Budzę się, mimo że za oknem dopiero świta. Rumienię się gdy tylko nachodzą mnie wspomnienia z wczorajszego wieczoru. Nadal jestem naga i wtulam się w Nialla, jedyna rzecz która nas dzieli to moje majtki i jego bokserki. Spoglądam na twarz chłopaka, który nadal jest głęboko pogrążony w snach. Układam wygodnie głowę na jego piersi i palcem przejeżdżam po jego klacie. Mimo, że śpi lekko napina mięśnie. Zdusiłam chichot. Nie chce żeby przypadkiem się obudził, tu jest mi tak dobrze. W ogóle dobrze mi z Niallem mimo ze nie wiem jaka relacja nas łączy. Niall raczej nie bawi się w dziewczyny. Ale czy chciałabym być jego dziewczyną.
Tak chciałabym, żeby mu na mnie zależało, żebym była dla niego wyjątkowa. Co jest chyba mało możliwe, tyle dziewczyn które się przy nim kręciło, które zdobył, dlaczego to właśnie ja miałabym być tą jedyną. Nie mam w to dużej wiary, ale mam nadzieję. Psychicznie już powinnam się przygotowywać na odrzucenie, ale nie chcę nawet myśleć o jego odejściu. To zadziwiające jak szybko człowiek może się przyzwyczaić do obecności drugiej osoby. Znam go tak krótko, prawie w ogóle, a jednak strasznie mnie zaboli gdy odejdzie mimo że jest dla mnie jedną wielką niewiadomą. Bo co ja o nim wiem? Jak się nazywa i gdzie mieszka. Nie wiem co lubi robić w wolnym czasie, nie wiem gdzie pracuje, nie wiem jakie miejsca lubi odwiedzać, nie znam jego ulubionego dania ani koloru. Nie wiem czy ma rodzeństwo, nie wiem gdzie się wychował, jedynie lekkie podejrzenie przez akcent, jest Irlandczykiem, o Ashtonie wiedziałam wszystko po jednym dniu, lubił mówić o sobie, ale także słuchał i mnie. Za nim zaczął mnie zdradzać, nasz związek był naprawdę świetny. Prawie się nie kłóciliśmy, jasne czasem nam się zdarzyło ale to jakieś drobiazgi, w końcu bez kłótni związek był by aż za bardzo idealny aż do znudzenia.
Spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę, dopóki nie zaczął się zabawiać.
Ale może dobrze się stało, gdyby nie to, nie leżałabym tu teraz z kimś kto jest dużo więcej warty niż Ashton, któremu jak się okazało zależy tylko na sobie.
Szczerze to chyba zabolało by mnie teraz bardziej gdybym zobaczyła Nialla który całuje się z inną niż gdy Ashton który ciągle miał inną w łóżku będąc ze mną.
Zabawne prawda.
Słyszę nad głową cichy jęk więc unoszę głowę by spojrzeć na budzącego się chłopaka. Podniósł dłoń przetarł oczy i dopiero je otworzył. Jest uroczy taki zaspany.
- Kurwa, zaraz pękną mi jaja - mruknął. Dopiero po sekundzie zrozumiałam o co mu chodzi. Wczoraj położył się z pełnym wzwodem, a jak każdy wie rano napływa tam krew. Chichoczę, a ten wkurzony spycha mnie z siebie.
Tak chciałabym, żeby mu na mnie zależało, żebym była dla niego wyjątkowa. Co jest chyba mało możliwe, tyle dziewczyn które się przy nim kręciło, które zdobył, dlaczego to właśnie ja miałabym być tą jedyną. Nie mam w to dużej wiary, ale mam nadzieję. Psychicznie już powinnam się przygotowywać na odrzucenie, ale nie chcę nawet myśleć o jego odejściu. To zadziwiające jak szybko człowiek może się przyzwyczaić do obecności drugiej osoby. Znam go tak krótko, prawie w ogóle, a jednak strasznie mnie zaboli gdy odejdzie mimo że jest dla mnie jedną wielką niewiadomą. Bo co ja o nim wiem? Jak się nazywa i gdzie mieszka. Nie wiem co lubi robić w wolnym czasie, nie wiem gdzie pracuje, nie wiem jakie miejsca lubi odwiedzać, nie znam jego ulubionego dania ani koloru. Nie wiem czy ma rodzeństwo, nie wiem gdzie się wychował, jedynie lekkie podejrzenie przez akcent, jest Irlandczykiem, o Ashtonie wiedziałam wszystko po jednym dniu, lubił mówić o sobie, ale także słuchał i mnie. Za nim zaczął mnie zdradzać, nasz związek był naprawdę świetny. Prawie się nie kłóciliśmy, jasne czasem nam się zdarzyło ale to jakieś drobiazgi, w końcu bez kłótni związek był by aż za bardzo idealny aż do znudzenia.
Spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę, dopóki nie zaczął się zabawiać.
Ale może dobrze się stało, gdyby nie to, nie leżałabym tu teraz z kimś kto jest dużo więcej warty niż Ashton, któremu jak się okazało zależy tylko na sobie.
Szczerze to chyba zabolało by mnie teraz bardziej gdybym zobaczyła Nialla który całuje się z inną niż gdy Ashton który ciągle miał inną w łóżku będąc ze mną.
Zabawne prawda.
Słyszę nad głową cichy jęk więc unoszę głowę by spojrzeć na budzącego się chłopaka. Podniósł dłoń przetarł oczy i dopiero je otworzył. Jest uroczy taki zaspany.
- Kurwa, zaraz pękną mi jaja - mruknął. Dopiero po sekundzie zrozumiałam o co mu chodzi. Wczoraj położył się z pełnym wzwodem, a jak każdy wie rano napływa tam krew. Chichoczę, a ten wkurzony spycha mnie z siebie.
- To nie jest śmieszne - jęczy. Wybucham jeszcze większym śmiechem, dopóki nie widzę nad sobą jego twarzy, szybko się zamykam. Niall uśmiecha się przebiegle.
- I co teraz? - pyta. Oblizuje wargi i spoglądam mu w oczy. Pochyla się i mnie całuje, zarzucam mu ręce na szyję. I nagle czuje jak jego palce atakują moje żebra. A więc to była zmyłka!
- Przestań! - Krzyczę i zaczynam się wierzgać i odciągać jego dłonie. - Błagam przestań - drę się przez śmiech, czuje łzy w oczach.
- Będziesz się śmiać? - pyta rozbawiony,
- Nie! Obiecuje. - W końcu przestaje mnie gilgotać. Siadam z godnością i łapię głęboki oddech.
Przygryzam wargę by się nie roześmiać, co oczywiście mi się nie udaje i głośno prycham i zaczynam się śmiać. Zasłaniam usta dłonią, ale ani trochę to nie pomaga. Zginam się w pół i chowam głowę między kolanami.
Przygryzam wargę by się nie roześmiać, co oczywiście mi się nie udaje i głośno prycham i zaczynam się śmiać. Zasłaniam usta dłonią, ale ani trochę to nie pomaga. Zginam się w pół i chowam głowę między kolanami.
- Dzieciak! - komentuje obrażony chłopak. Co rozmiesza mnie jeszcze bardziej. Nie mogę złapać oddechu. Słyszę ciche prychnięcie, więc spoglądam na Nialla, który sam z ledwością powstrzymuje się od śmiechu. Nie wytrzymuje i także zaczyna się śmiać. O nie jak on się śmieje! Z powrotem chowam głowę między nogi by na niego nie patrzeć, inaczej nigdy nie przestanę się śmiać.
Mija około pięciu minut, a my dopiero przestajemy się śmiać. O matko, ale bolą mnie mięśnie brzucha, to jakaś masakra. Powoli uspokajam oddech, nie patrze na niego, bo znowu zacznę się śmiać. Wycieram policzki, popłakałam się ze śmiechu.
- Wiesz? Uroczo się śmiejesz - komentuje Niall. Ryzykuje i patrzę na niego. Przygląda mi się i delikatnie uśmiecha. Wzruszam ramionami, ja tam tak nie uważam.
- Idę wziąć zimny prysznic - mówi, cmoka mnie w usta i wstaje z łóżka. Przyglądam się jego pośladkom kiedy odchodzi. Gdy tylko znika w łazience i podkreślam, że nie zamknął za sobą drzwi, opadam na łózko i patrze się na sufit. Czuje, że mam delikatny uśmiech.
On jest naprawdę niesamowity.
Sięgam po telefon, żeby przejrzeć co się dzieje na świecie. Na instagramie napotykam zdjęcie Clary z jej nowym chłopakiem. Wyglądają naprawdę słodko. Komentuje zdjęcie i przeglądam dalej. Nowe zdjęcie dodał też Ashton. Oczywiście uwielbia się chwalić więc pokazuje swoją klatę piersiową. W tle jest lustro i dostrzegam kto robił to zdjęcie.
Sasza.... Przewracam oczami, stara się mnie przeprosić, ale nadal spotyka się z tą laską. Debil. Z resztą co ja będę się nim przejmować. Jebać go.
Na messenger jest dostępna Clary, więc do niej piszę.
Rose: Hej mała!
Clary: No hej suko!
Uśmiecham się do telefonu.
Rose: Widziałam tego twojego kolesia, nawet fajna dupa :P
Clary: No wiem :* On też przyznaję ci racje
Rose: Co? o.O
Clary: Właśnie czyta mi przez ramię :P
Rose: trzeba go jakoś zgasić, żeby za bardzo mu ego nie podrosło ;)
Clary: Pozwól, że sama o to zadbam :)
Rose: No to powodzenia :D
- Z kim tak piszesz? - O mało nie podskakuje słysząc głos Nialla.
- Z przyjaciółką - odpowiadam. Wskakuje na łóżko tuż obok mnie.
- Co będziemy robić? - pytam znudzona. Chłopak wzrusza ramionami.
- Najpierw możemy pójść zjeść śniadanie, potem możemy zagrać w coś i patrzeć jak wygrywam, a potem możemy przejechać się na wyścigi, żebyś znowu mogła patrzeć jak wygrywam, po wyścigach jest impreza - wyjaśnia swój plan.
- Widzę, że wszystko już obmyśliłeś, ale i tak ze mną nie wygrasz - drażnię się z nim. Pokazuje mi język.
- Wtedy dawałem ci fory - mówi.
- Chyba śnisz, na wyścigach też ostatnio dawałeś fory przeciwnikom? - pytam przypominając sobie więcej jego przegranych.
- W pracy sobie nie żartuje - mówi poważnie. Na widok moich zmarszczonych brwi, wyjaśnia o co mu chodzi z tą pracą. - Zarabiam duże pieniądze na zakładach. - Wielka ulga zagląda w każdy zakamarek mojej duszy. Uśmiecham się do niego szeroko.
- Co jest? - pyta. kręcę głową.
- Nic, po prostu... - przerywam. To raczej nie jest miłe jak ktoś podejrzewa cię o dilowanie, może nie powinnam mu mówić.
- Po prostu co? - dopytuje.
- Myślałam, ze... No, że jesteś może dilerem? - mówię cicho. Rzuca mi dziwny wzrok.
- Nie - ucina krótko. Odwraca wzrok i sięga po telefon. Wpatruję się w niego z ogromnym zaskoczeniem. A to co ma być? o co mu chodzi?
- Niall? - naciskam na niego.
- Kurwa mać, chuj cię obchodzi co robię, nie znasz mnie więc nie oceniaj - wydziera się. Patrzę się rozszerzonymi ze strachu oczami w jego wściekłą twarz. Moje serce bije jak oszalałe, nie wiem co zrobić, żeby nie popełnić błędnego kroku i jeszcze bardziej go wkurwić.
- Wezmę prysznic. - Głos mi drży. Wstaje powoli z łóżka, ale idąc do łazienki przyśpieszam kroku, zgarniając po drodze jakieś jego czyste bokserki i koszulkę.
Biorę prysznic, a w myślach mam prawdziwy rój pszczół. Co się właśnie przed chwilą stało? Było dobrze, co go tak nagle zdenerwowało. Po tym jego wybuchu jestem pewna, że narkotyki miał ogromną role w jego życiu, teraz stawiam sobie tylko pytanie jak ogromną i czy nadal mają.
Wystawiam głowę przez drzwi by zobaczyć czy mogę bezpiecznie stąd wyjść. Chłopak stoi przy oknie i wygląda przez niego. Jak na razie nie wygląda to źle. Wychodzę i chrząkam żeby zwrócić na siebie uwagę.
- Choć zjemy śniadanie - mówi ponuro i rusza w stronę drzwi.
- Niall.. - zaczynam chrapliwie. - Chyba lepiej będzie lepiej jak uspokoisz się całkowicie - proponuje. Uważnie przypatruje się jego twarzy, czy aby nie uciekać. Nozdrza mu się rozszerzają i bierze głęboki wdech. Dopiero po chwili w jego oczach widzę opanowanie. Posyłam mu leciutki uśmiech i podchodzę bliżej. Niall jest jak takie zlęknione i agresywne zwierzę, nie wiem dlaczego nie chcę nikogo do siebie dopuścić, ale dowiem się tego.
- Przepraszam... Jeśli chcesz wiedzieć to nie diluje, po prostu... mam złe wspomnienia z dragami - Mówi niezręcznie.
- Chcesz o tym pogadać? - pytam. Nieśmiało kręci głową. Ukrywam rozczarowanie i lekko się uśmiecham. - Zrobisz naleśniki - zmieniam temat.
- Jasne - mówi i przyciąga mnie do siebie i mocno całuje.
Mija kilka godzin w towarzystwie Nialla, gdy się nie wścieka jest naprawdę fajnie. Właśnie wróciliśmy z mojego domu, rodziców nie ma w domu, więc skorzystałam z okazji by wziąć kilka rzeczy.
- Nadal się zastanawiam czy aby się do mnie nie wprowadzasz - komentuje chłopak. Przewracam oczami.
- To tylko najważniejsze rzeczy - mówię rozbawiona.
- To co jedziemy się po ścigać? - pyta. Kiwam głową. - Tylko seksownie się ubierz, muszę pochwalić się przed kumplami jaką to laskę wyrwałem. - Uśmiecham się z jego komplementu.
- Wrócimy tu jeszcze przed imprezą? - pytam. Odpowiada, że tak.
Idę do jego pokoju zobaczyć co ciekawego ze sobą zabrałam.
Decyduje się na krótkie spodenki i zwykłą koszulkę. Do pokoju wchodzi Niall.
- Co to ma być? - Zatrzymuje się na środku pokoju. Marszczę brwi. - zdejmuj to natychmiast. -
- Co, za mało seksownie panie kontroler - warczę. Nie mój problem jak mu nie pasuje.
- Za mało seksownie? - prycha. - Dziewczyno nie wyjdziesz nigdzie w samej bieliźnie - mówi.
- Mam na sobie krótkie spodenki nie bieliznę - wyjaśniam mu. Głupi czy co?
- Ale widać ci pośladki nigdzie w nich nie jedziesz, przebierz się - naciska. Przewracam oczami, ale posłusznie wyciągam z torby coś innego. Pada na czarno białe legginsy. Szybko wkładam je na nogi.
- Lepiej? - pytam, a ten wydaje z siebie głośny jęk.
- Zabijasz mnie, musisz mieć takie seksowne nogi? Odsuń się - mówi i sam zaczyna grzebać w mojej torbie. Na początku szuka spokojnie, ale gdy nie widzi nic stosowanego jego zdaniem wszystko wysypuje na łózko. - Kurde! - Podchodzi do szafy i wyciąga swoje dresowe spodnie i mi je podaje.
- No chyba cię pogrzało - śmieje się.
- Nie możesz pokazywać się tak innym - mówi.
- Proszę cię idź z tą swoją zazdrością gdzie indziej. -
- Nie jestem zazdrosny! Ja po prostu... - urywa.
- Ty po prostu co? - dopytuje świetnie się bawiąc. Zatyka go i nie wie co odpowiedzieć. Posyłam mu triumfujący uśmiech.
- A idź w czym chcesz - warczy i wychodzi z pokoju, zaczynam chichotać w pustym pokoju.
Nialla znajduje w kuchni, oczywiście z obrażoną miną.
- To co jedziemy cukiereczku? - pytam. Mruknął co pod nosem i wyszedł z mieszkania. Zdusiłam chichot. Ależ on obrażalski.
Weszliśmy do małego garażu za jego kamienicą. Cholera, ten gościu ma dwa motory i to całkiem eleganckie. Skąd on ma tyle kasy, nie wierzę że z samych zakładów. Nie komentuje jednak tego i siadam za nim na zielonym motocyklu. Nie znam się, nie powiem jaki, ale podejrzewam że to Yamaha. Odpala go i ruszamy w drogę. Mocno przytulam się do Nialla, jeździ naprawdę szybko, trochę się jednak boje w końcu znowu nie dostałam kasku. Nie powinnam z nim wsiadać w ogóle, ale cóż trudno.
Kilka minut i dojeżdżamy na miejsce, czyli na stare magazyny. Zatrzymujemy się przy jakiejś grupce. dwóch gości na motorach i trzy laski, wszystkie przylepione do nich jak na klej. Spoglądam na ich stroje, czyli staniki i miniówki, nie żeby coś ale widać im majtki. A Niall czepiał się mnie o spodenki, no chyba jaja se robił, teraz wyglądam jak jakiś kosmita. Chyba jako jedyna jestem ubrana. Rozglądam się wokół. No dobra nie tylko ja jestem ubrana co za ulga. Schodzę na ziemie, a tuż za mną chłopak, łapie mnie za rękę i podchodzi do kumpli, ja się trzymam z tyłu, nie znam tego towarzystwa.
- Elo stary - krzyknął niebieskooki brunet, trzymający dłoń na tyłku, oczywiście pod spódnicą, jednej z dziewczyn, która nie wygląda na zbyt inteligentną.
Niall wita się z chłopakami męskim uściskiem dłoni.
- Dawno cię nie było. - Odzywa się drugi chłopak. Jest wysoki i szczupły, ale pod koszulką widzę, że także umięśniony. Ma naprawdę ciekawego zielonego irokeza na głowie. Uroczo. Podejrzewam, że zmienia ciągle kolor, teraz to modne.
- Byłem zajęty - odpowiada mój blondyn. Czuje jak lekko ściska moją dłoń. Obaj chłopcy przenoszą wzrok na mnie i spoglądają zaciekawionym wzrokiem. Rumienię się leciutko.
- A to co to za nowa laska - pyta zielony irokez.
- To Rose moja... przyjaciółka - mówi. Ukrywam rozczarowanie. Przyjaciółka? Naprawdę? - Rose, ten zielony to Greg, a ten debil to Mike - przedstawia mi ich.
- Hej - witam się z nimi z uśmiechem.
- Ładniutka - stwierdza Mike.
- Wiem, dlatego jest moja - mówi Niall, czy ja słyszę ostrzeżenie? Znowu ściska moją dłoń.
Jestem jego jak to nazwał "Przyjaciółką" a nie dziewczyną, ale ogólnie należę do niego. To bezsensu.
Dziewczyny, które są ignorowane przez chłopców, posyłają mi wściekły wzrok.
- Za dziesięć minut zaczynamy, jedziemy na start? - pyta Greg.
- Jasne - odpowiada Niall. Odwraca się w moją stronę. - Czekaj na mnie na mecie - mówi i cmoka mnie w usta. Zostawia mnie i siada na na motor, odjeżdża. To samo robią Greg i Mike. Jednak żaden nie pożegnał tych lasek jak należy, po prostu je zignorowali. Wszystkie trzy jak na zawołanie zwracają wzrok na mnie. Przyglądam im się nie pewnie. Krzyżuje ręce na piersi jakby miało mnie to w jakiś sposób uchronić.
- Niall cię lubi - mówi ciemnooka blondynka jakby to było dla niej niezrozumiałe.
- Dlaczego? - pyta druga.
- Pamięta twoje imię - wcina trzecia. Robi się dziwnie. Wzruszam ramionami, skąd mam wiedzieć dlaczego. Może ja się szanuje. Nie mówię tego jednak na głos.
- Jesteś jego prywatną dziwką? - pyta ta druga. Rozszerzam oczy. Prywatna dziwka? Skąd ona to wzięła.
- Zostawcie ją - słyszę za sobą dziewczęcy, ale twardy głos. Odwracam się i widzę jak podchodzi do nas laska cała ubrana na czarno. Nawet włosy ma czarne jak smoła. - Wiem, że nie jesteś zbyt mądra, ale nie mówi się prywatna dziwka, tylko jego dziewczyna - wyjaśnia. Staje tuż obok mnie, jest mniej więcej mojego wzrostu.
- Nie wtrącaj się. Niall nie ma dziewczyn - mówi ta trzecia i odrzuca włosy do tyłu. - Bo już dawno chodziłby ze mną - wyjaśnia.
- Wierz mi, że nawet on woli szanującą się laskę, a nie taką która puszcza się z kimkolwiek, a teraz lepiej oddal się stąd - grozi. Trzy dziewczyny mrucząc coś pod nosem odchodząc.
- Nie przejmuj się, sporo tu takich - mówi nieznajoma mi dziewczyna. - Jestem Teylor.
- Rose - przedstawiam się i ściskam jej wyciągniętą dłoń.
- Więc przyjechałaś z Niallem, szacun dziewczyno - uśmiecha się do mnie. Wzruszam ramionami.
- Jakoś tak wyszło - mówię.
- Choć nie będziemy tu tak same stać - proponuje. Zgadzam się z nią i razem ruszamy w nieznanym mi w sumie kierunku. Po drodze gadamy o różnych babskich sprawach. Dziewczyna jest naprawdę miła, fajnie się z nią rozmawia. Podchodzimy w końcu do jakiejś pięcioosobowej grupki.
- Hej wszystkim poznajcie Rose - mówi moja towarzyszka. Pięć par oczu spogląda od razu na mnie. Wszyscy się uśmiechają i od razu podają mi dłonie oraz się przedstawiają. Jestem trochę oszołomiona za dużo gadaniny jak na jedną chwilę.
- Ej ludzie bo dziewczyna się pogubi - krzyczy Teylor. Wszyscy zaczynają się śmiać i jeszcze bardziej się przekrzykują. Uśmiecham się. Podobają mi się. Staram się ich wszystkich słuchać, jednak sama się nie wtrącam szczerze to nie nadążam za nimi.
- Jesteś tu sama? - pyta rudzielec z grupy. Zakłada mi ramię na plecy. Próbuje się lekko odsunąć, ale mnie trzyma. Cóż do tej pory czułam się dobrze.
- Nie z... przyjacielem - odpowiadam. - Wiesz wolałabym, żebyś wziął ramię - mówię.
- Lepiej jej posłuchaj - mówi mu Teylor.
- Oj tam weź tylko sobie rozmawiamy - mówi rudzielec.
- Hej! - wszyscy odwracamy się w stronę dobiegającego głosu. W naszą stronę idzie Niall i chyba jest zdenerwowany, nie chyba a na pewno. - Puść ją - drze się. Chłopak szybko się ode mnie odsuwa, jednak Niall i tak łapie go za koszulkę i przyciąga do siebie.
- Uspokój się stary - mówi przerażony. Wszyscy inni patrzą niespokojnie na rozwój wydarzeń.
- Niall zostaw go - mówię cicho. Ja także jestem przestraszona, nie chcę żeby się pobili. Blondyn odwraca twarz w moją stronę.
- Zamknij się miałaś na mnie czekać, a nie szukać sobie znajomych - wydarł się. Odwracam wzrok nie mogę na niego patrzeć. - Idziemy stąd - mówi w końcu i pcha mocno rudzielca, aż ten przewraca się na ziemię. No cóż mogło być gorzej. Szybko ruszam za Niallem i wysyłam przepraszające spojrzenie całej grupce.
W ciszy podchodzimy do jego motoru. Mam ją przerwać czy nie?
- Ekhm.. Niall jak ci poszło? - pytam.
- Nawet nie patrzyłaś - prycha.
- Nie zachowuj się baba z okresem - warczę tracąc cierpliwość. Ile można? Ten człowiek jest niezrównoważony. Patrzy na mnie zaskoczony.
- Wygrałem - odpowiada w końcu.
- Gratuluje - syczę i siadam na motor. Zaczyna mi się przyglądać. Przez ten jego uśmieszek jestem zdezorientowana. Oblizuje usta i już wiem co chodzi mu po głowie. Serio? W takim momencie?
- Jesteś niemożliwy - wzdycham nie mogąc już dłużej się obrażać. No po prostu nie potrafię mu się opierać w jakikolwiek sposób.
- Kochasz to dziecinko - mówi, puszcza mi oczko i siada przede mną.
Zaciskam usta słysząc to słowo... Nie wiem co myśleć.
_____________________________________________________________________
Czekam na miłe słowa :*
- Wiesz? Uroczo się śmiejesz - komentuje Niall. Ryzykuje i patrzę na niego. Przygląda mi się i delikatnie uśmiecha. Wzruszam ramionami, ja tam tak nie uważam.
- Idę wziąć zimny prysznic - mówi, cmoka mnie w usta i wstaje z łóżka. Przyglądam się jego pośladkom kiedy odchodzi. Gdy tylko znika w łazience i podkreślam, że nie zamknął za sobą drzwi, opadam na łózko i patrze się na sufit. Czuje, że mam delikatny uśmiech.
On jest naprawdę niesamowity.
Sięgam po telefon, żeby przejrzeć co się dzieje na świecie. Na instagramie napotykam zdjęcie Clary z jej nowym chłopakiem. Wyglądają naprawdę słodko. Komentuje zdjęcie i przeglądam dalej. Nowe zdjęcie dodał też Ashton. Oczywiście uwielbia się chwalić więc pokazuje swoją klatę piersiową. W tle jest lustro i dostrzegam kto robił to zdjęcie.
Sasza.... Przewracam oczami, stara się mnie przeprosić, ale nadal spotyka się z tą laską. Debil. Z resztą co ja będę się nim przejmować. Jebać go.
Na messenger jest dostępna Clary, więc do niej piszę.
Rose: Hej mała!
Clary: No hej suko!
Uśmiecham się do telefonu.
Rose: Widziałam tego twojego kolesia, nawet fajna dupa :P
Clary: No wiem :* On też przyznaję ci racje
Rose: Co? o.O
Clary: Właśnie czyta mi przez ramię :P
Rose: trzeba go jakoś zgasić, żeby za bardzo mu ego nie podrosło ;)
Clary: Pozwól, że sama o to zadbam :)
Rose: No to powodzenia :D
- Z kim tak piszesz? - O mało nie podskakuje słysząc głos Nialla.
- Z przyjaciółką - odpowiadam. Wskakuje na łóżko tuż obok mnie.
- Co będziemy robić? - pytam znudzona. Chłopak wzrusza ramionami.
- Najpierw możemy pójść zjeść śniadanie, potem możemy zagrać w coś i patrzeć jak wygrywam, a potem możemy przejechać się na wyścigi, żebyś znowu mogła patrzeć jak wygrywam, po wyścigach jest impreza - wyjaśnia swój plan.
- Widzę, że wszystko już obmyśliłeś, ale i tak ze mną nie wygrasz - drażnię się z nim. Pokazuje mi język.
- Wtedy dawałem ci fory - mówi.
- Chyba śnisz, na wyścigach też ostatnio dawałeś fory przeciwnikom? - pytam przypominając sobie więcej jego przegranych.
- W pracy sobie nie żartuje - mówi poważnie. Na widok moich zmarszczonych brwi, wyjaśnia o co mu chodzi z tą pracą. - Zarabiam duże pieniądze na zakładach. - Wielka ulga zagląda w każdy zakamarek mojej duszy. Uśmiecham się do niego szeroko.
- Co jest? - pyta. kręcę głową.
- Nic, po prostu... - przerywam. To raczej nie jest miłe jak ktoś podejrzewa cię o dilowanie, może nie powinnam mu mówić.
- Po prostu co? - dopytuje.
- Myślałam, ze... No, że jesteś może dilerem? - mówię cicho. Rzuca mi dziwny wzrok.
- Nie - ucina krótko. Odwraca wzrok i sięga po telefon. Wpatruję się w niego z ogromnym zaskoczeniem. A to co ma być? o co mu chodzi?
- Niall? - naciskam na niego.
- Kurwa mać, chuj cię obchodzi co robię, nie znasz mnie więc nie oceniaj - wydziera się. Patrzę się rozszerzonymi ze strachu oczami w jego wściekłą twarz. Moje serce bije jak oszalałe, nie wiem co zrobić, żeby nie popełnić błędnego kroku i jeszcze bardziej go wkurwić.
- Wezmę prysznic. - Głos mi drży. Wstaje powoli z łóżka, ale idąc do łazienki przyśpieszam kroku, zgarniając po drodze jakieś jego czyste bokserki i koszulkę.
Biorę prysznic, a w myślach mam prawdziwy rój pszczół. Co się właśnie przed chwilą stało? Było dobrze, co go tak nagle zdenerwowało. Po tym jego wybuchu jestem pewna, że narkotyki miał ogromną role w jego życiu, teraz stawiam sobie tylko pytanie jak ogromną i czy nadal mają.
Wystawiam głowę przez drzwi by zobaczyć czy mogę bezpiecznie stąd wyjść. Chłopak stoi przy oknie i wygląda przez niego. Jak na razie nie wygląda to źle. Wychodzę i chrząkam żeby zwrócić na siebie uwagę.
- Choć zjemy śniadanie - mówi ponuro i rusza w stronę drzwi.
- Niall.. - zaczynam chrapliwie. - Chyba lepiej będzie lepiej jak uspokoisz się całkowicie - proponuje. Uważnie przypatruje się jego twarzy, czy aby nie uciekać. Nozdrza mu się rozszerzają i bierze głęboki wdech. Dopiero po chwili w jego oczach widzę opanowanie. Posyłam mu leciutki uśmiech i podchodzę bliżej. Niall jest jak takie zlęknione i agresywne zwierzę, nie wiem dlaczego nie chcę nikogo do siebie dopuścić, ale dowiem się tego.
- Przepraszam... Jeśli chcesz wiedzieć to nie diluje, po prostu... mam złe wspomnienia z dragami - Mówi niezręcznie.
- Chcesz o tym pogadać? - pytam. Nieśmiało kręci głową. Ukrywam rozczarowanie i lekko się uśmiecham. - Zrobisz naleśniki - zmieniam temat.
- Jasne - mówi i przyciąga mnie do siebie i mocno całuje.
Mija kilka godzin w towarzystwie Nialla, gdy się nie wścieka jest naprawdę fajnie. Właśnie wróciliśmy z mojego domu, rodziców nie ma w domu, więc skorzystałam z okazji by wziąć kilka rzeczy.
- Nadal się zastanawiam czy aby się do mnie nie wprowadzasz - komentuje chłopak. Przewracam oczami.
- To tylko najważniejsze rzeczy - mówię rozbawiona.
- To co jedziemy się po ścigać? - pyta. Kiwam głową. - Tylko seksownie się ubierz, muszę pochwalić się przed kumplami jaką to laskę wyrwałem. - Uśmiecham się z jego komplementu.
- Wrócimy tu jeszcze przed imprezą? - pytam. Odpowiada, że tak.
Idę do jego pokoju zobaczyć co ciekawego ze sobą zabrałam.
Decyduje się na krótkie spodenki i zwykłą koszulkę. Do pokoju wchodzi Niall.
- Co to ma być? - Zatrzymuje się na środku pokoju. Marszczę brwi. - zdejmuj to natychmiast. -
- Co, za mało seksownie panie kontroler - warczę. Nie mój problem jak mu nie pasuje.
- Za mało seksownie? - prycha. - Dziewczyno nie wyjdziesz nigdzie w samej bieliźnie - mówi.
- Mam na sobie krótkie spodenki nie bieliznę - wyjaśniam mu. Głupi czy co?
- Ale widać ci pośladki nigdzie w nich nie jedziesz, przebierz się - naciska. Przewracam oczami, ale posłusznie wyciągam z torby coś innego. Pada na czarno białe legginsy. Szybko wkładam je na nogi.
- Lepiej? - pytam, a ten wydaje z siebie głośny jęk.
- Zabijasz mnie, musisz mieć takie seksowne nogi? Odsuń się - mówi i sam zaczyna grzebać w mojej torbie. Na początku szuka spokojnie, ale gdy nie widzi nic stosowanego jego zdaniem wszystko wysypuje na łózko. - Kurde! - Podchodzi do szafy i wyciąga swoje dresowe spodnie i mi je podaje.
- No chyba cię pogrzało - śmieje się.
- Nie możesz pokazywać się tak innym - mówi.
- Proszę cię idź z tą swoją zazdrością gdzie indziej. -
- Nie jestem zazdrosny! Ja po prostu... - urywa.
- Ty po prostu co? - dopytuje świetnie się bawiąc. Zatyka go i nie wie co odpowiedzieć. Posyłam mu triumfujący uśmiech.
- A idź w czym chcesz - warczy i wychodzi z pokoju, zaczynam chichotać w pustym pokoju.
Nialla znajduje w kuchni, oczywiście z obrażoną miną.
- To co jedziemy cukiereczku? - pytam. Mruknął co pod nosem i wyszedł z mieszkania. Zdusiłam chichot. Ależ on obrażalski.
Weszliśmy do małego garażu za jego kamienicą. Cholera, ten gościu ma dwa motory i to całkiem eleganckie. Skąd on ma tyle kasy, nie wierzę że z samych zakładów. Nie komentuje jednak tego i siadam za nim na zielonym motocyklu. Nie znam się, nie powiem jaki, ale podejrzewam że to Yamaha. Odpala go i ruszamy w drogę. Mocno przytulam się do Nialla, jeździ naprawdę szybko, trochę się jednak boje w końcu znowu nie dostałam kasku. Nie powinnam z nim wsiadać w ogóle, ale cóż trudno.
Kilka minut i dojeżdżamy na miejsce, czyli na stare magazyny. Zatrzymujemy się przy jakiejś grupce. dwóch gości na motorach i trzy laski, wszystkie przylepione do nich jak na klej. Spoglądam na ich stroje, czyli staniki i miniówki, nie żeby coś ale widać im majtki. A Niall czepiał się mnie o spodenki, no chyba jaja se robił, teraz wyglądam jak jakiś kosmita. Chyba jako jedyna jestem ubrana. Rozglądam się wokół. No dobra nie tylko ja jestem ubrana co za ulga. Schodzę na ziemie, a tuż za mną chłopak, łapie mnie za rękę i podchodzi do kumpli, ja się trzymam z tyłu, nie znam tego towarzystwa.
- Elo stary - krzyknął niebieskooki brunet, trzymający dłoń na tyłku, oczywiście pod spódnicą, jednej z dziewczyn, która nie wygląda na zbyt inteligentną.
Niall wita się z chłopakami męskim uściskiem dłoni.
- Dawno cię nie było. - Odzywa się drugi chłopak. Jest wysoki i szczupły, ale pod koszulką widzę, że także umięśniony. Ma naprawdę ciekawego zielonego irokeza na głowie. Uroczo. Podejrzewam, że zmienia ciągle kolor, teraz to modne.
- Byłem zajęty - odpowiada mój blondyn. Czuje jak lekko ściska moją dłoń. Obaj chłopcy przenoszą wzrok na mnie i spoglądają zaciekawionym wzrokiem. Rumienię się leciutko.
- A to co to za nowa laska - pyta zielony irokez.
- To Rose moja... przyjaciółka - mówi. Ukrywam rozczarowanie. Przyjaciółka? Naprawdę? - Rose, ten zielony to Greg, a ten debil to Mike - przedstawia mi ich.
- Hej - witam się z nimi z uśmiechem.
- Ładniutka - stwierdza Mike.
- Wiem, dlatego jest moja - mówi Niall, czy ja słyszę ostrzeżenie? Znowu ściska moją dłoń.
Jestem jego jak to nazwał "Przyjaciółką" a nie dziewczyną, ale ogólnie należę do niego. To bezsensu.
Dziewczyny, które są ignorowane przez chłopców, posyłają mi wściekły wzrok.
- Za dziesięć minut zaczynamy, jedziemy na start? - pyta Greg.
- Jasne - odpowiada Niall. Odwraca się w moją stronę. - Czekaj na mnie na mecie - mówi i cmoka mnie w usta. Zostawia mnie i siada na na motor, odjeżdża. To samo robią Greg i Mike. Jednak żaden nie pożegnał tych lasek jak należy, po prostu je zignorowali. Wszystkie trzy jak na zawołanie zwracają wzrok na mnie. Przyglądam im się nie pewnie. Krzyżuje ręce na piersi jakby miało mnie to w jakiś sposób uchronić.
- Niall cię lubi - mówi ciemnooka blondynka jakby to było dla niej niezrozumiałe.
- Dlaczego? - pyta druga.
- Pamięta twoje imię - wcina trzecia. Robi się dziwnie. Wzruszam ramionami, skąd mam wiedzieć dlaczego. Może ja się szanuje. Nie mówię tego jednak na głos.
- Jesteś jego prywatną dziwką? - pyta ta druga. Rozszerzam oczy. Prywatna dziwka? Skąd ona to wzięła.
- Zostawcie ją - słyszę za sobą dziewczęcy, ale twardy głos. Odwracam się i widzę jak podchodzi do nas laska cała ubrana na czarno. Nawet włosy ma czarne jak smoła. - Wiem, że nie jesteś zbyt mądra, ale nie mówi się prywatna dziwka, tylko jego dziewczyna - wyjaśnia. Staje tuż obok mnie, jest mniej więcej mojego wzrostu.
- Nie wtrącaj się. Niall nie ma dziewczyn - mówi ta trzecia i odrzuca włosy do tyłu. - Bo już dawno chodziłby ze mną - wyjaśnia.
- Wierz mi, że nawet on woli szanującą się laskę, a nie taką która puszcza się z kimkolwiek, a teraz lepiej oddal się stąd - grozi. Trzy dziewczyny mrucząc coś pod nosem odchodząc.
- Nie przejmuj się, sporo tu takich - mówi nieznajoma mi dziewczyna. - Jestem Teylor.
- Rose - przedstawiam się i ściskam jej wyciągniętą dłoń.
- Więc przyjechałaś z Niallem, szacun dziewczyno - uśmiecha się do mnie. Wzruszam ramionami.
- Jakoś tak wyszło - mówię.
- Choć nie będziemy tu tak same stać - proponuje. Zgadzam się z nią i razem ruszamy w nieznanym mi w sumie kierunku. Po drodze gadamy o różnych babskich sprawach. Dziewczyna jest naprawdę miła, fajnie się z nią rozmawia. Podchodzimy w końcu do jakiejś pięcioosobowej grupki.
- Hej wszystkim poznajcie Rose - mówi moja towarzyszka. Pięć par oczu spogląda od razu na mnie. Wszyscy się uśmiechają i od razu podają mi dłonie oraz się przedstawiają. Jestem trochę oszołomiona za dużo gadaniny jak na jedną chwilę.
- Ej ludzie bo dziewczyna się pogubi - krzyczy Teylor. Wszyscy zaczynają się śmiać i jeszcze bardziej się przekrzykują. Uśmiecham się. Podobają mi się. Staram się ich wszystkich słuchać, jednak sama się nie wtrącam szczerze to nie nadążam za nimi.
- Jesteś tu sama? - pyta rudzielec z grupy. Zakłada mi ramię na plecy. Próbuje się lekko odsunąć, ale mnie trzyma. Cóż do tej pory czułam się dobrze.
- Nie z... przyjacielem - odpowiadam. - Wiesz wolałabym, żebyś wziął ramię - mówię.
- Lepiej jej posłuchaj - mówi mu Teylor.
- Oj tam weź tylko sobie rozmawiamy - mówi rudzielec.
- Hej! - wszyscy odwracamy się w stronę dobiegającego głosu. W naszą stronę idzie Niall i chyba jest zdenerwowany, nie chyba a na pewno. - Puść ją - drze się. Chłopak szybko się ode mnie odsuwa, jednak Niall i tak łapie go za koszulkę i przyciąga do siebie.
- Uspokój się stary - mówi przerażony. Wszyscy inni patrzą niespokojnie na rozwój wydarzeń.
- Niall zostaw go - mówię cicho. Ja także jestem przestraszona, nie chcę żeby się pobili. Blondyn odwraca twarz w moją stronę.
- Zamknij się miałaś na mnie czekać, a nie szukać sobie znajomych - wydarł się. Odwracam wzrok nie mogę na niego patrzeć. - Idziemy stąd - mówi w końcu i pcha mocno rudzielca, aż ten przewraca się na ziemię. No cóż mogło być gorzej. Szybko ruszam za Niallem i wysyłam przepraszające spojrzenie całej grupce.
W ciszy podchodzimy do jego motoru. Mam ją przerwać czy nie?
- Ekhm.. Niall jak ci poszło? - pytam.
- Nawet nie patrzyłaś - prycha.
- Nie zachowuj się baba z okresem - warczę tracąc cierpliwość. Ile można? Ten człowiek jest niezrównoważony. Patrzy na mnie zaskoczony.
- Wygrałem - odpowiada w końcu.
- Gratuluje - syczę i siadam na motor. Zaczyna mi się przyglądać. Przez ten jego uśmieszek jestem zdezorientowana. Oblizuje usta i już wiem co chodzi mu po głowie. Serio? W takim momencie?
- Jesteś niemożliwy - wzdycham nie mogąc już dłużej się obrażać. No po prostu nie potrafię mu się opierać w jakikolwiek sposób.
- Kochasz to dziecinko - mówi, puszcza mi oczko i siada przede mną.
Zaciskam usta słysząc to słowo... Nie wiem co myśleć.
_____________________________________________________________________
Czekam na miłe słowa :*