niedziela, 29 marca 2015

Rozdział 7

 Oczami Nialla
Zatrzymałem się przed jednym z domów w bogatej dzielnicy. Zgasiłem silnik, zszedłem z motoru, oparłem się o niego i zacząłem  przyglądać się otoczeniu. Wszystko tutaj jest takie.. sztuczne. Po co im wszystkim te domy i podwórka, skoro prawie nigdy nie spędzają tu czasu, z wierzchu takie piękne, ale nie wiadomo co się dzieje w środku, nie raz słyszałem o patologi u bogaczy, biją dzieci, żony i inne masakryczne rzeczy. Każdy myśli, że skoro mają forsę to wolno im zrobić wszystko i wystarczy, że przykryją gówno pieniędzmi.
Sam nie wiem co takiego jest w tej dziewczynie, że fatygowałem się aż tutaj, zwłaszcza że nawet nie wiedziałem gdzie mieszka, wcześniej podwoziłem ją pod dom koleżanki, a nie miałem zamiaru sięgać po jej pomoc i pytać gdzie mieszka Rose. Na szczęście mam dużo pomocnych znajomych, aż dziwne co oni potrafią, dzięki nim znam między innymi takie rzeczy jak jej pełne imię i nazwisko, wiek, co robią jej starzy, gdzie chodzi do szkoły i takie podstawowe informacje, czuje się jak zasrane FBI. 
Stoję tu już od dziesięciu minut, trzeba zacząć działać. Ruszyłem w stronę furtki od posiadłości dziewczyny, nie była zamknięta co bardzo mnie ucieszyło. Ruszyłem w stronę werandy, ale zatrzymałem się gdy zobaczyłem Rose, stoi do mnie tyłem i prawdopodobnie zamyka drzwi, aż tak bardzo chcę się ze mną zobaczyć? Po cichu ruszyłem w jej stronę i o mało nie wydałem się śmiechem gdy usłyszałem jak klnie pod nosem, zadziwiające że jeszcze mnie nie usłyszała. Przygryzłem wargę starając się by te głupie schodki nie wydały z siebie żadnego skrzypienia. 
- Boooo - krzyknąłem i złapałem ją za biodra, dziewczyna się wydarła i podskoczyła, a ja zaraz pożałowałem swojego wyskoku, bo się odwróciła i przywaliła mi w nos.
- Szlag - warknąłem i zachwiałem się do tyłu. 
- O mój Boże, Niall przepraszam - krzyknęła a kątem oka widziałem, jak zakrywa usta dłonią.
- Masz siłę dziecinko - stwierdzam i pocieram nos. Co za szczęście, że nie popłynęła mi farba, dziwnie by było gdyby laska doprowadziła mnie do takiego stanu.
- Nic ci nie jest? - spytała. Wyprostowałem się.
- Jest dobrze, nie spodziewałem się takiego powitania - powiedziałem, a ta się uśmiechnęła, ale uśmiech szybko zniknął.
- Co ty tu robisz?  - pyta. Prychnąłem.
- Nie zadawaj głupich pytań dziecinko. - Zmrużyła oczy i skrzyżowała ręce na piersi.
Przeniosłem wzrok na jej ciało, jest ubrana w niebieską sukienkę i czarne buty, wygląda jakby wybierała się na randkę, nie podoba mi się to. Złapałem ją za ramię gdy próbowała mnie wyminąć.
- Puszczaj mnie - warknęła i wyrwała rękę z mojego uścisku. Chyba nie myśli, że mnie zignoruje i po prostu sobie pójdzie.
 ***
Oczami Rose
- Nie pamiętasz byliśmy umówieni - przypomina. Kurde myślałam, że sobie odpuści i że tylko tak żartował. Ale po pierwsze i najważniejsze...
- Skąd wiesz gdzie mieszkam? - syczę oburzona. Mam nadzieje, że nie widać, że  się boje. 
Zaśmiał się.
- Chyba nie myślałaś, że się mnie pozbędziesz nie mówiąc gdzie mieszkasz? - zakpił.
- Nie ważne! Wybacz ale jestem umówiona - poinformowałam go.
- Owszem ze mną. Tak w ogóle ładnie wyglądasz, specjalnie dla mnie się tak wystroiłaś? - spytał rozbawiony. 
- Idź sobie - mruknęłam bez silnie. Nie mam ochoty bawić się z nim w jakieś gierki. Zacmokał i pokręcił głową.
- Jesteś przesłodka - powiedział. - A teraz chodź, mam plan i nie będę tracił całego dnia na dyskutowanie z tobą. - Z niecierpliwił się. Za nim mu odpowiedziałam zadzwoniła moja komórka.
- Halo.
- Długo? - spytał  Dylan z drugiej strony.
- Wybacz wystąpiły pewne komplikacje - powiedziałam marszcząc brwi na mój dobór słów.
- No to raz dwa, późno już - mruknął.
- Cierpliwości - westchnęłam i się rozłączyłam. Przeniosłam wzrok z telefonu na Nialla.
- Chłopak? - pyta unosząc jedną brew. Już miałam odpowiadać, że nie, ale w ostatniej chwili zmieniłam zdanie. Może uratuje mnie zmyślony chłopak?
- Tak. - Wyszczerzył się jak idiota. - Co? - dopytuje nie mogąc doczekać się wyjaśnienia jego debilskiego uśmiechu.
- Nie umiesz kłamać - wyjaśnia. - A teraz chodź. -
Jęknęłam, na niego to chyba nie ma mocnych. Wysłałam Dylanowi sms, że jednak się nie zjawie i ruszyłam za... prześladowcą? Tak to dobre słowo.
W połowie drogi, jednak się zatrzymałam widząc czym przyjechał.
- Nie wsiądę na motor w tej sukience - poinformowałam go.
- Zawsze możesz za mną biec - stwierdził, a mnie zatkało i na chwilę patrzyłam na niego z rozdziawioną gębą. Czy on tak serio? Westchnął i podszedł do mnie. 
- Strasznie mnie denerwujesz, albo wsiądziesz na ten motor, ale pomogę ci w tym siłą - warczy. 
- Dobra spokojnie - mruczę łagodząco. Dla efektu podnoszę ręce do góry w geście poddania się. Ruszam dalej mijając go i wsiadając na motor. Przy czym ciągle coś paplę.
- Nie denerwuj się tak już, złość piękności szkodzi. - Złapałam za kask, ale nie zdołałam go włożyć, bo został mi wyrwany z rąk.
- Kask jest dla mnie - wyjaśnia blondyn.
- Ale... - Nie kończę jednak zdania, bo po zobaczeniu jego miny stwierdzam, że to i tak nie ma sensu. Siada przede mną, a ja nie mam innego wyboru, jak objąć go w pasie i przytulić się do jego pleców, dupek nie dał mi kasku, gdzie on się wychował w oborze? Jeśli m nie dziś zabije, obiecuje, że będę prześladować go do końca życia jako duch.
Niall jedzie okropnie szybko, przeraża mnie to i mocniej zaciskam ręce wokół jego ciała, w kasku czułabym się choć trochę bezpieczniej, a tak to ta podróż prawie wyciska mi łzy z oczu, jednak myśl ze chłopak miałby zobaczyć jak płacze skutecznie mnie przed tym powstrzymuje.
Znam go chwile a już wiem ze ma problemy ze złością, agresją, cierpliwością i nad sprawowaniem kontroli nad wszystkim co się rusza, mam ogromną nadzieje ze szybko się mną znudzi, zwłaszcza ze nie mam zamiaru mu się oddać, powinien wiedzieć ze nie jestem dziewczyna w jego typie która po 5 minutach wyskakuje z majtek. W ogóle nie przypominam dziewczyn z którymi się umawia, w porównaniu z nimi ja mam ogromny mózg.
Zjeżdżamy z ulicy w leśną dróżkę, strach ściska mnie w gardle i z ledwością oddycham. O bożę zgwałci mnie potem zabije a zwłoki zostawi w lesie. Nie sądziłam ze to kiedyś powiem ale... Ja chce do mamusi i tatusia.
Jedziemy chwile przez las aż w końcu chłopak zatrzymuje się nad jeziorkiem. Szybko zeskakuje z motoru i odchodzę kilka kroków żeby uspokoić oddech i drżenie nóg.
- Jeszcze trochę i byś mnie udusiła - komentuje i chichocze..
- Wybacz ze jestem przerażona gdy jadę z wariatem 200km/h motorem bez kasku - warczę, a temu natychmiast znika uśmiech z ust. Zaciska je w wąską line i odwraca wzrok w stronę zachodzącego słońca. Patrze w to samo miejsce i rozumiem dlaczego mnie tu przywiózł. Tu jest przepięknie. Słońce chyli się ku zachodowi dzięki czemu niebo mieni się najróżniejszymi odcieniami czerwieni, pomarańczy i różu, to wszystko odbija się w tafli wody. Tuż za zbiornikiem rozpościera się  wielka łąką na której pasą się konie. Niezaprzeczalnie zakochałam się w ty widoku i w spokoju który panuje wokół. To miejsce jest świetne.
- Pięknie.. - szepnęłam zachwycona. 
- Prawda? - Jego ciepły oddech owiał mój kark. Nawet nie zauważyłam, że podszedł do mnie tak blisko. Odwróciłam twarz w jego stronę i spojrzałam mu prosto w oczy. Serce zabiło mi szybciej. Nie spodziewałam się, że taki koleś jak on może dostrzec tak głębokie piękno w naturze, w zwykłym krajobrazie. Nawet pewnie nie zdaje sobie sprawy, że właśnie ukazał swoją wrażliwą stronę. Zaimponował mi.
Pochyla się lekko w moją stronę. Powinnam się odwrócić, powinnam się od niego odsunąć, ale chyba nikt nie ma tyle mentalnej siły w sobie, żeby oderwać się od tych hipnotyzujących oczu. Położył dłoń na moim policzku, kciukiem potarł moją kość policzkową. W tym momencie tak bardzo pragnę w końcu poczuć jego usta, jestem stracona. Pochyla się tak wolno, że aż mnie to boli. Z moich ust wyrywa się cichy jęk sugerujący, jak bardzo jestem zniecierpliwiona, oraz to że pragnę żeby w końcu mnie pocałował, uśmiecha się triumfalnie, a dla mnie to jest jak kubeł zimnej wody, szybko odwracam twarz i odchodzę. Jak mogłam na te kilka chwil zapomnieć, że jestem dla niego jedynie zdobyczą.
- Przywozisz tu każdą laskę? - pytam, a w duchu wręcz śpiewam, że mój głos brzmi obojętnie.
- Nie, niedawno znalazłem to miejsce - mówi, mam ochotę się uśmiechnąć, ale oczywiście musiał powiedzieć dalej. - Ale jakbym wiedział o nim wcześniej to owszem przywoził bym je tu - dodaje, a ja to czuje jak mentalne uderzenie w twarz. Wzdycham. Nawet go nie lubię, a chcę żeby traktował mnie wyjątkowo, to wszystko jest pojebane. Spoglądam na niego, wygląda na niezadowolonego, ale chyba nie widziałam go naprawdę szczęśliwego.

Oczami Nialla.
Ta dziewczyna naprawdę mnie denerwuje, jestem wkurwiony na nią, a jeszcze bardziej na siebie, że tak bardzo chcę jej zaimponować. No bo kim niby ona jest? Bogata i pusta laska, co z tego że ma urodę i bogatych starszych, mogę się założyć, że nie ma osobowości, żadnych ambicji i inteligencji.
Stoimy w ciszy i na zmianę przyglądamy się albo sobie, albo w widok przed nami. Chyba przesadziłem mówiąc, że przywiózł bym tu każdą laskę, ale powinna wiedzieć, że nie interesuje się stałymi związkami, jestem na to zbyt pojebany, prędzej czy później zniszczył bym ją, jak każdego kto się do mnie zbliży. 
- Możemy wracać? - pyta cichym głosem. Kurwa spieprzyłem sprawę, naprawdę chciałem ją pocałować, byłem tak blisko i nagle się odsunęła, a dobrze widziałem, że chciała tego. Nie poddam się, jeszcze będzie się pode mną wiła, obiecuje.
Wsiedliśmy na motor i ruszyliśmy w drogę powrotną. Czuje, że Rose się boi czuje to po tym jak mocno zaciska ręce w okół mojej tali, ale nie mam zamiaru zwalniać, tutaj przy tej szybkości czuje się wolny, zupełnie jak bym latał. Wszystko inne znika, wszystko to tylko rozmazane plamy, nie warte uwagi, żaden z moich koszmarów mnie tu nie dogoni.

Oczami Rose
W końcu dojechaliśmy pod mój dom, a ja o mało nie zawyłam ze szczęścia, przeżyłam to. Szybko zeszłam z tej niebezpiecznej maszyny, nie mogę zrozumieć co mu się podoba w tak szybkiej jeździe to przerażające. Niall nie zszedł z motoru, jedynie spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
- Przepraszam - mówi, a mi mięknie serce, wygląda na tak zagubionego. Spoglądam na niego łagodnym wzrokiem i delikatnie się uśmiecham.
- Nawet jeśli zabierasz tam wszystkie dziewczyny, to i tak dziękuje, to miejsce było naprawdę przepiękne - mówię szybko i cmokam go w policzek, po czym się odwracam i odchodzę. Nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale gdy jestem zdenerwowana pod wpływem chwili podejmuje głupie decyzje, aczkolwiek nie żałuje tego. Kiedy chcę Niall jest naprawdę słodki.

______________________________________________________________________________
Zrobiłam zakładkę - "pytania dla bohaterów" Jeśli macie jakieś pytania, zapraszam :)
Nie jestem zadowolona z tego rozdziału, ale nic lepszego chyba nie sklecę :/

4 komentarze:

  1. Rozdział super. Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahah "Jeszcze będzie się pode mną wiła, obiecuję" - rozwaliło mnie to xddd
    Ogólnie rozdział jest naprawdę świetny,
    nie wiem dlaczego Ci się nie podoba c;
    Czekam na kolejny, życzę duuużo weny i zapraszam do siebie
    -> http://you-only-live-once-baby.blogspot.com/
    -> http://my-magic-world-forever.blogspot.com/

    P.s. Riall się rozkręca c;
    Kieeeeedy kolejny rozdział????

    OdpowiedzUsuń