niedziela, 23 sierpnia 2015

20

notatka pod rozdziałem, czytnij :P

Kiedy drzwi z krainy Morfeusza się za mną zamykają, pierwsze co odczuwam w realnym świecie to głód. Okropnie burczy mi w brzuchu. Podnoszę głowę z poduszki. Najpierw spoglądam na Nialla. Usta ma uchylone, a głowę troszkę przechyloną , przez co z kącika ust ścieka mu trochę śliny. O ludzie taki widok trafia się rzadko. Sięgam po telefon i robię mu zdjęcie, a co mi tam, zrobię sobie selfie ze śliniącym się Niallem. Jak mnie wkurzy wstawię na fejsa. Szczęśliwa swoim jakże chytrym planem na wszelki wypadek, po cichu wychodzę z pokoju i ruszam do kuchni. Zaglądam do lodówki.
Co my tu mamy?
Sięgam po mleko i wącham zawartość. Ugh.. Jezu, co za smród. Ile to mleko tu stoi, miesiąc? Zaglądam przez otwór, matko tu rośnie grzyb. Szybko odkładam na miejsce za nim czegoś od tego dostanę. Nie wyrzucę tego, w końcu to jego mleko, nie będę się rządzić, a już na pewno nie będę mu sprzątać. Co ten człowiek je? O proszę jest masło nawet dobre i dżem. Dobra więcej nie szperam bo znajdę żywy ser żółty z oczkami, jeszcze gorsze niż to mleko. W szafce znajduje kawałek chleba. Nie wygląda źle, więc robię sobie w końcu kanapki i napełniam brzuch.
Mam czas więc przeglądam jakieś głupie obrazki w internecie, oraz facebooka i instagrama. Ale jak zwykle nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Same zdjęcia lasek w bikini na plaży, serio co drugie przedstawia to samo. Kończę jeść i wracam do sypialni, za nim zajmę się Niallem wezmę szybki prysznic. Gotowe.
Pora chyba obudzić Nialla. Nie widzę żadnych przeszkód więc skaczę na niego. Gdy tylko na niego upadam, chłopak otwiera szeroko oczy i nabiera ostro powietrza. Poprawiam się, żeby siedzieć na nim okrakiem. Taa oczywiście czuje jego poranną erekcję.
- No hej! - Uśmiecham się do niego. Przeciera oczy i wyciera pośliniony policzek.
- Hej - mamroczę sennie. - Śpię - dodaje. Zamyka oczy i z powrotem zapada w sen. Przewracam oczami.
O nie kochaniutki, nudzę się tu sama wstajemy. Tylko jednej rzeczy nie będzie mógł zignorować.
Pochylam się go całuje. Zaskoczony rozchyla usta, dzięki czemu mogę wepchać mu w gardło język. Boże to brzmi okropnie. Jednak odpowiada. Podnosi się i jak na zaspanego człowieka ma wiele zapału.
- Taką pobudkę poproszę codziennie - mówi między pocałunkami.
- Jeśli zasłużysz to pomyślę. - Klepię mnie po tyłku.
- Złaź dziecinko, umyje się i będziemy kontynuować. - Ściąga mnie ze swoich kolan i wstaje z łóżka.
Gdy dochodzi do drzwi łazienki zatrzymuje go. Gdy się odwraca by sprawdzić o co chodzi, zeskakuję z łóżka i podchodzę do niego. Po drodze zdejmuję koszulkę i zostaję w bieliźnie. Chłopak unosi jedną brew i zjeżdża wzrokiem na moje piersi. Faceci!
NO TEN TEGO SCENA +18
Całuje go w usta, krótko bo zaraz schodzę na szyję. Zostawiam mu tam malinkę i schodzę niżej. Całuje go w obojczyk, w pierś... Robię taką ścieżkę z całusów dopóki nie klękam na ziemi. Teraz twarz mam na wysokości jego krocza. Podnoszę wzrok by spojrzeć mu w oczy. Pełny napięcia czeka na mój kolejny krok. Przygryzam wargę. No dobra skoro jestem już tutaj nie mogę się wycofać. Zaczynam się denerwować.
Zaczepiam palcami o gumkę jego bokserek i ściągam je w dół.
Kurwa mać!!!!
O mało nie dostałam jego kutasem po twarzy, a to by było naprawdę dziwne, kurde aż wyszłam z rytmu.
Szybko mierzę go w oczach. Wow, jest  spory. Ma na oko 19 cm. Kurczę myślałam, że to tylko legendy.  Oblizuje usta. Łapię go w dłoń i ściskam. Z góry słyszę zduszony jęk. Więc idzie dobrze. Masuje go powoli przy okazji sprawdzając jaki jest w dotyku. No co? każdy może mieć innego. Biorę go do buzi i zaczynam mocno ssać. Nad sobą słyszę pojękiwania Nialla. Podoba mu się co mnie bardzo cieszy.
- Nie wiem czy dziękować, czy zabić gościa który cię tego nauczył - stęka Niall. Nie odpowiadam mu, w końcu trzymam go w ustach. Kładzie rękę na mojej głowie i zaczyna delikatnie sterować, przez co robię to teraz dużo szybciej. Dłonie kładę na jego pośladkach i mocno wbijam w nie paznokcie przez co jego biodra mocniej wyrywają się do przodu i o mało się nie dławię. A ten nawet nie reaguje. No cóż skoro jest w takiej ekstazie nie będę na ten temat dyskutować.
- Rose! - ostrzega mnie, że zaraz kończy. Nie przerywam więc z głośnym jękiem kończy w moich ustach. Połykam to co z siebie wylał i podnoszę się z ziemi. Nawet nie mogę powstrzymać uśmiechu.
- Jesteś świetna dziecinko - mówi i mocno całuje mnie w usta. Hmm. podoba mi się doprowadzenie drugiego człowieka do takiego szczęścia. Kto by się spodziewał, że to da tyle radości mi, przecież nic z tego nie mam.
- Nikt mnie tego nie uczył. - Przypominam sobie co mówił jakąś chwile temu.
- Co? - marszczy brwi. Rumienię się lekko.
- Powiedziałeś, że nie wiesz czy zabić czy dziękować temu co mnie tego nauczył. Nikt mnie tego nie uczył, Pierwszy raz robiłam loda - wyznaję mu. Nawet się nie zająknęłam, szacun. Chłopak wygląda na naprawdę zaskoczonego, przez co nie wiem czy dobrze zrobiłam mówiąc mu. Może weźmie mnie za nie wartą jego czasu. W końcu po co mu taka niedoświadczona dziewczyna.
- Jesteś dziewicą? - pyta. Albo mi się zdaję albo w jego oczach widzę nadzieję.
- Nie, jasne że nie - zaprzeczam.
- Oh - wygląda na wręcz rozczarowanego. - Skoro uprawiałaś seks, jakim cudem nie robiłaś loda? -
Wzruszam ramionami. Nie spodziewałam się takiego pytania. W sumie nigdy się nad tym dłużej nie zastanawiałam. Po prostu nie chciałam i już.
- Czy ja wiem, chyba mnie to trochę brzydziło. - Posyła mi zaskoczoną minę. na co wzruszam tylko ramionami. Przygryzł wargę, wciągnął w końcu bokserki i już miał iść do łazienki.
- Więc dlaczego teraz? - pyta niespodziewanie.
- Nie wiem, to było takie spontaniczne, chciałam ci to zrobić.... - pogubiłam się już we własnych zeznaniach. Naprawdę nie wiem dlaczego to zrobiłam. Brzmię głupio. Więc kończę to i tylko posyłam mu niezręczny uśmiech.
- Mnie się podoba - mówi z szelmowskim uśmiechem i całuje mnie w usta za nim znika.
Hmm tak w sumie... Sperma naprawdę jest słona! Cool... Myślałam, że będzie smakować gorzej.
KONIEC TEN TEGO ;)
Dobra... Gdzie jakieś moja ubrania, czas skonfrontować się z rzeczywistością. Boże moja matka mnie zeżre i wypluje. Gdy mam większość moich rzeczy przy sobie siadam na łóżku i czekam, aż Niall wyjdzie z łazienki.
Na szczęście długo czekać mi nie kazał.
- Co jest? - pyta zerkając na mnie to na moją torbę. Wzdycham ciężko i podnoszę się, tylko po to by zacząć chodzić w kółko.
- Nie wiem, muszę w końcu zobaczyć się z matką i porozmawiać o tym wszystkim co się stało. W końcu zadzwoni na policję by mnie siłą stąd wyciągnęła, a ciebie oskarży o przetrzymywanie mnie. Nie wiem jak mam się do tego zabrać. Co jeśli nie będzie chciała mnie słuchać i od razu wyrzuci z domu. Ja sobie nie poradzę. Zawsze miałam to co chciałam, nigdy mi niczego nie brakowało, jak mam przeżyć bez pieniędzy rodziców? Jestem w cholerę rozpuszczona, to jest nie wykonalne.... -
- Błagam cię zamknij się - przerywa mi chłopak. Przy okazji kładzie mi ręce na ramiona bym przestała ciągle chodzić. - Uspokój się, wszystko będzie dobrze - mówi.
- Jak ma być dobrze? Nic nie.... - znowu mi przerywa.
- Jesteś wariatką Rose, zawsze tyle gadasz? Po pierwsze poradzisz sobie, jesteś zbyt inteligentna, żeby mogło być inaczej . Po drugie nie może być aż tak, źle to w końcu rodzice, a po trzecie masz mnie - stwierdza. Zrezygnowana padam tyłkiem na na ziemię.
- Boże, przegrałam życie - jęczę, zasłaniając twarz rękoma. Słyszę jak Niall nade mną wzdycha. Łapię mnie za łokieć i stawia do pionu.
- Luz, będzie dobrze dziecinko, obiecuje. - Zagłębiam się w jego oczach.
- Obyś miał rację. - Będę trzymać się jego słów jak tonący brzytwy,
- Mam cię zawieść? - Kiwam głową. - No to choć. -
Dojeżdżamy pod mój dom o wiele za szybko, serce wali mi jak diabli i zaczynają mi się pocić dłonie ohyda. Przeczuwam największą kłótnię w dziejach. Co ja mówię to nie będzie kłótnia, to będzie maskara.
- Wszystko w porządku Rose? -
- Tak, jest okey... Na razie - odpowiadam nerwowym głosem.
- Nie ważne co ci będzie kazała zrobić, i tak już jesteś moja. - Jego słowa przedzierają się przez mgłę strachu i na chwile zapominam o tym co się zaraz wydarzy,
- Twoja? -
- Moja - potwierdza.
- Więc dobrze, ale skoro ja jestem twoja, nie zapominaj, że ty jesteś mój - mówię ostrzegawczo. Chłopak podnosi jedną brew i udaje, że zastanawia się nad tym co powiedziałam.
- Jak sobie życzysz "pani" - mówi. Uśmiecham się szeroko i wpijam się w jego usta.
- Do zobaczenia - mówię i wysiadam z auta, nie lubię długich pożegnań.
Czy teraz jestem jego dziewczyną? Nie mógł po prostu spytać, będziesz moją dziewczyną? A ja na to: ależ oczywiście Niall, marzyłam o tym. Czy to aż takie trudne?! Niech go szlag trafi.
Ale przynajmniej dzięki niemu na chwilę przestałam denerwować się matką, no dopóki nie doszłam do drzwi.
Odwagi Rose, odwagi.
Po cichu wchodzę do domu, co i tak nie uszło uwadze mojej matki.
- Rose? - umm... Brzmi zaskakująco spokojnie.
- Tak mamo. - Z nerwów zaraz wyskoczę z własnej skóry. Wchodzę do salonu i widzę ją... Uśmiechniętą??! WTF
- Nareszcie jesteś Rose, zaczęłam się martwić. Nie możesz znikać na tak długo - mówi. Muszę zebrać szczękę z ziemi by mój jej odpowiedzieć.
- Eh.. Dobrze się czujesz? - pytam.
- Oczywiście, że tak... Dużo myślałam jak cie nie było. - Taa... co ty nie powiesz....
- O czym? -
- O tym całym twoim chłopakiem. Zrozumiałam, że jesteś młoda i przechodzić przez okres buntowniczości... -
- Czego proszę? - Czy ja aby dobrze usłyszałam.
- Wiem, że robisz to wszystko na złość mi i ojcu, taka mała buntowniczka. Każdy to przechodzi. Mam zamiar spokojnie przeczekać aż ten okres ci przejdzie i zrozumiesz, że nie czujesz nic do tego chłopaka, tylko go wykorzystujesz by mnie zdenerwować. Dlatego masz moje pozwolenie, możesz się z nim spotykać, tylko nie przesadzaj, zachowuj się jak na młodą damę przystało. -
- A no ta... - stać mnie tylko na takie coś, oraz głupkowate kiwanie głową. Chyba własnie mnie zamroziło, no na maksa. Czy to jakiś test psychologiczny?
- Ashton także to przeczeka, on sam przez to przechodził. Zaczekam, aż znowu zaczniesz racjonalnie podejmować decyzje. - Nie obchodzi mnie dlaczego, tylko to, że mogę spotykać się z Niallem.
- Masz rację mamo, buntuje się jak cholera - mówię. Mam nadzieje, ze niezbyt entuzjastycznie. Tak w duchu, aż mnie rozpiera energia.
- Idź już - mówi. korzystam z okazji i znikam jej z oczu za nim zmieni zdanie.
o co jej w ogóle chodzi z tym okresem buntowniczości? Chociaż... Niall pasuje do tego stanu.
Muszę pogadać z Clary. Dawno nie byłam tak szczęśliwa.
Mama pozwala spotykać mi się z kim mi się podoba, nawet jeśli z głupich powodów.
A Niall zapytał mnie o chodzenie, chyba... Nie jestem pewna, ale i tak się cieszę.
______________________________________________________________________
No więc tak: po pierwsze primo zapraszam tutaj : http://my-magic-world-forever.blogspot.com/  Dziewczyna skończyła I część opowiadania, historia jest naprawdę świetna. Alicja ma ogromny talent i to się widzi w pierwszych dwóch linijkach tekstu. Więc Jeśli ktoś lubi czytać fantastykę to bardzo polecam, na pewno wam się spodoba :) ja uwielbiam jej fanfic <3
przy okazji komentujcie mój :3