- Rose, zaczekaj porozmawiajmy. - słyszę tuż za sobą. Ignorujemy! może mnie nie dogoni, jest szansa. Przepadła, czuje na ramieniu dłoń. Zatrzymuje się i odwracam się w stronę Aschtona.
- Nie unikaj mnie, porozmawiajmy - prosi. Przewracam oczami.
- Nie możesz dać mi spokoju? - pytam bez nadziei.
- Rose, ja chcę dla ciebie dobrze, zrozum... - tłumaczy. Mam głęboko gdzieś tego co on chcę. - Znalazłem dla ciebie grupę wsparcia, konkretnie dla osób które są bite.... -
- Ty znowu o tym czy ciebie powaliło, Niall nigdy mnie nie uderzył - warczę i strącam jego rękę ze swojego ramienia.
- Więc dlaczego tak bardzo się zmieniłaś? - Prycham gdy słyszę jego słowa.
- Kurdę Aschton w co ty grasz. Nas już nigdy nie będzie... Gdybyś się nie zachowywał jak dupek, prawdopodobnie bylibyśmy teraz razem udając szczęśliwych, ale chyba zapomniałeś, że wolałeś latać z kutasem na wierzchu i ty śmiesz oskarżać o coś Nialla? Z resztą po związku z tobą każda by się zmieniła. - Kręcę głową, co za człowiek.
- Dobra Rose, nie chciałem ci o tym mówić, ale widziałem go ostatnio w klubie, całował się z jakąś laską. Trudno mi przyznać ale wiem kiedy ktoś zdradza w końcu sam popełniłem ten błąd. - Przymykam oczy i biorę oddech, żeby nie wybuchnąć na środku chodnika.
- Przestań, nie uwierzę w to - mówię. Co on próbuje tym osiągnąć. - Ja też wiem jak zachowuje się człowiek który zdradza, przerabiałam to... Wierz mi! Niallowi do tego daleko... -
- Przestań, nie słyszałaś nic o tym kolesiu? Mówię ci jeszcze będziesz miała problemy, a wtedy nikt ci nie pomoże. - No proszę już prawie zapomniałam jakim jadowitym głosem, potrafi mówić.
- Odwal się ode mnie - warczę. Odwracam się i idę dalej, nie mam zamiaru z nim dyskutować. Jednak znowu czuje rękę na ramieniu. Wzdycham i się odwracam.
- Czego znowu.. - Nie kończę bo Aschton mnie całuje. Przez chwilowy szok go nie odtrącam, jednak po chwili dostaje ode mnie siarczystego plaskacza w policzek. Pomaga od razu odskakuje i przystawia rękę do czerwonego policzka. Mam nadzieje, że boli.
- Zobaczysz będziesz żałować, że mnie nie posłuchałaś. - Mówi po czym odchodzi. Czy on mi grozi? Ja nie mogę. Nie mam co się przejmować tym durniem gówno wie.
Wpadam szybko do szkoły, przez niego spóźnię się na wychowanie fizyczne. Idę przez korytarz i mam bardzo dziwne wrażenie, ze wszyscy na mnie zerkają. Co jest? Mam coś na gębie. Przyśpieszam kroku i wpadam do damskiej szatni. Reszta dziewczyn się już przebrała i czeka na dzwonek, jeszcze tylko ja.
- Hej Rose - wita się ze mną Clary. Kiwam jej głową i sięgam do szafki po strój, czyli krótkie spodenki i koszulkę. Zaczynam się przebierać i naglę słyszę obok siebie wielkie OHHH... Spoglądam w stronę Angeli koleżanki z klasy. Patrzy na mnie z niezbyt przyjemną miną trochę przestraszoną. Waha się po czym do mnie podchodzi.
- A więc to prawda? - pyta. Marszczę brwi.
- O co chodzi? - Jestem naprawdę zdezorientowana. Dziewczyna rzuca spojrzenie na mój brzuch, akurat mam przy żebrach małego siniaka, prawdopodobnie w coś walnęłam. Eh u mnie to całkiem normalne.
- Siniak! On ci to zrobił? - W całej szatni zrobiło się cicho, wszyscy zaczęli się nam przyglądać.
- Kto? Musiałam się o coś walnąć i tyle - tłumaczę. Posyła mi współczujące spojrzenie.
- Moją przyjaciółkę kiedyś bił facet, mówiła dokładnie tak samo, tak mi przykro Rose, wiem że to trudne, ale mogę ci dać kontakt do tej koleżanki, mogłybyście sobie pomóc nawzajem - mówi, a ja stoję i wpatruje się w nią gałami na wierzchu i otwartymi ustami.
- Ale mnie nikt nie bije? Skąd to wytrzasnęłaś? -
- No wiesz takie plotki się szybko rozchodzą, podobno ktoś widział jak twój chłopak cię uderzył.. -
- Niall? On nigdy nie podniósł na mnie ręki! - Krzyczę. Odwracam się do Clary. - Słyszałaś coś o tym? - Kręci głową i się krzywi. Odwracam się w stronę Angeli.
- Jeśli ktoś będzie pytał to wiedz, że Niall nigdy mnie nie skrzywdził - warczę. Dziewczyna się lekko krzywi.
- Mam nadzieje, że to przetrwasz bądź silna. - powiedziała i odeszła.
Jestem totalnie na maksa wściekła. To Aschton rozpuścił plotki jestem pewna, że to on. Cholera Niall nie może się dowiedzieć, przecież on go zabije, wkurzy się tego jestem 100% pewna, jeśli nie zabije to wyślę na długie lata do szpitala. O mój boże, no to teraz sobie Aschton spierdolił sprawę, nich się modli żeby mój facet się nie dowiedział i o tym pocałunku też. Nawet nie chcę mi się do niego dzwonić i mu nagadać mam go totalnie dość, czy on zawsze będzie niszczył mi życie?
- Rozumiesz to? - pytam Clary? - Do mnie to nie dociera. -
- Ciekawe skąd ta plotka, bo to chyba nie... -
- Oczywiście, że to nie prawda. Owszem Niall ma temperament potrafi się wkurwić, krzyczeć i rozwalać wszystko co popadnie, ale mnie nigdy nie uderzył - oburzam się.
- Tylko się upewniam. - mówi.
- To Aschton, to od niego pierwszego usłyszałam te głupoty, musiał roznieść plotkę. Co z niego za szmata. - Warczę.
- Uspokój się i chodź na wf. Od 5 minut trwa lekcja. - Idę za nią na salę gimnastyczną. Obyśmy w coś grali wyżyje się na piłkach, oj wyżyje.
Dobra zostały mi jeszcze 4 lekcje, ale nie wytrzymam dłużej w tej szkole. Wszyscy mnie bacznie obserwują przyglądają się czy nie mam śladów pobicia. Nie rozumiem jak wszyscy tak łatwo uwierzyli w te plotkę.
Nie wiem jakim cudem, ale wybrałam drogę koło jego kampusu. Jeśli go spotkam chyba go zajebię, o tak mam nadzieje, że go spotkam. Jak śmiał w ogóle zacząć mówić coś takiego, jeśli to się rozniesie dalej niż po szkolę, to Nialla mogą spotkać przykrości. Jest silnym facetem i poradzi sobie z tym, obije kilka mord i w ogóle... Ale po co w ogóle ma słyszeć te głupoty. Koło kampusu zwalniam i się rozglądam. Wątpię, że go złapie w końcu cały ten kampus jest ogromny kilka budynków, ale nadzieje mogę mieć. Cholera nigdzie go nie ma. Wzdycham sama do siebie i wkurzona idę dalej, zatrzymuje się jednak jakieś 500 metrów dalej.
No nie wierzę co za fuks, ten gnojek idzie z jakąś laską kawałek przede mną. Ruszam w ich kierunku.
- Ty dupku - krzyczę i mocno popycham go od tyłu. Zachwiał się i szybko odwrócił w moją stronę, oczy mu się powiększyły gdy mnie zobaczył. Jestem taka wściekła, że pewnie jestem cała w ogniu. Uderzam go pięścią w klatkę piersiową i jeszcze raz. Stara się unikać moich ciosów, ale na szczęście dostaję ode mnie choć trochę.
- Rose!?... -
- Jak śmiesz rozsiewać te plotki? Jak śmiesz oskarżać Nialla. Jesteś popierdolonym dupkiem, jebanym gnojkiem. JA NIGDY NIE BĘDĘ TWOJA! Daj spokój mnie i Niallowi, masz się odwalić raz na zawsze i masz naprostować całą tą sprawę rozumiesz? Inaczej tego kurwa pożałujesz kutasie... - Z każdym słowem staram się mu jakoś przepierdolić. Chłopak cały czas próbuje coś mówić, ale słychać tylko moje krzyki. - ... Nędzna szumowino.. - Przerywam bo ty razem to ja dostaję z pięści w twarz. Cofam się o krok łapię się za policzek i próbuje złapać oddech. Odwracam się w stronę jego laski to ona zadała ten cios.
- Odwal się od Aschtonka dziwko - warczy laska. Otwieram szeroko oczy.
- Jesteś jakaś głupia? - warczę... Może i głupia, ale siłę to ma. - Wierz mi z tym człowiekiem nie czeka cię nic dobrego. -
- Nie rozumiem, kim ty w ogóle jesteś? - piszczy dziewczyna gdy Aschton dalej otrząsa się z tego co się właśnie dzieje wokół niego.
- Jestem jego byłą... - zaczynam jednak nie dane mi skończyć.
- Nie mścij się, że z tobą zerwał - mówi z litościwą miną. Prycham i odwracam się w stronę Aschtona, nawet nie będę dyskutować z tą laską.
- Lepiej to wszystko naprostuj, rozumiesz?! Inaczej gorzko tego pożałujesz! - Krzyczę. Jednak posyła mi tylko swój uśmieszek.
- Oh wątpię, że się uda - mówi i spogląda na moją twarz. Oczywiście pewnie suka zostawiła ślad.
- Odwal się ode mnie! - Odwracam się na pięcie i odchodzę. Co to w ogóle było i kurwa, ale ała moja twarz. Nieźle dostałam... Mogłam jej oddać... Choć z drugiej strony nie będę się zniżać do jej poziomu, nie rozumiem tyko jednego z jakiej racji ona go broniła, jak w ogóle można bronić takiego dupka, jak ona może go kochać, idiotka.... Tak samo jak ja, przecież go w jakiś sposób kiedyś kochałam, prawdopodobnie sama bym się rzuciła wtedy w jego obronę, ale człowiek potrafi być czasem głupi. Sięgnęłam po telefon i zerknęłam na swoje odbicie, zajebiście strasznie czerwienieje mi kość policzkowa tuż pod okiem, prawie trafiła w nos, albo w oko, ale mnie obiła, to naprawdę boli, co jak mam teraz zrobić? Teraz każdy pomyśli, że to Niall zrobił, kto mi uwierzy że to nieprawda? Cholera a co ja powiem Niallowi? Jasny gwint co tu robić? Jeśli to mi zsinieje niczym tego nie przykryje... Jezu teraz jak opadła mi złość i adrenalina, boli tak, że aż zbiera mi się na płacz. Mam nadzieje tylko nic nie jest złamane.... Ale beznadzieja, gdyby nie szok, przyjebałabym jej.
***
Cholera zostało mi 30 minut, za nim Niall zadzwoni kiedy będę u niego, co mam powiedzieć? Nie chcę go okłamywać. Nie wiem co robić. Clary dojdzie do mnie za 10 minut, żeby pogadać, a zsiniało mi pół gęby... Zawsze szybko dostawałam siniaki wystarczyło, że lekko czegoś dotknęłam i już siniak, a po takim walnięciu?! No to kurdę! Może przesadzam nie pół gęby, ale mam lekko spuchnięte oko, a pod nim mam ogromnego siniaka rozciągającego się od nosa do końca kości policzkowej, na szczęście nie boli już tak bardzo, chyba że dotknę. Oh muszę sobie wymyślić jakąś dobrą wymówkę. Jeśli Niall się dowie przez kogo to mam, dowie się też o mojej wojnie z Aschtonem, miałam nadzieję, że załatwię to jakoś sama bez interwencji najprawdopodobniej fizycznej Nialla.
- Rose?! - krzyczy Clary no w końcu. - Wyszłam wcześnie z... O cholera co ci się stało? - Krzyczy przerażona. Krzywię się... Tak wiem wygląda to okropnie.
- Bardzo źle? - pytam.
- Niee.... - kłamie. Wzdycham. - Co się w ogóle stało? -
- Cholera, spotkałam Aschtona nawrzeszczałam na niego, może troszkę obiłam... -
- On cię uderzył? - krzyczy zszokowana.
- Nie! Może jest dupkiem, ale raczej dziewczyny by nie uderzył. To jego nowa laska, wkurzyła się że rzuciłam się na Aschtona i mi przyjebała... -
- Musiało boleć, oddałaś chociaż? -
- Nie, byłam w szoku że to zrobiła. -
- Rozumiem czyli trzeba ją znaleźć tak? - Uderza z pięści w otwartą dłoń.
- Nie - mówię, ale uśmiecham się, wie jak poprawić mi humor. - Nie będziemy maczać rąk w gównie... Powiedz mi lepiej co mam zrobić z tym? - wskazuje na policzek. - Ludzie pomyślą, że to Niall... A co pomyśli sam Niall? Cholera, jak teraz to wszytko ogarnąć? -
- Co cię obchodzą ludzie? A Niallowi powiedz prawdę. - mówi.
- Ale Niall go zabije! - jęczę.
- Czy to źle? - pyta.
- Nie chcę, żeby przez niego spędził pół życia w więzieniu.
- No tak - przytakuje mi Clary. - Powiedz, że dostałaś piłką na wf - proponuje dziewczyna. Spoglądam na nią z wyrzutem.
- Nie chcę kłamać - warczę na nią. Dziewczyna podnosi ręce w górę w geście poddania się.
- To nie wiem. Prawda nie, kłamstwo nie... Nie wiem co ci poradzić, sorki - przeprasza.
- Nie no spoko... Przynajmniej mogę ci po marudzić. - uśmiecham się do niej. - Oho, dzwoni Niall. - Sięgam po telefon i odbieram.
- Cześć maleńka, kiedy będziesz? -
- Nie wiem - piszczę.
- A to co robisz? - pyta chłopak. Mam w głowię pustkę, co powiedzieć.
- Rozmawiam z Clary, muszę kończyć cześć! - mówię i się rozłączam.
- Co to było? - pyta Clary.
- Nie wiem, spanikowałam. - jęczę. Cholera znowu dzwoni.
- Odbierz. - mówi Clary. - Zacznie się denerwować, wiesz jaki on jest. - Ta ona ma rację.
- Halo? -
- Wszystko ok? - Już jest zdenerwowany...
- Tak - wzdycham. - Niedługo będę. - Mówię.
- Okej, czekam - mówi. Chowam telefon.
- Nie mam co tego ukrywać w końcu i tak zobaczy - paplę.
- Powiesz mu co się stało? -
- Nie wiem, zobaczę. -
- Okej, dawaj podwiozę cię do niego.
***
Pierwszy raz wchodzę do niego tak zestresowana. Otwieram drzwi bez pukania, jęczał za każdym razem gdy musiał przychodzić i je otwierać.
- Jestem! - Krzyczę u wejścia.
- Jestem w kuchni - odpowiada.
- Idę do łazienki. - Szybko mijam wejście kuchni i wpadam do toalety. Muszę zobaczyć to w dobrym lusterku. OH SHIT! To straszne! Dobra spróbujemy to zakryć. Podkład, korektor i puder.
Zajebiście, nie to że nadal widać, to jeszcze mam pół kilo tapety na ryjcu! Jebać to! Kurwa.
- Hej Rose? Co tam tyle robisz? - wzdycham i wychodzę z łazienki. W pierwszej chwili staram się stać do niego trochę bardziej profilem. - Nawet się nie przywitałaś - mówi. - Wszystko okej? - pyta zwracając uwagę na moją kwaśną minę.
- Tak - mówię. Marszczy brwi.
- Przecież widzę - mówi. I jak zwykle gdy unikam jego wzroku złapał mnie za brodę i przekręcił moją twarz na wprost swojej. Oczywiście siniaka zauważa od razu.
- Co to kurwa jest? - warczy.
- Dostałam piłką na w-f... wiesz jaka ja jestem lekko o coś uderzę i już... - szybko zaczynam się tłumaczyć i oczywiście plątać jak głupia. Oczywiście kłamię jak z nut. - Wstydziłam się ci pokazać... - Proszę uwierz w to. Przez chwilę przygląda mi się z przymrużonymi oczami.. O matko nie uwierzył! Po chwili jego mina delikatnie łagodnieje.
- Na pewno? -pyta. Szybko mu przytakuję. - Moja biedna, musiałaś nieźle dostać, dla mnie i tak jesteś piękna - mówi i delikatnie cmoka mnie w siniaka. - Bardzo boli? - Kręcę głową. - To dobrze. Choć przyłożymy coś zimnego. - Uwierzył... Ale teraz mi wstyd, że go okłamuje, jeśli kiedykolwiek dowie się prawdy, będzie na maksa wkurzony, ale mam nadzieje że mi to wybaczy to dla jego dobra. Dostałam od dziewczyny jej nie uderzy, ale jeśli dowie się że to z winy Aschtona, jego potraktuje mniej ulgowo, nie chcę żeby Niall zmarnował sobie życie, z resztą nie chcę go tracić na 10 lat pozbawienia wolności. Weszliśmy do kuchni, Niall usadowił mnie na krześle i podał groszek z zamrażalki. Oh co za ulga! Mogłam od razu coś przyłożyć może sinik byłby mniejszy, jeśli to przynajmniej by nie spuchło.
- W co graliście? - pyta naglę Niall..
- Tenisa - odpowiadam szybko. ŻE NIBY KURWA CO? - Koleżanka odbija piłeczkę i akurat trafiła we mnie - wyjaśniam... Powinnam wcześniej sobie naszykować wymówkę przynajmniej bym się nie jąkała. Dobrze przynajmniej, że zgadza się z tym co mówiłam wcześniej z tą piłką, było by dziwnie gdybym teraz wyskoczyła z jakimś uderzeniem z łokcia czy coś... -
- Przykro mi - mówi. A ja to samo mówię sobie w duchu.. Mnie też przykro, że okłamuję cię prosto w oczy, naprawdę mi przykro.
wtorek, 28 czerwca 2016
czwartek, 16 czerwca 2016
36
Dobra 4 komy są więc dodaje rozdział :) 37 rozdział się pojawi jak będzie ich 7 :P
- Powiesz mi w końcu o co ci chodzi? - warczy zirytowany Niall.
- Nie rozumiem - mówię zbita z tropu. Marszczę brwi i spoglądam na jego twarz.
- Nie wiem. Od kilku dni jesteś jakaś zamyślona, kurde. Po co się widujemy skoro ty i tak błądzisz gdzieś myślami - odpowiada po czym głośno wzdycha i opada na poduszki. Rumienię się więc odkręcam głowę. O czym tak myślę? To proste! Myślę o Niallu i o tym, że go kocham. Zastanawiam się czy mu to powiedzieć czy nie, ale chyba wolę poczekać na odpowiednią chwilę. Może mi się wydaję, że go kocham, jestem młoda może tak naprawdę nic nie wiem o miłości? Może mi się odmieni, wątpię w to... ale kto wie. Albo co jeśli stwierdzi, że on nie jest gotowy na takie zaangażowanie i wróci do dawnego życia? Pierwszy raz w swoim życiu ma dziewczynę i to nawet na poważnie, ale wiadomo... może go wystraszę tym swoim "kocham cię". Muszę najpierw być 100% pewna, że on to odwzajemnia.
- Ostatnio Aschton odwiedził mnie w szkolę. - Decyduje się na powiedzenie mu o tym głupim spotkaniu, z "kocham cię" definitywnie zaczekam. Jeszcze weźmie mnie za jakąś głupią zakochaną gówniarę czy coś.
- Jak to cię "odwiedził"? - prycha. Wzruszam ramionami.
- Nie daleko są jego studia, z tego co wiem przychodzi do liceum by pomagać i dorobić sobie jakieś punkty które będę mu potrzebne by zdać rok z lepszymi wynikami... Po prostu podszedł do mnie na korytarzu... -
- I czego chciał? - Czuje jak się napina.
- Przywitać się - odpowiadam.
- I - chłopak naciska.
- Chciał się zaprzyjaźnić - mówię z wahaniem.
- CO? Niby z jakiej racji? Niech ja go dorwę... - mówiąc to poderwał głowę z poduszki. - Zabiję skurwysyna jesteś moja i żaden frajer... -
- Uspokój się... powiedziałam mu, że nie mam zamiaru się z nim widywać i żeby dał mi spokój. - Niall na chwilę się zacina a po chwili uspokaja.
- A to dobrze. - Z powrotem opada na poduchę. - Mów jeśli jeszcze raz cię zaczepi, obije mu mordę. - Uśmiecham się do niego. Myślałam, że będzie się wściekał i w ogóle, ale zaskoczył mnie. Powiedziałam mu, on zrozumiał i wszystko jest ok. Kto by pomyślał.
- Normalnie rycerz w lśniącej zbroi - ironizuje.
- No masz rację - mówi uszczęśliwiony. Przewracam oczami, nie skumał sarkazmu.
- Jesteś głupi - parskam.
- No, tu też masz rację. - Tym razem wybucham śmiechem.
***
Walę w drzwi po raz drugi. Clary do cholery otwieraj te jebane drzwi. Jestem strasznie zdenerwowana, a ona mi to jeszcze podkręca. W końcu ktoś otwiera.
- Co tak walisz? - pyta blondynka. Bez zaproszenia mijam ją i wchodzę do salonu.
- Spóźnia się rozumiesz? spóźnia się... powinien być.... to już dwa tygodnie.... Nie wiem co robić... - Chodzę nabuzowana w tą i z powrotem po salonie Clary. Nie mogę się uspokoić.
- Przestań łazić, dostaję oczopląsu... - mówi Clary.
- Kurdę czy ty słyszysz o czym mówię... - warczę i nie przestaje chodzić. W końcu Clary łapie mnie za ramiona i zatrzymuje w miejscu.
- Uspokój się i powiedz o co chodzi... jak na razie wiem tylko tyle, że ktoś się spóźnia. - Usadawia mnie na kanapie... Dobra teraz już nie chodzę, ale chyba zaraz zacznę płakać.
- Spóźnia się... Okres mi się spóźnia... Clary ja nie chcę być w ciąży, jestem za młoda... Nie jestem gotowa na dziecko. - Mówiąc to czuje jak spływają mi łzy. Clary siedzi jak zamrożona z otwartymi ustami. - Jeśli Niall się dowie, odejdzie on też nie jest gotowy na dziecko... Nawet nie powiedział, że mnie kocha a co dopiero dziecko... Clary nie wiem co robić - łkam.
- Wow.. - odzywa się po chwili zszokowana. - No tego się nie spodziewałam. -
- Co mam zrobić? - jęczę.
- Robiłaś test? - pyta próbując myśleć na trzeźwo, nie to co ja...
- Po co? Okres powinien być prawie dwa tygodnie temu... a nie ma, więc co innego jak nie ciąża... - krzyczę przez łzy.
- Uspokój się - wrzeszczy, więc od razu się zamykam. - Nie koniecznie to musi być ciąża, musisz kupić test i go zrobić jak najszybciej... ale zabezpieczaliście się, prawda? -
- No tak, ale... -
- No właśnie, więc pewnie to co innego... Nie rycz mi tu i zrób test ciążowy, a nie będziesz się domyślać czy jesteś w ciąży czy nie. -
- No, ale.... -
- Nie ma żadnego ale, idź kup test wio do domu i go rób. Na pewno nie jesteś w ciąży. - Ocieram twarz i jej przytakuje... Ona ma racje, nie mogę ryczeć póki to nic pewnego. Wstaje z kanapy i ruszam w stronę drzwi.
- Ale co jeśli będę. - Zatrzymuje się w połowie drogi. Dziewczyna przewraca oczami.
- Przestań zachowywać się jak dziecko. -
- Masz rację... idę... trzymaj kciuki, do zobaczenia. -
- Ta, cześć. -
W domu jestem jakieś 20 minut później. Stoję w łazience z testem ciążowym w ręku i... po prostu stoję, jak pieprzony słup soli... Dobra trzeba spiąć poślady i zrobić ten test. Nie mogę tak stać w nieskończoność. Drżącymi rękoma wyjmuje go z pudełka. Ojej co teraz nie chcę mi się siku... A wszystko dlatego, że się boje... No raz dwa i po krzyku. Siadam na kibelek i siusiam na test.... to strasznie dziwne. Dobra tyle starczy, trzeba teraz poczekać kilka minut. Podchodzę do umywalki opieram się o nią i czekam, aż coś się tu pojawi.
- Rose?! - podskakuję do góry słysząc głos Nialla.. Co jest? miał być za 20 minut. - Gdzie jesteś? - woła i wyraźnie słyszę go tuż zza drzwiami łazienki. No tak zamknęłam drzwi pokoju, ale toalety już nie, a jak zwykle wlazł przez okno. Szybko wrzucam test do umywalki i podchodzę do drzwi. Otwieram je i staje z nim twarzą w twarz.
- No hej -
- Cześć moja piękna- mówi i szeroko się uśmiecha. Pochyla się i daje mi wielkiego buziaka.
- Miałeś być później - mówię.
- Ale stęskniłem się za najwspanialszą dziewczyną na świecie. -
- Coś strasznie się podlizujesz..- mrużę oczy.
- Nie.. no co ty - śmieje się. Przewracam oczami. Niezauważalnie wypycham nas oboje z łazienki i zamykam za sobą drzwi.
- Ja też się stęskniłam - mówię i staję na palcach by go pocałować.
- Hmmm... podoba mi się to - mówi Niall. Ta jemu wszystko się podoba jeśli chodzi o zbliżanie się do siebie. Jego dłonie lądują na moich pośladkach, ściska je i przyciąga mnie do siebie. Oczywiście już czuć jego małego kolegę.
- Zawszę w pogotowiu - mówię rozbawiona.
- Przy tobie, zawsze. - Odpowiada po czym bardzo dokładnie zajmuje mi usta czymś innym. Chwilę później lądujemy na łóżku bez ciuszków. Test ciążowy wyfrunął mi z głowy bardzo daleko.
Opadam na łóżko zadyszana, a obok mnie Niall jego klatka piersiowa też lata jak oszalała.
- Było super... Zakochuje się w tym, zakochuje się w tobie - mówi. Jednak nie cieszę się z tego tylko cicho wzdycham. Chcę usłyszeć, że mnie kocha a nie, że powoli się zakochuje.. Kiedy w końcu skończy się zakochiwać i będzie kochał do cholery?
- Co? - pyta.
- Nic.. Ja też się w tobie zakochuję - kłamię. Nie zakochuje, ja już go kocham na zabój. Nie wiem powinnam go kopnąć w twarz żeby i on to zrozumiał. Zaczął podnosić się z łóżka.
- Gdzie idziesz? -
- Do łazienki zaraz wracam. - Cmoka mnie w usta i odchodzi. Opadam na poduszki.
- Rose?! -
- Tak? -
- Co oznacza jedna kreska? - Szybko poderwałam się z łóżka i przerażona na niego spojrzałam. KURWA MAĆ! ZAPOMNIAŁAM O TEŚCIE! W ręku trzyma ten głupi test najpierw mu się przygląda ze zmarszczonymi brwiami, a po chwili wyciąga go do przodu i pokazuje mi te jedną kreskę... Te zajebistą jedną jedyną kreseczkę.
- Negatywny - odpowiadam uradowana. - Jest negatywny. - Piszczę.
- Więc myślałaś, że jesteś w ciąży tak? Miałaś zamiar mnie poinformować? -
- Wybacz najpierw chciałam się upewnić, nie chciałam cię niepotrzebnie straszyć. - tłumaczę się.
- Więc nie jesteś w ciąży, na pewno? - Kiwam głową.
- Nie jestem. -
- Okej - mówi. Lekko spuszcza głowę i przygląda się testowi. Po chwili zaczyna stukać nim sobie w otwartą dłoń. Jakby nad czymś myślał.
- Wiesz, że ja siusiałam na ten test, prawda? - Podniósł głowę i się skrzywił.
- Ohyda - jęczy. - Następnym razem powiedz mi jak będziesz podejrzewać coś takiego. Chcę wiedzieć. -
- Okej... wybacz, spóźnia mi się okres, bałam się nie chciałam ci mówić. - Chłopak siada obok mnie.
- Czego się bałaś? Musisz wiedzieć, że nie zostawię cię w takiej sytuacji, w połowie to dziecko by było z mojej winy więc jak mógłbym odejść i zostawić cię samą co? Nigdy cię nie zostawię okej? - Kiwam głową. Wierzę w jego słowa... Nigdy mnie nie opuści tak.. ale mnie nie kocha tylko się zakochuje.. Już do końca życia tylko marne zakochuje się.
- Wierzę ci - mówię tylko tyle. Uśmiecha się do mnie delikatnie i cmoka w usta.
- Nie jestem gotowy na dzieciaka i na razie go nie chcę , ale tak po za tym nasze dziecko było by najfajniejsze na świecie. - mówi a ja się rozczulam. Jezu ten chłopak jest najlepszy na świecie.
- Powiesz mi w końcu o co ci chodzi? - warczy zirytowany Niall.
- Nie rozumiem - mówię zbita z tropu. Marszczę brwi i spoglądam na jego twarz.
- Nie wiem. Od kilku dni jesteś jakaś zamyślona, kurde. Po co się widujemy skoro ty i tak błądzisz gdzieś myślami - odpowiada po czym głośno wzdycha i opada na poduszki. Rumienię się więc odkręcam głowę. O czym tak myślę? To proste! Myślę o Niallu i o tym, że go kocham. Zastanawiam się czy mu to powiedzieć czy nie, ale chyba wolę poczekać na odpowiednią chwilę. Może mi się wydaję, że go kocham, jestem młoda może tak naprawdę nic nie wiem o miłości? Może mi się odmieni, wątpię w to... ale kto wie. Albo co jeśli stwierdzi, że on nie jest gotowy na takie zaangażowanie i wróci do dawnego życia? Pierwszy raz w swoim życiu ma dziewczynę i to nawet na poważnie, ale wiadomo... może go wystraszę tym swoim "kocham cię". Muszę najpierw być 100% pewna, że on to odwzajemnia.
- Ostatnio Aschton odwiedził mnie w szkolę. - Decyduje się na powiedzenie mu o tym głupim spotkaniu, z "kocham cię" definitywnie zaczekam. Jeszcze weźmie mnie za jakąś głupią zakochaną gówniarę czy coś.
- Jak to cię "odwiedził"? - prycha. Wzruszam ramionami.
- Nie daleko są jego studia, z tego co wiem przychodzi do liceum by pomagać i dorobić sobie jakieś punkty które będę mu potrzebne by zdać rok z lepszymi wynikami... Po prostu podszedł do mnie na korytarzu... -
- I czego chciał? - Czuje jak się napina.
- Przywitać się - odpowiadam.
- I - chłopak naciska.
- Chciał się zaprzyjaźnić - mówię z wahaniem.
- CO? Niby z jakiej racji? Niech ja go dorwę... - mówiąc to poderwał głowę z poduszki. - Zabiję skurwysyna jesteś moja i żaden frajer... -
- Uspokój się... powiedziałam mu, że nie mam zamiaru się z nim widywać i żeby dał mi spokój. - Niall na chwilę się zacina a po chwili uspokaja.
- A to dobrze. - Z powrotem opada na poduchę. - Mów jeśli jeszcze raz cię zaczepi, obije mu mordę. - Uśmiecham się do niego. Myślałam, że będzie się wściekał i w ogóle, ale zaskoczył mnie. Powiedziałam mu, on zrozumiał i wszystko jest ok. Kto by pomyślał.
- Normalnie rycerz w lśniącej zbroi - ironizuje.
- No masz rację - mówi uszczęśliwiony. Przewracam oczami, nie skumał sarkazmu.
- Jesteś głupi - parskam.
- No, tu też masz rację. - Tym razem wybucham śmiechem.
***
Walę w drzwi po raz drugi. Clary do cholery otwieraj te jebane drzwi. Jestem strasznie zdenerwowana, a ona mi to jeszcze podkręca. W końcu ktoś otwiera.
- Co tak walisz? - pyta blondynka. Bez zaproszenia mijam ją i wchodzę do salonu.
- Spóźnia się rozumiesz? spóźnia się... powinien być.... to już dwa tygodnie.... Nie wiem co robić... - Chodzę nabuzowana w tą i z powrotem po salonie Clary. Nie mogę się uspokoić.
- Przestań łazić, dostaję oczopląsu... - mówi Clary.
- Kurdę czy ty słyszysz o czym mówię... - warczę i nie przestaje chodzić. W końcu Clary łapie mnie za ramiona i zatrzymuje w miejscu.
- Uspokój się i powiedz o co chodzi... jak na razie wiem tylko tyle, że ktoś się spóźnia. - Usadawia mnie na kanapie... Dobra teraz już nie chodzę, ale chyba zaraz zacznę płakać.
- Spóźnia się... Okres mi się spóźnia... Clary ja nie chcę być w ciąży, jestem za młoda... Nie jestem gotowa na dziecko. - Mówiąc to czuje jak spływają mi łzy. Clary siedzi jak zamrożona z otwartymi ustami. - Jeśli Niall się dowie, odejdzie on też nie jest gotowy na dziecko... Nawet nie powiedział, że mnie kocha a co dopiero dziecko... Clary nie wiem co robić - łkam.
- Wow.. - odzywa się po chwili zszokowana. - No tego się nie spodziewałam. -
- Co mam zrobić? - jęczę.
- Robiłaś test? - pyta próbując myśleć na trzeźwo, nie to co ja...
- Po co? Okres powinien być prawie dwa tygodnie temu... a nie ma, więc co innego jak nie ciąża... - krzyczę przez łzy.
- Uspokój się - wrzeszczy, więc od razu się zamykam. - Nie koniecznie to musi być ciąża, musisz kupić test i go zrobić jak najszybciej... ale zabezpieczaliście się, prawda? -
- No tak, ale... -
- No właśnie, więc pewnie to co innego... Nie rycz mi tu i zrób test ciążowy, a nie będziesz się domyślać czy jesteś w ciąży czy nie. -
- No, ale.... -
- Nie ma żadnego ale, idź kup test wio do domu i go rób. Na pewno nie jesteś w ciąży. - Ocieram twarz i jej przytakuje... Ona ma racje, nie mogę ryczeć póki to nic pewnego. Wstaje z kanapy i ruszam w stronę drzwi.
- Ale co jeśli będę. - Zatrzymuje się w połowie drogi. Dziewczyna przewraca oczami.
- Przestań zachowywać się jak dziecko. -
- Masz rację... idę... trzymaj kciuki, do zobaczenia. -
- Ta, cześć. -
W domu jestem jakieś 20 minut później. Stoję w łazience z testem ciążowym w ręku i... po prostu stoję, jak pieprzony słup soli... Dobra trzeba spiąć poślady i zrobić ten test. Nie mogę tak stać w nieskończoność. Drżącymi rękoma wyjmuje go z pudełka. Ojej co teraz nie chcę mi się siku... A wszystko dlatego, że się boje... No raz dwa i po krzyku. Siadam na kibelek i siusiam na test.... to strasznie dziwne. Dobra tyle starczy, trzeba teraz poczekać kilka minut. Podchodzę do umywalki opieram się o nią i czekam, aż coś się tu pojawi.
- Rose?! - podskakuję do góry słysząc głos Nialla.. Co jest? miał być za 20 minut. - Gdzie jesteś? - woła i wyraźnie słyszę go tuż zza drzwiami łazienki. No tak zamknęłam drzwi pokoju, ale toalety już nie, a jak zwykle wlazł przez okno. Szybko wrzucam test do umywalki i podchodzę do drzwi. Otwieram je i staje z nim twarzą w twarz.
- No hej -
- Cześć moja piękna- mówi i szeroko się uśmiecha. Pochyla się i daje mi wielkiego buziaka.
- Miałeś być później - mówię.
- Ale stęskniłem się za najwspanialszą dziewczyną na świecie. -
- Coś strasznie się podlizujesz..- mrużę oczy.
- Nie.. no co ty - śmieje się. Przewracam oczami. Niezauważalnie wypycham nas oboje z łazienki i zamykam za sobą drzwi.
- Ja też się stęskniłam - mówię i staję na palcach by go pocałować.
- Hmmm... podoba mi się to - mówi Niall. Ta jemu wszystko się podoba jeśli chodzi o zbliżanie się do siebie. Jego dłonie lądują na moich pośladkach, ściska je i przyciąga mnie do siebie. Oczywiście już czuć jego małego kolegę.
- Zawszę w pogotowiu - mówię rozbawiona.
- Przy tobie, zawsze. - Odpowiada po czym bardzo dokładnie zajmuje mi usta czymś innym. Chwilę później lądujemy na łóżku bez ciuszków. Test ciążowy wyfrunął mi z głowy bardzo daleko.
Opadam na łóżko zadyszana, a obok mnie Niall jego klatka piersiowa też lata jak oszalała.
- Było super... Zakochuje się w tym, zakochuje się w tobie - mówi. Jednak nie cieszę się z tego tylko cicho wzdycham. Chcę usłyszeć, że mnie kocha a nie, że powoli się zakochuje.. Kiedy w końcu skończy się zakochiwać i będzie kochał do cholery?
- Co? - pyta.
- Nic.. Ja też się w tobie zakochuję - kłamię. Nie zakochuje, ja już go kocham na zabój. Nie wiem powinnam go kopnąć w twarz żeby i on to zrozumiał. Zaczął podnosić się z łóżka.
- Gdzie idziesz? -
- Do łazienki zaraz wracam. - Cmoka mnie w usta i odchodzi. Opadam na poduszki.
- Rose?! -
- Tak? -
- Co oznacza jedna kreska? - Szybko poderwałam się z łóżka i przerażona na niego spojrzałam. KURWA MAĆ! ZAPOMNIAŁAM O TEŚCIE! W ręku trzyma ten głupi test najpierw mu się przygląda ze zmarszczonymi brwiami, a po chwili wyciąga go do przodu i pokazuje mi te jedną kreskę... Te zajebistą jedną jedyną kreseczkę.
- Negatywny - odpowiadam uradowana. - Jest negatywny. - Piszczę.
- Więc myślałaś, że jesteś w ciąży tak? Miałaś zamiar mnie poinformować? -
- Wybacz najpierw chciałam się upewnić, nie chciałam cię niepotrzebnie straszyć. - tłumaczę się.
- Więc nie jesteś w ciąży, na pewno? - Kiwam głową.
- Nie jestem. -
- Okej - mówi. Lekko spuszcza głowę i przygląda się testowi. Po chwili zaczyna stukać nim sobie w otwartą dłoń. Jakby nad czymś myślał.
- Wiesz, że ja siusiałam na ten test, prawda? - Podniósł głowę i się skrzywił.
- Ohyda - jęczy. - Następnym razem powiedz mi jak będziesz podejrzewać coś takiego. Chcę wiedzieć. -
- Okej... wybacz, spóźnia mi się okres, bałam się nie chciałam ci mówić. - Chłopak siada obok mnie.
- Czego się bałaś? Musisz wiedzieć, że nie zostawię cię w takiej sytuacji, w połowie to dziecko by było z mojej winy więc jak mógłbym odejść i zostawić cię samą co? Nigdy cię nie zostawię okej? - Kiwam głową. Wierzę w jego słowa... Nigdy mnie nie opuści tak.. ale mnie nie kocha tylko się zakochuje.. Już do końca życia tylko marne zakochuje się.
- Wierzę ci - mówię tylko tyle. Uśmiecha się do mnie delikatnie i cmoka w usta.
- Nie jestem gotowy na dzieciaka i na razie go nie chcę , ale tak po za tym nasze dziecko było by najfajniejsze na świecie. - mówi a ja się rozczulam. Jezu ten chłopak jest najlepszy na świecie.
środa, 8 czerwca 2016
35
Ej mordeczki komentujcie co? Ostatnio coś z tym słabo ;) 4 komentarze i będzie next, a 36 już gotowy ;)
Gdy wsiadam do samochodu Nialla nadal jestem osłupiała.
Gdy wsiadam do samochodu Nialla nadal jestem osłupiała.
- ... Ej żyjesz? - Krzyczy Niall.
- Co? - pytam budząc się jakby z transu.
- Nie wiem, chyba odpłynęłaś - mówi.
- Tak odpłynęłam. -
- Niech zostanie, że myślałaś o mnie. - Uśmiecha się. Szybko zapominam o dziwnym zachowaniu mojego byłego i skupiam się na moim teraźniejszym.
- Głodna? -
- Bardzo - odpowiadam i jakby na zawołanie burczy mi w brzuchu.
- Okej, to jedziemy coś przekąsić - mówi i łączy nasze dłonie. Uwielbiam takie gesty z jego strony. - Jak w szkole? -
- Dobrze, ale nie mam już siły. -
- Wiem - wzdycha. - Tęsknota za mną wykańcza - mówi z całkowicie poważną miną.
- A żebyś wiedział - potwierdzam.
- No i dobrze. Bo ja też jestem wyczerpany. - Posyła mi szybki uśmiech.
Zastanawiam się czy powinnam mówić mu o dzisiejszej rozmowie z Aschtonem. Niby nic takiego się nie stało on tylko zaproponował przyjaźń, a Niall tylko niepotrzebnie się zdenerwuje i tak przecież nie mam zamiaru się widywać z tym dupkiem, więc niech Niall pozostanie w niewiedzy.
- Strasznie jesteś dziś zamyślona - komentuje Niall gdy wysiadamy przed fast foodem.
- Tak? - Nie za bardzo zwracam uwagę co do mnie mówi.
- Taa... - mruczy pod nosem i się zamyka. Wyczuwam jego zirytowanie, ale jakoś nie mogę się na nim skupić mam tyle myśli. Jestem naprawdę złą dziewczyną.
- Wybacz ja.. Nie czuje się zbyt dobrze - tłumaczę się. Oh powinnam mu powiedzieć.
- Ale wszystko okej? - martwi się.
- Tak, okej. Zjedzmy coś wreszcie - proszę go. Czuje stąd zapach jedzenia, naprawdę jestem głodna.
- Co byś zjadła? - pyta gdy w końcu wchodzimy do tej cholernej knajpki.
- Wszystko jedno, usiądę tam - mówię i od razu odchodzę od niego usiąść przy oknie.
Co ten Aschton kombinuje? to nienormalne. Nie wierzę, żeby chciał przyjaźni tak bezinteresownie to do niego nie pasuje... Muszę się dowiedzieć o co mu chodzi..
- .. Rose, kebab - woła Niall. Wzdrygam się i odwracam w jego stronę.
- Dzięki - mówię i odbieram jedzenie.
- Może... odwieźć cię do domu? - pyta chłopak.
- Co? Czemu? - pytam zdezorientowana.
- Rose i tak ciągle jesteś gdzie indziej - wzdycha. Rumienię się. Faktycznie ciągle znikam gdzieś myślami.
- Jak ci minął dzień - zaczynam jakąkolwiek rozmowę.
- No więc trochę zarobiłem kasy, ale ogólnie się nudziłem... Odkąd się z tobą spotykam popadam w same długi - mówi. Po jego uśmiechu zgaduje, że żartuje.
- No wiesz Niall... Ja mam pieniądze... - zaczynam, jednak przerywam gdy widzę jego minę.
- Nie potrzebuje twoich pieniędzy Rose, potrafię się utrzymać - mówi prawie szeptem. najwidoczniej go niechcący uraziłam, nie pomyślałam. - I ciebie też będę w stanie utrzymać - dodaje. Znowu się rumienię,
- Wybacz - mamroczę. Przygląda mi się przez chwilę z nieodgadnioną miną a po chwili w ciszy zaczyna jeść. Boże jestem naprawdę głupia.
- Zostajesz dziś u mnie na noc? - Zmieniam temat.
- Jeśli chcesz -
- Czyli zostajesz. Nie wiem czy potrafiłabym zasnąć bez ciebie. - mówię.
- Twoi rodzice będą w domu o tej porze? -
- Hmm... ciężko powiedzieć. -
- Rose, nie chcę mi się wchodzić przez okno, twój pies już nie raz mnie pogonił. -
- Okej, okej.. coś wymyślę, żebyś wszedł drzwiami. -
- Mam nadzieję. - mówi i się uśmiecha.
- Choć uważam, że wchodzenie przez okno jest romantyczne. -
- Pewnie, ale tym razem ty wchodzisz - śmieje się. Przewracam oczami, ale z niego cwaniak. - Zjadłaś?- pyta. Spoglądam na swojego kebaba, jeszcze trochę zostało, a ja już nie mogę, więc podaje go Niallowi. On zawsze zje. Szybko kończy i wychodzimy.
- Zajedziemy do mnie, wezmę kilka rzeczy - mówi chłopak. Kiwam głową.
Pół godziny później jesteśmy w domu, rodziców nie ma więc Niall może spokojnie wejść przez drzwi, nadal jednak uważam, że wchodzenie przez okno było bardziej romantyczne. Nie no, nie będę go aż tak wykorzystywać.
- To co teraz? - pytam gdy rzucam się na łózko. Jestem wykończona tym pierwszym dniem.
- Ucz się moja droga - mówi. Prycham w odpowiedzi.
- Nie matkuj mi -
- Ale mam naprawdę ciekawe tematy do nauki - mówi i kładzie się obok mnie.
- Tak? Niby jakie? - Zaciekawił mnie.
- Spodobają ci się. - mówiąc to podciągnął mi koszulkę do góry.
- Tylko seks ci w głowie. -
- Jestem facetem, potrzebuje tego by żyć - jęczy.
- A tam myślę, że taki miesięczny celibat dobrze by ci zrobił.
- Jesteś okrutna kobieto! - Udaje, że mdleje. Rzucam w niego poduszką.
- Nie, ale serio. Może obejrzymy jakiś film? -
- Dobra, idę zamknąć drzwi na klucz... Tak na wszelki wypadek. - Ja przez ten czas zgarniam laptopa z szafki i szukam czegoś ciekawego do obejrzenia.
- Może jakiegoś pornolka - mówi Niall gdy wraca do mnie.
- Boże, ale ty jesteś głupi -
- No co? - śmieje się.
- Może masz racje, poduczyłbyś się czegoś. - Od razu przestaje chichotać i rzuca mi morderczy wzrok.
- No co? - powtarzam jego wcześniejsze słowa.
- Nie żartuj sobie tak. -
- Okej, więc oglądamy zwykły film. -
- Dobra. - Teraz będzie przez piętnaście minut siedział naburmuszony. Dobrze mu tak.
***
Ja pierniczę cholerny budzik, to najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu, no dobra znajdzie się jeszcze kilka innych, ale nie będę teraz nad tym rozprawiać.
- Niall! Obudź się. Jeśli się znowu przez ciebie spóźnię zabiję cie! - warczę mu nad uchem.
- Jasne, jasne... - mruczy. Moje słowa dały tylko tyle, że odwrócił głowę. A z resztą niech śpi. Ciekawe co zrobi gdy się obudzi a ja dawno już będę w szkole. Taa.. już widzę milion połączeń od niego, jak mogłam to zrobić i dlaczego go nie obudziłam.
I tak muszę dziś być wcześniej w szkole, minęło kilka dni od mojej rozmowy z Ashtonem i w końcu wyszło tak, że umówiłam się z nim przed szkołą, żeby pogadać o tym, że ja wcale nie mam ochoty się z nim przyjaźnić, mam przyjaciół, mam chłopaka więc po co mi on do szczęścia? Tylko bym się denerwowała przez niego.
Dobra szybki prysznic, lekko makijaż, ja jestem gotowa.
- Niall, jak będziesz wychodził to przez okno, nie chcę żeby pomoc domowa dostała zawału jak będziesz się pałętał sam po domu. Okej? - Teoretycznie mamy w domu tylko jedną babeczkę która wszystko ogarnia.
- Okej... - Dobra jeszcze chwila. - Co? czekaj już idę. - Mówi zaspanym głosem, ale to poskutkowało i w końcu podnosi się z łóżka. Kurdę jak tak popatrzeć to my ze sobą mieszkamy. Ta moja matka padnie na zawał kiedy się dowie, więc się nie dowie.
- Tylko się ubiorę - mruczy Niall. Przewracam oczami i czekam na niego w drzwiach. - A śniadanie? - pyta gdy wychodzimy z pokoju.
- Za późno - mówię. chłopak głośno wzdycha.
- Nie możemy sypiać u mnie? jesteś dorosła nie zabronią ci - marudzi.
- Pomyślę nad tym, a teraz chodź. -
Zastanawiam się czy powinnam mówić mu o dzisiejszej rozmowie z Aschtonem. Niby nic takiego się nie stało on tylko zaproponował przyjaźń, a Niall tylko niepotrzebnie się zdenerwuje i tak przecież nie mam zamiaru się widywać z tym dupkiem, więc niech Niall pozostanie w niewiedzy.
- Strasznie jesteś dziś zamyślona - komentuje Niall gdy wysiadamy przed fast foodem.
- Tak? - Nie za bardzo zwracam uwagę co do mnie mówi.
- Taa... - mruczy pod nosem i się zamyka. Wyczuwam jego zirytowanie, ale jakoś nie mogę się na nim skupić mam tyle myśli. Jestem naprawdę złą dziewczyną.
- Wybacz ja.. Nie czuje się zbyt dobrze - tłumaczę się. Oh powinnam mu powiedzieć.
- Ale wszystko okej? - martwi się.
- Tak, okej. Zjedzmy coś wreszcie - proszę go. Czuje stąd zapach jedzenia, naprawdę jestem głodna.
- Co byś zjadła? - pyta gdy w końcu wchodzimy do tej cholernej knajpki.
- Wszystko jedno, usiądę tam - mówię i od razu odchodzę od niego usiąść przy oknie.
Co ten Aschton kombinuje? to nienormalne. Nie wierzę, żeby chciał przyjaźni tak bezinteresownie to do niego nie pasuje... Muszę się dowiedzieć o co mu chodzi..
- .. Rose, kebab - woła Niall. Wzdrygam się i odwracam w jego stronę.
- Dzięki - mówię i odbieram jedzenie.
- Może... odwieźć cię do domu? - pyta chłopak.
- Co? Czemu? - pytam zdezorientowana.
- Rose i tak ciągle jesteś gdzie indziej - wzdycha. Rumienię się. Faktycznie ciągle znikam gdzieś myślami.
- Jak ci minął dzień - zaczynam jakąkolwiek rozmowę.
- No więc trochę zarobiłem kasy, ale ogólnie się nudziłem... Odkąd się z tobą spotykam popadam w same długi - mówi. Po jego uśmiechu zgaduje, że żartuje.
- No wiesz Niall... Ja mam pieniądze... - zaczynam, jednak przerywam gdy widzę jego minę.
- Nie potrzebuje twoich pieniędzy Rose, potrafię się utrzymać - mówi prawie szeptem. najwidoczniej go niechcący uraziłam, nie pomyślałam. - I ciebie też będę w stanie utrzymać - dodaje. Znowu się rumienię,
- Wybacz - mamroczę. Przygląda mi się przez chwilę z nieodgadnioną miną a po chwili w ciszy zaczyna jeść. Boże jestem naprawdę głupia.
- Zostajesz dziś u mnie na noc? - Zmieniam temat.
- Jeśli chcesz -
- Czyli zostajesz. Nie wiem czy potrafiłabym zasnąć bez ciebie. - mówię.
- Twoi rodzice będą w domu o tej porze? -
- Hmm... ciężko powiedzieć. -
- Rose, nie chcę mi się wchodzić przez okno, twój pies już nie raz mnie pogonił. -
- Okej, okej.. coś wymyślę, żebyś wszedł drzwiami. -
- Mam nadzieję. - mówi i się uśmiecha.
- Choć uważam, że wchodzenie przez okno jest romantyczne. -
- Pewnie, ale tym razem ty wchodzisz - śmieje się. Przewracam oczami, ale z niego cwaniak. - Zjadłaś?- pyta. Spoglądam na swojego kebaba, jeszcze trochę zostało, a ja już nie mogę, więc podaje go Niallowi. On zawsze zje. Szybko kończy i wychodzimy.
- Zajedziemy do mnie, wezmę kilka rzeczy - mówi chłopak. Kiwam głową.
Pół godziny później jesteśmy w domu, rodziców nie ma więc Niall może spokojnie wejść przez drzwi, nadal jednak uważam, że wchodzenie przez okno było bardziej romantyczne. Nie no, nie będę go aż tak wykorzystywać.
- To co teraz? - pytam gdy rzucam się na łózko. Jestem wykończona tym pierwszym dniem.
- Ucz się moja droga - mówi. Prycham w odpowiedzi.
- Nie matkuj mi -
- Ale mam naprawdę ciekawe tematy do nauki - mówi i kładzie się obok mnie.
- Tak? Niby jakie? - Zaciekawił mnie.
- Spodobają ci się. - mówiąc to podciągnął mi koszulkę do góry.
- Tylko seks ci w głowie. -
- Jestem facetem, potrzebuje tego by żyć - jęczy.
- A tam myślę, że taki miesięczny celibat dobrze by ci zrobił.
- Jesteś okrutna kobieto! - Udaje, że mdleje. Rzucam w niego poduszką.
- Nie, ale serio. Może obejrzymy jakiś film? -
- Dobra, idę zamknąć drzwi na klucz... Tak na wszelki wypadek. - Ja przez ten czas zgarniam laptopa z szafki i szukam czegoś ciekawego do obejrzenia.
- Może jakiegoś pornolka - mówi Niall gdy wraca do mnie.
- Boże, ale ty jesteś głupi -
- No co? - śmieje się.
- Może masz racje, poduczyłbyś się czegoś. - Od razu przestaje chichotać i rzuca mi morderczy wzrok.
- No co? - powtarzam jego wcześniejsze słowa.
- Nie żartuj sobie tak. -
- Okej, więc oglądamy zwykły film. -
- Dobra. - Teraz będzie przez piętnaście minut siedział naburmuszony. Dobrze mu tak.
***
Ja pierniczę cholerny budzik, to najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu, no dobra znajdzie się jeszcze kilka innych, ale nie będę teraz nad tym rozprawiać.
- Niall! Obudź się. Jeśli się znowu przez ciebie spóźnię zabiję cie! - warczę mu nad uchem.
- Jasne, jasne... - mruczy. Moje słowa dały tylko tyle, że odwrócił głowę. A z resztą niech śpi. Ciekawe co zrobi gdy się obudzi a ja dawno już będę w szkole. Taa.. już widzę milion połączeń od niego, jak mogłam to zrobić i dlaczego go nie obudziłam.
I tak muszę dziś być wcześniej w szkole, minęło kilka dni od mojej rozmowy z Ashtonem i w końcu wyszło tak, że umówiłam się z nim przed szkołą, żeby pogadać o tym, że ja wcale nie mam ochoty się z nim przyjaźnić, mam przyjaciół, mam chłopaka więc po co mi on do szczęścia? Tylko bym się denerwowała przez niego.
Dobra szybki prysznic, lekko makijaż, ja jestem gotowa.
- Niall, jak będziesz wychodził to przez okno, nie chcę żeby pomoc domowa dostała zawału jak będziesz się pałętał sam po domu. Okej? - Teoretycznie mamy w domu tylko jedną babeczkę która wszystko ogarnia.
- Okej... - Dobra jeszcze chwila. - Co? czekaj już idę. - Mówi zaspanym głosem, ale to poskutkowało i w końcu podnosi się z łóżka. Kurdę jak tak popatrzeć to my ze sobą mieszkamy. Ta moja matka padnie na zawał kiedy się dowie, więc się nie dowie.
- Tylko się ubiorę - mruczy Niall. Przewracam oczami i czekam na niego w drzwiach. - A śniadanie? - pyta gdy wychodzimy z pokoju.
- Za późno - mówię. chłopak głośno wzdycha.
- Nie możemy sypiać u mnie? jesteś dorosła nie zabronią ci - marudzi.
- Pomyślę nad tym, a teraz chodź. -
Jedziemy do szkoły raczej w ciszy, aż trochę boję się z nim jechać, jest taki śpiący.
- Co będziesz dziś robił? -
- Będę spał. - Tyle w tym temacie.
- Lubie cię wiesz? -
- Wiem, ja ciebie też.
- Żartowałam. -
- Aha. - Co za człowiek.
- Dobra! Dziś śpimy u ciebie. -
- Dzięki Bogu w końcu się wyśpię. - Krzyczy i szeroko się uśmiecha. Chichoczę gdy widzę tą jego radość jak u dziecka.
- Czyli będę musiała sama jechać do szkoły? - no teraz to delikatnie go podpuszczam.
- Kurwa. - warczy. - Zapomniałem. -
- Spoko jutro i tak jest sobota. - Chłopak rzuca mi zirytowane spojrzenie, a po chwili przewraca oczami. Nawet tego nie komentuje. Wiem, czasem potrafię być taka dziecinna.
- Nie musisz pomnie przyjeżdżać, spotykam się z Clary po szkolę sama przyjadę. - Mówię gdy jesteśmy pod szkołą.
- Spoko i tak musisz skumać, że nie jestem twoim taksówkarzem. -
- Taa, ale mnie uwielbiasz, więc... - śmieję się z niego.
- Czasami nie rozumiem dlaczego - mówi i mruży oczy. A ja dalej chichoczę.
- Do zobaczenia wieczorkiem. - Mocno go całuje a potem wychodzą z auta, na odchodne jeszcze mu macham. Dobra w sumie zostało mi 15 minut do lekcji, zobaczmy czy Aschton już na mnie czeka. Oczywiście stoi pod szafką, jak byliśmy razem nigdy jakoś nie był punktualny.
- Hej - witam się. Chłopak się uśmiecha, pochyla i całuje mnie w policzek. Czuję się tym skrępowana, nie czuje się z nim już na tyle dobrze by przekraczał moją przestrzeń osobistą.
- Jak tam maleńka? -
- Dobrze, tak jak zwykle. - Otwieram swoją szafkę. Czuje się dziwnie gdyż Aschton w ogóle nie odwraca ode mnie wzroku. To przerażające.
- Może wybierzemy się po szkolę na lody, z tego co wiem inni się wybierają. -
- Nie wybacz, ale mam już plany. -
- Rozumiem, jak w ogóle ci się żyje z tym chłopakiem, jest spoko? - pyta. Jakim prawem on pyta o Nialla, kurde.
- Myślę, że nie powinno cię to obchodzić. -
- Oh wybacz, nie wiedziałem, że to jakaś tajemnica, po prostu się o ciebie martwię... - Z ledwością powstrzymuje przewrócenie oczami. On się o mnie martwi, zaraz mu się chyba zacznę śmiać w twarz. Czy już nie pamięta jaką był świnią gdy byliśmy razem? No ja pierdole!
- Wiesz Achton... W sumie zgodziłam się z tobą dziś spotkać, bo chciałam ci coś powiedzieć. Przykro mi ale naprawdę nie interesuję mnie przyjaźń z tobą, nie potrzebne mi to, więc byłam wdzięczna gdybyś przestał mnie w jakikolwiek sposób zaczepiać. - Walę prosto z mostu. Chłopak nie pokazuje nic po swojej minie, no może lekko się skrzywił. Pochylił się by być bliżej mnie.
- Rose, ja słyszałem kilka rzeczy o tym Niallu, czy on cię jakoś krzywdzi? Dlatego nie chcesz się ze mną przyjaźnić, on ci tego zabrania? Powiedz a jakoś na to zaradzimy, nie musisz się go bać. - Tak mnie zatkało, że aż mu nie przerwałam.
- Myślisz, że jestem z Niallem bo mnie zastrasza? Zmusza do czegoś? Boże powiedz jeszcze, że mnie biję a padnę... - Przerywa mi.
- Słyszałem jak on jest, nie jest dobrym facetem do związku. Powiedz mi prawdę jeśli on coś ci robi to.... -
- Jezu przestań, jak możesz tak mówić nie znasz go. Niall jest najlepszym chłopakiem jakiego spotkałam i jestem z nim bo kocham go jak nigdy nie kochałam ciebie. Więc proszę cię odczep się ode mnie i od Nialla... - Trzaskam szafką i odchodzę.
Niall mnie bije? Co za głupota jak można wymyślić co tak debilnego. Zaraz.. Czy ja powiedziałam na głos, że kocham Nialla? Upss. dziwnie... Pierwszy raz przyznałam przed sobą, że go kocham, naprawdę kocham. Ciepło napłynęło mi do policzków, o matko kocham Nialla. Muszę mu jakoś to powiedzieć... albo nie, niech on powie pierwszy. a jeśli nigdy nie powie... Kurdę...
KOCHAM NIALLA.
Kocham go. naprawdę kocham. Ten dzień stał się naprawdę piękny mimo tragicznego poranka z Aschtonem. Jak mógł pomyśleć, że Niall zmusza mnie do tego związku, porąbany człowiek... nieważne..
Kocham Nialla, teraz tylko to się liczy.
__________________________________________________________________________
Elo ziomeczki, sorki, że tak późno nie będę się tłumaczyć po prostu tak wyszło, nie chciało mi się XD
Ale napisałam i idę pisać kolejny, żeby szybko dodać. Mimo, że rozwaliłam samochód i mogę nie zdać do następnej klasy dla was zawsze znajdę czas :3 Dzisiaj taki trochę nudny rozdział, ale w następnym będzie się dziać :*
Ale napisałam i idę pisać kolejny, żeby szybko dodać. Mimo, że rozwaliłam samochód i mogę nie zdać do następnej klasy dla was zawsze znajdę czas :3 Dzisiaj taki trochę nudny rozdział, ale w następnym będzie się dziać :*
Subskrybuj:
Posty (Atom)