebać to..
Powieki same mi opadają, Jedną ręką ściągnął w dół moje majtki i przejechał palcem po mojej pulsującej łechtaczce.
- O mój... - jęczę bardzo wysokim tonem. Odrywa ode mnie swoje usta i odchyla się do tyłu by spojrzeć na swoje dzieło. Po czym jego wzrok schodzi w dół i dostaje od niego minę pełną satysfakcji.
- Piękna - mruczy i palcem delikatnie bada mój brzuch. Zadrżałam, to gilgocze. Zatrzymuje się tuż przed moja łechtaczką i patrzy mi prosto w oczy, jakby na coś czekał. Ja dysze  i jestem spragniona jego dotyku.
- Dotknij mnie - dysze. Uśmiecha się i przejeżdża palcem po nabrzmiałym guziczku. Jęczę. Robi to jeszcze raz. Zamykam oczy i moja głowa opada na pościel. 
- Patrz na mnie - mówi niskim głosem. Szybko otwieram oczy i patrzę prosto w jego niebieskie pełne podniecenia oczy. Czy ta tortura jest dla niego zabawna? Jestem tak pełna napięcia, że to aż boli. Pochyla się i jeszcze raz liże mnie w wcześniej zrobioną malinkę, po czym zjeżdża w dół, starając się pocałować mnie w każdy skrawek mojego ciała. Staram się zapamiętać każde muśnięcie ustami i dotyk, oraz to jak bardzo mnie rozpala. Cała pulsuje i czekam aż trafi w końcu ustami w tamto miejsce. 
- Niall... - Błagam go. Na szczęście tortura się w końcu kończy i jego palec głęboko się we mnie wsuwa.
- Kurwa - jęczę. Jest mi tak cholernie dobrze, jak nigdy.
- Wyrażaj się dziecinko - mówi. Jego język natomiast zajął się moim guziczkiem. Rozpływam się. Jest mi tak dobrze, że czernieje mi w oczach, zbliżam się ku końcowi. Łapię go za tą blond czuprynę i szarpię, nawet nie zwracam uwagi na to jak dużo siły na to zużywam. 
Ciepło zaczyna kumulować mi się w podbrzuszu, nie zdołam tego utrzymać dłużej. Dochodzę z krzykiem. Jak dawno nie czułam się tak dobrze. Przez moje Ciało dalej przechodzą dreszcze a łechtaczka mocno pulsuje. Dotyka jej a prze zemnie przechodzą kolejne konwulsje.  Jestem wyczerpana nie mam siły się nawet odezwać, a oczy same mi się kleją. Niall przesunął się wyżej by być zemną twarzą w twarz. Cmoknął mnie w usta. Przynajmniej już nie dyszę, ale klatka piersiowa nadal lata mi jak szalona. Jestem całkowicie zaspokojona. Ashton nigdy nie robił tego tak szybko. Czemu ja w ogolę ich porównuje? 
- Prawie doszedłem słysząc tylko twoje jęki - mówi. Posyłam mu słodki uśmiech. Znowu cmoka mnie w usta, po czym sięga po moje majtki i mi je zakłada. Oboje wchodzimy pod kołdrę, wtulam się w niego i zasypiam.