poniedziałek, 16 stycznia 2017

41

Następnego dnia gdy widzę go przy samochodzie, nie jestem ani trochę zdziwiona. Pewnym krokiem podchodzę i się witam.
- Hej Niall. - Chcę żeby zobaczył, że trzymam się bardzo dobrze. Uśmiecham się i patrzę mu prosto w oczy, mam nadzieje że na mojej twarzy widać tylko beztroskę. 
- Hej - mówi trochę niepewnie i chrząka. - Wiesz ostatnio nie zdążyłem ci podziękować za kaucje - mówi. 
- Skąd wiesz, że to ja ją wpłaciłam? - pytam. Niall uśmiecha się delikatnie. 
- Nikomu nie zależy na mnie na tyle, by zapłacić. - Moja sztuczna mina na chwilę opada, ale szybko się opanowuje. 
- Nie ma za co, to moja wina, że go pobiłeś. - Chłopak wzdycha i na chwilę się odwraca. 
- Nie pobiłem go Rose, no może... uderzyłem go ze dwa razy, ale nie obiłem go aż tak by nie wiadomo co mu się stało - Przyglądam się jego twarzy by zauważyć choć cień kłamstwa, jednak nie widzę nic takiego. Ale w sumie ja go prawię nie znam, cały czas grał i się mną bawił. 
- Dlaczego mam ci wierzyć? - 
- Mówię prawdę, nie pobiłem go aż tak by trafił do szpitala, zrobiłem mu kilka siniaków i tyle. Z resztą to byłem zbyt pijany by go trafić, szybko mi spierdolił. - Wracam myślami do tamtej nocy, faktycznie ledwo trzymał się na nogach. 
- Nawet jeśli ci uwierzę, to nie znaczy że sąd ci uwierzy - mówię.
- Jeśli mam spędzić kilka lat w więzieniu z niewinność to chcę przynajmniej wiedzieć, że ty mi wierzysz, dzięki temu jakoś dam radę. -
- Skoro jesteś niewinny to cię nie zamkną. - 
- Dziecinko pamiętaj kim jest ten człowiek, jeśli policja nic nie znajdzie to po mnie. - 
- Porozmawiam z nim. - 
- Nie, nie ma mowy żebyś gadała z tym dupkiem. - 
- Chcę ci pomóc. - Nie wierzę, że to robię, miałam zacząć nowy rozdział, ale tak bardzo chcę uczestniczyć w jego życiu. 
- Nie chcę żebyś przebywała blisko niego. - 
- Dobra - kłamię. Marszczy brwi, ale nic nie mówi na ten temat. 
- Zjesz ze mną lody? - 
- Co? - dziwię się, tego się nie spodziewałam. Chłopak się rumieni. 
- No wiesz... zapraszam cię na randkę - spuszcza głowę do dołu. Boże, nawet po tym wszystkim tak bardzo go kocham.
- Nie wiem, czy to ma sens... -
- Ma, ma ogromny sens... - tak samo jak wczoraj próbuje obejść auto by podejść do mnie ale go zatrzymuje, Przerywa to co mówił i wraca na swoje miejsce.  - Wybacz - mówi.
- Będzie lepiej, jak... -
- Proszę nie odchodź jeszcze. - Chcę zaprzeczyć, ale gdy tylko spoglądam w jego oczy pełne nadziei, kiwam głową. - Nic nie poradzę, że tak mnie przyciągasz. - Uśmiecha się.
- Lepiej nie podchodź ja... ja nie wiem jak zareaguje na ciebie tak blisko - szepczę. Patrzę jak Niall przełyka ślinę i chcę coś powiedzieć, ale żadne słowa nie wychodzą z jego ust.
- Nie wiedziałem... - zaczyna, ale zaczyna się jąkać. - Nie wiedziałem, że aż tak... - Nie kończy tego zdania, ale wiem o co mu chodzi. On nigdy nie zrozumie jak bardzo mnie zranił.
- Muszę już jechać - otwieram auta, ale Niall ma mi jeszcze coś do powiedzenia.
- Proszę nie odtrącał mnie, będziemy próbować, powoli, będę cierpliwy, zobaczysz wszystko będzie dobrze. Jestem pewny, że twoje ciało zareaguje na mnie bardzo dobrze... -  Mam ochotę wybuchnąć śmiechem, to co on mówi jest po prostu śmieszne. Ale nie mogę odejść.
- Naprawdę muszę jechać... ale o 19 chętnie zjem jakieś ciasteczko. - Wchodzę do auta i odjeżdżam zanim zmienię zdanie. No cóż wygląda na to, że mam wieczorem randkę. Boże w co ja się pakuje, jestem totalna idiotką.
Dobra do 19 jeszcze sporo czasu, a mam bardzo ważną rzecz do załatwienia. Zajeżdżam pod dom Aschtona.  Niepewnym krokiem zmierzam do drzwi i delikatnie pukam. Na moje nieszczęście otwiera mi jego matka.
- Oh to ty - mówi na mój widok.
- Dzień dobry pani Moon. -
- Czego tu szukasz? -
- Przyszłam do Aschtona. Muszę z nim porozmawiać. -
- Jest u siebie, nie rozumiem dlaczego on tak cię lubi jesteś okropna - mówi i odchodzi. Przewracam oczami, no cóż przynajmniej mnie wpuściła. Do jego pokoju weszłam jak burza, bez pukania.
- Co jest.. - zaczął, ale gdy zobaczył, że to ja przebiegle się uśmiechnął, jednak szybko zmienił tą minę na zbolałą.
- Hej, jak się czujesz? -
- A jak mam się czuć, twój chłoptaś nieźle mnie pokiereszował, powinnaś go lepiej pilnować. -
- Nie jestem już z nim. - mówię.
- Oh tak? - pyta zaskoczony. - Oczywiście, że tak, kto by chciał być z takim psychopatą. - Odpowiada sam sobie.
- Oszukiwałam siebie tak długo, to nie jest facet dla mnie, ma zbyt dużo problemów ze sobą. -
- Mówiłem ci, a tak w ogóle po co tu przyszłaś? -
- Przeprosić cię, powinnam cię posłuchać i pamiętać że mimo twoich młodzieńczych szaleństw zawsze miałeś na celu moje dobro. - Jezu zaraz się porzygam, jednak to działa i Aschton połyka przynętę.
- Powinnaś, ale jestem bardzo łaskawy wybaczę ci, widocznie ty też musiałaś się wyszaleć, ale teraz będzie już wszystko okej. -
- Owszem, on mną manipulował, tęskniłam za tobą tak bardzo - zaczynam szlochać.
- Hej nie płacz, wybaczam ci. - On nienawidzi płaczących bab.
- Bardzo cię skrzywdził? -
- Nie.. zaskoczył mnie, zaszedł od tyłu, uderzył w tył głowy upadłem i nie mogłem się bronić. Gdyby nie te przebiegłe sztuczki to by nie dał rady. - Ledwo powstrzymuje przewróceniem oczami.
- Tak mój drogi. - Podchodzę do niego i kładę dłoń na siniaku na prawym policzku. - Mój ty biedaczku, to moja wina. -
- Owszem twoja. -
- Czy może być tak jak dawnej? Czy pozwolisz mi wrócić? -
- Wiedziałem, że wrócisz, to tylko kwestia czasu, jesteśmy sobie przeznaczeni Rose. - Podnosi moją twarz za brodę do góry i ociera mi łzy. Wow w sumie to nie wiedziałam, że jestem aż tak dobrą aktorką.
- Boje się, Aschton. - Szepczę, a ten marszczy brwi.
- Czego się boisz?
- Ja kilka dni temu go spotkałam.. - przełykam ślinę, a nowe łzy spływają mi po policzkach. - On groził mi, że jeśli nie odwołasz zeznań, zrobi mi krzy-krzywdę.. - Przy ostatnim słowie się jąkam i delikatnie czkam. Przez jego twarz przechodzi fala złości, by po chwili zacząć gorączkowo się nad tym zastanawiać.
- Chwila, chwila jakim cudem mogłaś go spotkać on siedzi, mój ojciec załatwił taką kaucję, że nikt by nie zapłacił. - Cholera nie dobrze.
- Jak z nim byłam dowiedziałam się, że macza palce w nielegalnych sprawach, stąd ma pieniądze - wymyślam coś na szybko. Błagam uwierz
- Taa, w sumie to wygląda na takiego, aż dziwne, że się nie domyśliłem. -
- To proszę zrób coś, boje się... Nie chcę kłopotów teraz gdy w końcu mogę być szczęśliwa z tobą. - Nie mam pojęcia jakim cudem to przechodzi przez moje usta.
- Nie mogę Rose przykro mi.
- Proszę chcesz żeby mnie zabił, myślałam, że mnie kochasz. - Cholera wyciągam naprawdę niebezpieczną kartę.
- kocham, ale ... - przerywam mu głośnym szlochem, tylko mój płacz może coś wskórać.
- Proszę... Nie chcę umrzeć chcę stworzyć z tobą szczęśliwą rodzinę, bez strachu przez niego... Obiecaj że jak odwołasz to wyjedzie i da nam spokój. Zapłacimy mu i on wyjedzie, kocha pieniądze na pewno je weźmie. -
- Widzisz idiotko, a ty z nim byłaś,wiadome, że leci na twój hajs - mówi, ale po chwili wzdycha. - No dobra, zobaczę co da się zrobić. -  Czuję ulgę, oby coś to dało.
- kocham cię Aschton. - Zaraz się porzygam Aschton. Uśmiecha się do mnie przebiegle, jakby wszystko przewidział i zaplanował, jezu co za burak. Nie przemyślałam tylko jednego, że skoro wracam to będzie chciał mnie pocałować. Zamroziło mnie, ale tu chodzi o Nialla, więc się poświęcam i oddaje mu pocałunek. Oby nie zauważył jak topornie to robię. Kiedy przestaję mi wciskać język do ust odsuwa się i szeroko uśmiecha.
- A teraz uciekaj, mam sprawę do załatwienia. - Nic nie mówię tylko robię to co mi każe, on uwielbia mieć kontrole i uwielbia mi rozkazywać.
Wracam jak najszybciej do domu i od razu wpadam do łazienki umyć zęby. Boże jak mi nie dobrze, przez Aschtona i przez te wszystkie kłamstwa. Schylam się nad toaletą i wymiotuje. Obym coś wskórała, jeśli zrobiła to wszystko na marne, to chyba po prostu umrę rzygając. Wzdycham i patrzę na zegarek. Jeszcze trochę i jadę do kawiarenki, nie powiedziałam Niallowi gdzie, ale jeśli naprawdę mu zależało, to będzie wiedział.  Myję zęby jeszcze kilka razy i zaczynam się szykować.
Oh to wszystko może się naprawdę źle skończyć, bardzo źle.


5 komentarzy:

  1. Jenyyy nieeee jak ty mogłaś zakończyć tego bloga?! Wracaj! Oni muszą do siebie wrócić! Jezu ja kocham twoje opowiadanie! Błagam zrobię wszystko tylko wróć! Błagam cię! Byleby oni do siebie wrócili! Jak mogłaś zrobić coś takiego?! Niall i takie coś? Nie! Nie mogę w to uwierzyć! Oni muszą do siebie wrócić! Wrócisz?! Jesteś świetna!!! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej. Nawet nie wiesz jak się cieszę że napisałaś:)
      Wybacz zawieszenie bloga sama nie wiem jak do tego dopuściłam, brak weny, czasu. Koniec szkoły szukanie pracy wejście w dorosłe życie to trochę wytraca z równowagi. Ale cóż żadna wymówka nie jest dobra.
      Bardzo nie ładnie z mojej strony że zostawiłam was bez zakończenia chyba muszę to zmienić, jednak nie spodziewaj się czegoś super i szybko:)
      Myślałam że każdy już o tym zapomniał dlatego też właściwie nie chciało mi się do tego wracać w końcu i tak nikt nie czyta.
      Ale dla Ciebie postaram się dokończyć:)
      Wybacz za błędy ale pisze to na telefonie :)
      Pozdrawiam cieplutko
      I dziękuję
      Autorka ;)

      Usuń
  2. Wrócisz? :((((((
    ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Napiszesz coś jeszcze? :(((

    OdpowiedzUsuń