Dobra spóźniłam się tylko 10 minut, nie jest aż tak źle. Szybko odnalazłam Skinnera i się do niego dosiadłam.
- Cześć głupolu - witam się cmoknięciem w policzek.
- Sama jesteś głupol - mówi.
- Nie, mam lepsze oceny z matmy - chichoczę. Przewraca oczami, mimo że się uśmiecha, ogarniam się.
- Zamówiłem ci lody truskawkowe, lubisz prawda? - pyta z nadzieją.
- Uwielbiam - mówię z uśmiechem. - Co tam? Jak tam? - pytam. Wzdycha cicho.
- Ogólnie dobrze. Tylko ten facet mamy trochę mnie wkurza. -
- Czemu? - Wzrusza ramionami, jakby sam nie bardzo wiedział.
- Zachowuje się jakby miał do niej większe prawa, nawet rozporządza się w moim domu, czuje się jak u siebie - wyjaśnia. Przykro mi, że to go smuci, ale sam sobie na to zapracował.
- Wiesz, wyjechałeś. Dużo się zmieniło. Choćby to, że w życiu twojej mamy pojawił się ktoś ważny. Nie dziw się, ze przez ten czas wparował w jej życie. W ich życiu teraz ty jesteś czymś nowym i niespodziewanym. Nawet pewnie namąciłeś w ich poukładanym życiu. -
- Od kiedy ty się zrobiłaś taka mądra co? - Ironizuje.
- Zawsze byłam. - Uśmiecham się, on także.
- Wierz mi, że nie - mówi.
- Jesteś wredny - śmieję się. Po chwili oboje wycieramy łzy śmiechu. Oh uwielbiam takie chwile. Swobodne, lekkie i relaksujące. Miło pośmiać się tak beztrosko.
- Masz rację, są już razem długawo. Nic dziwnego, że tak się zachowują - wraca do tematu.
- Musisz się z tym pogodzić - mówię.
- Wiem, ale mam wrażenie że on nie jest dobry dla mojej mamy. -
- Skinner! Zaakceptuj to, że nie jesteś pępkiem jej świata, ma prawko kochać innych. Jesteś zazdrosny jak nie wiem. -
- Dlaczego twoje słowa są jak kubeł zimnej wody.
- Ktoś musi postawić cię do pionu bo zachowujesz się jak dziecko. -
- A czy nie tak właśnie zachowywałem się przez całe życie? - Pyta retorycznie. W jego oczach widzę smutek. Wiem, że chodzi mu o tą jego ucieczkę, owszem to było bardzo dziecinne.
- Nie zadręczaj się, było minęło. - Nie odpowiada tylko dzióbie w swoich lodach. Wzdycham.
- Może masz coś miłego w zanadrzu. - Od razu powraca mu uśmiech.
- Widziałem się z tą twoją przyjaciółką Clary... Jest naprawdę śliczna. - Przyglądam mu się. Tak to jest. Gdy ona bujała się w nim miał inną, teraz gdy zaczęła mu się podobać ona ma innego.
- Ma chłopaka - mówię w prost. Nie pokazuje żadnych emocji, dalej ten sam uśmiech.
- Wiem, tylko mówię, że jest ładna. - Kręcę z politowaniem głową.
- Faceci - mamroczę.
- No co? - udaje oburzenie. - A ty? Jak w ogóle poznałaś tego Neila? =
- Nialla - poprawiam go. - W klubie, nic ciekawego. -
- Jasne, jasne widzę ten uśmiech - mówi.
- Ah przejrzałeś mnie. Nasza historia to wręcz historia romantyczna, on uratował mnie z rąk oprycha, wręcz przyjechał na białym koniu... - przerywa mi.
- Mów jak człowiek. - Pokazuję mu język.
- Raz po imprezie jakiś facet się do mnie trochę dobierał, Niall przyszedł mi z pomocą. -
- Ale nic ci się nie stało? -
- Poza obitym nosem i cholernym przerażeniem nic. Jak Niall oderwał ode mnie tego gościa, byłam tak spanikowana, że zaczęłam przed nim uciekać, oczywiście mnie dogonił, a ja zemdlałam ze strachu. Obudziłam się w jego mieszkaniu. -
- O kurde - mamrocze. - Kto by pomyślał, normalnie komedia romantyczna. -
- Prawda? Niall w ogóle jest niesamowity. -
- Gdy o nim wspominasz świecą ci się oczy, przerażasz mnie. - Żartuje. No cóż na to już nic mu nie poradzę. - Alex też tak miał - szepczę. Jego oczy zaszły maleńką mgiełką, jakby oglądał swoje wspomnienia. Zalała mnie fala dumy, że jestem podobna do brata, w końcu był niesamowity. Szkoda, że nie Niall nie ma szansy go poznać. Polubili by się. Wszyscy go lubili, taki właśnie był emanował własnym światłem i przyciągał wszystkich wokół. Miał tyle przyjaciół, a i tak często wolał spędzać czas ze mną.
Czuje jak zaczynają łzawić mi oczy.
- Nie pamiętam tego - przyznaję się ze smutkiem. Powinnam pamiętać takie rzeczy, a jednak...
- To nic, ja też sporo zapomniałem... -
- Ale ja nie chcę zapominać - mówię ze ściśniętym gardłem.
- Ja też maleńka, po prostu takie szczegóły zanikają, ale on zawsze będzie w twoim sercu. -
- Tak bardzo chciałabym go znowu zobaczyć - szepczę ledwo słyszalnie.
- Wierz mi ja też i kiedyś się z nim spotkamy. - Spoglądam na niego, posyła mi pocieszający uśmiech.
- Kiedyś... - powtarzam za nim jak echo. I cholera traktuje te słowa jak pieprzoną obietnicę.
- Jak lody? - Elegancko zmienia temat.
- Całkiem dobre. Ale jadłam lepsze... -
- Pewnie z klatki piersiowej tego Nialla - stara się mówić z powagą.
- Skinner!!! - Zaczynam się śmiać. - Ale w sumie to całkiem niezły pomysł. -
- O fuu weź - chłopak się krzywi, a ja nie mogę przestać chichotać. Zakrywam dłonią twarz, niech przynajmniej na to nie patrzy, jemu także się to udziela. Dziwna ta nasza rozmowa. Raz się śmiejemy raz rozpaczamy i tak na zmianę.
- Tak przy okazji, obiecałam mu że nie będę długo siedzieć - informuję go. Przy okazji piszę do Nialla czy po mnie przyjedzie.
- Spoko. I tak nie mogę na ciebie patrzeć dłużej niż godzinę. - Znowu pokazuje mu język jak duża dzidzia.
- Jesteś naprawdę niemiły - mrużę czy i intensywnie na niego patrzę. Ta nawet go nie rusza.
- Niall napisał, że będzie za pięć minut - mówię.
- Mam go poznać? - krzywi się.
- Nie, może kiedy indziej. -
- To dobrze. Twój brat patrzy i pewnie chciałby, żebym go sprawdził i dał mu w ryja. -
- Nie jestem dzieckiem sama o siebie zadbam - marudzę. Posyła mi niewzruszony wzrok. Kurde a mój morderczy dalej nie działa. Głupie to.
Czas się zbierać. Skinner zapłacił za lody i wyszliśmy z lodziarni. Po drugiej stronie ulicy zobaczyłam czekającego Nialla.
- Jest i Niall - szepczę do Skinnera.
- Wygląda na niegrzecznego - mówi.
- I jest niegrzeczny. - Poruszam brwiami, a ten udaje, że się krzywi.
- No to do następnego. - mówi. Mocno mnie przytula i całuje w policzek.
- Do zobaczenia. - Odchodzi w drugą stronę. A ja jak na skrzydłach idę w stronę Nialla. Dopiero po chwili spostrzegam, że jest nie w sosie. Jest wkurzony i cały napięty, co jest? Marszczę brwi.
- Hej - mówię. Nie podchodzę bliżej niż na metr, coś mnie cholernie blokuje. Przyglądam się wnerwionej twarzy Nialla. - Co jest? - pytam. '
- Co to za koleś? - pyta.
- Kolega. - Spoglądam na plecy Skinnera akurat znikającego za rogiem.
- Nie chcę żebyś się z nim spotykała - warczy, a moje serce przyśpiesza. Kurczę chyba nie powinnam tak ciepło żegnać się ze Skinnerem.
- Nie możesz mi zabronić, to kolega, o co ci chodzi? - Próbuje złapać jego wzrok, ale ciągle gdzieś ucieka.
- Tak żegnasz się z kolegami. - oczywiście ogromny nacisk na słowo kolega. Mówiąc to trochę przechylił się w moją stronę i wlepił we mnie w końcu wzrok, co tylko mnie zestresowało. Już wolę jak ucieka tymi oczami.
- Tylko się przytuliliśmy - mamroczę. Zaczynam się gubić, a wściekłość Nialla mnie przytłacza, jego wzrok wręcz wciska mnie w chodnik. W jego oczach pojawia się jakieś szaleństwo. Pierwszy raz od bardzo dawna czuje przed nim strach.
- Ostatni raz - rozkazuje mi. Co budzi także moją złość.
- Przestań, nie możesz mi wybierać przyjaciół - podnoszę głos.
- Masz świetnych tych przyjaciół - krzyczy. - Z nim też się pierdolisz jak z Samem? Ha? Nie wystarczam ci? Zachowujesz się jak dziwka!! Z kim jeszcze się pieprzysz co? - Ten krzyk jeszcze długo roznosił się echem po mojej głowie.
Dziwka!
Dziwka!
W oczach zakuły mnie łzy.
Nie mogę uwierzyć, że to powiedział, po prostu nie mogę.
- Niall proszę cię, uspokój się wierz że to nie prawda - naciskam na niego. Dlaczego jeszcze próbuję to ratować? Już dawno powinnam odejść.
- Zamknij się! Nie mam zamiaru patrzeć jak się kurwisz, z resztą na co czekasz, no leć za nim, pieprzyć się. - Popchnął mnie do tyłu, że o mało się nie wywróciłam. Ledwo utrzymałam równowagę. Jednak i tak cofnęłam się o dwa korki. - No biegnij... -
- Jak śmiesz nazywać mnie dziwką? Ty? Już nie pamiętasz jaką ty byłeś męską dziwką! - Uderzam dłońmi w jego klatkę piersiową i popycham do tyłu. - Nie masz prawa rozumiesz? Mam dość! Nigdy więcej nie chcę cię widzieć na oczy i pomyśleć, że naprawdę w ciebie wierzyłam ty dupku. Spierdalaj. - Odwróciłam się i zaczęłam odchodzić.
Proszę zatrzymaj mnie.
Przeproś mnie!
Zatrzymaj, krzyknij coś, proszę.
Cokolwiek tylko nie pozwól mi odejść.
Nie zrobił nic. Nie odezwał się, nie krzyknął.
Nie mogę w to uwierzyć. Nie mógł tego powiedzieć, to nie możliwe. To sen.
__________________________________________________________________________
Dla Natalii Tomlinson, żeby już się tak nie męczyła :P
O cholera... nie, nie, nie!!
OdpowiedzUsuńJaka świnia z tego Nialla, no nie wierzę!!
Jak ja bym mu.... UGH!!
Dobra, ochłoń...
Rozdział cudny naprawdę, tylko po postu nie wierzę w to co właśnie się stało...
Pieprzony dupek...
No nie mogę, no!!
XD
CO TO BYŁO??????? Dalej nie mogę w to uwierzyć!!!!! Błagam Cię dawaj następny rozdział bo oszaleję z tych nerwów!!!!
OdpowiedzUsuńCO TO BYŁO??????? Dalej nie mogę w to uwierzyć!!!!! Błagam Cię dawaj następny rozdział bo oszaleję z tych nerwów!!!!
OdpowiedzUsuń