niedziela, 1 stycznia 2017

40.5

Przez następnie dni już z okna w szkole patrzyłam gdzie czeka. Wolę być przygotowana dużo wcześniej na to czy stoi przy moim aucie czy nie. Dobrze zrobiłam, trzy dni po ostatniej próbie znowu spróbował i stanął przy samochodzie i teraz już od pół godziny wpatruję się w okno i zastanawiam się co zrobić. W sumie to nawet zastanawiam się jak długo wytrzyma.
- Hej Rose! - Mrugam oczami i odwracam się do Jamesa.
- Tak? - pytam nieprzytomnie.
- Wszystko okej, patrzysz w okno już od dłuższej chwili - mówi z uśmiechem, ale pod nim jest wyraźnie zaniepokojony.
- Tak ja... Wszystko okej - tłumaczę. Spogląda przez szybę i marszczy czoło.
- Ktoś stoi przy twoim aucie, rozumiem że to przez to jeszcze nie wyszłaś? - Jakoś nie pomyślałam, że to wygląda dziwnie, a musi, ja patrzę na swoje auto z ukrycia a ktoś przy nim koczuje.
- Nie, to nie tak... - zaczynam, ale mi przerywa.
- Nachodzi cię? Mam się go pozbyć? Powiedz a już więcej nie będziesz musiała się go bać. - Patrzę mu w oczy i widzę w nich determinację, naprawdę by mi pomógł gdyby była potrzeba, ale nawet... nawet po tym wszystkim co się stało nie pozwolę by stała mu się krzywda. Nienawidzę go, ale gdzieś w głębi kocham jak nikogo.
- Nie, nikt mnie nie nachodzi. Po prostu musiałam pomyśleć. Już tam idę. - Posyłam mu uśmiech i się odwracam by odejść. Gdy tylko stoję do niego plecami mój uśmiech opada. Wcale nie jestem gotowa by tam pójść. gdyby nie James mogłabym stać przy tym oknie do wieczora i zastanawiać się co robić. Jestem pewna, że dzisiaj Niall nie odpuści tak łatwo, nie odejdzie. A sama nie wiem jak w ogóle zacząć, co ja mam mu niby powiedzieć? Nawet nie będę mogła mu spojrzeć w oczy bo wiem, że moje serce pęknie do reszty. Biorę głęboki wdech i wychodzę ze szkoły. Do auta podchodzę z głową spuszczoną w dół, mijam Nialla w ciszy, który stoi przy drzwiach od miejsca pasażera, a sama staję przy drzwiach od kierowcy. Nie wchodzę jednak do auta, czekam wpatrzona w ziemię. Nie potrafię na niego spojrzeć. Boję się.
- Hej! - odzywa się zachrypniętym głosem. Muszę zacisnąć powieki, na dźwięk jego głosu o mało się nie rozklejam, co będzie gdy spojrzę mu w oczy?
- Hej - odpowiadam, choć nie jestem pewna czy to usłyszał.
- Spojrzysz na mnie? - pyta. Z ledwością się powstrzymuje by tego nie zrobić. Jak w jednym człowieku może być tyle sprzecznych emocji na raz. Z jednej stronę pragnę na niego spojrzeć, a z drugiej tak cholernie się boje.
- Rozumiem - mówi. - Co u ciebie słychać? - Naprawdę mnie o to zapytał, moja głowa poleciała trochę do góry, teraz widzę skrawek jego torsu, tuż nas samochodem. W gardle urosła mi gula, mam tyle odpowiedzi na to pytanie, ale nie używam żadnej. Kątem oka widzę jak kładzie dłonie na dachu i przechyla się w moją stronę.
- Rose błagam cię porozmawiaj ze mną - szepczę, znowu ściska mi serce. Zaciskam powieki i zatykam usta dłonią, żeby nie wypuścić z nich żadnego dźwięku.
- Przepraszam cię! Rozumiesz? Rose błagam cię wybacz mi, przepraszam. Spójrz na mnie. - Brzmi naprawdę płaczliwie, jeszcze nigdy go takiego nie słyszałam. Moja ciekawość rośnie z każdą chwilą, czy z bliska wygląda tak samo jak brzmi? Jednak strach bierze górę.
Oh za dużo tego, muszę stąd uciec. Nie dam rady dłużej wstrzymać płaczu. Naciskam guzik na pilocie i drzwi od samochodu się otwierają, ledwo zdążyłam złapać za klamkę gdy zauważyłam jak Niall wystartował ze swojego miejsca by mnie zatrzymać.
- Stój - Krzyczę. Wyciągając ręce przed siebie jak jakąś tarczę. Chłopak zatrzymuje się przed maską samochodu a ja się cofam. Serce biję mi jak szalone.
Przez to wszystko spojrzałam na niego i kraję mi się serce. Z daleka nie widziałam podkrążonych oczu, a ni tego że schudł, przez brodę którą zapuścił nie widzę połowy jego twarzy, ale mam wrażenie ze drga mu szczęka. - Nie podchodź do mnie - mówię drżącym głosem. W jego oczach widzę tysiące emocji, więc opuszczam wzrok na jego koszulę. Nie mogę patrzeć mu w oczy, ale nie mogę też całkowicie go odwrócić, muszę pilnować każdego ruchu. - Jeśli zrobisz choć krok, zacznę krzyczeć. -
- P-przepraszam - zająknął się. - Odsunę się, tylko proszę nie odjeżdżaj jeszcze. - Nie wiem dlaczego ale kiwam głową, a on wraca na swoje miejsce. - Chciałem tylko z tobą porozmawiać... -
- Niby o czym co? - warczę.
- Przepraszam cię, nie chciałem ci zrobić krzywdy, nie wiem co się ze mną stało, wiesz przecież że nigdy bym cię nie skrzywdził... - Podnoszę wzrok pełen łez na niego.
- Naprawdę? Czy pomyślałeś o tym gdy to robiłeś? - Krzywi się i teraz to on opuszcza wzrok nie mogąc wytrzymać mojego spojrzenia. - Nie masz prawa tu przychodzić, nie chcę twoich przeprosin, wiesz ile razy już je słyszałam z twoich ust? Teraz przestały być cokolwiek warte - syczę przez zaciśnięte zęby.
- Wiem Rose, ale nie cofnę czasu, będę tego żałował do końca życia, proszę tylko o jedno, żebyś mi wybaczyła i dała szansę, bo będę o ciebie walczył tak długo jak będzie trzeba, nie mogę pozwolić ci odejść, nie mogę bez ciebie żyć. -
Wzdycham i cała złość ze mnie ulatuje, wszystkie inne emocje prawie też.
- Ja już ci wybaczyłam Niall, ja po prostu nie parafię o tym zapomnieć, tu nie chodzi o ból fizyczny, pobolało i przestało, złamałeś mi serce Niall, a jego nie da się poskładać z dnia na dzień, nawet sobie nie wyobrażasz co czuje w środku, wszystko co w tobie widziałam, cała moja wiara w ciebie to wszystko legło w gruzach. Nie mogę do ciebie wrócić, bo już nie potrafię ci ufać. - Łapię za klamkę i otwieram drzwi.
- Jeszcze nie dzisiaj Rose, ale będę pracował ile sił by odbudować twoje zaufanie i w końcu zapomnisz, będę robił wszystko by wymazać złe chwilę i znowu będziesz szczęśliwa, przy mnie. Zmieniłaś mnie Rose, już nie uciekam jak tchórz teraz walczę. Ty jesteś moim słońcem i nie pozwolę by w moim świecie znowu zapanowała ciemność, wiem że to potrwa ale wytrzymam i będę budował fundament po fundamencie aż w końcu odzyskam twoją miłość, bo jest nam pisana. Obiecuję ci to. - Jeszcze przez chwilę obserwuje go jak odchodzi. Wzdycham i wsiadam do auta. Mam ochotę za nim pobiec, przytulić go i znowu być szczęśliwa... Ale jak długo szczęśliwa z nim będę? Tylko czekać aż znowu coś zrobi i będzie przepraszał. A z resztą ile takie przeprosiny są warte, gdy tylko ma okazję znowu mnie rani.
Gdy odpalam samochód ie wracam do domu tylko jadę nad rzekę, gdzie mnie zabierał. Na miejscu wysiadam i rozglądam się wokół. Siadam pod drzewem, gdzie kiedyś spędziliśmy piękne chwilę. I zaczynam płakać, nad Niallem, nad tym co się stało, nad tym co straciłam i jaka jestem zagubiona. Mam taki cholerny mętlik w głowie, tak bardzo tęsknie za chwilami gdy było wszystko dobrze. Mam nadzieję, że po tym wszystkim życie w końcu przestanie mnie kopać w dupę. Oby.
Gdy zaczyna robić się zimno i ciemno wracam do domu. Trzeba zacząć żyć, na całego, na nowo i całkowicie szczęśliwie.

1 komentarz:

  1. No wiesz... kurde nie wiem co mogę napisać. Po prostu świetny półrozdział (?) i czekam z niecierpliwością na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń