Dopiero gdzieś koło dziesiątej słyszę pukanie do drzwi balkonowych. Ciekawe czy znów wszedł po drzewie, prawdopodobnie tak. Czekam, aż wejdzie, specjalnie zostawiłam wcześniej otwarte drzwi. Nie mam zamiary do niego biec, w końcu z tą kostką daleko bym nie dobiegła. Wchodzi do pokoju i uśmiecha się do mnie łobuzersko. Mam ochotę krzyczeć, żeby podszedł i mnie pocałował, dlaczego on chodzi tak wolno. Gdy jest dość blisko wstaję, podtrzymując ciężar ciała na jednej nodze.
Nie cackam się w żadne przywitania tylko rzucam się na niego i wpijam się w jego usta. Jest tak zaskoczony, że o mało się nie przewraca, jednak łapię równowagę. Jego ręce przytrzymują mnie za tyłek w górze. Przewracamy się na łóżko. Szczęście, że upadliśmy na niego nie na mnie. Niall nie jest gruby czy coś, ale mimo wszystko gdyby na mnie upadł, pewnie by zabolało. Siadam na nim okrakiem i w końcu odrywam się od jego ust.
- No hej - witam się. Chłopak wkłada sobie ręce pod głowę i patrzy mi prosto w oczy.
- Cześć dziecinko, jak na kogoś ze skręconą kostką, dobrze skaczesz - mówi. Szczerzę się do niego szeroko.
- I pewnie będę tego później żałować. Jestem pod wpływem silnych tabletek przeciwbólowych. -
- To co chcesz robić? - Pytając o to chłopak przy okazji kładzie dłonie na moich biodrach i mocno do siebie przyciąga. Powstrzymuję przewrócenie oczami.
- Myślisz czasem o czymś innym? - Udaję, że się zastanawia.
- Zaczekaj... chwila... zdecydowanie nie - zaprzecza. Teraz już nie powstrzymuję przewrócenia oczami.
Zaczyna dzwonić mój telefon.
- Sorki - mówię do Nialla i sięgam po komórkę.
Dzwoni Sam.
- Halo? -
- Cześć Rose, kurczę jesteś zajęta? - Brzmi na trochę zdenerwowanego.
- Troszeczkę, a co się stało? -
- Jestem jakieś 20 kilometrów od miasta, rozpierdolił mi się samochód, a że nie mam przy sobie, żadnej kasy nie mam jak wrócić. - wypuszczam ze świstem powietrze z ust. Spoglądam na Nialla, który o dziwo cierpliwie czeka, aż skończę.
- Napisz gdzie dokładnie jesteś, nie długo będę - mówię i się rozłączam. Odwracam się w stronę Nialla.
- Chyba muszę wyjść - informuje go.
- Jak to? - Zaczyna się już wnerwiać.
- Sam potrzebuje mojej pomocy, muszę po niego pojechać - wyjaśniam.
- Masz skręconą kostkę, jak chcesz mu pomóc - pyta niezadowolony. Wzdycham cichutko. A miałam nadzieję, na taki miły koniec dnia.
- Pojedziesz ze mną? - bardziej pytam niż stwierdzam. Chłopak zaczyna coś jęczeć.
- No proszę cię, proszę, proszę - zaczynam błagać. Przytulam się do niego mocno by bardziej zagrać mu na uczuciach i żeby się zgodził.
- Kurdę, dobra, ale co będę miał z zamian? - pyta z uśmieszkiem, Chichoczę.
- Niespodziankę - mówię powoli i oblizuję usta. Spogląda w ich stronę i zeskakuje z łóżka.
- Gotowa? - Jasne, jeśli o tym mowa to się nawet nie zastanawiał. A jeśli on tylko tego chcę i wszystko co do tej pory zrobił to jedna wielka ściema? Nie, wolę o tym teraz nie myśleć.
Półgodziny później jesteśmy na miejscu. Wychodzę z auta i podchodzę do Sama. Wygląda strasznie w świetle latarni a wokoło ciemność.
- Jesteś? - krzyczy i podchodzi do mnie, żeby mnie przytulić. Czuje na sobie wzrok Niala, jebać to. - Jak z twoją kostką? -
- Dobrze, prawie nie boli, ale to chyba zasługa leków. - Uśmiecham się do niego. - A tak w ogóle to poznaj Nialla. - Odsuwam się od niego by spojrzał na mojego chłopaka, któremu posyłam wielki uśmiech. Boże jak ja go uwielbiam. Podchodzą do siebie i za nim podają sobie ręce mierzą się wzrokiem od stóp do głów. O rany za dużo testosteronu.
- Dzwoniłeś po lawetę? - pytam Sama i przytulam się do Nialla.
- Jasne, będą za jakieś 5 min - odpowiada. Wydaję mi się czy jest jakoś sztywnie.
- Gdzie ty w ogóle byłeś? - Jestem ciekawska.
- U laski. - kurde jak ja nie lubię kiedy faceci mówią tak obojętnie o dziewczynie, z którą się spotykają. Mam nadzieje, że Niall tak o mnie nie mówi.
- Tak daleko? -
- Niezła dupa z niej jest - mówi i masuje się po karku.
- Poruchałeś? - wcina się dziwnie zadowolony Niall. Przenoszę na niego zaskoczony wzrok. Błagam przesłyszałam się. Totalnego szoku dostałam jak Sam potwierdził i przybili sobie piątki.
- Rany faceci - mruknęłam pod nosem.
W końcu zajechała laweta, Sam zapłacił oczywiście moją kasą i możemy wracać w końcu do domu. Jestem już naprawdę zmęczona, jest dobrze po 11. Głośno ziewam, opieram głowę o zagłówek i przymykam powieki.
- Hej, dziecinko! Nie śpij - słyszę głoś Niala, po czym czuje jego rękę jak złącza ją z moją. Ściskam ją i delikatnie się uśmiecham.
- Jej rzygam tęczą, patrz człowieku na drogę - słyszę za sobą komentarz Sama. Chichoczę, a Niall przewraca oczami. Wiem, że nie lubi jak ktoś mu mówi co ma robić.
- Stary zrezygnowałem dla ciebie z seksu więc się przymknij - mówi Niall. Przewracam oczami i walę go w ramię. Co za świr.
- Auć - udaje ból i się krzywi.
Nawet nie wiem kiedy zasypiam, ale budzę się z ustami Niala na swoich. mimo że jestem zaspana oddaje mu całusa z wielką pasją.
- Gdzie Sam? - pytam.
- Już w domu. -
- Dziękuję. -
- Za co? - pyta.
- Za to, że ze mną po niego pojechałeś, za to że jesteś i że jesteś cały mój. - Nie powinnam otwierać gęby kiedy jestem w półśnie. Słyszę nad uchem jego chichot, po czym unoszę się do góry.
- Nie ma za co dziecinko - mówi.
- Strasznie często mnie nosisz - stwierdzam i dopiero spostrzegam, ze jesteśmy u niego. Mnie pasuje.
- Wyrabiam mięśnie - żartuje. Nie odpowiadam mu więcej. Jest mi tu tak dobrze, w jego ramionach. Są idealne, a ja idealnie się w nie wpasowuje.
***
Budzę się gdzieś koło 9. Nialla nie ma koło mnie, ale w żadnej innej części mieszkania też go nie widać. Kurczę, wyszedł? No cóż, nie chcę mi się czekać, więc biorę prysznic i wracam do domu. Muszę zacząć przyjeżdżać tu samochodem, nie mam zamiaru często wracać autobusem. Może i jestem wygodnicka, ale przecież mnie stać. Boże ale ze mnie snob.
Wchodzę do domu, oczywiście nie ma ani matki ani ojca, ale nawet się nie dziwię. Idę do kuchni coś zjeść. Mogłam zjeść u Nialla, całą drogę mnie mdliło w autobusie. Biorę sałatkę i idę do salonu, może coś ciekawego będzie w tv.
Oczywiście jak to w tv nie ma nic, więc oglądam kreskówki. Taa budzę w sobie ukryte dziecko, jestem mega dziecinna. W połowie bajki słyszę dzwonek do drzwi. Nikogo się nie spodziewam, chyba że to do rodziców. Otwieram i widzę Ashtona. Od razu chciałam trzasnąć drzwiami, ale je przytrzymał.
- Nie zamykaj proszę, przyszedłem porozmawiać - prosi. Przewracam oczami. Jest uparty więc nie mam co go wyganiać. Wpuszczam go do środka.
- Kulejesz - zauważa.
- Skręciłam kostkę. -
- przykro mi - mówi. Prycham i nie odpowiadam. w końcu siadamy na kanapie.
- Więc? - dopytuje. Chłopak wygląda na zdenerwowanego, choć stara się to ukryć.
- Kocham cię Rose - wyznaje, a mi na chwilę staje serce, by po chwili okropnie przyśpieszyć.
- Ashton... Oboje wiemy, że to ściema, o co ci chodzi? -
- To nie jest żadna ściema... - Wypiera się. Wstaje z kanapy i klęka przede mną. Cała się spinam. - Wiem, zdradzałem cię, ale cholernie tego żałuje. Tęsknie za tobą, mogę myśleć tylko o tobie. Zabija mnie to, że nie mogę cię dotknąć, że nie mogę cię pocałować. było nam tak dobrze, za nim wszystko zjebałem. Ale chcę to naprawić, żeby było jak dawniej, wróć do mnie, a wynagrodzę ci wszystko. Znowu będziemy szczęśliwi. - Czuje łzy w oczach. nie wiem co mam mu powiedzieć. Przed oczami stanęły mi wszystkie chwile spędzone z Ashtonem. kochałam go i to uczucie choć stłumione dalej gdzieś we mnie siedzi i tylko czeka na jakiś znak, żeby z powrotem wyjść na powierzchnie.
- Ashton, ja już kogoś mam... - mówię cicho. Rzuca mi smutny wzrok i łapię mnie za dłonie. Zbliżył także swoją twarz do mojej.
- kochasz go?... - Pyta z wyczuwalnym napięciem. - kochasz? - otwieram usta by coś powiedzieć, ale co? Czy ja w ogóle kocham Nialla? Czy to coś więcej niż przejściowe zauroczenie.
- Może i go nie kocham, ale... ale ciebie też już nie kocham - znajduję w końcu odpowiednie słowa. Chłopak opuszcza głowę na chwilę i bierze głębszy wdech. Po chwili podnosi ją i wpija się w moje usta. Jestem tak zaskoczona, ze nawet nie pomyślałam, o tym by go odepchnąć, co daje mu sposobność by złapać w swoje dłonie moją twarz i dostać się głębiej w moje usta. Miło, tyle wspomnień. Mogłabym się zatracić... ale nie, nie mogę. To było by złe. Muszę to skończyć. W końcu udaje mi się znaleźć w sobie jakieś siły i uderzam go w policzek. Odrywa się ode mnie. Oboje jesteśmy zdenerwowani, ale on i przy okazji cały rozpalony. Klatki piersiowe latają nam jak głupie. Czuje jak po policzkach płyną mi łzy.
- Wyjdź! - warczę. Podnosi rękę i otwiera usta, ale nie pozwalam mu się odezwać. - Wyjdź stąd, nie chce cię widzieć. - krzyczę. Zaciska usta i szybkim krokiem wychodzi. Opadam na kanapę i zaczynam płakać. Co to miało być? Jeśli Niall się dowie... Oby się nie dowiedział. To nie moja wina, to nie przeze mnie, to Ashton mnie pocałował, to on mnie do tego zmusił.
Nie zmienisz faktu, że nie odepchnęłaś go od razu, przez chwilę myślałaś o tym, żeby kontynuować... Szlocham gdy słyszę w głowie jakiś popieprzony głosik. Nie chciałam, nie chciałam... Uderzam pięścią w poduszkę i powtarzam to dopóki nie uchodzą ze mnie wszystkie emocje.
- Rose? - zaskoczona odwracam się i widzę Nialla.
Ocieram szybko policzki z łez. Biorę kilka głębokich wdechów. Przez cały ten czas po prostu tam stoi i się patrzy. No zrób coś... powiedz coś... Jestem pewna, że rozmawiał z nim, że widzieli się przed moim domem. Pytanie tylko co Ashton mu powiedział. Chłopak wygląda na zdenerwowanego.
- Niall... - wystarczyło jedno słowo, żeby wybuchnął.
- Pocałowałaś go? Serio? Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłaś, mówiłaś że już go nie kochasz. Często się tak spotykacie? Pieprzysz go? - krzyczy. Nie wytrzymuje i wstaje.
- Nie Niall, przysięgam, przyszedł tutaj nie wiem po co, chciał żebym do niego wróciła, pocałował mnie owszem, ale od razu go odepchnęłam, on użył siły, nie chciałam przysięgam... - Nie wiem jakim cudem udało mi się go przekrzyczeć.
- Niby dlaczego mam ci uwierzyć? -
- Bo chcę dotykać tylko ciebie, chcę całować ciebie, nie Ashtona.... - Nie mam siły krzyczeć i się z nim kłócić, opadam na kanapę i zakrywam twarz dłońmi. jak chcę może wyjść. Ja się poddaje.
Przez jakieś kilka minut między nami panuje cisza, Nie słyszę jego kroków, więc wiem, że nadal stoi w jednym miejscu. Ale może lepiej żeby wyszedł. Skoro ma już siedzieć cicho lub mnie oskarżać.
W końcu słyszę jak podchodzi.
- Więc dobrze, że dałem mu w mordę? - pyta. Zaskoczona podnoszę szybko głowę by na niego spojrzeć. - Jeśli go spotkam ubije go jak psa - dodaje. Uśmiecha się do mnie leciutko. Ja także uśmiecham się przez łzy. Nie myśląc za dużo rzucam mu się na szyję. Z tych wszystkim emocji zapomniałam jak bardzo boli mnie kostka. Chłopak łapię mnie za tyłek i podnosi do góry, więc okręcam nogi wokół jego pasa. Zaczynamy się całować.
Dobrze, że wszystko się wyjaśniło, dobrze że Niall mi uwierzył. Jeśli stwierdził by, że kłamię wszystko legło by w gruzach.
Chłopak siada, a mnie usadza sobie na kolanach. Jego ręce jakimś cudem znalazły się pod moją bluzką. Nawet na chwilę nie przestajemy się całować.
Oczami Nialla
Uwielbiam czuć ją przy sobie, czuć jak bije jej serce, słuchać jak oddycha. Myśl, że ktoś inny ją dotykał dopija mnie. Więc kiedy tu szedłem i zobaczyłem go jak wychodzi od niej, wkurwiłem się. Jednak nie ma nawet porównania z tym jak byłem wkurwiony kiedy się odezwał. W końcu nie wytrzymałem i dałem mu w mordę po czym szybko przybiegłem tutaj i zobaczyłem jak płaczę. Miałem ochotę zrobić jej wojnę, ale nie mogłem, widząc ją musiałem wszystko wyjaśnić. O mało nie popłakałem się ze szczęścia, gdy powiedziała jak było naprawdę. Zdusiłem w sobie chęć mordu na tym dupku i się ogarnąłem. Powinienem ją przeprosić za to, ze na początku mu uwierzyłem, ale nie wygląda na złą i to jest najważniejsze. Nawet z zapuchniętymi oczami jest piękna. Zaciskam pięści gdy tylko pomyślę, że ten frajer przed chwilą jej dotykał. no po prostu szlag mnie trafia. Odrywam od niej usta i patrzę w oczy.
- Dlaczego wyszłaś z mieszkania? - pytam. Jakiś kurwa chujowy dzień dzisiaj, wszystko mnie wkurwia. Najpierw nie ma jej u mnie, a potem ten jej były.
- Nie było cię. Nie chciałam czekać sama - mówi. Jej głos nadal lekko drży od płaczu, a teraz jeszcze doszedł przyspieszony oddech po całowaniu.
- Wyszedłem aby na chwilę, mogłaś zadzwonić - wypominam jej. Dziewczyna wzdycha.
- Czekałam prawie godzinę, no i zostawiłam ci kartę na stole. -
- Nie widziałem żadnej kartki. -
- Więc denerwowałeś się, że nie ma mnie w mieszkaniu, ale nie zadzwoniłeś, a ni tutaj nie przyjechałeś od razu? - pyta mnie spokojnie. Jej oczy są utkwione w moim ramieniu gdzie palcem skubie jakąś nitkę w koszulce. Rozchyliłem usta, ale nie wiem co powiedzieć. Tu mnie ma.
- Masz rację, czekałabyś w tym mieszkaniu pół dnia, kolega zadzwonił żebym mu w czymś pomógł. -
- A widzisz, więc co się mnie czepiasz - chichoczę dziewczyna. Zaciskam palce na jej tyłku.
- Więc co z tą moją niespodzianką, za pojechanie po twojego kumpla - pytam. Chodzi mi to po głowie od wczoraj.
- Dałam ci buzi? - bardziej mnie pyta niż stwierdza. Uśmiecham się szeroko i podnoszę brwi do góry.
- O czym rozmawialiście z Samem jak spałam? - Dziewczyna szybko zmienia temat.
- O niczym ciekawym, w sumie prawie się nie odzywaliśmy - mówię szczerze. Jak Rose zasnęła było cholernie dziwnie. Ten Sam ciągle mi się przyglądał. Kurwa może jest gejem? Jednak teraz to mnie nie obchodzi, ciekawi mnie w tym momencie całkiem coś innego.
- Rose? - Czy bardzo słychać, że jestem zdenerwowany.
- Tak? - pyta dziewczyna z uśmiechem.
- No bo ja... ja chciałem zapytać... kurwa no... - Nie wiem jak to ująć, czy to nie będzie zbyt dziwaczne kurwa. Nigdy mnie nie denerwowało takie pytanie. Zawsze było bardzo naturalne.
- Niall wykrztuś to z siebie - mówi rozbawiona.
- No bo... Czy ty jesteś... Jesteś dziewicą Rose? - Jeny nigdy się tak nie jąkałem.
Oczami Rose.
Całkowicie zatkało mnie to pytanie. On tak serio czy robi sobie jaja. Jego mina sugeruje, że on naprawdę się nad tym zastanawia. Najdziwniejsze jest to, że on wygląda jakby miał nadzieje, że jednak jestem.
- Skąd to pytanie? - zastanawiam się. Boże on chyba jeszcze nigdy nie by taki zażenowany.
- Bo unikasz tego tematu, zabawialiśmy się, ale seks jest jakby odległy - mówi szybko. Przygryzam wargę. Mam mu powiedzieć prawdę.
- Nie jestem dziewicą - wyznaję. Szeroko otworzył oczy i wygląda na rozczarowanego.
- Więc, dlaczego? - wzdycham i wstaję z jego nóg.
- Ja po prostu boję się, że... Po prostu nie chcę być kolejną laską do zaliczenia, którą po wszystkim wpiszesz na listę i dowiedzenia. - Odwracam wzrok nie mogę na niego patrzeć.
- Myślisz, że chodzi mi tylko o to? - pyta zaskoczony. Wzruszam ramionami, sama już nie wiem co myślę. - Kurczę Rose. Jesteś moją pierwszą dziewczyną, to z tobą pierwszą spałem w jednym łóżku bez niczego. I cholera naprawdę, bardzo ale to bardzo cię lubię. Pierwszy raz czuje coś takiego do dziewczyny. Wierz mi że nie chcę od ciebie tylko seksu. Chcę ciebie. Jestem facetem i potrzebuje tego, więc przepraszam, ze naciskam, ale uwierz mi proszę, że tu nie chodzi o seks. - Mogę powiedzieć, że wygląda wręcz uroczo gdy wyznaje takie rzeczy, trochę jest zagubiony, ale bardzo słodki. Nie wiem czy powinnam, ale wierzę mu na słowo, że nie chodzi mu tylko o moje ciało.
Oczami Nialla.
Powoli dociera do mnie ostatnie dwadzieścia sekund, kurde nawet nie wiedziałem, że potrafię tak mówić.
Naprawdę nie zależy mi tylko na seksie?
Kurwa, nie zależy. Uświadomiłem sam sobie, że nie chcę od niej tylko jednego. Ale jak to możliwe, zauważyłem że lubię ją bardziej od wszystkich, ale kto by pomyślał, że mogę dla niej przestać się rżnąć. Oblizuje suche wargi i spoglądam na Rose. Przygląda mi się, jej oczy są wielkie i błyszczą. Wiej oczach widzę tyle wiary i to wiary we mnie. Jeszcze nikt nigdy we mnie nie wierzył a już na pewno nie w takim stopniu.
Tylko dlaczego nic nie mówi. Odpowiedz Rose, bo z nerwów zaraz coś odpierdolę.
- Rose? - ponaglam ją, nie wytrzymam dłużej. Dziewczyna odwraca wzrok i gdy spogląda na mnie z powrotem jej oczy na powrót wyglądają normalnie. Źle to wróży prawda?
- Jeśli chcesz zaczekać to proszę bardzo, postaram się ci udowodnić, że to na tobie mi zależy - mówię szybko. Dziewczyna chrząka.
- Wierzę ci Niall - mówi.
- Naprawdę? - nie dowierzam. Miała pełne prawo myśleć w moje złe intencje. Taki właśnie jestem. Dupkiem z nikim i niczym się nie liczącym. Uśmiecha się do mnie i kiwa leciutko głową.
Łapie się na tym, że doznałem ogromnej ulgi. Te wszystkie emocje we mnie naprawdę mnie przerażają i wolałabym wrócić do swojego dawnego życia, ale mnie powstrzymuje. Z resztą jej uśmiech jest wart wszelkiego poświęcenia. Podchodzę do niej i wpijam się w jej usta.
No i jest zajebiście.
Dzisiaj tego nie zrobimy za dużo się działo, ale jutro wezmę ją na imprezę a po imprezie się zobaczy.
Oczami Rose.
Do końca dnia leżeliśmy na łóżku i się przytulaliśmy i rozmawialiśmy. To coś nowego jeśli chodzi o Nialla. Chyba naprawdę stara się pokazać, że może robić ze mną inne rzeczy nić kłótnie i obmacywanie. Podoba mi się ta jego twarz. Bez agresji, jest miły i uroczy, nie zachowuje się jak totalny cham, no i najważniejsze nie traktuje mnie jak własności.
Jest wpół do 11, a on zasnął. Chyba go wymęczyły te wszystkie wyznania. Patrzę na niego już pół godziny i nie mogę się napatrzeć. Jest przystojny i to bardzo przystojny. Blond grzywka opada mu na czoło, rzęsy dają leciutki cień na policzki, leciutki zarost dodaje mu uroku. Choć jak się tak przyglądam, ten jego nos jest trochę przyduży. Nie wieżę, że o tym pomyślałam. Ale nawet za duży, jego nos jest świetny. Dobra wieczność nie będę się przyglądać, mogłabym ale chcę się wyspać. Kładę głowę na jego torsie i mocno się przytulam. Obejmuje mnie przez sen, co mi się naprawdę podoba. Wciągam jego zapach, o matko mogłabym ćpać go dniami i nocami, świetnie pachnie. W takich warunkach zasnę naprawdę szybko no i na pewno będę miała piękne sny.
____________________________________________________________________
Przydługaśny, ale chyba ogólnie jest ok ^^