środa, 27 stycznia 2016

26

- Co się w ogóle ostatnio z tobą dzieje? - pyta Clary. - Prawię się nie widujemy - marudzi.
- Wiem, ale prawie każdą wolną chwilę spędzam z Niallem - tłumaczę się. Dziewczyna przewraca oczami i dolewa sobie wina.
- Musi być naprawdę dobry w łóżku - śmieje się. Zgarniam poduszkę i rzucam w nią, jednak spotęgowało to tylko jej rechot.
- Jest boski w łóżku - poprawiam ją. - A co zazdrościsz? -
- Boże Rose już dawno nikogo nie miałam, nudzę się. - Wzdycha.
- A ten twój... no - kurde za cholerę nie przypomnę sobie jego imienia.
- Widzisz jak byś poświęciła mi trochę uwagi wiedziałabyś, że z nim zerwałam. Działał na dwa fronty - wyjaśnia. Przez kilka chwil patrzę na nią w szoku.
- Przykro mi... Ale czy to nie czasem dlatego, że widziałaś Skinnera? - Dziewczyna markotnieje i spuszcza wzrok.
- Przestań to było dawno temu, dziecięce zauroczenie. - Uśmiecha się, a przynajmniej próbuje się uśmiechnąć. Pamiętam, że to nie było zwykłe zauroczenie, ale chyba lepiej, żebym siedziała cicho.
- Clary... - Nie ma co smutać. - Co powiesz na wypad do baru. Sam pytał co dziś robię. - Proponuję. Od razu szczerzy białe ząbki.
- Czekaj przebiorę się. A ty dzwoń po wszystkich. - rzuca mi polecenie i biegnie do swojej sypialni. A tam wyślę sms. Przecież ja też muszę się przebrać.
- Clary pożycz sukienkę - biegnę za nią.
***
Wchodzimy do baru i rozglądamy się za naszymi znajomymi. Clary zauważa ich pierwsza przy stoliku koło baru. Idziemy w ich stronę.
- Hej wam - witam się ze wszystkimi za jednym zamachem i siadam koło Sama.
- Jeśli nie macie nic przeciwko zamówiłem wam już drinki - krzyczy chłopak.
- Oby dobre. - krzywi się Clary. Do naszego stolika podchodzi kelner. Kładzie na stoliku drinki oraz  szoty dla każdego.
Pierwszy za kieliszek złapał Ben i podniósł go do góry.
- Za nas kochani. - Każdy z nas powtarza jego tekst i wypija wódkę. Krzywię się lekko i zapijam słodkim drinkiem. Podnoszę kolejny kieliszek i tym razem ja się wypowiadam.
- Oraz za szaloną noc - krzyczę.
Kilka drinków, kilka szotów i w sumie ciężko mi powiedzieć co się dzieje w tym momencie wokół mnie. Nie wiem, świat się dziwnie kręci. Wyciągam telefon i dzwonię do Nialla.
- Halo? - słyszę jego zaspany głos.
- No hej Niall - chichoczę.
- Rose? Co ty wyprawiasz? - pyta. Szczerzę się do siebie jak idiotka.
- Nie wiem.. Bawię się - mruczę do słuchawki. Potykam się o własne nogi i padam na ziemię. Zaczynam się śmiać.
- Cholera Rose, jesteś pijana! Wszystko w porządku? - Powoli gramolę się z ziemi i staram się stanąć na prostych nogach.
- Zgubiłam Clary - marudzę.

Oczami Nialla.
Rozmawiam z Rose przez telefon i jestem dość wystraszony. Dziewczyna jest narąbana jak mało kto. W telefonie słychać jakieś trzaski jakby nie wiadomo co robiła i naprawdę ciężko mi jest ogarnąć o czym ona mówi. Jestem już w trakcie zakładania spodni, wyrwała mnie z naprawdę ładnego snu, z nią w roli głównej.
- Zgubiłam Clary - mówi nie wyraźnie.
- Gdzie jesteś? Znajdź ją słyszysz? - Gdzie ona łazi do cholery i czemu jest sama?
- Nie dobrze mi Niall - jej głos był niewyraźny, cały czas ale teraz jakby słabnie.
- Dziecinko, znajdź Clary okej, albo kogoś z kim przyszłaś. Niech się tobą zajmą. - Zamykam drzwi na klucz i biegnę po samochód.  - Jadę po ciebie. -
- Lubię twoje oczy wiesz? Chciałabym je teraz zobaczyć - mruczy.
- Zaraz zobaczysz, tylko powiedz mi gdzie jesteś. - Cholera nie wiem gdzie mam po nią jechać.
- Wyszłam z Clary, ale nie mogę jej teraz znaleźć. - Nigdy więcej nie pozwolę jej iść pić beze mnie. Miała siedzieć całą noc w domu u Clary, ale gdzieś wyszły. Uderzam ręką w kierownicę.
- Gdzie wyszłyście - staram się mówić w miarę spokojnie.
- Do baru niedaleko. Chyba widzę Sama.... Hej Sam!! - Krzyczy niespodziewanie. Auć mogła odsunąć trochę słuchawkę.
- Daj mi go - rozkazuje.- Rose?! - Niech to szlag. Rozłączyła się. Dzwonię do niej kilka razy, ale nie odbiera. Kurwa! Błagam obym miał numer Sama. O matko, jest! Nie wiem jakim cudem, ale dzięki Bogu. Chłopak odbiera po dwóch sygnałach.
- Halo? -
- Halo Sam? Niall mówi -
- Co jest? -
- Gdzie jesteście, nie mogę dodzwonić się do Rose - mówię szybko.
- W barze "Strong" Na Long Street. - Tłumaczy.
- Będę Za pięć minut - mówię i się rozłączam. Po czym szybko ruszam w stronę tego baru. Gdy tylko dojeżdżam, hamuję przed samym wejściem i biegnę do środka. Jak dobrze, że nie ma kolejek. Szybko przeszukuje bar, ale nie widać jej. Szybko wyskakuje na placyk za barem. I o mało nie wyję do księżyca gdy widzę ją na ławce razem z Samem. Szybko podbiegam i kucam przed dziewczyną.
- Jezu Rose, wszystko okej? - Kiwa lekko głową. Mocno ją przytulam. - Martwiłem się - mówię.
- Nie potrzebnie, dobrze się bawię - mówi, po czym od razu przechyla się do tyłu i puszcza pawia, jak dobrze, że się przechyliła.
- Zabieram cię stąd. - Podnoszę ją do góry, a ta od razu kładzie głowę na moim torsie.
- Nie chcę - mruczy, chodź już prawie zasypia. Ignoruję jej słowa.
- Dzięki stary - zwracam się do Sama.
- Nie ma za co. To w końcu moja przyjaciółka. - Przełykam fakt posiadania przez nią męskich przyjaciół, nie podoba mi się to a ni trochę.
- Ona często tak? - Zadaję naprawdę głupie pytanie.
- Nie co ty! Chyba pierwszy raz jest w takim stanie. Zazwyczaj wie co się z nią dzieje - mówi.
- Spadamy,  muszę położyć ją spać - mówię.
- Na razie. - Odchodzę w stronę samochodu. Kładę Rose na siedzeniu pasażera i sam wsiadam za kółko.
- Lubię go. - Spoglądam na Rose. Myślałem, że już śpi.
- Co? - pytam zdezorientowany.
- Sama. Lubię go. - powtarza.
- To pewnie dlatego jest twoim przyjacielem - mówię.
- Tak... przyjacielem - dziewczyna zaczyna chichotać. Reszta podróży minęła dość nieprzyjemnie.

Oczami Rose.
- Błagam, cicho - jęczę. Jeszcze chyba nigdy w życiu nie bolała mnie tak głowa. Jednak moje jęki nic nie dały bo dalej słyszę dźwięk dzwonka. - Niall wyłącz. - Dalej zero reakcji. Podnoszę więc głowę z poduszki. Auu... za co to? Rozglądam się po pokoju, ale Nialla nigdzie nie widać. Sięgam więc po telefon i wyłączam go. Wstaję powoli by mnie nie zamroczyło za bardzo i idę do salonu. Od razu napotykam chłopaka. Jest rozłożony na kanapie. Zanim go obudzę wezmę prysznic. Lepiej niech mnie teraz nie czuje, ah zwłaszcza zęby. Prysznic od razu poprawił mi humor, nie tylko ciało jest czyste ale i lżej mi na duchu. Teraz mogę iść go budzić no i zapytać dlaczego śpi na kanapie. Nie wyglądałam chyba wczoraj aż tak odrażająco, że nie mógł ze mną spać. W sumie dobrym pytaniem jest jak ja się tu w ogóle znalazłam. Cholera ledwo pamiętam wczorajszą imprezę. Chyba za bardzo popłynęłam w alkohol.  Klękam przy kanapie by mieć twarz na wprost jego.
- Niall? - zaczynam lekko trząść go za ramię. - obudź się. - Zaczyna coś mamrotać.
- Daj spokój. - Mocniej nim potrząsam, aż w końcu otwiera oczy. Przez chwilę patrzy na mnie jakby nie bardzo wiedział co się dzieje, dopiero po chwili dociera do niego świadomość.
- Oh, Rose wstałaś już - mówi i siada. Przeciera rękoma twarz i odchodzi w stronę kuchni. Co się własnie do cholery stało? Zero buziaka na przywitanie, żadnego hej, skurczybyk nawet nie spojrzał mi w oczu. Wstaję i biegnę za nim.
- Nial, wszystko okej? - pytam. Stoi tyłem do mnie.
- Tak, ok. - I tyle.
- Przecież widzę. - Staję obok niego i staram się napotkać jego wzrok.
- Przestań Rose - ostrzega mnie. Ale nie wiem za co i dlaczego, więc nie wystraszy mnie.
- Chodzi o wczoraj? Wypijam trochę za dużo, ale to chyba nie zbrodnia - tłumacze się. Nie może być zły dlatego, że się upiłam. Chłopak wzdycha i w końcu patrzy mi w oczy. Jest smutny.
- Nie chodzi o to, po prostu... mam zły humor - mówi. Czuje, że coś kręci, ale wątpię żeby teraz powiedział. Wyciągnę z niego wszystko, ale najpierw muszę zjeść śniadanie. Podchodzę do niego i przytulam się do jego piersi.
Po kilku kanapkach znowu zaczynam swój atak, ale tym razem mam plan. Zacznę wypytywać o wczorajszy wieczór, coś musiało się stać.
- Jak się tu znalazłam? -
- Pojechałem po ciebie, po tym jak zadzwoniłaś. - Marszczę brwi. Mało pamiętam tylko przebłyski.
- Mówiłam ci gdzie jestem? -
- Rose, po co te pytania? -
- Chcę się dowiedzieć co się działo? Mam wycięty kawałek z życiorysu. -
- Po twoim telefonie wiedziałem, ze jesteś pijana. Do tego odeszłaś gdzieś od swoich znajomych i nie wiedziałaś co robić. Więc zadzwoniłem do Sama i dowiedziałem się gdzie po ciebie jechać. On przez ten czas cię przypilnował. - Tłumaczy.
- Ta, Sam to dobry kumpel - mówię. Niall potrąca dłonią szklankę, aż ta spada na ziemie. Nie spodziewałam się tego więc lekko podskoczyłam.
- Tak, świetny - syczy przez zęby.
- Znowu masz coś do Sama? Mówiłam, że to tylko przyjaciel - mówię to chyba po raz setny.
- Seks-przyjaciel - wyrywa mu się. Doznaje chwilowego szoku i mogę wpatrywać się tylko w jego smutną twarz.
- Niall... Co chcesz przez to powiedzieć? - Nie to o czym myślę, tylko nie to.
- Wczoraj po pijaku powiedziałaś, że to twój seks przyjaciel - wyjaśnia. O żesz kurdę. To znak że nie powinnam więcej pić. Nigdy więcej.
- Kurczę Niall to nie tak... - zaczynam się tłumaczyć, ale on wybucha.
- A jak? Mówiłaś, ze tylko przyjaciel, że nigdy między wami nic nie było. -
- Bo nie było? Cholera to było już dawno, nie znałam cię jeszcze. Po prostu... Oboje z Samem gdy byliśmy samotni, trochę się zabawialiśmy. Ale szybko zrezygnowaliśmy bo nam to nie wyszło, zrozum, że odkąd znam ciebie nawet się nie dotknęliśmy. - Przez chwilę oboje milczymy. Cholera to było dawno i nieprawda, nie chcę żeby moja czy jego przeszłość miały dostęp do tego co mamy teraz. Czy to co było kiedyś aż tak bardzo musi teraz przeszkadzać? Liczy się to co teraz. Ja jego gówna nie wywlekam na wierzch.
- Wiem... Po prostu wkurza mnie fakt, że ktoś inny cię dotykał, że cię widział... - przerywa i się krzywi.
- Liczy się to co tu i teraz - naciskam.
- No cóż z drugiej, nie spodziewałem się seks-przyjaźni po tobie... Nie spodziewałem się, że z ciebie taka niegrzeczna dziewczynka. - uśmiecha się łobuzerko. Wtf? nie nadążam za nim. Przez chwilę patrzę na niego jak na idiotę, sory nie mogłam tego opanować, no bo po prostu.. co? To idiotyczne i kurde takie podobne do niego. On taki jest humorzasty i zmienny bardziej niż kobieta w czasie okresu. Serio czasem nawet ja tak nie przeżywam jak on. Będąc z nim chyba już zawsze będę doznawała takich dziwactw. Mam tylko nadzieje, że kiedyś w końcu nie zostanie mi taka mina szoku, zdziwienia i takich tam.
- Okej - mówię niepewnie. - Chyba - dodaje. Ta on jest naprawdę dziwny, ale mimo to się w nim zakochałam, teraz nie ma co narzekać. - Więc w porządku? - pytam.
- To nieważne, tak przy okazji wychodzę dzisiaj do znajomych mówi. - Jeśli to jakaś zemsta to się niech kopnie w dupę.
- Dobrze, muszę kiedyś w końcu posiedzieć w domu, bo matka w końcu zmieni mi miejsce zameldowania. -
- Może kiedyś na mój - mówi. Kolejny szok. Powiedział to jakby nic niezwykłego. Słowa jak słowa. Ale kurde? Czy to znaczy, że my dalej razem w dalekiej przyszłości. O matko, o matko, o matko... Spokojnie, błagam tylko nie zacznij krzyczeć.
- Tak przy okazji, wyglądasz ślicznie nawet na kacu. - Po jego słowach po prostu nie mogłam się nie wyszczerzyć jak szalona.
_______________________________________________________________________
Czekam na komentarze :)

wtorek, 12 stycznia 2016

25

Budzę się mimo, że jest jeszcze wczesna pora. Rozciągam się, jestem zadziwiająco wypoczęta. Miałam naprawdę piękne sny. Spoglądam na jeszcze śpiącego Nialla, chyba nie ma zamiaru budzić się wcześniej niż za dwie godziny, ma kamienny sen. Cmokam go w policzek i wyskakuje z łóżka wezmę sobie przynajmniej prysznic., naprawdę dugi prysznic w końcu mam dużo czasu, a uwielbiam odprężać się i przemyśleć całe swoje życie właśnie w kabinie prysznicowej. No lepiej pod prysznicem niż przed snem. To wkurzające człowiek chcę spać bo jest zmęczony, ale mózg woli nagle myśleć o problemach. A nieważne zresztą. W tym momencie nie mam problemów, no prawie nie mam, ale to szczegół. Wolę myśleć o pozytywach takich jak ten czekający na mnie w łóżku. Uśmiecham się na samą myśl, ależ on jest niesamowity. Na początku naszej znajomości wyśmiałabym każdego gdyby powiedział mi, że Niall potrafi być romantyczny lub, że on w ogóle ma jakieś uczucia. Pamiętam nasze pierwsze chwile, myślałam że mnie zabije czy coś w tym stylu. Byłam naprawdę przerażona mimo, że to on uratował mnie przed jakimś kolesiem. Dość niesamowite w jednej chwili myślisz, że gość chce cię zabić, a w następnej jesteś w nim zakochana.
Tak zakochana.
Jak nigdy wcześniej.
Nawet sekundy nie ma bym o nim nie myślała, w tym momencie liczy się tylko on. Gdzie nie spojrzę, zaraz na myśl podchodzi mi Niall. Boski Niall.
Wiem, że nie jest idealny, ale kto jest? Jak na razie widzę w nim bardzo mało wad, oh czy taki człowiek może mieć wady? Czasami po prostu boli mnie gdy w jego oczach migają jego własne demony, dobrze je ukrywa, ale tyle razy patrzyłam mu w oczy, że dostrzegłam małe błyski gdzieś w jego głębi. Jeśli tylko zacznę zadawać pytania, wkurzy się i mnie oleje. Ale w sumie nigdy nie był w związku nauczył się już jak być mega romantykiem i naprawdę dobrym chłopakiem. Teraz jeszcze musi załapać, że związek to nie tylko te szczęśliwe i zabawne chwilę, ale i chwilę wypełnione wspomnieniami, nawet tymi najgorszymi, musi wiedzieć, ze ma we mnie to oparcie i może powiedzieć wszystko. Co go trapi i tak bardzo denerwuje. Jako dziewczyna jestem też od tego, żeby złagodzić każdy jego ból.
Ale powoli, wszystko powoli.
Wychodzę spod prysznica. Staję przed lusterkiem i zaczynam czesać włosy. Hmmm... w sumie, może bym coś w sobie zmieniła, może fryzurę. Ta jest nudna. Zwykłe rudę proste włosy, ale w sumie co? Miałabym zmienić kolor? Albo obciąć? No nie wiem muszę coś wymyślić. To by było dość ciekawe. Rudowłosa Rose zrobiła sobie zielone pasemka.... Booo... Nie no przesadzam trochę, ale naprawdę skoro zmieniam się wewnątrz na wierzchu też można.
Zaczyna dzwonić mój telefon, numer nieznany ale odbieram.
- Halo? -
- Cześć Rose - odzywa się ktoś cichym głosem. Jednak od razu go poznaje i dosłownie mnie zatyka.
- Skinner? - łzy napływają mi do oczu. - To naprawdę ty? - Przed oczami przepływa mi tysiące wspomnień.
- Aż tak ciężko w to uwierzyć? - Stara się mówić rozbawionym tonem, ale słyszę niepewność ukrytą w jego głosie.
- Nie mogę uwierzyć, minęło tyle czasu. Jak? - Jestem cholernie zaskoczona. Nie wiem co mam powiedzieć.
- Chyba zatęskniłem, za starymi śmieciami. - Przepływa przeze mnie multum uczyć. Gdy mija szok, czuje radość, chwilową ogarniającą wściekłość, znowu radość, zaciekawienie, szczęście i przeogromny smutek. A to wszystko naraz po prostu ściska mi serce, a żołądek wręcz przewraca.
- Gdzie w ogóle jesteś? - pytam.
- Zatrzymałem się w motelu. Nie mam odwagi spotkać się z mamą. - Słyszę jak wzdycha.
- A ze mną masz? Mam ochotę cię udusić - mówię. Kłamstwo, nie wiem co musiałby zrobić by tak się stało. Chyba, że uduszę go ze szczęścia.
- Możemy się spotkać? Nie chcę wyjaśniać wszystkiego przez telefon. -
- Jasne, kiedy? - zgadzam się od razu. To dobry pomysł. Jak wszystko do mnie dojdzie, nie chcę go ochrzaniać przez telefon. Nie wypada tak. Tak zawinił. że muszę się postarać.
- Najlepiej dzisiaj, nawet zaraz. -
- Będę za pół godziny w parku. -
- Okej. Do zobaczenia.
- Tak, do zobaczenia.
- Jeszcze jedno Rose.
- Tak?
- Tęskniłem - Łzy ponownie napływają mi oczu. Ah jedno słowa, a rozbraja jak nie wiem.
- Ja też, bardzo - mówię. Rozłączam się, zanim rozpłaczę mu się do słuchawki na dobre. Spoglądam na swoje odbicie. Nie mogę uwierzyć. Nie zawracam sobie głowy makijażem tylko szybko zakładam ciuchy. Chcę jak najszybciej zobaczyć Skinnera.
Ale przydało by się poświęcić chwilę na obudzenie Nialla i powiedzenie mu, że wychodzę. Kurdę.
- Niall, obudź się... Niall - W końcu otwiera oczy.
- Co jest? - pyta zaspany.
- Wychodzę -
- Co? Dlaczego? - rozbudza się. W jego oczach widzę mały przebłysk strachu i niepewności. To nie normalne, wychodzę tylko na chwilę, a temu już w głowie coś siedzi.
- Mam sprawę do załatwienia, niedługo wrócę. - wyjaśniam.
- A no dobra, ale wracaj szybko mówi. - Zamyka z powrotem oczy. Przewracam swoimi. Pochylam się i cmokam go w usta. Jednak na tym się nie kończy bo mimo, że jest w półśnie przyciska ręką moją twarz do swojej i ten całus jest dużo fajniejszy niż ten który chciałam mu podarować. Odsuwam się i przez chwilę patrzę na niego. Taa nawet nie otworzył przy tym oczu i od razu przytulił się do poduszki i dalej walnął w kimę. Kręcę z rozbawienia głową i szybko wychodzę, wręcz biegnę na autobus.
Jestem podekscytowana i trochę zestresowana. Nie widziałam Skinnera kilka lat. Jaki teraz jest? Czy wygląda inaczej? Siedzę jak na szpilkach, chciałabym już być na miejscu, zobaczyć go. Ciekawe czy  w ogóle go poznam. Wyjechał jako dzieciak teraz jest już dorosły, jak bardzo mógł się zmienić?
Wręcz wylatuje z autobusu gdy jestem na miejscu. Szybkim krokiem idę w miejsce gdzie zazwyczaj widywaliśmy się dawniej, niesamowite, że nadal tak dobrze pamiętam to miejsce, bez niego nie miałam już zbyt dużo frajdy przychodząc tu.
Na miejscu nie widzę znajomej twarzy. Zatrzymuje się i zaczynam rozglądać, aż nagle go zauważam. Zmienił się i to bardzo, ale teraz wiem, że poznałabym go zawsze i wszędzie. On także zatrzymuje swój wzrok i patrzy w moje oczy. Mimo, że dzieli nas około 50 metrów, mam wrażenie jakby stał milimetry ode mnie. Nawet ludzie między nami, nie są wstanie przeciąć tej więzi.  Matko jak ja za nim tęskniłam.
Przez chwilę na siebie patrzymy. Jednak po chwili już biegnę w jego stronę i wręcz się na niego rzucam. Przytula mnie mocno do siebie bez słowa. Zaczęły płynąć mi łzy. Tulimy się do siebie dłuższą chwilę, ale kiedyś musimy porozmawiać, odsuwam się.
- Nie mogę uwierzyć, że cię widzę. - Uśmiecha się delikatnie, wręcz wstydliwie.
- Ja też. Ale wyrosłaś, jesteś śliczna. - Mówiąc to przygląda mi się od stóp do głowy.
- Dzięki, ty też nieźle wyglądasz, tak męsko. - Tym razem szczerzy swoje zęby. Tyle się nie widzieliśmy, a rozmawiamy jak kiedyś, całkowita swoboda, bałam się trochę, że będziemy dziwnie się czuć, nie wiem czy wytrzymałabym niezręczna ciszę ze Skinnerem, to by było po prostu dziwaczne.
- Hej nie płacz maleńka. - Szybko ocieram policzki.
- Wybacz, ale tak bardzo tęskniłam, brakowało mi ciebie. - Głos mi drży.
- Chodź usiądziemy. - Wziął mnie za rękę i poprowadził do ławki. - Nawet nie wiem od czego zacząć. -
- Od początku, dlaczego zniknąłeś. - Chłopak westchnął i poprawił grzywkę.
- Sam nie wiem. Miałem dość, byłem zmęczony tym wszystkim, nie poradziłem sobie. - sypię ogólnikami.
- Przecież nie byłeś sam. Postąpiłeś egoistycznie. Zostawiając mnie i swoją mamę. Czułam się... Czułam jakby zmarł mi drugi brat. - Spogląda mi w oczy.
- Tak mi przykro, Rose nie wiedziałem - mówi, obejmuje mnie ramieniem i całuje w czoło.
- Gdzie w ogóle wyjechałeś? -
- Do Nowego Yorku. Nie chciałem aż tak się zasiedzieć. Kilka miesięcy, tylko żeby poukładać sobie kilka spraw na spokojnie. Ale znalazłem dobrą pracę potem poznałem dziewczynę. Była ukojeniem, rozumiesz? Nie martwiłem się już tym co jest i tym co będzie. Tak bardzo ją kochałem. Pomogła uporać mi się z całym życiem, ale jak teraz na to patrzę to w sumie pomogła jedynie odciąć się od wszystkiego i wszystkich. Teraz żałuje, że straciłem na tyle lat wszystkich których kochałem, ona nie była tego warta. -
- Co się z nią stało? -
- Zerwałem z nią, zdradzała mnie. -
- Przykro mi.
- A mi nie. W końcu miałem pretekst, żeby tu wrócić. Ale opowiedz co u ciebie. -
- A co ma być? Jakoś przeżyłam. Moi rodzice dalej zachowują się jak popieprzeni. Nie wiem nawet dlaczego jeszcze ze sobą są, Jednak jako tako się z nimi dogaduje, choć ostatnio mieli ogromny problem, gdy zerwałam z Aschtonem...
- Zaraz, zaraz chodziłaś z Aschtonem Moonem? - Pyta zaskoczony.
- Jakoś tak wyszło, że się w nim zakochałam. Jednak nie tylko ty byłeś zdradzony, z resztą gdybym z nim była za kilka lat bylibyśmy jak moi rodzice. Teraz spotykam się z kimś innym, nazywa się Niall. Jestem w miarę szczęśliwa. -
- Cieszę się, że u ciebie w porządku. Martwiłem się o ciebie, a teraz wiem że jesteś silniejsza od mnie. Ja jestem tchórzem. -
- Nie mów tak. Sama chciałam uciec jak najdalej. -
- Ale tego nie zrobiłaś, zostałaś. -
- To było dawno temu. - Nie mówię mu ale pamiętam te wszystkie wydarzenia, jakby dopiero co się wydarzyły. Śmierć mojego brata, te wszystkie czarne dni. Skinner był jego najlepszym przyjacielem, oboje mieliśmy problem z pogodzeniem się z jego śmiercią, dlatego oboje staraliśmy się być w tym razem. Jednak po jakimś czasie, dość długim po śmierci Alexa, Skinner wyjechał. Nawet nie wiem dlaczego, myślałam że się pogodził z tym wypadkiem, a jednak...
- Nie wyjechałem tylko przez to, ze Alex odszedł - Odzywa się, jakby czytał mi w myślach. - Pamiętasz, zacząłem się od ciebie oddalać. Powinienem wtedy z tobą o tym rozmawiać, wiem że byś mnie zrozumiała i pomogła, ale wolałem trzymać wszystko w sobie. Nawet nie ma już sensu rozmawiać o tym gównie. W końcu nie wytrzymałem i uciekłem. -
- Nie musisz się tłumaczyć. Rozumiem cię. - Łapię wzrokiem jego oczy. Kiedyś jego oczy zawsze dawały mi jakąś dziwną siłę, to chyba dlatego że Skinner w sobie ją miał, lub po prostu udawał, że ją ma, jednak wystarczyło, że ja wierzyłam i bardzo mi to pomagało.
- Wiesz w ogóle co u mojej mamy? - Staram się przypomnieć, czy coś ostatnio o niej słyszałam.
- Chyba wszystko w porządku. Gdy widziałam ją ostatnio była szczęśliwa, poznała kogoś. Nie wspominałyśmy o tobie, wiedziałyśmy, że zaboli nas to obie. Wiesz myślę, że powinieneś spotkać się z nią jak najszybciej, na pewno się ucieszy. Strasznie za tobą tęskni. -
- Myślisz? - pyta niepewnie.
- Jasne, jesteś jej synem, kocha cię najbardziej na świecie. - Podrywa się z ławki.
- Tak masz rację, muszę się z nią zobaczyć jak najszybciej - mówi z podekscytowaniem. Wstaję z uśmiechem. Chłopak na mnie spogląda.
- Boże, nawet nie wiesz jak się za tobą stęskniłem - mówi i mocno mnie przytula. - Pójdziesz ze mną do mojej mamy? - pyta.
- Wiesz Skinner? Myślę, że lepiej będzie jak pójdziesz sam. Musisz naprawdę wiele jej wyjaśnić. Będę tylko przeszkadzać, powinniście być sami. -
- Może masz rację. Czy mogę mieć do ciebie prośbę?
- Jasne. -
- Czy mogłabyś odwiedzić ze mną Alexa? - Podnoszę troszkę do góry kącik ust.
- W końcu pójdę do niego jak trzeba. -
- Dziękuje. Jesteś najlepszą siostrą na świecie Rose, kocham cię wiesz? - Jego wyznanie totalnie mnie wzrusza.
- Ja ciebie też Skinner. Cieszę się, że wróciłeś i błagam cię więcej nie uciekaj. -
- Nigdy więcej. Muszę już lecieć. Zadzwonię do ciebie. - Przytula mnie po raz kolejny i odchodzi.
Obserwuję jego plecy jeszcze przez chwilę, nadal jestem w szoku. Przez pierwsze lata po śmierci Alexa to on zastąpił mi starszego brata, to nie było to samo, ale z nim czułam się choć trochę lepiej. Był najlepszym przyjacielem mojego brata, zawsze będąc z nim tak jakby bardziej wyczuwałam w sercu Alexa. Nawet nie potrafię tego wyjaśnić. Tak przy okazji strasznie wyprzystojniał, tak tylko wspominam, zrobił się cholernie męski, jest większy niż ostatnio, lepiej zbudowany, rzuca się w oczy, nawet pod ubraniami, najwięcej uroku dodaje mu kilkudniowy zarost. Nie rozumiem jak jakaś dziewczyna mogła zdradzać takie ciacho, powinna być wdzięczna za niego. Ja jestem zachwycona Niallem i nie wyobrażam sobie, żeby w tym momencie zainteresował mnie ktoś inny.
Powolnym spacerkiem wracam do mieszkania Nialla. Na piechotę to spory kawałek, ale mam naprawdę dużo do przemyślenia, po pierwsze musi do mnie dotrzeć, że on w ogóle tu jest.
Przyzwyczaiłam się już, że go nie ma. Przez pierwsze miesiące po jego wyjeździe byłam masakrycznie na niego wściekła, a potem postanowiłam żyć normalnie nie przejmować się tym co było, tylko korzystać z tego co jest. Poznałam przyjaciół oraz Aschtona i powoli wszystko wracało na miejsce, no prawię pustka po moim bracie i Skinnerze nigdy nie zniknęła, ale mogłam z tym żyć, próbowałam to kryć pod wszystkim co szczęśliwe i wszystko było dobrze, udawałam że takiej pustki nigdy we mnie nie było.
Cieszę się, że Skinner wrócił, bardzo za nim tęskniłam, jednak na nowo przypomniał mi o tej cholernej pustce. Sama nie wiem co czuje w tym momencie. Teraz mam ochotę pobiec za nim i strzelić go w łeb, za to co zrobił, a z drugiej strony przytulić i nie puścić.
W końcu po jakimś czasie docieram pod mieszkanie Nialla. Przystaję na chwilę i spoglądam w jego okno, po czym biorę głęboki wdech i wchodzę do środka.
Mam nadzieje, że Niall już wstał, choć chętnie popatrzę na niego jak śpi, jest taki uroczy.
Nie śpi, tylko ogląda telewizje.
- Hej - siadam obok niego. - Co robisz? -
- Nudzę się - wzrusza ramionami.
- Bardzo się nudzisz? - pytam cicho po czym całuje go w ramię, a potem w szyję. Na jego twarzy pojawia się łobuzerski uśmiech.
- Oh ty - śmieje się, po czym jakimś szybkim ruchem, znajduje się na mnie, a ja leżę rozłożona na kanapie.
- Gdzie byłaś słodka? -
- Stary znajomy miał sprawę - mówię, za nim jestem w stanie to przemyśleć. Skłamałam? Chyba nie... To takie bardziej mijanie się z prawdą, ale nie kłamstwo.
- Smutno mi było bez ciebie - mówi. Obciąga mi koszulkę do góry i całuje w brzuch i w żebra. To delikatne muśnięcia, co trochę mnie łaskoczę.
- Pokażesz mi jak smutno - podkręcam go. Słyszę jego cichy śmiech, który wysyła wibracje po moim brzuchu.
- Ależ bardzo chętnie ci pokażę. - Rozpina mi suwak gdy naglę dzwoni mój telefon. Chłopak jęczy rozczarowany.
Przerwała nam Clary.
- Halo? -
- Cześć Rose. Chyba mam omamy. Wydaję mi się, że widziałam Skinnera. - Dziewczyna mówi prawie szeptem. Oh no tak Clary, podkochiwała się w nim jak byłyśmy młodsze.
- Nie wydaję ci się - mówię.
- Ale nie jestem pewna, gościu był tylko trochę podobny... Co? Skąd wiesz, że mi się nie wydaję. -
- Dzwonił do mnie. - Kątem oka spoglądam na Nialla, który udaje, że wcale nie podsłuchuje. - Chyba musimy wyskoczyć na wino - mówię.
- Wino to dobry pomysł. Przyjdź do mnie dziś wieczorem. Cześć. - Rozłącza się. Jeśli rozchodzi się o "wyskoczenie na wino" to taki nasz stary tekst. Zawsze jak potrzebujemy się wygadać, to właśnie przy winie. Te kilka słów i nie ma więcej wypytywania przez komórkę. Obie wiemy, ze wylejemy żale u niej na kanapie.
- Coś się stało? - pyta Niall.
- Nic ważnego nie przejmuj się - mówię, prawie nie zwracając na niego uwagi.
- Rose! -
- Co? - pytam rozbudzona jego krzykiem. Zamyśliłam się. Przez następne dni chyba ciągle będę tak rozkojarzona, ale co się dziwić.
- Porozmawiaj ze mną - mówi.
- Niall - Jęczę. - proszę cię, to babskie sprawy. - Siadam okrakiem na jego kolana i cmokam w nos. - Na czym skończyliśmy? - Na jego twarzy od razu pojawia się wielki uśmiech.
_______________________________________________________________
Kurczę ale mam dziś wenę :D Już dawno takiej nie miałam... Jestem tym faktem tak podekscytowana, więc proszę o wybaczenie mi błędów :P ale chcę tylko pisać szybciej i jak najwięcej :D
Czekam na komentarze, mam ochotę by ktoś podsycił moje ego :D hehe ależ dziś zabawna jestem :P żal