czwartek, 16 czerwca 2016

36

Dobra 4 komy są więc dodaje rozdział :) 37 rozdział się pojawi jak będzie ich 7 :P
- Powiesz mi w końcu o co ci chodzi? - warczy zirytowany Niall.
- Nie rozumiem - mówię zbita z tropu. Marszczę brwi i spoglądam na jego twarz.
- Nie wiem. Od kilku dni jesteś jakaś zamyślona, kurde. Po co się widujemy skoro ty i tak błądzisz gdzieś myślami - odpowiada po czym głośno wzdycha i opada na poduszki. Rumienię się więc odkręcam głowę. O czym tak myślę? To proste! Myślę o Niallu i o tym, że go kocham. Zastanawiam się czy mu to powiedzieć czy nie, ale chyba wolę poczekać na odpowiednią chwilę. Może mi się wydaję, że go kocham, jestem młoda może tak naprawdę nic nie wiem o miłości? Może mi się odmieni, wątpię w to... ale kto wie. Albo co jeśli stwierdzi, że on nie jest gotowy na takie zaangażowanie i wróci do dawnego życia? Pierwszy raz w swoim życiu ma dziewczynę i to nawet na poważnie, ale wiadomo... może go wystraszę tym swoim "kocham cię". Muszę najpierw być 100% pewna, że on to odwzajemnia.
- Ostatnio Aschton odwiedził mnie w szkolę. - Decyduje się na powiedzenie mu o tym głupim spotkaniu, z "kocham cię" definitywnie zaczekam. Jeszcze weźmie mnie za jakąś głupią zakochaną gówniarę czy coś.
- Jak to cię "odwiedził"? - prycha. Wzruszam ramionami.
- Nie daleko są jego studia, z tego co wiem przychodzi do liceum by pomagać i dorobić sobie jakieś punkty które będę mu potrzebne by zdać rok z lepszymi wynikami... Po prostu podszedł do mnie na korytarzu... -
- I czego chciał? - Czuje jak się napina.
- Przywitać się - odpowiadam.
- I - chłopak naciska.
- Chciał się zaprzyjaźnić - mówię z wahaniem.
- CO? Niby z jakiej racji? Niech ja go dorwę... - mówiąc to poderwał głowę z poduszki. - Zabiję skurwysyna jesteś moja i żaden frajer... -
- Uspokój się... powiedziałam mu, że nie mam zamiaru się z nim widywać i żeby dał mi spokój. - Niall na chwilę się zacina a po chwili uspokaja.
- A to dobrze. - Z powrotem opada na poduchę. - Mów jeśli jeszcze raz cię zaczepi, obije mu mordę. - Uśmiecham się do niego. Myślałam, że będzie się wściekał i w ogóle, ale zaskoczył mnie. Powiedziałam mu, on zrozumiał i wszystko jest ok. Kto by pomyślał.
- Normalnie rycerz w lśniącej zbroi - ironizuje.
- No masz rację - mówi uszczęśliwiony. Przewracam oczami, nie skumał sarkazmu.
- Jesteś głupi - parskam.
- No, tu też masz rację. - Tym razem wybucham śmiechem.

                                                                              ***
Walę w drzwi po raz drugi. Clary do cholery otwieraj te jebane drzwi. Jestem strasznie zdenerwowana, a ona mi to jeszcze podkręca. W końcu ktoś otwiera.
- Co tak walisz? - pyta blondynka. Bez zaproszenia mijam ją i wchodzę do salonu.
- Spóźnia się rozumiesz? spóźnia się... powinien być.... to już dwa tygodnie.... Nie wiem co robić... - Chodzę nabuzowana w tą i z powrotem po salonie Clary. Nie mogę się uspokoić.
- Przestań łazić, dostaję oczopląsu... - mówi Clary.
- Kurdę czy ty słyszysz o czym mówię... - warczę i nie przestaje chodzić. W końcu Clary łapie mnie za ramiona i zatrzymuje w miejscu.
- Uspokój się i powiedz o co chodzi... jak na razie wiem tylko tyle, że ktoś się spóźnia. - Usadawia mnie na kanapie... Dobra teraz już nie chodzę, ale chyba zaraz zacznę płakać.
- Spóźnia się... Okres mi się spóźnia... Clary ja nie chcę być w ciąży, jestem za młoda... Nie jestem gotowa na dziecko. - Mówiąc to czuje jak spływają mi łzy. Clary siedzi jak zamrożona z otwartymi ustami. - Jeśli Niall się dowie, odejdzie on też nie jest gotowy na dziecko... Nawet nie powiedział, że mnie kocha a co dopiero dziecko... Clary nie wiem co robić - łkam.
- Wow.. - odzywa się po chwili zszokowana. - No tego się nie spodziewałam. -
- Co mam zrobić? - jęczę.
- Robiłaś test? - pyta próbując myśleć na trzeźwo, nie to co ja...
- Po co? Okres powinien być prawie dwa tygodnie temu... a nie ma, więc co innego jak nie ciąża... - krzyczę przez łzy.
- Uspokój się - wrzeszczy, więc od razu się zamykam. - Nie koniecznie to musi być ciąża, musisz kupić test i go zrobić jak najszybciej... ale zabezpieczaliście się, prawda? -
- No tak, ale... -
- No właśnie, więc pewnie to co innego... Nie rycz mi tu i zrób test ciążowy, a nie będziesz się domyślać czy jesteś w ciąży czy nie. -
- No, ale.... -
- Nie ma żadnego ale, idź kup test wio do domu i go rób. Na pewno nie jesteś w ciąży. - Ocieram twarz i jej przytakuje... Ona ma racje, nie mogę ryczeć póki to nic pewnego. Wstaje z kanapy i ruszam w stronę drzwi.
- Ale co jeśli będę. - Zatrzymuje się w połowie drogi. Dziewczyna przewraca oczami.
- Przestań zachowywać się jak dziecko. -
- Masz rację... idę... trzymaj kciuki, do zobaczenia. -
- Ta, cześć. -
W domu jestem jakieś 20 minut później. Stoję w łazience z testem ciążowym w ręku i... po prostu stoję, jak pieprzony słup soli... Dobra trzeba spiąć poślady i zrobić ten test. Nie mogę tak stać w nieskończoność. Drżącymi rękoma wyjmuje go z pudełka. Ojej co teraz nie chcę mi się siku... A wszystko dlatego, że się boje... No raz dwa i po krzyku. Siadam na kibelek i siusiam na test....  to strasznie dziwne. Dobra tyle starczy, trzeba teraz poczekać kilka minut. Podchodzę do umywalki opieram się o nią i czekam, aż coś się tu pojawi.
- Rose?! - podskakuję do góry słysząc głos Nialla.. Co jest? miał być za 20 minut. - Gdzie jesteś? - woła i wyraźnie słyszę go tuż zza drzwiami łazienki. No tak zamknęłam drzwi pokoju, ale toalety już nie, a jak zwykle wlazł przez okno. Szybko wrzucam test do umywalki i podchodzę do drzwi. Otwieram je i staje z nim twarzą w twarz.
- No hej -
- Cześć moja piękna- mówi i szeroko się uśmiecha. Pochyla się i daje mi wielkiego buziaka.
- Miałeś być później - mówię.
- Ale stęskniłem się za najwspanialszą dziewczyną na świecie. -
- Coś strasznie się podlizujesz..- mrużę oczy.
- Nie.. no co ty - śmieje się. Przewracam oczami. Niezauważalnie wypycham nas oboje z łazienki i zamykam za sobą drzwi.
- Ja też się stęskniłam - mówię i staję na palcach by go pocałować.
- Hmmm... podoba mi się to - mówi Niall. Ta jemu wszystko się podoba jeśli chodzi o zbliżanie się do siebie. Jego dłonie lądują na moich pośladkach, ściska je i przyciąga mnie do siebie. Oczywiście już czuć jego małego kolegę.
- Zawszę w pogotowiu - mówię rozbawiona.
- Przy tobie, zawsze. - Odpowiada po czym bardzo dokładnie zajmuje mi usta czymś innym. Chwilę później lądujemy na łóżku bez ciuszków. Test ciążowy wyfrunął mi z głowy bardzo daleko.

Opadam na łóżko zadyszana, a obok mnie Niall jego klatka piersiowa też lata jak oszalała.
- Było super... Zakochuje się w tym, zakochuje się w tobie - mówi. Jednak nie cieszę się z tego tylko cicho wzdycham. Chcę usłyszeć, że mnie kocha a nie, że powoli się zakochuje.. Kiedy w końcu skończy się zakochiwać i będzie kochał do cholery?
- Co? - pyta.
- Nic.. Ja też się w tobie zakochuję - kłamię. Nie zakochuje, ja już go kocham na zabój. Nie wiem powinnam go kopnąć w twarz żeby i on to zrozumiał. Zaczął podnosić się z łóżka.
- Gdzie idziesz? -
- Do łazienki zaraz wracam. - Cmoka mnie w usta i odchodzi. Opadam na poduszki.
- Rose?! -
- Tak? -
- Co oznacza jedna kreska? - Szybko poderwałam się z łóżka i przerażona na niego spojrzałam. KURWA MAĆ! ZAPOMNIAŁAM O TEŚCIE! W ręku trzyma ten głupi test najpierw mu się przygląda ze zmarszczonymi brwiami, a po chwili wyciąga go do przodu i pokazuje mi te jedną kreskę... Te zajebistą jedną jedyną kreseczkę.
- Negatywny - odpowiadam uradowana. - Jest negatywny. - Piszczę.
- Więc myślałaś, że jesteś w ciąży tak? Miałaś zamiar mnie poinformować? -
- Wybacz najpierw chciałam się upewnić, nie chciałam cię niepotrzebnie straszyć. - tłumaczę się.
- Więc nie jesteś w ciąży, na pewno? - Kiwam głową.
- Nie jestem. -
- Okej - mówi. Lekko spuszcza głowę i przygląda się testowi. Po chwili zaczyna stukać nim sobie w otwartą dłoń. Jakby nad czymś myślał.
- Wiesz, że ja siusiałam na ten test, prawda? - Podniósł głowę i się skrzywił.
- Ohyda - jęczy. - Następnym razem powiedz mi jak będziesz podejrzewać coś takiego. Chcę wiedzieć. -
- Okej... wybacz, spóźnia mi się okres, bałam się nie chciałam ci mówić. -  Chłopak siada obok mnie.
- Czego się bałaś? Musisz wiedzieć, że nie zostawię cię w takiej sytuacji, w połowie to dziecko by było z mojej winy więc jak mógłbym odejść i zostawić cię samą co? Nigdy cię nie zostawię okej? - Kiwam głową. Wierzę w jego słowa... Nigdy mnie nie opuści tak.. ale mnie nie kocha tylko się zakochuje.. Już do końca życia tylko marne zakochuje się.
- Wierzę ci - mówię tylko tyle. Uśmiecha się do mnie delikatnie i cmoka w usta.
- Nie jestem gotowy na dzieciaka i na razie go nie chcę , ale tak po za tym nasze dziecko było by najfajniejsze na świecie. - mówi a ja się rozczulam. Jezu ten chłopak jest najlepszy na świecie.

7 komentarzy:

  1. C-U-D-O-W-N-Y!!!!! Chcę więcej!
    ~Nata

    OdpowiedzUsuń
  2. Blog mega fajny więc nie rozumiem czemu tak mało kom 😗😇

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz, że ja na to siusiałam???? ten tekst był najlepszy!!! XD wymiatasz kobito 😂

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę doczekać się kolejnego!! Ona musi mu powiedzieć że go kocha!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Omg, wspaniałe fanfiction! Czekam na kolejne rozdziały!

    OdpowiedzUsuń