poniedziałek, 2 lutego 2015

Rozdział 4

Za nim zacznę: Zapraszam na zajebiste Imaginy - http://malikowa1992.blogspot.com/ , a teraz miłego czytania :)

Nie za bardzo go kumam, ale nie wygląda jakby miał mnie zabić, no mam przy najmniej taką nadzieje. Jego nazwisko mi się kojarzy może to jakiś morderca, cholera umrę jeśli się nie dowiem skąd go kojarzę. Jak tak nad tym pomyśleć, chyba nie ma różnicy, jeśli umrę z ciekawości czy z jego rąk, prawda? Ruszyłam więc za nim.
Gdy znalazłam się w kuchni oparłam się o futrynę, wolę przebywać bliżej wyjścia mimo, ze i tak drzwi są zamknięte, taka schiza. Chłopak stanął obok lodówki przodem do brązowego blatu. Wyjął jakieś produkty z lodówki oraz z szafki i (chyba) zaczął robić kanapki. Jak na zawołanie zaburczało mi w brzuchu. Usłyszał to i wyjrzał przez ramię by na mnie spojrzeć.
- Weź sobie tabletkę - powiedział i wskazał nożem, który miał w ręku na stół. Spojrzałam tam i zobaczyłam dwie podłużne tabletki i sok pomarańczowy. Przełknęłam ślinę widząc to, głowa mi pęka, nos mnie boli, a w gardle mam saharę. Sok wygląda naprawdę świetnie i czuje jakby wręcz do mnie śpiewał. Uwielbiam pomarańczę. A proszki choć troszkę złagodziły by ból, jednak co jeśli to jakieś proszki odurzające? Niespokojnie się im przyglądam.
Brać czy nie brać?
- Nie bój się to zwykły apap - mruknął. Nadal jestem niepewna, ale zaraz pęknie mi głowa. Koniec końców połknęłam je. Chwilę później czułam już lekką ulgę. Przez cały czas przyglądałam się Niallowi, jeden jego ruch i wyskoczę przez okno, obiecuje. Nie no, nie odważę się.
- Dlaczego nie zawiozłeś mnie do szpitala, mogę mieć złamany nos - odezwałam się nie spodziewanie. Spojrzał na mnie kątem oka, nie przestając kroić pomidora.
- Nie jest złamany - wyjaśnił.  Prychnęłam. Mówi to tak jakby wiedział wszystko, wkurza mnie to, że jest taki prze mądrzały.
- Skąd pewność - dopytuje.
- Po prostu wiem - westchnął.
- Ale....
- Zamiast mi dziękować i cieszyć się, że żyjesz, cholernie mnie irytujesz - warknął. Serce zabiło mi szybciej, natychmiast zamknęłam usta. Jeśli myślałam, że bałam się wcześniej, to sama już nie wiem co teraz czuje gdy patrze w jego wściekłe spojrzenie i strasznie napiętą szczękę. Rzucił mi ostatnie mordercze spojrzenie i wrócił do robienia kanapek.
Skuliłam się i objęłam ramionami, szczerze? To zrobiło mi się głupio oraz przykro, chyba nikt nie lubi gdy się go za coś karci, nawet jeśli jest się w takiej sytuacji.
Zapadła niezręczna cisza, słychać tylko dźwięk czajnika, który po chwili cichnie. A może tylko ja czuje się nie zręcznie...
Stoję pod tą ścianą jak głupia i zupełnie nie wiem co ze sobą zrobić. Mam do niego tyle pytań, ale po jego wcześniejszym wybuchu boje się głośniej odetchnąć, a co dopiero mówić. Z resztą nie znam go, może mi przecież zrobić dużo więcej niż tylko skrzyczeć.
Chociaż jego nazwisko nadal mi się kojarzy...
Horan... Horan.... Horan...kim jesteś?...
Nagle nad głową zaświeciła mi się żarówka, wiem skąd go kojarzę. Z wyścigów. Jak mogłam od razu tego nie ogarnąć. To on przegrał ostatnio wyścig, bo jakaś głupia laska wyskoczyła mu na drogę, podobno była wściekła bo ją rzucił. Tymczasem mogę się założyć, że wskoczyła mu do łóżka po pięciu minutach znajomości i myślała, że to jakaś wielka miłość. Głupiutka laska. Gdyby nie ona to by pewnie wygrał, z tego co wiem zwycięzca brał motor przegranego. Musiał się nieźle wpienić. Jednakże to powinno mnie najmniej interesować. Wiem o nim tyle ile usłyszałam od tych wszystkich dziwek na wyścigach, a że tylko jedno im w głowie, to wiem tyle, że jest mega przystojny, ma wielkiego, jest zajebistym ogierem w łóżku, codziennie ma inną laskę.... Jednak to żadne informacje..... O matko, Clary by wiedziała na jego temat wszystko, ona interesuje się wszystkimi plotkami na temat niebezpiecznych chłopców.  Myśl, Rose myśl. Skoro się ściga, bawi się w narkotyki jak reszta tych chłopaków. Rzadko się zdarza, żeby któryś z nich nie był czysty pod tym względem. Po jego wybuchowej aurze mogę się założyć, że często uczestniczy w bójkach. Ale poza tym  nigdy nie słyszałam by miał jakieś większe konflikty z prawem, no przy najmniej nigdy nie słyszałam by Horan kogoś zabij czy coś w tym stylu, a na bank było by o tym głośno.
Dziwne, że nie domyśliłam się od razu z kim mam do czynienia, często chodzimy na te wyścigi ze znajomymi, bo po nich zawsze są świetne imprezy i można dobrze się zabawić, nigdy nie interesowało nas to kto się ściga i kto ten wyścig wygra, po prostu przy tym zawsze są ekstra emocje no i przystojniacy.
- Częstuj się - Powiedział Niall wybudzając mnie tym samym z myśli, zresztą i tak zabłądziłam już nimi za daleko. Nie powinnam się wyłączać, jakim cudem czuje się przy nim na tyle swobodnie by zatonąć w odmętach własnego umysłu. Usiadłam na przeciwko chłopaka, który zdążył zasiąść przy stoliku. Sięgnęłam po apetycznie wyglądającą kanapkę i przez kilka następnych minut jedliśmy w ciszy.
- Dziękuje - wymamrotałam dochodząc w końcu do wniosku, że nie ważne jak mnie przeraża i że mnie przetrzymuje wbrew mojej woli, uratował mi życie, gdyby nie on prawdopodobnie leżałabym teraz w jakimś rowie. Uniósł głowę do góry, czekając aż dokładnie sprecyzuje swoją wypowiedź. Dupek!
- Dziękuje za uratowanie mi życia - mruknęłam.
- Nie ma za co - powiedział i puścił mi oczko.
Przestań. Się. Do. Cholery. Tak. Wkurzająca. Uśmiechać!
- Masz zamiar zgłosić to na policji? - pyta. Przed oczami pojawił mi się obraz mojej matki, która stawia na nogach cały świat aby sprawiedliwości było zadość. Kazała by Marka zakatować na śmierć. Mogę się założyć, że opublikowała by to w telewizji, córka pani adwokat napadnięta, jej niedoszły gwałciciel zakatowany. Wolałabym tego uniknąć. Moja matka jest stuknięta, jeśli chodzi o prawo.
- Nie - stwierdziłam. Rzucił mi zdziwione spojrzenie.
- Ten gościu o mało cię nie zgwałcił, chcesz, żeby uszło mu to płazem? - W jego głosie usłyszałam odrazę gdy mówił o Marku. Muszę przyznać, że bardzo zaimponowało mi to, że uważa ranienie kobiety za coś okropnego. No przy najmniej mam nadzieje, że dobrze go zrozumiałam.
- Ale do niczego nie doszło prawda? Z resztą obiłeś mu twarz, żadna laska już na niego nie poleci - wyjaśniłam. Przyglądał mi się z niezrozumiałą dla mnie miną i totalnie denerwowało mnie to jego intensywne spojrzenie, jakby mógł zajrzeć wgłąb mojego umysłu. Przez ułamek sekundy wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował z tego i wrócił do jedzenia.
- Czy teraz mnie wypuścisz? - spytałam. Skoro mu podziękowałam tak jak o to prosił, to chyba zwróci mi wolność. Pokręcił głową wywołując moje osłupienie. Mam ochotę zedrzeć mu ten zasrany uśmieszek pięścią, ale mogłabym tego cholernie pożałować.
- Zaczekam, aż podziękujesz mi troszeczkę ładniej - powiedział, a palcami dotknął moich ust. - Masz naprawdę cudowne usteczka - wyjaśnił, dokładnie akcentując każde słowo.
Cholera!
Zrobiło mi się cholernie gorąco.
- Zapomnij - warknęłam i odciągnęłam jego rękę od swojej twarzy. Zaśmiał się.
- Nigdy kiciu - powiedział szczerząc się jak idiota.
Najgorsze, że przez chwilę poczułam się naprawdę podniecona. Właśnie to mnie tak cholernie przeraziło.

________________________________________________________________________
Nie jest za długi, ale chyba wyszło fajnie :) Wierze że zostawicie jakieś miłe słówko po sobie...

11 komentarzy:

  1. Świetne *.* Pisz dalej. I czy masz może jeszcze inne ff, Czy może to twój pierwszy??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To moje drugie opowiadanie... Pierwsze znajdziesz tutaj http://1onedirectionitmylife.blogspot.com/

      Usuń
  2. Wow! To jest mega! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, bo zapowiada się na prawdę super :) // Mery

    OdpowiedzUsuń
  3. [SPAM]

    http://one-two-three-you-die.blogspot.com/

    Danielle, Harry, Josh, Taylor, Calum, Niall, Eleanor, Michael, Louis, Luke, Perrie, Liam, Ashton, Jade oraz Zayn chodzą do najbardziej znanej i polecanej szkoły w Londynie, inaczej mówiąc do London University on the Gold Street. Do tej samej placówki uczęszcza niejaka Ashley Benson, dziewczyna wyśmiewana, szykanowana i mieszana z błotem. Od zawsze była obiektem drwin i zaczepek. W 2012 roku w ostatni dzień wakacji Perrie oraz Zayn organizują imprezę na uczczenie minionych dwóch miesięcy. Za namową Jade oraz Taylor zjawia się tu również kilka innych osób a nawet..Ashley. Kilka minut przez zakończeniem 'dyskoteki' panna Benson zostaje publicznie upokorzona. Na jej głowie ląduje wielki tort, zostaje obrzucona pierzem oraz wepchnięta do basenu. Blondynka nie wytrzymuje i gdy tylko opuszcza wodę wykrzykuje każdemu to co o nim myśli. Mówi to co kumulowała w sobie od prawie trzech lat. Kilka minut później rzuca się biegiem i opuszcza posesje Malika. Staje na ulicy i na jej nieszczęście nie zauważa czarnego Land Rovera, którym przyjechał lekko spóźniony Harry oraz Niall. Dziewczyna po kilku sekundach leży przygnieciona kołami. Całe towarzystwo wpada w panikę, kilka osób już uciekło z miejsca wypadku. Louis oraz Zayn pod wpływem strachu pakują ciało blondynki do auta i z procentami we krwi jadą do lasu. Przy Tamizie cała piętnastka przyrzeka że zostanie to ich tajemnicą. Liam oraz Josh wrzucają poharatane zwłoki do lodowatej wody. Ostatni raz patrzą za siebie i wracają do swoich aut. Ashley Benson zostaje uznana za zaginioną.
    Rok później, pierwszego września odbywa się rozpoczęcie roku szkolnego. Od razu po zakończeniu dnia cała paczka przyjaciół umawia się na wypad za miasto na następny tydzień. Gdy wszystko jest ustalone Josh jako pierwszy opuszcza mur szkolny. Przechodzący przez ulice chłopak nie zauważa pędzącego ciemnego auta i zostaje potrącony. Sprawca wypadku ucieka, zostawiając bruneta samego sobie. Każdy wpada w szał. W tym samym czasie Louis, Ashton, Danielle, Taylor, Harry, Michael, Niall, Luke, Eleanor, Zayn, Calum, Jade, Liam oraz Perrie dostają anonimowego sms'a.
    "Jeśli nie chcecie by was spotkał taki los miejcie oczy i uszy szeroko otwarte. Każdy dzień może być waszym ostatnim. ~A.
    Ps. Wiem co stało się rok temu."
    Na początku każde z nich uznaje to za zwykły żart a śmierć swojego przyjaciela za zbieg okoliczności. Jednak niewyjaśnione wypadki i morderstwa przekonują nastolatków że to nie tylko zwykły zbieg wydarzeń. To walka o życie i odkrycie prawdy.

    Zapraszam, myślę że się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoje opowiadanie jest meega :) cudowne jednym slowem ;3 kiedy nastepny? Pisz SZYBKO!


    tastetheair-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh i prosze, zrob rubryke dla obserwatorow, bo zamierzam dalej czytac ;d

      Usuń
  5. Zostałaś zgłoszona do Liebester Award - http://princessmagicalisland.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest spoko, ale musisz uważać. Zauważyłam, że często powtarzasz słowo "cholernie" albo "cholera". Ale rozdział zajebisty, jak zawsze :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń