czwartek, 11 sierpnia 2016

39

- Co to jest? - pytam wzburzona.
- Nie wiem, ty mi powiedz - warczy chłopak. Sięgam po zdjęcia, żeby przyjrzeć się im z bliska. Ukazane jest na nich jak rozmawiam oraz całuje się z Aschtonem. Nie no to chyba są jakieś jaja. Oczywiście zdjęcia jak go odpycham i uderzam już nie dodali.
- Niall to nie tak jak myślisz.. - mówię i od razu się krzywię. Ale chujowo zaczęłam.
- Nie tak jak myślę? Nie wiem co mam myśleć, skoro ty nigdy nic mi nie mówisz! - wydziera się. Czuje się podlę, on ma rację, powinnam mu mówić o wszystkim, a ukrywam przed nim takie rzeczy.
- Przepraszam Niall, myślałam, że... -
- To nie myśl tyle bo ci to nie wychodzi - warczy. Czuje jak kłują mnie łzy.
- Niall proszę posłuchaj, nie całowaliśmy się on mnie zaskoczył od razu go odepchnęłam... -
- I stwierdziłaś, ze nie muszę o tym wiedzieć? Że jakiś skurwiel całuje moją dziewczynę. Zabije go kurwę urwę mu łeb.
- Przestań tak mówić. To nie jest ważne, on nie jest ważny... -
- Nie ty przestań! Pierwszy raz jestem w związku i nie wiem jakie panują tu zasady, ale jestem pewien, że kłamstwo jest zdradą - krzyczy. - Z resztą nie ważne - dodaje i zakrywa twarz dłońmi.
- Niall proszę, nie mówiłam ci bo wiedziałam jak zareagujesz.. - Chłopak prycha i rzuca mi wściekłe spojrzenie.
- Nie ważne - mówi. Nie patrząc na mnie mija mnie szybkim krokiem i kieruję się do wyjścia.
- Niall?! Gdzie ty idziesz? Zostań porozmawiajmy. - Biegnę za nim.  - Niall, proszę cię Niall - wydzieram się, ale on tylko zatrzaskuje mi drzwi przed nosem. Opieram się o te drzwi i zaczynam płakać. Boże co ja narobiłam i gdzie on do cholery idzie.
Nie wrócił przez następne kilka godzin najpierw płakałam, potem krzyczałam a teraz siedzę i tępo patrzę się w ścianę i zastanawiając się gdzie on do cholery poszedł. Naprawdę zaczynam się o niego martwić. On na pewno zrobi coś głupiego, najbardziej się martwię, że naprawdę zrobi coś Aschtonowi, nie chcę żeby Niall poszedł do paki, nie mogę go stracić, za bardzo go kocham.
Jestem najgłupszą dziewczyną na świecie, jak w ogóle mogłam dopuścić do takiej sytuacji. Nie to że chcę zabić mojego byłego to do tego jeszcze nienawidzi mnie, jakbym mu powiedziała od razu to tylko chciałby zabić Aschtona.
Nie zasypiam, aż do 3 w nocy aż w końcu słyszę szczęk zamka. Dzięki bogu, w końcu wrócił. Szybko podbiegam do drzwi i od razu czuję zapach alkoholu, no pięknie najebał się. Przyglądam mu się przez chwilę jak się zatacza i próbuje zdjąć kurtkę i buty dopiero po chwili mnie zauważa.
- Rose? -
- Niall nareszcie gdzie ty byłeś martwiłam się - głos mi lekko drży. Podchodzi do mnie i łapię moją twarz w swoje dłonie.
- Jesteś tylko moja Rose - mówi. Marszczę brwi.
- Tylko twoja Niall... - Chłopak wpija się w moje usta, ale odrywam się bo chcę z nim porozmawiać.
- Nie gniewasz się na mnie? -
- Nie Rose, ale proszę udowodnij, ze jesteś tylko moja. - znowu wpija się w moje usta z ogromną siłą i natarczywością, nie wiem czy mi się to podoba.
- Niall, nie mam na to ochoty. -
- Proszę Rose, proszę - mówi. Z każdą chwilą znajdujemy się coraz bliżej jego sypialni. Nawet nie zauważyłam, ze powoli mnie do niej wpycha.
- Jesteś pijany... Nie chcę... - Odrywa się od moich ust i patrzy mi prosto w oczy.
- Proszę Rosę, udowodnij... Jesteś tylko moja. - Nie widzę sensu by mu cokolwiek udowadniać, Przecież dobrze wie że jestem tylko jego. A już nie mam ochoty nic mu udowadniać gdy jest w takim stanie. Jednak gdy tak na mnie patrzy mięknie mi serce.
- Dobrze - szepczę, choć nadal nie jestem co do tego przekonana. Niall szybko zaciąga mnie do łóżka, rozbiera mnie i siebie w ekstremalnym czasie, muszę przyznać że wręcz jest agresywny i nie podoba mi się to ani trochę, ale wiem też że potrzebuje tego, potrzebuje mnie.
Niall szybko zakłada gumkę i pochyla się nade mną, dopiero po chwili dociera do mnie co się dzieje.
- Niall Nie! ... - Za późno, wciska się we mnie z impetem. - ... nie jestem gotowa - szepczę, zaciskając mocno oczy i pięści na prześcieradle. Nie powiem, zabolało. jakby ktoś wbijał mi tysiące igieł w środku mnie. Jednak gdyby tego było mało Niall nie przestał się poruszać, wręcz przyśpieszył. Jest w jakimś cholernym amoku i nie zwraca uwagi ani na moje łzy ani na protesty.
- Niall proszę... - łkam. Nadal głuchy na moje słowa i jęki szybko kończy i opada na mnie całym ciałem. Czuje jakby uszło ze mnie całe powietrze. Niall podnosi lekko głowę i spogląda na moją twarz i dopiero jakby teraz dociera do niego co się stało, bo jego mina z zadowolonej szybko zmienia się w przerażoną.
- Rose?! Nie.. Nie, przepraszam, boże wybacz mi, nie chciałem - mówi szybko i jeszcze szybciej ze mnie wychodzi co przyprawia mi nowego bólu. Krzywię się a on się zamyka i siada na brzegu łóżka i schyla nisko głowę. Przez chwilę się nie odzywa, ja także nic nie mówię ale to pewnie bardziej dlatego, że nie jestem w stanie wydobyć z siebie żadnego dźwięki, nawet nie mogę się ruszyć. W końcu udaję mi się jakoś usiąść na drugim krańcu łóżka z drugiej strony. Zatykam usta ręką, żeby nie zacząć płakać. Słyszę jak pod Niallem ugina się łózko, aż w końcu siada za mną.
- Rose proszę powiedz coś, tak bardzo cię przepraszam nie wiem co się stało, nie wiem.... Proszę wybacz mi... - mówi naprawdę płaczliwym tonem. Próbuje mnie przytulić, ale szybko zrywam się z łóżka i staram się nie zwracać uwagi na ból tam na dole i tak bardziej boli w sercu. Niall szybko wstaje za mną.
- Proszę Rose, nie odtrącaj mnie... Wybacz mi proszę - patrzę w jego załzawione oczy, ale szybko odwracam wzrok bo nie jestem w stanie patrzeć mu w oczy.
- Nic się nie stało Niall ja... przecież zgodziłam się - mówię w końcu.
- Nie.. nie mów tak... Tak bardzo cię skrzywdziłem proszę wybacz mi to, nie chciałem.... -
- Wybacz... - szepczę i szybko uciekam do łazienki, naprawdę dłużej już nie zniosę jego obecności. Gdy tylko zamykam za sobą drzwi zaczynam płakać. Płaczę tak mocno, ze nie mogę wydusić z siebie nawet piśnięcia, płaczę tak mocno, ze nie mogę złapać nawet małego oddechu. Cały czas słyszę za drzwiami jego głos co wcale mi nie pomaga. Prosi, błaga, przeprasza. Błagam niech przestanie, niech przestanie pukać, niech przestanie mówić, nie chcę tego słuchać, mam tego dość, niech się w końcu zamknie. Zakrywam sobie uszy, żeby dłużej go nie słuchać. Siadam na zimnych kafelkach, jezu jak mnie wszystko boli, ciało, dusza, serce...W końcu udaje mi się uspokoić na tyle, żeby złapać oddech, nareszcie już zaczynały boleć mnie płuca. Odsuwam ręce od głowy by się przekonać czy Niall nadal coś mówi, przestał, za drzwiami nie słychać nic. Zaczynam drżeć ze strachu, z zimna, nie wiem. Zamykam oczy, dałam sobie już spokój z ciągłym wycieraniem łez z twarzy za dużo ich. Pytanie jak ja mam stąd wyjść, on tam jest czeka na mnie, ale cholera nie chcę go ani widzieć, ani słyszeć A już ty bardziej czuć jego dotyk.
Nie wiem ile czasu mija i jak długo tu siedzę, ale cała zdrętwiałam już nie mówiąc jak mi zimno. Siedzenie nago na zimnych kafelkach to nie jest dobry pomysł. Zresztą odrętwiała czuje się nawet w środku, trochę jakbym już nie czuła tego co potrzebne mi do życia, jakby całkowicie zniknęło, wyrwane mi z piersi. Owszem nadal czuje pieczenie między nogami, ale to nic w porównaniu z tą pustką która czuje w środku. To ona boli najbardziej. Boję się... ba jestem totalnie przerażona, ale muszę w końcu stąd wyjść, nie mogę siedzieć tu wieczność, z resztą Niall i tak prędzej czy później wyważy te drzwi. Spinam więc mięśnie i wstaje z podłogi. Za nim jednak wyjdę biorę kilka głębokich oddechów i jeszcze dwa na wszelki wypadek. Gdy tylko otwieram drzwi od razu widzę przed sobą Nialla, patrzę prosto w jego przerażone oczy. Od razu cała kulę się w sobie, to trudniejsze niż myślałam, dużo trudniejsze.
- Rose? - szepcze Niall jakby badał jak zareaguje.
- Wszystko w porządku Niall naprawdę, potrzebowałam chwili dla siebie i wszystko jest okej. To nie twoja wina zgodziłam się przecież....  - Paple dużo i szybko, żeby nie zacząć płakać, albo panikować.
- Przestań to robić - mówi zbolałym tonem.
- Co robić? - pytam dużo mniej pewnym tonem niż wcześniej.
- Tak mówić Rose, stało się bardzo dużo i to wszystko jest moją winą i nie udawaj że wszystko jest okej bo nie jest. Cholera ja.. To tak... jakbym Cię zgwałcił - mówi i zaciska mocno oczy.
- Zgodziłam się przecież -
- Do cholery Rose co z tego? Powinienem myśleć o tobie, powinienem o Ciebie zadbać i nie zrobiłem tego byłem w jakimś pieprzonym amoku i myślałem tylko o sobie. Boże tak bardzo Cię przepraszam Rose, nie chciałem cię skrzywdzić, proszę... - Patrzę w jego przeszklone oczy i wymuszam sztuczny uśmiech 
- Naprawdę w porządku Niall, ja.. wcale nie bolało tak bardzo... - Może fizycznie i nie boli tak bardzo, ale psychicznie nawet nie będę mówić. 
- Na pewno? - Kiwam głową, a on od razu przysuwa się i mnie przytula, mam nadzieję że nie zauważył jak bardzo się spięłam.
- Jestem zmęczona, możemy się położyć? - Błagam skończmy tą rozmowę, chcę żeby ten dzień skończył się jak najszybciej,
- Tak jasne chodź. - kładziemy się, Niall kładzie nas na łyżeczki i mocno mnie przytula. Jego dotyk boli. Kilka razy całuje mnie w kark. Ciągle powtarza że przeprasza i jak bardzo mu na mnie zależy, aż w końcu zasypia, ale ja nie mogę zasnąć, jestem za bardzo pobudzania za bardzo przerażona. Gdy przez sen się delikatnie odsuwa ja po cichu podnoszę się z łóżka. Na palcach zbieram swoje rzeczy i szybko je zakładam, nie chce żeby się obudził. Biorę też torbę zza szafy i wkładam do niej swoje najważniejsze rzeczy, żeby nie musieć po nie później wracać. Gdy jestem gotowa wychodzę z pokoju, jednak zatrzymuje się i na chwilę wracam do sypialni. Znajduje jakąś karteczkę i zostawiam Niallowi notkę. Nie mam pojęcia po co i tak się dowie ze odeszłam.
Wybacz. Potrzebuje czasu. Nie dzwon.
Potrzebuje czasu? To tak jakbym oznajmiała ze jest szansa. Spoglądam na śpiącego chłopaka.
- Kocham Cię Niall, bardzo kocham, ale nie mogę zostać, wybacz mi, po prostu nie dam rady.. - szepczę ale zacinam się w połowie. Całuje go w czoło na pożegnanie. Bo to ostatni raz jak to widzę, wiem że tchórzę i  nie czekam aż wstanie, ale nie mam w sobie takiej siły żeby znów z nim rozmawiać. Po prostu na nic więcej nie dam rady
Odchodzę
____________________________________________________________________________
Przepraszam, że tak późno, ale jedynym moim usprawiedliwieniem będzie to że cholera zapędziłam się w czarną dupę i naprawdę nie mam weny, ale dłużej nie mogę was trzymać w niepewności dlatego coś dodaję i jestem naprawdę smutna bo wiem, że rozdział jest naprawdę słaby, ale nic więcej z siebie nie wyciągnę...Sorki też za błędy, ale pisałam na telefonie co nie jest proste.. 

8 komentarzy:

  1. Smutno jakoś się zrobiło :(

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurwa... O ja pierdole... Nie,nie, nie... Kurwa, nie mogę.
    Ty zjebany idioto, co ty do kurwy zrobiłeś!!? Przepraszam za przekleństwa, ale no... Kurwa!
    Czemu taki krótki!,?

    OdpowiedzUsuń
  3. Brak słów :O kompletny szok :O rozdział sztos :3 czekam niecierpliwie na kolejny ;) weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Smutny rozdział. :'( Niedawno trafiłam na twojego bloga i naprawdę super opowiadanie. Czekam na next!!! Moim zdaniem rozdział nie jest słaby. Życzę weny! :* ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Wg mnie rozdział jest super ;) Powodzenia i czekam na następny, bo się wciągnęłam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć, pomagam jednej dziewczynie zdobyć czytelników. Ta historia nie jest o "One Direction" ale o nowym serialu "Soy Luna". Uwielbiam czytać tą historię i moim zadaniem jest naprawdę jest uniwersalna. Nawet jak historia nie przypadnie Ci do gustu prosiłabym abyś skomentowała choć jeden rozdział i dodała się do obserwatorów :)


    BLOG LIVI : http://story-by-livia.blogspot.com

    Mam nadzieje że pomożesz 😉

    OdpowiedzUsuń